W aktualnym kryzysie koronawirusowym ważne jest przestrzeganie higieny i odgórnych zaleceń normujących zasady społecznego współżycia.
Ale nie wszyscy są świadomi wyższej konieczności utrzymania dyscypliny społecznej i się nie podporządkowują, mogąc w ten sposób stanowić zagrożenie dla innych.

Jesteśmy w większości zmuszeni do częstego kupna produktów krótkotrwałych, np. pieczywa.
Nie mamy kednak żadnej gwarancji, że droga pieczywa od wyrobu, wypieczenia i podania konsumentowi bochenka chleba, odbyła się zgodnie z zasadami higieny, a przede wszystkim bez udziału osób zagrożonych wirusem.

I co teraz mamy zrobić, nie chcąc zrezygnować z codziennej kromki chleba ...🤔

https://www.mojewypieki.com/kategoria/p ... a-zakwasie

Dla "zefciu":
Ja nie pytam, jak zorganizować domową piekarnię (nie mam warunków dla domowych wypieków), lecz co uczynić z kupnym chlebem, by nie zarazić się ewentualnym koronawirusem 😯

Opcja radykalna "nie kupować pieczywa" raczej nie wchodzi w grę 😕

Jezeli masz piekarnik, to masz warunki na pieczenie chleba. Jeżeli masz mikrofalowke, to masz warunki. Jeżeli masz patelnię, to masz warunki (tak można upiec coś w rodzaju cheba na patelni). Możesz robic podpłomyki (słowiański odpowiednik tortilli), chlebki pita (tez patelnia lub gorący kamień starczy). A jak nie masz ani piekarnika ani palnika (i patelni), to kup maszynkę do pieczenia chleba : wieczorem wsypujesz make, drożdże, sól, wlewasz wodę (polecam też nieco lecytyny), nastawiasz timer, program i rano wyjmujesz gorący. Koszt nowej i funkcjonalnej od około 250 zł.
Na tym filmiku pokazano jak upiec chleb ... na ognisku. Ja to robiłem podobnie: mąka, woda, troszke soli, oblepić kij i nad ognisko. A potem wypełnic czym sie chce.

Mozesz tez kupić pieczywo w wiekszej ilości i zamrozić, a rozmrazac nawet po kilka kromek wg potrzeb.

Co za pokolenie Zamkną Maca, galerią i juz z głodu umierają

Do "Kozioł":
Nie mam piekarnika, mikrofalówki, zamrażarki, patelni do pieczenia beztłuszczowego ... Co najwyżej mogę upiec bliny, czy coś w tym rodzaju 😕
Na maszynkę do pieczenia chleba nie mam funduszy, a ogniska w wieżowcu nie rozpalę, choć mam trochę zbędnej makulatury.

Ale nikt mi nie odpowiedział na konkretne pytanie, jak zdezynfekować chleb, co do którego obecnie nie ma pewności, że nie jest zainfekowany 😣
Przecież środki chemiczne odpadają. Być może kwarantanna w pudełku na balkonie coś zadziała?

Bo ma być chleb na stole, prawdziwy chleb i bez koronawirusa ...😪

To może zwyczajnie nie jedz chleba.

Skąd ci przyszło do głowy, że @ratio chce jeść chleb? On tylko chce, by chleb był na stole, widocznie taka u niego tradycja.

Obejrzyj jeszcze raz linkowany filmik. Wystarczy kilka patyków, nóż, zapałki i menażka (czajnika i kubka użyto aby herbatką urozmaicić sobie czekanie).

nolda, jaki to szczęście żeś mi wytłumaczył oczywistą oczywistość.

Myślę że ratio, w tym wytłuszczonym przez ze mnie zdaniu, mówi o czymś więcej. Wydawać się może, że mówi o swoich obawach związanych z koronowirusem. Gdy się głębiej zastanowić, to cóż tak naprawdę możemy zrobić w tych czasach, gdzie każdy z nas jest jak gracz w rosyjską ruletkę?

Tak zdroworozsądkowo na "chłopski rozum", wychodzę że założenia, że skoro to coś przylazło, to i polezie. Jak to mówią: wszystko przemija, nawet najdłuższa żmija.

Jak by to określić, może ściagnę od kogoś: dla koronawirusa jesteśmy żyzna, urodzajna glebą. Każdy kto się z nim zetknie zachoruje. Być może w pierwszym roku zachoruje "tylko" kilkadziesiat procent całej ludzkości ale jezeli nie bedzie szybko ogólnodostępnej skutecznej szczepionki, to w roku następnym przechorują go wszyscy.

Myślę, że nie tylko dla koronowirusa jesteśmy żyzną, urodzajną glebą. A co jeśli nie będzie ogólnodostępnej szczepionki? Jak widać to nawet maseczek nie ma. Jaki realnie mamy wpływ na nasze życie? Oprócz mycia rąk oczywiście i zostawania w domu? Może się mylę, ale uważam, że wszyscy, bez wyjątku jesteśmy gliną w rękach Boga. I tylko On wie, kiedy przyjdzie pora umierać. I nie dajmy się zwariować, zachowując zdrowy rozsądek bądź "chłopski rozum" - chyba na jedno wychodzi

Rzeczywista śmiertelność szacowana jest na około 0,2-0,3% i może spaść, bo sporo się dowiadujemy. Porównajmy do do innej epidemii.

Ospa właściwa (czarna ospa) miała podobny okres inkubacji (średnio dwa tygodnie), smiertelność 30% (czyli 100 razy większa) i roznosiła sie głównie droga kropelkową (ale także przez np. dotyk, czy ... pościel, wiele indian wykończyły podarowane im koce). Pomimo tego, ze powiedzmy praszczepionka powodowała łagodną chorobę o smiertelności 2%, to w okresie szalenia czarnej ospy (tu druga połowa 18 wieku) unikanie takiego "szczepienia" uznawano za dziwactwo.

Ospę właściwą udało się całkowicie zlikwidować. W porównaniu do niej, to koronawirus jest komarem przy kobrze.

Stosujmy się do zaleceń, pozwólmy fachowcom działać i bądźmy dobrej myśli.

Świat nie zna ani wirusa, ani bakterii gdzie zapadalność wynosiłaby 100%.
Najbardziej zaraźliwych wirusów grypy, odry, zapadalność wynosi 30-60% - jeden chory zarazić może 60-80 osób.
Zapadalność koronawirusa szacowana jest na 3-4%.
Ale koronawirus ma gorsze wskaźniki umieralności niż pospolita grypa - 1%; koronawirus 3-4%.

To nie sa generalne szacunki, dotycza tylko przypadków zdiagnozowanych. Bardzo wiele chorych z lekkim przebiegiem nie jest diagnozowana. W Chinach poza epicentrum śmiertelność wśród zarejestrowanych przypadków była 0,7%.