"Choćby ktoś z umarłych powstał" - czyżby nieprawda?
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: "Choćby ktoś z umarłych powstał" - czyżby nieprawda?
Saimon napisał(a): Teresse napisał(a): Za prawo odpowiada prawodawca a więc Bóg...i dodatkowo mam wierzyć, że np. za niepójście jutro do Kościoła jak się potknę i rozbiję głowę na cmentarzu to do kotła na wieczność... Nikt nie karze tak wierzyć.Polemizujesz teraz tym, co Kościołowi przypisałaś, a nie z tym, czego rzeczywiście naucza.Aby popełnić grzech ciężki (śmiertelny), muszą być spełnione jednocześnie trzy warunki: -pełna świadomość -całkowita dobrowolność -oraz musi on dotyczyć materii ważnej. Materia ważna, to Przykazania Boże.Pełna świadomość i całkowita dobrowolność oznacza, że człowiek, wie o tym, że dany czyn jest grzechem, oraz że nie jest on zgodny z nauką Bożą, a mimo to, zgadza się i świadomie go popełnia.Teraz więc zastosuj powyższe kryteria, do opisanej przez Ciebie sytuacji, i rozważ, czy wniosek jaki na jej podstawie wyciągnęłaś, jest prawidłowy. Z tego co wiem to niepójście do Kościoła w święto nakazane to grzech ciężki...Podtrzymuję więc to, co napisałam...
|
Śr paź 31, 2018 20:56 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: "Choćby ktoś z umarłych powstał" - czyżby nieprawda?
@Teresse przeczytaj jeszcze raz to, co napisał Saimon: Saimon napisał(a): Aby popełnić grzech ciężki (śmiertelny), muszą być spełnione jednocześnie trzy warunki: -pełna świadomość -całkowita dobrowolność -oraz musi on dotyczyć materii ważnej. Jeżeli ktoś potknął się i rozbił głowę na cmentarzu, wskutek czego nie poszedł do kościoła, mamy istotny i zrozumiały powód: przyczyną był nieszczęśliwy wypadek, a nie pełna premedytacja i dobrowolność by się potknąć i dotkliwie zranić, byleby nie iść do kościoła. Jeżeli ktoś by tak faktycznie uczynił i tak się później tłumaczył w szpitalu, trafiłby na oddział psychiatryczny. I słusznie.
|
Śr paź 31, 2018 21:34 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: "Choćby ktoś z umarłych powstał" - czyżby nieprawda?
Teresse napisał(a): Z tego co wiem to niepójście do Kościoła w święto nakazane to grzech ciężki...Podtrzymuję więc to, co napisałam...
Problem w tym, że sprawa nie jest taka prosta jak ją przedstawiasz.Więc jeszcze raz.Grzech śmiertelny, wymaga od człowieka pełnej świadomości, i całkowitej dobrowolności.Pełna świadomość i pełna dobrowolność, następuje wtedy, kiedy nie idziemy do kościoła świadomie, chcąc w ten sposób wyrazić swoją pogardę do Boga.Wiemy, że Msza święta jest wielkim darem, i wyrazem miłości Boga do nas, ale nie idziemy do kościoła, żeby pokazać Bogu i innym, że tą Jego miłością gardzimy, odrzucamy ją.W takiej sytuacji, na pewno możemy mówić o popełnieniu grzechu ciężkiego, który prowadzi do piekła. Ale takie sytuacje, jak ta opisana powyżej, występują bardzo rzadko.Zazwyczaj nie idzie się do kościoła ze zwykłego lenistwa, lub też z powodu obojętności religijnej, czy też z powodu tego, że nie rozumie się tego, czym jest Msza święta, i co się podczas niej dzieje, dlatego też nie dostrzega się znaczenia uczestniczenia w niej.Nie mamy więc w tej sytuacji świadomości pogardy Boga. Może być też tak, iż wiemy, że Msza święta jest ważna, ale ze względu na swoje lenistwo nie uczestniczymy w niej. Nie ma w tej sytuacji świadomości pogardy Boga, natomiast brakuje chęci żeby odpowiedzieć na Bożą miłość.Taka sytuacja nie jest grzechem ciężkim, gdyż nie mamy spełnionych wszystkich trzech warunków jednocześnie o których pisałem.Jest więc to raczej grzech lekki (powszedni) Podsumowując: W opisanej przez Ciebie sytuacji, nie ma informacji, czy niepójście do kościoła, jest czynem świadomym i w pełni dobrowolnym, oraz czy osoba która zdecydowała się do niego nie pójść, zrobiła to po to, aby wyrazić swoją pogardę do Boga i pokazać że odrzuca Jego miłość, czy też zrobiła to na przykład z powodu zwykłego lenistwa.Dlatego też na podstawie opisanej przez ciebie sytuacji, w której nie znajdujemy powodów, z których osoba ta nie poszła do kościoła, bezpodstawnym jest wniosek, jaki na jej podstawie wyciągnęłaś.
|
Śr paź 31, 2018 21:47 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: "Choćby ktoś z umarłych powstał" - czyżby nieprawda?
Mrs_Hadley napisał(a): @Teresse przeczytaj jeszcze raz to, co napisał Saimon: Saimon napisał(a): Aby popełnić grzech ciężki (śmiertelny), muszą być spełnione jednocześnie trzy warunki: -pełna świadomość -całkowita dobrowolność -oraz musi on dotyczyć materii ważnej. Jeżeli ktoś potknął się i rozbił głowę na cmentarzu, wskutek czego nie poszedł do kościoła, mamy istotny i zrozumiały powód: przyczyną był nieszczęśliwy wypadek, a nie pełna premedytacja i dobrowolność by się potknąć i dotkliwie zranić, byleby nie iść do kościoła. Jeżeli ktoś by tak faktycznie uczynił i tak się później tłumaczył w szpitalu, trafiłby na oddział psychiatryczny. I słusznie. Przeczytałaś chyba za szybko...Najpierw nie poszedł do Kościoła- potem się potknął i zabił...(i stanął na Sądzie) Saimon napisał(a): Pełna świadomość i pełna dobrowolność, następuje wtedy, kiedy nie idziemy do kościoła świadomie, chcąc w ten sposób wyrazić swoją pogardę do Boga.Wiemy, że Msza święta jest wielkim darem, i wyrazem miłości Boga do nas, ale nie idziemy do kościoła, żeby pokazać Bogu i innym, że tą Jego miłością gardzimy, odrzucamy ją.W takiej sytuacji, na pewno możemy mówić o popełnieniu grzechu ciężkiego, który prowadzi do piekła. To już chyba tako rzecze Saimon 
|
Śr paź 31, 2018 21:53 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: "Choćby ktoś z umarłych powstał" - czyżby nieprawda?
Mrs_Hadley napisał(a): Jeżeli ktoś potknął się i rozbił głowę na cmentarzu, wskutek czego nie poszedł do kościoła, mamy istotny i zrozumiały powód: przyczyną był nieszczęśliwy wypadek, a nie pełna premedytacja i dobrowolność by się potknąć i dotkliwie zranić, byleby nie iść do kościoła. Jeżeli ktoś by tak faktycznie uczynił i tak się później tłumaczył w szpitalu, trafiłby na oddział psychiatryczny. I słusznie. Oczywiście masz w pełni rację, tylko problem właśnie leży tutaj, że w sytuacji opisanej przez Teresse nie mamy podanych powodów nie pójścia do kościoła, więc nie można ocenić, czy jest to grzech ciężki, czy lekki.Teresse stwierdziła jedynie, że jeśli nie pójdzie jutro do kościoła, a potknie się na cmentarzu i rozbiję głowę (rozumiem, że rozbijając głowę umrze), to za to niepójście do kościoła pójdzie do piekła.
|
Śr paź 31, 2018 21:55 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: "Choćby ktoś z umarłych powstał" - czyżby nieprawda?
Teresse napisał(a): Saimon napisał(a): Pełna świadomość i pełna dobrowolność, następuje wtedy, kiedy nie idziemy do kościoła świadomie, chcąc w ten sposób wyrazić swoją pogardę do Boga.Wiemy, że Msza święta jest wielkim darem, i wyrazem miłości Boga do nas, ale nie idziemy do kościoła, żeby pokazać Bogu i innym, że tą Jego miłością gardzimy, odrzucamy ją.W takiej sytuacji, na pewno możemy mówić o popełnieniu grzechu ciężkiego, który prowadzi do piekła. To już chyba tako rzecze Saimon  Nie, taka jest nauka Kościoła.
|
Śr paź 31, 2018 21:57 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: "Choćby ktoś z umarłych powstał" - czyżby nieprawda?
A masz coś na podparcie tego, że jak ktoś nie idzie z lenistwa to nie grzeszy ciężko - to by mi się podobało...mam nadzieję, że tak jest...
|
Śr paź 31, 2018 22:09 |
|
 |
IrciaLilith
Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10 Posty: 4921
|
 Re: "Choćby ktoś z umarłych powstał" - czyżby nieprawda?
Małgosiaa napisał(a): Pytanie było do @Teresse i miało cel, ale ok. W takim razie: często rozmawiasz z rodzicami, czy też robisz im łaskę, że się odezwiesz? Bo modlitwa, to jest rozmowa z Bogiem, Ojcem. Słuchasz ich rad, czy też puszczasz mimo uszu? Odwiedzasz, czy uważasz, że szkoda na to czasu? Nie wiem czy to do mnie ,ale odpowiem - pewnie że utrzymuję kontakty z rodzicami, robię to bo chcę, nie ze strachu czy z poczucia obowiązku, po prostu ich kocham i szanuję, nie we wszystkim się zgadzamy, ale szanujemy swoją suwerenność. Zazwyczaj rodzice doradzają ,ale podkreślają że to nasze życie i mówią to w sumie tylko po to abyśmy potem nie mogli mieć pretensji że podejrzewali że pakujemy się w problemy i nie powiedzieli ,ale jak robimy po swojemu to to szanują i jak trzeba to pomogą... Osobiście nie uznaję modlitw formalnych, ale lubię wieczorem wymienić coś, ale listę podziękowań kiedyś ot tak, teraz adresatem jest Bóg, nie zrezygnowałam też z kilku ulubionych form medytacji i kontemplacji. Saimon napisał(a): Pełna świadomość i pełna dobrowolność, następuje wtedy, kiedy nie idziemy do kościoła świadomie, chcąc w ten sposób wyrazić swoją pogardę do Boga.Wiemy, że Msza święta jest wielkim darem, i wyrazem miłości Boga do nas, ale nie idziemy do kościoła, żeby pokazać Bogu i innym, że tą Jego miłością gardzimy, odrzucamy ją.W takiej sytuacji, na pewno możemy mówić o popełnieniu grzechu ciężkiego, który prowadzi do piekła. Czekaj, w końcu mi się poukładało, teraz to ma sens - Pełna świadomość, tylko że większość jej nie ma, czyli praktycznie trzeba się serio nastarać aby popełnić grzech ciężki, to nie tak jak piszą skrupulanci oraz Ci którzy się nimi nie czują, ale też przejmują się tym co wyszło wbrew ich świadomej woli,przez zapomnienie, niewiedzę, sytuację, czyli kolejny brak zrozumienia przez ogół, prowadzi do paradoksów i tego że wydaje mi się to pozbawione sensu. Czyli osoby, które każdy katolik uzna za grzesznika i zasługującego na piekło wcale tam nie mogą trafić, bo nie podejdzie to pod pełną świadomość i dobrowolność, skoro ja to widzę to Bóg tym bardziej rozumie czym są uwarunkowania genetyczne i społeczne... Osobiście nie chodzę do kościoła, bo atmosfera podczas mszy mnie irytuje, tak mam od dziecka - potrafiłam iść do pustego kościoła pogadać sobie z Bogiem, nigdy nie formułkami, potrafiłam nie iść do kościoła i ten czas spędzić na pogaduszkach właśnie z Bogiem siedząc pod drzewem na łące albo gdzieś schowana w stodole jak było zimno. W sumie dociera do mnie że odrzuciłam Boga na długie lata przez problemy z rytuałem, przez totalny brak akceptacji tego że czuję że moja droga jest inna... Przez kiepskich katechetów , którzy moje pytania zbywali tekstami że trzeba wierzyć bo tak jest i tyle, a 'bo tak' to dla mnie nic nie znaczy, taki mam umysł, akceptuję tylko jedno 'bo tak i tyle' jeśli chodzi o 'kocham Cię', bo na miłość nie ma powodu, a wyjaśnienia biochemiczne nie wyczerpują tematu. Nikt nie krzywdzi kogokolwiek mając pełną świadomość tego kim jest i kim jest Bóg, oraz tego jak bardzo jesteśmy ze sobą powiązani - jeśli pełna świadomość jest warunkiem oddzielenia od Boga to system jest mega sprawiedliwy, bo przecież na siłę nie można nikogo zmuszać... Łącząc to z moją teorią że jedynym grzechem jest głupota, czyli brak mądrości, wcale nie wiedzy, bo można wiedzieć ale nie mieć umiejętności i dalej robić głupoty, wychodzi że każdy kto chce się zjednoczyć z Bogiem, a także każdy kto w niego nie wierzy , ale dąży do wyższych wartości i wprowadza je w życie nie ma powodu aby bać się piekła, bo to musi być świadome popełnienie grzechu, z pełną wiedzą o konsekwencjach i uznaniem tej wiedzy za prawdę... Pewnie zaraz będzie że nadinterpretuję, ale mi z tego wynika że każdy kto się stara być dobrym człowiekiem nie ma co bać się piekła, bo tam nie trafi. Każdy kto się boi piekła tam nie trafi , bo świadomie go nie wybierze. A ten kto w nie nie wierzy, po prostu nie ma świadomości ryzyka, bagatelizuje je, bo po prostu wizja piekła kłóci się z jego światopoglądem. Czyli jednak Bóg, także w rozumieniu katolickim może być sprawiedliwy dla ludzi z całego świata, bo nijak nie może podpiąć pod pełną świadomość i dobrowolność tego że ktoś w niego nie wierzy z przyczyn kulturowych, choć w praktyce nie wierzy tylko w pewną wizję Boga, bo na mój gust wszystkie religie i zdrowe filozofie , także ateistyczne odnoszą się do tego samego bytu: Bóg= Miłość/Szacunek/Pragnienie Dobra/Dobro/Wolność/Suwerenność/Mądrość/Prawda/Sprawiedliwość/Moc/Pokora/Piękno/Harmonia/Szczęście/Spokój/Radość nie ma znaczenia czy ktoś nazywa Go Jahwe, Jezus, Trójca, Kriszna, Allach, Tao, osiągnięcie oświecenia/mokszy też ma wszelkie znamiona stanu łączności z Bogiem, mimo nie przypisywania Mu podmiotowości... Może nie taki był cel , ale dziękuję Saimon za ważny puzzel do układanki! W sumie to od dawna go miałam, ale sprawiłeś że w końcu go dopasowałam - świadomość i dobrowolność... Eh, jak to się pokrywa z pewną wizją, której przekaz mogę streścić jako : teraz skoro już wiesz kim jesteś i mniej więcej w co gramy, to witaj na wyższym levelu, przemyśl dobrze czy tego chcesz, bo teraz się już nie wytłumaczysz brakiem świadomości i tym że w praktyce nie masz wolnej woli z braku samoświadomości... Oczywiście wybrałam że wchodzę i trafiłam na level poza dualnością , będąc w dualnym świecie... Jeszcze trochę i serio zacznę wierzyć w sensowność tych wizji jakie przychodzą podczas głębokiej medytacji, gdy umysł się w pełni wycisza, gdy nie odczuwam ciała i zostaje przestrzeń na 'coś'... Zawsze jest tak że tego nie rozumiem, aż zdarzy się coś co sprawia że to się układa, ale bez tej wizji wcześniej nie mogłoby się poukładać... A jak założę że to wszystko tak na powagę to mam przerąbane, bo jak ty mówisz do Boga to jesteś religijny, ale jak ci odpowiada to chory psychicznie, masz urojenia - nawet osoby wierzące w to nie uwierzą, macie swoją wizję Boga i ma robić to co uznaliście że może i skoro pewne elementy nie do końca pasują do wizji Kościoła( choć to detale i okazuje się że jak w to się wgryzam to pasuje znacznie więcej niż się spodziewałam) to mogę jedynie liczyć na status heretyka. W sumie chyba napisałam to aby to z siebie wyrzucić, przywrócić spokój. Dylemat czy wysłać czy nie, ale może ktoś zrozumie, albo chociaż pokaże jak bardzo można za tego typu teksty dostać przez łeb  Teresse - a świadomie wybierasz lenistwo, czy to stan umysłu z którym nie potrafisz sobie poradzić, dobrze wiesz że masz coś zrobić, że powinnaś , ale to blokuje i sprawia że robisz coś zupełnie innego. Wiedza że się coś powinno nie jest równoznaczna z praktycznymi możliwościami zrobienia tego, po prostu pewne nawyki, podświadome procesy są silniejsze. Lenistwo z zasady ma związek z przemęczeniem , poczuciem braku sensu, depresjami. Można też świadomie zaplanować sobie dzień lenia, doskonale wiedząc jakie będą konsekwencje, mając realne siły i możliwości, nie czując obezwładniającego zmęczenia -wówczas chyba byłoby to świadome i dobrowolne, choć bez problemu znajdę sporo sytuacji łagodzących... Ej, a może za to podejście Bóg uzna że mnie wpuści do nieba jak wybronię każdego chętnego i znajdę okoliczności uniewinniające  A przez patologicznie wysoką empatię potrafię znaleźć okoliczności łagodzące i tłumaczące nawet wielkich zbrodniarzy typu Hitler czy Kim - zawsze jest to właśnie brak pełnej świadomości, uwarunkowania środowiska z którymi nie potrafili sobie poradzić, bo dopóki się nie wie kim się jest to bardzo trudne i trzeba ogromnego wsparcia zewnętrznego aby to zrobić...
_________________ 'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)
Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...
|
Śr paź 31, 2018 23:06 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: "Choćby ktoś z umarłych powstał" - czyżby nieprawda?
Teresse napisał(a): A masz coś na podparcie tego, że jak ktoś nie idzie z lenistwa to nie grzeszy ciężko - to by mi się podobało...mam nadzieję, że tak jest... Jeśli w pełni świadomie i w pełni dobrowolnie nie idziesz do kościoła, z własnego lenistwa, a dobrze wiesz, że taki czyn jest grzechem, oraz złamaniem III przykazania Bożego, a mimo to, zgadzasz się i świadomie go popełniasz, dopuszczasz się grzechu ciężkiego , ponieważ spełniasz jednocześnie wszystkie trzy warunki aby taki grzech zaistniał: czyli pełna świadomość grzesznego czynu, pełna zgodna na niego, oraz materia ciężka- III przykazanie.
|
Śr paź 31, 2018 23:13 |
|
 |
IrciaLilith
Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10 Posty: 4921
|
 Re: "Choćby ktoś z umarłych powstał" - czyżby nieprawda?
Trochę to nie uczciwe, bo ja nie pójdę, bo uważam że nie jest to łamanie 3przykazania i jestem przekonana że chodziło o dowolny zgodny z sumieniem sposób spędzania dnia uznanego za święty, a jako że w dekalogu mowa o sobocie, a dla chrześcijan jest to niedziela, to znaczy że dzień może być umowny i wynikać z założeń kultury - wobec tego nie mam grzechu ciężkiego, bo nie uważam tego za grzech. Moje sumienie mówi że złe jest to co szkodzi, a nie chodzenie do kościoła nie ma moim zdaniem znamion krzywdzenia jakiejkolwiek istoty, wręcz pójście tam byłoby zachowaniem masochistycznym...
_________________ 'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)
Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...
|
Śr paź 31, 2018 23:27 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: "Choćby ktoś z umarłych powstał" - czyżby nieprawda?
IrciaLilith napisał(a): Trochę to nie uczciwe, bo ja nie pójdę, bo uważam że nie jest to łamanie 3przykazania(...) Nie ważne jest co Ty uważasz, tylko to, jakie jest przykazanie Boże, a ono nakazuje święcić dzień święty. IrciaLilith napisał(a): i jestem przekonana że chodziło o dowolny zgodny z sumieniem sposób spędzania dnia uznanego za święty Nie, nie chodziło o dowolny sposób spędzania dnia świętego.Stary Testament mówi o świętowaniu szabatu jako dnia świętego, podając przy tym bardzo szczegółowe przepisy, jak należy to czynić. IrciaLilith napisał(a): a jako że w dekalogu mowa o sobocie, a dla chrześcijan jest to niedziela, to znaczy że dzień może być umowny i wynikać z założeń kultury Świętowanie niedzieli nie jest umowne, ani nie wynika z założeń kultury, tylko z faktu, że Chrystus zmartwychwstał w niedzielę.Świętujemy niedziele, ponieważ ponieważ dla nas chrześcijan najważniejszym wydarzeniem zbawczym jest zmartwychwstanie Chrystusa, które miało miejsce "pierwszego dnia tygodnia", o czym mówią Ewangelie (Mt 28,1; Mk 16,2; Łk 24,1-3; J 20,1) IrciaLilith napisał(a): wobec tego nie mam grzechu ciężkiego, bo nie uważam tego za grzech. Moje sumienie mówi że złe jest to co szkodzi, a nie chodzenie do kościoła nie ma moim zdaniem znamion krzywdzenia jakiejkolwiek istoty, wręcz pójście tam byłoby zachowaniem masochistycznym... Po tym co napisałaś, wnioskuję, że masz źle uformowane sumienie na skutek czego, wydaje ono błędny osąd. "Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza: „Zdarza się (…), że sumienie (…) wydaje błędne sądy o czynach, które mają być dokonane lub już zostały dokonane” (KKK 1790). Dlaczego tak się dzieje? Niestety, czasami sumienie zostaje źle uformowane. „Dzieje się tak, «gdy człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie na skutek przyzwyczajenia do grzechu ulega niemal zupełnemu zaślepieniu»” (KKK 1791). Wtedy człowiek nie jest w stanie dostrzec błędów, które popełnia, a postępowanie moralnie naganne nie wydaje mu się niczym zdrożnym.W tym przypadku mamy do czynienia z ignorancją zawinioną, to znaczy nieznajomością zasad postępowania moralnego, której przyczyną jest brak dbałości o właściwe kształtowanie sumienia. Związane jest to z brakiem troski o rozwój religijny i duchowy. Wówczas zasłyszane sądy, opinie innych, czy własne przekonania stają się wyznacznikiem postępowania, a na dalszy plan schodzą prawdy wiary i przykazania Boże. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Nieznajomość Chrystusa i Jego Ewangelii, złe przykłady dawane przez innych ludzi, zniewolenie przez uczucia, domaganie się źle pojętej autonomii sumienia, odrzucenie autorytetu Kościoła i Jego nauczania, brak nawrócenia i miłości mogą stać się początkiem wypaczeń sądu w moralnym działaniu” (KKK 1792). Wypaczenia te mogą więc rzutować na sądy, które wydaje ludzkie sumienie. Znaczy to, że człowiek może być winien niewłaściwego ukształtowania własnego sumienia. „W tych przypadkach osoba jest odpowiedzialna za zło, które popełnia” (KKK 1791)." (zródło: http://katechetyczny.diecezjaplocka.pl/1290,l1.html)
|
Cz lis 01, 2018 0:18 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: "Choćby ktoś z umarłych powstał" - czyżby nieprawda?
Szczerze powiedziawszy nie spodziewałem się, że kiedykolwiek i komukolwiek trzeba będzie tłumaczyć dlaczego chrześcijanie czczą Niedzielę. A czczą dlatego że w Niedzielę zmartwychwstał Jezus. Chyba jest to wiedza elementarna?
|
Cz lis 01, 2018 0:25 |
|
 |
IrciaLilith
Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10 Posty: 4921
|
 Re: "Choćby ktoś z umarłych powstał" - czyżby nieprawda?
Saimon napisał(a): IrciaLilith napisał(a): Trochę to nie uczciwe, bo ja nie pójdę, bo uważam że nie jest to łamanie 3przykazania(...) Nie ważne jest co Ty uważasz, tylko to, jakie jest przykazanie Boże, a ono nakazuje święcić dzień święty. A mówi jak je święcić? Czy to wynika z Tradycji? Gdyby spotkania chrześcijan wyglądały tak jak najprawdopodobniej wyglądały na początku chętnie bym poszła, msza to dla mnie zestaw symboli i rytuałów, rozumiem je, ale tego nie czuję, łatwiej mi nawiązać kontakt z Bogiem na spacerze czy w tramwaju niż podczas mszy. Cytuj: IrciaLilith napisał(a): i jestem przekonana że chodziło o dowolny zgodny z sumieniem sposób spędzania dnia uznanego za święty Nie, nie chodziło o dowolny sposób spędzania dnia świętego.Stary Testament mówi o świętowaniu szabatu jako dnia świętego, podając przy tym bardzo szczegółowe przepisy, jak należy to czynić. I ile z tych przepisów jest respektowanych przez chrześcijan? Jak dużo ma msza wspólnego z spotkaniem przy stole, gdzie każdy był równy i łamaniu się chlebem? Jak bardzo msza się zmieniała z biegiem lat? To się zmienia, może kiedyś nawet zostanie dostosowana do takich dziwadeł jak ja, ale szczerze w to wątpię. Cytuj: IrciaLilith napisał(a): a jako że w dekalogu mowa o sobocie, a dla chrześcijan jest to niedziela, to znaczy że dzień może być umowny i wynikać z założeń kultury Świętowanie niedzieli nie jest umowne, ani nie wynika z założeń kultury, tylko z faktu, że Chrystus zmartwychwstał w niedzielę.Świętujemy niedziele, ponieważ ponieważ dla nas chrześcijan najważniejszym wydarzeniem zbawczym jest zmartwychwstanie Chrystusa, które miało miejsce "pierwszego dnia tygodnia", o czym mówią Ewangelie (Mt 28,1; Mk 16,2; Łk 24,1-3; J 20,1) Zgadza się - dla chrześcijan, czyli według kultury chrześcijańskiej. Nie czuję się chrześcijanką , więc mnie to nie dotyczy, nie potrafię się utożsamić , poczuć przynależności do jakiejkolwiek grupy, a uważam że nic na siłę, bo przymus wobec siebie to też przemoc i to jedna z najgorszych. Cytuj: IrciaLilith napisał(a): wobec tego nie mam grzechu ciężkiego, bo nie uważam tego za grzech. Moje sumienie mówi że złe jest to co szkodzi, a nie chodzenie do kościoła nie ma moim zdaniem znamion krzywdzenia jakiejkolwiek istoty, wręcz pójście tam byłoby zachowaniem masochistycznym... Po tym co napisałaś, wnioskuję, że masz źle uformowane sumienie na skutek czego, wydaje ono błędny osąd. Dla Ciebie źle, dla mnie inaczej, ja uważam, że każdy wariant oparty na elementarnych zasadach niekrzywdzenia innych istot, wynikających w sumie z wrodzonej , czysto biologicznej empatii jest ok. Z mojego punktu widzenia jeśli Twoje sumienie blokuje krzywdzenie innych istot jest dobre, jeśli nie coś jest nie tak - nie ma znaczenia jaki masz światopogląd, jaką wyznajesz religię, w co wierzysz - nie zamierzam tego oceniać, dla mnie wolność innych jest ograniczona tylko zasadą niekrzywdzenia, bo to odbiera wolność innym, a każdy ma do niej prawo. Cytuj: "Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza: „Zdarza się (…), że sumienie (…) wydaje błędne sądy o czynach, które mają być dokonane lub już zostały dokonane” (KKK 1790). Dlaczego tak się dzieje? Niestety, czasami sumienie zostaje źle uformowane. „Dzieje się tak, «gdy człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie na skutek przyzwyczajenia do grzechu ulega niemal zupełnemu zaślepieniu»” (KKK 1791). Poszukuję prawdy i dobra, tylko że na własną rękę, choć dla przyspieszenia procesu nie odrzucam na pniu niczego, bo warto zerknąć co wypracowali inni. Przyzwyczajenie do grzechu - może, nie wiem - nie myślę w kategoriach grzechu tylko dobra i zła, krzywdy lub wspierania. Cytuj: Wtedy człowiek nie jest w stanie dostrzec błędów, które popełnia, a postępowanie moralnie naganne nie wydaje mu się niczym zdrożnym.W tym przypadku mamy do czynienia z ignorancją zawinioną, to znaczy nieznajomością zasad postępowania moralnego, której przyczyną jest brak dbałości o właściwe kształtowanie sumienia. Związane jest to z brakiem troski o rozwój religijny i duchowy. Rozwój duchowy mnie fascynuje, religijny raczej nie, religie mnie interesują powiedzmy że naukowo i poznawczo, tak samo jak filozofie, ideologie - zresztą granice są umowne, dla chrześcijanina buddyzm jest religią, dla buddysty wcale nie. Moralnie naganne - tylko że moralność poza rdzeniem się zmienia, kiedyś pokazanie kolana przez dziewczynę było niemoralne  Pewnie dlatego zostałam przy rdzeniu - dążeniu do nie krzywdzenia, co wcale łatwe nie jest, bo wszystko jest mega indywidualne - to samo względem jednej osoby będzie krzywdą a względem innej wsparciem. Empatia wymaga wsparcia rozumu, a z myśleniem u blondynek bywa różnie Cytuj: Wówczas zasłyszane sądy, opinie innych, czy własne przekonania stają się wyznacznikiem postępowania, a na dalszy plan schodzą prawdy wiary i przykazania Boże. Tu podchodzę - prawdy wiary jak dotąd nie przeszły procesu weryfikacyjnego, sam dekalog w praktyce uznaję, choć nieco inaczej niż katolicy interpretuję, ale patrząc na ilość interpretacji w różnych wyznaniach to raczej nic dziwnego, skoro chrześcijanie nie mają wspólnego zdania to czemu niechrześcijanka ma mieć takie same jak akurat najpopularniejsze wyznanie z kraju w którym mieszkam? Cytuj: W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Nieznajomość Chrystusa i Jego Ewangelii, złe przykłady dawane przez innych ludzi, zniewolenie przez uczucia, domaganie się źle pojętej autonomii sumienia, odrzucenie autorytetu Kościoła i Jego nauczania, brak nawrócenia i miłości mogą stać się początkiem wypaczeń sądu w moralnym działaniu” (KKK 1792). Odrzucenie autorytetów - zgadza się, autonomia sumienia - no tak, to moje sumienie i nic nie poradzę na to że rządzi się swoimi prawami, że za nic nie pozwala zabijać tylko po to aby jeść gdy można tego uniknąć, wymusza szacunek do każdej istoty, a jak nie potrafię znaleźć istoty pokrzywdzonej to nie widzę zła. Cytuj: Wypaczenia te mogą więc rzutować na sądy, które wydaje ludzkie sumienie. Znaczy to, że człowiek może być winien niewłaściwego ukształtowania własnego sumienia. „W tych przypadkach osoba jest odpowiedzialna za zło, które popełnia” (KKK 1791)." Za zło? Według czyjej definicji zła? Pytam się Boga i odpowiedź jest zawsze taka sama, czyli próbując to przełożyć na słowa - zło to brak Miłości i wartości które się z nią nierozerwalnie wiążą, nie jest zależne od czasu, kultury, warunków, choć pozornie to samo wydarzenie w jednej sytuacji jest złem a w innej nim nie jest. Nic materialnego nie jest złe samo w sobie. Zło wiąże się z krzywdą, a krzywda polega na bezprawnym odbieraniu komuś tego co mu się należy, do czego ma prawo. A prawa wyznaczają wyższe wartości, do których mamy prawo dążyć tak aby nie utrudniać tego innym. Człowiek jest winny ? Czuję się odpowiedzialna , nie winna - winna jestem tylko wówczas gdy zaciągam jakiś dług, w innych wypadkach jestem odpowiedzialna za to co posiadam, czyli za ciało, umysł a co za tym idzie myśli, słowa, działania. Z jednej strony piszesz że liczy się pełna świadomość i dobrowolność- wiesz chociaż czym jest świadomość i jak wiele potrzeba aby zrobić cokolwiek w pełni świadomie i dobrowolnie? Po pierwsze potrzeba samoświadomości i to nie na poziomie ukształtowania sobie poczucia 'ja', ale na poziomie obserwacji tego 'ja', znajomości i rozumienia przyczyn i skutków i umiejętności wprowadzania zmian na poziomie przyczyn. Świadomość to nie tylko bycie poczytalnym, posiadanie informacji. Jak definiujesz świadomość? Bo tak się składa że nawet naukowy światek nie może dojść z tym do ładu i przyjęło się na początku pracy definiować co kto obejmuje tym pojęciem... Osobiście uważam że mimo długotrwałej pracy i pewnych osiągnięć w rozumieniu siebie i mechanizmów jakie rządzą umysłem do pełnej świadomości u mnie to jeszcze daleka droga, a biorąc pod uwagę że większość ludzi nawet nie zauważa podstawowych heurystyk i błędów poznawczych trudno mówić o tym kto jest w pełni świadomy i działa dobrowolnie , bo wolna wola tak jak się ją potocznie rozumie jest bardzo mało wolna, a więcej zaprogramowana. Jakiś stopień wolności daje świadomość jak bardzo umysł jest zaprogramowany, bo pozwala to na dokonywanie modyfikacji w 'oprogramowaniu'. Sądzisz że to co uważasz za 'ja' podejmuje jakieś decyzje? Poobserwuj sobie swoje myśli i zobacz jak wielki masz na nie wpływ, możesz je świadomie wzmacniać albo wygaszać ,ale czy generować? W sumie ciekawie wyszło - najpierw podałeś że grzech śmiertelny wymaga świadomości i dobrowolności a jak pokazałam do czego to prowadzi to jednak wychodzi że interpretujecie to tak jak sądziłam, na szczęście Bóg nie jest katolikiem  Choć jak ktoś ma dowody że jest to chętnie posłucham.
_________________ 'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)
Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...
|
Cz lis 01, 2018 1:42 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: "Choćby ktoś z umarłych powstał" - czyżby nieprawda?
IrciaLilith napisał(a): wobec tego nie mam grzechu ciężkiego, bo nie uważam tego za grzech. W taki sposób mógłby usprawiedliwić także swój czyn morderca, gwałciciel...etc... Cytuj: Zgadza się - dla chrześcijan, czyli według kultury chrześcijańskiej. Nie czuję się chrześcijanką , więc mnie to nie dotyczy, Poprzez chrzest przynależysz do Kościoła Katolickiego, zatem jesteś chrześcijanką, ale odrzucasz chrześcijaństwo, bowiem, nie rozumiesz istoty wiary / chrześcijaństwa, nie starasz się zrozumieć, nie chcesz zrozumieć, nie prosisz o łaskę zrozumienia, nie masz takiej woli, istnieje wiele opcji, a Ty sama możesz odpowiedzieć na to co powoduje taki stan rzeczy. Chrześcijaństwo / katolicyzm stawia wysokie wymagania moralne, tutaj czasem także jest ta bariera ponieważ wybiera się życie podług własnej woli, na zasadzie robię co chcę i to ja sobie wyznaczam co jest dobre a co złe. Cytuj: ja uważam, że każdy wariant oparty na elementarnych zasadach niekrzywdzenia innych istot, wynikających w sumie z wrodzonej , czysto biologicznej empatii jest ok Pięknie, tylko że tę wrodzoną empatię mniejszą czy większą posiadają zazwyczaj kobiety poprzez działanie estrogenu, a co zatem zrobić z męskim rodem który czasem tę empatię posiada w postaci worka gwoździ? Zauważ że ponad 90% popełnianych przestępstw jest właśnie przez mężczyzn. Cytuj: Świadomość to nie tylko bycie poczytalnym, posiadanie informacji Niepotrzebne są filozoficzne wywody w celu usprawiedliwienia siebie samego. Usprawiedliwiony może być ktoś kto załóżmy rodzi się w ateistycznym społeczeństwie które nigdy o Bogu nie słyszało i gdzie nie dotarła Ewangelia. Wtedy taki człowiek nie ma świadomości istnienia prawdziwej wiary i zasad moralnych wynikających z chrześcijańskiej nauki. Ale nadal obowiązują go zasady moralne które są jakby przyrodzone ludzkiej naturze, chociażby w postaci przykazania - nie zabijaj. Cytuj: na szczęście Bóg nie jest katolikiem Ale Bóg założył Kościól Katolicki, chce aby istniał i prowadzi go.
|
Cz lis 01, 2018 8:17 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: "Choćby ktoś z umarłych powstał" - czyżby nieprawda?
equuleuss napisał(a): Ale Bóg założył Kościól Katolicki, chce aby istniał i prowadzi go. Przy czym Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni(J 10,16) - nie tylko katolików Bóg otacza miłością. A jeśli ktoś nie jest katolikiem, to trudno mówić w takim przypadku o grzechu ciężkim za brak obecności na Mszy św w niedzielę.
|
Cz lis 01, 2018 8:26 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|