Równie dobrze można by mówić że np. oprawcy kogoś świętego przyczynili się do świętości.

Uporczywie podrzucany nam temat "kanonizacji Judasza" (ciekawe z jakiego motywu) jest bardzo głupi. Zakłada bowiem, że o przebiegu dzieła zbawienia nie Bóg decyduje, lecz jakiś sztuczny i niezmienny mechanizm konieczności, w którym Judasz był koniecznym i niewymienialnym elementem.
Bóg jest ponad i pozaczasowy. U niego wszystko jest "dzisiaj", On nie musi niczego przewidywać, bo wszystko widzi niezależnie od czasu i może na bieżąco wszystko regulować, choć dla człowieka pewne sprawy są "przed wiekami", "teraz" lub "w przyszłości".

No jeśli to Bóg tak na bierząco regulował Judaszem, a on po tym wyregulowaniu poszedł i zdradził, to faktycznie należy przyznać rację tym, którzy nie chcą kanonizacji Judasza. Zadziałał on jak zaprogramowany robot.
Choś może nie tak do końca... Przecież wykonał swą robotę zgodnie z tym jak został wyregulowany. Zatem może choć błogosławionym ogłosić....?
PS
Czapki z głów!
Atimeres, chyba nikt bardziej nie zna, zamiarów i możliwości Boga niż Ty, no chyba że sam Bóg.

Tak jest. Ale, wybacz, że to wytykam: Czy nie jest tak, że ktoś Ci podrzucił to zagadnienie, a Ty tak się tym przejąłeś, że nie możesz przestać do tego wracać?

Nie zgodzę się jednak z następującym zdaniem: Otóż uważam, że Bóg nie jest dzierżymordą, aby jak Parki trzymać nić losu życie i ręcznie sterować. Nie po to Bóg dał człowiekowi, także Judaszowi rozum i wolna wolę, aby za niego o czymś decydować. Zdrada była autonomiczna decyzja Judasza. Gdyby to Bóg nim kierował i go skłonił do zdrady, to Judasz nie ponosiłby żadnej winy.
To, że Bóg jest w całym czasie, jak słusznie zauważasz, to znaczy że ma jednakowy dostęp do tego co było, jest i będzie. Że wie, co było, co jest, co będzie. Ale Bóg nie zmusił Judasza do zdrady, tak, jak mnie nie zmusza teraz do stukania w klawiaturę.
Masz rację jednak w tym, że to Bóg decyduje o przebiegu zbawienia. A to w ten sposób, że objawił na Prawdę i w tym, ze rozliczy z postepowania zgodnie z nią. Rozliczy z tego, czy przyjęliśmy objawiona Prawdę i zastosowaliśmy się do Objawienia, czy też ignorujemy lub zwalczamy Jego objawienie.
Ale zawsze jest tak, że beż świadomej decyzji człowieka nie ma winy, ani zasługi, a konsekwencja tego jest też brak kary lub nagrody. Brak zasługiwania na niebie, jak też piekło. Nicość.

Mea culpa. Fakt. Niemniej, jak widać, temat fascynuje ludzi, nawet znakomitych kaznodziejów. Ale skończmy z tym, bo też przy okazji pożywiło się paru trolli.

Ja tam trollem żadnym nie jestem. Troll to zwykle narcyz. Ja po prostu przedstawiam moje autentyczne osobiste myśli i wątpliwości. Bo trochę może nawet liczę na to, że usłyszę dające do myślenia kontrargumenty. Kanonizacja Judasza to oczywiście trolling.
Ale zmniejszenie potępienia= po prostu logika

Jak może zauważyłeś, staram się szukać informacji na temat i odpowiadać.
OK. Trolle piszą złośliwości dla samych nich.

Twoje odpowiedzi mnie nie przekonują. Zastanowię się i zapytam inaczej. W twoich postach jest potencjał, na który liczę. Mimo wątpliwości bardzo zasadniczych, które pokrywasz zręcznymi dywagacjami od tematu i rzeczy samej, żartobliwym ślizganiem się po powierzchni - utrzymujesz w sobie jednak wiarę. Ja nie potrafiłem. Ale gdy uzyskam przekonujące dane, umiem, a nawet chcę zmienić poglądy.

Boisz się, Witoldzie, tej przerażającej wieczności.
A czy wyobrażasz sobie, jak biegnie czas w sytuacji pozaziemskiej i bez-boskiej?
Jakie masz/mamy pojęcie czasu w egzystencji pozamaterialnej, w innej rzeczywistości bytu?

Jasne, że nie. I nikt inny też . Wszystkie oceny opieramy na wyobrażeniach bazujących na życiu białkowym tu na Ziemi. Nie mamy żadnych podstaw ani nawet najmniejszych przesłanek, by w ciemno wierzyć bajaniom na temat "wiecznej" szczęśliwości. Stąd obawy każdego racjonalnie myslącego przed mirażem nieznanego. Puste słowa w dzisiejszych czasach już nawet dzieci nie przekonują.

Jakiekolwiek "bajania" są Twoje. Nie musimy wierzyć w ciemno. Jezus nie zmyślał.
W chrześcijańskiej wierze mamy zapowiedzi Jezusa, zatroskanego o człowieka, wyrażone jednak językiem obrazowym i ekspresyjnym. TO TRZEBA STALE MIEĆ NA UWADZE!

Jak sam widzisz, większość ludności nie wierzy. Jezus mówił też , "kochaj nieprzyjacioły" więc nieomylny nie był. Po prostu nie uwierzę, że np. ty, jak często widać, człowiek rozumny , bez zastanowienia i wątpliwości przyjmujesz do wierzenia co ci tylko naopowiadają poeci zyjący w chmurach.

Brak logiki. Czy jak mamusi Ci mówi, nie wkładaj ręki do wrzątku, to znaczy, że jest omylna?

Masz rację, lubię się ślizgać, czasem to jedyny sposób np. na czyjeś docinki, albo zbytnie "nadęcie ". W wieli kwestiach po prostu nie wiem, czasem potrzeba by studiów teologicznych, by odpowiedzieć rzetelnie.
Przekonujące dane? Na jaki temat i skąd przyjacielu chcesz je wziąć?

Zbiorę się i napiszę. Nie przez lenistwo i zaniedbanie utraciłem wiarę i odszedłem od Kościoła. To efekt namysłu i wnioskowania.
Jeśli radzisz - wierz i nie przesadzaj z myśleniem, sorki, nie umie tak mój organizm.
Liczę, może naiwnie, na : moje wątpliwości były podobne, dalej wierzę, bo moje wnioski to : : .....