I takim oto sposobem (jeden, geugi, piąty, dziesiąty itp. tak zrobi) dochodzą do władzy ci, na których w praktyce głosuje bezwzględna mniejszość i twierdzą, że suweren ich wybrał.

Czy uważasz, że lepiej jest głosować na kogokolwiek niż świadomie zrezygnować z możliwości wybierania?
Moim zdaniem nieuczestniczenie w wyborach jest również wyborem. Jeżeli ktoś uważa, że nie widzi nikogo reprezentatywnego, to dlaczego ma iść i wybierać kogoś kogo nie chce?
Ja akurat zawsze staram się uczestniczyć w wyborach bo uważam, że trzeba brać w nich udział, ale nie potępiam w czambuł tych co z nich rezygnują.

Zapominasz o nauce KK - każdy chrześcijanin ma obowiązek czynnie uczestniczyć w życiu własnego kraju biorąc udział w wyborze władz.

A co mówi nauka KK o hipotetycznej sytuacji, w której chrześcijanin miałby wybierać między partią bardzo złą a partią bardzo bardzo złą?

Jak są tylko "złe" alternatywy, to trzeba założyć dobrą partię. Inaczej zgadzasz się, żeby zło tobą rządziło. To ma być dobry wybór?

Teoretycznie tak. Ale co jeśli tego nie uczynisz? Grzech zaniechania? Przecież w praktyce mało który chrześcijanin założy partię.

No to należy przynajmniej się sumiennie zastanowić, czy większym grzechem jest lenistwo, wygoda i zgoda na rządy partii złej, czy pójście na wybory i wybór mniejszego zła. Warto też się zastanowić, co jest tym złem w programie, a przede wszystkim w czynach danej partii.
Bo ów grzech zaniechania nie jest jakimś mniejszym grzechem. Grzech, to grzech.

Właśnie o to mi chodzi, na ile decyzja pozostawiona jest sumieniu, a na ile jest uregulowana nauczaniem KK.

Naprawdę dojrzały katolik potrzebuje paragrafu z podpisem papiwża (i którwgo? aktualnego?) na grzech? Nie ma paragrafu - nie ma grzechu???

Ciekawe zagadnienie i dotyczy nie tylko kwestii politycznych. Podejrzewam, że Kościół ma na względzie fakt, że katolik nie zawsze musi być dojrzały, bo inaczej nie publikowałby całego Katechizmu KK

A któremu przykazaniu przeciwstawia się nieuczestniczenie w wyborach? Proszę o jakieś źródło, które mówi, że to grzech.

To jest grzech zaniechania troski o dobro wspólne - ani oskarżenia o karierowiczostwo, o kult władzy, o egoizm i korupcję, które nierzadko sa kierowane pod adresm ludzi wchodzących w skład rządu, parlamentu, klasy panującej czy partii politycznej, ani dość rozpowszechniony pogląd, że polityka musi być terenem moralnego zagrożenia, bynajmniej nie usprawiedliwia sceptycyzmu i nieobecności chrześcijan w sprawach publicznych., św Jan Paweł II

Co prawda nie jestem katolikiem ale uwazam ze jesli chce byc obywatelem a nie gastarbaiterem we wlasnym panstwie to jednym z moich podstawowych obowiazkow jest uczestnictwo w wyborach. Nastepnym obowiazkiem jest dzialalnosc w mojej lokalnej spolecznosci na tyle na ile czas i obowiazki rodzinne pozwalaja.
Moze wowczas gdy wiecej Polakow to sobie uswiadomi to powstanie mozliwosc budowy partii robiacej dobra robote dla obywateli, a nie dla rodziny i znajomych "krolika" ktory wlasnie dorwal sie do wladzy, bo zostal przez nieswiadomych gastarbaiterow wybrany.

Oczywiście wszystko to co papież powiedział nie usprawiedliwia nieobecności chrześcijan w życiu publicznym, tyle że nie jest to automatycznie prawo. Proszę o dowód w postaci stanowiska Kościoła a nie wypowiedź papieża.

Jest wyjście. W wyborach nie startuje tylko i wyłącznie dżuma i cholera. Nigdy między nimi nie wybieram. Nie patrzę na sondaże i nie uważam, że mój głos jest stracony. Jeśli nie wiem, kogo wybrać, to wybieram bezpartyjnego, ale wybieram starając się zdobyć jakieś informacje o człowieku.