Nie, nie uważam, jak będzie jakaś petycja czy manifestacja przeciwko "reformie" Zalewskiej, to ją czynnie poprę (podobnie jak czynnie popierałem manifestacje przeciwko łamaniu Konstytucji czy "reformie" sądownictwa).

Kiedyś było dobrze: 8 klas podstawówki, 4 liceum , potem studia.
Aż wprowadzono gimnazja, oceny jedynki i szóstki itp. Tylko by była zmiana.

Były protesty przeciwko deformie, ale ten postulat nie może być postulatem strajkowym. Czy to trudno zrozumieć? Żeby cokolwiek zmienić w oświacie, trzeba radykalnych kroków, a tym krokiem jest strajk. Nic innego nie działa. Takie jest prawo, że nie można wysuwać postulatów dotyczących zmiany systemowej. Nie wiesz dlaczego? Ano dlatego, że tu można zrobic nagonkę i zmieszać nauczycieli z błotem, że są roszczeniowi, nakłamać w kwestii zarobków itp. itd. W przypadku, gdyby mieli prawo strajkować w związku z systemem oświaty, rząd nie miałby chamskich argumentów typu rozmnażania, bycia Wermachtem itp. itd.
Nie da się podnieść poziomu oświaty bez godnej płacy, bo nikt zdolny do tego zawodu nie przyjdzie. Od lat jest selekcja negatywna właśnie w związku z niskimi zarobkami.

A zakładając, że postulaty płacowe zostały spełnione i strajk się zakończył, to jakie zmiany w oświacie by nastąpiły?

Dla Ciebie tylko taka.
Dla dzieci z małych wiejskich, marnie, lub zupełnie nie wyposażonych szkół, gimnazjum to duży skok cywilizacyjny z dostępem do netu, do pracowni...często nawet do sanitariatów.

Nagonka na nauczycieli - moja kuzynka wróciła zapłakana ze szkoły.... - powielane w dziesiątkach/setkach wpisów wynajętych trolli, którzy za podobną "pracę" mogą miesięcznie wyciągnąć 3 tys zł netto - bez wymaganej edukacji, bez dojazdów do szkół, bez pracy w domu, bez obowiązkowych dokształceń i kursów, bez harmidru, wrzasków, czasem chamskich uczniów.


Spełnienie postulatów płacowych mogłyby stanowić pierwszy krok do dostrzeżenia problemów edukacji polskiej szkoły i nachylenie się nad nimi władzy i nauczycieli, dla wypracowania właściwych programów.
Ale gdy nauczyciela przedstawia sie jako głupiego, niedouczonego, pazernego jedynie na kasę belfra, to z takim nastawieniem, nie istnieją z tym rządem żadne możliwości konstruktywnego dialogu i ustaleń.

Mogłyby, ale niestety nie jestem w stanie uwierzyć, że tak by się stało. W zasadzie to zakończenie strajku bez spełnienia postulatów płacowych też mogłoby i nie uważam, że szanse na to są znacząco mniejsze.

Czyli patrzysz przez różowe okulary produkcji dobrej zmiany
Wyleję na Ciebie kubeł pomyj, zlekceważę i będziemy sobie nadal przyjaźnie gaworzyć

Nie, i niewiele zmieni, czy mi dasz cukierka czy też nie.

Cukierka nie, ale gdy będziesz spragniony i głodny, to szklanka wody i kromka chleba zapewne zmieni.
Bo oni nie walczą o cukierki...kuzynka nauczycielka opowiadała, jak długo przymierzała sie do kupna drogiej bluzki, dla niej zdecydowanie za drogiej. W końcu sie przemogła, z myślą o stroju na jakieś uroczystości rodzinne, czy w szkole.
Po kilku dniach w swojej II klasie gimnazjum, ujrzała uczennicę siedzącą przed nią w takiej samej drogiej bluzce - dla młodej normalny strój do szkoły.

Niewiele, wodę wypiję i chleb zjem, ale to nie sprawi, że Cię polubię i będę przyjaźnie gaworzyć.

A oczekujesz od nauczycieli przyjaznego gaworzenia.

Co do kwestii płacowej, to ja uważam, że nauczyciele w Polsce zarabiają skandalicznie mało. To stwarza selekcję negatywną. Poza tym skandaliczne jest, że muszą pracować w domu, bo w szkole nie ma żadnych warunków (jak czytam), żeby przygotować lekcje, skopiować materiały, wydrukować itp. Jeśli to będzie zapewnione, to można i pensum zwiększyć, wliczając w to dyżury na przerwach, przygotowanie materiałów i kółka zainteresowań oraz czas dla rodziców. O, właśnie: w Niemczech każdy nauczyciel ma "okienko" na spotkania z rodzicami w ciągu roku. Np trzecia lekcja w środę. Jak się bardzo uprzeć, można przyjść kiedy indziej, ale to rodzic ma sprawę, więc niech rodzic się dostosuje.
Wywiadówek z ocenami i rozmowami praktycznie nie ma. Jest jeden dzień w połowie roku, kiedy dziecko może wpisać rodzica na listę u nauczyciela i przez 3 godziny nauczyciel przyjmie wpisanych na określoną minutę rodziców. Góra 10 minut na ucznia.

Jeżeli zapewnimy wysokowykwalifikowane i dobrze opłacane kadry, można będzie przebierać w chętnych i stawiać im inne wymagania. Na razie można się cieszyć, że ktokolwiek jeszcze chce uczyć w szkole.
A program, bądź reforma? To raczej sprawa fachowców i nie do załatwienia "dobrą zmianą" bez przygotowania na plecach nauczycieli i kosztem zdrowia uczniów.
Ale wypuścili naturszczyków na swawolę i jest, co jest: papranina, prowizorka i propaganda sukcesu.
Byle sobie nagrody przyznawać za sztuczny uśmiech.

Dlatego należy poczekać aż system padnie z braku nauczycieli. Dopiero to może otrzeźwić.
A uczniowie? No cóż. 500+ pójdzie na prywatne korepetycje.

Przecież to Ty wyskoczyłaś z tym gaworzeniem. A ja znowu dałem się strollować


Skandalicznie mało w porównaniu do średniej krajowej? Na podstawie zestawienia wklejonego jakiś czas temu przez Marka Piotrowskiego bym tak nie powiedział. W porównaniu do zarobków w Niemczech? Pewnie mało, jak większość Polaków.


Racja, ale też trzeba uczciwie przyznać, że to my będziemy te kadry opłacać. Bo przecież nie Kaczyński albo Morawiecki z własnej kieszeni.

Odszukałem to zestawienie, ale pod podanym przez Marka Piotrowskiego linkiem pojawia się obecnie taka informacja:

Wobec powyższego nie wiem, czy te zestawienia są miarodajne

Wydawałoby się, że kto jak kto, ale nauczyciele powinni mieć nieco rozumu i rozumieć to co dzień w dzień po swojej "trudnej" robocie oglądają w telewizorze, a mianowicie, że z Jarosławem Kaczyńskim nie wygra się "po kodziarsku".

A jednak nie zrozumieli i zostali ograni jak duże dzieci, którymi najpewniej są...