Monisia_gd napisała:
Cytuj:
Właśnie, dobre pytanie. Też się nad tym zastanawiałam wiele razy. A co jeżeli się wybierze inną drogę. I to tak, że nie będzie już powrotu. Będzie się nieszczęśliwym całe życie ?
Myślę, że są dwie możliwości takiego wyboru – <złej drogi>
1. Celowo wybiera się coś dla jakiejś korzyści z pełna tego świadomością – zakładając Np., że jakoś to będzie. Głownie dla własnej <korzyści>
2. Nie słucha się <swojego wewnętrznego głosu>, który mówi nam, co jest dobre a co jest złe. Wewnętrzny głos - to tak zwane natchnienia, – które słyszy człowiek wewnętrzny, – bo skupiony i umiejący słuchać.
Istnieje jeszcze jedna możliwość to jest zmarnowanie swojego powołania, ale to już jest inny temat.
**W pierwszym przypadku może się zdarzyć tak, że ma się szczęście i to, co było interesem, czyli spekulacją wciągnie i zainteresuje nas na, tyle, że stanie się czymś ważnym w naszym życiu – bądź najważniejszym.
Jeśli to będzie <żona>, którą poślubiamy Np. dla pieniędzy i początkowo nie doceniamy jej <walorów> i okaże się, że ja pokochamy to można mówić o niesamowitym szczęściu. Trafiliśmy na <powołanie> przez przypadek.
Ale najczęściej jest tak, że wewnątrz jesteśmy gdzieś indziej a na zewnątrz błądzimy po tym, co <musimy> robić, bo kiedyś tam tak zadecydowaliśmy wiec można mówić, że skazaliśmy się dożywotnio na pracę, która nas <zniewala> a nie ubogaca i to sie nazywa <wewnetrznym rozdarciem>.
Robimy coś, co nas nie interesowało, nie interesuje i nie będzie interesowało – a wręcz przeciwnie – znudzi nas i staniemy się zgorzkniali.
Istnieje jeszcze jedna ewentualność – zostawiamy to wszystko co poprzednio wybraliśmy jako <dobre>, co miało nam dać radość i okazało się z czasem, że to coś przymusza nas do <obowiązków> i co najgorsze kompletnie nas to nie interesuje, – więc odchodzimy czując, że zamiast budować nasze życie – rujnujemy je.
Oczywiście jest jeszcze jedna opcja – zadręczamy siebie i wszystkich, wokół – bo nas nikt nie rozumie…… a my jesteśmy <nieszczęśliwi> i tak trwa ta gehenna aż zakończy się żywot <męczennika na własne życzenie>.
Są spektakularne odejścia polegające na odejściu z tego świata śmiercią tragiczną, bo samobójczą.
**W drugim przypadku – żyjemy w chaosie, w którym się wszystko <zdarza> i prawie na nic nie mamy wpływu powoduje, że nic nie słyszymy, nic nie widzimy poza tym, co walnie nami o ziemię, – więc zwrócenie uwagi na ten fakt, jest koniecznością a nie naszą zasługą.
Mówi się, że Polak jest mądry po szkodzie – każdy człowiek jest mądry po szkodzie, – choć nie każdy z tej mądrości potrafi korzystać.
Najczęściej oczyma wyobraźni widzimy to, co chcielibyśmy posiadać, ale brakuje nam ochoty siły i energii do podjęcia działań zmierzających do osiągnięcia zamierzonego celu więc wybieramy to, co jest pod ręką.
Skupienie się na tym by mieć a nie być jest najczęstszym powodem nie odczytania swojego powołania, które wiąże [powołanie] się dość znacznie z naszymi zainteresowaniami i talentami.
Brak znajomości siebie, swoich możliwości jest analfabetyzmem w poruszaniu się na drogach życia. Stąd też trudno odczytać powołanie. Brak wychowania i prostactwo jest również niezdolnością do podjęcia jakiejkolwiek decyzji.
Ogólnie <powołanie> [do życia] jest łaska i zadaniem każdego człowieka, więc i obowiązkiem robienia wszystkiego, by to życie uczynić takim jakie wg naszych możliwości stać się powinno- wtedy będziemy z niego zadowoleni – pomimo trudów jakie ono ze sobą niesie.
Powinniśmy stawać się <sobą> - bo do tego prowadzi każde powołanie.
pozdrawiam
