Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 24, 2025 17:00



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 280 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 19  Następna strona
 Przyjaźń między mężczyzną a kobietą.. a seksualność. 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 13, 2005 18:36
Posty: 116
Post 
A jak się rozchodzi o właściwy temat to:

1- przyjaźń między kobietą a mężczyzną oczywiście istnieje, ale...

2- ... nie da się całkowicie i na stałe wyeliminować z takiego układu relacji seksualnych, przy czym nie mówię tu wyłącznie o współżyciu seksulnym, ale o całym wachlarzu zachowań seksualnych (w myślach, nastrojach, pragnieniach, w mowie, czynach, gestach itd...)

_________________
Zrozum aby uwierzyć, uwierz aby zrozumieć.


N paź 16, 2005 9:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 24, 2005 12:34
Posty: 61
Post 
cieplutki napisał(a):

Czasami nawet działanie w ukryciu stanowi wymóg moralny.
Chcąc ewangelizować, czasami trzeba zbliżyć się tak blisko,
że lepiej to ukryć przed ludźmi, by nie pomyśleli nic złego.

Między ewangelizcją a małżeństwem jest ogromna różnica. Nie mam sensu porównywać tych dwóch pojęć. W małżeństwie podstawą jest szczerość.

cieplutki napisał(a):
Ale pytając inaczej: jakie rozwiązanie jest lepsze?

a)
Wyrzec się przyjaźni dla partnera i męczyć się z myślami,
nie mając się z kim nimi podzielić, bo ludzie są podli i nieszczerzy,
nie warto im ufać, nie rozumieją nas, często potępiają..?
Często taką postawę przyjmuje partner wobec nas.. :(
nie zawsze można powiedzieć wszystko..
choć bardzo tego chcemy.. i szanujemy się po chrześcijańsku.

b)
Nie wyrzekać się przyjaźni. Nie ukrywać znajomości.
Ale też nie mówić wszystkiego przez rostopność i skłonność
partnera do nadinterpretacji. Swoje negatywne emocje przelewać
w rozmowie z przyjacielem, dając tym samym ulgę partnerowi,
nie męcząc i nie zabijając go naszą frustracją, niespełnioną
wizją naszych oczekiwań..

Które rozwiązanie bardziej buduje? :)


Które rozwiązanie jest lepsze?
Według mnie wariant A jest bardzo trudny w realizacji, wymaga wiele czasu. Jednak przy odrobinie dobrej woli doprowadzi do porozumienia małżonków.
Wariant B jest jednynie ucieczką. Co stanie sie z relacjami małżeńskimi jesli to z inną osobą będziesz dzielił swoje problemy. Czy żona ograniczy się jedynie do bliskości fizycznej. A gdzie łączność psychiczna. Czy będzie chęć do rozwiązywania problemów skoro można wyżalić się komuś innemu? Czy nie jest to tylko przyklepywaniem rany?

Kiedys usłszałam mądre zdanie. "Jeśli nie wiesz jaką drogę wybrać to wybierz tę trudniejszą. Wtedy bedziesz wypełniał wolę Boga."

Moim zdaniem trudniejsza jest droga A.

_________________
"Tak bowiem Bóg umiłował świat,
że Syna swego Jednorodzonego dał,
aby każdy, kto w Niego wierzy,
nie zginął, ale miał życie wieczne."
J 3,16


N paź 16, 2005 13:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22
Posty: 1845
Post 
Nutka, ale cieplutki zadał pytanie numer 3. Więc chyba też chodzi o przyjaźń pozamałżeńską.
A, tak jeszcze o tych wariantach, to może być jakiś trzeci typu C, czyli nie kusić losu (i siebie).

_________________
Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33


N paź 16, 2005 14:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10
Posty: 1251
Post 
Trochę mnie nie było.. ograniczam czas na necie..
by nie zaniedbać obowiązków.. pokolei odpowiadam:

Don Pedro..

Prawdziwa Miłość wymaga wyrzeczeń. Zgodzę się.
Prawdziwa Miłość jednak kocha bliźniego, jak siebie samego.
Czy w związku z tym mamy się stać ofiarami losu, fanatycznymi ascetami?
Przerabiałem ten temat. Nie myślałem o sobie. Nie należało to do dobrych
rozwiązań. Piszesz wiele mądrych rzeczy, ale wiemy, że każdy przypadek
jest inny.. Trafiła do mnie wypowiedź z odbezpieczonym granatem.
Ale czy w związku z tym mamy już zapomnieć o przyjaźni?
Pokusa działa na nas najczęściej, gdy uciekając od niej, zapominamy,
że jesteśmy słabi i ku maksimum dobrej woli - upadamy. Postawienie
się samemu sobie w walce wewnętrznej kształtuje ducha, samodyscyplinę.

Bobo...

Czy płeć przeciwna zawsze jest oliwą do ognia w przyjaźni?
Chyba za dużo teoretyzujemy. Przejdźmy do rzeczywistości.
Myślę, że to przesycone erotomanią społeczeństwo nie jest
w stanie uwierzyć i zaufać takiej przyjaźni. To naturalne..
Więc może zaproponujemy getta dla małżeństw? :)
Człowiek nie żelazo. Krew nie woda. Docierają do mnie
takie odpowiedzi. Jednak brak wiary w czystę relację
jest może zdjęciem maski z nas samych,
że my nie potrafilibyśmy inaczej?
Co do rozmów i szczerości w małżeństwie.. Wybacz..
Chyba jesteś jeszcze młodym człowiekiem, by nie wiedzieć,
że nie ma możliwości rozmawiać - w sporej ilości przypadków -
w małżeństwie o wszystkim.. to właśnie pełna otwartość może
bardziej zaszkodzić małżeństwu, niż "przyjaźń na boku"..
która nie musi, ale może budować.. Nie przeczę, że jest
to wyjątkowe zadanie: budować...


Don Pedro..

Cieszę się, że dostrzegasz problem szczerości w związku..
Ale czy nie wierzysz, iż można się naprawdę przyjaźnić
(choćby sekretnie) walcząc o czystość?

Bobo..

Proszę Cię, przynajmniej w stosunku do mnie nie mów nic
na temat szczerości. Jeśli Ty możesz w związku powiedzieć
o wszystkich, to gratuluję Ci z całego serca. Bogu dziękuj.
Jednak nie każdy żyje w takiej pięknej rzeczywistości.

Nutka..

O przyjaźni pozamałżeńskiej też była mowa w temacie

Don Pedro..

..nie da się całkowicie i na stałe wyeliminować z takiego
układu relacji seksualnych? Z pewnością. Ale spytam tak:
czy walka o czystość nie polega właśnie na nauce naszego
ciała, samodyscyplinie, opanowaniu? Spotykamy się z tym
wszędzie.. wszędzie.. jednak nie kochamy się z wszystkimi.. :)

Nathalie..

W małżeństwie podstawą jest szczerość?
Z pewnością. Ale.. gdzie rostropność?
Gdzie odpowiedzialność?
Nie jest sztuka wywalić kawę na ławę i zranić
niską wartość człowieka do końca życia..
Sztuką jest trwać w rostropności i szczerości,
nie zabijając językiem kochaną osobę..
Jesteś wielką optymistką w kwestii porozumienia
dwojga kochających się osób. Czy ten optymizm
(nie odpowiadaj na forum) żyje także w Twoim życiu?
Myślę, że ciężko jest oceniać Tobie drugi wariant
(który nazywasz ucieczką), ponieważ po prostu..
nie doświadczasz go. Kierujesz się przypuszczeniem.
Cenię Twoją walkę o czystość i prawdę. Ale powtórzę
za wcześniejszą odpowiedzią: może założymy getta
dla małżeństw? Wtedy nie będziemy się martwić z zazdrości.
Pozostając w małżeństwie nie zawsze jesteśmy w sposób
bezstronny ocenić daną sytuację. Kierujemy się innymi
czynnikami, niż ludzie nas obserwujący. Czy złem jest
korzystać z ich pomocy? Poradnia Małżeńska nie będzie
podejrzana.. póki też nie znajdzie się tam atrakcyjna
Pani Psycholog.. ;) Nie twierdzę, że nie należy rozmawiać
o problemach z żoną. Twierdzę natomiast, iż sąd osoby,
która nie kieruje się - często przesadzonymi - emocjami
pozostając w małżeństwie, może okazać się zbawienny.

Kiedyś usłyszałaś mądre zdanie:
" Jeśli nie wiesz jaką drogę wybrać to wybierz tę trudniejszą.
Wtedy bedziesz wypełniał wolę Boga... "

A co powiesz na to, że właśnie ta druga opcja jest
dla mnie ogromnym obciążeniem i Krzyżem?
Całkiem nieświadomie nakierowałaś mnie swoimi
słowami na wybór "przyjaźni w ukryciu"... :) Poważnie.
[/b]

_________________
www.youtube.pl/wilczeoko69


So paź 29, 2005 13:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 13, 2005 18:36
Posty: 116
Post 
cieplutki napisał(a):
Prawdziwa Miłość wymaga wyrzeczeń. Zgodzę się.
Prawdziwa Miłość jednak kocha bliźniego, jak siebie samego.
Czy w związku z tym mamy się stać ofiarami losu, fanatycznymi ascetami?
[...]że jesteśmy słabi i ku maksimum dobrej woli - upadamy. Postawienie
się samemu sobie w walce wewnętrznej kształtuje ducha, samodyscyplinę.

Miłość idealna, modelowa, przedkłada dobro bliźniego nad własne dobro. Często nie stać nas na taką miłość, więc w najlepszym wypadku zadawalamy się miłością bliźniego "jak siebie samego".
Jednak zdarzają się ludzie, którzy poświęcają siebie, swoje życie w imię miłości bliźniego, w imię wierności. Rzadko odbywa się to bez cierpienia i zwykłych ludzkich dramatów. Przykłady? Wystarczy poszukać w kalendarzu Świętych...

A w małżeństwie także bywają takie sytuacje.

A samodyscyplina w/g mnie to raczej nie polega na przeciwstawianiu się samemu sobie, ale na robieniu Tego Co Się Powinno Robić, a nie tego co chce ciało i emocje. Chociaż w pewnycm sensie jest to przeciwstawianie się róznych elementów ludzkich.

Cytuj:
Ale czy nie wierzysz, iż można się naprawdę przyjaźnić
(choćby sekretnie) walcząc o czystość?

To nie jest kwestia wiary :-) Staram się nie znajdywać zbyt wielu rzeczy, w które musiałbym wierzyć. Można się przyjaźnić (mężczyzna) z kobietą w czystości (tzn. bez podejmowania czynności seksualnych). Tak samo można spacerować po krawędzi dachu i nie spaść.

Cytuj:
..nie da się całkowicie i na stałe wyeliminować z takiego
układu relacji seksualnych? Z pewnością. Ale spytam tak:
czy walka o czystość nie polega właśnie na nauce naszego
ciała, samodyscyplinie, opanowaniu? Spotykamy się z tym
wszędzie.. wszędzie.. jednak nie kochamy się z wszystkimi.. :)


Tutaj w pełni się z Tobą zgadzam.

_________________
Zrozum aby uwierzyć, uwierz aby zrozumieć.


N paź 30, 2005 21:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 24, 2005 12:34
Posty: 61
Post 
Cieplutki...
Chcę napisać parę słów, które zaobserwowałam osobiście na przykładzie znajomego.
Jeśli on jest inny, bardzo się zmienił, jest rozromieniony. Gdy go zobaczyłam, nasunęło mi się, że tak wyglądaja osoby które właśnie się zakochały.
Czy to normalne, że ta przyjaźń daje mu aż takiego kopa. Przecież wiesz, że zło też często przychodzi pod pozorem dobra.
On mówi, że relacje z żoną poprawiły się.Że ich małżeństwo korzysta.
Ale czy to normalne, że zawdzięczają to innej osobie?
Według mnie małżonkowie powinni być przede wszystkim przyjaciółmi. Przeciez często jest tak, że np. ze względu na chorobę, zjednoczenie fizyczne nie może mieć miejsca. Co wtedy będzie łączyć małżonków, między którymi nie ma bliskości psychicznej. Dziecko? To jest wyjście na krótko metę bowiem ono prędzej czy później zacznie żyć własnym życiem.
Według mnie taka intensywna przyjaźń prowadzi właśnie do spłycenia, zaniedbania relacji z żoną.
Jest to tym niebezpieczniejsze, gdy przyjaźń daje takiego kopa. Ona może stać sie uzależniająca. A może już jest?

Wierze, że można przyjaźnić się bez żadnych podtekstów. Przynajmniej na początku. Ale według mnie bliskoć psychiczna jest jeszcze bardziej groźna.

_________________
"Tak bowiem Bóg umiłował świat,
że Syna swego Jednorodzonego dał,
aby każdy, kto w Niego wierzy,
nie zginął, ale miał życie wieczne."
J 3,16


Pn paź 31, 2005 10:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10
Posty: 1251
Post 
Za bardzo Don Pedro moim zdaniem
wniknąłeś w teorię.. życia trochę ;)

Akceptując, szanując i kochając samych siebie,
potrafimy tym samym obdarzyć innych...
O tym nie mówię tylko ja, ale i Psycholodzy, Duszpasterze...

Nie wierzysz w przyjaźń między kobietą i mężczyzną,
bo być może sam nie potrafiłbyś się odnaleść,
czując się, iż chodzisz po krawędzi dachu..

_________________
www.youtube.pl/wilczeoko69


So lis 05, 2005 12:36
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10
Posty: 1251
Post 
Nathalie.. nie boję się napisać, że piszesz o mnie..

A pomyślałaś:

- że rozpromienienie może pochodzić z wyciszenia?
...słucham teraz indiańskiej muzyki.. czuję się niesamowicie
zrelaksowany, bardzo pozytywnie nastawiony?
Może i Ty odebrałabyś to jako zakochanie się?
A to pochodzi tylko z uporządkowywania się ducha..?

- że to nie przyjaźń dała mi takiego kopa, ale odpowiedź
na którą czekałem od Boga, a którą On mi obiecał..?
Czy człowiek nie może stać się Jego Odpowiedzią?
To tyczy się kolejno zachowań, zmian, poprawy stosunków..
Moje małżeństwo nie jest idealne. Ostatnio przeżywaliśmy
chwile próby. I co dziwne? Odpowiedź, którą dostałem
od Boga, w tym wszystkim mi pomogła?

- że zrównanie małżeństwa z przyjacielstwem jest tylko teorią?
Nie wierzę, byś mogła o wszystkim powiedzieć mężowi..
To jest Idea, do której dążymy. Ale jak wygląda życie?
Gdy mówię żonie, iż rozmawiałem z Tobą.. a ona
wymyślała sobie przeróżne rzeczy.. a wiemy,
że między nami nic dwuznacznego się nie wkradło.. :)

- że widzisz moją przyjaźń tylko w negatywach?
Może celowo motam Ci w głowie, by poruszyć kijem w mrowisku?
Aż tak trudno uwierzyć w człowieka i człowieczeństwo?

- że JEZUS na sposób wyraźnie wyjątkowo darzył bliskością kobiety?
Czy aby siostry Łazarza go nie kochały? Jemu uwierzyłabyś..
Człowiekowi nigdy.. rozumiem.. Uwierz w siebie Asiu.. uwierz w ludzi.

_________________
www.youtube.pl/wilczeoko69


So lis 05, 2005 12:48
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21
Posty: 2617
Post 
Spróbuję włączyć się do dyskusji :)
cieplutki napisał(a):
Czy przyjaźń w ukryciu jest Twoim zdaniem ciężkim grzechem?

Nie, ale myślę, że ukrywanie tego jest czymś złym, bo w małżeństwie nie powinno być sekretów. Każda tajemnica to jakis podział.
cieplutki napisał(a):
Czy przyjaźń - nawet ukryta - nie może być wypełnieniem Woli Boga?

Ukryta? Nie sądzę.
cieplutki napisał(a):
To małżeństwo ma pierwszeństwo. Zgodzę się.
Ale czy możemy mówić o wszystkim z naszym współmałżonkiem?

Tak, a nawet powinniśmy. Współmałżonka należy traktować tak jakby był Tobą.
cieplutki napisał(a):
Czy jest on w stanie znieść każdą wiadomość z naszej strony?

Nie wiem - są pewne drastyczne wiadomości, których niektórzy mogą nie znieść, np. o zdradzie, ale ogólnie rzecz biorąc dużo zależy od sposobu podania tej wiadomości -trzeba być i szczerym, i rozsądnym, i subtelnym.
cieplutki napisał(a):
Ale jeśli zamiast słowa Przyjaźń używamy w jego kierunku innych pochodnych określeń, mówiąc o tym, że znamy daną osobę, widzimy
się z nią - czy to też będzie oszukiwaniem?

Tak.
Hmm.. może zacznę mówić
cieplutki napisał(a):
swojej żonie: "słuchaj masz rację, masz brzydki brzuch po porodzie,
ale ja Ciebie przyjmuję taką, jaka jesteś"
- czy będę ją oszukiwał,
nie mówiąc o jej brzydkim brzuszku z rozstępami, który i tak kocham?

Nie porównuj tutaj tych dwóch sytuacji, odczucia estetyczne to nie to samo co kontakty z ludźmi. Jeśli i tak Ci się podoba brzuch żony to nie ma sensu abyś mówił jej, że uważasz go za brzydki, bo coś takiego po prostu nie ma sensu - nie wyrażenie tej myśli nic nie zmienia w Waszym życiu, a ukrywanie przyjaźni to zupełnie inna kwestia. Jeśli masz przyjaciółkę, to znaczy, że żona nie zaspokaja Twoich potrzeb duchowych lub emocjonalnych, albo Ty nie szukasz zaspokojenia w niej. To wszystko wychodzi z nie mówienia o swoich uczuciach i potrzebach, bardzo stąd blisko do rozpadu w związku.
cieplutki napisał(a):
A więc powtarzam za mną:
Póki przyjaźń buduje, wszystko jest ok.
Jeśli niszczy... nie pochodzi od Boga...?

Nie zgodzę się z takim bezpośrednim wkładaniem Boga w skutki i pochodzenie przyjaźni. Biblia też pochodzi od Boga, a czasem jej czytanie może spowodować że ktoś odejdzie od Kościoła.
cieplutki napisał(a):
Ciężko jest powiedzieć partnerowi: to dobra znajoma.. bo on już myśli
w kategoriach wyższych, niż tylko "dobra znajoma"..

To znaczy, że zaniedbaliście wzajemne poznanie. Myślę, że powinieneś częściej mówić swojej żonie o swoich uczuciach, o tym co czujesz gdy kontakujesz się z innymi ludźmi. Powinieneś też słuchać odczuć Twojej żony w sytuacjach Twojego kontaktu z innymi. Odnoszę wrażenie, że bardzo potrzeba Wam dialogu :(
cieplutki napisał(a):
Nie jest sztuka wywalić kawę na ławę i zranić
niską wartość człowieka do końca życia..
Sztuką jest trwać w rostropności i szczerości,
nie zabijając językiem kochaną osobę..

Wiesz, Cieplutki, to w dużej mierze kwestia tego jak coś mówisz.
Jest bardzo wielka różnica między powiedzeniem "ciągle jesteś wobec mnie zimna, w ogóle nie interesują cię moje potrzeby, zachowujesz się egoistycznie" a "bardzo brakuje mi ciepła z twojej strony, uważam, że coś się zmieniło między nami, bardzo potrzebuję twojej uwagi i czułości, a odnoszę wrażenie, że otrzymuję ich od ciebie mniej niż kiedyś. To sprawia, że czuję się samotny, sprawia, że myślę iż nie jesteś zainteresowana tym co czuję, odnoszę wrażenie że pojawia się między nami odległość i chciałbym, żeby to się zmieniło. Czuję potrzebę pogłębienia kontaktu między nami i chciałbym, żebyśmy razem coś zrobili w tej sprawie". Nieprawda?
cieplutki napisał(a):
że rozpromienienie może pochodzić z wyciszenia?
...słucham teraz indiańskiej muzyki.. czuję się niesamowicie
zrelaksowany, bardzo pozytywnie nastawiony?
Może i Ty odebrałabyś to jako zakochanie się?
A to pochodzi tylko z uporządkowywania się ducha..?

Oj raczej rozpromienienie nie przyjdzie z wyciszenia - wyciszenie to relaks, a rozpromienienie to taki "power" :D No ale mogę się mylić :)
cieplutki napisał(a):
- że zrównanie małżeństwa z przyjacielstwem jest tylko teorią?
Nie wierzę, byś mogła o wszystkim powiedzieć mężowi..
To jest Idea, do której dążymy. Ale jak wygląda życie?
Gdy mówię żonie, iż rozmawiałem z Tobą.. a ona
wymyślała sobie przeróżne rzeczy.. a wiemy,
że między nami nic dwuznacznego się nie wkradło.. Uśmiech...

Wiesz co bym zrobił na Twoim miejscu? Posadził żonę przy komputerze i pozwolił czytać wszystko co piszę, także moje rozmowy z Nathalie. Chyba musisz trochę popracować nad zaufaniem Twojej żony do Ciebie.

No, dosyć tego odpowiadania na cytaty.
Cieplutki! Chciałbym, żebyś wiedział, że dobrze życzę Tobie i Twojemu małżeństwu, ja zresztą w ogóle jestem fanem małżeństw i chciałbym aby wszyscy byli szczęśliwymi małżonkami mogącymi żyć w całkowitej jedności i radości :) Mam dla Ciebie pewną radę: przeczytajcie razem z żoną trzy książki autorstwa Johna Powella:
"Dlaczego boję się kochać?"
"Miłość bez warunków"
"Jak kochać i być kochanym?"
Książki są bardzo mądre, uczą dialogu i zrozumienia - a przy tym są tanie (drugą kupiłem za 3 zł, trzecią za 9) :) Naprawdę uważam, że w Waszym przypadku one mogą być zbawienne :)

Mam też dla Ciebie inną radę: opisz swój problem tutaj i zobacz co Ci ta kobieta odpisze. Myślę, że jej rady są mądre i warto je wziąć pod uwagę.
Pozdrawiam

_________________
Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj


So lis 05, 2005 13:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22
Posty: 1845
Post 
Incognio, masz rację, chociaż nie tylko teoria uczy życia. Życie daje samo ocenę tego, co chcemy osiągnąć, czego oczekujemy.
Jakie to wszystko byłoby proste - nauczyć się ŻYCIA z książek.
Niestety tak nie jest. Ale popieram twój pomysł. Dziesiejszy świat daje wiele mozliwości nauki ŻYCIA, ot, chociażby przez internet, a to już dużo.

_________________
Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33


So lis 05, 2005 21:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 24, 2005 12:34
Posty: 61
Post 
Cieplutki,
czemu tak bardzo chcesz mnie przekonać, że postępujesz słusznie??
Czy ty przypadkiem nie próbujesz się sam przed sobą usprawiedliwić??

Cieplutki napisał(a):
A pomyślałaś że rozpromienienie może pochodzić z wyciszenia?

W tym względzie zgadzam sie z Incognito. Stan wyciszenia jest zupełnie inny od swoistego powera, kopa. Choć nie zarzucam ci od razu, ze się zakochałeś.

Cieplutki napisał(a):
Nie wierzę, byś mogła o wszystkim powiedzieć mężowi..
To jest Idea, do której dążymy. Ale jak wygląda życie?
Gdy mówię żonie, iż rozmawiałem z Tobą.. a ona
wymyślała sobie przeróżne rzeczy.. a wiemy,
że między nami nic dwuznacznego się nie wkradło.

Wyobraź sobie, że właśnie naszym celem jest osiągnięcie takiego stanu aby o wszystkim sobie mówić.
Na początku było ciężko. Jemu ciężko było opowiadać o kontaktach z kobietami bowiem również jestem typem zazrdrośnicy.
Mi było ciężko mówić o wydatkach i moich potrzebach bowiem on jest typem sknery. Nawet nie wyobrażasz sobie ile było zgrzytów. Ale dziś po roku małżeństwa jest o niebo lepiej, choć nadal nie idelnie.
Jest to wyniekim samozparcia. Bowiem staramy się rozmawiać o tych sprawach jeszcze więcej.
Natomiast to co ty proponujesz wygląda mi raczej na ucieczke od problemu.

Cieplutki napisał(a):
że to nie przyjaźń dała mi takiego kopa, ale odpowiedź
na którą czekałem od Boga, a którą On mi obiecał..?
Czy człowiek nie może stać się Jego Odpowiedzią?
To tyczy się kolejno zachowań, zmian, poprawy stosunków..
Moje małżeństwo nie jest idealne. Ostatnio przeżywaliśmy
chwile próby. I co dziwne? Odpowiedź, którą dostałem
od Boga, w tym wszystkim mi pomogła?


A odpowiedz sobie na pytanie w jaki sposób przyjaciółka przyczyniła się do poprawy relacji z żoną. Czy to nie tak, że ona przejęła rolę powiernika. Teraz nie poruszasz ważnych kwestii z Agą, a jej to opowiada bowiem jest zajęta synkiem. Ale według mnie jest to przyklepaniem problemu. A co bedzie za jakiś czas, gdy synek podrośnie. Gdy znów Aga bedzie miała czas i ochotę porozmawiać o wszytkim. Czy będziecie umieli?

Ps. Cieplutki stąpasz po cienkim lodzie. Mój mąż powiedział mi, że twoja przyjaciółka jest bardzo ładna. A z drugiej strony sam wiesz jak po porodzie twoja żona czuje się nieatrakcyjna. Pomyślałeś co będzie jeśli jadnak Aga dowie się o tej przyjaźni?

_________________
"Tak bowiem Bóg umiłował świat,
że Syna swego Jednorodzonego dał,
aby każdy, kto w Niego wierzy,
nie zginął, ale miał życie wieczne."
J 3,16


So lis 05, 2005 21:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 12:10
Posty: 1239
Post 
cieplutki stawiajac takie pytania widocznie odczuwasz dyskomfort i masz wyrzuty sumienia.Tu na forum usilnie szukasz zrozumienia i głosow ,ktore umocniłyby cię w przekonaniu, ze mozesz kontynuowac te przyjażń.Ja jestem ,,wystarczajaco stara"i jestem mezatką i za nic w świecie nie chciałabym aby mój mąż miał przyjaciółkę na boku.Wcale tez nie obchodziłoby mnie czy jest w tym seks.Jest cos takiego jak zdrada psychiczna i ta moze jest bolesniejsza dla kobiety.Nawet jesli zawierałaby sie w 5% jak piszesz:)
Napisałes tez ,,przyjazń ukryta wypełnieniem woli bożej"odpowiedzią Boga.Coś mi sie zdaje-niepotrzebnie mieszasz tu Boga chcac jakos uszlachetnic swoje zagubienie w małżenstwie.
Wyobraz sobie ,że twoja żona takze ma takiego przyjaciela na boku.Jemu opowiada o waszych problemach i z nim walczy o czystosc.Jak sie czujesz?


N lis 06, 2005 13:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 13, 2005 18:36
Posty: 116
Post 
Incognito napisał(a):

w małżeństwie nie powinno być sekretów. Każda tajemnica to jakis podział.


Czasami trzeba coś ukryć, np. moja zona bardzo interesuje moja praca, komentuje moje decyzje służbowe, po prostu jak to kobieta - na wszytskim się zna. przy czym większość moich decyzji służbowych wywołuje u niej zdenrwowanie i jest zalążkiem awantury domowej, która powstaje bez mojego udziału.
Jestem spokojnym człowiekiem i kocham moją żonę, więc staram się nie dopuszczać do takich sytuacji więc nie mówię jej wszystkiego.



Cytuj:

cieplutki napisał(a):
Czy jest on w stanie znieść każdą wiadomość z naszej strony?

Nie wiem - są pewne drastyczne wiadomości, których niektórzy mogą nie znieść, np. o zdradzie, ale ogólnie rzecz biorąc dużo zależy od sposobu podania tej wiadomości -trzeba być i szczerym, i rozsądnym, i subtelnym.



Niekiedy jest to sprzeczność - być jednocześnie szczerym i subtelnym,
Szczerość to jest takie słowo - wytrych, którym usprawiedliwiamy swoje krytyczne uwagi wobec drugiej osoby, szczególnie w chwili, kiedy ta druga osoba poczuje się dotknięta i zaczyna się odgryzać podobnymi kąśliwymi krytycznymi uwagami,

Wydaje mi się , że na drabinie priorytetów pierwszeństwo przed tzw. 'szczerością' ma jednak miłość, i miłością należy się kierować w podejmowaniu decyzji wobec drugiej osoby. Jeżeli przez przekazanie czegoś co uważamy za prawdę, możemy kogoś skrzywdzić, to lepiej tego nie mówić.

Cytuj:
żona nie zaspokaja Twoich potrzeb duchowych lub emocjonalnych, albo Ty nie szukasz zaspokojenia w niej.


Szukanie zaspokojenia to jest jednak - jakby na to nie patrzeć - przejaw egoizmu



Cytuj:
...Myślę, że powinieneś częściej mówić swojej żonie o swoich uczuciach, o tym co czujesz gdy kontakujesz się z innymi ludźmi.

Oj, gdyby żony dowiedziały się jakie zjawiska emocjonalne - uczuciowe rozgrywają się w głowach (i nie tylko) ich mężów przy kontaktach z innymi ludźmi (głównie kobietami) to rozpadło by się wiele związków.
Wiem po sobie. W pracy mam często kontakt z młodymi ładnymi kobietami. Do zachowania poprawnych relacji ze współpracownikami (i współpracownicami) konieczna jest uprzejmość, która przy współistniejącej rózncy płci omaszczona jest dość często pewną śadową dozą kokieterii. Uważam się za wiernego małżonka, ale niekiedy po ekspozycji na kobiece wdzięki, muszę odwrócić się i wyjść bo czuję, że mógłbym zrobić coś czego później musiałbym żałować. Nie zwracam na te sytuacje istotnej uwagi. Nie utrudnia mi to koncentracji.
Te zjawiska emocjonalne są niezależne od mojej woli. Moja żona mogłaby jednak tego nie zrozumieć. Gdyby się o tym dowiedziała, byłoby jej bardzo przykro, pogorszyły by się relacje między nami.
Czy to jest ukrywanie talemnicy?

Myślę, że żaden kochający mąż nie opowie swojej żonie, jak bardzo działa na niego ta blondynka z długimi nogami, która właśnie przechodzi przez ulicę.
Ja w takiej sytuacji po prostu udaję, że nie widziałem żadnej blondynki. Udaję, czyli oszukuję. Czy takie oszustwo jest złe? Czy też powinienem powiedzieć prawdę, tak jak ja widzę tę prawdę?

Emocje, uczucia są niezależne od woli. Pojawiają się i znikają. Problem, pojawia się wtedy gdy emocje zaczynają kierować naszym postępowaniem. Ale na szczęście mamy rozum, i jemu oddajemy stery decyzyjne.

Cytuj:
Powinieneś też słuchać odczuć Twojej żony w sytuacjach Twojego kontaktu z innymi. Odnoszę wrażenie, że bardzo potrzeba Wam dialogu

Jak najbardziej się zgadzam, wszystkim nam potrzeba spokojnego dialogu.

A, i jeszcze jedno; ten tak zwany 'power' czy też 'kop' wydaje mi się że jest związany ze stanem emocjonalnym. Po prostu podwyższony nastrój zwiększa gotowośc do działania i to jest ten tak zwany 'kop'. Podwyższony nastroj powstaje np. w chwili fascynacji drugą osobą (popularnie zwany stanem zakochania, jeżeli jest to osoba płci odmiennej), fascynacji jakimś zjawiskiem, ideą, pomysłem itd. I tak samo w drugą stronę - obniżony nastrój powoduje osłabienie chęci do działania. Tyle o wpływie gorącej przyjaźni na 'kopa' i 'powera'. Nadal uważam, że należy być wiernym w miłości, unikać okazji sprzyjających niewierności, a fascynacji szukać w rozwoju duchowym zmierzającym ku Bogu.

Nie chciałem tak patetycznie zakończyć tego postu, ale tak jakoś wyszło.

_________________
Zrozum aby uwierzyć, uwierz aby zrozumieć.


N lis 06, 2005 22:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10
Posty: 1251
Post 
Cieszę się, że aż tak bardzo ożywiła się dyskusja.
Postanowiłem nie tracić czasu na innych tematach,
a puścić w obieg coś, co będzie wkręcać każdego
pokolei. Skąd taki pomysł? Ano zaczerpnięty z Forów
świeckich, gdzie nikt nie traktuje się z góry w kwestii wiary.

Odpowiem pokolei:


=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=

INCOGNITO

NA POCZĄTEK PRZEPRASZAM ZA MOJĄ NIEWYSTARCZAJĄCĄ
CIERPLIWOŚĆ WOBEC NIEPRZEMYŚLANYCH, ACZKOLWIEK
MĄDRYCH I BARDZO POTRZEBNYCH SĄDÓW.. ONE SIĘ DO
MNIE NIE TYCZĄ, ALE MOGĄ STANOWIĆ DOSKONAŁY
MATERIAŁ DYDAKTYCZNY.. PRZECIEŻ NIE ZAŁOŻYŁEM TEGO
TEMATU NIECELOWO.. :)

Co jest lepszego w małżeństwie? Kłamstwo, czy milczenie?
Tak się składa, że radziłem się kapłana, który kończy doktorat
z teologii moralnej. NIE MAMY OBOWIĄZKU MÓWIĆ WSZYSTKIEGO.
Nie jest rostropną rzeczą mówić wszystko o wszystkim..
Gratulacje dla tych, co mogą być szczerzy do bólu..
W moim przypadku żona może mi powiedzieć wszystko..
Ja niestety za najmniejsze wyznania jestem rozstrzelany..
Nie jest moim celem ukrywać, ale odpowiedzialnie rozmawiać.
Dziwi mnie to, że Ty lepiej znasz Wolę Boga. Dlaczego nie może
być "ukryta" ? Z przyjemnością i szacunkiem zapoznam się z tym,
co chcesz mi przekazać. Skoro Ty mówisz, że możesz mówić
-jeśli wogóle możesz- o wszystkim w małżeństwie -jeśli w nim jesteś-
to Ci gratuluję i zachęcam do składania dziękczynienia za Dar Boga.
Ja niestety borykam się w innej rzeczywistości. To mnie uczy pokory.
Zapewniam Cię, że moja małżonka wie o mojej znajomości.
Wie, że jest to dobra znajomość. Nie używam jednak słowa PRZYJAŹŃ.
To wiele zmienia w podejściu do problemu. Każdy może to rozumieć
inaczej.. Daruj sobie zgadywanie: co mogę myśleć? Nie jest to na miejscu.
Nie baw się w Boga, bo nie trafiasz z osądami w moje serce.
Mam kierownika duchowego. On kazał mi pielęgnować przyjaźń.
W sprawie porównywania "brzuszka" do "przyjaźni"..
Ja nie porównuję materii, ale porównuję, by pomóc zrozumieć.
Tak jak nie mówię żonie: faktycznie, ten brzuch tak wygląda;
tak samo nie mówię jej: to nie jest dobra znajomość. To przyjaźń.
Kolejny raz w Twojej wypowiedzi zauważam - po analizie -
bawienie się w czytanie myśli Boga: skąd wiesz, że nie jest to Jego
Wolą? Skąd? Dlaczego On mi potwierdza, iż jest zupełnie inaczej?
Zapewniam Cię, że mi i żonie nie brakuje dialogu.
Czy zdajesz sobie sprawę z tego, w jak niewiarygodny sposób
czyta się Twoją odpowiedź? Wydajesz oceny, nie znając nas.
Wydajesz sądy, nie mając pojęcia, jak DUUUŻOOO rozmowiamy
ze sobą.. zbaranieć czasami można.. zbaranieć..
Przyznam się, że powoli tracę cierpliwość w czytaniu Twoich sądów.
Nie potrzeba mi nauczyciela i moralizatora, ale prawdziwego świadka.
Takim jest np mój Przyjaciel, który jest Księdzem i ma Przyjaciółkę.
Człowiek o wielkiej pokorze i świętości - nie zerwał znajomości
z kobietą, która dla niego nie wyszła jeszcze za mąż..
a on ją zostawił dla Seminarium..
Hmm.. pomyślałeś, dlaczego nie boję się zostawiać śladu na Forum
publicznym? Może ona kiedyś to przeczyta? I zrozumie o wiele głębiej..
Co do rad: daj mi kontakt prywatny do pewnych osób, które polecasz.
Nie mam czasu już zbyt wiele na internet..

_________________
www.youtube.pl/wilczeoko69


Cz lis 10, 2005 12:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10
Posty: 1251
Post 
Bobo..

Incognito, ma wiele racji..
Każdy z nas jest jednak inny..
Każdemu z nas należy się indywidualne ocenianie..
Tego jak do tej pory brakuje w bardzo mądrej wypowiedzi
naszego Incognito.. zauważ, że skoro tu tak bardzo borykam
się z niezrozumieniem, to jak mogę na nie liczyć u innych,
a nawet u bliskich? Każdy z nas jest indywidualnym przypadkiem.
Nie można wszystkiego kłaść do jednej szuflady. To niekompetentne..
Bardzo mi się Twoja odpowiedź podoba: jakby to dobrze było żyć wg
książek.. one wiele uczą.. one wiele pomagają.. ale nie są ostatecznym
lekiem na diagnozę człowieczeństwa.. musimy pozwalać mówić do siebie
Chrystusowi. On zna nasze potrzeby. On je rozumie do końca. Nie potępia.

_________________
www.youtube.pl/wilczeoko69


Cz lis 10, 2005 12:19
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 280 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 19  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL