Jest to ostatnio bardzo popularny temat na Reddicie, Tumblrze i Tik Toku. Jest to grupa ludzi która wierzy ze są zwierzętami, a nie ludźmi i nagrywają jak chodzą na czterech nogach na Tik Toku. Jest to bardzo popularne wśród nastolatków i nazywają to swoją wiarą. Wierzą że ich duża i umysł nie należą do człowieka i nazywają to dysforią gatunkową".

Jest grupa ludzi, która wierzy, że jej praojciec został ulepiony z gliny, a matka z jego żebra. Natomiast zwierzęta, te wodne, jak i lądowe zostały stworzone wcześniej niż oni. Jest to zbieżne z założeniami ewolucji, ale wiara stworzona przez przodków i narzucona jej praktycznie od momentu urodzenia, nie pozwala tego przyjąć. Ponadto ta grupa wierzy, że aby otrzymać dar życia wiecznego od Boga, trzeba przyjąć Jego wolę. No tak przynajmniej twierdzi Papież Leon XIV, czyli ktoś, kto według dogmatu stworzonego przez tę grupę wyznawców, nie może się mylić w sprawach wiary. Ta wiara powoduje u tej grupy wyznawców pewnego rodzaju dysfobję, to jest poczucie dyskomfortu, frustracji i niezadowolenia, ponieważ uważają, że nie potrafią w pełni przyjąć Jego woli.
To charakteryzuje każdą wiarę.

Dziwaków jest pełno. Jest mnóstwo wierzących w niemanie duszy, czyli człowiekiem niebycie. Są tacy, którym się wydaje, że niektórzy ulepieni z gliny, a oni sami, jak się domyślam z gówna. A domyślam się tak dlatego, że starają się deprecjonować wszystko to, co jest najwyższą wartością dla innych ludzi. Trzeba mieć dobrze posrane w głowie, aby wyśmiewać wszystko to, czego rozumek nie jest w stanie pojąć. Tak damo jak z therianami jest z reptilianami i 56 płciami.

Problem przenosi się z konkretnej, współczesnej tożsamości (teriantropia) do szerszej krytyki dogmatycznych systemów wierzeń, a ostatecznie do lekceważącego odrzucenia wszystkiego, co postrzegane jest jako inne lub dziwne.

Sądzę, że są dziwni, ale to chyba mało odkrywcze.

I zanim napiszecie że to pochodzi od Buddyzmu- to nie, w buddyźmie była podobna sytuacja, w której Budda zapoznał się z dwoma mężczyznami, jednym zachowującym się jak pies, i drugim jak wół. Mocno ich skrytykował.

Świadomość ludzi jest nadal ograniczona i nie potrafią oni ocenić, co jest słuszne. Media społecznościowe wywierają silny wpływ na percepcję i wizję ludzi. Naprawdę trzeba zachować umiar.

Potrzeba przynalezności do jakiejkolwiek grupy, kulturowej, subkulturowej, religijnej, kibolskiej to zwykła plemienność. Atawizm przedewolucyjny. Albo zwykłe kompleksy i słabość.

Chyba szkodzą przede wszystkim sobie.

Pewnie szkodzą, jak wszystkie plemienne sekty we wspołczesnym świecie. Ale trzeba zrozumieć, że niektórzy tam mają i po prostu muszą. Są tak słabi i zakompleksieni, że poza grupą są jak zero.

Myślę, że czują się bardzo samotni, nieważne czy mają rodzinę, czy nie, dlatego chcą gdzieś, do kogoś przynależeć, nawet kosztem własnej godności.

By nie czuć się samotnym, są biblioteki, teatry, w końcu i kina - a nie sekty o znamionach kibolskich chlewni.

Są biblioteki i teatry, bezduszne i anonimowe. Ważne by spotkać człowieka, a najlepiej grupę osób, którzy przynajmniej udają, że Twoja osoba i problemy są dla nich ważne.

Takich pechowców oczywiście rozumiem. Ale czy chcesz powiedzieć, że do sekt politykierskich, religijnych, kibolskich zbiegają się tylko ludzie bez rodzin, bez znajomych, bez sąsiadów?

Można mieć rodzinę, sąsiadów, tysiące znajomych na Fb, ale ani jednego przyjaciela.