Pomóżcie:(Sama nie dam sobie rady Kocham kapłana
Autor |
Wiadomość |
kassia
Dołączył(a): Cz lut 24, 2005 19:25 Posty: 18
|
ja też mam ten sam problem, tylko, że to wszystko inaczej wygląda, tzn. jestem w innej sytuacji, ale także czuję coś do pewnego księdza, tylko nie wiem czy to mogę nazwać miłością, wiem, że bardzo mi się podoba, że zrobiłabym wszystko dla Niego, żeby był szczęśliwy... . On wiele dla mnie znaczy jak nikt na świecie.jeżeli chcesz to podaje Ci mój mail, żebyś jak chcesz ze mną pogadała i w ogóle: (...)
|
Śr paź 12, 2005 19:57 |
|
|
|
 |
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
Oj, spotkały się dwie bratnie dusze! I to wcale nie odosobnione. Bo takich przypadków jest wiele. Zdarza sie to każdej dziewczynie, bo kapłanami są tak samo mierni wyglądem, jak i prześliczni faceci, przystojni itd.
Ale to trzeba uznać za chwilowe zauroczenie, przemilczeć tę miłostę, a nie rozpalać jeszcze bardziej. Rozluźnić kontakty, nie narzucać się, czyli, jak już pisałam iść po rozum do głowy, być rozsądną!
Przeciez ci przystojni księża wiedzą, że dziewcvzyny się w nich podkochują, i co? Mają im się zaraz rzucać na szyję za okazy sympatii?! Taki kapłan po ślubach chyba ma olej w głowie i potrafi tak poprowadzić rozmowę z zakochaną w nim dziewczyną, że do ciaśniejszych stosunków NIE DOPUŚCI.
Ale najwięcej tu zależy od tych właśnie zakochanych nierozsądnie dziewczynach. Po prostu źle ulokowane uczucie zaszkodzi i tobie Mala_Mi i temu kapłanowi. On powierzył całe swoje życie i wszystko, co robi tylko i wyłącznie Bogu. Więc mu nie przeszkadzaj w tym, skoro pomóc nie możesz.
Spójrz, rozejrzyj się wokół siebie, jak wielu przystojnych chłopaków, mężczyzn chodzi po ulicy, a może któryś z tych właśnie wolnych jest dla ciebie?!
Gdybyś zerwała śluby owego kapłana złożone Panu Bogu, to tak, jakbyś rozbiła cudze małżeństwo. A to, uważam jest najgorszą, ohydną rzeczą, jaką człowiek może zrobić drugiemu. Tak po prostu odbić !!! Wstrętne!
_________________ Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33
|
Cz paź 13, 2005 9:45 |
|
 |
mamalgosia
Dołączył(a): Pn sie 15, 2005 11:10 Posty: 248
|
powinno się jeszcze przestrzegać księży, bo młode dziewczyny często są sliczne i potrafią podejść faceta, czasem nawet nie zdając sobie z tego sprawy. NIesttey znam księdza, który uległ 17latce:(
|
Cz paź 13, 2005 10:35 |
|
|
|
 |
kassia
Dołączył(a): Cz lut 24, 2005 19:25 Posty: 18
|
wiem, że nie powinno się zakochiwać w księżach. Ale inaczej jest gdy się na to patrzy z boku, gdy nie jest się w tej sytuacji, gdy Ty nie jeteś tą dziewczyną. I przynajmniej mi ciężko jest zapomnieć o Nim, o Księdzu, nie potrafię, a stało się już tak dużo, tak wiele rzeczy, że powinnam zapomnieć o Nim już dawno temu. A ja... nie potrafię.
Osoby, które o tym wiedzą starają mi się pomóc, ale ja nie umiem. nawet powiedziłam to księdzu z mojej parafii, że podoba mi się pewien ksiądz. i w pierwszych dniach po tej rozmowie starałam się nie myśleć o tamtym Księdzu, ale nic z tego nie wyszło. I rozmowa z ks. nie pomogła. Teraz nawet nie chcę gadac z tym ks., któremu o tym powiedziałam, bo wiem, że rozmowa z nim mi nie pomoże. I od długiego czasu mam porozmawiać z innym ks., ale boję się do niego pójść. (chociaż bardzo mi zależy na rozmowie z osobą duchowną).
Mam nadzieję, że będzie coraz mniej takich dziewczyn które się zakochują w księżach, mimo,że ja jestem jedną z nich. Ale wiem, że to nie jest takie łatwe i jeżeli naprawde bardzo się zaangażuje w to uczucie, to później jest ciężko. (tak jak mi)
|
Cz paź 13, 2005 15:21 |
|
 |
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
kassia, rozsądnie piszesz, ale czy myślisz?
Przeczytaj posty w tym temacie raz jeszcze i po zastanowieniu się napisz to, na co czekamy OK?
_________________ Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33
|
Cz paź 13, 2005 17:47 |
|
|
|
 |
kassia
Dołączył(a): Cz lut 24, 2005 19:25 Posty: 18
|
mimo, że tak wiele moich znajomych chciało mi pomóc, to ja nie potrafię. i mimo, że teraz domyślam się, tzn. wiem, że tak nie powinno być, że jest wiele argumentów za tym, że nie powinien podobać mi się Ksiądz, a przede wszystkim to, że ten Ksiądz został powołany przez Boga, to nie mam sił na to, by o Nim zapomnieć. Nie chcę walczyć z Bogiem, nie chcę odbierać Mu Księdza, ale... ja tak bardzo bym chciała, żeby ten Ksiądz był przy mnie, żebym mogła Go widzieć, słuchać, patrzeć na Niego, żebym była dla Niego ważna... .
Moje uczucie jest bardzo mocne, a nawet zbyt mocne.
czasami potrafię napisać coś mądrego w tej sprawie, powiedzieć, że tak nie może być, ale sama nie umiem tego zastosować do siebie, bo to jest ciężkie, i wiem, że każdej dziewczynie która mocno się zaangażuje w to uczucie, to później będzie strasznie ciężko, a przede wszystkim bedzie to bardzo boleć. I wiele łez wypłynie... . I nie przynosi to nic dobrego, bo przez takie uczucie rani się siebie samą, sprawia się sobie wiele bólu, ale także rani się tego księdza, stawia się go w trudnej sytuacji, a on może przez to bardzo cierpieć. I przez takie coś można doprowadzić do czegoś złego . Mozna tego księdza zmienić na gorsze.
Mogłabym wiele pisać na ten temat.
I jestem głupia, bo piszę (chyba) także mądre rzeczy na ten temat, a sama nie umiem tak postępować. Nie potrafię zostawić tego Księdza w spokoju. I nie wiem co mam robić, dużo mówi mi rozum, dużo mówi serce, tylko, że serce mówi o tym, żeby nie zapominać o Nim, nie pozwala nie myśleć, nie marzyć, przywołuje wiele sytuacji, zdarzeń, które sprawiają, że nie chce się zapominać, ale również z drugiej strony serce mówi mi, że On należy do Boga. Że nie mogę zabrać memu Panu kapłana. Bo to jest tak jakbym walczyła z Bogiem, a ja wcale tego nie chcę. Nie chcę ranić Boga, siebie, tego Księdza.
Ja bradzo wpadłam, gorzej już nie mogłam i nie jestem w stanie wyjść z tego. Czasami nie mam sił na to wszystko, zaczynam się poddawać, ale po jakimś czasie znowu przychodzą myśli, które umacniają moje uczucie.
Ja naprawde nie wiem. Nie wiem co mam zrobić, żebym sama chciała zapomnieć, żeby to była moja wola, żeby to płynęła prosto z serca chęć o zostawieniu tego Księdza w spokoju. Nie wiem kto jest w stanie mi pomóc, kto by mnie przekonał, dał siły, chęci do tego, co powinnam zrobić.
|
Cz paź 13, 2005 20:14 |
|
 |
Black-White Sheep
Dołączył(a): N paź 09, 2005 13:54 Posty: 226
|
Ja Ci radzę, módl się do Boga, zeby zabrał Ci to uczucie. Poleccam Cię Panu w modlitwie. Nie bój sie o tym problemie mówić na spowiedzi.
_________________ "Wszystko mogę w Tym, Który mnie umacnia."
|
Pt paź 14, 2005 8:41 |
|
 |
djdomin
Dołączył(a): Pn lip 11, 2005 11:48 Posty: 821
|
Nie rozumiem jednego - czemu piszesz o tym "uczucie". Ewentualnie napisz - jakie to uczucie. Bo miłością to nie jest.
Generalnie - idź, i powiedz temu księdzu, którego "kochasz", o swoich uczuciach. I osłab kontakty. Żadne codzienne spotkania, żadne słodkie SMSy.
Miłość jest darem Boga - na pewno zatem On nie chce twoje nieszczęścia, ani nieszczęścia tego kapłana.
Może uznasz moje słowa za twarde - ale własnie mój stały spowiednik i duszpasterz - w lipcu rzucił habit i zamieszkał w innym mieście z dziewczyną. Tego chcesz? Odpowiedz sobie sama.
_________________ Dominik Jan Domin
|
Pt paź 14, 2005 17:03 |
|
 |
kassia
Dołączył(a): Cz lut 24, 2005 19:25 Posty: 18
|
ja nie napisałam wszystkiego.
Nie chcę, żeby ten Ksiądz przestał być księdzem, nie chcę tego. Nie chcę Go i Boga ranić.
Mówiłam o tym przy spowiedzi, że podoba mi się ktoś kto nie powinien, ale księża nie zwracają na to zbytnio uwagi. Żaden nie mówił nic w sprawie tego mojego uczucia. W ogóle jest mase pisania i to wszystko jest skomplikowane.
Dlaczego pisze uczucie? Bo nie wiem jak to nazwać. Nie wiem czy to miłość, czy co. Nigdy nie byłam w kimś zakochana. PIerwszy raz spotkało mnie coś takiego. Jeszcze nigdy nikt nie był dla mnie tak ważny, żadna osoba. Ja bym wiele zrobiła, żeby ten Ks. był szczęśliwy, Ale bradzo mi się podoba. i z zachowania, bo jest wspaniały, ale także z wyglądu. Po prostu On cały. To jest coś niezwykłego, że tak wiele można czuć do człowieka.
I to co jest ważne, to tego Księdza nie ma tam gdzie mieszkam, gdzie był. W lipcu został przeniesiony do innej parafii. A ja... ja tyle rzeczy narobiłam w tym czasie. Powiedziałam Mu, że mi się podoba. Nawet nie wiem co On na to, bo wtedy bardzo płakałam, bo Go ostatni raz widziałam. On o tym wie. Jak dzowniłam do Niego to nie odbierał. Napisałam Mu list we wrześniu. I nie wiem co sobie myśli. Zapewne jest na mnie zły po tym wszystkim. (nie napisałam wszystkiego)
I mimo, że Go nie ma to ja nie zapomniałam, nadal myślę, codziennie, nie ma dnia, żebym nie pomyślała. I dziwne jest to, że Jego nie ma, że jestem w łatwiejszej sytuacji, bo Go nie ma, jest daleko ode mnie, a ja nadal myślę, nie zapominam. Dużo osób dałoby sobie spokój.
Ja nie chcę nic złego. Ale nie mogę pogodzić się z tym wszystkim, skoro nic nie może być, to ja chccę przynaj mniej to, żebym miała z Nim jakiś kontakt, żebym mogła Go się radzić i w ogóle. Żeby wybaczył mi to wszystko.
Chcę także powiedzieć, że ten Ksiądz nic złego nie zrobił, tylko to wszystko pochodzi od mojej strony. On jest bez winy. nigdy nic robił takiego, by się podobać. Zawsze miał dystans i nie widywaliśmy się często, żeby pogadać prawie nigdy. Nawet swojego tel. mi nie dał. Nie dzowniłam do niego, dopiero wtedy gdy odszedł, ale On nie odbierał. Wszystko szło z mojej strony. Bo On mi się podoba taki jaki jest.
I wiem, że w stosunku do Boga jest w porządku, bo robi co tylko może przez to, że nie utrzymuje ze mną kontaktu.
Ale mi jest ciężko z tym, bo wolałabym co innego. Chcialabym, żeby nie był na mnie zły.
|
So paź 15, 2005 19:31 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
kassia
Spoko oko....nie jestes pierwsza i nie jestes ostatnia, która płacze za swym "umiłowanym" Daje ci słowo, ze przejdzie ci to szybciej niz myslisz.
Tymbardziej, że to co opisujesz to nie miłośc, ale jednostronne zauroczenie....nic wiecej. Do miłości jak do tanga, trzeba dwojga.
Rozejrzyj sie dobrze, a z pewnościa spotkasz kogos kogo pokochasz i kto pokocha Ciebie....wtedy dopiero nazwiesz to miłościa, a z tego poprzedniego przypadku bedziesz sie podsmiewywać.
|
N paź 16, 2005 15:00 |
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
Belizariuszu, gdyby do miłości trzeba było dwojga, musiałbyś przyznać, że Bóg kocha tylko tych, którzy Go kochają. Każde uczucie czegoś uczy i nie sądzę aby mądre było śmianie się z tego co kiedyś dla człowieka było ważne w przeszłości.
Kassiu, gorąco polecam Ci opisanie swojego problemu na stronie Pomocy Duchowej. Odpowiada tam naprawdę mądra osoba i jestem pewien, że znajdziesz tam wskazówkę odnośnie tego jak powinnaś dalej postępować - przeczytaj wszystkie odpowiedzi jakie tam zamieszczono (wiem, że jest tego dużo, ale wierz mi, że warto).
Trzymaj się 
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
N paź 16, 2005 20:24 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
incognito
Nie mieszaj Bożej Miłości z ludzka....bo proporcja jest taka jak kałuży do oceanu.
Druga sprawa.....powtarzam po raz drugi. To nie jest miłośc tylko zwykłe zauroczenie. Takie zauroczenia człowiek , szczególnie w młodym wieku przezywa niejednokrotnie, a pózniej sie z tego podsmiewuje.
Dlaczego pisze, ze to nie miłośc? Bo miłośc nigdy nie pragnie zła i nie jest egoistyczna. Dokładna definicje podał sw. Paweł i każdy ja chyba zna.
To co odczuwa kassia nie jest wiec miłościa, a tylko egoistycznym pragnieniem posiadania drugiej osoby i niestety nie liczacym sie z tym, ze wyrzadza tym krzywde i zło.
Nie jest moim zamiarem potepienie kassi.....takie rzeczy się zdarzaja wielu osobom (ja tez nie jestem wyjatkiem). Po prostu trzeba rzecz nazwac po imieniu, nie owijajac w bawełne.
Podoba mi sie postawa tego księdza.....to jedyne rozsadne wyjscie. Całkowite zerwanie kontaktów, a przynajmniej do czasu az druga strona nie ochłonie i nie zacznie myśleć rozsądnie.
kassiu
Jezeli ten ksiadz jest jak piszesz dobrym kapłanem...to z pewnoscia nie jest na Ciebie zły. Jestem przekonany, ze jest mu z tym ciężko i na pewno modli się za Ciebie goraco.....a Bóg i czas uleczy wszystkie rany.
|
Pn paź 17, 2005 9:23 |
|
 |
kassia
Dołączył(a): Cz lut 24, 2005 19:25 Posty: 18
|
ja wiem i jestem tego pewna że to dobry Ksiądz. Mam nadzieje, że mi wybaczy te moje zachowanie względem Niego, ten list, smsy, dzwonienie. On mi nie dał swojego numeru komórki, bo nie chciał- pamiętam- i sama po długim czasie zdobyłam numer od kolegi, i była taka sytuacja, że poszłam do innego ks. z mojej parafii i spytałam się go czy da mi numer Księdza, a on powiedział, że musi zadzwonić i spytać się o zgodę. Po tygodniu znowu poszłam do tamtego ks. i powiedział mi, że nie. Że lepiej by było, gdybym nie miała tego numeru, że powinnam zapomnieć. A mimo to mam ten numer. I dzwoniąc do Niego, powiedziałam mu : czy Ksiądz nie jest zły, że mam ten numer, i powiedziałam, że to ja,a On że właśnie widzi że mam ten numer.
Ciężko mi jest się z tym pogodzić, bo moje całe życie musiało ulec zmianie chociaż ja tego nie chciałam. I z jednej strony przykro mi jest, że On robi wszystko by mnie jakoś oddalić, i przez to nie chce mieć ze mną kontaktu i w ogole nic, żebym całkowicie nie myślała, a z drugiej strony właśnie widzę, że On chce jak najlepiej, tak jak powinien prawdziwy ksiądz, chce dla mnie dobrze i wiem, że to z Jego strony jest bardzo dobre, ale mi jest z tym cieżko.
Ale dobrze, że jest jaki jest, bo nie wiem co by było gdyby był inny. W tym "wszystkim " nic złego nie zrobił.
|
Pn paź 17, 2005 17:58 |
|
 |
Lideczka
Dołączył(a): Pn kwi 11, 2005 10:43 Posty: 219 Lokalizacja: Słupsk
|
Mała Mi
moge jedynie współczuć Ci z tego powodu, ale mam głęboka nadzieję ,że z pomoca boża poradzisz sobie z tym, głowa do góry
pozdrawiam 
|
Pn paź 17, 2005 18:25 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
a ja zapytam: ile autorka posta ma lat? Bzdury jakies jak z "BRAVO" o kaszance itp.
|
Cz paź 20, 2005 0:17 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|