Dzięki, Kamala, o to chodziło.

Czyli nawet Pudelki czasem piszą prawdę.
Ale, oczywiście, ciężko znaleźć takie wyjaśnienia tak jest ciężko przyznać się do błędu. Uważam, że należy się się małemu czarodziejowi za to, na co zdecydował się w ostatnim tomie, w rozdziale pt. Znowu w Zakazanym Lesie (czy jakoś tak).
Uważam, że kimś, kto tu manipuluje, jest Kuby i reszta tych, którzy albo nie zrozumieli książki dla młodzieży, albo świadomie, wyrywając z kontekstu pewne fakty, cytaty bądź w ogóle zmyślając zmanipulowali część rodziców, którzy książki do ręki i tak nie wezmą, a jedynie ślepo polegać będą na zdaniu i opinii "autorytetów".
Przykład:
Podrywany jest autorytet rodziców , nauczycieli , stwierdzeniami typu – chyba nie przywiązujesz wagi do tego, co mówi ta stara oszustka ( o nauczycielce magii ). Powodem do dumy jest to, że udaje się oszukać Profesora.
Manipulacja faktami.
Zapewne powyższe stwierdzenie dotyczyło nauczycielki wróżbiarstwa, postaci komicznej, która "ośmiesza" wręcz swój "przedmiot", przepowiadając wszystkim same najgorsze rzeczy (które oczywiście się nie spełniają) i w które nie wierzy trójka bohaterów. Dziewczynka nawet rezygnuje z przedmiotu. W trzeciej części cyklu Harry kilka razy spotyka dużego, czarnego psa. Pewnego razu na lekcji wróżbiarstwa nauczycielka straszy chłopca widmem czarnego psa, "ponuraka", które zwiastuje śmierć. Grozy dodaje wiadomość, ze na wolności krąży niebezpieczny przestępca, który kiedyś pomógł w zamordowaniu rodzic ów Harry'ego a teraz uciekł z więzienia prawdopodobnie po to, by dopaść chłopca.
Całą historia ewidentnie OŚMIESZA wróżbiarstwo - sami nauczyciele nie mają o nim najlepszego zdania.
Zaś forma zdania? Cóz, to sa 13-letni chłopcy. Któż z nas nie złorzeczył na nauczyciela za niesprawiedliwą ocene albo faworyzowanie kolegów ( w naszych oczach)?
Za to wiele razy Harry i jego przyjaciele dali przykład wielkiego szacunki do nauczycieli. Przykład: dyrektor Dumbledore, którego Ministerstwo pozbawiło na rok stanowiska, zaś uczniowie postanowili swoje tajne Stowarzyszenie nazwać jego imieniem, zawsze okazywali mu miłość i szacunek a on odwdzięczał się tym samym, by wreszcie oddać życie za jednego z nich. Kolejna postać: stara, surowa nauczycielka zostaje opluta i zelżona przez jednego z popleczników Voldemorta. Nastoletni Harry narażając życie wymierza mu sprawiedliwość (nie zabija). Takich przykładów można by mnożyć.
Informacje dotyczące czarnej magii są bardzo sprytnie wpisane do konwencji książki jako obrona przed czarną magią. Bo przecież, aby się przed nią obronić – trzeba ją najpierw poznać.
Jednie ostatnie zdanie jest w części prawdziwe. W Hogwarcie nie uczy się czarnej magii. Pozwala się natomiast uczniom poznać nieco teorii, aby łatwiej było dobrać zaklęcia obronne. I tak uczą się zaklęcia tarczy czy rozbrojenia przeciwnika (wytrącenie różdżki). Sam fakt, ze w Hogwarcie stosunkowo mało można znaleźć książek o czarnej magii pokazał tom 6, w którym bohaterowie próbują dociec jakiego czaru użył Voldemort, aby zapewnić sobie nieśmiertelność i jako można ów czar zwalczyć aliteratury na ten temat w ogóle w szkole nie ma.
Pewnego razu Harry na swoim przeciwniku Malfoy'u używa zaklęcia, które znalazł w ręcznych notatkach w starej książce po poprzednim uczniu. Nie zna jego działania, wie tylko, że jest "na wrogów". (Dodam, że ma powody aby się bronić, nie jest tak, ze w Hogwarcie uczniowie codziennie biją się na różdżki na korytarzach). Chłopiec jest przerażony i bardzo zawstydzony gdy okazuje się ono zaklęciem czarno-magicznym. Zostaje bardzo surowo ukarany, prawie wydalony ze szkoły, a autorka mocno podkreśla, ze bardzo żałuje swego czynu. Książki z feralnym zaklęciem więcej nie otwiera. Czuje wstręt do ucznia, który je tam umieścił mimo że wcześniej inne notatki tej osoby bardzo pomagały mu w nauce.
Przygoda Harry'ego uczy, że nie wolno zbyt ufać obcym (w tym wypadku Harry zaufał zdolnemu, jak się z początku wydawało, uczniowi) i bardzo uważać na przedmioty niewiadomego pochodzenia. Mimo że niechcący, mógł spowodować nieszczęście, ciężko poranić innego chłopca. Kara była jak najbardziej słuszna.
Zadałam sobie pytanie - czemu?
Może dla pieniędzy? Ogromna machina medialna o nazwie Harry Potter, niezdrowe, wielkie zainteresowanie nim dzieci. Jak łatwo, manipulując, wykazać jego wady, napisać książkę, wydać, zarobić...
Bo nie wierzę, że wykształceni ludzie (a za takich uważam Posackiego i Kuby) nie zrozumieli takiej prostej i bardzo pozytywnej w wyrazie książeczki...[/i]