No i co z tego wynika? Twoje życie jest obiektywnie lepsze dlatego że wiesz iż miliard lat temu ilość tlenu w atmosferze była mniejsza/większa? Ta wiedza przyniosła ci sukces na rynku matrymonialnym czy w miłości?

Wracając jeszcze do wcześniejszego postu. Myślę że zamiast św. Bazylego lepiej było by się powołać na św. Justyna i św. Ireneusz. Głosili oni że jeden dzień stworzenia może oznaczać tysiąc lat. Natomiast słowa św. Bazylego zinterpretowałem inaczej niż on je rozumiał

No właśnie mówię, że prawda jest do dupy. Żadnego z niej pożytku; ten Jezus to jakiś nawiedzony był, a Piłat miał słuszność.

Jezus "nawiedzony" i słuszność Piłata:

Może jakiś komentarz do tego obrazka?

Nie bądźmy jak Piłat skazujący Jezusa na śmierć...

Ale co to ma wspólnego z tematem?

Odnośnie twierdzenia: "No właśnie mówię, że prawda jest do dupy. Żadnego z niej pożytku; ten Jezus to jakiś nawiedzony był, a Piłat miał słuszność."

To był sarkazm, Andy.

Bo mnie, jako wyznawcy pomysłów z Orientu, w zasadzie mogłoby być wafla obchodzić, jaka jest prawda, byle tylko nie stawać okoniem Cesarzowi, czy inszym mandarynom, i byle oni mieli ze mnie jakiś pożytek. Natomiast Quinque, jako okcydentalista, winien bronić prawdy jak lew, choćby miała go na krzyż zaprowadzić; byłoby to wprawdzie dyskomfortowe w najwyższym stopniu, ale akurat w chrześcijańskich wyznaniach nie o komfortową letniość chyba chodzi.

A ewolucja, niestety, prawdą jest. Jako taka w ogóle nie stanowi przedmiotu wiary bądź niewiary; ją się przyjmuje do wiadomości. I jeśli stoi ona w sprzeczności z encykliką, to tym gorzej dla encykliki.

Wyznawcy sekt także nie doświadczają dyskomfortu intelektualnego - nie weryfikują niczego intelektualnie, ale są ślepo i naiwnie posłuszni swoim guru. Chrześcijańskie posłuszeństwo jest czymś innym niż sekciarska naiwność i lenistwo intelektualne. Chrześcijanin powinien przemyśleć nauczanie Kościoła na temat kreacjonizmu i ewolucjonizmu, a nie odrzucać ewolucjonizm i przyjmować kreacjonizm, bo w ten sposób oszczędza energię. Wysiłek intelektualny wymaga dużej ilości energii, ale warto się go podejmować.

Tylko problem się pojawia gdy ktoś uważa, że są rzeczy których się nie podważa, ani nawet porządnie intelektualnie nie rozważa, bo to tajemnice wiary, dogmaty, przedzałożenia... Zweryfikowanie tego może grozić zawaleniem się światopoglądu, a gdy ktoś się utożsamia ze swoimi poglądami to może budzić strach.

Przeczytałeś chociaż ostanie strony tego wątku? Kościół Chrystusa z następcą św. Piotra na czele, jasno, wyraźnie i arbitralnie. Stwierdził, oznajmił i ogłosił że nie wolno wierzyć w to że grzech nie został popełniony przez jednostkowego Adama, i że grzech ten nie jest dziedziczony przez wszystkich ludzi

Na szczęście, spór o to "ile Adamów istniało na początku" z biologicznego(i ogólnie naukowego) punktu widzenia. Jest nierozwiązywalny

A przeczytałeś mój post? Należy to przemyśleć. Idea pierwszego Adama nie zaprzecza całej idei ewolucjonizmu. Odrzucanie w całości ewolucjonizmu jest nierozsądne. Może trzeba o tym poczytać i postarać się zrozumieć?

Przeczytałem. I w porównaniu do Ciebie przedstawiłem nauczenie Kościoła w sprawie "ideii pierwszego(jedynego) Adama". Więc się do tego nauczania stosuję. Jestem skłonny przyjąć ewolucję biologiczną jeżeli ktoś przestawi jak w satysfakcjonujący sposób jak można ją połączyć z dogmatem o grzechy pierworodnym. To jest "stworzenie świata - grzech - eschatologiczny cel życia". Ponadto w sprawie poligenezy kilka razy cytowałem encyklikę Piusa XII

Poligenizmu*

"Syllabus errorum" też?