Odnotowuję kolejną wpadkę tutejszego tropiciela maryjnych herezji. Znów cytuje on (oczywiście bez jakiejkolwiek wzmianki o cytowaniu) swojego mentora, słynnego KUL-owskiego Napióra, i znów wpada na minę. A oto wynikłe stąd eksplozje.
1. Jan Paweł II powiedział 11 lutego 1998 r. do Polaków uczestniczących w audiencji generalnej:
Cytuj:
Pieśń "Boże, coś Polskę", którą przed chwilą śpiewaliście, opiera się na tej samej melodii co pieśń maryjna "Serdeczna Matko".
"Serdeczna Matko, opiekunko ludzi, niech Cię płacz dzieci do litości wzbudzi". Może w tej pieśni zawiera się również motyw, dla którego sanktuaria maryjne na całym świecie w dniu dzisiejszym, w dniu Matki Bożej z Lourdes, stają się miejscami uprzywilejowanymi dla obchodów Dnia Chorego. Właśnie ten dzień, 11 lutego, jest Dniem chorych na całym świecie, w Polsce również. W tym dniu w szczególny sposób zwracam się do chorych zarówno zgromadzonych w sanktuarium w Loreto we Włoszech, jak też do wszystkich chorych w sanktuariach polskich. Pozdrawiam ich i polecam Matce Bożej, a równocześnie proszę ich bardzo o modlitwę za Ojczyznę, za Kościół, za Papieża, za wszystkie potrzeby świata całego.
Autorytet już przemówił, więc w zasadzie – zwłaszcza tu, na tym forum – powinna zapaść cisza. Strzelajmy jednak dalej, na wypadek, gdyby ktoś przeżył pierwszy wybuch.
2. Wspomniana pieśń jest w tym dokładnie brzmieniu opublikowana w niezliczonych wydaniach śpiewników kościelnych, zatwierdzonych i dopuszczonych do druku przez władzę duchowną. Była też drugim ulubionym maryjnym hymnem rycerstwa polskiego. Śpiewał ją m.in. ks. Ignacy Skorupka, prowadząc żołnierzy do ataku w bitwie pod Warszawą. Śpiewano ją dosłownie wszędzie, w całym kraju, podczas nawiedzenia obrazu Matki Bożej Częstochowskiej i związanych z nawiedzeniem utarczkach z milicją. To byłby argument ze zwyczaju, a na pewno jest to zwyczaj ponadstuletni, czyli posiadający moc prawa.
3. Brnijmy dalej. Napiórowska interpretacja tekstu pieśni jest szalenie naciągana, a jej podanie przez Leszka, Jana samo w sobie stanowi kuriozum. Oto bowiem czytamy kategoryczne stwierdzenie:
Leszek, Jan napisał(a):
Pieśń "Serdeczna Matko", o ile o nią chodzi, zawiera herezje.
a później następuje szalenie prostacka „analiza”, nie uwzględniająca żadnych zasad hermeneutycznych. Nasz obrońca czystości wiary doszukał się pewnej (być może nawet pozornej) jednostronności w wyrażaniu prawd katolickiej wiary. Pisze więc, przejęty świętym gniewem:
Cytuj:
brzmi jak zaprzeczenie objawionego obrazu miłosiernego Boga i miłosiernego Zbawiciela.
Zapytajmy jednak zuchwale: komu i dlaczego tak brzmi? Może to wynik przyjętych założeń interpretacyjnych? W końcu zdarza się, że tak komu brzmi, jak kto ucho nadstawia.
W każdym razie do herezji tu daleko, bardzo daleko.
A teraz o tym, jak wyciągać daleko idące wnioski z użycia wielkich i małych liter:
Cytuj:
Wydaje się, że obraz Boga zafałszowany jest jednostronnością: Bóg surowy, siekący własne dzieci... A przecież zesłał Syna... Przeciwstawianie kochanej i dobrej Maryi gniewnemu Bogu. Zestawinie gniewu ojca z dobrocią matki byłoby jeszcze do zniesienia, gdyby wyrazy "Ojciec" i "Matka" nie były pisane z wielkich liter wskazujących, że chodzi tu o Boga i Maryję.
Aż boję się pomyśleć, jak smutne konsekwencje może mieć dla mnie fakt, iż zwracam się do niektórych per „Pan” z dużej litery! Przecież to akt bałwochwalstwa!
A na poważnie: użycie wielkich liter (acz nie we wszystkich znanych mi wydaniach) rzeczywiście jest tu pewną niezręcznością, która sprzyja antropomorficznemu rozumieniu Boga. Proszę jednak zajrzeć do Psalmów! Czy masowo występujące tam antropomorfizmy też będziecie cenzurować?
Mamy tu jednak kolejny problem, tym razem formalny: Napiórowi tylko „wydaje się”, a Leszek nie ma już żadnych wątpliwości. Napiór węszy słaby trop błędu, Leszek wyraźnie widzi herezję. On już ma pewność tam, gdzie jego Mistrz jeszcze się waha...
Odwagi, Leszku, Janie! Mistrz wezwał do boju! W wywiadzie z teolożką Elą Adamiak powiedział wyraźnie:
Cytuj:
Wiele pieśni trzeba by więc spalić na stosie, z niektórych skazać na śmierć poszczególne zwrotki.
Czekamy więc, aż zapłoną stosy, pochłaniając złowieszcze, heretyckie teksty pieśni maryjnych! Aż strach pomyśleć, jak potoczyłyby się dalej losy polskiego katolicyzmu, gdyby nie opatrznościowa interwencja o. prof. dr. hab. Celestyna Napiórkowskiego oraz jego wiernych pretorianów.
... Ale cóż to? W necie można znaleźć różne dziwne rzeczy. Na stronie teolog.pl czytamy zatem z przykrością o haniebnej rejteradzie naszego Mistrza. Oto fragment kalendarium jego życia:
Cytuj:
16.10 Ucieczka z Jasnej Góry. Po południu powrót z ks. Sławomirem Pawłowskim przez Częstochowę. Nawiedzenie Kaplicy Matki Bożej na Jasnej Górze. Huczał śpiew „Serdeczna Matko”. Ks. abp Stanisław Nowak niedawno pocieszał mariologów, że coraz częściej śpiew urywa się po drugiej zwrotce i nie dochodzi do słów „Kiedy Ojciec rozgniewany siecze, szczęśliwy kto się do Matki uciecze”. Tam razem „naród” nie zatrzymał się. Przemknęła myśl: „Uciekaj!”. Nie uciekłem. Po „Serdeczna Matko” rozległa się pieśń „Z dawna Polski Tyś Królowa”, a w niej tekst „Przez Twego Syna cierpienia, Daruj nasze przewinienia”. Uciekłem.
A taki o. Kordecki nie uciekł. Pewnie był za głupi albo za mało utytułowany. Nie uciekł też ks. Skorupka, mimo iż wokół świstały kule.
Ale co w tej sytuacji mają począć pretorianie? Uciec? Walczyć?
Oto jest dylemat.