Dobry przykład skrajnej ignorancji i niewiedzy. Albo upośledzenia umysłowego. To taka filozofia z jakiejś zapadłej dziury, do której nie dociera prąd ani wieści ze świata.

Masz rację, trudno się nie zgodzić, że w obecnych czasach taka filozofia Kościoła może dotrzeć tylko do jakiejś jak piszesz: "zapadłej dziury, do której nie dociera prąd ani wieści ze świata."

I tu się częściowo zgodzę. Albowiem wcale nie dociera - dotarła wieki temy i tkwi w chodowanych tam zabobonach.
Człowiek z dostępem do internetu, jeśli nie jest idiotą, wie, że Kościół niczego takiego nie głosi. Choć może zdarzyć się jakiś staruszek-sklerotyk, który mógł zapomnieć, ze jest księdzem, ale jeszcze głosi kazania.
Te bajeczkowe bajeczki to wymysł chorej wyobraźni albo tkwienie z zapadłej dziurze. Albo upośledzenie.

No to może , jako ten światły człowiek z dostępem do internetu wskażesz, jaka jest prawda głoszona przez Kościół o tym, co czeka tych którzy dostąpią łaski/ przywileju bycia w niebie?
Tak bardziej konkretnie jeśli byś mógł. Np: człowiek będzie pozbawiony nocyceptorów bólu, ciało będzie miał niezniszczalne niczym robokop, nie będzie żadnych zawodów sportowych - rywalizacji, pobyt będzie trwającą nieskończenie ucztą weselną, Bóg zamieszka z ludem (choć teraz ponoć też jest/mieszka w nas i pośród nas) w mieście zbudowanym z czystego złota podobnego do przejrzystego szkła...

Mam rzucać perły? Wiesz, co się z nimi stanie? Już lepszy skutek byłby z grochem o ścianę.

Rozumiem, że chwilowo jako światły człowiek masz problem w opisaniu jakie warunki będą panowały w niebie według Kościoła. Jeśli jednak pomroczność jasna minie, prosiłbym byś postarał się je przybliżyć w sposób zrozumiały dla głupków.

Niestety, głupka trzeba edukować powolutku. stopniowo. Zacząć od pojęć pierwotnych, abecadła i liczenia na palcach. Ale zauważam pozytywną zmianę. Pierwszym krokiem jest uznanie własnej głupoty. Teraz powoli zacznie się otwierać wiedza. Przede wszystkim, trzeba chcieć. A największa wartość ma wiedza, którą sam zdobędziesz. Nie ta wbijana przez innych. Szukaj, a znajdziesz. Głowa do góry. Walcz, nie poddawaj się.

Fakt, głupków powoli edukują. Kadzidłami, pieniami, organami, szatami i czapami na 2 metry. Obiecankami, że piekło i niebo, groźbami, że deszcz ognisty i potop. Kijem i marchewką. I słusznie, bo głupków nie sieją. Trzeba gusłami zabić racjonalność. Tak rodzi się trzódka, dojenie i strzyżenie przychodzą później.

Fakt, głupków nie sieją, a nawet jak przypadkowo zasieją, do do roli siewcy się nie przyznają. Każą natomiast siać, siać jak najwięcej materiału, z którego można bez większego trudu "ulepić głupka". Materiał głodny, klepiący biedę, nie mający dostępu do edukacji, mający poczucie odrzucenia, doskonale się do tego nadaje. Staje się nie tylko trzodą, ale i bydłem, przynoszącym krocie pasterzom.

Ba, tych odrzuconych chętnie werbują obce wywiady.Bo sami idą na lep i chłoną teoryjki jak gąbki.

Strasznie pesymistyczny obraz człowieczeństwa w tym (jeśli rzeczywiście) buddyzmie!

To buddyzm? Czy nihilizm?

Odkąd racjonalizm stal się nihilizmem? To taka wygodna zmyłka stosowana przez apologetów.

Nie mam zbyt wiele wiedzy na temat buddyzmu. Ponoć tamtejsi "pasterze" posiadają jedynie miski żebracze i przepaski wokół bioder. Skłania mnie to do refleksji na temat źródeł, z których wiedzę czerpał Jezus. Są teorie mówiące, że pomiędzy 12 a 30 rokiem życia nie strugał patyczków z Józefem, lecz zdobywał wiedzę między innymi w Indiach. Być może w wyniku obserwacji mnichów buddyjskich, ich ubóstwa, braku przywiązania do rzeczy materialnych wypowiedział słwa: "Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma gdzie głowy skłonić". Nie można tego jednak odnieść do „pasterzy chrześcijańskich”. Oni mają pałace, rezydencje, śpią na pierzynach i pierzynami się przykrywają, dojąc trzódkę. To oni w niedzielę i święta i dni powszednie głoszą słowa Jezusa, by rzucić wszystko, zrezygnować z przywilejów i wygód.
Atimeres, do dziś nie odpowiedziałeś na pytanie, ile pieniędzy pozyskałeś „kochając Boga” i dojąc trzódkę. W hierarchii dojących byłeś tylko podnóżkiem piramidy, mimo to twa wielodzietna rodzina uwiła sobie nory i gniazda. Jeśli jestem w błędzie, to wskaż w którym miejscu.

Owszem, wiedza ma swoja wartosc i warto o nia zabiegac.

Ale jest cos cenniejszego niz wiedza, andej...To madrosc, bez ktorej wiedza jest bezuzyteczna z powodu braku inteligencji emocjonalnej, empatii i wyczucia sytuacji do jej wlasciwego zastosowania...

Byloby milo, gdybys zawalczyl nieco o madrosc, andej