Zawsze uważałem, że nie w ilości a w jakości jest siła.
Ekonomia jest tym przypadku bezwzględna:
większa ilość towaru - obniża cenę,
mniejsza ilość towaru - podnosi cenę czasami do niebotycznych granic.
Mniejsza ilość kapłanów i mniej mszy może by spowodowała, że wieczorem ustawiałyby się kolejki aby rano zająć miejsce w kościele.
Może wreszcie ludzie zaczęliby doceniać Słowo Boże jak będzie jego ogromny deficyt. Ale to tylko teoretyzowanie naszych umysłów.
Praktyka jest nieco inna.
Aby ją przedstawić - z szacunku dla Twoich zasług na forum - muszę zapytać czy chcesz abym to ujawnił ?
Po tej lekturze, nie będziesz miała przed Bogiem żadnego usprawiedliwienia, tłumacząc się swą niewiedzą.
Popełnisz swego rodzaju samobójstwo duchowe.
Może lepiej żyć w szczęśliwie w niewiedzy ?
Zdecyduj.

Nie wiedziałam, że mam na forum jakieś zasługi. Co poniektórzy starają się mi dołożyć Oczywiście, że jestem ciekawa co wymyśliłeś.
Czy np. przy braku księży świeccy katechiści przejmują część obowiązków?

Oprócz tego, że „dokarmiasz” tutejsze „pieski”, jesteś zawsze głosem rozsądku i cierpliwości w tłumaczeniu innym zawiłości Słowa Bożego. Doceniam Twe wieloletnie starania jak i innych.
Obawiam się, że na obecne czasy to już nie wystarcza ale to moja opinia ...
Zdecydowałaś się, więc tak się stanie … cierpliwości.

No cóż, jak pan taki kram, chciałoby się rzec. Niedoskonały artysta, nie stworzy doskonałego dzieła.

W dodatku na swój wzór i podobieństwo.

Można też przyjąć, że jesteśmy doskonali. Wielu tak uważa mając na myśli siebie, ci którzy posiłkują się opinią innych na swój temat, doskonałości nie widzą i w sobie nie zobaczą. Dostrzegają ją w rodzicach, świętych, modelkach, politykach, profesorach... i stwórcy.

OK, ale choć nie doskonali, jak w bajkach, ale sporo się udało. Miał glowę nie od parady pomysłodawca ewolucji.
Samo, bez większego sterowania i doglądania się ukręciło z błota, zmutowalo i proszę, Jan Sebastian, Frycek, Vinci, Szwejk, Don Kichot, telefoniki, armata Flak88 i genialny technicznie do dziś Mg42 . No i Gagarin. No i Barbie, o której piszesz. A Batyr to pies?
Trudno, niedoskonały Twórca, takie i dzieła. Raz w tarczę, raz kulą w płot. Ale mogło być dużo gorzej.

Sądzę jednak, że Ktoś sterował całym procesem i nadal steruje.

Co do " Ktosia" , że był, też bym się w sumie skłaniał. Nie wiem, czy wierzę, ale mam przekonanie, że Inteligentny Projekt miał miejsce. Tylko czy to był ktoś, coś, On, czy Ona, a może Oni?

Zachowując proporcje, nie jestem osamotniony w moich wnioskach:

Einstein uważał się za "wierzącego ateistę", nie wierzył w osobowego Boga, ale w potęgę i piękno wszechświata oraz prawa nim rządzące. Wierzył w "Boga Spinozy", czyli Boga jako naturę i racjonalny porządek świata, a nie byt, który ingeruje w ludzkie sprawy, nagradza lub karze. Odrzucał tradycyjne religie i pojęcia moralności oparte na nagrodzie lub karze, uznając je za wytwór ludzkiej słabości.

Wygląda na to, że bliskie jest Ci to, co głosił

Nie wiem, czy zauważyłeś, ale pisząc o Einsteinie, napisałeś o Jezusie. Jezusie takim jakim był, a nie takim jakim go przedstawiają chrześcijańscy kapłani.

Zakładam, że jeśli istniał, był zapewne człowiekiem mądrym.
Niezależnie od tego, jak Go opisano.

To już coś. Na Twoim miejscu spróbowałabym dowiedzieć się więcej.

Myślę, że wiem więcej, niż niejeden "wierzący" członek KK.

Wiedza jest cenna, jednak uczeni w Piśmie i faryzeusze wiedzieli, mimo to nie uwierzyli. Uczony Szaweł długo nie wierzył, dopóki sam Jezus nie przemówił do niego. Biedni, żyjący na marginesie pasterze nie mieli wiedzy, ale uwierzyli.