Perelka.


Dałoby się. W annałach odnotowano istnienie polskiej powieści złożonej z dwóch zdań, z których drugie brzmi: I szli całą noc.

Zrozumiałabyś, gdybyś raczyła się wreszcie dowiedzieć, do czego służy i co robi akcelerator. Pewną podpowiedź stanowi sama jego nazwa.



Zakładam, że chciałaś zwrócić uwagę zrobioną przeze mnie literówkę

Nigdzie. Wiem że podobnie jak ja, traktujesz akt stworzenia wszechświata opisany w Biblii, zupełnie metaforycznie, więc spokojnie... nie o to mi chodziło.

Bardziej miałem na myśli ten osobliwy religijny "schemat" dotyczący powstania wszechrzeczy, że jest pustka, nicość, absolutne nic, czy jakkolwiek to nazwiesz... ale Bóg istnieje. Istnieje, i daje początek wszystkiemu co jest.

Powiedz mi proszę, w ogóle Cię to nie frasuje, że "Bóg" to też jest "coś"?
Że podobnie jak wszystko inne, jest to bez sensu, że "to coś" nie zostało stworzone?


Znakiem tego, "nie czyń drugiemu, co Tobie niemiłe".
Jesteś moderatorem, poprawiasz błędy, ok, ale wyśmiewanie się z błędów w pisowni jest... jak widzisz, słabe.

Wszyscy jesteśmy "murzynami", nie tylko w kwestiach pisowni, jak widać.

Dla ścisłości: jeśli pominąć otwierający powieść cytat.

<Zakładam, że chciałaś zwrócić uwagę na zrobioną przeze mnie literówkę>

No proszę, spiętrzenie ironii

Energia jest niewidzialna ? A materia widzialna? Ciekawe, bo to co odbierają Twoje receptory wzrokowe to akurat fala elektromagnetyczna w zakresie światła widzialnego...
Serio - główny problem leży w tym jak definiujesz materię i energię, absolutnie nie mam do Ciebie o to pretensji czy też nie twierdzę że to wynika z nieuctwa, wręcz przeciwnie z zasady jest to wynik tego jak sprawę przedstawiają podręczniki od fizyki na poziomie podstawowym, miało to ułatwić zrozumienie sprawy a w praktyce potem trzeba odkręcać aby się mechanikę kwantową mogło pojąć, bo jeśli wyobrażasz sobie atom jako posklejane kuleczki tworzące jądro i dookoła tego krążą elektrony to mechanika kwantowa jest nie do ogarnięcia...

Do tego mam pytanie - dzielisz świat na materię i energię a czym są pola fizyczne, przestrzeń, czas, Bóg, Twoja osobowość?



Tak -sztuka dla sztuki, dzięki tej sztuce dla sztuki teraz możemy pisać przez internet, bo gdyby nie ta sztuka dla sztuki to by go nie było... Tak samo gdyby nie ta bezsensowna ciekawość naukowców nie miałbyś w domu światła, lodówki, o mikrofalówce nawet byś nie marzył, a takie cudo jak wi-fi... Ale oczywiście to tylko sztuka dla sztuki, którą z jakiś nie wyjaśnionych powodów rządy i sektor prywatny bardzo ceni...

Mnie chodziło niezupełnie o to. Owszem, nauka wypływa z zimnej, surowej, amoralnej ciekawości poznawczej, która sama w sobie jest bezsensowna, Dlatego naukowcy to są hobbyści, co się bawią, i tak właśnie być powinno – modulo etycy, którzy mają wycinać ewentualnych doktorów Mengele.

Gdyby natomiast nauka wypływała z czysto utylitarnej przydatności dla społeczeństwa, to dałoby się okazać wolę polityczną i zaprojektować plan pięcioletni postępu, po czym doszuflować odpowiednią ilość naukowców do akademgorodków i poddawać ich karze, jeśli by nie wyrobili zadanej normy wynalazków. A gdyby społeczeństwo tłuków-nieuków doszło do wniosku, że woli jednak ganiać po lesie i stawiać horoskopy, to wola polityczna by naukę zwinęła, bo utraciłaby ona tę swoją społeczną rację bytu.

Oczywiście takie społeczeństwo nie przetrwałoby w konflikcie z innym, które miałoby filozofię nauki normalną, a nie wydumaną nad teologicznymi rozprawami o celowości wszystkiego.

Podałem wcześniej ink do filmiku, którego autor przystępnie tłumaczy, w jaki sposób potrzeba rejestrowania zachodzących w akceleratorach niezwykle ulotnych zdarzeń, jakimi są kolizje cząsteczek i ich efekty, przyczyniła się do postępu w budowaniu urządzeń diagnostycznych, a więc ratowania ludzkiego (i nie tylko) zdrowia i życia.



Czytałeś może książkę Simona Ingsa „Stalin i naukowcy" ? Coś fascynującego.

A co mi z tym fajnych rzeczy skoro i tak zdechnę i stanę się nawozem?

Poza tym Quinque nigdy nie twierdził że nauka który wpływa na poprawę jakości życia jest głupia. Twierdził tak o nauce która na tę jakość nie wpływa. wiedza o tym iż w galaktyce wypizgaż 69 liczba planet obracających się w prawo jest taka sama jak tych które obracają się w lewo. Czy wiedza o tym że bozon higgsa ma jakąś tam masę. Jakoś nie widzę by na tę jakość wpływała. Sorry ale 7mld ludzi na ziemi gó*no to obchodzi. Tym bardziej że za te badania często płacą zwykli ludzie



XD

Rzecz w tym, że akceleratory przyczyniły się do obniżenia szansy, że zdechniesz przedcześnie.

Czy ciekawość poznawcza jest amoralna można by dyskutować... O jej sensie również ,bo mało co co się utrwaliło w procesie ewolucji jest bez sensu, a ciekawość mimo pewnych wad daje ogromne korzyści z ewolucyjnego punktu widzenia, ale rozwijanie tematu to już offtop offtopu jaki tu wyszedł, więc jak masz ochotę te zagadnienia poruszyć to możemy pogadać ale w osobnym wątku.

A co za różnica kiedy zdechnę? Skoro ostatecznie i tak czeka mnie piach? W takim razie lepiej już w ogóle się nie urodzić

Czyli w sumie: naukowcy nie powinni myśleć o gwiazdach, bo Ty myślisz o piachu?

Ircia, średnio jestem przygotowany do tej rozmowy, więc tylko zaznaczę, że ja widzę to tak, że ewolucja dostosowuje organizmy do określonej niszy środowiskowej, w której one bytują. Dlatego np. tasiemcom ciekawość jest po nic, a delfinom, jeśli nawet po coś, to i tak techniki z tej ciekawości nie rozwiną.