EIRE II napisał(a):
W najprostszy sposób tą prawdę wyjaśniał Świety Patryk,który dla lepszego jej zobrazowania posłużył się trójlistną koniczyną.Jak dobrze się przyjrzymy to widzimy jak trzy listki zlewają się w jedną całość,wychodząc z jednej łodyżki.To taki obraz.
.
Każde porównanie jest dobre jeśli chociaż troszeczkę zbliży nas do zrozumienia „Prawdy”, ja natomiast nie bardzo rozumiem tych, który zbyt szybko kapitulują i zamykają całą dyskusje w jednym „magicznym” stwierdzeniu - to tajemnica.
Skoro Bóg jest pełną Jednością trzech odrębnych (osobny, autonomiczny, sam dla siebie) Osób to z logicznego punktu widzenia musi istnieć jeszcze inne „wyższe” (nad nimi) pojęcie Boga, Boga jako Absolutu, ale w tym wypadku byłby to Bóg nie tyle osobowy co „nad osobowy” a więc byłby Kimś więcej niż tylko „Osobą”. Oczywiście nam trudno sobie wyobrazić, że może istnieć „Coś” więcej niż tylko „osobowość” (zresztą już samo zrozumienie co w zasadzie kryje się pod pojęciem osobowość już nastręcza nam ogromne trudności).
Symbolicznie TŚ przedstawia jest jako trójkąt (Opatrzność Boska). A gdyby tak poprowadzić linie proste z wierzchołków tego trójkąta to przetną się one w środku w jednym punkcie, ten punkt to właśnie symboliczne ujęcie Boga jako Absolutu. O Absolucie można powiedzieć tylko tyle, że Jest „…Ja jestem który Jestem…” W tym krótkim stwierdzeniu kryje się cała filozofia Boga.
Taka koncepcja Boga, który jest Kimś więcej niż tylko osobą jest podstawą w większości filozofii wschodnich a szczególnie w buddyzmie, chociaż (oni) z kolei przesadzają w drugim kierunku, uważając „Go” za bez osobowego (czyli nie istniejącego jako autonomiczny byt).
Ja raczej wolę poruszać się pomiędzy tymi dwoma biegunami (skrajnościami) - Bogiem osobowym a bez osobowym, czyli traktować Go jako byt nad osobowy. W brew pozorom te dwie filozofie (zachodnia i wschodnia ) wcale nie muszą być sprzeczne, można je połączyć w jedną całość na zasadzie prawdy paradoksalnej, zresztą każda prawda wielowymiarowa taka być musi (ze względu na ograniczoność naszych zmysłów i pojmowania rzeczywistości)
Filozofie zachodnie (oparte w głównej mierze na myśli greckiej) nie wykształciły takiego pojęcia jak Bóg nad osobowy dla tego Bóg osobowy (jako najwyższe pojęcie Boga) musi brzmieć dość dziwnie i tajemniczo (przypomina mi to raczej reklamę proszku do prania 3w1 niż sensowne i rozumowe wyjaśnienie tej „tajemnicy”) . Oczywiście, że koncepcja Boga nad osobowego nie rozwiewa wszelkich wątpliwości ale tłumaczy (przynajmniej częściowo) dla czego jest to możliwe.
Otóż (jak wspomniałem) na samym szczycie pojmowania Boskości jest Absolut, dopiero od niego w drugiej kolejności wywodzą się trzy osobowe aspekty (cechy) Boskie, trzeba tu dla jasności nadmienić że w filozofii nad osobowej aspekt Boga jest równocześnie nim samym).
A przechodząc już do samej symboliki TŚ – co ona oznacza ?
Jak wynika chociażby z tych licznych postów, można ją tłumaczyć na wiele różnych sposobów (zresztą żadnej prawdy symbolicznej, alegorycznej nie można interpretować w sposób jednoznaczny, wprost - jest to nie możliwe)
Najpierw aspekt „Ojca” - jak łatwo się domyślić to przede wszystkim symbol „głowy rodziny” a więc kogoś kto myśli, planuje, organizuje - najogólniej mówiąc używa rozumu. Czyli mówi nam, że Bóg jest wszechwiedzy, jest to pierwszy i najważniejszy (podstawowy) paradygmat Boski, (oraz wszystko to co wiąże się z rozumem, świadomością, mądrością itd.)
Jest to pierwiastek neutralny (w stosunku do dwóch pozostałych)
Następny aspekt Boski to „Duch Św.” (wbrew pozorom nie Syn). Najogólniej mówiąc symbolizuje energię, moc, siłę - mówi nam, że Bóg jest wszech mocny. Nie przypadkowo symbolami Ducha Św. jest ogień, gołąb i wiatr, to przecież wszystko energie – ruch – żywioły. Duch Św. To pierwiastek dynamiczny, czyli Bóg ma moc tworzenia, budowania ale także i niszczenia (bo nie ma tworzenia bez niszczenia – życie powstaje przecież z „popiołów” – mit o feniksie)
No i na koniec Syn Boży. Jest skutkiem połączenia dwóch pierwszych aspektów. To pierwiastek statyczny i symbolizuje ciało, materię czyli ogólnie formę „..a słowo ciałem się stało i zamieszkało miedzy nami…” Mówi nam że Bóg jest wszech obecny w czasie i przestrzeni oraz to, że może się wcielać czyli, przybierać taka czy inną formę - Chrystus. Każde życie aby mogło się wyrazić w świecie potrzebuje formy (czyli jakiegoś ciała, nośnika). Duch – dusza nie może działać na „zewnątrz” bez ciała, ciało to nic innego tylko taki skafander czyli „narzędzie” dzięki któremu dusza może zaistnieć w świecie. Podobnie jak skafander nurka czy kosmonauty umożliwia pracę w wrogim dla siebie środowisku tak samo ciało umożliwia duszy działanie w świecie materialnym (i nie tylko).
W gruncie rzeczy symbolika TŚ jest taką przed naukową próbą interpretacji (wyjaśnienia) co to jest życie, jak powstało i na czy ma ono polegać. Ktoś spostrzegawczy pewnie zauważy że przecież te trzy aspekty a więc umysł (świadomość, rozum), moc (energia, siła), forma (materia, ciało) to przecież nic innego jak trzy podstawowe pierwiastki życia, czyli są nie tylko cechami Boskimi ale także i naszymi – naszej ziemskiej rzeczywistości (przecież zostaliśmy „stworzeni” na Jego obraz i podobieństwo)