Boga chyba nie ma. Change my mind.
Autor |
Wiadomość |
Witold33
Dołączył(a): Pt mar 22, 2024 9:07 Posty: 1178
|
 Re: Boga chyba nie ma. Change my mind.
No tak. Mogłem się spodziewać. Jeszcze nam tu apologetycznie Noe z arką potrzebny. OK, jeśli tak, może objaśnisz niedowiarkom, jakim "cudem" kangury z góry Ararat dotarły do Australii? Kiedyś, na innym forum pewien apologeta tak się zawziął w nawracaniu, że wykładał : " po zlodowaceniach". Spytany , czym się żywiły po drodze, schował dudy w miech.
|
Pn lut 03, 2025 8:11 |
|
|
|
 |
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 2115
|
 Re: Boga chyba nie ma. Change my mind.
Atimeres napisał(a): Nie dworuj sobie. Lubię ten, już teraz archaiczny, zwrot. Nie wiem, czy jest on zrozumiały dla adwersarzy. Ale ad rem. Masz rację w tym, co napisałeś. Ale weź pod uwagę, że polemizujesz z ludźmi, którzy chcąc naprawić usterkę w aucie, korzystają z uwag zawartych w książce kucharskiej. Szukają w Biblii tego, czego w niej nie ma. Jak też nie odczytują, tego co w niej jest. Jakiś problem ze źle poustawianymi klepkami. Trza do bednarza skierować.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Pn lut 03, 2025 8:59 |
|
 |
Witold33
Dołączył(a): Pt mar 22, 2024 9:07 Posty: 1178
|
 Re: Boga chyba nie ma. Change my mind.
A nie o całkiem inną, nową beczkę się wystarać? Nie pisał dawno temu Młynarski "albo dajcie inne klocki, albo zmiencie ten obrazek" ?
|
Pn lut 03, 2025 9:02 |
|
|
|
 |
george45
Dołączył(a): Śr kwi 18, 2018 8:59 Posty: 2972
|
 Re: Boga chyba nie ma. Change my mind.
A może keg, ale zapewne Biblia o nim nie wspomina, tym samym przychylam się do propozycji wystarania się o nową beczkę.
|
Pn lut 03, 2025 23:15 |
|
 |
Atimeres
Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00 Posty: 1993
|
 Re: Boga chyba nie ma. Change my mind.
Witold33 napisał(a): No tak. Mogłem się spodziewać. Jeszcze nam tu apologetycznie Noe z arką potrzebny. OK, jeśli tak, może objaśnisz niedowiarkom, jakim "cudem" kangury z góry Ararat dotarły do Australii? Kiedyś, na innym forum pewien apologeta tak się zawziął w nawracaniu, że wykładał : " po zlodowaceniach". Spytany , czym się żywiły po drodze, schował dudy w miech. Nie wiem, do kogo pytanie o Twoje kangury, które Ci uciekły, do mnie czy do Przeemka?
|
Wt lut 04, 2025 9:13 |
|
|
|
 |
Przeemek
Dołączył(a): Cz lut 23, 2017 0:53 Posty: 1803
|
 Re: Boga chyba nie ma. Change my mind.
viona napisał(a): Skoro gnostycy tak uwazali(jak wyboldowalam) to jest to zgodne z nauka Chrystusa,ktory mowil o "waskiej sciezce", o tym, ze aby znalezc trzeba szukac, ze "KB jest w nas", ze warunkiem zycia wiecznego jest poznanie Ojca i Syna, czyli prawdy(wiedzy) ukrytej w nas...itd.
Dlaczego wiec uznano to za herezje i tepiono w zarodku? Jakie kryteria potepienia zastosowal Kosciol wobec gnozy i gnostykow?
Z tego, co piszesz wynika, ze Jezus Chrystus tez byl heretykiem.
Gnostycy byli raczej grozna konkurencja dla Pawla i jego spolki, ktorzy uczyil, ze do zbawienia wystarcza wiara i laska. Widzę fundamentalne niezrozumienie tego, o czym mówił Jezus w kontekście poznania prawdy i poznania Ojca.Kiedy Jezus mówił o poznaniu Ojca i Syna jako warunku życia wiecznego (J 17,3), nie chodziło Mu o tajemną, ezoteryczną wiedzę dostępną tylko dla wybranych, jak twierdzili gnostycy. Mówił o osobistej relacji z Bogiem, która jest dostępna dla każdego, kto szczerze szuka. "A to jest życie wieczne: aby poznali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa" - to poznanie oznacza głęboką, osobistą więź z Bogiem, nie sekretną wiedzę. "Wąska ścieżka" (Mt 7,14) nie odnosi się do ekskluzywnej grupy posiadaczy tajemnej wiedzy, ale do trudnej drogi naśladowania Chrystusa w codziennym życiu. Jezus wyraźnie mówił: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście" (Mt 11,28). Jego zaproszenie było uniwersalne, nie elitarne jak w gnostycyzmie. Gdy Jezus mówił "Królestwo Boże jest w was" (Łk 17,21), wskazywał na duchową naturę Królestwa, które zaczyna się w sercu człowieka przez wiarę, nie przez tajemną gnozę. To Królestwo jest dostępne dla wszystkich: "Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony" (Mk 16,16).Gnostycyzm został odrzucony nie dlatego, że był "konkurencją dla Pawła", ale ponieważ wypaczał fundamentalne prawdy chrześcijaństwa. Gnostycy twierdzili, że świat materialny jest zły i został stworzony przez złego boga (demiurga), podczas gdy Biblia naucza, że świat został stworzony przez dobrego Boga: "A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre" (Rdz 1,31).Twoje porównanie nauki Jezusa do gnostycyzmu pomija kluczową różnicę - Jezus głosił zbawienie przez wiarę i łaskę dostępne dla wszystkich, podczas gdy gnostycy promowali ekskluzywną, tajemną wiedzę dla wybranych. To fundamentalnie różne podejścia. Jezus powiedział: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom" (Mt 11,25).Prawdziwe poznanie w chrześcijaństwie to nie sekretna wiedza, ale osobista relacja z Bogiem przez Chrystusa, dostępna dla każdego, kto szczerze szuka. To poznanie prowadzi do przemiany życia i wzrostu w podobieństwie do Chrystusa, nie do elitarnego klubu posiadaczy tajemnej wiedzy. viona napisał(a): To sie w zupelnosci pokrywa z nauka Chrystusa, ktory wspomnianego JHWH utozsamil z "diablem, ojcem klamstwa i morderca". JHWH wspolpracowal z "szatanem"(KS.Hioba) i swoim zachowaniem wobec ludzi potwierdzil slowa Syna Bozego. W Biblii nie brakuje potwierdzen, ze JHWH nie jest Ojcem Chrystusa. Twoje twierdzenie, że Jezus utożsamiał JHWH z diabłem, jest całkowicie sprzeczne z Pismem Świętym i samymi słowami Chrystusa.Gdy Jezus mówił o diable jako "ojcu kłamstwa i mordercy" (J 8,44), odnosił się do szatana, nie do JHWH. To widać wyraźnie w kontekście - Jezus wielokrotnie potwierdzał, że przyszedł wypełnić wolę swojego Ojca, tego samego JHWH ze Starego Testamentu: "Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał" (J 4,34) "Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (J 10,30) "Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca" (J 14,9)W Księdze Hioba JHWH nie "współpracował" z szatanem - to błędna interpretacja. Szatan pojawił się przed Bogiem jako oskarżyciel, a Bóg dopuścił próbę Hioba, by pokazać jego wierność. To fundamentalnie różna sytuacja od "współpracy".Jezus wielokrotnie odwoływał się do Starego Testamentu i JHWH jako swojego Ojca: "Zanim Abraham stał się, JA JESTEM" (J 8,58) - używając tego samego imienia, którym JHWH określił się przed Mojżeszem. Twoja interpretacja wprowadza sztuczny podział między Bogiem Starego i Nowego Testamentu, podczas gdy Biblia pokazuje jednego, niezmiennego Boga: "Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki" (Hbr 13,8) "U Ojca świateł nie ma przemiany ani cienia zmienności" (Jk 1,17)To, co przedstawiasz, to właśnie klasyczna herezja gnostycka - próba przeciwstawienia "złego" boga Starego Testamentu "dobremu" bogu Nowego Testamentu. Taki podział jest całkowicie obcy nauczaniu Jezusa i apostołów.viona napisał(a): Tzn., ze nie jestem sama. Ale też fakt, że ktoś wcześniej głosił podobne poglądy nie czyni ich prawdziwymi. Setianie, podobnie jak Ty, błędnie interpretowali nauczanie Jezusa, który wielokrotnie potwierdzał, że jest Synem tego samego JHWH ze Starego Testamentu, który był dla Niego: "Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić" (Mt 5,17). To, że błędna interpretacja ma długą historię, nie czyni jej mniej błędną. viona napisał(a): W Biblii taka osobe jak Augustyn porownano do "psa, ktory powraca do swoich wymiocin" i "do umytej swini powracajacej do blota". To nie jest właściwa interpretacja tych biblijnych wersetów. Cytowany przez Ciebie fragment (2P 2,22) odnosi się do ludzi, którzy porzucają prawdziwą wiarę na rzecz fałszywych nauk, nie do tych, którzy nawracają się z błędu do prawdy. Augustyn zrobił dokładnie odwrotnie - porzucił fałszywą naukę manichejską na rzecz prawdziwej wiary chrześcijańskiej. Jezus powiedział: "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" (J 8,32). Augustyn właśnie to zrobił - rozpoznał błąd dualistycznego myślenia manichejczyków i przyjął biblijną prawdę o jednym Bogu, który jest zarówno Stwórcą jak i Odkupicielem. To nie był powrót do "wymiocin", ale wyjście z błędu ku prawdzie. viona napisał(a): To chyba oczywiste, ze wiara nie ma nic wspolnego z wiedza.
Jezus Chrystus uczyl, ze prawde trzeba poznac, a nie, ze trzeba w nia wierzyc. Jezus rzeczywiście mówił o poznaniu prawdy (J 8,32), ale to poznanie nie jest przeciwieństwem wiary - te dwa aspekty są ze sobą ściśle powiązane w chrześcijaństwie. "A to jest życie wieczne: aby poznali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa" (J 17,3) - to poznanie, o którym mówi Jezus, to nie gnostycka wiedza tajemna, ale głęboka, osobista relacja z Bogiem, która zaczyna się od wiary. Wiara i poznanie idą w parze: "Uwierzyłem, dlatego poznałem" (Ps 116,10).Wiara w biblijnym rozumieniu nie jest ślepym przyjmowaniem faktów, ale zaufaniem opartym na poznaniu Boga przez Jego objawienie. Dlatego Paweł modli się o "ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego" (Ef 1,17). To poznanie przychodzi przez wiarę i prowadzi do głębszej wiary. Twoje rozdzielanie wiary od poznania przypomina gnostyckie przeciwstawianie "wiedzy" (gnosis) "zwykłej wierze", co jest obce nauczaniu Jezusa i apostołów.viona napisał(a): Jak mozesz zaprzeczac slowom samego Chrystusa?(patrz: rozmowa z uczonymi w Pismie) W żadnej z tych rozmów Jezus nie przeciwstawia Ojca w niebie Stwórcy świata (JHWH). W słynnej rozmowie z uczonymi w Piśmie w J 8,31-59, Jezus rzeczywiście krytykuje ich jako "dzieci diabła", ale nie utożsamia JHWH z diabłem. Przeciwnie, mówi: "Gdyby Bóg był waszym Ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę" (J 8,42). Wskazuje tu na tego samego Boga (JHWH), którego znali z Pisma, ale którego nie rozpoznali w Jezusie. Kiedy w Mt 23 Jezus krytykuje uczonych w Piśmie i faryzeuszy, nie krytykuje JHWH, ale ich hipokryzję i wypaczenie Bożego prawa. Mówi: "Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie" (Mt 23,2-3).W rozmowie o szabacie (Mk 2,23-28), Jezus nie przeciwstawia się JHWH, ale błędnej interpretacji Jego prawa: "To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu" (Mk 2,27).We wszystkich tych przypadkach Jezus krytykuje ludzkie wypaczenia i błędne interpretacje, nie samego JHWH. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie potwierdza swoje synostwo wobec JHWH: "Zanim Abraham stał się, JA JESTEM" (J 8,58) - używając tego samego imienia, którym JHWH określił się przed Mojżeszem.
viona napisał(a): To prawda. W prawdziwym dziele Bozym zaistniala istota, ktora lekkomyslnie przyczynila sie do zaistnienia JHWH. Ale chrzescijanstwo o tym nie wspomina. To Sofia, o istnieniu ktorej wiadomo z innych zrodel niz judeochrzescijanskie. Twoja interpretacja wprowadza elementy całkowicie obce nauczaniu biblijnemu i opiera się na późniejszych, gnostyckich spekulacjach o Sofii, które nie mają podstaw w oryginalnym objawieniu.Prolog Jana jest jednoznaczny - Słowo (Logos) było "na początku", było u Boga i było Bogiem. Nie ma tu mowy o żadnej pośredniej istocie ani o powstaniu JHWH. "Wszystko przez Nie się stało" odnosi się do całego stworzenia, bez sugerowania jakiejś wcześniejszej hierarchii bytów. Twoje odwołanie do "innych źródeł" pokazuje właśnie problem - opierasz się na późniejszych, gnostyckich tekstach, które próbowały łączyć chrześcijaństwo z hellenistycznymi spekulacjami filozoficznymi. Te teksty powstały wieki po czasach apostolskich i nie mają związku z autentycznym nauczaniem Jezusa i apostołów....ale przecież one nie stanowią dla Ciebie żadnego autorytetu nie? Bo jak?..Sam Jezus potwierdził, że jest Synem tego samego JHWH, o którym mówi Stary Testament: "Zanim Abraham stał się, JA JESTEM" (J 8,58) - używając dokładnie tego samego określenia, którym JHWH przedstawił się Mojżeszowi. Nie ma tu miejsca na dodatkowe byty czy pośredników. viona napisał(a): Tak rozumiany grzech to bujda na resorach, obowiazujaca w podlym swiecie stworzonym przez JHWH. Syn Bozy wyraznie odcina sie od tego swiata. Całkowicie błędnie interpretujesz słowa Jezusa. Kiedy Chrystus mówi "Królestwo moje nie jest z tego świata" (J 18,36), nie oznacza to odcięcia się od świata stworzonego przez JHWH czy potępienia go jako złego. Ten sam Jezus wcześniej w Ewangelii Jana stwierdza: "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał" (J 3,16). To pokazuje, że świat jest przedmiotem Bożej miłości i troski, nie odrzucenia. Słowa "nie jest z tego świata" odnoszą się do natury Królestwa Bożego - że nie jest ono polityczne czy materialne, ale duchowe. Jezus wielokrotnie potwierdza, że jest Synem tego samego JHWH, który stworzył świat: "Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (J 10,30). Nie ma tu żadnego rozdzielenia czy przeciwstawienia. Co więcej, Prolog Jana jednoznacznie stwierdza: "Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało" (J 1,3) - Jezus jest współstwórcą tego świata, nie jego przeciwnikiem. Problem nie leży w naturze świata materialnego , ale w grzechu, który go dotknął. Dlatego Jezus przyszedł nie po to, by potępić świat, ale by go zbawić (J 3,17).viona napisał(a): Podasz odpowiednie przyklady, w ktorych Jezus Chrystus to "podkreslal" w swoich wypowiedziach? Przytoczę kluczowe wypowiedzi Jezusa z Ewangelii o Jego relacji z Ojcem: "Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał" (J 4,34) - Jezus jasno mówi, że przyszedł wypełnić wolę swojego Ojca. "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni" (J 5,19) - podkreśla jedność działania z Ojcem. "Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (J 10,30) - najdobitniejsze stwierdzenie jedności z Ojcem. "Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca" (J 14,9) - pokazuje, że objawia tego samego Boga, który jest znany z Starego Testamentu. "Zanim Abraham stał się, JA JESTEM" (J 8,58) - używa tego samego imienia, którym JHWH określił się przed Mojżeszem, wskazując na swoją tożsamość z Bogiem Starego Testamentu."Nie przyszedłem sam od siebie, lecz prawdziwy jest Ten, który Mnie posłał" (J 7,28) - ponownie podkreśla, że został posłany przez Ojca. Te wypowiedzi pokazują, że Jezus konsekwentnie utożsamiał się z JHWH jako swoim Ojcem i wskazywał na jedność ich natury i działania.viona napisał(a): A wiec chrzescijanstwo jest sprzeczne z prawda, ktora objawil Chrystus . Czyste stwierdzenie bez podania dowodów czy cytatów z nauczania Jezusa.W sumie to taki ton pokazujesz już cały czas: "Chrześcijaństwo jest więc wrogiem prawdy" - kolejne gołosłowne stwierdzenie bez żadnego uzasadnienia. "To tylko manipulacja słowna w wydaniu faryzeusza" - zamiast merytorycznej polemiki z cytatem z Kol 1,16-17, pojawia się tylko oskarżenie o manipulację. "Pawłowej manipulacji ciąg dalszy..." - znów samo oskarżenie bez wyjaśnienia na czym ta rzekoma manipulacja miałaby polegać. viona napisał(a): Albo to: A wiec gnostyckie apokryfy potwierdzaja to, czego uczyl Jezus Chrystus i na czym viona zbudowala swoja filozofie.
Ta wiedza jest "tajemna" tylko dla tych, ktorzy uwierzyli oszustom zamiast tej wiedzy szukac. A tu sama potwierdzasz pustymi stwierdzeniami - piszesz, że "gnostyckie apokryfy potwierdzają to, czego uczył Jezus Chrystus i na czym Viona zbudowała swoją filozofię". Ale w jakiej logice dajesz wiarę jakimś apokryfom, dawno obalonym i niepotwierdzonej autentyczności, a odrzucasz spójne świadectwo Ewangelii? Wskazujesz, że autorytety zawiodły, a sama budujesz swój własny, całkowicie subiektywny autorytet.Twoja filozofia to mieszanka różnych koncepcji, niespójna wewnętrznie - raz powołujesz się na Biblię, innym razem ją odrzucasz, raz mówisz o prawdzie objawionej przez Chrystusa, by zaraz cytować gnostyckie apokryfy. To nie jest spójna droga do prawdy, to błądzenie bez kierunku - nie wiadomo co, gdzie i kiedy prowadzi do "domu Ojca", o którym piszesz.Nie ma sensu dalej polemizować z takimi stwierdzeniami, ponieważ nie przedstawiasz żadnych argumentów czy dowodów na swoje tezy - tylko stawiasz kategoryczne stwierdzenia. Szkoda mojego i Twojego czasu na dyskusję z kimś, kto nie jest zainteresowany merytoryczną wymianą argumentów. Poza tym pisałaś wcześniej że się dzielisz... ale jak można dzielić się na forum publicznym pustymi frazesami? Kiedy piszesz "A więc chrześcijaństwo jest sprzeczne z prawdą", "To tylko manipulacja słowna", "Pawłowej manipulacji ciąg dalszy" - to gdzie są jakiekolwiek dowody na te tezy? Sama twierdzisz, że szukasz prawdy i dzielisz się wiedzą, a przedstawiasz tylko niepoparte niczym oskarżenia. Tak się nie buduje merytorycznej dyskusji i tak się nie wskazuje na prawdę.....
|
Cz lut 06, 2025 13:37 |
|
 |
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 2115
|
 Re: Boga chyba nie ma. Change my mind.
Przeemek napisał(a): Twoje (mój dopisek: Twoje = Viony) twierdzenie, że ... jest całkowicie sprzeczne z Pismem Świętym i samymi słowami Chrystusa. Ogólnie rzecz ujmując twierdzenie Viony są sprzeczne nie tylko z Pismem Świętym, ale też logiką. Nie trzymają się kupy. To próba utworzenia ideologii jakiejś sekty. Na pewno nie chrześcijańskiej. Bo chrześcijanie wierzą Chrystusowi i nie przekłamują Jego objawienia.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Cz lut 06, 2025 14:05 |
|
 |
george45
Dołączył(a): Śr kwi 18, 2018 8:59 Posty: 2972
|
 Re: Boga chyba nie ma. Change my mind.
Idący napisał(a): Nie trzymają się kupy. Kupy, to w zasadzie się tylko muchy trzymają.
|
Cz lut 06, 2025 14:17 |
|
 |
viona
Dołączył(a): N wrz 04, 2022 16:36 Posty: 437
|
 Re: Boga chyba nie ma. Change my mind.
Przeemek napisał(a): viona napisał(a): Skoro gnostycy tak uwazali(jak wyboldowalam) to jest to zgodne z nauka Chrystusa,ktory mowil o "waskiej sciezce", o tym, ze aby znalezc trzeba szukac, ze "KB jest w nas", ze warunkiem zycia wiecznego jest poznanie Ojca i Syna, czyli prawdy(wiedzy) ukrytej w nas...itd.
Dlaczego wiec uznano to za herezje i tepiono w zarodku? Jakie kryteria potepienia zastosowal Kosciol wobec gnozy i gnostykow?
Z tego, co piszesz wynika, ze Jezus Chrystus tez byl heretykiem.
Gnostycy byli raczej grozna konkurencja dla Pawla i jego spolki, ktorzy uczyil, ze do zbawienia wystarcza wiara i laska. Widzę fundamentalne niezrozumienie tego, o czym mówił Jezus w kontekście poznania prawdy i poznania Ojca.Przemek, ty widzisz tylko to, co miesci sie w ramach protestanckiej doktryny. Ja jestem otwarta na wiecej , a twoje doktrynalne ograniczenia uniemozliwiaja nasze porozumienie. Cytuj: Kiedy Jezus mówił o poznaniu Ojca i Syna jako warunku życia wiecznego (J 17,3), nie chodziło Mu o tajemną, ezoteryczną wiedzę dostępną tylko dla wybranych, jak twierdzili gnostycy. Mówił o osobistej relacji z Bogiem, która jest dostępna dla każdego, kto szczerze szuka. "A to jest życie wieczne: aby poznali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa" - to poznanie oznacza głęboką, osobistą więź z Bogiem, nie sekretną wiedzę. Mnie tez nie chodzi o "tajemna wiedze" lecz o wiedze dostepna dla wszystkich, ktorzy szukaja prawdy. To ty wymyslasz i pleciesz jakies glupoty, albo powtarzasz bezmyslnie za swoimi autorytetami, ktorzy czerpia wiedze od "ojca klamstwa" . Cytuj: "Wąska ścieżka" (Mt 7,14) nie odnosi się do ekskluzywnej grupy posiadaczy tajemnej wiedzy, ale do trudnej drogi naśladowania Chrystusa w codziennym życiu. Jezus wyraźnie mówił: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście" (Mt 11,28). Jego zaproszenie było uniwersalne, nie elitarne jak w gnostycyzmie. A kto tu fantazjuje o " ekskluzywnej grupie posiadaczy tajemnej wiedzy" ? Ty i twoje judeochrzescijanskie autorytety stosujecie ten przesmiewczy styl wobec wszystkiego co oznacza wolnosc. I nie pouczaj mnie o "uniwersalnosci zaproszenia Chrystusa" ani o "elitarnosci " w gnostycyzmie, bo to wlasnie judeochrzescijanstwo profanuje to "uniwersalne zaproszenie" nawracajac swiat za pomoca wyrafinowanych socjotechnik, nie wspominajac o okrucienstwie w przeszlosci. Kazdy, kto zdobedzie wiedze, ktora wyzwala spod wladzy"niegodziwca", ktorym bez cienia watpliwosci jest starotestamentowy tyran JHWH, staje sie czlonkiem "elity", zgodnie z tym czego uczyl Syn Bozy o elitarnosci Jego Krolestwa. Prawo nadane przez JHWH dotyczy niewolnikow, ktorzy nie wiedza nic o sobie, poza tym, ze sa grzesznikami skazanymi na laske prawodawcy. Z braku "poznania Ojca i Syna"(gnozy) nie pozostaje im nic innego oprocz wiary w to, ze tyran sie nad nimi ulituje w ramach nagrody za bezwzgledne posluszenstwo(syndrom sztokholmski) Cytuj: Gdy Jezus mówił "Królestwo Boże jest w was" (Łk 17,21), wskazywał na duchową naturę Królestwa, które zaczyna się w sercu człowieka przez wiarę, nie przez tajemną gnozę. To Królestwo jest dostępne dla wszystkich: "Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony" (Mk 16,16). Tak, natura Krolestwa Bozego jest duchowa. Dzieki tej "naturze" KB jest dostepne rowniez dla ochrzczonych
Cytuj: Gnostycyzm został odrzucony nie dlatego, że był "konkurencją dla Pawła", ale ponieważ wypaczał fundamentalne prawdy chrześcijaństwa. Gnostycy twierdzili, że świat materialny jest zły i został stworzony przez złego boga (demiurga), podczas gdy Biblia naucza, że świat został stworzony przez dobrego Boga: "A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre" (Rdz 1,31). Jesli gnostycyzm nie byl konkurencja dla systemu, to dlaczego z taka zajadloscia byl zwalczany przez autorytety koscielne i wladze rzymskie? JHWH stworzyl wiezienie dla ludzi... z "materii" i z dala od swiatla... JHWH jest wladca ciemnosci i z Domem Ojca nie ma nic wspolnego, niezaleznie od tego, co bladzacy ludzie napisali sobie w Biblii. Cytuj: Twoje porównanie nauki Jezusa do gnostycyzmu pomija kluczową różnicę - Jezus głosił zbawienie przez wiarę i łaskę dostępne dla wszystkich, podczas gdy gnostycy promowali ekskluzywną, tajemną wiedzę dla wybranych. To fundamentalnie różne podejścia. Jezus powiedział: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom" (Mt 11,25). Ponownie przeonaczasz nauke Chrystusa. Wskaz, prosze, wypowiedz Syna Bozego, ktora dowodzi, ze "Jezus głosił zbawienie przez wiarę i łaskę dostępne dla wszystkich"
. Poza tym jak ma sie cytowana wypowiedz Jezusa Chrystusa "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom", do tego, co twierdzil Pawel o "ludziach niedouczonych" i ich "wlasnej zgubie"...? Jak ty to godzisz, Przemek? Cytuj: Prawdziwe poznanie w chrześcijaństwie to nie sekretna wiedza, ale osobista relacja z Bogiem przez Chrystusa, dostępna dla każdego, kto szczerze szuka. To poznanie prowadzi do przemiany życia i wzrostu w podobieństwie do Chrystusa, nie do elitarnego klubu posiadaczy tajemnej wiedzy. Gnoza to wlasnie poznanie, ktore prowadzi do narodzenia sie w duchu i do glebokiej transformacji i relacji duchowej z Ojcem. Gdybys sie troche zastanowil, zamiast powtarzac jak papuga wyswiechtane klamstwa o gnozie , byc moze sam bys do tego doszedl. Zyjemy w dobie internetu i kazdy ma dostep do wszelkich informacji na kazdy temat. Nawet proroctwo Daniela (12:4) ujmuje "wzrost poznania" w "czasach ostatecznych": Ty jednak, Danielu, ukryj słowa i zapieczętuj księgę aż do czasów ostatecznych. Wielu będzie dociekało, by pomnożyła się wiedza.(Niektore przeklady oddaja te tresc np. ...Wielu bedzie to czytac i wzrosnie poznanie
Myslisz, ze odnalezienie apokryfow zakopanych gleboko w piaskach pustyni po 2000 lat to przypadek? Ja jestem pewna, ze to robota ducha prawdy  Cytuj: W sumie to taki ton pokazujesz już cały czas:
"Chrześcijaństwo jest więc wrogiem prawdy" - kolejne gołosłowne stwierdzenie bez żadnego uzasadnienia. W zwiazku z powyzszym polecam publikacje i wywiady z profesorem teologii, H. Mynarkiem. Mozna znalezc na YT, nie wiem tylko , czy jest cos po polsku lub angielsku...ja znalazlam po niemiecku.
|
Pt lut 07, 2025 11:52 |
|
 |
Przeemek
Dołączył(a): Cz lut 23, 2017 0:53 Posty: 1803
|
 Re: Boga chyba nie ma. Change my mind.
viona napisał(a): Przemek, ty widzisz tylko to, co miesci sie w ramach protestanckiej doktryny. Ja jestem otwarta na wiecej , a twoje doktrynalne ograniczenia uniemozliwiaja nasze porozumienie. Zobacz droga Viono.,..."na Dzien dobry" arbitralnie i subiektywnie wystosowujesz ocenę/osąd mojej postawy - to z kolei stawia Ciebie z autorytet, czyli sam z siebie - tą oceną - robisz autorytet - bo nie wykazałaś tej oceny merytorycznie, tylko arbitralnie stwierdziłaś... A my przecież chcemy z dala do autorytetów nie? Więc sama stosujesz to, co mi zarzucasz - oceniasz moje wypowiedzi przez pryzmat "protestanckiej doktryny" bez żadnego uzasadnienia dlaczego miałbym być ograniczony tą doktryną. To tak, jakbym ja napisał "Viona, ty wszystko widzisz przez swoją filozofię odrzucającą wszelkie autorytety" - to puste stwierdzenie, które nic nie dowodzi. Protestantyzm czy nie, ja się odwołuję do konkretnej, weryfikowalnej prawdy. W nauce mamy wspólny grunt do dyskusji - na przykład grawitacja istnieje i możemy o tym dyskutować w oparciu o dowody. Czasem wspólny grunt opiera się na odkryciach i pracy innych ludzi - korzystamy z ich badań, ale ty to odrzucasz bo to "autorytety"?. W kontekście nauk Jezusa musimy się odwołać np. do Biblii, ta z kolei była spisana przez jakieś autorytety...i jesteśmy teraz w filozoficznej "du.....e / dziurze" według Twojego narzuconego w niej toku myślenia o odrzucaniu wszelkich autorytetów???..... Widzisz paradoks w swoim rozumowaniu? Nie da się prowadzić merytorycznej dyskusji ani wymieniać argumentów, jeśli z góry odrzucasz wszelkie wspólne punkty odniesienia jako "ograniczenia doktrynalne". To nie jest droga do poznania prawdy, tylko do niemożności jakiejkolwiek konstruktywnej rozmowy. viona napisał(a): Mnie tez nie chodzi o "tajemna wiedze" lecz o wiedze dostepna dla wszystkich, ktorzy szukaja prawdy. To ty wymyslasz i pleciesz jakies glupoty, albo powtarzasz bezmyslnie za swoimi autorytetami, ktorzy czerpia wiedze od "ojca klamstwa" Piszesz, że "nie chodzi o tajemną wiedzę" i odrzucasz autorytety, ale skąd właściwie wiesz, co Jezus miał na myśli? Sama wpadasz w sprzeczność - albo musisz opierać się na Biblii (czyli autorytecie, który odrzucasz), albo na innych źródłach (też autorytetach). Nie da się jednocześnie odrzucać wszelkich autorytetów i twierdzić, że ma się dostęp do prawdziwego nauczania Jezusa.To jest fundamentalny paradoks w Twoim rozumowaniu - odrzucasz autorytety jako źródło wiedzy, ale każde Twoje twierdzenie o tym, czego uczył Jezus, musi opierać się na jakimś autorytecie (Biblii, apokryfach czy innych źródłach). Nie możesz mieć jednocześnie bezpośredniego dostępu do nauczania sprzed 2000 lat i odrzucać wszystkich, którzy to nauczanie przekazali. Kuriozalne...mozesz to wyjaśnić? I przy okazji...... znowu stosujesz te same puste zarzuty - piszesz, że "plecę głupoty albo bezmyślnie powtarzam za autorytetami", ale nie odnosisz się merytorycznie do mojego argumentu. Wskazałem konkretny cytat z Ewangelii (J 17,3) i wyjaśniłem jego kontekst - że chodzi o osobistą relację z Bogiem dostępną dla każdego. Taka forma dyskusji, gdzie zamiast merytorycznej polemiki pojawiają się tylko osobiste wycieczki i nieuzasadnione zarzuty, nie prowadzi do odkrycia żadnej prawdy. viona napisał(a): A kto tu fantazjuje o " ekskluzywnej grupie posiadaczy tajemnej wiedzy" ? Ty i twoje judeochrzescijanskie autorytety stosujecie ten przesmiewczy styl wobec wszystkiego co oznacza wolnosc. I nie pouczaj mnie o "uniwersalnosci zaproszenia Chrystusa" ani o "elitarnosci " w gnostycyzmie, bo to wlasnie judeochrzescijanstwo profanuje to "uniwersalne zaproszenie" nawracajac swiat za pomoca wyrafinowanych socjotechnik, nie wspominajac o okrucienstwie w przeszlosci.
Kazdy, kto zdobedzie wiedze, ktora wyzwala spod wladzy"niegodziwca", ktorym bez cienia watpliwosci jest starotestamentowy tyran JHWH, staje sie czlonkiem "elity", zgodnie z tym czego uczyl Syn Bozy o elitarnosci Jego Krolestwa.
Prawo nadane przez JHWH dotyczy niewolnikow, ktorzy nie wiedza nic o sobie, poza tym, ze sa grzesznikami skazanymi na laske prawodawcy. Z braku "poznania Ojca i Syna"(gnozy) nie pozostaje im nic innego oprocz wiary w to, ze tyran sie nad nimi ulituje w ramach nagrody za bezwzgledne posluszenstwo(syndrom sztokholmski) Najpierw oskarżasz mnie o "fantazjowanie o ekskluzywnej grupie", by zaraz potem samej wprowadzić podział na "elitę" (tych którzy zdobyli wiedzę) i "niewolników" (tych którzy tego nie zrobili). Zarzucasz judeochrześcijaństwu "wyrafinowane socjotechniki", jednocześnie sama konstruując system oparty na podziale ludzi na oświeconych i nieoświeconych.A skąd właściwie czerpiesz pewność, że Twoja interpretacja Królestwa Bożego jako "elitarnego" jest właściwa? Odrzucasz wszelkie autorytety, ale swoje twierdzenia o "starotestamentowym tyranie JHWH" musisz opierać albo na Biblii (którą jednocześnie kwestionujesz), albo na innych źródłach (które też są autorytetami).Nie da się prowadzić merytorycznej dyskusji, gdy z jednej strony odrzucasz wszelkie źródła jako "autorytety", a z drugiej strony przedstawiasz własne, niepoparte niczym interpretacje jako niepodważalne prawdy.No i kolejny "kwiatek" twojej filozofii:Piszesz o "zdobywaniu wiedzy", ale nie wskazujesz jak ją zdobywasz. Każda wiedza musi opierać się na jakichś źródłach - czy to historycznych, filozoficznych czy teologicznych. A te źródła są tworzone przez innych ludzi - czyli znowu wracamy do autorytetów, które odrzucasz. Nawet jeśli czerpiesz z różnych tradycji (gnostycznej czy innych), to wciąż opierasz się na czyichś świadectwach i interpretacjach. Co więcej - nawet jeśli " zdobędziesz wiedzę", to skąd masz pewność, że to prawdziwa wiedza? Jakich kryteriów używasz do weryfikacji? Co jest dla Ciebie tym papierkiem lakmusowym sprawdzającym czy masz w ręce prawdę? Bo jeśli odrzucasz wszelkie zewnętrzne autorytety i źródła weryfikacji, to pozostaje Ci tylko subiektywne przekonanie - a to prowadzi do błędnego koła, gdzie Twoja "prawda" jest prawdą tylko dlatego, że Ty tak uważasz.To fundamentalny problem w Twoim podejściu - nie da się jednocześnie odrzucać wszystkich źródeł wiedzy jako "autorytety" i twierdzić, że ma się dostęp do prawdziwej wiedzy. Każda wiedza wymaga źródeł i kryteriów weryfikacji.viona napisał(a): Tak, natura Krolestwa Bozego jest duchowa. Dzieki tej "naturze" KB jest dostepne rowniez dla ochrzczonych Piszesz, że "dzięki tej naturze KB jest dostępne również dla ochrzczonych", ale to stwierdzenie zawiera ukryty paradoks: - Najpierw zgadzasz się, że natura Królestwa Bożego jest duchowa - to dobry punkt wyjścia. - Ale potem dodajesz "również dla ochrzczonych" - co sugeruje, że istnieje jakaś inna, pierwotna grupa mająca dostęp do Królestwa. Tylko skąd wiesz o istnieniu takiej grupy? Na jakich źródłach opierasz to przekonanie? - I znów wracamy do podstawowego problemu - albo musisz oprzeć się na jakimś autorytecie (Biblii, apokryfach, tradycji), który potwierdza istnienie tej "innej grupy", albo jest to tylko Twoje subiektywne przekonanie bez żadnego potwierdzenia.Nie można jednocześnie odrzucać wszelkich autorytetów i źródeł, a jednocześnie twierdzić, że ma się dostęp do wiedzy o tym, kto i na jakich zasadach ma dostęp do Królestwa Bożego.viona napisał(a): Jesli gnostycyzm nie byl konkurencja dla systemu, to dlaczego z taka zajadloscia byl zwalczany przez autorytety koscielne i wladze rzymskie?
JHWH stworzyl wiezienie dla ludzi... z "materii" i z dala od swiatla...
JHWH jest wladca ciemnosci i z Domem Ojca nie ma nic wspolnego, niezaleznie od tego, co bladzacy ludzie napisali sobie w Biblii. Stawiasz pytanie "dlaczego z taką zajadłością był zwalczany?", sugerując że sama intensywność sprzeciwu dowodzi, że gnostycy mieli rację. To błąd logiczny - intensywność zwalczania jakiejś idei nie świadczy o jej prawdziwości.A następnie kategorycznie stwierdzasz "JHWH stworzył więzienie" i "JHWH jest władcą ciemności" - ale na jakiej podstawie to twierdzisz? Skąd czerpiesz tę wiedzę, skoro odrzucasz wszelkie autorytety?Co więcej, końcowe stwierdzenie "niezależnie od tego, co błądzący ludzie napisali sobie w Biblii" pokazuje kolejny paradoks - skąd właściwie wiesz cokolwiek o JHWH, jeśli odrzucasz wszystkie historyczne źródła jako "błądzące"? Sama koncepcja JHWH pochodzi przecież z tych źródeł, które nazywasz błędnymi.
To prowadzi do błędnego koła - odrzucasz wszystkie źródła jako niewiarygodne, ale jednocześnie bazujesz na wiedzy, która musiała pochodzić z jakichś źródeł. Nie da się prowadzić merytorycznej dyskusji, gdy jednocześnie kwestionuje się wszystkie możliwe podstawy do weryfikacji twierdzeń. viona napisał(a): Ponownie przeonaczasz nauke Chrystusa.
Wskaz, prosze, wypowiedz Syna Bozego, ktora dowodzi, ze "Jezus głosił zbawienie przez wiarę i łaskę dostępne dla wszystkich" .
Poza tym jak ma sie cytowana wypowiedz Jezusa Chrystusa "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom", do tego, co twierdzil Pawel o "ludziach niedouczonych" i ich "wlasnej zgubie"...?
Jak ty to godzisz, Przemek? Żądasz, bym wskazał wypowiedź Jezusa o zbawieniu przez wiarę, ale jednocześnie sama opierasz swoje twierdzenia o nauczaniu Jezusa na......? Czyli na czym właściwie? Jeśli odrzucasz Biblię i inne źródła jako niewiarygodne, to skąd w ogóle wiesz, czego nauczał Jezus?Zestawiasz wypowiedź Jezusa z nauczaniem Pawła, sugerując sprzeczność między nimi. Ale żeby w ogóle mówić o takiej sprzeczności, musisz uznać przynajmniej jedno z tych źródeł za wiarygodne. Jeśli oba odrzucasz jako niewiarygodne, to na jakiej podstawie w ogóle o tym dyskutujemy? Pytasz "jak ty to godzisz?", a le prawdziwe pytanie brzmi - jak Ty godzisz swoje całkowite odrzucenie autorytetów z jednoczesnym powoływaniem się na nauczanie Jezusa? Przecież każda wiedza o Jego nauczaniu musi pochodzić z jakiegoś źródła historycznego.Nie da się prowadzić merytorycznej dyskusji, gdy jednocześnie kwestionujesz wszystkie źródła wiedzy, a mimo to twierdzisz, że znasz "prawdziwą" naukę Chrystusa. A odnośnie meritumGdy Jezus mówi "Wysławiam Cię, Ojcze... że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom" (Mt 11,25), nie chodzi tu o przeciwstawienie "uczonych" i "nieuczonych" w sensie wiedzy czy wykształcenia. Chodzi o postawę serca - "mądrzy i roztropni" to ci, którzy polegają na własnej mądrości i nie są otwarci na Boże objawienie, podczas gdy "prostaczkowie" to ci, którzy z pokorą przyjmują Bożą prawdę. Z kolei Paweł, pisząc o "ludziach niedouczonych" i ich "własnej zgubie" , nie krytykuje braku wykształcenia, ale ostrzega przed samowolnym, błędnym interpretowaniem Pisma przez tych, którzy nie są zakorzenieni w prawdziwej nauce apostolskiej.Oba teksty mówią więc o tej samej rzeczywistości - prawdziwe poznanie Boga nie zależy od ludzkiej mądrości czy wykształcenia, ale od pokornego przyjęcia Bożego objawienia. Nie ma tu żadnej sprzeczności - jest natomiast ostrzeżenie przed własną, oderwana od objawienia interpretacją.To pokazuje, że ani gnostycki elitaryzm (dostęp tylko dla wtajemniczonych), ani całkowity subiektywizm (każdy interpretuje jak chce) nie są zgodne z biblijnym nauczaniem o poznaniu Boga. viona napisał(a): Gnoza to wlasnie poznanie, ktore prowadzi do narodzenia sie w duchu i do glebokiej transformacji i relacji duchowej z Ojcem. Gdybys sie troche zastanowil, zamiast powtarzac jak papuga wyswiechtane klamstwa o gnozie , byc moze sam bys do tego doszedl. Zyjemy w dobie internetu i kazdy ma dostep do wszelkich informacji na kazdy temat. Nawet proroctwo Daniela (12:4) ujmuje "wzrost poznania" w "czasach ostatecznych": Ty jednak, Danielu, ukryj słowa i zapieczętuj księgę aż do czasów ostatecznych. Wielu będzie dociekało, by pomnożyła się wiedza.(Niektore przeklady oddaja te tresc np. ...Wielu bedzie to czytac i wzrosnie poznanie
Myslisz, ze odnalezienie apokryfow zakopanych gleboko w piaskach pustyni po 2000 lat to przypadek? Ja jestem pewna, ze to robota ducha prawdy Ciągle ignorujesz historyczny fakt, że termin "gnosis" w kontekście II-III wieku nie oznaczał po prostu "poznania" w ogólnym sensie, ale konkretny nurt religijno-filozoficzny z określonymi doktrynami ezoterycznymi. Możesz odrzucać ten fakt historyczny, ale wtedy musisz też wyjaśnić, na jakiej podstawie odrzucasz świadectwa historyczne, a jednocześnie akceptujesz inne starożytne teksty (jak apokryfy z Nag Hammadi)? Twierdzisz, że odnalezienie apokryfów "to robota ducha prawdy", ale to kolejny przykład subiektywnej interpretacji bez żadnych obiektywnych kryteriów. Jeśli odrzucasz autorytety historyczne jako źródło wiedzy o gnostycyzmie, to na jakiej podstawie przyjmujesz autentyczność i wiarygodność tych apokryfów? Nie możesz jednocześnie kwestionować wszystkich źródeł historycznych i selektywnie akceptować tych, które pasują do Twojej interpretacji. To prowadzi do sytuacji, gdzie każdy może stworzyć własną, subiektywną "prawdę" bez możliwości jej weryfikacji - a to uniemożliwia jakąkolwiek merytoryczną dyskusję. ALE jednak jest coś.........wow...... Piszesz "Myślisz, że odnalezienie apokryfów zakopanych głęboko w piaskach pustyni po 2000 lat to przypadek?", wskazując na działanie "ducha prawdy". Wreszcie mamy konkretny, wspólny grunt do dyskusji!Nawiązując do Twojego argumentu/autorytetu o "apokryfach zakopanych głęboko w piaskach pustyni", spójrzmy na inne starożytne znaleziska tekstów biblijnych: - Zwoje z Qumran odkryte w jaskiniach nad Morzem Martwym (1947-1956) - zakopane i ukryte przed zniszczeniem w 68 r. n.e.- Codex Sinaiticus odkryty w Klasztorze św. Katarzyny na Synaju (1844) - przechowywany w odizolowanym miejscu na pustyni przez stulecia- Oxyrhynchus Papyri odkryte w Egipcie (od 1896) - tysiące starożytnych manuskryptów zachowanych w suchym piasku pustyni- Archiwum z Genizah w Kairze (1896) - setki tysięcy żydowskich tekstów religijnych ukrytych w synagodze - Codex Sinaiticus (IV wiek) - zawiera wszystkie listy Pawła w komplecie- Papirus P46 (ok. 200 r.) - najstarszy znany zbiór listów Pawła, zawiera większość z nich- Chester Beatty Papyri (III wiek) - zawiera niemal kompletną kolekcję listów Pawła- Codex Vaticanus (IV wiek) - zawiera wszystkie listy Pawła- Oxyrhynchus Papyri - zawiera liczne fragmenty listów Pawła z różnych okresów- Bodmer Papyri (II-III wiek) - fragmenty niektórych listów PawłaCytować więcej? Używając więc Twojej własnej logiki o "duchu prawdy" zachowującym teksty - mamy tutaj znacznie więcej wczesnych świadectw listów Pawła niż tekstów gnostyckich. Dlaczego więc jedne miałyby być działaniem "ducha prawdy", a inne nie? Jak to się sprawdza? Jak weryfikujesz tutaj prawdę, skoro używasz argumentu - broni obosiecznej? Który wskazuzje raczej na przytłaczające dowody za prawdziwością raczej listów Pawła? W ogóle Biblii i ST? Niż Gnostyckiej biblioteki?viona napisał(a): W zwiazku z powyzszym polecam publikacje i wywiady z profesorem teologii, H. Mynarkiem. Mozna znalezc na YT, nie wiem tylko , czy jest cos po polsku lub angielsku...ja znalazlam po niemiecku. Ojj... Nie mogę czytać prof. Mynarka, bo przecież odrzuciłem wszelkie autorytety - nie będzie mnie jakiś profesor uczył "prawdy"... Poza tym, idąc za Twoją radą - sama mi dostarczyłaś argumentu cytując słowa Jezusa: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom" i sama to tak interpretujesz..przecież to nie właśnie z tego m. in. powodu odrzucasz autorytety? Więc skoro Bóg zakrył prawdę przed uczonymi profesorami, a objawił ją prostaczkom, to po co mi jakieś profesorskie wykłady?Widzisz sprzeczność w swoim rozumowaniu? Z jednej strony odrzucasz wszelkie autorytety jako niewiarygodne, z drugiej polecasz autorytety, które pasują do Twojej interpretacji. A jeszcze powołujesz się na tekst mówiący o tym, że prawda jest ukryta przed "mądrymi i roztropnymi"... To jak to w końcu jest z tymi autorytetami?To pokazuje, że w praktyce nie da się całkowicie odrzucić autorytetów - można jedynie wybierać te, które pasują do naszego punktu widzenia. Ale wtedy pojawia się pytanie o kryteria takiego wyboru i jego obiektywność.P.S. Skomentuj profesora? pokaż nam co on takiego niepodważalnego pokazał? Pokaż Twoje techniki nie uznjące autorytetów - odzielania "plewów od pszenicy"?
|
Pt lut 07, 2025 16:15 |
|
 |
viona
Dołączył(a): N wrz 04, 2022 16:36 Posty: 437
|
 Re: Boga chyba nie ma. Change my mind.
Przeemek napisał(a): viona napisał(a): Przemek, ty widzisz tylko to, co miesci sie w ramach protestanckiej doktryny. Ja jestem otwarta na wiecej , a twoje doktrynalne ograniczenia uniemozliwiaja nasze porozumienie. (...) Protestantyzm czy nie, ja się odwołuję do konkretnej, weryfikowalnej prawdy. W nauce mamy wspólny grunt do dyskusji - na przykład grawitacja istnieje i możemy o tym dyskutować w oparciu o dowody. Czasem wspólny grunt opiera się na odkryciach i pracy innych ludzi - korzystamy z ich badań, ale ty to odrzucasz bo to "autorytety"?. W kontekście nauk Jezusa musimy się odwołać np. do Biblii, ta z kolei była spisana przez jakieś autorytety...i jesteśmy teraz w filozoficznej "du.....e / dziurze" według Twojego narzuconego w niej toku myślenia o odrzucaniu wszelkich autorytetów???..... Widzisz paradoks w swoim rozumowaniu? Nie da się prowadzić merytorycznej dyskusji ani wymieniać argumentów, jeśli z góry odrzucasz wszelkie wspólne punkty odniesienia jako "ograniczenia doktrynalne". To nie jest droga do poznania prawdy, tylko do niemożności jakiejkolwiek konstruktywnej rozmowy. Przemek, nie ma dowodow w sprawach duchowych. Moze byc tylko subiektywna percepcja, refleksja. interpretacja, inspiracja.. Nie ma jakichs stalych punktow odniesienia. Majac wole poznania wyzwalajacej prawdy trzeba wszystko co wiemy poddac w watpliwosc...zresetowac stary program...stac sie jak dziecko...i wystartowac od nowa. Ja tak wlasnie zrobilam. Odrzucilam autorytety, ktore uzurpowaly sobie prawo do mowienia mi co mam myslec i co mam robic i jak mam zyc. Bardzo szanuje ludzi, ktorzy zdobyli madrosc i chetnie z nimi przebywam i rozmawiam. Zapewniam cie, ze sa to "konstruktywne dyskusje" i dzieki nim czuje, ze naprawde zyje. Nigdy nie mam poczucia jakobym byla "w filozoficznej d...e/dziurze" z powodu zdrowego dystansu do Biblii, zredagowanej przez totalitarne instytucje religijne. Jako protestant jestes fundamentalista, a to pojecie samo w sobie wyklucza porozumienie z ludzmi pragnacymi rozwijac sie duchowo. Cytuj: Piszesz, że "nie chodzi o tajemną wiedzę" i odrzucasz autorytety, ale skąd właściwie wiesz, co Jezus miał na myśli? Sama wpadasz w sprzeczność - albo musisz opierać się na Biblii (czyli autorytecie, który odrzucasz), albo na innych źródłach (też autorytetach). Nie da się jednocześnie [[/b]b]odrzucać wszelkich autorytetów i twierdzić, że ma się dostęp do prawdziwego nauczania Jezusa. Przemek, kiedy czlowiek otwiera sie na prawde, autorytety staja sie zbedne. Ojciec nie stawia zadnych warunkow kiedy objawia ci siebie i Chrystusa...a ty nie masz watpliwosci, bo twoje serce nie protestuje i napelnia cie wdziecznosc, spokoj i radosc istnienia w duchowej jednosci z Ojcem. Cytuj: To jest fundamentalny paradoks w Twoim rozumowaniu - odrzucasz autorytety jako źródło wiedzy, ale każde Twoje twierdzenie o tym, czego uczył Jezus, musi opierać się na jakimś autorytecie (Biblii, apokryfach czy innych źródłach). Nie możesz mieć jednocześnie bezpośredniego dostępu do nauczania sprzed 2000 lat i odrzucać wszystkich, którzy to nauczanie przekazali. Kuriozalne...mozesz to wyjaśnić? Przemek, zgoda, ze autorytety swiatowe sa w posiadaniu wszelkiej wiedzy na tym swiecie i ze zawsze tak bylo. Tyle tylko, ze aby wrocic do Domu Ojca, tej wiedzy akurat nie potrzebujemy. Juz o tym pisalam w rozmowie z toba(patrz rozmowa Syna Bozego z Piotrem) Chodzi tu o to, ze zaden autorytet, nawet Jezus, nie sa w stanie "objawic prawdy", poniewaz stanowia "cialo i krew". Objawienie to bezposrednia relacja Ojca i szczerze poszukujacego prawdy ucznia. Pawel z Tarsu naucza inaczej, sprzeciwiajac sie istocie objawienia, a ty nie widzisz w tym zadnego problemu i przyjmujesz na wiare wszystkie biblijne tresci jak leci, bo twoj drugi po Pawle autorytet, Luter, tez uwazal, ze "tylko Pismo". Czy ty kiedykolwiek poswieciles chwile na refleksje tego, co bylo sednem rozmowy Jezusa Chrystusa z Piotrem? Cytuj: viona napisał(a): A kto tu fantazjuje o " ekskluzywnej grupie posiadaczy tajemnej wiedzy" ? Ty i twoje judeochrzescijanskie autorytety stosujecie ten przesmiewczy styl wobec wszystkiego co oznacza wolnosc. I nie pouczaj mnie o "uniwersalnosci zaproszenia Chrystusa" ani o "elitarnosci " w gnostycyzmie, bo to wlasnie judeochrzescijanstwo profanuje to "uniwersalne zaproszenie" nawracajac swiat za pomoca wyrafinowanych socjotechnik, nie wspominajac o okrucienstwie w przeszlosci.
Kazdy, kto zdobedzie wiedze, ktora wyzwala spod wladzy"niegodziwca", ktorym bez cienia watpliwosci jest starotestamentowy tyran JHWH, staje sie czlonkiem "elity", zgodnie z tym czego uczyl Syn Bozy o elitarnosci Jego Krolestwa.
Prawo nadane przez JHWH dotyczy niewolnikow, ktorzy nie wiedza nic o sobie, poza tym, ze sa grzesznikami skazanymi na laske prawodawcy. Z braku "poznania Ojca i Syna"(gnozy) nie pozostaje im nic innego oprocz wiary w to, ze tyran sie nad nimi ulituje w ramach nagrody za bezwzgledne posluszenstwo(syndrom sztokholmski) Najpierw oskarżasz mnie o "fantazjowanie o ekskluzywnej grupie", by zaraz potem samej wprowadzić podział na "elitę" (tych którzy zdobyli wiedzę) i "niewolników" (tych którzy tego nie zrobili). Kiedy pisze o elitarnosci dzieci bozych, ktorych zycie opiera sie na prawdzie objawienia, to przeciez nie pisze chyba nic sprzecznego z ta prawda. Dzieci boze to przeciez "domownicy" domu Ojca...wolne istoty, ktorych nie dotyczy prawo JHWH. Czy moze istniec cos bardziej elitarnego? Jesli ty nadal tkwisz dobrowolnie w niewoli prawa, to twoj problem...cierpisz po prostu na syndrom sztokholmski. Cytuj: Zarzucasz judeochrześcijaństwu "wyrafinowane socjotechniki", jednocześnie sama konstruując system oparty na podziale ludzi na oświeconych i nieoświeconych. (...)
A skąd właściwie czerpiesz pewność, że Twoja interpretacja Królestwa Bożego jako "elitarnego" jest właściwa? Odrzucasz wszelkie autorytety, ale swoje twierdzenia o "starotestamentowym tyranie JHWH" musisz opierać albo na Biblii (którą jednocześnie kwestionujesz), albo na innych źródłach (które też są autorytetami). Nie da się prowadzić merytorycznej dyskusji, gdy z jednej strony odrzucasz wszelkie źródła jako "autorytety", a z drugiej strony przedstawiasz własne, niepoparte niczym interpretacje jako niepodważalne prawdy. Przemek, ja nie odrzucam "zrodel" lecz "autorytety". Zrodla wiedzy to cos, co sama moge weryfikowac i oceniac, czy sa prawdziwe czy falszywe. Autorytety natomiast zawsze narzucaja mi kierunek myslenia i interpretacji tresci (patrz: Pawel a natchnienie Pism) Cytuj: Żądasz, bym wskazał wypowiedź Jezusa o zbawieniu przez wiarę, (...)
Zestawiasz wypowiedź Jezusa z nauczaniem Pawła, sugerując sprzeczność między nimi. Ale żeby w ogóle mówić o takiej sprzeczności, musisz uznać przynajmniej jedno z tych źródeł za wiarygodne.
Jeśli oba odrzucasz jako niewiarygodne, to na jakiej podstawie w ogóle o tym dyskutujemy? Przylapalam cie na jawnym klamstwie i masz teraz okazje zajac stanowisko w sprawie rzekomego gloszenia przez Syna Bozego nauki o "zbawieniu z laski przez wiare". Pawel i Syn bozy to te "dwa zrodla"...i tylko jedno z nich uwazam za prawdziwe...masz jakies watpliwosci, ktore z tych dwoch zrodel odrzucam? Cytuj: Ojj... Nie mogę czytać prof. Mynarka, bo przecież odrzuciłem wszelkie autorytety - nie będzie mnie jakiś profesor uczył "prawdy"... Mynarek to prawdziwy expert w swojej dziedzinie. Ten facet naprawde wie, co mowi i pisze. Polecilam ci Mynarka w ramach "merytorycznej dyskusji". Ale do nowonarodzenia z ducha taka lektura nie jest konieczna.
|
So lut 08, 2025 11:37 |
|
 |
Przeemek
Dołączył(a): Cz lut 23, 2017 0:53 Posty: 1803
|
 Re: Boga chyba nie ma. Change my mind.
viona napisał(a): Przemek, nie ma dowodow w sprawach duchowych. Moze byc tylko subiektywna percepcja, refleksja. interpretacja, inspiracja..
Nie ma jakichs stalych punktow odniesienia.
Majac wole poznania wyzwalajacej prawdy trzeba wszystko co wiemy poddac w watpliwosc...zresetowac stary program...stac sie jak dziecko...i wystartowac od nowa. Ja tak wlasnie zrobilam. Odrzucilam autorytety, ktore uzurpowaly sobie prawo do mowienia mi co mam myslec i co mam robic i jak mam zyc.
Bardzo szanuje ludzi, ktorzy zdobyli madrosc i chetnie z nimi przebywam i rozmawiam. Zapewniam cie, ze sa to "konstruktywne dyskusje" i dzieki nim czuje, ze naprawde zyje.
Nigdy nie mam poczucia jakobym byla "w filozoficznej d...e/dziurze" z powodu zdrowego dystansu do Biblii, zredagowanej przez totalitarne instytucje religijne.
Jako protestant jestes fundamentalista, a to pojecie samo w sobie wyklucza porozumienie z ludzmi pragnacymi rozwijac sie duchowo. W kwestii duchowości - w chrześcijaństwie mamy tysiące świadectw nawróceń i działania Ducha Świętego, które choć subiektywne indywidualnie, kolektywnie pokazują spójny wzorzec. To właśnie dlatego w Biblii mamy zapisane świadectwa apostołów i pierwszych chrześcijan - nie jako suche fakty, ale jako potwierdzenie działania tego samego Ducha w różnych ludziach. Jeśli całkowicie odrzucamy te świadectwa jako "autorytety", to jak w ogóle możemy mówić o duchowości? Co do dystansu i weryfikacji - sama sobie zaprzeczasz. Piszesz o "zdrowym dystansie" i "poddawaniu w wątpliwość", ale to przecież nie to samo co całkowite odrzucenie!?? To w końcu jak jest?. Każdy rozsądny człowiek weryfikuje źródła i sprawdza informacje, ale ostatecznie musi oprzeć się na jakichś autorytetach - czy to świadectwach historycznych, dokumentach, czy doświadczeniach innych ludzi. Nie da się stworzyć całkowicie nowej wiedzy w próżni. To prowadzi do fundamentalnego paradoksu w Twoim rozumowaniu - nawet odrzucając wszystkie autorytety, w końcu musisz zbudować swoją wiedzę na jakichś źródłach. A te źródła, czy tego chcesz czy nie, zawsze będą jakimś rodzajem autorytetu.viona napisał(a): Przemek, kiedy czlowiek otwiera sie na prawde, autorytety staja sie zbedne. Ojciec nie stawia zadnych warunkow kiedy objawia ci siebie i Chrystusa...a ty nie masz watpliwosci, bo twoje serce nie protestuje i napelnia cie wdziecznosc, spokoj i radosc istnienia w duchowej jednosci z Ojcem. Twierdzisz, że "kiedy człowiek otwiera się na prawdę, autorytety stają się zbędne", ale sama ta wiedza o tym, jak "Ojciec objawia siebie i Chrystusa" musiała skądś pochodzić. Skąd w ogóle wiesz o: - istnieniu Ojca - osobie Chrystusa - koncepcji objawienia - idei duchowej jedności - Sposobie w jaki się Bóg objawia i jak odróżnić wtedy Boga od fałszywego ducha/boga/objawienia Te wszystkie pojęcia i koncepcje nie pojawiły się przecież w próżni - pochodzą z jakichś źródeł, czy to z Biblii, czy z tradycji chrześcijańskiej, czy z innych tekstów religijnych. Nawet samo używanie określeń "Ojciec" i "Chrystus" pokazuje, że opierasz się na jakiejś wcześniejszej wiedzy i tradycji. Nie da się mieć całkowicie "bezpośredniego" dostępu do prawdy bez żadnych źródeł czy punktów odniesienia. Nawet najbardziej osobiste duchowe doświadczenie interpretujemy przez pryzmat pojęć i koncepcji, które poznaliśmy z jakichś źródeł - czyli właśnie autorytetów. Drugi błąd to: "ty nie masz watpliwosci, bo twoje serce nie protestuje " - oczywiście Biblia pokzauje wyraźnie dlaczego samo "serce" jest zawodnym przewodnikiem.... wręcz ostrzega przed poleganiem tylko na sercu: "Podstępne jest serce bardziej niż wszystko inne i niepoprawne – któż je zgłębi?" (Jr 17,9) "Kto ufa własnemu sercu, jest głupcem" (Prz 28,26) Historia pokazuje niezliczone przypadki, gdzie ludzie "podążając za sercem" popełniali straszne błędy:- Dawid "poszedł za sercem" w sprawie Batszeby, co doprowadziło do cudzołóstwa i morderstwa - Salomon, mimo całej mądrości, pozwolił sercu prowadzić się ku bałwochwalstwu - Piotr był pewien w sercu, że nigdy nie zaprze się Jezusa, a jednak to zrobił - i dziesiątki innych...... W historii Kościoła mamy mnóstwo przykładów heretyków, którzy byli absolutnie przekonani w sercu o swojej racji: - Ariusz był całkowicie przekonany o swojej interpretacji - Montaniusz wierzył, że jego serce prowadzi go do prawdy - Marcjon był pewien, że jego serce właściwie interpretuje Pismo W życiu codziennym również kierowanie się sercem może prowadzić do błędów. Oto przykłady:- Zakupy impulsywne – Decyzja o kupnie czegoś na podstawie chwilowego zauroczenia, bez - przemyślenia skutków finansowych. - Zaufanie do ludzi – Poleganie na emocjach i obietnicach, które później okazują się fałszywe. - Relacje międzyludzkie – Wchodzenie w związek tylko na podstawie silnych emocji, bez rozważenia długoterminowych konsekwencji. - Popełnianie błędów w pośpiechu – Decyzje podjęte w emocjach, np. w pracy lub w życiu osobistym, które potem okazują się nieprzemyślane. - Optymistyczne podejście do wyzwań – Zbyt szybkie założenie, że damy radę, mimo że wyzwania są trudniejsze, niż się wydaje. Serce musi współpracować z rozumem i być weryfikowane przez obiektywne źródła prawdy. Same uczucia i wewnętrzne przekonania mogą nas zwodzić na manowce. Nie da się mieć całkowicie "bezpośredniego" dostępu do prawdy bez żadnych źródeł czy punktów odniesienia. Nawet najbardziej osobiste duchowe doświadczenie interpretujemy przez pryzmat pojęć i koncepcji, które poznaliśmy z jakichś źródeł - czyli właśnie autorytetów....wpierw zaczynając od rodziców/opiekunów....viona napisał(a): Przemek, zgoda, ze autorytety swiatowe sa w posiadaniu wszelkiej wiedzy na tym swiecie i ze zawsze tak bylo. Tyle tylko, ze aby wrocic do Domu Ojca, tej wiedzy akurat nie potrzebujemy. Juz o tym pisalam w rozmowie z toba(patrz rozmowa Syna Bozego z Piotrem) Chodzi tu o to, ze zaden autorytet, nawet Jezus, nie sa w stanie "objawic prawdy", poniewaz stanowia "cialo i krew". Objawienie to bezposrednia relacja Ojca i szczerze poszukujacego prawdy ucznia.
Pawel z Tarsu naucza inaczej, sprzeciwiajac sie istocie objawienia, a ty nie widzisz w tym zadnego problemu i przyjmujesz na wiare wszystkie biblijne tresci jak leci, bo twoj drugi po Pawle autorytet, Luter, tez uwazal, ze "tylko Pismo".
Czy ty kiedykolwiek poswieciles chwile na refleksje tego, co bylo sednem rozmowy Jezusa Chrystusa z Piotrem? Ja też na tą rozmowę Piotra z Jezusem już odpowiadałem. I właśnie w tym pojawia się paradoks w Twoim rozumowaniu:- Skąd w ogóle wiemy o tej rozmowie? Z zapisu w Ewangelii - czyli ze źródła, które odrzucasz jako "autorytet"- Jak interpretujesz sens tej rozmowy? Używając pojęć i koncepcji, które też musiały pochodzić z jakichś źródeł?- Sam fakt, że używasz tej historii jako argumentu pokazuje, że jednak opierasz się na jakimś autorytecie (w tym przypadku na zapisie ewangelicznym) Nie możesz jednocześnie:- odwoływać się do tej rozmowy jako dowodu, że Ty takie otrzymałaś "bezpośrednie objawienie" to nie jest obiektywnie wryfikowalne - odrzucać źródła, które nam tę rozmowę przekazały - twierdzić, że nie potrzebujesz żadnych autorytetów do zrozumienia jej sensu To pokazuje wewnętrzną sprzeczność w Twoim podejściu do autorytetów i źródeł wiedzy o nauczaniu Jezusa. Właśnie Twoje powoływanie się na pewne Biblijne stwierdzenia, niejasne interpretacje z całosią jej przekazu, pokazują kluczowy problem w Twoim rozumowaniu. - Jeżeli stwierdzisz, że dostałaś "bezpośrednie objawienie" jak Piotr. Ale skąd inni mają wiedzieć, że to prawdziwe objawienie? W przypadku Piotra:- Jezus publicznie potwierdził prawdziwość jego objawienia - Inni apostołowie byli świadkami - Późniejsze życie i działalność Piotra potwierdziły autentyczność jego doświadczenia - Kościół pierwotny rozpoznał i potwierdził jego autorytet Nie możesz po prostu powiedzieć "dostałam objawienie, bo tak czuję w sercu". To prowadzi do sytuacji, gdzie: - Każdy może twierdzić, że ma objawienie - Nie ma żadnego sposobu weryfikacji tych twierdzeń - Każda interpretacja staje się równie "prawdziwa" Sam fakt, że używasz historii Piotra jako przykładu, pokazuje że potrzebujesz jakiegoś obiektywnego punktu odniesienia do weryfikacji duchowych doświadczeń - znowu sprzeczność w Twojej filozofii. Nie możesz jednocześnie odrzucać wszystkich autorytetów i używać ich jako przykładów potwierdzających twoje stanowisko. viona napisał(a): Kiedy pisze o elitarnosci dzieci bozych, ktorych zycie opiera sie na prawdzie objawienia, to przeciez nie pisze chyba nic sprzecznego z ta prawda.
Dzieci boze to przeciez "domownicy" domu Ojca...wolne istoty, ktorych nie dotyczy prawo JHWH. Czy moze istniec cos bardziej elitarnego?
Jesli ty nadal tkwisz dobrowolnie w niewoli prawa, to twoj problem...cierpisz po prostu na syndrom sztokholmski. Zobacz.....najpierw krytykujesz "ekskluzywną grupę", by zaraz potem stworzyć jeszcze bardziej ekskluzywny podział na: - "dzieci boże" opierające się na "prawdzie objawienia"- "niewolników prawa" cierpiących na "syndrom sztokholmski"Ale kto decyduje o tym podziale? Na podstawie jakich kryteriów? Twierdzisz, że bazujesz na "prawdzie objawienia", ale: - Skąd wiesz, że to prawdziwe objawienie?(serce Ci powiedziało?, bo moje serce mówi co innego? I co teraz? Gdzie leży prawda?) - Jak inni mogą to zweryfikować? - Co czyni Twoje objawienie bardziej wiarygodnym niż objawienia innych?Zarzucasz mi arbitralnie, zwłąsnego autorytetu "syndrom sztokholmski" i "dobrowolną niewolę prawa", ale sama tworzysz system jeszcze bardziej ekskluzywny i arbitralny - gdzie jedynym kryterium przynależności do "elity" jest zgodność z Twoją interpretacją.To pokazuje, że próbujesz uciec od jednego systemu autorytetów tylko po to, by stworzyć własny, równie ekskluzywny system, ale bez żadnych obiektywnych kryteriów weryfikacji.Zobacz.... Jeżeli uważasz, że stoisz po stronie prawdy, to musisz pamiętać, że prawda - w sensie filozoficznym i poznawczym - spełnia dwa kluczowe warunki: Obiektywność - jest niezależna od subiektywnych odczuć, emocji czy przekonań jednostki Weryfikowalność - można ją sprawdzić i potwierdzić za pomocą dowodów, doświadczenia lub logicznej analizy Małe przykłady, dla zobrazowania różnicy: Obiektywna i weryfikowalna prawda:- "Woda wrze w temperaturze 100°C przy ciśnieniu 1 atmosfery." - Można to sprawdzić eksperymentalnie. - "Ziemia krąży wokół Słońca." - Udowodnione obserwacyjnie i matematycznie. Subiektywna i nieweryfikowalna opinia:- "Najlepsza muzyka to jazz." - Zależy od gustu, nie można tego obiektywnie udowodnić. - "Czuję, że to jest prawda." - Samo odczucie nie stanowi dowodu. Co więcej, sama Biblia pokazuje, że Bóg działa według tych kryteriów:- Prorocy musieli spełniać obiektywne kryteria (Pwt 18,22) - ich proroctwa musiały się sprawdzać i mieć świadków - Apostołowie podkreślali weryfikowalność: "co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce" (1J 1,1) - Sam Jezus dawał obiektywne dowody swoich słów poprzez publiczne cuda i nauczanie Tymczasem Ty przedstawiasz jedynie subiektywne przekonania i nieweryfikowalne odczucia: - "czuję, że mam objawienie" - "wiem w sercu, że to prawda" - "mam bezpośredni dostęp do prawdy" To nie spełnia żadnego z warunków prawdy - jest całkowicie subiektywne i nieweryfikowalne. Bóg nigdy nie wymaga ślepej wiary - zawsze daje obiektywne podstawy do weryfikacji prawdy. Robisz sobie tym samym krzywdę - budując system przekonań, który nie ma cech prawdy, a jedynie Twoje osobiste interpretacje.viona napisał(a): Przemek, ja nie odrzucam "zrodel" lecz "autorytety".
Zrodla wiedzy to cos, co sama moge weryfikowac i oceniac, czy sa prawdziwe czy falszywe. Autorytety natomiast zawsze narzucaja mi kierunek myslenia i interpretacji tresci (patrz: Pawel a natchnienie Pism) Twierdzisz, że "nie odrzucasz źródeł, lecz autorytety" i że "źródła wiedzy to coś, co sama mogę weryfikować". Ale w jaki sposób weryfikujesz te źródła? - Jeśli przez porównanie z innymi źródłami - to te inne źródła też pochodzą od jakichś autorytetów - Jeśli przez własne doświadczenie - to jak weryfikujesz historyczne teksty sprzed 2000 lat? - Jeśli przez logiczną analizę - to skąd wiesz, że Twoja logika jest właściwa? Mówisz o rozróżnianiu "prawdziwych i fałszywych" źródeł, ale: - Jakich kryteriów używasz do tej oceny? "odczucia serca"? - Kto ustanowił te kryteria? "Kiedy serce bije szyciej"? - Jak weryfikujesz poprawność tych kryteriów? Krytykujesz Pawła za "narzucanie interpretacji", ale sama robisz dokładnie to samo - przedstawiasz swoją interpretację jako jedyną prawdziwą, bez możliwości jej obiektywnej weryfikacji.Nie da się całkowicie oddzielić "źródeł" od "autorytetów" - każde źródło historyczne zostało przez kogoś napisane, zachowane i przekazane. Sama decyzja, którym źródłom ufamy, a którym nie, opiera się na jakichś autorytetach. viona napisał(a): Przylapalam cie na jawnym klamstwie i masz teraz okazje zajac stanowisko w sprawie rzekomego gloszenia przez Syna Bozego nauki o "zbawieniu z laski przez wiare".
Pawel i Syn bozy to te "dwa zrodla"...i tylko jedno z nich uwazam za prawdziwe...masz jakies watpliwosci, ktore z tych dwoch zrodel odrzucam? Twierdzisz, że "przyłapałaś mnie na jawnym kłamstwie" - ale gdzie są dowody? W merytorycznej dyskusji sama deklaracja nie wystarczy - trzeba pokazać konkretne cytaty i wyjaśnić, na czym polega to rzekome kłamstwo. Stawiasz oskarżenie bez żadnych dowodów. Mówisz "tylko jedno z nich uważam za prawdziwe" (odnośnie Jezusa i Pawła), ale tu pojawia się fundamentalny problem: - Skąd w ogóle znasz nauczanie Jezusa? Z Ewangelii - Kto napisał i przekazał te Ewangelie? Także autorytety wczesnego Kościoła - Na jakiej podstawie przyjmujesz jedne teksty jako wiarygodne, a odrzucasz inne, skoro wszystkie pochodzą z tego samego okresu i środowiska? Nie możesz arbitralnie wybierać, które starożytne teksty akceptujesz, a które odrzucasz, bez podania jasnych kryteriów takiego wyboru i sposobu ich weryfikacji.Bo stwierdzenia w stylu "czuję tak w sercu" albo "czuję to w kościach" to są puste, subiektywne i nieweryfikowalne frazesy. Dokładnie w ten sposób postępują ludzie, którzy chcą ustanowić własne autorytety albo ci, którzy już posiadając jakiś autorytet, tak właśnie przekonują innych o swojej prawdzie. Kiedy chcesz pokazać prawdę lub coś udowodnić, musisz to przedstawić obiektywnie i weryfikowalnie, a nie puszczać frazesy o tym, co "czujesz w kościach". Postępując w ten sposób, sama stawiasz się w pozycji autorytetu, który oczekuje, że inni przyjmą twoje subiektywne odczucia jako prawdę - dokładnie to, co zarzucasz innym.To pokazuje, że wpadasz w tę samą pułapkę, którą krytykujesz u innych - tylko zamiast uznanych autorytetów religijnych, próbujesz ustanowić własny, oparty wyłącznie na osobistych odczuciach i nieweryfikowalnych twierdzeniach.viona napisał(a): Mynarek to prawdziwy expert w swojej dziedzinie. Ten facet naprawde wie, co mowi i pisze. Polecilam ci Mynarka w ramach "merytorycznej dyskusji". Ale do nowonarodzenia z ducha taka lektura nie jest konieczna. Nie da się tak dyskutować... kuriozalne..... Czy Ty nie widzisz sprzeczność w swoim rozumowaniu? Twoje własne słowa Ciebie zdradzają, to nie jest pierwszy raz..... Każdy Słownik to potwierdza: "Wyrazy bliskoznaczne słowa autorytet Najbardziej znane wyrazy bliskoznaczne słowa autorytet to: fachowiec, wielkość, rola, wzór, wyrocznia, (..) poszanowanie, wartość, prestiż, erudyta, klasyk, profesjonalista, uznanie, ekspert, znawca, " https://synonim.net/wyrazy-bliskoznaczn ... -autorytet Najpierw twierdzisz, że odrzucasz wszelkie autorytety(więc i ekspertów), a potem polecasz Mynarka jako "prawdziwego eksperta", czyli... autorytet.Nie możesz mieć obu naraz - albo odrzucasz wszystkie autorytety, albo jednak wybierasz te, które pasują do Twojej interpretacji. Ta niespójność pokazuje problem w Twoim podejściu do źródeł i autorytetów. Gdybym wyznawał Twoją filozofię, Viono, to z łatwością mógłbym odrzucać każdy argument, dowolnie.... Po prostu bym pisał, że "tkwisz w niewoli autorytetu" Mynarka, "nie dostąpiłaś prawdziwego objawienia", "jesteś ograniczona doktryną". To jest właśnie istota Twojej filozofii - chociaż tego nie dostrzegasz, ale dokładnie taki przekaz dajesz czytelnikom i wszystkim, którzy Cię czytają. Każdy, kto nie zgadza się z Twoją interpretacją, jest automatycznie klasyfikowany jako: - ograniczony doktrynalnie - oddający się autorytetom - nierozumiejący prawdy - tkwiący w niewoli prawa A przecież to dokładnie to samo, co zarzucasz innym - tworzenie ekskluzywnego systemu, gdzie tylko jedna interpretacja jest uznawana za prawdziwą. Tylko że w Twoim przypadku to Twoja interpretacja jest tym jedynym "prawdziwym" rozumieniem. To jest paradoks Twojej filozofii, którego nie widzisz - tworzysz własny, ekskluzywny system, robiąc dokładnie to, co zarzucasz innym.
|
Pn lut 10, 2025 16:06 |
|
 |
viona
Dołączył(a): N wrz 04, 2022 16:36 Posty: 437
|
 Re: Boga chyba nie ma. Change my mind.
Przeemek napisał(a): viona napisał(a): Przemek, nie ma dowodow w sprawach duchowych. Moze byc tylko subiektywna percepcja, refleksja. interpretacja, inspiracja..
Nie ma jakichs stalych punktow odniesienia.
Majac wole poznania wyzwalajacej prawdy trzeba wszystko co wiemy poddac w watpliwosc...zresetowac stary program...stac sie jak dziecko...i wystartowac od nowa. Ja tak wlasnie zrobilam. Odrzucilam autorytety, ktore uzurpowaly sobie prawo do mowienia mi co mam myslec i co mam robic i jak mam zyc.
Bardzo szanuje ludzi, ktorzy zdobyli madrosc i chetnie z nimi przebywam i rozmawiam. Zapewniam cie, ze sa to "konstruktywne dyskusje" i dzieki nim czuje, ze naprawde zyje.
Nigdy nie mam poczucia jakobym byla "w filozoficznej d...e/dziurze" z powodu zdrowego dystansu do Biblii, zredagowanej przez totalitarne instytucje religijne.
Jako protestant jestes fundamentalista, a to pojecie samo w sobie wyklucza porozumienie z ludzmi pragnacymi rozwijac sie duchowo. W kwestii duchowości - w chrześcijaństwie mamy tysiące świadectw nawróceń i działania Ducha Świętego, które choć subiektywne indywidualnie, kolektywnie pokazują spójny wzorzec. Po pierwsze nie przesadzaj z tymi " tysiącami świadectw nawróceń i działania Ducha Świętego w chrzescijanstwie". Akcjom "nawracania" na chrzescijanstwo napewno nie towarzyszyl duch prawdy. Synowi Bozemu nigdy nie chodzilo o "nawracanie na chrzescijanstwo" lecz o"poznanie prawdy" o duchowym Ojcu i o naszej duchowej istocie, ktora chrzescijanstwo tlumilo skutecznie "w zarodku" Po drugie , analizujac uczciwie tresc Biblii, nie sposob nie zauwazyc, ze "duch" dominujacy w ST rozni sie diametralnie od ducha, ktory -mimo przemoznego wplywu zydowskiego faryzeusza, samozwanczego "apostola" Pawla- dochodzi jednak do glosu w NT. Tak, NT zawiera szczatki opisow dzialania ducha prawdy. Niestety, jest tego bardzo niewiele w porownaniu do faryzejskiej propagandy. Dla ciebie, Przemek, jest to slabo widoczne (a raczej w ogole niewidoczne) poniewaz ty nie patrzysz na Biblie wlasnymi oczami lecz przez pryzmat doktryny religijnej, ktora dales sobie nieswiadomie narzucic samozwanczym autorytetom chrzescijanskim, wzorujacym sie na nauce i sposobach dzialania zydowskiego konwertyty. W ogole nie uwzgledniasz faktu, ze utworzona przez wladcow rzymskich i spolke Pawla instytucja koscielna wywierala decydujacy wplyw na wszystkie dziedziny zycia, na nauke i na kulture w przedziale 2000 lat. Ten wplyw nadal jest aktualny, ale jego moc bardzo slabnie, co zawdzieczamy dzialaniu ducha prawdy, ktory demaskuje bezwzglednie ducha judeochrzescijanskiego, ktory swoje wplywy oparl na ustanowionych przez siebie autorytetach, wbrew objawieniu Syna Bozego.
Gdyby nie wywrotowa dzialalnosc wyszkolonego w zwalczaniu objawionej prawdy Pawla, dzisiejszy swiat wygladalby inaczej, bo nie musielibysmy konfrontowac sie z naznaczona zlem i morderstwem niewinnych ludzi historia judeochrzescijanstwa...pomysl tylko, ile milionow(a moze nawet miliardow?) ludzkich istnien maja na sumieniu judeochrzescijanskie autorytety, dzialajace na terenach Europy, obu Ameryk, Afryki, Azji... Probujesz bronic protestantyzmu?...pomysl o "zaslugach" protestantow w Ameryce i zniewolonej przez instytucje koscielne Europie. Jaki "wzorzec" duchowosci masz na mysli, wytykajac mi brak uznania Biblii za ostateczny autorytet moralny?...ten zaprezentowany przez Pawla, ktorego retoryke przejely autorytety koscielne, przeklinajac i eliminujac kazda forme protestu i przeblysku swiadomosci wsrod kontrolowanych mas? Ludzie zapisujacy prawdziwe swiadectwa to gnostycy tepieni przez owczesny system. Na szczescie zapisane przez nich swiadectwa ujrzaly swiatlo dzienne i przyczyniaja sie do przebudzenia wielu szukajacych prawdy ludzi. Cytuj: To właśnie dlatego w Biblii mamy zapisane świadectwa apostołów i pierwszych chrześcijan - nie jako suche fakty, ale jako potwierdzenie działania tego samego Ducha w różnych ludziach. Jeśli całkowicie odrzucamy te świadectwa jako "autorytety", to jak w ogóle możemy mówić o duchowości? Duchowosc dzieci bozych nie opiera sie na autorytetach. Dzeci boze, istoty duchowe, istnieja poza wszelkimi autorytetami. Autorytety potrzebne sa tym, ktorzy nie wiedza kim sa...czyli bladzacym w ciemnosciach duchowych "grzesznikom". Syn Bozy daje przyklad wlasciwego podejscia do "autorytetu" rozmawiajac z Pilatem, ktoremu wydawalo sie, ze ma wladze nad swiadomym(duchowym) czlowiekiem. Cytuj: Co do dystansu i weryfikacji - sama sobie zaprzeczasz. Piszesz o "zdrowym dystansie" i "poddawaniu w wątpliwość", ale to przecież nie to samo co całkowite odrzucenie!?? To w końcu jak jest?. Każdy rozsądny człowiek weryfikuje źródła i sprawdza informacje, ale ostatecznie musi oprzeć się na jakichś autorytetach - czy to świadectwach historycznych, dokumentach, czy doświadczeniach innych ludzi. Nie da się stworzyć całkowicie nowej wiedzy w próżni. Dlaczego wciaz mi zarzucasz, ze odrzucam Biblie jako zrodlo wiedzy? Ja odrzucam tylko jej autorytet. Jest wiele innych zrodel, z ktorych korzystam, a ktorych tez nie obdarzam okresleniem "autorytet". Sama porownuje, weryfikuje i kwalifikuje moje zrodla. Nie potrzebuje do tego zadnych autorytetow. Dzieki mojej nowej duchowej naturze sama potrafie interpretowac czytane tresci. Cytuj: To prowadzi do fundamentalnego paradoksu w Twoim rozumowaniu - nawet odrzucając wszystkie autorytety, w końcu musisz zbudować swoją wiedzę na jakichś źródłach. A te źródła, czy tego chcesz czy nie, zawsze będą jakimś rodzajem autorytetu. Przemek, jak juz wczesniej pisalam, masz bzika na punkcie okreslenia "autorytet". Nawet, jesli wszystkie okreslenia swiata kojarza ci sie z autorytetem, to przyjmij wreszcie do wiadomosci, ze ja jestem wolna od tego bzika. Cytuj: Twierdzisz, że "kiedy człowiek otwiera się na prawdę, autorytety stają się zbędne", ale sama ta wiedza o tym, jak "Ojciec objawia siebie i Chrystusa" musiała skądś pochodzić. Skąd w ogóle wiesz o: - istnieniu Ojca - osobie Chrystusa - koncepcji objawienia - idei duchowej jedności - Sposobie w jaki się Bóg objawia i jak odróżnić wtedy Boga od fałszywego ducha/boga/objawienia Skad wiem?...najpierw jak kazdy "grzesznik" nie wiedzialam nic i nic nie rozumialam. Wierzylam w rozne wymyslone przez ludzi i poparte autorytetami koncepcje. Ale wiara nie dawala mi spokoju, rodzilo sie coraz wiecej pytan, na ktore zaden autorytet nie byl w stanie dac mi zadowalajacej odpowiedzi. W koncu stalam sie swiadma istota duchowa i polaczylam sie ze zrodlem mojego istnienia. W Biblii nazywa sie to "otrzymaniem kluczy do Krolestwa Bozego". Nie stalam sie przez to zadnym autorytetem i niczego nikomu nie narzucam, jak mi to probujesz caly czas wmawiac, nie rozumiejac zupelnie roznicy pomiedzy "czlowiekiem duchowym" a "czlowiekiem zmyslowym", o ktorej to roznicy pisal rzekomo Pawel( byc moze w chwili przeblysku swiadomosci, bo jest to calkiem prawdopodobne wsrod bladzacych ludzi). Tak, Biblia zawiera przyklady takich "przebudzen", ale nie tylko Biblia. Z racji urodzenia w kulturze chrzescijanskiej, najblizej mi do Biblii. Z racji mozliwosci dostepu do wszelkich istniejacych informacji w dzisiejszych czasach, wzrasta ludzkie poznanie. Kazdy, kto szuka prawdy, napewno ja znajdzie Czasy sie zmieniaja i poznanie nabiera zawrotnego tempa. Reszta to tylko kwestia impulsu "z gory", ktory dziala ponad wszelkimi autorytetami. Cytuj: Te wszystkie pojęcia i koncepcje nie pojawiły się przecież w próżni - pochodzą z jakichś źródeł, czy to z Biblii, czy z tradycji chrześcijańskiej, czy z innych tekstów religijnych. Nawet samo używanie określeń "Ojciec" i "Chrystus" pokazuje, że opierasz się na jakiejś wcześniejszej wiedzy i tradycji. Nie da się mieć całkowicie "bezpośredniego" dostępu do prawdy bez żadnych źródeł czy punktów odniesienia. Nawet najbardziej osobiste duchowe doświadczenie interpretujemy przez pryzmat pojęć i koncepcji, które poznaliśmy z jakichś źródeł - czyli właśnie autorytetów.
Tak postepuja "ludzie zmyslowi", ktorzy nie wiedza, kim sa i potrzebuja autorytetow, aby im potwierdzily, ze tak jest ok. Narodzone z ducha dzieci boze korzystaja bezposrednio ze zrodla prawdy. Wiem, ze wydaje ci sie to glupie...ale jest to typowe dla "czlowieka zmyslowego". Narodzenie z ducha nie mialoby w ogole sensu gdyby dzieci boze zalezne byly w jakikolwiek sposob od ziemskich autorytetow. Cytuj: Drugi błąd to: "ty nie masz watpliwosci, bo twoje serce nie protestuje " - oczywiście Biblia pokzauje wyraźnie dlaczego samo "serce" jest zawodnym przewodnikiem.... wręcz ostrzega przed poleganiem tylko na sercu: "Podstępne jest serce bardziej niż wszystko inne i niepoprawne – któż je zgłębi?" (Jr 17,9) "Kto ufa własnemu sercu, jest głupcem" (Prz 28,26)
Historia pokazuje niezliczone przypadki, gdzie ludzie "podążając za sercem" popełniali straszne błędy: - Dawid "poszedł za sercem" w sprawie Batszeby, co doprowadziło do cudzołóstwa i morderstwa - Salomon, mimo całej mądrości, pozwolił sercu prowadzić się ku bałwochwalstwu - Piotr był pewien w sercu, że nigdy nie zaprze się Jezusa, a jednak to zrobił - i dziesiątki innych......
W historii Kościoła mamy mnóstwo przykładów heretyków, którzy byli absolutnie przekonani w sercu o swojej racji: - Ariusz był całkowicie przekonany o swojej interpretacji - Montaniusz wierzył, że jego serce prowadzi go do prawdy - Marcjon był pewien, że jego serce właściwie interpretuje Pismo
W życiu codziennym również kierowanie się sercem może prowadzić do błędów. Oto przykłady: - Zakupy impulsywne – Decyzja o kupnie czegoś na podstawie chwilowego zauroczenia, bez - przemyślenia skutków finansowych. - Zaufanie do ludzi – Poleganie na emocjach i obietnicach, które później okazują się fałszywe. - Relacje międzyludzkie – Wchodzenie w związek tylko na podstawie silnych emocji, bez rozważenia długoterminowych konsekwencji. - Popełnianie błędów w pośpiechu – Decyzje podjęte w emocjach, np. w pracy lub w życiu osobistym, które potem okazują się nieprzemyślane. - Optymistyczne podejście do wyzwań – Zbyt szybkie założenie, że damy radę, mimo że wyzwania są trudniejsze, niż się wydaje.
Serce musi współpracować z rozumem i być weryfikowane przez obiektywne źródła prawdy. Same uczucia i wewnętrzne przekonania mogą nas zwodzić na manowce. Wszystkie przyklady, ktore podales nie dotycza kierowania sie sercem, lecz egoizmem. Nie ma lepszego drogowskazu niz "serce, na ktorym nasz Ojciec wypisal swoje prawo(milosci)" Wszystko, co dobre, pochodzi z serca. Czlowiek, kierujacy sie sercem nie krzywdzi siebie ani nikogo innego. Dary milosci(ducha sw.) "wlewane sa do serca" ...tak czytamy takze w Biblii. Szkoda, ze nie podoba ci sie sluchanie glosu serca. Cytuj: Nie da się mieć całkowicie "bezpośredniego" dostępu do prawdy bez żadnych źródeł czy punktów odniesienia. Nawet najbardziej osobiste duchowe doświadczenie interpretujemy przez pryzmat pojęć i koncepcji, które poznaliśmy z jakichś źródeł - czyli właśnie autorytetów....wpierw zaczynając od rodziców/opiekunów.... Gdybys mial racje, dzialanie ducha prawdy nie mialoby sensu. Jesli tego nie pojmujesz, znaczy to, ze nie jestes wolnym czlowiekiem, a to jest z kolei dowodem na to, ze nie poznales ani Ojca ani siebie. Cytuj: Właśnie Twoje powoływanie się na pewne Biblijne stwierdzenia, niejasne interpretacje z całosią jej przekazu, pokazują kluczowy problem w Twoim rozumowaniu. - Jeżeli stwierdzisz, że dostałaś "bezpośrednie objawienie" jak Piotr. Ale skąd inni mają wiedzieć, że to prawdziwe objawienie?
W przypadku Piotra: - Jezus publicznie potwierdził prawdziwość jego objawienia - Inni apostołowie byli świadkami - Późniejsze życie i działalność Piotra potwierdziły autentyczność jego doświadczenia - Kościół pierwotny rozpoznał i potwierdził jego autorytet Kosciol Chrystusa to twor duchowy, wolny od od wszelkich ludzkich autorytetow. Nalezace do niego dzieci boze laczy milosc i zadne z tych dzieci nie stanowi zadnego autorytetu dla innych. Wszystkie dzieci znaja te sama prawde i ciesza sie ta sama wolnoscia. Objawienie Piotra jest zapisanym w Biblii przykladem dla nas, abysmy mogli uswiadomic sobie prostote dzialania ducha bozego. Inni nie musza wiedziec o naszym objawieniu prawdy. Nawet w podanym przykladzie z Piotrem jest o tym napisane. Jezus Chrystus zabronil mowic innym, kim jest, co jest dowodem na to, ze prawda odcina sie od autorytetow. Natomiast ci,ktorzy znaja juz prawde objawienia, sila rzeczy dziela sie ta prawda z innymi, nie roszczac sobie prawa do uznania siebie za autorytet."Pierwsi maja byc ostatnimi". Judeochrzescijanskie instytucje religijne sa najlepszym przykladem przeczacym tej zasadzie. To, ze "Kościół pierwotny rozpoznał i potwierdził jego autorytet(Piotra)" to juz judeochrzescijanskie fantazje, ktorych skutkiem bylo powstanie instytucji kontroli zniewolonych ludzi i aparatu wladzy absolutnej Cytuj: Zarzucasz mi arbitralnie, zwłąsnego autorytetu "syndrom sztokholmski" i "dobrowolną niewolę prawa", ale sama tworzysz system jeszcze bardziej ekskluzywny i arbitralny - gdzie jedynym kryterium przynależności do "elity" jest zgodność z Twoją interpretacją.
To pokazuje, że próbujesz uciec od jednego systemu autorytetów tylko po to, by stworzyć własny, równie ekskluzywny system, ale bez żadnych obiektywnych kryteriów weryfikacji. Przemek, nie ma obiektywnych kryteriow weryfikacji prawdy objawienia, oprocz wydawanych przez dzieci boze "owocow ducha". Milosc wzajemna jest jedynym znakiem rozpoznawczym uczniow Jezusa Chrystusa. "Zgodnosc z moja interpretacja" nic nie znaczy. Jesli nie poczujesz w sercu tego impulsu, ktory pochodzi bezposrednio od Ojca, nigdy nie bedziesz nalezal do "elity" "domownikow" Domu Ojca. Aby stac sie dzieckiem bozym, trzeba uwolnic sie od klamstwa saczacego sie od wszystkich autorytetow swiata. Dlatego totalny reset starego programu...i powrot do stanu wiedzy dziecka przed ukonczeniem 2 lat. Cytuj: Zobacz....Jeżeli uważasz, że stoisz po stronie prawdy, to musisz pamiętać, że prawda - w sensie filozoficznym i poznawczym - spełnia dwa kluczowe warunki:
Obiektywność - jest niezależna od subiektywnych odczuć, emocji czy przekonań jednostki Weryfikowalność - można ją sprawdzić i potwierdzić za pomocą dowodów, doświadczenia lub logicznej analizy
Małe przykłady, dla zobrazowania różnicy: Obiektywna i weryfikowalna prawda: - "Woda wrze w temperaturze 100°C przy ciśnieniu 1 atmosfery." - Można to sprawdzić eksperymentalnie. - "Ziemia krąży wokół Słońca." - Udowodnione obserwacyjnie i matematycznie. Subiektywna i nieweryfikowalna opinia: - "Najlepsza muzyka to jazz." - Zależy od gustu, nie można tego obiektywnie udowodnić. - "Czuję, że to jest prawda." - Samo odczucie nie stanowi dowodu. Przemek, wszystkie te twoje inteligentne przyklady zagluszaja subtelny glos twojego serca. Caly czas szukasz na zewnatrz dowodow potwierdzajacych twoja racje. A gdybys tak choc raz sprobowal zajrzec w glab siebie...tam, gdzie Ojciec zapisal ci wszystko, co masz wiedziec, aby znalezc droge powrotna do Domu. Cytuj: Co więcej, sama Biblia pokazuje, że Bóg działa według tych kryteriów: - Prorocy musieli spełniać obiektywne kryteria (Pwt 18,22) - ich proroctwa musiały się sprawdzać i mieć świadków[u - Apostołowie podkreślali weryfikowalność: "co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce" (1J 1,1) - Sam Jezus dawał obiektywne dowody swoich słów poprzez publiczne cuda i nauczanie
Niezaleznie od tego, co gdziekolwiek zostalo napisane, dziecko boze nie musi niczego nikomu udowadniac. Kto ma oczy i uszy otwarte i tak zobaczy i uslyszy prawde. Kto nie jest otwarty, temu nawet Jezus Chrystus ani duch prawdy nie pomoga. Cytuj: Tymczasem Ty przedstawiasz jedynie subiektywne przekonania i nieweryfikowalne odczucia: - "czuję, że mam objawienie" - "wiem w sercu, że to prawda" - "mam bezpośredni dostęp do prawdy"
To nie spełnia żadnego z warunków prawdy - jest całkowicie subiektywne i nieweryfikowalne. Bóg nigdy nie wymaga ślepej wiary - zawsze daje obiektywne podstawy do weryfikacji prawdy. Robisz sobie tym samym krzywdę - budując system przekonań, który nie ma cech prawdy, a jedynie Twoje osobiste interpretacje.
Na twoja "prawde" monopol maja autorytety, ktore uznajesz. Moja prawda nalezy tylko do mnie. Wcale nie musze dzielic sie nia na forum. Ale robie to, bo tak podpowiada mi moje serce Judeochrzescijanska "prawda", owszem, obwarowana zostala roznymi warunkami, stawianymi przez autorytety. Najlepszym przykladem kryterium judeochrzescijanskiej prawdy byla "proba wody" w odniesieniu do czarownic i stosowana z luboscia rowniez przez protestantow. Cytuj: Mówisz o rozróżnianiu "prawdziwych i fałszywych" źródeł, ale: - Jakich kryteriów używasz do tej oceny? "odczucia serca"? - Kto ustanowił te kryteria? "Kiedy serce bije szyciej"? - Jak weryfikujesz poprawność tych kryteriów? Przemek, narodzone z ducha dziecko boze nie jest pozostawione samo sobie z tymi wszystkimi pytaniami. Do wlasciwych dpowiedzi zawsze prowadzi duch prawdy. I rzeczywiscie serce wysyla wtedy impuls potwierdzajacy, ze jestem na wlasciwej drodze. Cytuj: Krytykujesz Pawła za "narzucanie interpretacji", ale sama robisz dokładnie to samo - przedstawiasz swoją interpretację jako jedyną prawdziwą, bez możliwości jej obiektywnej weryfikacji. Glupoty piszesz. Caly czas probuje ci powiedziec, ze tylko twoja wlasna "interpretacja" jest ta jedyna wlasciwa.
Niestety, za ciebie decyduja autorytety za twoim osobistym przyzwoleniem. Samodzielnie boisz sie postawic pierwszego kroku. Cytuj: Nie da się całkowicie oddzielić "źródeł" od "autorytetów" - każde źródło historyczne zostało przez kogoś napisane, zachowane i przekazane. Sama decyzja, którym źródłom ufamy, a którym nie, opiera się na jakichś autorytetach. Oczywiscie ze "da sie", jesli tylko ma sie wole poznania prawdy i wystarczajaco duzo odwagi do bycia soba. Ja i tylko ja decyduje o tym, z ktorego zrodla skorzystam. (...) Cytuj: Gdybym wyznawał Twoją filozofię, Viono, to z łatwością mógłbym odrzucać każdy argument, dowolnie....(...) Gdybys tak zrobil, ruszylbys do przodu we wlasciwym kierunku. O to wlasnie chodzi, zebys odrzucil wszystkie cudze argumenty i odnalazl swoje wlasne. Moja droga nie moze byc twoja a twoja moja. Kazdy musi odnalezc wlasna droge, bo kazdy z nas jest indywiduum. Judeochrzescijanstwo mierzy wszystkich jedna miarka, dlatego potrzebna indoktrynacja , hierarchia wladzy i prawo koscielne. Cytuj: To jest właśnie istota Twojej filozofii - chociaż tego nie dostrzegasz, ale dokładnie taki przekaz dajesz czytelnikom i wszystkim, którzy Cię czytają. Każdy, kto nie zgadza się z Twoją interpretacją, jest automatycznie klasyfikowany jako: - ograniczony doktrynalnie - oddający się autorytetom - nierozumiejący prawdy - tkwiący w niewoli prawa Istota mojej filozofii jest wolnosc. Jesli tego nie dostrzegasz, znaczy to, ze istota twojej filozofii jest niewola...a jesli ta niewola ci odpowiada, to ja nie mam z tym problemu.
|
Wt lut 11, 2025 17:58 |
|
 |
Przeemek
Dołączył(a): Cz lut 23, 2017 0:53 Posty: 1803
|
 Re: Boga chyba nie ma. Change my mind.
viona napisał(a): Po pierwsze nie przesadzaj z tymi " tysiącami świadectw nawróceń i działania Ducha Świętego w chrzescijanstwie". Akcjom "nawracania" na chrzescijanstwo napewno nie towarzyszyl duch prawdy. Synowi Bozemu nigdy nie chodzilo o "nawracanie na chrzescijanstwo" lecz o"poznanie prawdy" o duchowym Ojcu i o naszej duchowej istocie, ktora chrzescijanstwo tlumilo skutecznie "w zarodku" Po drugie , analizujac uczciwie tresc Biblii, nie sposob nie zauwazyc, ze "duch" dominujacy w ST rozni sie diametralnie od ducha, ktory -mimo przemoznego wplywu zydowskiego faryzeusza, samozwanczego "apostola" Pawla- dochodzi jednak do glosu w NT.
Tak, NT zawiera szczatki opisow dzialania ducha prawdy.
Niestety, jest tego bardzo niewiele w porownaniu do faryzejskiej propagandy.
Dla ciebie, Przemek, jest to slabo widoczne (a raczej w ogole niewidoczne) poniewaz ty nie patrzysz na Biblie wlasnymi oczami lecz przez pryzmat doktryny religijnej, ktora dales sobie nieswiadomie narzucic samozwanczym autorytetom chrzescijanskim, wzorujacym sie na nauce i sposobach dzialania zydowskiego konwertyty.
W ogole nie uwzgledniasz faktu, ze utworzona przez wladcow rzymskich i spolke Pawla instytucja koscielna wywierala decydujacy wplyw na wszystkie dziedziny zycia, na nauke i na kulture w przedziale 2000 lat. Ten wplyw nadal jest aktualny, ale jego moc bardzo slabnie, co zawdzieczamy dzialaniu ducha prawdy, ktory demaskuje bezwzglednie ducha judeochrzescijanskiego, ktory swoje wplywy oparl na ustanowionych przez siebie autorytetach, wbrew objawieniu Syna Bozego.
Gdyby nie wywrotowa dzialalnosc wyszkolonego w zwalczaniu objawionej prawdy Pawla, dzisiejszy swiat wygladalby inaczej, bo nie musielibysmy konfrontowac sie z naznaczona zlem i morderstwem niewinnych ludzi historia judeochrzescijanstwa...pomysl tylko, ile milionow(a moze nawet miliardow?) ludzkich istnien maja na sumieniu judeochrzescijanskie autorytety, dzialajace na terenach Europy, obu Ameryk, Afryki, Azji...
Probujesz bronic protestantyzmu?...pomysl o "zaslugach" protestantow w Ameryce i zniewolonej przez instytucje koscielne Europie.
Jaki "wzorzec" duchowosci masz na mysli, wytykajac mi brak uznania Biblii za ostateczny autorytet moralny?...ten zaprezentowany przez Pawla, ktorego retoryke przejely autorytety koscielne, przeklinajac i eliminujac kazda forme protestu i przeblysku swiadomosci wsrod kontrolowanych mas?
Ludzie zapisujacy prawdziwe swiadectwa to gnostycy tepieni przez owczesny system. Zarzucasz mi czytanie Biblii 'przez pryzmat doktryny', ale sama przedstawiasz szereg mocnych twierdzeń bez żadnego merytorycznego poparcia. Twierdzisz o 'szczątkach działania Ducha w NT', ale nie pokazujesz żadnych konkretnych przykładów. Tymczasem mamy tysiące udokumentowanych świadectw działania Ducha Świętego w historii Kościoła - mnóstwo książek jest na ten temat - cytować? - nie tylko w postaci nawróceń, ale też cudów, uzdrowień, proroctw i innych manifestacji zgodnych z opisami biblijnymi. Gdzie są podobne świadectwa z tradycji gnostyckiej, którą uważasz za 'prawdziwszą'? Piszesz, że 'Synowi chodziło o poznanie prawdy', ale nie wyjaśniasz, skąd czerpiesz taką interpretację. Sam Jezus wyraźnie mówił o konieczności nawrócenia, pokuty i nowego narodzenia. To nie była tylko abstrakcyjna 'prawda', ale konkretna przemiana życia w relacji z Bogiem, potwierdzona działaniem Ducha Świętego. Oskarżasz 'instytucję kościelną' stworzoną przez 'władców rzymskich i spółkę Pawła', ale ignorujesz historyczne fakty. Prawdziwy Kościół Chrystusa zawsze istniał poza oficjalnymi strukturami - mamy setki świadectw zachowanych choćby w książce E. H. BROADBENT 'Kościół pielgrzymujący' https://archive.org/details/the-pilgrim ... %20Archive . Weźmy też przykład nestorianizmu, który objął terytorium trzykrotnie większe niż ówczensy Zachód i Wschód, docierając aż do Chin. Albo dzisiejszy podziemny Kościół w Chinach, który mimo prześladowań rośnie w siłę, z tysiącami świadectw działania Ducha i relacji z Bogiem żywym..... Pytasz o 'wzorzec duchowości' z ironicznym odniesieniem do Pawła, ale historia Kościoła pokazuje coś zupełnie innego. Już np. w książce E.H. Broadbenta dokumentuje nieprzerwane świadectwa prawdziwych wspólnot chrześcijańskich przez wieki - ludzi żyjących według wzorca Nowego Testamentu poza oficjalnymi strukturami. Te wspólnoty wykazywały dokładnie te same cechy, które widzimy w Dziejach Apostolskich i listach Pawła: - Głębokie osobiste nawrócenia - Życie w świętości i oddaniu Bogu - Prowadzenie przez Ducha Świętego - Wzajemna miłość i troska o potrzebujących - Gotowość do cierpienia dla Chrystusa Sam doświadczyłem podobnych przejawów autentycznego chrześcijaństwa we współczesnych wspólnotach. To nie jest kwestia 'kontrolowanych mas' czy 'autorytetu kościelnego', ale żywej relacji z Bogiem potwierdzonej konkretnymi owocami Ducha, dokładnie takimi jak opisuje Paweł w swoich listach.Twoje tezy o 'samozwańczym apostole Pawle' i 'faryzejskiej propagandzie' to czyste spekulacje bez historycznego poparcia. Jeśli masz tak krytyczne stanowisko wobec tradycyjnego chrześcijaństwa, powinieneś je poprzeć konkretnymi dowodami, a nie tylko własnymi interpretacjami i przypuszczeniami.... Ale to tym lepiej dla faktów i "Twojej" prawdy...... viona napisał(a): Ludzie zapisujacy prawdziwe swiadectwa to gnostycy tepieni przez owczesny system. ... Na szczescie zapisane przez nich swiadectwa ujrzaly swiatlo dzienne i przyczyniaja sie do przebudzenia wielu szukajacych prawdy ludzi. Ok..... To przeanalizujmy konkretnie Twoje twierdzenia o 'prawdziwych świadectwach gnostyków': Np. 'Apokryf Jana' https://sichow.pl/wp-content/uploads/20 ... cz-fig.pdf [Sekretna Księga Jana (Apokryf Jana), Przekład i redakcja: Paul Kieniewicz] - już na "starcie" pomijasz kluczowy fakt historyczny - tekst ten pierwotnie nie miał nic wspólnego z chrześcijaństwem - jak też i inne z tej Biblioteki z Nag Hammadi. Jak podaje sama Wikipedia: 'Pierwotnie utwór miał charakter niechrześcijański, lecz w kolejnych redakcjach wprowadzano chrystianizacyjne poprawki przez dodanie osoby Jezusa i apostołów' https://pl.wikipedia.org/wiki/Apokryf_Jana - nie było tam nic ani o Jezusie(Synu Bożym) czy apostołach. Spójrzmy na konkretną treść Apokryfu Jana:' Początek Rzeczywistości Nie wiedzielibyśmy nic o tym, co niewysłowione i nic o tym, co niezmierzone, bez pomocy Tego, który wychodzi od Jedynego, który jest Ojcem. Jedynie On nas poinformował. Ojciec jest otoczony światlem, pojmuje siebie w tym świetle, co jest w źródle wody żywej, która wszystkie eony utrzymuje. Jest On świadomy swojego odbicia wszędzie dookoła Jego. Spostrzegając Jego odbicia we źródle Ducha, kocha odbicie, które widzi we świetlnej wodzie. A Jego samoświadoma myśl, Ennoia, poczęła się. Ujawniając się, w blasku jego światłości, stała przed nim. I to jest (30) pierwsza moc, która wystąpiła na początku przed Pełnią i która pojawiła się w myśli Ojca. Pierwsza myśl (Pronoia) wszystkiego. Jej światło jest odbiciem Jego światła, moc doskonała, która jest odbiciem niewidzialnego (35) dziewiczego Ducha, który jest doskonały. Jest pierwszą mocą, sławą Barbelo, doskonałą (5,1) chwałą wśród eonów, chwałą objawienia. Ona oddała chwałę dziewiczemu Duchowi, to ona była tą, która go wychwala, bo to z niego powstała. Oto pierwsza myśl, (5) jego odbiciem. Ona jest uniwersalnym łonem, bo ona jest pierwsza przed wszystkimi. 3 Jest Matką-Ojcem Pierwszy Człowiek Duch Święty Po trzykroć męskim, po trzykroć potężnym, trzykrotnie nazwanym, androgenicznym i (10) wiecznym eonem wobec Niewidzialnego, i to pierwszym, który wystąpił.
Pierwsze Struktury Pełni Ona zaś – to jest Barbelo - prosiła niewidzialnego, dziewiczego ducha, aby udzielił jej Prekognicje. i Duch się zgodził. A gdy się zgodził (15) wystąpiła Prekognicja i stanęła razem z Opatrznością ; ta zaś pochodziła z Myśli niewidzialnego i dziewiczego Ducha. Wychwalała go (i) jego doskonałą moc, (czyli) Barbelo, bo przecież (20) dla niej powstała. I ponownie prosiła, aby dał jej niezniszczalność i zgodził się. A gdy się zgodził, objawiła się Niezniszczalność i stanęła razem z Myślą i z Prekognicją i wysławiała (25) Niewidzialnego i Barbelo. Bo to ona była powodem, dla którego powstała. Barbelo prosiła, aby dano jej Życie Wieczne. Niewidzialny Duch zgodził się. I gdy się zgodził, wystąpiło Życie (30) Wieczne i stanęło (razem z innymi). Wychwalali Niewidzialnego Ducha i Barbelo. Bo to ona była powodem, dla którego powstał. Ta zaś prosiła ponownie, by udzielono jej Prawdy i Niewidzialny Duch się zgodził. Gdy się zgodził, wystąpiła Prawda. (35). Stanęły razem i wychwalały niewidzialnego (6,1), znakomitego Ducha i jego Barbelo. To z jej powodu powstały. I jest pięć eonów Ojca. A są to: Pierwszy człowiek, obraz niewidzialnego Ducha (5). I jest to: Pronoia – to znaczy Barbelo – Myśl, to jest Prekognicja i Niezniszczalność, Życie wieczne i (5)....'Same nielogiczności teologiczne i filozoficzne:- Bóg potrzebuje prośby Barbelo, by stwarzać kolejne byty – to sugeruje, że Bóg nie jest wszechmocny ani wszechwiedzący, co przeczy monoteistycznej koncepcji Boga. - Chaos i brak jasnej struktury kreacji – pojawiające się byty są często powtarzane, bez wyraźnej logiki ich funkcji. - Zbyt skomplikowany system eonów – w chrześcijańskiej teologii Bóg działa prosto i logicznie, a tutaj pojawia się skomplikowana struktura, która jest na wskorś zbędna. - Sprzeczności w koncepcji Boga – raz jest "niewidzialnym duchem", a innym razem tworzy przez "odbicie siebie", co to ma być z a Bóg? Dlaczego? Bo ta Gnoza nie ma nic wspólnego z prawdą, jakąkolwiek, to zlepek różnych religii, ideologii, filozofi i wierzeń, np.:- Motyw emanacji boskich bytów – podobny do koncepcji eonów w gnostycyzmie oraz do hinduskich i buddyjskich idei stopniowego objawiania się boskości. - Barbelo jako pierwotna Matka-Ojciec – przypomina dualistyczne bóstwa z mitologii mezopotamskiej i egipskiej (np. Nun w Egipcie). - Hierarchia bytów wyłaniających się z pierwotnej jedności – koncepcja znana z filozofii platońskiej i hermetyzmu. - Pierwszy Człowiek (Anthropos) – podobny do idei Adama Kadmona w kabale czy pierwotnego człowieka w mandajskich wierzeniach. Idziemy dalej........'Sophia (25) Stało się, że Mądrość (Sophia), należąca do) Epinoii, ponieważ jest także eonem, zastanowiła się w swoim umyśle, przez myślenie razem z Prekognicją niewidzialnego Ducha. Postanowiła objawić obraz ze samej siebie, jednak bez zgody Ducha (30) – bo na to się nie zgodził, i bez jej partnera oraz bez jego przemyślaną pomoc. Jej męska osobowość nie zgodził się na to. Bez zgody Ducha (35) i bez wiedzy swego partnera wyprowadziła ów obraz. (10,1) Z powodu niepokonanej mocy, która jest w niej, jej myśl nie pozostała bezskuteczna. Coś ujawniło się z niej, różny od jej postaci (5). Ponieważ ona stworzyła go bez udziału swego współtowarzysza, był to twór niepodobny do wyglądu swej matki, miał inną postać. Sophia spojrzała na owoc swojej woli, która się urzeczywistniła. Jej twór odmienił swój wygląd na podobieństwo smoka o głowie lwa. Jego oczy (10) były jak ogień bo rzucając błyskawicami wysyłały światłość. Odrzuciła go daleko od siebie, z dala od tych miejsc, aby nikt z nieśmiertelnych nie mógł go oglądać, bo stworzyła go w braku gnozy. Otoczyła go (15) świetlistym obłokiem, 7 ustawiła tron w środku obłoku, aby nikt nie mógł go widzieć, poza Duchem świętym, którego nazywa się „matką żyjących”. Nazwała go też jego imieniem Jaltabaoth.
Jaltabaoth, władca świata
Jaltabaoth jest głównym władcą. To on otrzymał od swej matki wielką moc i oddalił się od niej. Przebywał zaś z dala od miejsc, gdzie został stworzony. Zjednoczony z tą bezmyślnością w sobie, zrodził władze, na wzór królestwa wyższe.'Albo: 'Pierwsza jest ta, której imię Athoth, nazywa się ją pokoleniem żniwiarzy sierpem. Drugą jest Harmas, którą jest oko pożądania, trzecią jest Kalila-Umbri...'
(..........)
Ja zaś rzekłem: „Panie, skąd przyszedł duch fałszywy?” Na to mi odpowiedział: „Metropator jest tym, który bogaty jest w miłosierdzie, Duch święty (35) w każdej postaci, to ten, który jest pełen litości i (28,1), który troszczy się o was. Poprzez Epinoia i Opatrzność światła, on wzbudził nasienie doskonałego pokolenia i jego myśl oraz wieczną (5) światłość człowieka. Gdy pierwszy archont zauważył, że ci z wybranego pokolenia są wyżsi od niego ze względu na wysokość i że przewyższają go w myśleniu, postanowił opanować ich rozumowanie, nie wiedząc jednak, że przewyższają (10) go w myśleniu i że nie jest w stanie ich opanować. Podjął naradę ze swoimi potęgami i mocami, które były jego siłami. Ci popełnili z Sophia cudzołóstwo, jeden po drugim i spłodzili gorzki los (15), który jest ostatni sposób uwięzienia. Los ten jest różnego rodzaju, tak jak demony są różnego rodzaju. I jest cięższy i mocniejszy od tego, którym zostali związani bogowie, aniołowie i demony (20) i wszystkie pokolenia aż do dnia dzisiejszego. Z tego losu wywodzą się, wszelka bezbożność i niesprawiedliwość i bluźnierstwo i węzeł zapomnienia i niewiedza i wszelkie (25) krępujące nakazy z ciężkimi grzechami i wielkim strachem. I tak całe stworzenie stało się ślepe, żeby nie mogło poznać Boga, który jest ponad wszystkim. Ale z powodu uwiężenia w zapomnieniu, (30) nie poznają swoje grzechy. Są uwięzieni okresami i sezonami poprzez los, który jest panem nad wszystkim.......Te elementy są całkowicie sprzeczne z nauką chrześcijańską:- Wprowadzają mnogość bogów i władców - Przedstawiają alternatywną, fantastyczną wizję stworzenia - Negują jedyność Boga StwórcyAlbo inne absurdy:Fantastyczne opisy władców ze zwierzęcymi twarzami:"Pierwszym jest Athoth i ma twarz owcy, drugim jest Eloaiu i ma twarz osła, trzecim jest Astaphaios i ma twarz hieny, czwartym jest Jao i ma twarz smoka o siedmiu głowach, piątym jest Sabaoth i ma twarz smoka, szósty jest Adonin i ma twarz małpy"Dziwaczny opis stworzenia Ewy:"Archont wydobył jednak część mocy z Adama i tak uczynił jeszcze jeden twór, w kształcie kobiety, na wzór obrazu Epinoia, która się mu objawiła. Wziął więc część, którą wydobył z mocy człowieka, dla stworzenia kobiecości"Te elementy są kompletnie sprzeczne zarówno z:- Biblijnym opisem stworzenia - Logiką i rozsądkiem (władcy ze zwierzęcymi głowami) - Koncepcją jednego Boga (mnożenie bytów boskich i półboskich) Jasno widać z samego tekstu, że mamy do czynienia z tekstem mitologiczno-fantastycznym, który ma więcej wspólnego z pogańskimi mitologiami niż z chrześcijaństwem czy jakąkolwiek racjonalną teologią.Już pierwsi chrześcijanie znający wręcz pierwszych uczniów Syna Bożego, jak np. świadectwo Ireneusza, który już w II wieku zdemaskował te błędy w swoim dziele 'Przeciw herezjom': 'Besides those, however, among these heretics who are Simonians... Some of them, then, set forth a certain Aeon who never grows old, and exists in a virgin spirit: him they style Barbelos.' 'A multitude of Gnostics have sprung up, and have been manifested like mushrooms growing out of the ground.' [ Księga I , roz. od 29 -32, https://www.earlychristianwritings.com/ ... book1.html ] Nie ma więc mowy o 'prawdziwych świadectwach' - mamy do czynienia z późniejszymi tekstami gnostyckimi, które: - Nie pochodzą od apostołów - Zawierają nauki sprzeczne z chrześcijaństwem - Zostały rozpoznane jako fałszywe już przez wczesnych Ojców Kościoła To pokazuje, że wbrew Twoim sugestiom, teksty gnostyckie nie są żadnym 'ukrytym świadectwem prawdy', al e późniejszymi konstrukcjami filozoficzno-religijnymi sprzecznymi z autentycznym chrześcijaństwem.Widać wyraźnie, że nie masz pojęcia jak bardzo absurdalne rzeczy zawierają te teksty - być może nie przeczytałeś ich uważnie. To są często niespójne, chaotyczne opowieści oderwane od wszelkiej teologicznej i logicznej spójności. A krytykujesz dobrze napisane i spójne Ewangelie, jednocześnie akceptując teksty, które brzmią jak wymyślone historie, pisane na kolanie, jakby autor miał jakieś omamy - a jednak widzisz w nich 'prawdę'. Pokazuje to, że sam popadłeś w to, co jest istotą herezji - tworzysz własną filozofię i ideologię w oderwaniu od faktów historycznych i logiki. Budując swoje przekonania na takich gnostyckich apokryfach jak "Apokryf Jana", z jego zwierzęcymi bóstwami i fantastycznymi wizjami, idziesz drogą starożytnych gnostyków - drogą, która została odrzucona nie tylko przez chrześcijaństwo, ale i przez racjonalne myślenie.viona napisał(a): Duchowosc dzieci bozych nie opiera sie na autorytetach. Dzeci boze, istoty duchowe, istnieja poza wszelkimi autorytetami. Autorytety potrzebne sa tym, ktorzy nie wiedza kim sa...czyli bladzacym w ciemnosciach duchowych "grzesznikom".
Syn Bozy daje przyklad wlasciwego podejscia do "autorytetu" rozmawiajac z Pilatem, ktoremu wydawalo sie, ze ma wladze nad swiadomym(duchowym) czlowiekiem. Odrzucasz autorytety biblijne jako niepotrzebne 'duchowym ludziom', ale jednocześnie przyjmujesz jako autorytet teksty gnostyckie???: 'Ona zaś – to jest Barbelo - prosiła niewidzialnego, dziewiczego ducha, aby udzielił jej Prekognicje. i Duch się zgodził... I ponownie prosiła, aby dał jej niezniszczalność i zgodził się...'Nawet w tych tekstach, które uważasz za źródło prawdy, mamy hierarchię autorytetów - byty proszące o wiedzę i łaski od wyższych bytów. Dlaczego więc odrzucasz autorytet apostołów, a przyjmujesz autorytet gnostyckich wizji? Twierdzisz, że 'dzieci boże istnieją poza wszelkimi autorytetami', ale opierasz się na świadectwach apokryfów, które same są pełne hierarchii i autorytetów:'I jest pięć eonów Ojca. A są to: Pierwszy człowiek, obraz niewidzialnego Ducha... Pronoia – to znaczy Barbelo – Myśl, to jest Prekognicja i Niezniszczalność...'To pokazuje, że nawet teksty, które uważasz za źródło prawdy, przecząTwojemu własnemu twierdzeniu o niepotrzebności autorytetów. Twierdzisz, że 'duchowość dzieci bożych nie opiera się na autorytetach', ale jednocześnie powołujesz się na przykład Jezusa z Piłatem. Tu pojawia się fundamentalna sprzeczność - skąd znasz tę historię? Z tych samych świadectw apostolskich, które odrzucasz jako 'autorytety'. Nie możesz logicznie używać świadectw, które jednocześnie kwestionujesz.  ! Nie można logicznie twierdzić, że świadectwa są niewiarygodne, a jednocześnie budować na nich swoją duchowość.... viona napisał(a): Dlaczego wciaz mi zarzucasz, ze odrzucam Biblie jako zrodlo wiedzy? Ja odrzucam tylko jej autorytet. Jest wiele innych zrodel, z ktorych korzystam, a ktorych tez nie obdarzam okresleniem "autorytet". Sama porownuje, weryfikuje i kwalifikuje moje zrodla. Nie potrzebuje do tego zadnych autorytetow. Dzieki mojej nowej duchowej naturze sama potrafie interpretowac czytane tresci. Rozumiem, że nie odrzucasz całkowicie Biblii jako źródła wiedzy, ale kwestionujesz jej autorytet. Jednak wydaje mi się, że nawet jeśli nie przypisujesz Biblii roli autorytetu, to i tak musisz oprzeć się na jakichś kryteriach, aby ocenić czy jakiś fragment czy naukę z niej przyjmujesz czy nie. Inaczej mówiąc, sama decyzja o tym, które części Biblii są dla Ciebie wiarygodne, a które nie, opiera się na jakimś założonym przez Ciebie autorytecie ( np. własnym rozeznaniu duchowym). Przywołałem przykład Ireneusza z Lyonu, który już w II w. polemizował z naukami gnostyckimi, wskazując na ich sprzeczność z nauczaniem apostolskim. Jest to o tyle istotne, że Ireneusz z nał jeszcze bezpośrednich uczniów apostołów. Jego świadectwo pokazuje, że gnostycyzm był postrzegany jako odejście od pierwotnego chrześcijaństwa już przez bardzo wczesnych pisarzy. Oczywiście możemy kwestionować wiarygodność Ireneusza, ale wtedy znów stajemy przed pytaniem - na jakiej podstawie? Jakim autorytetem się kierujemy odrzucając jego świadectwo?Zacytowałem kilka fragmentów z Apokryfu Jana, które są bardzo odległe od nauczania Jezusa i apostołów znanego z Nowego Testamentu. Zawierają one elementy mitologiczne, spekulacje na temat hierarchii bytów duchowych, czy dziwaczne opisy stworzenia człowieka. Oczywiście możemy te teksty interpretować symbolicznie czy alegorycznie, ale znów powstaje pytanie - na jakiej podstawie? Skąd wiemy, że taka interpretacja jest słuszna?Piszesz, że dzięki swojej duchowej naturze potrafisz sama interpretować czytane treści, bez potrzeby odwoływania się do autorytetów. Rozumiem to pragnienie duchowej autonomii i bezpośredniego kontaktu z prawdą. Jednak ryzyko takiej postawy polega na tym, że nasze własne przekonania i odczucia stają się jedynym kryterium prawdy. A przecież nasze serca i umysły mogą nas zwodzić. Dlatego potrzebujemy jakichś zewnętrznych i obiektywnych punktów odniesienia.Wydaje mi się, że kluczową kwestią jest spójność i konsekwencja w podejściu do źródeł i autorytetów. Nawet jeśli całkowicie odrzucamy tradycyjne autorytety religijne, to i tak opieramy się na jakichś założeniach i kryteriach w ocenie tekstów czy doświadczeń duchowych. Niezwykle trudno jest całkowicie odciąć się od wszelkich zewnętrznych punktów odniesienia.viona napisał(a): Przemek, jak juz wczesniej pisalam, masz bzika na punkcie okreslenia "autorytet". Nawet, jesli wszystkie okreslenia swiata kojarza ci sie z autorytetem, to przyjmij wreszcie do wiadomosci, ze ja jestem wolna od tego bzika. Po pierwsze, określenie "bzik" sugeruje jakąś obsesję lub irracjonalne podejście. Tymczasem moje rozumienie roli autorytetów wynika z logicznej analizy i obserwacji rzeczywistości. Tak jak próbowałem pokazać na przykładach, autorytety są nieodłączną częścią naszego życia - czy to w relacjach społecznych (rodzice, nauczyciele), zawodowych (eksperci, specjaliści) czy poznawczych (źródła wiedzy, kryteria prawdy). Mówiąc, że jesteś "wolna od bzika na punkcie autorytetów", sugerujesz, że w ogóle nie podlegasz ich wpływowi. Ale czy to w ogóle możliwe? Czy da się funkcjonować w świecie bez odniesienia do jakichkolwiek autorytetów? Twierdzę, że nie, podobnie jak nie da się żyć poza wpływem grawitacji, nawet jeśli ktoś by twierdził, że jest od niej wolny. Czy gdy jesteś chora, idziesz do lekarza, to nie jest on wtedy dla Ciebie autorytetem w kwestii zdrowia? Albo gdy coś się zepsuje w Twoim samochodzie, jedziesz do mechanika, który jest autorytetem w kwestii napraw? Gdy uczysz się czegoś nowego, opierasz się na książkach, artykułach, wykładach - ich autorzy są dla Ciebie autorytetami w danej dziedzinie.Nie chodzi mi o ślepe, bezkrytyczne posłuszeństwo autorytetom. Oczywiste jest, że powinniśmy zachować zdrowy dystans, weryfikować informacje, myśleć samodzielnie. Ale całkowite odrzucenie wszelkich autorytetów prowadzi do absurdu - tak jakby każdy z nas miał samodzielnie odkrywać całą wiedzę o świecie od zera, bez odniesienia do pracy i osiągnięć innych ludzi. W sferze duchowej jest podobnie. Oczywiście mamy prawo i obowiązek do osobistych poszukiwań, doświadczeń, przemyśleń. Ale czy oznacza to, że powinniśmy całkowicie zignorować mądrość i doświadczenia tych, którzy podążali tą drogą przed nami? Czy ich świadectwa i nauki nie mogą być dla nas pomocne, nawet jeśli nie traktujemy ich jako nieomylne i ostateczne autorytety? viona napisał(a): Skad wiem?...najpierw jak kazdy "grzesznik" nie wiedzialam nic i nic nie rozumialam. Wierzylam w rozne wymyslone przez ludzi i poparte autorytetami koncepcje. Ale wiara nie dawala mi spokoju, rodzilo sie coraz wiecej pytan, na ktore zaden autorytet nie byl w stanie dac mi zadowalajacej odpowiedzi.
W koncu stalam sie swiadma istota duchowa i polaczylam sie ze zrodlem mojego istnienia. W Biblii nazywa sie to "otrzymaniem kluczy do Krolestwa Bozego".
Nie stalam sie przez to zadnym autorytetem i niczego nikomu nie narzucam, jak mi to probujesz caly czas wmawiac, nie rozumiejac zupelnie roznicy pomiedzy "czlowiekiem duchowym" a "czlowiekiem zmyslowym", o ktorej to roznicy pisal rzekomo Pawel( byc moze w chwili przeblysku swiadomosci, bo jest to calkiem prawdopodobne wsrod bladzacych ludzi).
Tak, Biblia zawiera przyklady takich "przebudzen", ale nie tylko Biblia. Z racji urodzenia w kulturze chrzescijanskiej, najblizej mi do Biblii. Z racji mozliwosci dostepu do wszelkich istniejacych informacji w dzisiejszych czasach, wzrasta ludzkie poznanie. Kazdy, kto szuka prawdy, napewno ja znajdzie Czasy sie zmieniaja i poznanie nabiera zawrotnego tempa. Reszta to tylko kwestia impulsu "z gory", ktory dziala ponad wszelkimi autorytetami. Viono, rozumiem Twoje pragnienie bezpośredniego, mistycznego poznania prawdy. Jednak wydaje mi się, że Twoje rozumowanie zawiera pewne luki........ Twierdzisz, że stałaś się "świadomą istotą duchową" i "połączyłaś się ze źródłem istnienia". Ale są to bardzo subiektywne i nieweryfikowalne stwierdzenia. Równie dobrze ja mógłbym powiedzieć, że to ja jestem odrodzony duchowo. I co wtedy? Czyje doświadczenie jest prawdziwe? Sama deklaracja nie jest dowodem. Potrzebny jest jakiś obiektywny punkt odniesienia.Powołujesz się na biblijne pojęcia jak "klucze do Królestwa" czy rozróżnienie "człowieka duchowego i zmysłowego" - a jednocześnie odrzucasz autorytet Biblii. Skąd wiesz, że akurat te pojęcia są prawdziwe, skoro kwestionujesz wiarygodność źródła, z którego pochodzą? Mówisz, że nie potrzebujesz już autorytetów w codziennym życiu. Ale czy rzeczywiście tak jest? Czy już nigdy nie pójdziesz do lekarza, mechanika, prawnika, zegarmistrza, szewca, informatyka, gastronoma? A może kiedy wybierasz się z przyjaciółmi do restauracji to też mówisz kucharzowi, co jest prawdziwie pożywne, a co tylko fanaberią? Bo nie uznajesz jego autorytatywnego podejścia w gotowaniu, w któym by się z Tobą nie zgodził? I może już nie będziesz czytać książek, słuchać wykładów? Całkowite odcięcie się od wiedzy i umiejętności innych jest w praktyce niemożliwe. Korzystanie z ich kompetencji nie oznacza utraty wolności czy własnego osądu. Sugerujesz, że "czasy się zmieniają" i stare autorytety tracą znaczenie. Ale czy oznacza to, że prawda się zmienia? Czy podstawowe duchowe intuicje ludzkości - wyrażane przez mędrców, mistyków, proroków - są teraz nieaktualne? Moim zdaniem prawdziwa mądrość jest ponadczasowa, nawet jeśli trzeba ją na nowo odczytywać w każdej epoce. Szanuję Twoją duchową drogę, ale całkowite odrzucenie autorytetów prowadzi do subiektywizmu i braku możliwości weryfikacji. Potrzebujemy zarówno osobistego doświadczenia, jak i oparcia w czymś, co nas przekracza - czy to będzie Pismo, Tradycja czy mądrość wspólnoty wierzących. Dopiero w dialogu między tym, co wewnętrzne i zewnętrzne, obiektywne i subiektywne, możemy w pełni rozwijać się w prawdzie. viona napisał(a): Tak postepuja "ludzie zmyslowi", ktorzy nie wiedza, kim sa i potrzebuja autorytetow, aby im potwierdzily, ze tak jest ok. Narodzone z ducha dzieci boze korzystaja bezposrednio ze zrodla prawdy. Wiem, ze wydaje ci sie to glupie...ale jest to typowe dla "czlowieka zmyslowego".
Narodzenie z ducha nie mialoby w ogole sensu gdyby dzieci boze zalezne byly w jakikolwiek sposob od ziemskich autorytetow. Ale skąd wiesz, że Twoje doświadczenie jest prawdziwe? Dlaczego Twoja interpretacja miałaby być lepsza niż innych dzieci Bożych, którzy doświadczali inaczej? Nie dostrzegasz w Swojej filozofii, że bez zewnętrznych punktów odniesienia każdy może twierdzić, że ma prawdę.Mówisz, że "ludzie zmysłowi" polegają na autorytetach. Ale czy to źle korzystać z mądrości i doświadczenia innych? Sam Jezus odnosił się do Pisma i tradycji. Odrzucenie wszystkich autorytetów to samowola, a nie wolność.Sugerujesz, że narodzenie z Ducha czyni autorytety zbędnymi. Ale jak odróżnić prawdziwe natchnienia od złudzeń bez oparcia w chociażby tradycji apostolskiej Kościoła, Pisma? Historia pokazuje, że subiektywizm w duchowości prowadzi na manowce.Potrzebujemy i indywidualnego doświadczenia, i wspólnoty wiary, która je weryfikuje. Dopiero w dialogu tego co subiektywne i obiektywne możemy wzrastać w prawdzie. Całkowity indywidualizm prowadzi do pychy i błędu.viona napisał(a): Wszystkie przyklady, ktore podales nie dotycza kierowania sie sercem, lecz egoizmem. Nie ma lepszego drogowskazu niz "serce, na ktorym nasz Ojciec wypisal swoje prawo(milosci)" Wszystko, co dobre, pochodzi z serca. Czlowiek, kierujacy sie sercem nie krzywdzi siebie ani nikogo innego. Dary milosci(ducha sw.) "wlewane sa do serca" ...tak czytamy takze w Biblii. Szkoda, ze nie podoba ci sie sluchanie glosu serca. Po pierwsze... jak na ironie, Twoja argumentacja, choć z pozoru słuszna, w istocie promuje pewien duchowy egoizm. Sugerując, że tylko Ty znasz prawdziwy głos serca, a inni są zniewoleni przez autorytety, stawiasz siebie w roli jedynego arbitra prawdy. Tymczasem autentyczne życie w Duchu opiera się na pokorze, która uznaje, że każdy z nas może pobłądzić i potrzebuje pomocy innych w rozeznawaniu Bożej woli. Tylko we wspólnocie Kościoła, wsłuchując się zarówno w głos sumienia, jak i w mądrość Objawienia, możemy w pełni realizować prawo miłości wypisane w naszych sercach. Poza tym.... przywołuję konkretne cytaty z Pisma Świętego nie po to, by narzucić Ci "autorytet", ale by pokazać, że chrześcijaństwo od samego początku przestrzegało przed poleganiem wyłącznie na subiektywnych odczuciach. To nie jest mój wymysł, ale część Bożego Objawienia, które bierze pod uwagę złożoność ludzkiej natury. Przykłady z życia wielkich postaci biblijnych i historii Kościoła nie służą szukaniu "dziury w całym", ale uczeniu się na błędach poprzedników. Jeśli nawet ludzie tej miary co Dawid, Salomon czy Piotr potrafili pobłądzić kierując się sercem wbrew Bożym przykazaniom, to czy my jesteśmy mniej narażeni na złudzenia? Pokora nakazuje czujność. Nie twierdzę, że należy zupełnie zignorować swoje wnętrze. Wręcz przeciwnie - głos sumienia i osobista więź z Bogiem to fundament chrześcijańskiego życia. Ale Pismo Święte - prawda obiektywna - jest drogowskazem pomagającym rozeznać, czy idziemy drogą Ducha Świętego, czy własnych omamień. Nie chodzi o ślepe posłuszeństwo, ale roztropne wsłuchiwanie się w głos objawienia - Słowa Boga i Ojca, stworzycela który wie najlepiej. Moje podejście nie wynika z subiektywizmu, ale z realizmu co do ludzkiej kondycji i pokory wobec mądrości Kościoła. Ja też mogę się mylić. Dlatego nie ufam bezgranicznie sobie, ale konfrontuję swoje odczucia z obiektywnymi kryteriami wiary. To nie ogranicza mojej wolności, ale chroni przed pobłądzeniem.Zarówno Pismo Święte, jak i zdrowy rozsądek uczą nas, by nie polegać bezgranicznie na poruszeniach własnego serca, ale weryfikować je w świetle wiary i rozumu. Nie oznacza to braku zaufania do Boga, ale uznanie, że Jego głos rozbrzmiewa nie tylko w nas, ale i poprzez Kościół. Dopiero wsłuchując się równocześnie w siebie i Tradycję jesteśmy w stanie bezpiecznie rozeznawać Bożą wolę. viona napisał(a): Gdybys mial racje, dzialanie ducha prawdy nie mialoby sensu. Jesli tego nie pojmujesz, znaczy to, ze nie jestes wolnym czlowiekiem, a to jest z kolei dowodem na to, ze nie poznales ani Ojca ani siebie. Skoro już opiniujemy własnym widzimisię, to ja tez sobie pozwolę.... Działanie Ducha Świętego nie wyklucza korzystania ze źródeł i autorytetów. Wręcz przeciwnie - to właśnie Duch inspirował proroków, apostołów i Kościół, by przekazywali Bożą prawdę kolejnym pokoleniom. Gdyby każdy miał dostęp do prawdy wyłącznie na drodze prywatnego objawienia, to tradycja apostolska i Pismo byłyby zbędne. Tymczasem sam Jezus odnosił się do Prawa i Proroków, a apostołowie kładli nacisk na wierność otrzymanemu "wyznaniu wiary"...... Wolność, jaką daje nam Zbawiciel, nie polega na niezależności od wszelkich więzów, ale na wyzwoleniu z niewoli grzechu i egoizmu, by móc kochać i służyć na wzór Chrystusa. A to dokonuje się nie tylko przez prywatną modlitwę, ale też we wspólnocie Kościoła, gdzie Duch Święty działa poprzez słowo, swoje "ciało" i świadectwo wierzących. Oczywiście, nasza osobista więź z Bogiem jest fundamentem wiary. Ale pełnia życia chrześcijańskiego realizuje się zarówno w wymiarze wertykalnym (ja-Bóg), jak i horyzontalnym (ja-bliźni, ja-wspólnota). Jezus nie tylko jednoczył się z Ojcem na osobności, ale też nauczał tłumy, gromadził uczniów, służył potrzebującym. Jego mistyczne doświadczenie nie odcinało Go od konkretnej ludzkiej rzeczywistości, ale przenikało ją Bożą łaską.Autentyczna wolność chrześcijańska to nie tyle uwolnienie od wszelkich zewnętrznych punktów odniesienia, co raczej wewnętrzna harmonia między naszym "ja" a Chrystusem działającym w nas i poprzez nas. Wtedy nie musimy już odrzucać całej religijnej tradycji z obawy przed zniewoleniem, ale możemy twórczo z niej korzystać, wsłuchując się jednocześnie w głos własnego sumienia i rozeznania. Rozumiem Twoje pragnienie bezpośredniej więzi z Bogiem, ale uważam, że całkowite odrzucenie zewnętrznych źródeł i autorytetów nie jest właściwą drogą......- Duch Święty działa nie tylko przez prywatne objawienia, ale też poprzez Pismo, tradcyję apostolsk, Kościół- Ciało, ludzi odrodzonych....a nawet "jak chce i komu chce...". Gdyby liczyło się tylko indywidualne doświadczenie, przekaz wiary byłby zbędny. - Korzystanie z zastanych pojęć i koncepcji nie musi oznaczać zniewolenia, o ile potrafimy twórczo je przepracować w świetle własnej relacji z Bogiem. - Wolność chrześcijańska to nie odcięcie się od Kościoła, ale dojrzałe czerpanie z jego mądrości, doświadczenia i prowadzenia w duchu rozeznawania. Szanuję Twoją duchowość, ale sądzę, że harmonia między tym, co osobiste i wspólnotowe, daje większą pewność w dążeniu do prawdy niż skrajny indywidualizm. Nie chodzi o rezygnację z własnego osądu, ale o pokorną otwartość na różne drogi, którymi Bóg prowadzi swój lud. C.D.N.........................
|
Pn lut 17, 2025 13:08 |
|
 |
Przeemek
Dołączył(a): Cz lut 23, 2017 0:53 Posty: 1803
|
 Re: Boga chyba nie ma. Change my mind.
CDN..........viona napisał(a): Kosciol Chrystusa to twor duchowy, wolny od od wszelkich ludzkich autorytetow. Nalezace do niego dzieci boze laczy milosc i zadne z tych dzieci nie stanowi zadnego autorytetu dla innych. Wszystkie dzieci znaja te sama prawde i ciesza sie ta sama wolnoscia.
Objawienie Piotra jest zapisanym w Biblii przykladem dla nas, abysmy mogli uswiadomic sobie prostote dzialania ducha bozego.
Inni nie musza wiedziec o naszym objawieniu prawdy. Nawet w podanym przykladzie z Piotrem jest o tym napisane. Jezus Chrystus zabronil mowic innym, kim jest, co jest dowodem na to, ze prawda odcina sie od autorytetow. Natomiast ci,ktorzy znaja juz prawde objawienia, sila rzeczy dziela sie ta prawda z innymi, nie roszczac sobie prawa do uznania siebie za autorytet."Pierwsi maja byc ostatnimi". Judeochrzescijanskie instytucje religijne sa najlepszym przykladem przeczacym tej zasadzie.
To, ze "Kościół pierwotny rozpoznał i potwierdził jego autorytet(Piotra)" to juz judeochrzescijanskie fantazje, ktorych skutkiem bylo powstanie instytucji kontroli zniewolonych ludzi i aparatu wladzy absolutnej Obawiam się, że zbyt jednostronnie interpretujesz biblijne przykłady. Przywołując historię Piotra, pominęłaś istotne fakty:Choć Jezus nakazał uczniom dyskrecję co do swojej tożsamości, to jednak ostatecznie posłał ich, by głosili Ewangelię i zakładali wspólnoty Kościoła. Prawda wiary nie jest więc tylko prywatną sprawą.Objawienie dane Piotrowi zostało potwierdzone przez samego Chrystusa, a potem przez znaki i owoce działalności apostolskiej. To pokazuje, że autentyczne doświadczenia duchowe znajdują potwierdzenie we wspólnocie wierzących. Pierwszy Kościół nie był anarchiczną zbieraniną indywidualistów - co sama obecnie reprezentujesz, ale wspólnotą zjednoczoną wiarą i miłością, gdzie istniały konkretne role i posługi (apostołowie, starsi, diakoni). Historia ta pokazała, że jedność nie wyklucza różnorodności charyzmatów.Zgadzam się, że w historii chrześcijaństwa zdarzały się nadużycia władzy, ale nie można z tego powodu przekreślać samej idei Kościoła jako widzialnej wspólnoty. Jezus chciał, by Jego uczniowie byli jedno - i to się realizuje także w wymiarze instytucjonalnym, oczywiście z uwzględnieniem ludzkiej ułomności. Wierzę, że prawdziwa wolność chrześcijańska to nie tyle niezależność od wszelkich zewnętrznych autorytetów, co wewnętrzne poddanie się przewodnictwu Ducha w łączności z innymi wierzącymi. Indywidualne objawienia i charyzmaty ubogacają Kościół, ale zawsze muszą być rozeznawane we wspólnocie. Tylko żyjąc jako jedno Ciało Chrystusa możemy w pełni realizować Jego wolę.viona napisał(a): Przemek, nie ma obiektywnych kryteriow weryfikacji prawdy objawienia, oprocz wydawanych przez dzieci boze "owocow ducha". Milosc wzajemna jest jedynym znakiem rozpoznawczym uczniow Jezusa Chrystusa.
"Zgodnosc z moja interpretacja" nic nie znaczy. Jesli nie poczujesz w sercu tego impulsu, ktory pochodzi bezposrednio od Ojca, nigdy nie bedziesz nalezal do "elity" "domownikow" Domu Ojca.
Aby stac sie dzieckiem bozym, trzeba uwolnic sie od klamstwa saczacego sie od wszystkich autorytetow swiata. Dlatego totalny reset starego programu...i powrot do stanu wiedzy dziecka przed ukonczeniem 2 lat. Ale skąd wiesz o:- 'owocach Ducha' - to pojęcie biblijne z Listu do Galatów/Galacjan(ahh..ten wstrętny faryzeusz Paweł, jednak potrafi mówić prawdę.....  ) - 'miłości jako znaku rozpoznawczym' - to wprost z Ewangelii Jana - samym pojęciu 'dzieci Bożych' - kolejne określenie biblijne Odrzucasz autorytet Biblii, ale jednocześnie używasz jej pojęć i kryteriów - to wewnętrzna sprzeczność.Piszesz: 'Jeśli nie poczujesz w sercu tego impulsu, który pochodzi bezpośrednio od Ojca, nigdy nie będziesz należał do elity domowników Domu Ojca.'To jest dokładnie to, co krytykowałaś - tworzenie ekskluzywnego systemu, gdzie:- Ty określasz kryteria ( 'impuls w sercu')- Ty decydujesz co jest prawdziwe - Brak jakichkolwiek zewnętrznych kryteriów weryfikacji Wiesz.... ja też poczułem impuls.... skąd wiesz, że mój impuls nie pochodzi od Ojca? Końcowy paradoks:'Aby stać się dzieckiem bożym, trzeba uwolnić się od kłamstwa sączącego się od wszystkich autorytetów świata.'Ale jednocześnie tworzysz własny system autorytetów, gdzie:- Tylko Twoja interpretacja 'impulsu' jest właściwa - Tylko Twoje rozumienie 'owoców Ducha' jest prawdziwe - Tylko Twoja droga prowadzi do prawdy Jezus wzywa nas do ufności jak dzieci, ale nie do dziecięcej naiwności - jak wynika z Twojej filozofii. Dojrzała wiara szuka prawdy w dialogu osobistego doświadczenia i mądrości wspólnoty. To nie jest 'uwolnienie od autorytetów' - to zastąpienie jednego systemu autorytetów innym, całkowicie arbitralnym i subiektywnym. viona napisał(a): Przemek, wszystkie te twoje inteligentne przyklady zagluszaja subtelny glos twojego serca. Caly czas szukasz na zewnatrz dowodow potwierdzajacych twoja racje.
A gdybys tak choc raz sprobowal zajrzec w glab siebie...tam, gdzie Ojciec zapisal ci wszystko, co masz wiedziec, aby znalezc droge powrotna do Domu. A skąd wiesz, że nie zajrzałem w głąb siebie? Taki osąd bez znajomości osoby, podczas gdy rzekomo wiesz wszystko o 'owocach Ducha', pokazuje jak bardzo arbitralnie ustanowiłaś własny autorytet dla samej siebie. Twoje stwierdzenie o 'subtelnym głosie serca' zamiast obiektywnej weryfikacji prawdy jest problematyczne z kilku powodów: Sprzeczność z Bożym nauczaniem:Sam Bóg w Biblii pokazuje, że prawdę należy rozpoznawać i weryfikować:- 'Wszystko badajcie, a co szlachetne zachowujcie' (1 Tes 5,21) - 'Bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest' (1 P 3,15)Jezus często używał logicznej argumentacji i odwoływał się do faktów! Gdybyśmy mieli opierać się tylko na odczuciach:- Każdy mógłby twierdzić coś innego jako 'prawdę'- Nie byłoby sposobu na odróżnienie prawdy od fałszu - Świat pogrążyłby się w chaosie sprzecznych 'prawd' Bóg jest Bogiem porządku, nie zamieszania (1 Kor 14,33), dał nam rozum do rozpoznawania prawdy, stworzył świat rządzący się prawami, które możemy poznawać. Twoje podejście 'tylko serce, bez dowodów' prowadzi do chaosu interpretacyjnego, gdzie każdy może twierdzić cokolwiek i nazywać to 'prawdą'. To nie jest droga do poznania prawdziwego Boga i Jego praw. viona napisał(a): Niezaleznie od tego, co gdziekolwiek zostalo napisane, dziecko boze nie musi niczego nikomu udowadniac. Kto ma oczy i uszy otwarte i tak zobaczy i uslyszy prawde. Kto nie jest otwarty, temu nawet Jezus Chrystus ani duch prawdy nie pomoga. Znowu pełno sprzeczności............ 'Niezależnie od tego, co gdziekolwiek zostało napisane...' - ale skąd w takim razie wiesz: - O istnieniu 'dzieci Bożych'? - O Jezusie Chrystusie? - O Duchu prawdy? Przecież te wszystkie pojęcia znasz właśnie dlatego, że 'co zostało napisane'.Piszesz: 'Kto ma oczy i uszy otwarte i tak zobaczy i usłyszy prawdę' - ale: - Kto określa, czy ktoś ma 'otwarte oczy i uszy'? - Jak rozpoznać, że ktoś rzeczywiście 'widzi i słyszy prawdę'? - Co gdy różni ludzie 'widzą' sprzeczne rzeczy? Mówisz 'nawet Jezus Chrystus ani duch prawdy nie pomogą', ale: - Sam Jezus dawał dowody swojej misji - Apostołowie powoływali się na świadectwa - Pierwsi chrześcijanie weryfikowali nauczanie Twoje stanowisko promuje całkowity subiektywizm, gdzie:- Każdy może twierdzić cokolwiek - Nie ma żadnych kryteriów weryfikacji - Prawda staje się względna i niepoznawalna To jest sprzeczne z samym charakterem Boga, który objawia się w sposób poznawalny i weryfikowalny.Zobacz, Twoja filozofia sama w sobie jest tak arbitralna, że się gubi we własnych sprzecznościach: - Mówisz o duchowym poznaniu i dzieciach Bożych, ale nie potrafisz wskazać źródła tych pojęć - Nie wiesz jak zweryfikować, czy te przekonania pochodzą od prawdziwego Ducha Bożego czy może innego ducha....... Po drugie, zarzucasz mi, że nie zajrzałem w głąb siebie, podczas gdy właśnie dlatego, że to zrobiłem i poznałem prawdę: - Nie muszę uciekać się do niesprawdzalnych twierdzeń - Widzę, jak bardzo pogubiona jest Twoja interpretacja - Dlatego właśnie odróżniam prawdę od fałszu - To prawdziwy Duch mi to objawia i o tym świadczy, a nie arbitralne odczucia Co Ty na to? Jesteś w stanie wykazać, że się mylę? viona napisał(a): Na twoja "prawde" monopol maja autorytety, ktore uznajesz. Moja prawda nalezy tylko do mnie. Wcale nie musze dzielic sie nia na forum. Ale robie to, bo tak podpowiada mi moje serce Judeochrzescijanska "prawda", owszem, obwarowana zostala roznymi warunkami, stawianymi przez autorytety. Najlepszym przykladem kryterium judeochrzescijanskiej prawdy byla "proba wody" w odniesieniu do czarownic i stosowana z luboscia rowniez przez protestantow. Znowu paradoks którego nie dostrzegasz..... Piszesz 'Moja prawda należy tylko do mnie', ale jednocześnie czujesz potrzebę dzielenia się nią publicznie. To pokazuje, że nawet Ty sama intuicyjnie rozumiesz, że prawda z definicji musi być czymś obiektywnym i weryfikowalnym, nie tylko prywatnym odczuciem.Zarzucasz mi, że 'na prawdę monopol mają autorytety', ale sama tworzysz system, w którym jedynym autorytetem są Twoje subiektywne odczucia. To nie jest wyzwolenie od autorytetów - to zastąpienie zewnętrznych autorytetów własnym, całkowicie arbitralnym autorytetem.Przywołujesz historyczny przykład 'próby wody', ale to właśnie pokazuje różnicę między prawdziwym chrześcijaństwem a jego wypaczeniami. Prawdziwe chrześcijaństwo zawsze opierało się na obiektywnych świadectwach i możliwych do zweryfikowania faktach - to ludzie później dodawali swoje arbitralne interpretacje, dokładnie tak jak Ty to robisz teraz ze swoimi subiektywnymi odczuciami.Twierdzisz, że działasz, bo 'tak podpowiada Ci serce', ale nie bierzesz pod uwagę, że serce może być zwodnicze. Dlatego właśnie Bóg dał nam nie tylko serce, ale i rozum, oraz obiektywne kryteria rozpoznawania prawdy....... viona napisał(a): Przemek, narodzone z ducha dziecko boze nie jest pozostawione samo sobie z tymi wszystkimi pytaniami. Do wlasciwych dpowiedzi zawsze prowadzi duch prawdy. I rzeczywiscie serce wysyla wtedy impuls potwierdzajacy, ze jestem na wlasciwej drodze. Przecież wszystko ma swoje pochodzenie, skądś się wzięło, zostało wyprowadzone. Podstawowe pytanie: skąd wiesz, kiedy przychodzi do Ciebie głos ducha czy serca? Z jakiego źródła? Jak go zweryfikować? Musi istnieć możliwość weryfikacji, bo wszystko ma swoje pochodzenie i jest poddane prawom. Nawet sama koncepcja 'głosu serca' czy 'ducha prawdy' - skąd znasz te pojęcia? Jak rozpoznajesz, że to właśnie 'duch prawdy' a nie jakieś inne odczucie czy złudzenie? To fundamentalny problem w Twoim rozumowaniu - zakładasz, że pewne rzeczy 'po prostu wiesz' przez odczucia, ale: - Nie potrafisz wskazać źródła tej wiedzy - Nie masz sposobu na weryfikację tych odczuć - Nie możesz udowodnić, że to rzeczywiście 'duch prawdy' a nie własne wyobrażenia Prawda z definicji musi być weryfikowalna i mieć możliwe do sprawdzenia źródło. Inaczej każdy mógłby twierdzić cokolwiek i nazywać to 'prawdą od ducha'. Więc skąd wiesz, że to jest właśnie 'duch prawdy'? Bo 'serce wysyła impuls'? To jest klasyczny przykład błędnego koła - używasz odczuć serca do potwierdzenia prawdziwości... odczuć serca.To tak jakbyś powiedziała: 'Wiem, że moje przeczucia są prawdziwe, bo tak mi podpowiadają moje przeczucia'. To nie jest żadne kryterium prawdy - to jest całkowicie zamknięty, subiektywny system bez możliwości weryfikacji.Co więcej, nawet samo pojęcie 'ducha prawdy' i 'dziecka bożego' znasz z tych samych źródeł, które odrzucasz. Nie możesz logicznie używać tych pojęć, jednocześnie odrzucając ich źródło i kontekst. To pokazuje, że Twój system jest wewnętrznie sprzeczny i opiera się wyłącznie na subiektywnych odczuciach, które sama dla siebie interpretujesz jako 'prawdę' - jesteś w pułapce włąsnych przekonań i nie wiesz nawet jak bardzo się już pogubiłaś........... viona napisał(a): Glupoty piszesz.
Caly czas probuje ci powiedziec, ze tylko twoja wlasna "interpretacja" jest ta jedyna wlasciwa.
Niestety, za ciebie decyduja autorytety za twoim osobistym przyzwoleniem. Samodzielnie boisz sie postawic pierwszego kroku. Twierdzisz, że 'głupoty piszę', ale spójrzmy na konkretne przykłady Twojego toku rozumowania: 'Tylko twoja własna interpretacja jest tą jedyną właściwą' - to jest jak powiedzenie:- 'Ziemia jest płaska, bo tak czuję w sercu' - '2+2=5, bo mam taką osobistą interpretację' - 'Woda wrze w 50°C, bo tak mi podpowiada duch' To moje prawdy i nic nikomu do tego....... Widzisz absurdalność takiego podejścia? Niektóre rzeczy są obiektywnie weryfikowalne, niezależnie od naszych osobistych interpretacji.Zarzucasz mi, że ' za mnie decydują autorytety', ale sama tworzysz system, gdzie:- Twoje osobiste odczucia są najwyższym autorytetem (W który, o Ty decydujesz co jest prawdą, jeżeli zdecydujesz, że 2+2= 5 to jest to Twoja prawda i tak jest....) - Nie ma możliwości weryfikacji tych odczuć - Każda interpretacja jest 'właściwa' dla interpretującego To prowadzi do chaosu, gdzie:- Każdy może twierdzić cokolwiek - Nie ma sposobu na odróżnienie prawdy od fałszu - Obiektywna rzeczywistość przestaje mieć znaczenie Więc kto tu naprawdę 'pisze głupoty'? Ten, kto szuka obiektywnej weryfikacji, czy ten, kto twierdzi, że każda osobista interpretacja jest równie prawdziwa? Sorry, ale stworzyłaś sobie filozoficznie własny świat, oderwany od prawdy Bożej i rzeczywistości, która nas otacza. Musisz to zauważać, szczególnie kiedy ludzie wokół ciebie w ogóle cię nie rozumieją, bo mówisz właśnie takimi oderwanymi od rzeczywistości bzdurami i ułudami filozoficznymi... viona napisał(a): Oczywiscie ze "da sie", jesli tylko ma sie wole poznania prawdy i wystarczajaco duzo odwagi do bycia soba. Ja i tylko ja decyduje o tym, z ktorego zrodla skorzystam. Kolejny absurd...... 'Mogę nauczyć się chińskiego bez nauczyciela i słownika, wystarczy że będę miał wolę i odwagę bycia sobą''Mogę zostać chirurgiem bez studiów medycznych, po prostu mając odwagę do operowania''Mogę zrozumieć fizykę kwantową bez podręczników i wykładowców, wystarczy że będę miał wolę poznania'Albo.... - 'Mogę poznać Boga bez modlitwy i Pisma Świętego, wystarczy mieć wolę i odwagę do bycia sobą.' -'Mogę zostać świętym bez łaski Bożej, po prostu mając odwagę do życia w cnocie.' - 'Mogę zrozumieć Bożą wolę bez Ducha Świętego, wystarczy chcieć.' - 'Mogę znaleźć prawdziwy pokój bez modlitwy i Bożych obietnic, wystarczy tylko 'poczuć'.' - 'Mogę stać się duchową istotą bez żadnych tradycji, doświadczeń, wiedzy, wystarczy, że będę miał wewnętrzne połączenie.' - 'Mogę zrozumieć Królestwo Boże bez poznania Pisma Świętego, wystarczy, że otworzę serce.' Widzisz, jak absurdalnie to brzmi? Każda wiedza ma swoje źródła i proces poznawczy:- Nie można nauczyć się języka 'z serca' - Nie można zostać lekarzem przez 'bycie sobą' - Nie można poznać praw fizyki przez 'wewnętrzną odwagę' Twoje podejście to jak próba zbudowania domu bez znajomości architektury i materiałoznawstwa - sama 'wola' i 'odwaga' nie wystarczą. viona napisał(a): Gdybys tak zrobil, ruszylbys do przodu we wlasciwym kierunku. O to wlasnie chodzi, zebys odrzucil wszystkie cudze argumenty i odnalazl swoje wlasne. Moja droga nie moze byc twoja a twoja moja. Kazdy musi odnalezc wlasna droge, bo kazdy z nas jest indywiduum.
Judeochrzescijanstwo mierzy wszystkich jedna miarka, dlatego potrzebna indoktrynacja , hierarchia wladzy i prawo koscielne. Twoja rada jest nie tylko powierzchowna, bo nie widzisz w niej fałszywość, czyli w takiej filozofii - że sam fakt wymiany myśli do dyskusji już pokazuje, że posiadam swoje argumenty, a nie cudze... Czasami są one wypadkową weryfikacai wielu źródeł i zebranej wiedzy z wielu autorytetów - ale to jest właśnie potwierdzeniem obiektywnej prawdy... Natomiast w Twoim świecie można sobie arbitralnie uznać, że 2+2 = 5 i to będzie moją prawdą... ale nikt nie chce fałszu uznawać za prawdę - a w Twojej filozofii taka możliwość/ryzyko istnieje... A w kontekście: "Judeochrzescijanstwo mierzy wszystkich jedna miarka, dlatego potrzebna indoktrynacja , hierarchia wladzy i prawo koscielne. "Znowu rozpowiadasz jakiejś kłamstwa lub pokazujesz komplentny brak znajomości chrześcijańswa i Biblii.... Chrześcijaństwo w swej istocie głosi, że każda osoba jest wyjątkowa i niepowtarzalna - 'umiłowanym dzieckiem Boga'. Biblia podkreśla i ndywidualność każdego człowieka, mówiąc np. że Bóg zna każdego z imienia, że każdy ma niepowtarzalne powołanie i miejsce w Bożym planie, itd...wystarczy czytać! Hierarchia i prawo kościelne - w Nowym Przymierzu są wypaczeniem przez ludzi - a nie prawdziwym chrześcijaństwem. Hierachia w Kościele polega na usługiwaniu jeden drugiemu, a eni władzy jednych nad innymi - o czym jasno uczył Jezus Chrystus Syn Bozy. Prawo miało nauczyć ludzi "prawdy" - Bóg pokazał, że ludzka upadła natura nie jest do tego zdolna i potrzebuje odrodzenia...... więc nie są narzędziem zniewolenia, ale strukturą porządkującą, która: - Chroni przed samowolną interpretacją - Zapewnia ciągłość przekazu duchowego - Daje przestrzeń dla różnorodności charyzmatów - Pozwala na wspólnotowe rozeznawanie prawd wiary Prawdziwa wolność duchowa nie polega na całkowitej dowolności interpretacji, ale na świadomym, odpowiedzialnym korzystaniu z dziedzictwa wiary, przy jednoczesnym zachowaniu własnej tożsamości i oryginalności.viona napisał(a): Istota mojej filozofii jest wolnosc. Jesli tego nie dostrzegasz, znaczy to, ze istota twojej filozofii jest niewola...a jesli ta niewola ci odpowiada, to ja nie mam z tym problemu. Twierdzisz, że istotą Twojej filozofii jest wolność, ale paradoksalnie tworzysz nowy system zniewolenia - tym razem oparty wyłącznie na Twoich subiektywnych odczuciach. Prawdziwa wolność nie polega na dowolnej interpretacji rzeczywistości - w której możesz uznać 2+2=5 i nic nikomu do tego - bo masz wtedy poczucie wolności...., to prowadzi do fałszu, a nie do dokrywania prawdy...... Wolność polega na świadomym, krytycznym myśleniu, które weryfikuje różne źródła wiedzy. Twoja 'wolność' to w istocie kolejna forma zamknięcia się w wąskiej, arbitralnej perspektywie, która nie znosi żadnej merytorycznej dyskusji.
|
Pn lut 17, 2025 15:13 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|