Jak pomóc wrócić do Boga?
Autor |
Wiadomość |
viona
Dołączył(a): N wrz 04, 2022 16:36 Posty: 435
|
 Re: Jak pomóc wrócić do Boga?
Przeemek napisał(a): (...) Droga i kochana Viono, Twoja odpowiedź dotycząca autorytetu Biblii i Pawła z Tarsu pomija kilka kluczowych faktów.
Po pierwsze, moje uznanie autorytetu Biblii nie opiera się wyłącznie na zaufaniu do Pawła, jak sugerujesz. To znacznie bardziej złożony proces, obejmujący weryfikację historyczną, archeologiczną i tekstualną całości Pisma - zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu. Mamy ogromną ilość świadectw patrystycznych i historycznych potwierdzających autentyczność nawrócenia Pawła i jego apostolstwa. Wcześniej już omawialiśmy kwestię listów Pawła i przedstawiłem konkretne dowody obalające argumenty przeciwko ich autentyczności. Używanie wyrwanych z kontekstu wersetów nie zmienia historycznych faktów. Ja tez sporo czasu poswiecilam na studiowanie Pawla, jego apostolstwa i jego tworczosci. Efektem tych studiow jest teza, ze dzialalnosc Pawla stawia na glowie cala misje Chrystusa, wrecz jej zaprzecza. Swiadectwa patrystyczne nie potwierdzaja zbawiennej nauki Syna Bozego lecz falszywa nauke gloszona przez Pawla. Oczywiscie, zeby nadac falszywej nauce pozory prawdy, trzeba domieszac do niej pare dobrych ziaren, pozyskanych od wiernych uczniow, ktorzy byc moze zaplacili za te wiernosc wlasnym zyciem. Ale tego nie dowiemy sie ze swiadectw patrystycznych z powodu konfliktu interesow. Ja nie przecze autentycznosci listow Pawla lecz kwestionuje jego apostolstwo. Jego listy moga sobie byc autentyczne. To nie jest dowodem w sprawie apostolstwa. Argumenty kiedys juz ci przedstawilam. Chodzi oczywiscie o rodzaj pawlowego "powolania", w ktorym do Pawla przemawia "przesladowany Jezus"(cialo i krew), ktory- zgodnie z tekstem Ewangelii nie objawia Chrystusa(prawdy). W swietle Ewangelii zajmuje sie tym "Ojciec". Wniosek nasuwa sie sam: Syn Bozy i Pawel mieli roznych "ojcow". Cytuj: Twoje stwierdzenie o "fanatycznej próbie przekonania" i zarzut o "podporządkowaniu zasadzie sola scriptura" to w istocie unik od merytorycznej dyskusji. Zamiast odnosić się do konkretnych argumentów historycznych i archeologicznych, które przedstawiłem, uciekasz w osobiste oceny i nietrafione założenia o moich motywacjach. To nie jest kwestia "fanatyzmu" czy "bzika", ale metodycznego podejścia do weryfikacji historycznych świadectw - co jasno pokazuje moja argumentacja..... Przemek, ja szukam prawdy, do ktorej prowadzi duch prawdy, a nie zdeterminowani łowcy sensacji archeologicznych i historycznych. Poza tym historie zawsze pisza zwyciezcy. Cytuj: Szczególnie problematyczne jest Twoje rozumienie relacji między autorytetem a pojęciami takimi jak prawda i miłość. Piszesz, że "odkrycia naukowe są prawdą, troskliwa opieka matki jest miłością", sugerując, że nazwanie czegoś autorytetem umniejsza jego znaczenie. To fundamentalne niezrozumienie. Właśnie na przykładzie matki i dziecka - autorytet matki nie umniejsza jej miłości, przeciwnie - wyrasta z tej miłości i służy dobru dziecka - to jest obiektywna prawda, każdy to wie i czuje jako dziecko - z powodu okazywanej miłości naszych matek, wzrasta do nich nasze przywiązanie i zaufanie - a tym samym ich autoryet/wzór do naśladowania dla nas - a ty przeciwstawiasz te fundamentalne - w zasadzie wszystkich ludzi doświadczenie z dzieciństwa.....kuriozalne...... ta prawda mówi sama za siebie....... Dziecko uznaje autorytet matki właśnie dlatego, że ufa jej miłości. To nie jest "manipulacja", ale naturalna i konieczna relacja, bez której rozwój dziecka byłby niemożliwy.
Twoja filozofia wydaje się selektywnie przyjmować te elementy rzeczywistości, które pasują do z góry założonej tezy o szkodliwości autorytetów, ignorując jednocześnie te, które jej przeczą. Paradoksalnie, sama stawiasz się w pozycji autorytetu, decydując arbitralnie, co jest "prawdą" a co "manipulacją". Nawet w kontekście przykładu o "matce" i "miłości VS autorytet" - zaprzeczasz naszym ludzkim doświadczeniom z dzeciństwa. Nie możesz jednocześnie twierdzić, że odrzucasz wszelkie autorytety, i przedstawiać swoją interpretację jako jedyną słuszną drogę do prawdy. To wewnętrzna sprzeczność, która podważa spójność Twojego stanowiska.
Autorytet to nieodlaczny atrybut wladzy. Najpierw czlowiek zdobywa wladze, a nastepnie wladca nadaje sobie (ew. komus innemu) autorytet. Caly system, w ktorym zyjemy funkcjonuje w ten sposob. I masz wlasciwie racje, ze "moja filozofia wydaje się selektywnie przyjmować te elementy rzeczywistości, które pasują do z góry założonej tezy o szkodliwości autorytetów". Wynika to z mojej duchowej suwerennosci, bazujacej na "nowym przykazaniu" Cytuj: P.S. Odnośnie: "fanatyczna proba przekonania mnie," - jeżeli myślałaś od początku, że taki ma cel, to niech to posłuzy Tobie to zmotywowania się na prawdziwie merytoryczną dyskusję. Ale ja jestem daleki od przekonywania Ciebie. Uwżam, że dyskusja z tobą jest ciekawa i owocna, możemy poznać kolejene filozoficzne nurty budujące na podstawach chrześcijaństwa swoje postulaty - może ta dyskusja obnażyć prawdziwe oblicze wyznawanych filozofii - argumenty niech mówią za siebie.....Jeżeli chcesz inspirować swoją filozofią potencjalnych czytelników, to "martw" się o swoją argumentację, a nie stosuej uniki i oskarżenia w formie opiniii - bo to argumenty inspirują, czytelnicy oceniają.... ale to Twoja sprawa, Twoje świadectwo.....lepiej dla faktów.... ja Tobie szczerze życzę powodzenia.....niech prawda tryumfuje i wyjdzie na jaw, dla dobra wszystkich... Ja nie wyznaje zadnych cudzych filozofii lecz szukam prawdy. Wszedzie. Jesli znajduje jej ziarenka, dziele sie z innymi w sposob tylko dla mnie wlasciwy. Wszyscy protestanci, ktorych znam, sa fanatykami. Mysle, ze wynika to z braku poznania wartosci siebie samego ....i poznania w ogole... Cytuj: (...)
Twoja postawa przypomina kogoś, kto twierdzi "nie używam liczb w moim życiu, tylko wielkości" - zmienia się nazwa, ale istota pozostaje ta sama. Takie semantyczne uniki nie zmieniają fundamentalnej rzeczywistości - że w życiu nieuchronnie opieramy się na różnych formach autorytetu, niezależnie od tego, jak je nazwiemy. To nie sa "semantyczne uniki" lecz metanoia, Przemku. Jak juz wczesniej napisalam, opuscilam mentalnie swiat, wraz z zasobem jego zwodniczych pojec, tworzonych przez autorytety swiatowe roznego kalibru. Cytuj: Kochana Viono, cytowanie definicji autorytetu z encyklopedii zarządzania w tym kontekście jest dość ironiczne. Bystry jestes...i to jest piekne 
|
N sty 19, 2025 13:01 |
|
|
|
 |
Atimeres
Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00 Posty: 1968
|
 Re: Jak pomóc wrócić do Boga?
george45 napisał(a): Witold33 napisał(a): Już sam tytuł wątku rozmywa sedno sprawy. Wrócić do Boga wcale nie musi znaczyć powrotu do wiary w nauki religijne, jakie bądź.[...] Co znaczy słowo Bóg? Bóg = Prawda. Religie - to drogowskaz. Znak nie jest tym co wskazuje. Skrobiąc farbę na tym znaku, nie znajdziesz Prawdy. To jedynie wskazówka na twej drodze. Iluż wzięło wskazówkę, za miejsce ukrycia Prawdy i odsłaniając coraz to starsze malowidła, brnie w przekonaniu, że zdzierając następną warstwę, ona się ukaże. Pojęcie Boga jest konkretne. To Osoba. Takiego znamy z objawienia historycznego. Jego określenie, którym się nazwał wśród Hebrajczyków, JAHWE, to skrót od "jestem, który jestem" tu jakby obok ciebie, który rozmawiam z tobą, jak Stwórca, Pan, Opiekun, Ojciec.... To imię paralelne do nazwania dla Jezusa, Syna Bożego wcielonego, Emanuel, "Bóg z nami" Nie znamy innego!
|
N sty 19, 2025 15:05 |
|
 |
Przeemek
Dołączył(a): Cz lut 23, 2017 0:53 Posty: 1803
|
 Re: Jak pomóc wrócić do Boga?
Swołocz napisał(a): Przeemek napisał(a): W chrześcijaństwie gdy mówimy "Bóg jest prawdą", mamy na myśli wszystko co kryje się za tym pojęciem - całą fundamentalną rzeczywistość - a nie abstrakcyjny zestaw znaków, który służy do opisywania pewnego aspektu naszej rzeczywistości, czyli nie samo pojęcie czy słowo "Bóg". Dlatego pojedyncze prawdziwe fakty (jak siedzenie na krześle) są częścią tej prawdy, ale nie są samym Bogiem. Bóg to nie jest po prostu suma wszystkich prawd czy faktów, ale ich źródło i fundament. To rozróżnienie jest kluczowe - między słowem/pojęciem a rzeczywistością, którą to słowo próbuje opisać. Czyli Bóg to źródło i fundament sumy wszystkich prawd i faktów? Jak sam możesz zauważyć, kiedy mnie zacytowałeś: "Bóg to nie jest po prostu suma wszystkich prawd czy faktów,"george45 napisał(a): Przemek, nadal stojąc, czy siedząc zrywasz warstwy farby ukryte na tablicy informacyjnej, jedna pod drugą i odkrywasz wskazówki zapisane ręką człowieka. Badasz rodzaj farby, włosie pędzla, ustalasz datę zapisu. Boga tam nie znajdziesz, nie zobaczysz, mimo że jak chyba pisałeś, robisz to przy tym jednym znaku już sześć lat. To tak jak byś stał sześć lat przy tablicy „WARSZAWA” i oglądał ją ze wszystkich stron, szukając w niej Warszawy. Co najwyżej, jeśli nie została wymieniona, a jedynie pomalowana drapiąc odkryjesz zapis „Warszawa”. Idź, nie stój przy tablicy, ona już zrobiła swoje, jest tobie zbędna. Nie ciągnij ją z sobą. Ciągnąć wyglądasz jak człowiek, ciągnący łódź po pustyni, tłumacząc, że jakiś czas temu przepłynął zbiornik wodny dzięki tej łodzi i tak się do niej przywiązał, że nie może się z nią rozstać.
Wszystkio i wszyscy prowadzą do Boga, religie, spotkany człowiek, ptak na niebie, kwiat na łące, śnieg na szczycie góry… Gdy się odważysz i ruszysz z otwartymi oczyma, znaki cię doprowadzą Twoja odpowiedź jest charakterystyczna - zamiast merytorycznej dyskusji, uciekasz w poetyckie metafory o tablicach, łodziach na pustyni i kwiatach na łące. Ale przyjrzyjmy się, co tak na prawdę proponujesz:- Krytykujesz moje "badanie farby i włosia pędzla" (czyli metodyczne badanie historyczne i archeologiczne), proponując w zamian... co dokładnie? "Ruszenie z otwartymi oczyma" i patrzenie na "ptaki na niebie"? To dokładnie pokazuje problem Twojego podejścia - odrzucasz weryfikowalne dowody na rzecz czysto subiektywnych odczuć i interpretacji. - Twoja metafora o ciągnięciu łodzi po pustyni jest nietrafiona. To nie ja "ciągnę tablicę" - badam historyczne świadectwa i dowody, które są fundamentem wiary. To raczej Ty proponujesz "wędrówkę po pustyni" bez mapy, kompasu czy jakichkolwiek narzędzi weryfikacji kierunku, ufając tylko własnym odczuciom. - Twoja oferta to utopijne poruszanie się po omacku... bez nawet "nadziei" na odnalezienie jakiegokolwiek celu....- Piszesz "wszystko prowadzi do Boga - religie, człowiek, ptak, kwiat..." Ale skąd to wiesz? Na jakiej podstawie twierdzisz, że Twoja interpretacja tych "znaków" jest prawidłowa? Twój system jest jak rozwodniona farba - wygląda ładnie, ale nie ma substancji. Przynajmniej badając historyczne świadectwa, możemy weryfikować ich autentyczność. A co możemy zweryfikować w Twoim "patrzeniu na ptaki"? Paradoksalnie, to Twój system wymaga większej "ślepej wiary" niż chrześcijaństwo - bo opiera się wyłącznie na subiektywnych interpretacjach bez możliwości weryfikacji. Przynajmniej historyczne świadectwa można zbadać i potwierdzić lub obalić. A jak zbadać prawdziwość Twojego "wszystko prowadzi do Boga"? viona napisał(a): Ja tez sporo czasu poswiecilam na studiowanie Pawla, jego apostolstwa i jego tworczosci. Efektem tych studiow jest teza, ze dzialalnosc Pawla stawia na glowie cala misje Chrystusa, wrecz jej zaprzecza. Swiadectwa patrystyczne nie potwierdzaja zbawiennej nauki Syna Bozego lecz falszywa nauke gloszona przez Pawla. Oczywiscie, zeby nadac falszywej nauce pozory prawdy, trzeba domieszac do niej pare dobrych ziaren, pozyskanych od wiernych uczniow, ktorzy byc moze zaplacili za te wiernosc wlasnym zyciem. Ale tego nie dowiemy sie ze swiadectw patrystycznych z powodu konfliktu interesow. Ja nie przecze autentycznosci listow Pawla lecz kwestionuje jego apostolstwo. Jego listy moga sobie byc autentyczne. To nie jest dowodem w sprawie apostolstwa. Argumenty kiedys juz ci przedstawilam. Chodzi oczywiscie o rodzaj pawlowego "powolania", w ktorym do Pawla przemawia "przesladowany Jezus"(cialo i krew), ktory- zgodnie z tekstem Ewangelii nie objawia Chrystusa(prawdy). W swietle Ewangelii zajmuje sie tym "Ojciec". Wniosek nasuwa sie sam: Syn Bozy i Pawel mieli roznych "ojcow". Podnosisz poważne zarzuty wobec apostolstwa Pawła, sugerując sprzeczność między jego nauczaniem a misją Chrystusa, opierając to głównie na interpretacji jego powołania. To poważna kwestia teologiczna, która zasługuje na osobną, pogłębioną dyskusję. Proponuję najpierw zamknąć obecny wątek dotyczący autorytetów (gdzie chyba wykazaliśmy liczne sprzeczności w tym rozumowaniu?), a następnie, jeśli chcesz, możemy przejść do szczegółowej analizy zarzutów wobec Pawła? Taka dyskusja wymagałaby dokładnego przeanalizowania: - świadectw biblijnych o powołaniu Pawła - spójności jego nauczania z nauczaniem Jezusa - potwierdzenia jego apostolstwa przez innych apostołów - historycznych i patrystycznych świadectw viona napisał(a): Przemek, ja szukam prawdy, do ktorej prowadzi duch prawdy, a nie zdeterminowani łowcy sensacji archeologicznych i historycznych. Poza tym historie zawsze pisza zwyciezcy. Twoje stwierdzenie "historia jest pisana przez zwycięzców" to bardzo uproszczone podejście do badań historycznych. Współczesna metodologia historyczna opiera się nie tylko na pisanych świadectwach, ale także na archeologii, epigrafice, numizmatyce i wielu innych niezależnych źródłach. Co więcej, często odkrywamy dokumenty i artefakty pochodzące właśnie od "przegranych" - ich głosy również przetrwały. Szczególnie problematyczne jest Twoje przeciwstawienie "ducha prawdy" i badań historycznych. Jeśli wierzysz w Boga prawdy, to dlaczego miałby On pozwolić, aby świadectwa o Nim zostały całkowicie zniekształcone przez "zwycięzców"? Biblia jasno mówi, że Bóg jest suwerenny nad historią - "On zmienia czasy i pory, On utrąca królów i ustanawia królów" (Dn 2,21). Nawet ludzkie autorytety i władze istnieją z Bożego przyzwolenia - "Nie miałbyś żadnej władzy nade mną, gdyby ci jej nie dano z góry" (J 19,11).Co więcej, Twoje rozróżnienie między "duchem prawdy" a badaniem świadectw historycznych tworzy fałszywą dychotomię. Duch prawdy nie działa w próżni - działa poprzez konkretne wydarzenia historyczne, przez realne świadectwa, przez namacalne dowody. Sam Bóg wielokrotnie odwołuje się w Biblii do świadectw historycznych i archeologicznych jako dowodów swojego działania.Twoja postawa przypomina gnostycyzm - przekonanie, że prawda duchowa jest całkowicie oderwana od świata materialnego i historycznego. Ale chrześcijaństwo zawsze było religią historyczną, zakorzenioną w realnych wydarzeniach i świadectwach, które można badać i weryfikować. viona napisał(a): Autorytet to nieodlaczny atrybut wladzy. Najpierw czlowiek zdobywa wladze, a nastepnie wladca nadaje sobie (ew. komus innemu) autorytet. Caly system, w ktorym zyjemy funkcjonuje w ten sposob. I masz wlasciwie racje, ze "moja filozofia wydaje się selektywnie przyjmować te elementy rzeczywistości, które pasują do z góry założonej tezy o szkodliwości autorytetów". Wynika to z mojej duchowej suwerennosci, bazujacej na "nowym przykazaniu" Twoje stwierdzenie "autorytet to nieodłączny atrybut władzy" , mimo cytowanych definicji, mimo synonimów i tylu przykładów - ponownie pokazuje bardzo selektywne i uproszczone podejście. Owszem, autorytet może być związany z władzą, ale to tylko jeden z jego aspektów. Próbujesz zredukować złożone zjawisko do pojedynczego wymiaru, ignorując wszystkie inne formy naturalnego autorytetu w naszym życiu.Weźmy przykład matki opiekującej się dzieckiem - jej autorytet nie wynika z "nadania władzy", ale powstaje naturalnie poprzez miłość, troskę i budowanie zaufania. To fundamentalne ludzkie doświadczenie, które każdy z nas zna z dzieciństwa. Podobnie naukowcy nie otrzymują swojego autorytetu przez "nadanie władzy", ale zdobywają go poprzez udowodnienie swoich teorii i wkład w rozwój wiedzy.Stąd owszem: "Autorytet to nieodlaczny atrybut wladzy." - ale całkowicie ignorujesz, że: - Autorytet to nieodlaczny atrybut matki dla dziecka. - Autorytet to nieodlaczny atrybut naukowca, który udowonił swoje tezy i teorie... - ....Selektywnie podchodzisz do terminu "autorytet". Poza tym, powołujesz się na "duchową suwerenność" i "nowe przykazanie", ale czy nie widzisz sprzeczności? To "nowe przykazanie" mówi o miłości - tej samej miłości, która buduje naturalne autorytety w naszym życiu. Próba oddzielenia miłości od autorytetu to sztuczny podział, który przeczy naszemu ludzkiemu doświadczeniu.Twoja filozofia promuje iluzoryczną rzeczywistość, gdzie próbujesz wymazać naturalne, pozytywne formy autorytetu, skupiając się wyłącznie na jego potencjalnie negatywnych aspektach związanych z władzą. T o nie tylko nierealistyczne, ale też szkodliwe - prowadzi do odrzucenia wartościowych wzorców i relacji, które są fundamentem zdrowego rozwoju człowieka i społeczeństwa. To jak próba twierdzenia, że wszystkie narzędzia są złe, bo niektórych można użyć jako broni. Prawdziwa mądrość polega na rozróżnianiu między dobrym a złym użyciem autorytetu, nie na jego całkowitym odrzuceniu.viona napisał(a): Ja nie wyznaje zadnych cudzych filozofii lecz szukam prawdy. Wszedzie. Jesli znajduje jej ziarenka, dziele sie z innymi w sposob tylko dla mnie wlasciwy.
Wszyscy protestanci, ktorych znam, sa fanatykami. Mysle, ze wynika to z braku poznania wartosci siebie samego ....i poznania w ogole... Twoja odpowiedź doskonale ilustruje to, o czym mówiłem wcześniej - zamiast merytorycznej dyskusji, uciekasz w generalizacje i osobiste osądy. Twierdzisz, że "nie wyznajesz żadnych cudzych filozofii", ale jednocześnie kategorycznie osądzasz całą grupę ludzi: "wszyscy protestanci, których znam, są fanatykami". To nie tylko niesprawiedliwe uogólnienie, ale też pokazuje brak spójności w Twoim myśleniu.Z jednej strony deklarujesz, że "szukasz prawdy wszędzie" i "dzielisz się ziarenkami prawdy", a z drugiej z góry odrzucasz możliwość znalezienia prawdy u całej grupy ludzi ze względu na ich wyznanie. Czy nie widzisz w tym sprzeczności? Prawdziwe poszukiwanie prawdy wymaga otwartości i pokory, nie kategorycznych osądów i generalizacji.Szczególnie ironiczne jest Twoje stwierdzenie o "braku poznania wartości siebie samego" u innych, podczas gdy sama prezentujesz postawę osądzającą i zamkniętą na dialog. Prawdziwe poznanie i mądrość prowadzą do zrozumienia i empatii, nie do ferowania wyroków na całe grupy ludzi. Pozostaję otwarty na merytoryczną dyskusję opartą na konkretnych argumentach, nie na osobistych opiniach czy generalizacjach. Niech czytelnicy sami ocenią, która postawa bardziej sprzyja odkrywaniu prawdy. viona napisał(a): To nie sa "semantyczne uniki" lecz metanoia, Przemku. Jak juz wczesniej napisalam, opuscilam mentalnie swiat, wraz z zasobem jego zwodniczych pojec, tworzonych przez autorytety swiatowe roznego kalibru. Viona, Twoje powołanie się na "metanoię" (zmianę myślenia) w tym kontekście jest dość paradoksalne. Twierdzisz, że "opuściłaś mentalnie świat wraz z zasobem jego zwodniczych pojęć", ale jednocześnie: - Używasz pojęcia "metanoia" - terminu pochodzącego z greki, utworzonego i zdefiniowanego przez... autorytety językowe i teologiczne.- Komunikujesz się z nami używając języka - systemu znaczeń i pojęć utworzonego i przekazywanego przez... autorytety językowe i kulturowe.- Funkcjonujesz w świecie materialnym, korzystając z jego praw i zasad, które zostały odkryte i opisane przez... autorytety naukowe.To pokazuje, że nie można "opuścić mentalnie świata" pozostając w nim fizycznie. Prawdziwa metanoia nie polega na udawaniu, że pewne rzeczy nie istnieją, ale na nowym sposobie ich rozumienia i wykorzystywania. To jak twierdzenie "mentalnie opuściłam grawitację" - możesz tak twierdzić, ale nadal podlegasz jej prawom. Twoja postawa przypomina osobę, która siedząc w samolocie twierdzi, że odrzuciła prawa aerodynamiki - sam fakt, że może lecieć, zawdzięcza tym prawom, których istnienie neguje. Viona!!! Twoje podejście stwarza poważny problem teologiczny. Jeśli wierzysz w Boga jako Stwórcę, to próba " mentalnego opuszczenia" stworzonego przez Niego świata i zaprzeczania istniejącym w nim prawom jest w istocie odrzucaniem Jego dzieła. Bóg nigdy nie zachęcał nas do udawania, że prawa i zasady, które On ustanowił, nie istnieją - przeciwnie, wielokrotnie wskazywał na porządek stworzenia jako świadectwo swojej mądrości i autorytetu. Samo Pismo Święte pokazuje, że Bóg jest Bogiem prawdy i rzeczywistości, nie iluzji czy zaprzeczeń. Nie wzywa nas do "mentalnego opuszczenia" świata, ale do mądrego funkcjonowania w nim zgodnie z Jego zasadami. Twierdzenie, że można "opuścić mentalnie świat" pozostając w nim fizycznie, przeczy samej naturze Boga jako Stwórcy rzeczywistości - zarówno duchowej, jak i materialnej. To nie jest duchowa dojrzałość, ale raczej forma eskapizmu - ucieczki od rzeczywistości, którą Bóg stworzył i nad którą ma suwerenną władzę. Prawdziwa duchowość nie polega na negowaniu rzeczywistości, ale na rozumieniu jej w świetle Bożej prawdy.viona napisał(a): Cytuj: Kochana Viono, cytowanie definicji autorytetu z encyklopedii zarządzania w tym kontekście jest dość ironiczne. Bystry jestes...i to jest piekne  Dostrzegasz ironię w swojej postawie - używasz autorytetu encyklopedii do argumentowania przeciwko autorytetom - ale nie chcesz wyciągnąć z tego logicznych wniosków??? To jak ktoś, kto śmieje się z tego, że został złapany na sprzeczności, ale nie chce tej sprzeczności rozwiązać. Dostrzegasz paradoks w swoim zachowaniu (co pokazuje Twój komentarz), ale zamiast zmierzyć się z tym problemem logicznym, próbujesz obrócić to w żart. To kolejny przykład selektywnego podejścia - jesteś wystarczająco bystra by zauważyć sprzeczność w swoim rozumowaniu, ale zbyt przywiązana do swojej filozofii, by tę sprzeczność uczciwie zaadresować. Prawdziwe poszukiwanie prawdy wymaga nie tylko dostrzegania takich niespójności, ale też gotowości do wyciągania z nich wniosków, nawet jeśli podważają nasze dotychczasowe przekonania.
|
Pn sty 20, 2025 15:42 |
|
|
|
 |
viona
Dołączył(a): N wrz 04, 2022 16:36 Posty: 435
|
 Re: Jak pomóc wrócić do Boga?
Przeemek napisał(a): (...) viona napisał(a): Ja tez sporo czasu poswiecilam na studiowanie Pawla, jego apostolstwa i jego tworczosci. Efektem tych studiow jest teza, ze dzialalnosc Pawla stawia na glowie cala misje Chrystusa, wrecz jej zaprzecza. Swiadectwa patrystyczne nie potwierdzaja zbawiennej nauki Syna Bozego lecz falszywa nauke gloszona przez Pawla. Oczywiscie, zeby nadac falszywej nauce pozory prawdy, trzeba domieszac do niej pare dobrych ziaren, pozyskanych od wiernych uczniow, ktorzy byc moze zaplacili za te wiernosc wlasnym zyciem. Ale tego nie dowiemy sie ze swiadectw patrystycznych z powodu konfliktu interesow. Ja nie przecze autentycznosci listow Pawla lecz kwestionuje jego apostolstwo. Jego listy moga sobie byc autentyczne. To nie jest dowodem w sprawie apostolstwa. Argumenty kiedys juz ci przedstawilam. Chodzi oczywiscie o rodzaj pawlowego "powolania", w ktorym do Pawla przemawia "przesladowany Jezus"(cialo i krew), ktory- zgodnie z tekstem Ewangelii nie objawia Chrystusa(prawdy). W swietle Ewangelii zajmuje sie tym "Ojciec". Wniosek nasuwa sie sam: Syn Bozy i Pawel mieli roznych "ojcow". Podnosisz poważne zarzuty wobec apostolstwa Pawła, sugerując sprzeczność między jego nauczaniem a misją Chrystusa, opierając to głównie na interpretacji jego powołania. To poważna kwestia teologiczna, która zasługuje na osobną, pogłębioną dyskusję. Proponuję najpierw zamknąć obecny wątek dotyczący autorytetów (gdzie chyba wykazaliśmy liczne sprzeczności w tym rozumowaniu?), a następnie, jeśli chcesz, możemy przejść do szczegółowej analizy zarzutów wobec Pawła? Taka dyskusja wymagałaby dokładnego przeanalizowania: - świadectw biblijnych o powołaniu Pawła - spójności jego nauczania z nauczaniem Jezusa - potwierdzenia jego apostolstwa przez innych apostołów - historycznych i patrystycznych świadectw Z przyjemnoscia porozmawiam z toba na temat Pawla i jego nauki ale tylko w kontekscie "spójności jego nauczania z nauczaniem Jezusa", ktory byl Chrystusem(co najczesciej pomijasz w swoich wypowiedziach. Czyzbys nie byl swiadomy roznicy pomiedzy czlowiekiem zyjacym w ciele, a czlowiekiem zyjacym w duchu?). Pozostale trzy punkty pomijam, bo dla mnie sa nieistotne i niewarte dyskusji. Ja twierdze, ze nauka, ktora glosil Pawel podwaza swiadectwo prawdy wydane przez "Chrystusa, syna Boga zywego" i sprobuje ci to "po mojemu " wykazac. Cytuj: viona napisał(a): Przemek, ja szukam prawdy, do ktorej prowadzi duch prawdy, a nie zdeterminowani łowcy sensacji archeologicznych i historycznych. Poza tym historie zawsze pisza zwyciezcy. Twoje stwierdzenie "historia jest pisana przez zwycięzców" to bardzo uproszczone podejście do badań historycznych. Współczesna metodologia historyczna opiera się nie tylko na pisanych świadectwach, ale także na archeologii, epigrafice, numizmatyce i wielu innych niezależnych źródłach. Co więcej, często odkrywamy dokumenty i artefakty pochodzące właśnie od "przegranych" - ich głosy również przetrwały. Przemek- z calym szacunkiem dla twojej wiedzy i wiedzy wszystkich naukowcow- prawda, ktora prowadzi do wolnosci w duchu, czyli ta, ktorej swiadectwo wydal Syn Bozy, dostepna jest na wyciagniecie reki tu i teraz i nie trzeba kopac i grzebac w przeszlosci, zeby ja odnalezc. Wystarczy tylko otworzyc "oczy i uszy" aby dostrzec, ze ta prawda JEST w tobie...a nie gdzies na zewnatrz. Wszystko, czego potrzebujesz JEST i zawsze bylo i bedzie w tym samym miejscu... w centrum wszystkiego, co istnieje...Ty JESTES tym centrum... a Bog, ktory JEST toba, doswiadcza sie w tobie... A wiec zycze ci, abys wykorzystal swoje 5 minut w sposob efektywny, szukajac tam gdzie trzeba. A kiedy juz odnajdziesz ten najcenniejszy skarb, ktory nosisz w sobie , dostrzezesz, ze i ja, i ty ...i Syn Bozy...i Ojciec...ze wszyscy JESTESMY jedno. Nawet "ci, ktorzy nie wiedza, co czynia", wczesniej czy pozniej odkryja to, co kazdy czlowiek nosi w swojej prawdziwej, boskiej naturze. Mozesz byc pionierem niosacym swiatlo...ale nie musisz. Mozesz nadal babrac sie w blocie przeszlosci i fantazjowac na temat Boga mieszkajacego w oddalonym o eony niebie...Mozesz byc normopata i przestrzegac wszystkich norm, okreslonych przez autorytety swiatowe i zlozyc w ten sposob ofiare ze swojego zycia na oltarzu "wladcy tego swiata"... a nagroda bedzie po smierci albo w wyniku "porwania" , zgodnie z nauka faryzeusza, "wilka"przyobleczonego w owcza skore. Cytuj: Co więcej, Twoje rozróżnienie między "duchem prawdy" a badaniem świadectw historycznych tworzy fałszywą dychotomię. Duch prawdy nie działa w próżni - działa poprzez konkretne wydarzenia historyczne, przez realne świadectwa, przez namacalne dowody. Sam Bóg wielokrotnie odwołuje się w Biblii do świadectw historycznych i archeologicznych jako dowodów swojego działania. Przemek, duch prawdy dziala w duchu i nigdzie wiecej... "w duchu i prawdzie", czyli tam, gdzie istnieje zycie...wszedzie i zawsze., bo wszystko istnieje w duchu Boga...ty i ja tez tam JESTESMY. JHWH, biblijny Bog, ktorego wspominasz, nie jest tym Bogiem, o ktorym ja pisze i ktoremu swiadectwo wydal Jezus Chrystus. JHWH jest jednym z wielu Bogow i nawet sam mowi o tym w swoim 1. przykazaniu.
Nie widzisz tego i nie slyszysz?...tak, ten Bog rzeczywiscie istnieje w czasie i podobnie jak ty powoluje sie na historie swiata...Jego duchowym synem jest Szawel, ktory mial w zwyczaju skladac "baranki" w ofierze dla swojego "zazdrosnego" i "msciwego" ojca Cytuj: Twoja postawa przypomina gnostycyzm - przekonanie, że prawda duchowa jest całkowicie oderwana od świata materialnego i historycznego. Ale chrześcijaństwo zawsze było religią historyczną, zakorzenioną w realnych wydarzeniach i świadectwach, które można badać i weryfikować. Jesli tak rozumiesz gnostycyzm, to ja tam nie pasuje, poniewaz twierdze, ze wszystko istnieje w duchu, wlacznie ze swiatem materialnym. Chrzescijanstwo i wszystkie inne religie , owszem, zakorzenione sa w czasie(historii) i materii i w zwiazku z tym mozesz to chrzescijanstwo "badac i weryfikowac" do woli, nawet przez cale swoje zycia... Ale ja tu nie pisze o "chrzescijanstwie"... ja mowie o prawdzie objawionej w Chrystusie, ktora prowadzi do wolnosci w duchu i do zycia, ktore nie ma konca i ktore mozliwe jest rowniez tylko w duchu... Wielkim guru chrzescijanskim jest Pawel, a jego najwierniejszymi uczniami sa protestanci. Cytuj: viona napisał(a): Autorytet to nieodlaczny atrybut wladzy. (...) Owszem, autorytet może być związany z władzą, ale to tylko jeden z jego aspektów. Próbujesz zredukować złożone zjawisko do pojedynczego wymiaru, ignorując wszystkie inne formy naturalnego autorytetu w naszym życiu.(...) Nie ma czegos takiego jak "autorytety naturalne". Wszystkie autorytety sa sztuczne i zawsze zwiazane sa z wladza, ktora tez jest "sztuczna", poniewaz czlowiek- istota stworzona do wolnosci- nie powinien panowac nad drugim czlowiekiem. Tak uczy nas Slowo Boze, objawione w Chrystusie. Wladza nad swiatem spoczywa w reku "niegodziwca" i stamtad sie biora wszystkie autorytety. Cytuj: Stąd owszem: "Autorytet to nieodlaczny atrybut wladzy." - ale całkowicie ignorujesz, że:
- Autorytet to nieodlaczny atrybut matki dla dziecka. - Autorytet to nieodlaczny atrybut naukowca, który udowonił swoje tezy i teorie... - ....
Selektywnie podchodzisz do terminu "autorytet".
Poza tym, powołujesz się na "duchową suwerenność" i "nowe przykazanie", ale czy nie widzisz sprzeczności? To "nowe przykazanie" mówi o miłości - tej samej miłości, która buduje naturalne autorytety w naszym życiu. Próba oddzielenia miłości od autorytetu to sztuczny podział, który przeczy naszemu ludzkiemu doświadczeniu. W repertuarze Slowa Bozego nie ma okreslenia "autorytet". Nie dodawaj wiec nic do tego repertuaru. W rzeczywistosci prawdy i milosci( duchowy Kosciol Chrystusa jest ziemska oaza tej rzeczywistosci) mamy byc bracmi i siostrami...Jezus Chrystus jest jednym z nas. Cytuj: Twoja filozofia promuje iluzoryczną rzeczywistość, gdzie próbujesz wymazać naturalne, pozytywne formy autorytetu, skupiając się wyłącznie na jego potencjalnie negatywnych aspektach związanych z władzą. To nie tylko nierealistyczne, ale też szkodliwe - prowadzi do odrzucenia wartościowych wzorców i relacji, które są fundamentem zdrowego rozwoju człowieka i społeczeństwa. To jak próba twierdzenia, że wszystkie narzędzia są złe, bo niektórych można użyć jako broni. Prawdziwa mądrość polega na rozróżnianiu między dobrym a złym użyciem autorytetu, nie na jego całkowitym odrzuceniu. Moja filozofia, Przemku, promuje rzeczywistosc duchowa, w ktorej zaistnialo wszystko, wraz z tzw. materia. Ta rzeczywistosc to wszystko, co istnieje w prawdzie. "Rzeczywistosc iluzoryczna" to swiat(system), w ktorym tymczasowo przebywamy, wraz z jego "niegodziwa" wladza i stworzonymi przez te wladze autorytetami, o ktore ubiegaja sie "ludzie zmyslowi", czyli wykreowane przez ego "osoby", ktorym nadaje sie numer ID i programuje na poslusznych obywateli( w DE obywatel to Bürger ,co doslownie znaczy poreczyciel, zyrant wszystkich poczynan niemieckiej wladzy...autorytetow tutaj cale mnostwo...bo i klakierow cala rzesza...zreszta jak wszedzie na swiecie) To ty- nie ja- promujesz rzeczywistosc iluzoryczna. Cytuj: viona napisał(a): (...)
Wszyscy protestanci, ktorych znam, sa fanatykami. Mysle, ze wynika to z braku poznania wartosci siebie samego ....i poznania w ogole... Twoja odpowiedź doskonale ilustruje to, o czym mówiłem wcześniej - zamiast merytorycznej dyskusji, uciekasz w generalizacje i osobiste osądy. Twierdzisz, że "nie wyznajesz żadnych cudzych filozofii", ale jednocześnie kategorycznie osądzasz całą grupę ludzi: "wszyscy protestanci, których znam, są fanatykami". To nie tylko niesprawiedliwe uogólnienie, ale też pokazuje brak spójności w Twoim myśleniu.Z jednej strony deklarujesz, że "szukasz prawdy wszędzie" i "dzielisz się ziarenkami prawdy", a z drugiej z góry odrzucasz możliwość znalezienia prawdy u całej grupy ludzi ze względu na ich wyznanie. Czy nie widzisz w tym sprzeczności? Prawdziwe poszukiwanie prawdy wymaga otwartości i pokory, nie kategorycznych osądów i generalizacji.Szczególnie ironiczne jest Twoje stwierdzenie o "braku poznania wartości siebie samego" u innych, podczas gdy sama prezentujesz postawę osądzającą i zamkniętą na dialog. Prawdziwe poznanie i mądrość prowadzą do zrozumienia i empatii, nie do ferowania wyroków na całe grupy ludzi. Przemek, prawda jest taka, ze w moich oczach JESTES kims o wiele wiekszym niz protestant. Szkoda, ze nie potrafisz jeszcze zyc z podniesiona glowa... ze oddajesz w pokorze poklony "wladcy swiata", zabiegajac o status autorytetu religijnego. Przykro mi, ze nie wiesz jeszcze kim JESTES w swojej prawdziwej istocie. Cytuj: Pozostaję otwarty na merytoryczną dyskusję opartą na konkretnych argumentach, nie na osobistych opiniach czy generalizacjach. Niech czytelnicy sami ocenią, która postawa bardziej sprzyja odkrywaniu prawdy. Ciesze sie bardzo, ze jestes otwarty na prawde. Nie rozumiem tylko, do czego potrzebna ci opinia "czytelnikow"...? Ja jestem otwarta na wszystkich ludzi, bo w kazdym czlowieku dostrzegam siebie. I zadna ludzka opinia nie jest w stanie tego zmienic. Cytuj: viona napisał(a): To nie sa "semantyczne uniki" lecz metanoia, Przemku. Jak juz wczesniej napisalam, opuscilam mentalnie swiat, wraz z zasobem jego zwodniczych pojec, tworzonych przez autorytety swiatowe roznego kalibru. Viona, Twoje powołanie się na "metanoię" (zmianę myślenia) w tym kontekście jest dość paradoksalne. Twierdzisz, że "opuściłaś mentalnie świat wraz z zasobem jego zwodniczych pojęć", ale jednocześnie: - Używasz pojęcia "metanoia" - terminu pochodzącego z greki, utworzonego i zdefiniowanego przez... autorytety językowe i teologiczne.- Komunikujesz się z nami używając języka - systemu znaczeń i pojęć utworzonego i przekazywanego przez... autorytety językowe i kulturowe.- Funkcjonujesz w świecie materialnym, korzystając z jego praw i zasad, które zostały odkryte i opisane przez... autorytety naukowe.To pokazuje, że nie można "opuścić mentalnie świata" pozostając w nim fizycznie. Prawdziwa metanoia nie polega na udawaniu, że pewne rzeczy nie istnieją, ale na nowym sposobie ich rozumienia i wykorzystywania. To jak twierdzenie "mentalnie opuściłam grawitację" - możesz tak twierdzić, ale nadal podlegasz jej prawom. Twoja postawa przypomina osobę, która siedząc w samolocie twierdzi, że odrzuciła prawa aerodynamiki - sam fakt, że może lecieć, zawdzięcza tym prawom, których istnienie neguje. Viona!!! Twoje podejście stwarza poważny problem teologiczny. Jeśli wierzysz w Boga jako Stwórcę, to próba " mentalnego opuszczenia" stworzonego przez Niego świata i zaprzeczania istniejącym w nim prawom jest w istocie odrzucaniem Jego dzieła. Bóg nigdy nie zachęcał nas do udawania, że prawa i zasady, które On ustanowił, nie istnieją - przeciwnie, wielokrotnie wskazywał na porządek stworzenia jako świadectwo swojej mądrości i autorytetu. Samo Pismo Święte pokazuje, że Bóg jest Bogiem prawdy i rzeczywistości, nie iluzji czy zaprzeczeń. Nie wzywa nas do "mentalnego opuszczenia" świata, ale do mądrego funkcjonowania w nim zgodnie z Jego zasadami. Twierdzenie, że można "opuścić mentalnie świat" pozostając w nim fizycznie, przeczy samej naturze Boga jako Stwórcy rzeczywistości - zarówno duchowej, jak i materialnej. To nie jest duchowa dojrzałość, ale raczej forma eskapizmu - ucieczki od rzeczywistości, którą Bóg stworzył i nad którą ma suwerenną władzę. Prawdziwa duchowość nie polega na negowaniu rzeczywistości, ale na rozumieniu jej w świetle Bożej prawdy.Przemek, odbierasz moje komunikaty na innej dlugosci fal niz ja nadadaje. Stad ten brak rezonansu. Kiedy naprawde zaistniejesz w duchu, zrozumiesz, o czym mowa...a wtedy wszystkie twoje "problemy teologiczne" zostana natychmiast rozwiazane. Poki co, komunikujesz mi nieswiadomie, ze "lecimy zbyt wysoko". A wiec moze powinnam obnizyc "lot" i zaczac mowic do ciebie "w przypowiesciach"...?...tak jak ty to caly czas robisz, tlumaczac mi "jak chlop krowie na rowie"...? Cytuj: Cytuj: Cytuj: Kochana Viono, cytowanie definicji autorytetu z encyklopedii zarządzania w tym kontekście jest dość ironiczne. Bystry jestes...i to jest piekne  Dostrzegasz ironię w swojej postawie - używasz autorytetu encyklopedii do argumentowania przeciwko autorytetom - ale nie chcesz wyciągnąć z tego logicznych wniosków??? To jak ktoś, kto śmieje się z tego, że został złapany na sprzeczności, ale nie chce tej sprzeczności rozwiązać. Dostrzegasz paradoks w swoim zachowaniu (co pokazuje Twój komentarz), ale zamiast zmierzyć się z tym problemem logicznym, próbujesz obrócić to w żart. To kolejny przykład selektywnego podejścia - jesteś wystarczająco bystra by zauważyć sprzeczność w swoim rozumowaniu, ale zbyt przywiązana do swojej filozofii, by tę sprzeczność uczciwie zaadresować. Przemek, gdzie ty tu widzisz jakas sprzecznosc? Napisalam, ze jestes bystry, bo dostrzegles ironie w przytoczeniu przeze mnie definicji z "Encyklopedii zarzadzania". Zrobilam to swiadomie, zeby ci wykazac, ze autorytety sa pojeciami kluczowymi wszedzie tam, gdzie trzeba "zarzadzac". Sugerowalam w ten sposob, ze w judeochrzescijanstwie i w calej kulturze zachodniej, ktorej filarem jest nauka Pawla z Tarsu, bez zarzadzania i autorytetow nie da rady utrzymac "owiec w zagrodach". Natomiast w rzeczywistosci prawdy i milosci wszyscy sa rownymi sobie , wolnymi "doroslymi" w duchu dziecmi bozymi i nie ma tam miejsca na autorytety. Po ziemskiej eskapadzie dzieci boze zdaly pomyslnie egzamin z "poznania dobra i zla" i..."staly sie takie jak Bog" Z chwila narodzenia sie na nowo w duchu , "noworodki" opuszczaja mentalnie swiat (wraz z jego religia) i przebywaja do ostatecznej smierci ciala w duchowym Kosciele Chrystusa. Cytuj: Prawdziwe poszukiwanie prawdy wymaga nie tylko dostrzegania takich niespójności, ale też gotowości do wyciągania z nich wniosków, nawet jeśli podważają nasze dotychczasowe przekonania.
Przemek, nie przekonales mnie do tej pory o slusznosci twojej drogi. Wyobraz sobie, ze ja juz bylam na tej drodze i nie widze ani jednego powodu, aby zawracac. Pozdrawiam cie w duchu i prawdzie 
|
Wt sty 21, 2025 0:57 |
|
 |
george45
Dołączył(a): Śr kwi 18, 2018 8:59 Posty: 2961
|
 Re: Jak pomóc wrócić do Boga?
[quote="Przeemek"] A co możemy zweryfikować w Twoim "patrzeniu na ptaki"?
Dostrzeganie Boga. Albo jest w Tobie, we mnie, w ptaku, powietrzu, we wszystkim, albo Go niema. Bóg jest nie-osobą, jest czystym istnieniem, egzystencją jest we wszystkim, ale nie w jakimś konkretnym miejscu. Nie ma domu, w przeciwieństwie do człowieka, czy zwierzęcia. Nie możesz pójść i zapukać do Jego drzwi. Coś co ma formę, można odróżnić od innych rzeczy. Jak wskazać coś co nie ma formy, co jest we wszystkim? Możesz to zaobserwować, doświadczyć, wskazać lecz nie jesteś w stanie tego przekazać. W jakim miejscu jest Bóg w Księgach, które całujesz, w jakim miejscu jest w Tobie, ptaku czy robaku. Jezus to zauważył, mówiąc co uczynisz najmniejszemu, czynisz Bogu. Nie dostrzeżesz tego okiem i nie usłyszysz uchem, dostrzeżesz to jedynie za pomocą czystego serca.
|
Wt sty 21, 2025 10:39 |
|
|
|
 |
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 2099
|
 Re: Jak pomóc wrócić do Boga?
viona napisał(a): JHWH, biblijny Bog, ktorego wspominasz, nie jest tym Bogiem, o ktorym ja pisze i ktoremu swiadectwo wydal Jezus Chrystus. Nie wiem w jakim celu usiłujesz robić wodę z mózgu innym osobom. JHWH = Jahwe = Stworzyciel = Ojciec Syna = I Osoba Trójcy to zawsze jedna i ta sama Osoba, ten sam Jedyny Bóg, o którym dawał świadectwo SYN, tj. II Osoba Trójcy. viona napisał(a): JHWH jest jednym z wielu Bogow i nawet[u] sam mowi o tym w swoim 1. przykazaniu. Nie mówi, ale przestrzega przed czynieniem sobie bogów przez ludzi, ja też uznawaniem za bogów tego co udzie wymyślili. Wokół panował politeizm. I wielu nie potrafiło odnaleźć prawdy. Ale teraz nie lepiej, bo ludzie wciąż stwarzają nowych bogów: bogactwo, władza, wiedza, mądrość, seks... viona napisał(a): Bog rzeczywiscie istnieje w czasie Bóg ISTNIEJE, czl JEST. Bóg jest poza czasem i ponad czasem. Co nie znacz, że nie może w każdym czasie ingerować w każdy czas. Bóg ni podlega czasowi, a więc nie jest w czasie tak jak ludzie. Nie starzeje się. Bóg tak samo jest w czasie przeszłym, przyszłym jak i w teraźniejszym. viona napisał(a): Jego duchowym synem jest Szawel, Jego duchowym dzieckiem, jest każdy, kto Mu wierzy i z miłości stara się jak najlepiej wypełniać Jego prawo.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Wt sty 21, 2025 11:19 |
|
 |
viona
Dołączył(a): N wrz 04, 2022 16:36 Posty: 435
|
 Re: Jak pomóc wrócić do Boga?
Idący napisał(a): viona napisał(a): Bog rzeczywiscie istnieje w czasie Idacy, manipulujesz moimi wypowiedziami. Dlaczego? Oto moja wypowiedz, ktora zmanipulowales: JHWH, biblijny Bog, ktorego wspominasz, nie jest tym Bogiem, o ktorym ja pisze i ktoremu swiadectwo wydal Jezus Chrystus. JHWH jest jednym z wielu Bogow i nawet sam mowi o tym w swoim 1. przykazaniu. Nie widzisz tego i nie slyszysz?..tak, ten Bog rzeczywiscie istnieje w czasie i podobnie jak ty powoluje sie na historie swiata...Jego duchowym synem jest Szawel, ktory mial w zwyczaju skladac "baranki" w ofierze dla swojego "zazdrosnego" i "msciwego" ojca
|
Wt sty 21, 2025 15:47 |
|
 |
Atimeres
Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00 Posty: 1968
|
 Re: Jak pomóc wrócić do Boga?
george45 napisał(a): Przeemek napisał(a): A co możemy zweryfikować w Twoim "patrzeniu na ptaki"?
Dostrzeganie Boga. Albo jest w Tobie, we mnie, w ptaku, powietrzu, we wszystkim, albo Go niema. Bóg jest nie-osobą, jest czystym istnieniem, egzystencją jest we wszystkim, ale nie w jakimś konkretnym miejscu. Nie ma domu, w przeciwieństwie do człowieka, czy zwierzęcia. Nie możesz pójść i zapukać do Jego drzwi. Coś co ma formę, można odróżnić od innych rzeczy. Jak wskazać coś co nie ma formy, co jest we wszystkim? Możesz to zaobserwować, doświadczyć, wskazać lecz nie jesteś w stanie tego przekazać. W jakim miejscu jest Bóg w Księgach, które całujesz, w jakim miejscu jest w Tobie, ptaku czy robaku. Jezus to zauważył, mówiąc co uczynisz najmniejszemu, czynisz Bogu. Nie dostrzeżesz tego okiem i nie usłyszysz uchem, dostrzeżesz to jedynie za pomocą czystego serca. W starożytności byli tacy myśliciele, których możemy nazwać deistami, którzy domyślali się Boga tylko nieosobowego i bardzo nam odległego, w sumie bez jakiejkowiek treści. W chrześcijaństwie jednak sądzimy, że choć Bóg jest bytem transcendentnym, wykraczającym poza znaną i dostępną nam rzeczywistość, objawił się nam jednak jako byt osobowy; a w akcie stworzenia udzielił nam coś ze swojego obrazu i podobieństwa i pozwolił nam widzieć i czcić go jako Ojca. Co więcej, w Jezusie objawił się nam jako Emmanuel, czyli "Bóg z nami". To nas wyróżnia od innych religii monoteistycznych, a zwłaszcza od nieteistycznego buddyzmu. W buddyźmie, który jest systemem ascetycznym, zasadniczo nieteistycznym, przejęto od chrześcijan jakieś pojęcie Boga, ale w sensie właśnie podobnym do tego, co Ty opisujesz.
|
Wt sty 21, 2025 15:57 |
|
 |
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 2099
|
 Re: Jak pomóc wrócić do Boga?
viona napisał(a): Idacy, manipulujesz moimi wypowiedziami. Dlaczego? 1. Nie manipuluję. 2. Słownik PWN podaje znaczenie słowa manipulacja: manipulacja a. «wykonywanie precyzyjnych czynności ręcznie lub za pomocą narzędzia trzymanego w ręku; też: ta czynność» b. «wykorzystywanie jakichś okoliczności, naginanie lub przeinaczanie faktów w celu udowodnienia swoich racji lub wpływania na cudze poglądy i zachowania» 3. Nie naginałem, nie przeinaczałem, nie udowadniałem, nie wpływałem na poglądy ani zachowania. 4. Wyraziłem swoją opinię na tematy zawarte w cytowanych zdaniach. 5. Jeśli zmieniłem treść, to wykaż to. Wyjaśnij, z czego na co zmieniłem. I co z tego wynika.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Wt sty 21, 2025 16:56 |
|
 |
viona
Dołączył(a): N wrz 04, 2022 16:36 Posty: 435
|
 Re: Jak pomóc wrócić do Boga?
Idący napisał(a): viona napisał(a): Idacy, manipulujesz moimi wypowiedziami. Dlaczego? 1. Nie manipuluję. 2. Słownik PWN podaje znaczenie słowa manipulacja: manipulacja a. «wykonywanie precyzyjnych czynności ręcznie lub za pomocą narzędzia trzymanego w ręku; też: ta czynność» b. «wykorzystywanie jakichś okoliczności, naginanie lub przeinaczanie faktów w celu udowodnienia swoich racji lub wpływania na cudze poglądy i zachowania» 3. Nie naginałem, nie przeinaczałem, nie udowadniałem, nie wpływałem na poglądy ani zachowania. 4. Wyraziłem swoją opinię na tematy zawarte w cytowanych zdaniach. 5. Jeśli zmieniłem treść, to wykaż to. Wyjaśnij, z czego na co zmieniłem. I co z tego wynika. Cytujac, okroiles moja wypowiedz o slowo "ten", ktore wskazywalo na JHWH, a nie na Boga objawionego w Chrystusie. Dopusciles sie w ten sposob manipulacji w sensie «wykorzystywanie jakichś okoliczności, naginanie lub przeinaczanie faktów w celu udowodnienia swoich racji lub wpływania na cudze poglądy i zachowania » Moje pojecie Boga rozni sie od twojego i w zwiazku z tym prosze na przyszlosc poprawnie cytowac moje wypowiedzi jesli chcesz wyrazic swoja krytyke.
|
Wt sty 21, 2025 17:13 |
|
 |
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 2099
|
 Re: Jak pomóc wrócić do Boga?
Czyli tak, jak zrozumiałem. Na przyszłość proszę o precyzję wypowiedzi i spójność logiczną. A także jednoznaczne określanie podmiotu w kolejnych zdaniach.
A Bóg mój, nie jest mój, tylko ja jestem Jego. I jest to JEDYNY BÓG, jaki JEST. Niezależnie od tego, jak Go ktoś nazywa, czy jak Go sobie wyobraża.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Wt sty 21, 2025 17:35 |
|
 |
viona
Dołączył(a): N wrz 04, 2022 16:36 Posty: 435
|
 Re: Jak pomóc wrócić do Boga?
Idący napisał(a): . viona napisał(a): Jego duchowym synem jest Szawel, Jego duchowym dzieckiem, jest każdy, kto Mu wierzy i z miłości stara się jak najlepiej wypełniać Jego prawo. Tak Idacy, masz racje. Judeochrzescijanie wierza zydowskiemu Bogu JHWH, ktory z pomoca Pawla z Tarsu ukryl sie pod postacia tajemniczej Trojcy. Oni wierza z milosci i z milosci wypelniaja prawo JHWH. A to, ze Jezus Chrystus okreslil tego Boga "klamca i morderca", w ogole im w tej milosci nie wadzi. Owoce tej judeochrzescijanskiej milosci do JHWH zapisane sa w historii chrzescijanstwa i opisane w Biblii.
|
Wt sty 21, 2025 17:41 |
|
 |
viona
Dołączył(a): N wrz 04, 2022 16:36 Posty: 435
|
 Re: Jak pomóc wrócić do Boga?
Idący napisał(a): Czyli tak, jak zrozumiałem.(...)
Czyli czytanie ze zrozumieniem nie jest twoja mocna strona. A moze wynika to z braku woli zrozumienia ? Ale to wlasciwie niewazne. Staraj sie tylko poprawnie cytowac, jesli juz cytujesz, to wystarczy.
|
Wt sty 21, 2025 17:51 |
|
 |
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 2099
|
 Re: Jak pomóc wrócić do Boga?
viona napisał(a): Staraj sie tylko poprawnie cytowac, jesli juz cytujesz, to wystarczy. Przykro mi, poza metodą ctrl+c => ctrl+v, nie znam innej metody. Dlatego w dalszym ciągu będę ją stosować. Ale skoro musisz mieć rację, to ci ja przyznaję.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Wt sty 21, 2025 19:00 |
|
 |
Atimeres
Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00 Posty: 1968
|
 Re: Jak pomóc wrócić do Boga?
george45 napisał(a): Może zachowałeś głęboko w sobie smaki dzieciństwa. Próbujesz je odtworzyć, ale kubki smakowe uległy przemianie i raczej ich nie poczujesz. Nauki kościoła jak sam wielokrotnie zauważyłeś, nie są naukami Jezusa podobnie jak nauki Buddy, Mahometa i innych. Zostały tak zmodyfikowane przez ich "uczniów" by służyły nie tobie lecz tym którzy "nieomylnie je głoszą i prawidłowo tłumaczą", Nie wierz w wiarę. Moje podejście polega na poznawaniu, a to zupełnie inny wymiar. Zaczyna się od zwątpienia, a nie od wiary. Gdy w coś uwierzymy, przestajemy pytać. Wiara to jedna z najbardziej szkodliwych rzeczy, które niszczą ludzką inteligencję. PS Nauka to też "rodzaj wiary". Patrzysz tylko na wiarę dzieci, które wierzą, bo dla nich autorytetem nieomylnym jest świadectwo rodziców i środowiska rodzinnego. Czy są jakoś oszukani? Tak sugerując, dopuszczasz się insynuacji, ograniczonej tylko do sfery religijnej. Tak nie wolno. Wiara dorosłych, w jakichkolwiek dziedzinach, jest przez nich przeważnie wielokrotnie weryfikowana i przeważnie niezwiązana tylko z autorytetem. Autorytety tez się weryfikuje. Księża tak usilnie namawiają do studiowania źródeł wiary, tekstów Pisma Świętego. Przy kościołach bywają grupy dyskusyjne, zwane np. Akcją Katolicką, wspólnotą rodzin, grupą synodalną... Księża na ambonach też nauczają wyjaśniając źródła wiary, a każdy może sobie sprawdzić zgodność ze źródłami wiary. Wiara bez przekonania, że to, w co wierzymy, jest obiektywną prawdą, nie jest uznawana za katolickie wierzenie. Taki fideizm, wierzenie bez podstawy w prawdzie, został oficjalnie w Kościele potępiony.
|
Wt sty 21, 2025 20:46 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|