Tak, np. puste piekło ks. Szustaka

Codziennie modlę się w tej intencji. Aby piekła pustym było. Modlę się w intencji zbawienia każdego człowieka. Może dlatego, że kocham ludzi. Może dlatego, że Jezus postawił to jak najważniejsze kryterium.
Czym innym jest wiara w puste piekło, a czym innym nadzieja na to, że tak jest lub się stanie.
Czym innym jest zaprzeczaniu istnieniu piekła, a czym diametralnie innym proszenia Boga o łaskę zbawienia dla każdego człowieka. I związana z tym nadzieja, że dobry Bóg wysłucha.

O nie! Nic podobnego! Idea "pustego piekła" nie ma oparcia w Biblii.
Ja zamiast "piekło" wolę używać słów oryginalnych: gehenna; jezioro ognia i siarki.

Gdyby tak miało być, to nauczanie: apostołów, proroków i Pana Jezusa by trzeba zmienić!!

Idący, moja rezydencja graniczy z posiadłościami dwóch sąsiadów. Jeden sąsiad, ten po prawicy, albo lewicy, zależy jak się ustawię, to jest w tych modlitwach zdecydowanie jeszcze lepszy od ciebie.
Ostatnio wyznał mi (jak dotąd nigdy mnie nie okłamał, a przynajmniej tego nie stwierdziłem), że codzienni rano i wieczorem dziękuje Bogu, że nie jest jak inni ludzie, niesprawiedliwy, obłudny jak politycy, jak księża pedofile, bezbożnicy, złoczyńcy i inni kryminaliści. Dziękuje, że ma żonę która nie biega za chłopami jak jego sąsiadka, albo jak i ten sąsiad po mojej drugiej stronie, którego widział wielokrotnie jak w piątek zajadła się schabowym, a na remont kościoła daje po parę złotych i to w ratach.
Co prawda to prawda, tamten sąsiad w porównaniu z tym to nic nie daje. Ten ufundował ołtarz i krzyż na cmentarzu i sam kupił dzwon na wieżę. Nie chwalił się tym publicznie i nie wiedziałbym może, gdybym nie zobaczył tablice które przymocował w widocznym miejscu informując kto jest fundatorem.
No i mam problem, którego sam nie potrafię rozwiązać. Swoim przykładem nie jestem w stanie tego sąsiada uratować przed piekłem. Może Ty w jakiś sposób doradzisz co powinien zrobić, by piekło pozostało puste, no prawie puste, bo ja mimo wszystko wolę samotność, nawet w piekle, którym mnie tak strasz i przed którym ostrzega także Jerzy_67.

Jerzy to Ty jesteś mniej miłościwy niż zwolennicy pustego piekła, bo dopuszczasz chociaż jakieś unicestwienie dla największych grzeszników

Idea pustego piekła jest niebiblijna (no, chyba, że zanegujemy wypowiedzi proroków, apostołów, a też i samego Pana Jezusa; ja nie mam takiej śmiałości - jeśli zakonnik A. Szustak tam potrafi, to już jego sprawa; nie naśladuję go...).
Przyjmuję to, że piekło (gehenna) nie będzie puste, to znaczy, że ktoś jednak poniesie wieczną co do skutków (a nie co do czasu trwania) karę za swój życiorys, w którym nie było należnego miejsca dla Boga...
Tak to widzę i nie modlę się o puste piekło, bo nie widzę opcji, aby tak to mogło być; chyba że - jak niektórzy głoszą - Biblia nie jest wiarygodna, ale ja im nie daję wiary... (i to nie jest kwestia mojego braku miłosierdzia, ale kwestia uznania tego, co jest napisane; przykre to, ale co zrobić: na siłę nikogo Bóg do nieba nie ciągnie...).

Piekło jest wieczne

Tak bym to rozumiał: wieczne co do skuteczności karania, bo kara będzie tak skuteczna, że wróci stan wyjściowy, gdy żadnego grzesznika nie było i znów żadnego nie będzie (nawet w piekle; bo piekło to nie "skansen zła").
Gdyby taki "skansen" się zachował, to by mogło znaczyć, że Pan Bóg nie poradził sobie do końca z problemem zła, grzechu i grzeszników - bo kiedyś tego wszystkiego nie było, ale szatan zasiał ten "kąkol" i kąkol już zostanie, co znaczyłoby, że udało się szatanowi na zawsze Boży porządek zaburzyć skutecznie na całą wieczność: to jakiś przejaw Bożej słabości by z tego wynikał...

Proszę, przeczytaj jeszcze raz moją wypowiedź, do której się odnosisz. I zastanów się, czy w Biblii jest jakikolwiek zapis stwierdzający, że moje modlitwa o puste piekło, zaprzecza jakiemuś zapisowi? Albo, że jakakolwiek intencja, może zaprzeczać Biblii. Czy jesteś w stanie podać konkret?
Czy na prawdę jesteś do końca przekonany, że prośba jest pojęciem równoznacznym ze stwierdzeniem faktu?


I jeszcze jedna prośba. Kto z dyskutantów stwierdził, że piekło jest puste. Proszę o przytoczenie takiego postu. Wydaje mi się, że tym razem dyskutujesz z chochołem. To, ze ktoś napisał "Tak, np. puste piekło ks. Szustaka" nie jest stwierdzeniem niczego. Tak jak np. "Tak, np. pełna kieszeń Jerzego". Nie ma w tym żadnej tezy na temat piekła, jest jedynie stwierdzenie, że Szostak posiada puste piekło.
Nota bene Franciszek też modli się o puste piekło i ma nadzieję, że zostanie wysłuchany. To, ze tak czyni oznacza jednoznacznie, że uważa, że piekło nie jest puste. Ale wierząc w bezgraniczną miłość i miłosierdzie ma nadzieję, że gdy "minie wieczność" i potępieńcy dostaną szansę.

I kochany zwróć uwagę na to, że proszenie o coś, nie jest stwierdzeniem faktu. Jest prośbą, modlitwą, pragnieniem dobra wynikającym z miłości bliźniego.


Co to znaczy wieczne? Słowo wieczne pochodzi od słowa wiek. Czyli sto lat. Zatem wieczne jest coś, co trwa wieki całe. Ale w czasie. O czas musi się skończyć.

OK, modlić się można o wszystko; nie zabraniam Ci robić tego w temacie zbawienia 100% wszystkiego (nawet szatana z demonami). Czy te modlitwy były wysłuchane, to się kiedyś dowiesz...

I tu nie sposób się z Idącym nie zgodzić. Skoro wieczne pochodzi od wiek, to trwa wiek, tak jak pióro wieczne. Takie pióro gdy ma więcej niż sto lat, czyli wiek, to nie jest już pióro wieczne, tylko pióro dwuwieczne.

Mam na ten temat teorię półserio: że szatan wprawdzie nie do końca rozumiał, o co chodzi z tym pokłonem przed człowiekiem, ale tyle zrozumiał, że człowiek posiada coś, czego on, anioł, jest pozbawiony. Dlatego postanowił tak zakombinować, żeby dać się strącić między ludzi i dzielić z nimi ich los. Skoro Bóg tak ich miłuje, to może i we mnie się rozmiłuje?

A Bogu wtedy mowę odjęło. : )

Myślę, że tu w ogóle nie chodzi o to, że Bóg się obraził i nie chce wysłuchiwać modlitw np. za Szatana , tylko bardziej chodzi o to, że grzech przeciw Duchowi Świętemu, to jest całkowity odwrót od prawa Bożego na poziomie woli, wola staje się przesiąknięta złem, a taka osoba czy tam jakaś zbuntowana istota duchowa po prostu sama już nie chce wrócić, choćby i sam Bóg się objawił i prosił o to, żeby się z tego wycofała. Zakładając, że jest jakiś uniwersalny rozwój duchowy w konkretnym kierunku i to jest jedyna istniejąca rzeczywistość, jedyna uniwersalna prawda, to ktoś kto świadomie w swojej woli to odrzuca i buntuje się, staje się jakby kimś nierzeczywistym, odrzuca coś co jest całym sensem istnienia, więc w tym przypadku coś takiego jak unicestwienie osobowości jest zasadne, bo dokąd ma taka osoba zmierzać, co ma dalej robić, skoro odrzuca tą jedyną istniejącą prawdę i robi to świadomie, ale w swojej pysze nie chce się już wycofać? To jest wolny wybór na życzenie, jako świadome istoty mamy możliwość tą decyzję podjąć, obrać kierunek w jakim chcemy iść, mamy prawo odmówić.

Chwileczkę. Jako grzech przeciw Duchowi Świętemu klasyfikowano np. rozpacz (jestem tak dalece potępiony, że miłosierdzie Boże na pewno mnie nie obejmie). Dlaczego rozpacz miałaby zawsze skutkować przesiąknięciem woli złem?

Pytaj tych, którzy robią klasyfikację tego grzechu, ja mówię o swoim rozumieniu i wypowiadam się za siebie