Delikatnie mówiąc, myślenie nie jest Twoją mocną stroną. Gdybyś choć troszeczkę pomyślał, wysłałbyś mi na PW jakiegoś gotowca, którego bym opublikował, a Ty byś go zaakceptował.

Jeślibym miał myśleć wg Twoich kategorii, to... lepiej nic nie myśleć!
Wybacz, ale filozofii New Age nie znoszę! - a Ty ją serwujesz, odkąd Cię tu na forum poznałem...
Nie mamy o czym rozmawiać!

Nie zgadzam się z przeniesieniem mojego postu do Wzajemnych uwag - między użytkownikami… Chyba że jest taki użytkownik o imieniu @Jezus… może post powinien być przeniesiony do działu, związany z polityką, ale nie tutaj…

A ja nie zgadzam się aby robić OT.
Na początku wątku o polityce w "Kościele i kościele" zwróciłem uwagę jednemu użytkownikowi:

Chciałem OT wyrzucić do kosza ale zrobiłem wyjątek i przeniosłem do wzajemnych uwag.

Jerzy, zgodnie z zaleceniem moderacji odpowiedź skierowaną muszę umieścić tutaj, gdyż jest do Ciebie skierowana.


Dziękuję za radę. Radę, którą uważam za złą. Czy Ty nie patrzysz na swój Kościół, sprzeciwiasz mu się, ignorujesz?
Jestem członkiem Kościoła. I wierzę, że Kościół interpretuje i wyrażą wolę Bożą. Być może z jakimiś błędami, gdyż errare humanum est. Ale potencjał intelektualny Kościoła i wielowiekowy dorobek niepomiernie przewyższa moje możliwości. Dlatego opieram się na Nauce Kościoła.

Co wyżej cenisz, Idący - naukę Bożego Słowa/Biblii, czy naukę Kościoła?
Gdy np. zobaczysz, że jest niezgodność między jednym a drugim - to co wybierasz?

A jak myślisz? Co wynika z moich wypowiedzi? To czy widzę sprzeczność, czy to, że mam wątpliwości, brak wiedzy, przekonania?
Nie jestem biblistą. Nie jestem naukowcem w dziedzinie teologii.
Jak wiedziesz, staram się rozumieć. A pokorą podchodzę do Biblii i do Nauki Koscioła.

Jerzy_67

Pan Jezus powiedział do Piotra i Apostołów, że "co zwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie".

Biorąc pod uwagę, w jaki sposób w tamtym judaizmie rozumiano pojęcia "związywania" i "rozwiązywania" - tj. jako wykładnię i rozumienie nauki biblijnej, w tym konkretnych nakazów i zakazów - należy przyjąć, że przekazanie przez Jezusa Apostołom władzy związywania i rozwiązywania dotyczy władzy Kościoła w zakresie rozumienia Biblii, w tym w szczególności Nowego Testamentu.

Swołocz - czy te "związywania" i "rozwiązywania" mogą negować Słowo Boże?

Jerzy_67

czasem rozróżnienie między "negowaniem Słowa Bożego", a jego twórczą interpretacją - jest trudne.

Co dla jednego będzie dozwoloną twórczą wykładnią, dla innego może być już negowaniem.

Wszystko, co napisałeś jest prawdą i jest słuszne. Masz całkowitą w tym rację. Ale zważ, że choć Kościół nigdy nie orzekł o nikim, że został potępiony, to jednak naucza o tym, że są potępieni. Że są ludzie, których to czeka. To, że Kościół nie wskazał na nikogo palcem, nie świadczy o przekonaniu, że piekło jest puste.
Kolejna sprawa, to nauczanie o karze. M.in. karze wiecznego potępienia.


No i sprawa ew. nawrócenia się szatanów. Z tego co mi wiadomo, Kościół nie dopuszcza takiej możliwości. Nie dopuszcza też zmiany wiecznego potępienia i "ułaskawienia". I ja nie wierzę, ale też nie wierzę w to, że jest to niemożliwe.
W tym właśnie sensie inaczej uważam niż Kościół. Bo ja nie wiem, czy w ostatecznym rozrachunku Wszechmocny w swojej nieograniczonej miłości nie da łaski nawrócenia zbuntowanym aniołom i ludziom, którzy poszli ich tropem.
Nie wiem, czy Ci dobrze wyjaśniłem swoje stanowisko. Jak widzisz, nie jest ono sprzeczne z tym co napisałeś. Nawet wydaje mi się, że spójne, ale idące nieco dalej.
Dlatego też codziennie modlę się o zbawienie wszystkich ludzi. Totalnie wszystkich. I tych "świętych" i tych "wcielonych diabłów". Modlę się o to, aby z nimi wszystkimi kiedyś spotkać się w niebie. Aby wszyscy znaleźli się kiedyś w sferze Bożej miłosci w niebie.

Kościół nie uznaje pewnej własnej części jaka powstała w jego granicach, czyli Pisma, za nadrzędną w stosunku do samego siebie (bo niby dlaczego miałby?).

@feelek
Sześć siódmych Pisma, czyli Stary Testament, powstał poza "granicami" Kościoła. Ale nawet Nowy Testament, spisany przez ludzi należących do Kościoła, nie powstał z inspiracji Kościoła, lecz z inspiracji Boga. Wszyscy członkowie Kościoła są pod osądem tegoż Pisma:
(12) Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. (13) Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek. (Hbr. 4,12-13)

Nie jestem tak mocno jak ty zaangażowany badania teologiczne ani tak głęboko nie wniknąłem struktury Kościoła, aby móc się jednoznacznie odnieść. Napiszę tylko, że mnie zaskakuje takie stwierdzenie. Nie podważam Twojego autorytetu i znajomości rzeczy, ale w moim oglądzie zwykłego szeregowego wyznawcy to właśnie Biblia jest fundamentem całej Nauki Kościoła.
Pozostając przy budowlanych skojarzeniach, ST stanowi wzmocniony i ustabilizowany grunt, na którym został położony solidny fundament jakim jest NT. A całe nauka kościoła, to budynek. Stale wznoszony. Kondygnacja po kondygnacji.
Można krytykować, że niektóre piętra zrobione gorzej, z błędami murarskimi, a może taż brzydkie. Ale ta budowa trwa trzy razy dłużej niż katedra kolońska. I nadal stoi. I nadal się rozwija.

Dziwię się, że jako tak wielki znawca Kościoła (w tym tonie się zwykle wypowiadasz) nie zauważasz, że Kościół jest świadomy całej swojej spuścizny. Zarówno tych kart chwalebnych jak i tych wstydliwych. Są w Kościele opracowania ciemnych czasów, popełnianych błędów. I właśnie świadomość całej przeszłości stanowi o trwaniu. Gdyby tak, wracam do porównań budowalnych) rozebrano jakiś dolne piętro, lub usunięto jego elementy konstrukcyjne, to gmach by się zawalił. Dlatego Kościół zamiast negować błędy z przeszłości stara się zadośćuczyniać za nie. I w tym jest jego wielkość.