[quote="Alus"]
Czytałam - p. Tomasz wyjaśnia, że jako katolik miał prawo napisać, co napisał.
Inaczej byłby odbierany wpis, gdyby odniósł się w pierwszym wpisie do przyczyn i okoliczności jego powstania, wskazując politykę IKEI. Gdyby napisał publiczny apel do pracodawcy wyrażając tym niezgodę na politykę firmy.
Teraz to brzmi jak klasyczne kreowanie się na ofiarę podłej i zdeprawowanej IKEI.[quote]

Zgadza się. Wcale nie twierdzę, że p. Tomasz postąpił mądrze. Jednak przy dobrej woli obu stron i chęci porozumienia (byle nie na pokaz) można sprawę "odkręcić".

Miejsce pracy nie jest od ewangelizacji religijnej i robienia "wstrząsów" osobom, które sobie tego nie życzą. Swoje nienawistne, odrażające poglądy niech sobie wygłasza w gronie sobie podobnych.

A czytaliście odpowiedzi Ikei oraz te wytyczne które tak bardzo oburzyły pana Tomasza?

Jak się przeczyta to w całości i po kolei to widać, że p.Tomasz delikatnie rzecz biorąc przegiął.

Nie uważam, że jego zachowanie jest godne pochwały. Bóg jednak potrafi z każdego zła, wyprowadzić większe dobro. Zarówno on jak i druga strona potrzebują Bożego miłosierdzia i przebaczenia.

Nie sądzę. W rozwiązaniu umowy o pracę wymieniono cztery przyczyny. Trzy z nich to naruszenia Kodeksu pracy oraz przepisów wewnętrznych obowiązujących pracowników Ikei. Ostatnią jest utrata zaufania przez pracodawcę. Ponieważ oprócz tego, że napisał to, co napisał, naruszając przepisy, to w rozmowie z przełożonym upierał się, że nie usunie wpisu. Bo mu rzekomo wiara nie pozwala. Dobrej woli zabrakło po jednej stronie i pracodawca słusznie uznał, że nie ma możliwości dalszej współpracy z pracownikiem, który narusza przepisy i upiera się, że się im nie podporządkuje.

Wstrząs działa raczej z zaskoczenia a nie na życzenie.
W jakim miejscu chciałbyś być ewangelizowany?
Gdybyś wyrażał swoje poglądy w gronie osób Tobie podobnych, to nie byłoby dyskusji.

Dokładnie, po tym feralnym wpisie pracownik odbył indywidualną rozmowę i gdyby tylko usunął wpis, który wyraźnie nawołuje do nienawiści i obraża osoby nieheteroseksualne, co jest sprzeczne z polityką firmy, nie doszłoby do zwolnienia. Okazywanie szacunku osobom nieheteroseksualnym nie stoi w sprzeczności z wiarą, a raczej jest z nią kompatybilne a tylko do tego zachęcały wytyczne z czym ten pan miał poważny problem.

Wybawiony :

To nazywasz ewangelizacją? Serio?

Nie watpie, ze Wybawiony, jako "bez winy" ( no bo przeca wybawiony) pierwszy rzucilby kamieniem w cudzoloznice...
I dlatego Kosciol jest w kryzysie. Przez chrzescijan, ktorzy z Ewangelii znaja tylko nazwe.

Ircia,
Nie przypisuj mi czegoś, czego nie napisałem.Nie wykluczone, że p. Tomasz źle zrozumiał intencje pracodawców a może właściwie je ocenił. Tego nie wiem.
W każdym razie biblijne przesłanie jest jasne : "Nawróćcie się i uwierzcie w Ewangelię". Nie ma zatem mowy ani o nawracania na siłę, ani o pobłaźaniu ludzkiej grzeczności.

Kael,
Rozumiem, iż według Ciebie oszczerstwo to nie grzech (twoje oszczerstwo)

Wybawiony- przytoczyłam słowa p.Tomasza o które jest ta cała afera i pytam gdzie w tym widzisz działania ewangelizacyjne, bo to sugerujesz we wcześniejszych wpisach.
Ja widzę tylko posługiwanie się cytatami z Biblii aby potwierdzić swoje domniemane prawo do nazywania nawoływania do tolerancji i szacunku sianiem zgorszenia... oraz przejaw zachowań na które istnieją paragrafy.

Jeśli by nie rozumiał intencji to moim zdaniem dochodzi kolejny powód do zwolnienia... Czytałeś tekst który tak zbulwersował p. Tomasza?

Bez mojej zgody nigdzie. A szczególnie, jeśli "ewangelizacja" polega na "wstrząsie" przez obrażanie mnie i mówienie, że tacy jak ja powinni być zabijani. Dotarło? Szczególnie w zakładzie pracy, który nie jest jakąś pieprzoną placówką misyjną fanatyków religijnych.

A potrafisz pojąć, że nie życzę sobie, żeby być obrażanym i wbrew mojej woli "nawracanym" i "ewangelizowanym" przez fanatyków? Że mam prawo, żeby mnie nie nawracano, żeby mnie nie obrażano i nie grożono? Że głęboko w sempiternie mam, czy jego wiara mu tego nakazuje. Jeśli nie, to niczym się od tamtego faceta nie różnisz.

W normalnych firmach jest wrecz zakaz rozmow, nawet prywatnych, na przerwach, na tematy religii czy polityki. Pracodawca chce miec ludzi skupionych wspolnie na pracy, za ktora dostaja pieniadze, a nie wszczynajacych konfilkty, czyje poglady sa najsluszniejsze.

Przedstawię analogiczną sytuację.

Pan T pracuje w fabryce mebli , która wydaje dyrektywę o szanowaniu katolików, reagowaniu na obraźliwe żarty o katolikach itd. Na wewnętrznym forum tej firmy pan T pisze, że tolerowanie i promowanie katolicyzmu jest bluźnierstwem oraz rzuca cytatami z Koranu, że za takie bluźnierstwa powinno się zabijać oraz że katolicyzm jest obrzydliwością, która powinna być karana śmiercią.
Pan T trafa na dywanik i zostaje poinformowany, że powinien wpis usunąć, bo obraża katolików. Twardo obstaje, że ma prawo wyrażać swoją opinię, cytować swoją świętą księgę i wpisu nie usunie. Zostaje zwolniony.
W obronie pana T stają osoby powiązane ze światem islamu...

Nadal bronimy prawa pana T do nawracania niewiernych? Przypominam w tej analogii większość obywateli to wyznawcy islamu, ale nie jest to państwo wyznaniowe i bycie katolikiem nie jest traktowane jak przestępstwo czy grzech, ale spotykają się z nietolerancją ze strony wielu wyznawców Allaha, wobec czego fabryka mebli organizuje specjalny dzień tolerancji dla katolików i stara się o dobrą atmosferę między pracujacymi tam wyznawcami obu religii...

Masz prawo wymagać, by Cię nie obrażano i sobie tego życzysz, ale jednocześnie nie wymagasz tego od siebie, czego dowodem są Twoje forumowe dyskusje. I to jest coś, co -delikatnie ujmując-trudno pojąć.

.
Nie sądzisz, że obok "zakazanych" tematów dotyczących religii oraz polityki, powinien być również LGBT?

Nikt, ale to nikt o homo, ani o heteroseksualizmie nie rozmawia. Ale jak oczywiste jest, ze nikomu nie wolno zle czy z pogarda traktowac czarnoskorych kolegow (a mamy ich wielu), tak ktos homoseksualny chcialby byc traktowany jak kazdy inny: moc opowiedziec o spedzeniu weekendu z partnerem, ewentualnie o dzieciach i nie spotykac sie z wlasnie takimi reakcjami i to (byc moze) wprost, jak zareagowal ow pan Tomasz.
Jak sa, w mojej firmie, grupy wsparcia dla kobiet (gdzie mezczyzni tez sa mile widziani, ale chodzi o wzajemne wspieranie sie kobiet w zyciu zawodowym) tak jest i grupa wsparcia dla osob LGBT, zeby wiedzialy, ze nie sa sami i ze nie musza sie ukrywac przed nawiedzonymi kolegami. Ktorzy to koledzy (raczej) swoich rozwiedzionyvh, czy niezameznych krewnych i znajomych w wolnych zwiazkach nie pouczaja nachalnie, jakiez to kary powinnych ich spotkac.