Quinque, co inteligentniejsi się zastanawiali nad pytaniem dlaczego jest tak a nie inaczej. Do tego dzieci pytają i nie każdemu wystarcza: "bo tak", ew "bo Bóg tak zrobił", bo tu dalej nie ma odpowiedzi na dlaczego...
Bez ewolucji masz albo "nie wiadomo", albo "bo tak".
Co odpowiesz dziecku gdy zapyta dlaczego paw ma taki ogon, dlaczego żyrafa długą szyję a ono tą bezsensowną i upierdliwą ślepą plamkę i mdłości podczas podróży?

Wybawiony, ja odpowiedź na Twoje pytanie znam, ale nie jest ono kompatybilne z Twoją wizją Boga. Jak sobie z tym radzisz? Bo zapewne chcesz mieć Boga w dobrym świetle? Skąd i po co te wady anatomiczne i fizjologiczne w naszych ciałach gdy i kreacjonizm i założenie, że Bóg posłużył się ewolucją nie stawia go w standardowo pojmowanym dobrym świetle?

W to że Bóg stworzył człowieka i umieścił go w ogrodzie. Jak nie wiem, i nie interesuje mnie to. Ale dlatego że TE jest sprzeczna z nauką Kościoła Katolickiego nie uznaję jej. I tyle

Jakiegoś innego Kościoła, nie katolickiego, bo katolicki głosi:
https://nauka.wiara.pl/doc/469395.Magis ... c-ewolucji

To, że ktoś sprzeczność widzi, świadczy tylko o tym, że próbuje ją rozwiązać bez uwzględnienia odpiwiedniego wymiaru...
To jest koło i jest patrząc na cień walca
To jest prostokąt i jest patrząc na cień tego samego walca ustawionego pod innym kątem. Sprzeczności z jednego poziomu zazwyczaj rozwiązuje się poziom wyżej.

Nasze, życie biologiczne to wynik ewolucji, bo Bóg jest bytem bezcielesnym, a na Jego obraz i podobieństwo jesteśmy w kwestii duszy. Bo skąd idea, że Bóg ma dwie ludzkie nogi, ludzki mózg i ludzki umysł?
To nieśmiertelne dusze są na obraz i podobieństwo Boga, naszego duchowego rodzica...
O tyle warto na serio przemyśleć co jest cechą duszy a co umysłu...

Tu nie ma pełnej symetrii.

Kreacjonizm zakłada, że ludzie i inne gatunki zostali osobiście stworzeni przez Boga, czyli zakłada, że każdy rodzaj istot został indywidualnie zaprojektowany. Oczywiście jako najdoskonalszy, bo Bóg nie jest partaczem ani inżynierem, co niektórych rzeczy nie wie i dlatego mu się wytwory niezbyt udają. W świetle zakładanej wszechwiedzy i wszechmocy Boga ewidentne wady konstrukcyjne organizmów są dowodem na fałszywość teologiczną kreacjonizmu.

Z kolei ewolucjonizm w kontekście religii wcale niekoniecznie zakłada -- bo nie musi -- że twory ewolucji są idealne. Wręcz przeciwnie, przecież stale się przystosowują, zmieniają. Bóg uruchomił pewien proces, ewolucję, a istotne są w nim tylko niektóre wyniki. Jeżeli człowiek w toku ewolucji dorobił się, niestety, plamki ślepej, a żyrafa absurdalnie długiego, zapętlonego nerwu krtaniowego, to widocznie te "skutki uboczne" nie mają znaczenia w Bożym Planie. W ten sposób ewolucja i chrześcijaństwo są uzgadnialne bez naruszania koncepcji wszechwiedzy i wszechmocy Boga.

Oprawcy nie powiesili na krzyżu ducha.

A o doketyzmie słyszałaś?

Z pewnością słyszała, ale przecież go nie wyznaje. Ircia zaś postuluje, że wszystkie religie są jakoś tam kompatybilne w obszarze „tego co najważniejsze”. Zatem również nicejskie chrześcijaństwo. To jest zaś nieprawda, ponieważ nicejskie chrześcijaństwo stawia pewne tezy dotyczące istoty Boga, a nie tylko sposobu Jego objawiania się.
To z kolei jakiś odprysk apolinaryzmu. Ale przecież chrześcijanie nie wierzą, jakoby Słowo zajęło miejsce duszy Chrystusa. Chrystus posiadał w pełni ludzkie ciało i w pełni ludzką duszę. A jednocześnie, także, pełną boską naturę. Tak więc podobieństwo człowieka do Boga nie polega na tym, że coś tam „mamy” podobnego do Boga, a coś innego do Boga nie jest podobne.

Przecież to zależy od tego, co kto uzna za "jakąś tam kompatybilność" oraz tego, co uznaje za "najważniejsze", więc w czym widzisz problem? Nicejskie chrześcijaństwo co prawda jest kompatybilne samo ze sobą, co oczywiste -- ale już np. katolicyzm nie jest kompatybilny ze wszystkimi wyznaniami nicejskiego chrześcijaństwa...

W tym, że chrześcijaństwo za najważniejszego uważa Chrystusa. Więc samo w sobie zawiera definicję tego, co najważniejsze.

No więc doketyzm Chrystusa nie neguje, nie odrzuca. Dlatego jest wyznaniem chrześcijańskim. No i?... Zatoczyłeś kółko.

A czy ja twierdzę, że doketyzm Chrystusa neguje? Nie rozumiem Twojego toku rozumowania. Czy doketyzm jest zaś wyznaniem chrześcijańskim, to już zależy od definicji „chrześcijaństwa”.

Ale my przecież nie o ty, czy doketyzm jest wyznaniem chrześcijańskim, tylko czy religie są kompatybilne „w tym co najważniejsze”.

No sam napisałeś, że w chrześcijaństwie najważniejszy jest Chrystus. A zatem w tej najważniejszej sprawie doketyzm jest kompatybilny z katolicyzmem -- oba są wyznaniami chrześcijańskimi, podzielają swój pogląd, że Chrystus jest najważniejszy. O dopirco czepiałeś się Irci, że to nieprawda z tą kompatybilnością odnośnie doketyzmu, bo "nicejskie chrześcijaństwo stawia pewne tezy dotyczące istoty Boga, a nie tylko sposobu Jego objawiania się". No weźże się zdecyduj! Kółko zataczasz, mówię.

"Głos magisterium" nie jest to żaden głos magisterium. O czym pisałem. Więc nie będę powtarzał tego samego



No właśnie, kiedyś Ziemiński pisał o kryzysie chrześcijaństwa. Gdy wykazano mu że nie wiadomo o co dokładnie mu chodzi, bo definiował sobie chrześcijaństwo jak wiarę w Jezusa, to płakał że studenci KUL, nie wiedzą co to istota chrześcijaństwa. Śmieszne to. Jak wierzę że Jezus pokazał nam jak się uwolnić od świat a materialnego, to wierzę w Jezusa a chrześcijaninem nie jestem



Udowodnij. Albo sflasyfikuj teorię ewolucji. Jeżeli tego nie zrobisz znaczy że ewolucja nie spełnia podstawowych założeń naukowości. Błędne koło jak to ujęłaś



No i do czego doszli. Nie żyją i co jej z tej wiedzy. Mam odrzucić swoją wiarę a w zamian dajesz mi jakieś łajno(przyjęcie teorii ewolucji)?

Dobra rada, dziecko drogie: nie używaj słów, których znaczenia nie rozumiesz, bo wychodzisz publicznie na co najmniej ignoranta, jeśli nie głupka.