Niestety nie tylko Katolicy. Prawosławni również wychodzą z założenia, że "to Oni się od nas odłączyli, są heretykami i nie należą do Cerkwi, więc powinni wrócić". No i dlatego spór trwa.

Chodziło mi o to, że tylko rzymscy katolicy wyznaja pogląd, że tylko KRK jest prawdziwym Kościołem założonym przez Jezusa. Jasne, inni mogą wyznawać poglądy analogiczne, wstawiajac w stosowne miejsce swój Kościół.

Tak czy siak chwat zachowuje się nonsensownie, mając pretensje do innych, że patrzą z własnej perspektywy, a nie z jego. Trochę przypomina to egoizm wieku dziecięcego

To racja. Problem leży w tym, że takie podejście uniemożliwia jakąkolwiek rozmowę i dialog. A skoro mamy jeden Kościół, to rozmowa i dialog, oraz dążenie do jedności, powinny być priorytetami.

Kościół strzeże depozytu wiary. Jedną z prawd wiary jest ta: Chrześijanin ma być pokorny i ma służyć. Postawa: "bo my mamy rację, a Wy macie do nas wrócić", nie jest postawą pokory.

Jest to znakomitym dowodem, że Kościół jest jeden.





W wielu mają rację, ale Kościołem nie są.

Przykro mi, ale wypowiadanie jakichś twierdzeń przez takie czy inne grupy ludzi nie jest dowodem na to, że te twierdzenia są prawdą.

Byłby to znakomity dowód, gdyby Cerkiew nie uważała siebie za prawowity Kościół.

Kiedy ogłoszę, że jestem Bogiem, to nie będzie to wystarczający dowód na to, że rzeczywiście jestem Bogiem. Moje twierdzenia: "jestem jedynym Bogiem", "macie mi oddawać cześć należną Bogu", nie są dowodem na to, że jestem Bogiem. Zwłaszcza, że jest wielu innych ludzi, którzy podawali lub podają się za bogów (Cesarze Rzymscy, Faraonowie, chorzy psychicznie). Tak samo to, że Kościół Katolicki uznaje się za jeden Kościół, nie jest dowodem na to, że rzeczywiście Kościół Katolicki jest jednym Kościołem. Cerkiew też uważa się za jeden Kościół. Co z tego?

Ale mówiąc: "zdajesz sobie sprawę, że taki osobliwy pogląd wyznają wyłącznie katolicy?" zastosowałeś wyodrębnienie katolicyzmu jako dowód, że jest to nieprawda. Dlaczego ta cecha katolicyzmu miałby być dowodem na nieprawdę, a nie na prawdę?

Nie. Zastosowałem wyodrębnienie katolicyzmu, by zwrócić uwagę, że chwat zachowuje się dziecinnie, oczekując, by chrześcijanie spoza KRK przyjmowali w dyskusji z chrześcijanami z KRK jako punkt wyjścia punkt widzenia KRK - zwłaszcza w sytuacji, gdy to właśnie ten pnkt widzenia jest tym, co chrześcijan dzieli.

Nie mówiłem o KRK tylko o Kościele. Kościół jest jeden, dlaczego chrześcijanie mieliby znajdować się poza nim? Przecież aby byli jedno, wyklucza poza.

"Aby byli jedno" to modlitwa Jezusa. Ta prośba nie została spełniona, bo ludzie się podzielili.

Sugerujesz, Chwacie, że Prawosławni to nie Chrześcijanie? To kim oni są?

W takim razie umknął Ci sens tematu, bo ten wyraźnie dotyczy kwestii kto jest członkiem KRK, a nie Kościoła rozumianego jako mistyczna wspólnota wierzących w Chrystusa.

Nie mówiłem o Kościele rozumianym jako mistyczna wspólnota wierzących w Chrystusa, ale realna wspólnota, czyli Kościół katolicki. Istotą Kościoła jest wspólnota, a nie sprzeciwianie się tej wspólnocie i mianowanie się chrześcijanami. Postawa "sprzeciwiam się" w zasadzie wyklucza chrześcijaństwo.

Czemu więc KRK się w ten sposób wyklucza?

Czym według Ciebie różni się "Mistyczna Wspólnota Wierzących w Chrystusa", od "realnej wspólnoty, czyli Kościoła katolickiego"?

Takie pytanko mi się nasunęło: katlicy lubią podkreślać, że nawet w wypadku chrztu niemowląt, włączanie w poczet katolików odbywa się "dobrowolnie", bo przecież dobrowolnie decydują rodzice. OK, fajnie, tylko... to działa w jedną stronę prawda? W momencie włączenia swojego dziecka do KRK, rodzice tracą władzę nad jego przynależnością religijną, nieprawdaż?

Można wejść - nie można wyjść. Czy to aby nie trochę... sekciarskie?