Ty nie mierzysz, a jedynie odczytujesz pomiar. Robisz to i przyjmujesz za prawdę, bo wierzysz, że urządzenie pomiarowe działa prawidłowo.
Wierzyłeś, że nie wierzysz, a wyszło, że wierzysz, wiara Twoja to wiara w bożka, którego nazwałeś "zegar od przejechanych kilometrów". Masz jeszcze innych bożków mówiących Tobie prawdę? jakąś sektę zakładasz?

Trochę powagi, odczytywanie pomiaru to jest mierzenie jak mam linijkę na której odczytuje że coś ma 100 centymetrów, to też dokonuje pomiaru, coś zmierzyłem.
I widać jak to wszystko działa, z zegara robisz sobie boszka, gdyby nie katolicyzm to sam byś sobie wymyślił jakiegoś Boga, w którego byś wierzył.

A mierzenie to wiara, że:
Robek, po przedstawieniu przez ciebie dowodów swej wiary, uważam, że Latający Potwór Spaghetti to pikuś, w porównaniu z „Samochód Prawdę Mi Powie”.

Widzę to mierzenie więc wiem, tutaj nie ma wiary.



Jeden wierzy w Świętego Mikołaja, drugi w Biblie, kolejny w potwora spagetti, każdy w coś tam sobie wierzy.

Feelek:
Wiemy o tym że była bitwa pod Kadesz, czy tylko wierzymy w to?
IPW:
Jeżeli mamy na to dowody, że była taka bitwa, to wiemy o bitwie pod Kadesz,
ale jeżeli nie ma na to żadnych dowodów, ani żadnych śladów, ani żadnych zapisków, to skąd mamy wiedzieć o bitwie pod Kadesz?
Bitwa pod Kadesz jest mocno udokumentowana, to żaden przykład Feelek.
Co innego Bóg. Czy są jakieś ślady, jakieś dokumenty, owszem są świadkowie, którzy opisywali działalność Boga na ziemi i i my im wierzymy.
Ale czy istnienie Boga jest tak pewne jak " Kadesz", czy "Tlen"?
Czy historycy wierzą, że była taka bitwa, czy raczej są o tym przekonani?
A fizycy, czy oni wierzą w Tlen, czy może o jego obecności są przekonani?
A wszyscy wierzący, czy oni naprawdę są przekonani, że Bóg istnieje?
A jeżeli wśród tych wszystkich wierzących trafi się jeden, który będzie o tym przekonany,
to dlaczego nie przekona innych? Dlatego, że pozostali nie otrzymali takiej łaski jak on?
A fizycy i historycy, dlaczego przekonują innych do swoich racji, dlaczego nie polegają na ludzkiej wierze, dlaczego na tym nie poprzestają, tylko wciąż szukają nowych dowodów?
Naprawdę Feelek nie widzisz różnicy między wiedzą, a wiarą?

IPW - nie wiemy że była bitwa pod Kadesz, tylko na podstawie dostępnych dowodów uznajemy to za najbardziej prawdopodobne.

Afilatelisto, to tak jak byś powiedział, że nie wiemy , czy jest Tlen, a tylko na podstawie dostępnych dowodów uznajemy jego obecność za prawdopodobną.
Jeżeli mamy choć jeden dowód ( powtarzam DOWÓD) bitwy pod Kadesz, lub czegokolwiek, to możemy być tego pewni.

Rozumiem że bitwy pod Kadesz możemy być pewni, bo mamy na to dowody, tak?

Coś tam kombinujesz po swojemu i to się chwali.
Może dołóż też do swej układanki, że kiedy wiesz, nie musisz już w nic wierzyć. Kiedy nie wiesz, nie wierz w nic, bo nigdy się nie dowiesz.

Dowód w matematyce, naukach ścisłych i w historii znaczy coś innego. Dowód w matematyce jest niepodważalny bo jest pewny. Dowód w fizyce jest najczęściej indukcyjny czyli prawdziwy w znanych nam okolicznościach i w eksperymentach.
W historii dowody są wyrywkowe. Zawsze może się trafić dowód obalający daną tezę.

Gadasz jak ateista, który nakłania do tego, by nie wierzyć żadnej religii.

Według różnych szacunków na świecie istnieje od 4200 do 10 000 religii. Uważasz, że z takiej ilości powinno się wybrać jedną i jej wierzyć? Może wskażesz jakąś najbardziej prawdziwą, godną zaufania, lub podzielisz się informacją w jaką Ty wierzysz i czego się dowiedziałeś?

Dla mnie to wszystko jest bardzo proste, w końcu szansa na to że istnieje jakieś życie pozagrobowe, jest bardzo mała, szansa na to że z tych wielu tysięcy religii które istnieją lub kiedyś istniały, któraś jest prawdziwa, jest bardzo mała, szansa na to że z tych wielu tysięcy wybiorę akurat ta prawdziwą, jest bardzo mała, szansa na to że nawet jak wybiorę to prawdziwą religie, to trafię do Nieba, również jest mała, w końcu to Bóg decyduje kto gdzie trafi, nie ma czegoś takiego że człowiek na siłę jest w stanie dostać sie do Nieba, tak samo szansa na to że w tym Niebie mi sie spodoba, również jest bardzo mała.
Więc jak sie zsumuje te wszystkie szanse, to wyjdzie naprawdę mała liczba, tak gdzieś jeden do kilkunastu milionów, można powiedzieć że to jest jak wygrana w Lotto, nawet mogę to doświadczalnie sprawdzić jutro będe w mieście pójdę do punktu Lotto, skreślę sześć losowo wybranych liczb, i wtedy będe miał ten kupon, i szanse na główną wygraną, czyli to całe Niebo.
I tutaj widać, że to sie obroni, w końcu w obu przypadkach mamy szansę jedną na kilkanaście milionów, no ale ludziom to nie przeszkadza, bo ktoś najpierw idzie do kościoła, następnego dnia idzie do punktu Lotto, i czeka na wygraną, szanse są mikroskopijne, ale to i tak nie przeszkadza.
Dodam, że nie jestem aż takim wariatem, żeby tracić pieniądze na granie w Lotto

Ja mając osobiste doświadczenia tamtego Świata nie mam problemów z wiarą w Boga Trójjedynego.
Ja już nie muszę wierzyć bo wiem, że Pan Jezus istnieje.

Zastanówcie się dlaczego wielu stygmatyków cierpiało i cierpi na ziemi kontemplując Mękę Pana Jezusa? W KK jest wiele wspólnot Charyzmatycznych i tam dzieją się prawdziwe Cuda Boże. Może warto to osobiście zweryfikować jeżeli jest w kimś nieufność.

Poniżej film z programu w telewizji FOX nt. stygmatyczki, mistyczki Cataliny Rivas, której różne Objawienia mają Imprimatur KK, w tym "Tajemnica Mszy Świętej". Na filmie pokazane są także stygmaty Cataliny i cierpienie.

https://www.youtube.com/watch?v=yEr6Vee83TU


Wielu katolików ma mistyczne doświadczenia. Co trzeci młodzieniec wg św. Jana Bosko `ma pukanie powołaniowe` do życia w służbie Bożej. No, ale czy modlicie się codziennie?

Byłeś w Niebie? w piekle?



To mam sie zastanawiać dlaczego ludzie cierpią? to jest aż tak duża tajemnica?



W innych religiach jest tak samo, więc nie wiem czym tutaj sie zachwycać?



Katolicyzm nie jest w tej kwestii wyjątkowy, bo w innych religiach również są cuda.



Po co sie modlić? co to ma dać?