mcfunthomas napisał(a):
O jakiej aprobacie Ty mówisz, przecież Hitler miał poparcie zaledwie połowy społeczeństwa (w najlepszym okresie), które to poparcie spadało z czasem.
Mój post nie miał kontekstu stricte historycznego ale ezoteryczny (czyli wewnętrzny), przynajmniej nie w tym znaczeniu o którym piszesz. Owszem, jeśli chodzi o historię masz pewnie rację, chociaż oglądając przedwojenne kroniki filmowe i ten rozhisteryzowany tłum gapiów wiwatujący na paradach Hitlera, można by dojść do całkiem odmiennych wniosków, ale nie będę się spierał czy była to połowa czy inna część społeczeństwa, bo chodzi mi o coś innego…
To nie Bóg nas karze, to my sami ukręciliśmy ten bicz
W naszym świecie nic nie dzieje się przypadkowo, wszelkie nieszczęścia, te osobiste jak i te dotykające lokalne społeczeństwa lub całe narody nie biorą się z nikąd. To nie jest żadne fatum, przypadek czy zrządzenie losu, na to wszystko sami sobie „ciężko” zapracowaliśmy
Wszystko co się nam przydarza (dzieje) w świecie fizycznym to jedynie skutek, natomiast przyczyna tych wszystkich zdarzeń leży znacznie głębiej, leży w nas samych, a dokładniej, jest to zbiorowa projekcja naszej wolnej woli, dobrej lub złej (chodzi o myśli, uczucia i czyny).
Nasze myśli i uczucia to nie takie niewinne „nic” – to jest konkretne „coś” i to coś niewłaściwie użyte jest groźniejsze od bomby atomowej.
Jak wspomniałem w ostatnim poście nasze myśli to także energie, a energie mają to do tego że lubią się kumulować (albo inaczej - jak mawiali starożytni ezoterycy, że podobne przyciąga do siebie podobne albo równe), zło przyciąga zło a dobro podobne czyli dobro. Jeśli takiej negatywnej energii zbierze się znacznie więcej niż tej dobrej (jak w tej chmurze burzowej) to musi się (ona) gdzieś wyładować, czyli urzeczywistnić na planie fizycznym w postaci jakiegoś nieszczęścia lub wojny (niektórzy dodają do tego jeszcze katastrofy ekologiczne)
Dzieje się tak ponieważ każda myśl (nie tylko ta Boska) ma moc kreacji, tym silniejsza im więcej ludzi myśli lub czuje o tym samym. Natomiast wszystkie te fatalne osoby to jedynie katalizatory przyszłych wydarzeń, albo takie zapalniki (I w.ś. Sarajewo, student Princip, II w.ś. Hitler itd.)
Myśl zawsze współdziała z uczuciem, pierwsze nakierowuje na cel drugie zabija, zresztą tą samą zasadę wykorzystują magowie
