1) Nie kwalifikowałbym tej książki do New Age. Eckhart Tolle to nauczyciel duchowy, który nie jest związany z żadną konkretną religią. No chyba, że wszyscy tacy nauczyciele kwalifikują się do New Age, ale wtedy warto podkreślić, dlaczego ich do tego worka wrzucamy, aby odróżnić ich od takich postaci jak Bashar/Darryl Anka (do znalezienia na youtube) - Darryl Anka twierdzi, że wciela (tuneluje) się w niego kosmita Bashar, który opowiada o konstrukcji wszechświata, innych wymiarach, duchach, zjawach, które są wokół nas. Dla mnie New Age to jest właśnie coś takiego. Takiego czegoś nie kupuję, choć czasem różnym ludziom New Age'u zdarzy się czasem przez przypadek powiedzieć coś (moim zdaniem) interesującego o ludzkiej psychice (pod warunkiem, że wypowiedzi te traktuje się z przymrużeniem oka). Do tego obrazka jednak kompletnie nie pasuje mi Eckhart Tolle z "Potęgą teraźniejszości". Ok, być może kryteria New Age są inne, ale moim zdaniem umieszczanie tam wspomnianego autora może być mylące.
2)
MarcinOO napisał(a):
Jest to książka autorstwa Eckharta Tolla, o tematyce ezoterycznej.
Ezoteryka kojarzy mi się z horoskopami, tarotem, reinkarnacją, świadomym śnieniem, OOBE i innymi takimi

Książką ezoteryczną mógłbym nazwać na przykład książkę Ewy Folley - "Zakochaj się w życiu". "Potęga teraźniejszości" to zaś książka często klasyfikowana jako
psychologiczna (zobacz choćby do jakiej kategorii należy w Empiku). Ja osobiście, dla jeszcze większej precyzyjności, określiłbym tę książkę jako "psychologiczno-duchową". I ponownie - być może kryteria ezoteryki są inne, ale moim zdaniem nazwanie tej książki ezoteryczną może być mylące.
3)
MarcinOO napisał(a):
Witam, chciałbym się dowiedzieć, czy czytanie takiej książki to grzech. Jestem bardzo wierzący i ma to dla mnie znaczenie.
Jednak wielu ludzi mówi, że ta książka bardzo im pomogła, a ja cierpię na nerwicę, i często nie doceniam swojego życia.
Myślę, że ta książka to coś dla mnie.
Proszę o fachowe odpowiedzi.
Nie typu: "myślę, że to nie grzech." Bardzo mi zależy na faktach, dlatego proszę o fachowe odpowiedzi.
Witam. Wprawdzie zadałeś pytanie dawno temu i zapewne nie przeczytasz mojej odpowiedzi, ale pozwolę sobie nadal zwracać się "do Ciebie". Być może ktoś z podobnym pytaniem znów tutaj zajrzy i wówczas moje słowa mogą być kierowane do niego.
Nic nie wiem o tym, aby to miał być grzech (a szukałem wiarygodnych informacji na ten temat w internecie) i nie widzę powodu, aby czytanie tej książki miało być grzechem. Podejrzewam, że rację ma jo_tka:
Cytuj:
Czytanie czegokolwiek samo w sobie grzechem nie jest. Pytanie dlaczego (po co) czytasz i co ta lektura z Tobą robi. I czy to, co robi jest dobre.
Pytanie o to kogokolwiek innego jest absurdalne o tyle, że ktoś inny nie jest Tobą. Może tylko podsunąć ci myśl o pewnych zagrożeniach lub ją oddalić. Rozważyć je i tak musisz sam.
a także Johny99:
Johny99 napisał(a):
Oczywiście czytanie żadnej książki samo w sobie nie może być grzechem.
Być może możesz nawet czytać Koran. Pamiętaj, że nie musisz przecież uwierzyć we wszystko, co przeczytasz. Możesz odrzucić to, co przeczytasz w całości, a możesz też wybrać sobie fragmenty, z którymi się zgadzasz i odrzucić fragmenty, z którymi się nie zgadzasz. Powiedzmy, że nie ufasz Gazecie Wyborczej (to tylko przykład) w sprawach polityki, ale to nie znaczy, że nie powinieneś czytać ich relacji sportowych. W niektórych książkach możesz znaleźć rzeczy, które brzmią dla Ciebie prawdziwie i słusznie, ale także rzeczy, które wydają Ci się cokolwiek wątpliwe. Książka chyba nie może Cię zmusić, żebyś wszystko "łyknął". Jak powiedział Johny99 - książki należy czytać "rozumnie"

Za granicą (w Polsce książka nie jest jeszcze aż tak popularna) niektórzy chrześcijańscy teolodzy (zwłaszcza protestanci) są przeciwni temu, co pisze Eckhart Tolle. Inni to pochwalają, a jeszcze inni zachowują neutralność. Zauważyć można, że katolicy są mniej krytyczni w stosunku do niej, niż protestanci. Ciebie interesuje zapewne bardziej zdanie katolickie, więc pozwolę sobie zacytować z angielskiej wikipedii (
http://en.wikipedia.org/wiki/Eckhart_Tolle ) rzymsko-katolickiego księdza i teologa, Richarda Rohra (franciszkanina):
Cytuj:
Roman Catholic priest and theologian Richard Rohr credits Tolle for helping to reintroduce ancient Christian mysticism to modern Christians: "Tolle is, in fact, rather brilliantly bringing to our awareness the older tradition . . . [which is] both the ground and the process for breaking through to the theological contemplation of God, and acquired contemplation of Jesus, the Gospels, and all spiritual things. He is teaching process, not doctrine or dogma. He is teaching how to see and be present, not what you should see when you are present. Tolle is our friend, and not an enemy of the Gospel. There should be no conflict for a mature Christian."
Moje tłumaczenie (jeśli ktoś zna angielski, to radzę przeczytać raczej oryginał):
Cytuj:
Rzymsko-katolicki ksiądz i teolog Richard Rohr docenia zasługi [Eckharta] Tolle w pomocy przy ponownym zapoznawaniu mistycyzmu starożytnych chrześcijan współczesnym chrześcijanom: "Tolle, tak naprawdę, znakomicie uświadamia nam starszą tradycję, [...] [która jest] zarówno podłożem, jak i procesem przełamywania do teologicznej kontemplacji Boga i przyswojonej kontemplacji Jezusa, ewangelii i wszystkich spraw duchowych. Uczy procesu, nie doktryny czy dogmatu. Uczy jak dostrzec teraźniejszość i być obecnym, zamiast mówić co powinieneś zobaczyć, gdy jesteś obecny. Tolle jest naszym przyjacielem, a nie wrogiem ewangelii. Nie powinno być konfliktu dla dojrzałego chrześcijanina."
Na wikipedii jest podane także źródło tej wypowiedzi:
http://www.cacradicalgrace.org/images/e ... -05-09.pdf . Zapoznałem się pobieżnie z tym dokumentem i zgadzam się z nim. Zawiera on na przykład następujący fragment:
Cytuj:
TOLLE IS NOT ASKING YOU TO BELIEVE ANYTHING. HE IS ASKING YOU TO TRY SOMETHING!
You will know if it is true, if you try it, and you will not know if it is true or
false, if you don’t try it. No point in arguing it theoretically or in the
abstract
I ponownie - moje tłumaczenie:
Cytuj:
TOLLE NIE PROSI CIĘ, BYŚ WIERZYŁ W COKOLWIEK. ON CIĘ PROSI, BYŚ CZEGOŚ SPRÓBOWAŁ!
Będziesz wiedział, czy to jest prawdziwe, jeśli tego spróbujesz, a nie będziesz wiedział czy to jest prawdziwe, czy fałszywe, jeśli tego nie zrobisz. Dyskusje teoretyczne, czy abstrakcyjne, są bezcelowe.
Zgadzam się w 100%

Do tego wszystkiego dołożę jeszcze moje osobiste doświadczenie. Książkę tę przeczytałem około 2,5 roku temu. Miałem pewien problem natury psychologicznej i szukałem odpowiedzi w internecie. Natrafiłem na "Potęgę teraźniejszości". Szukałem rozwiązania dla mojego pojedynczego problemu, a znalazłem coś dużo lepszego. Książka pochłonęła mnie już od pierwszych stron. Byłem pod wrażeniem. Autor pisał dokładnie to, co już wcześniej tak naprawdę wiedziałem w głębi duszy. "Odkryłem" pewne rzeczy już wcześniej, ale nie miałem nikogo, kto by to potwierdził. A Eckhart Tolle napisał o tym wprost.
Pamiętam lekcje religii. Miałem bardzo mądrego katechetę. Kiedy mówił (przynajmniej jeśli chodzi o Boga i tematy religijne) czułem, że jest to prawdziwe. Tak samo przy słuchaniu niektórych księży. Podobne uczucie, ale jeszcze silniejsze, miałem przy czytaniu tej książki.
Autor abstrahuje w niej od kwestii religijnych (takich jak to, czy Chrystus zmartwychwstał) - nie zabiera w nich głosu. Używa sformułowań z różnych religii (a także - owszem - z New Age), aby trafić do szerokiego grona odbiorców. Dzięki "Potędze teraźniejszości" moja religia (rzymsko-katolicka) nabrała dla mnie głębszego sensu, stała się bardziej zrozumiała. I tak, gdyby ktoś pytał, "nadal" jestem katolikiem praktykującym. Uważam, że nauczanie Eckharta Tolle ma pozytywny wpływ na moje życie i mam podstawy by twierdzić, że dzięki jego książce zbliżyłem się do Boga.
Napisałeś też, że cierpisz na nerwicę. Ja także odkryłem w sobie pewne skłonności do nerwicy (właściwie zdałem sobie sprawę, że występowały u mnie już od małego dziecka) - w moim przypadku nerwicy natręctw. Na szczęście w bardzo łagodnej formie - wielokrotne sprawdzanie, czy zamknąłem drzwi, czy ustawiłem budzik, itp. Objawy wystąpiły także w formie skłonności do skrupulanctwa (ponownie, dzięki Bogu, w łagodnej formie). Te ostatnie szczególnie dały mi się we znaki. Na początku nie potrafiłem sobie z nimi poradzić, ponieważ byłem osobą posługującą się bardzo mocno analitycznym umysłem. Dostrzegałem w słowach katechety, niektórych księży (czy św. Ignacego Loyoli) wskazania na inny sposób podejścia do problemu, ale był to dla mnie zupełnie nowy sposób myślenia. W końcu jednak cierpienie było tak duże, że miarka się przebrała i spróbowałem czegoś nowego - koncentrowałem się z całych sił na rzeczywistości. Zacząłem czuć się coraz lepiej, zaczęło mi się stopniowo wszystko układać coraz bardziej w głowie i coraz bardziej dostrzegałem absurd swoich skrupułów. Podobny sposób radzenia sobie z problemem pomógł mi także przy rozstaniu z dziewczyną. Zacząłem też wówczas mniej ufać analitycznemu myśleniu (które doprowadzało mnie do absurdalnych wniosków), a bardziej temu wewnętrznemu głosowi (tudzież głos serca/głębia duszy/intuicja/nadświadomość; trudno mi dokładnie wyjaśnić, co rozumiem pod pojęciem tego "wewnętrznego głosu", a łatwo w tej kwestii o niezrozumienie. Trzeba uważać, żeby nie wziąć za "wewnętrzny głos" czegoś, co nim nie jest), który wspomniany absurd od samego początku dostrzegał.
Dopiero później natrafiłem na "Potęgę teraźniejszości" i książka ta bardzo mi pomogła. Jak wspomniałem, utwierdziła mnie w nowym sposobie myślenia. Przeczytałem ją całą za jednym zamachem i przez kilka dni czułem się super. Ale wydaje mi się, że wówczas nie do końca zrozumiałem zawarte w niej przesłanie. Wówczas wydawało mi się, że chodzi o to, aby z całych sił starać się nie myśleć. Takie działanie miało swoje plusy (i pozytywne konsekwencje w życiu), ale dziś uważam, że niezupełnie o to chodzi. Stopniowo to wszystko we mnie dojrzewało i wydaje mi się, że zacząłem to rozumieć coraz bardziej. Także pod wpływem czytanego w kościele Pisma Świętego i mszy świętych. A także dlatego, że raz na jakiś czas oglądałem nagrania Eckharta Tolle na youtube. Z góry jednak muszę zastrzec, że te nagrania mogą być niezrozumiałe, jeśli najpierw się nie przeczyta książki. W książce jest wszystko usystematyzowane, a w nagraniach to jest trochę wyrywane z kontekstu.
Być może użyłem w swoim poście pewnych niefortunnych sformułowań, ale nauczyłem się już, że użyte przez nas słowa nie zawsze odzwierciedlają w pełni to, co chcemy przekazać (no chyba, że tylko ja tak mam - ale wątpię

)
Myślę też, że interesujący może być też następujący artykuł (Eckhart Tolle for Christians):
http://toddwrightnow.blogspot.com/2010/ ... ns_01.htmlPodsumowując: AFAIK, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że to nie grzech

Co więcej, uważam że mnie to do Boga zbliżyło. Polecam tę książkę
4)
Johny99 napisał(a):
Pytanie tylko, dlaczego, skoro uważasz się za wierzącego, szukasz pocieszenia gdzie indziej, niż w Bogu ?
To, że - dajmy na to - osoba z problemami psychologicznymi udaje się do psychologa, nie oznacza chyba, że szuka pocieszenia poza Bogiem.
5)
AHAWA napisał(a):
MarcinOO, książka o którą pytasz czyli: „Potęga Teraźniejszości” (tak jak i książka która mnie zafascynowała jakiś czas temu, czyli: „Leczenie uzależnionego umysłu”) napisana jest na podstawie Kursu Cudów
Nic z tych rzeczy

Wygląda na to, że z nas dwóch ja chyba lepiej jestem zorientowany w temacie Potęgi Teraźniejszości, więc pozwolę sobie zaryzykować stwierdzenie, że tu się mylisz. To znaczy, być może "Leczenie uzależnionego umysłu" jest oparte na "Kursie Cudów" (to jest całkiem możliwe), ale nie powiedziałbym tego o "Potędze Teraźniejszości".
Tak, Tolle odwołuje się w paru miejscach (a może nawet tylko w jednym miejscu) tej książki, żeby dotrzeć także do tych, którzy wyznają New Age. Nie znaczy to jednak, że opiera się na "Kursie Cudów".
Dalsza Twoja wypowiedź dotyczy krytyki "Leczenia uzależnionego umysłu". Z całym jednak szacunkiem do "Leczenia...", nie porównywałbym go do "Potęgi teraźniejszości". Wyciągam taki wniosek na podstawie przedstawionych przez Ciebie cytatów.