No oczywiście. Wszak o tym piszę.

Do zbawienia niczego im nie zabrakło. Mimo wszystko my „mamy lepiej”, bo dostaliśmy Ewangelię „na tacy”. Chrystus mówi, że prorocy pragnęli zobaczyć Wcielenie, a nie ujrzeli. W wątku tym zaś pojawiła się dziwaczna sugestia, że głoszenie Ewangelii utrudnia zbawienie.

Zgadzam się, oni głosili o świadectwie które miało zostać Prawdzie dopiero wydane, my głosimy już po wydaniu.



Utrudnia? Bardziej ułatwia, bo:
"Nie ma sprawiedliwego, nawet ani jednego, nie ma rozumnego, nie ma, kto by szukał Boga."Rzym.3,10-11

bóg pod postacią 3-cy to twoje prawdziwe ja (bóg ojciec), świat (syn boży) i relacja czyli miłość (duch święty) pomiędzy nimi. nie potrzebujesz doktryny (religii) / ewangelizacji (nauczanie) jeżeli masz to w sobie. oczywiście mało kto to "ma", ale bycie z bogiem jest możliwe bez kościoła.

666?

Nie napisałem, że Kościół i Ewangelia są zbędne. Wręcz przeciwnie, są bardzo pomocne. Lecz nie są konieczne. Czy Bóg nie zbawi dobrego/miłującego człowieka, który nigdy nie słyszał o Jezusie?

"Bóg dał nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu. Ten, kto ma Syna, ma życie,a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia."1 Jan.5/11 Bóg jest niezmienny,, Jego Słowo również.