Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz sie 14, 2025 18:05



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 266 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 ... 18  Następna strona
 Dyskryminacja w kościele ... 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 09, 2005 18:29
Posty: 82
Post 
Belizariusz napisał(a):
Świat mieszkanców Stumilowego Lasu to siedlisko zaburzen psychicznych i psychospołecznych. Pod lupę wzięli je kanadyjscy psychologowie, o czym informuje serwis BBC. W piśmie Canadian Medical Association Journal opublikowano badania psychologii bohaterów ksiazek A.A. Milne'a, umieszczonych w beztroskim z pozoru swiecie. Autorzy raportu uznali, że kazda z tych postaci wymaga troskliwej opieki psychologa lub psychiatry.

Aleś sobie nabluzgał, ulżyło Ci - to gratuluję. Dlaczego atakujesz cały 100-milowy las, a nie którykolwiek fragment dowcipu Kubusia-Puchatka - bo byś się ośmieszył i nie masz odwagi. Twoi naukowcy to pewnie ci sami "Psychole od R..." którzy niedawno zaatakowali Harego Pottera, żądając wycofania tych "szkodliwych dla dzieci książek" - czyżbyś o tym nie słyszał. Zapytaj jakiekolwiek dziecko na ziemi - wszyscy znają Kubusia-Puchatka i Harego Pottera .... pomimo protestów Twoich i Tobie podobnych ....


Wt lis 22, 2005 18:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 09, 2005 18:29
Posty: 82
Post Kwadratura koła ? ....
Kubus_Puchatek napisał(a):
Spowiedź grzesznika.

Wersja I.
Opowiem księdzu chistorię mojego życia. Żona odeszła ode mnie z dwojgiem dzieci. Znalazłem drugą kobietę, z którą przeżyłem 16 wspaniałych lat. Pyta ksiądz czy żałuję 16-letniego pożycia w cudzołóstwie. NIE niczego nie żałuję, gdybym miał drugie życie postąpił bym tak samo. Nie chodziłem do kościoła, bo kościół mnie odrzucił. Ksiądz proboszcz przy każdej kolędzie wypominał nam, że żyjemy w ciężkim grzechu, nawet przy dzieciach !
Wiem, że Bóg istnieje, ale mam nadzieję że bierze pod uwagę całość zycia, a nie to czy ktoś chodził do kościoła czy nie. Ja chodziłem do kościoła tylko dwa razy w roku.
To wszystko co mam do powiedzenia.
Mam nadzieję, że nie odmówi mi ksiądz chrześcijańskiego pogrzebu.

Ksiądz pyta po raz ostatni:
Żałujesz synu za swój grzech cudzołóstwa.

Grzegorz odpowiada:
Nie, niczego nie żałuję i umiera.

Wersja II
Opowiem księdzu chistorię mojego życia. Żona odeszła ode mnie z dwojgiem dzieci. Niestety, diabeł mnie skusił i ożeniłem się z inną kobietą. Na dodatek spłodziłem czwórkę nieślubnych dzieci. Wiem, że przez 16-lat trwałem w ciężkim grzechu cudzołóstwa. Bardzo tego żałuję. Proszę księdza i Boga o przebaczenie wszystkich grzechów.
Zadowolony ksiądz udziela mu rozgrzeszenia. Umierający Grzegorz przyjmuje ostatnie namaszczenie. Katolicki pogrzeb z wszelkimi honorami jest gwarantowany.

Oczywiście tylko wersja I spowiedzi jest prawdziwa.
Jak myślicie, która wersję powinien wybierać Grzegorz ?

Wersja I jest niebezpieczna, bo jeśli trafi się ksiądz ortodoksyjny, to może ze złością trzasnąć drzwiami i odmówić katolickiego pochówku.
Najnieszczęśliwsza będzie w tym przypadku rodzina Grzegorza.

Jak myślicie, którą wersję spowiedzi powinien wybrać Grzegorz ?
Czy takim ludziom jak Grzegorz, mimo wybrania prawdziwej I wersji spowiedzi należy się katolicki pogrzeb z wszelkimi honorami czy nie ?


Tylu tu mądrych i światłych ludzi, a NIKT nie ma odwagi odpowiedzieć na poniższe pytanie :

Jak myślicie, którą wersję spowiedzi powinien wybrać Grzegorz ?
Czy takim ludziom jak Grzegorz, mimo wybrania prawdziwej I wersji spowiedzi należy się katolicki pogrzeb z wszelkimi honorami czy nie ?


Którą wersję ma wybrać !!!

Chyba nie myślicie, że historia jest wyssana z palca i nie ma prawa pojawić się w rzeczywistości ! To problem wielu, wielu milionów ludzi - oczywiście spośród 1,5 mld katolików przyznających się do KK.

Czy wszyscy tu są tchórzami, przecież należy wybrać tylko jedną z dwóch możliwych spowiedzi i krótko uzasadnić swój wybór.

Więcej odwagi !


Wt lis 22, 2005 18:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41
Posty: 4103
Post 
Zaczynamy więc od początku - od uwag prywantych jest PW, rozumiemy się? Następne posty będą leciały już bez wyjasnień.

Ps. Drogi Kubusiu, nie każdy jest zainteresowany tym tematem, nikt nie ma obowiązku Ci odpowiadać :) .
Nie zakładaj z góry, że jesteśmy tchórzami, mija się to z celem :) .
Pozdrawiam.

_________________
Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.


Wt lis 22, 2005 19:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 01, 2005 22:00
Posty: 435
Post 
SweetChild napisał(a):
Pan Gąsienica napisał(a):
Zacytujmy może tekst przysięgi, o który się spieramy:
Ja ... biorę sobie Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.


Dzięki za przypomnienie :) Już ładnych parę latek minęło, a pamięć z wiekiem coraz słabsza ;-)


:czytaj: :nonono:

SweetChild napisał(a):
Pan Gąsienica napisał(a):
A skoro małżeństwo jest odbiciem związku człowieka z Bogiem, to czy człowieka "opuszczającego" Boga On także opuszcza? A może na odwrót, co? :)


Nawet Bóg czeka tylko do czasu, a potem wyrównuje rachunki.


Bóg "czeka" do śmierci, czyli dokładnie tyle ile trwa małżeństwo. Do czasu śmierci nie opuszcza człowieka nigdy, zawsze stoi i czeka pod dźwiami z dłonią wyciągniętą do zgody. Albo rezygnujemy z postrzegania małżeństwa jako odbicia relacji Bóg-człowiek, albo dopuszczamy "kościelne rozwody". Jedno z dwojga.

SweetChild napisał(a):
Pan Gąsienica napisał(a):
Jasne, dla mnie zasada "automatu" jest już całkiem zrozumiała :) Można ją jednak twórczo rozwinąć, np. pracując trochę nad interpretacją słowa "opuścić". Czy może chodzić tu o "opuszczenie duchowe"? W ten sposób dochodzimy do rozwodów ze względu na "niezgodność charakteru", a miliony uciskanych przez opresyjny Kościół ludzi będzie mogło odnaleźć upragniony spokój ducha :)


Każde rozwiązanie ma swoje słabe strony i z pewnością wiele osób próbowałoby "kreatywnego opuszczania".
Gdy uznamy, że stan obecny jest zadawalający (brak rozwodów kościelnych), to nie ma potrzeby zmian. Jednak jeśli uznamy, że konkretne przypadki (takie jak Grzegorza w tym wątku) świadczą o wadach obowiązujących reguł, to można zaryzykować złagodzenie kwantyfikatora "nigdy".


Jednakże pomagając w ten sposób Grzegorzowi krzywdzimy wiele innych osób, które podjęły walkę o swoje małżeństwa i do tej pory mają w tej walce wymierne wsparcie ze strony Kościoła. "Liberalizacja" zostawi ich samych.

SweetChild napisał(a):
Powtórzę się, ale to jedyna moja linia obrony: przysięga nie daje możliwości warunkowego opuszczenia, z tym się zgodzę. Nie definiuje jednak, czy złamanie jej przez jednego ze współmałżonków nie powoduje "uwolnienia" drugiego.


A więc zgadzamy się, że bazując na tylko i wyłącznie tekście przysięgi nie znajdziemy usprawiedliwenia dla "warunkowego opuszczenia.

Aby znaleźć to usprawiedliwienie trzeba więc wyjść POZA tekst przysięgi, w jakieś prawa nadrzędne wobec niej i bardziej ogólne. Robimy więc krok poza przysięgę i różnimy się tym, gdzie lądujemy.

Mam wrażenie, że Ty małżeństwo postrzegasz w sposób o wiele bardziej świecki ode mnie - jako związek kochających się, wspierających nawzajem ludzi itp. Tak rozumiane małżeństwo funkcjonuje chyba w prawie wszystkich kulturach od tysięcy lat, więc nic w tym dziwnego. Swój krok poza przysięgę czynisz więc w kierunku bardzo świeckim - uzasadniasz go jakimiś "naturalnymi" odczuciami, umowami, świeckim kodeksami... Religijne uzasadnienie pomijasz - moim zdaniem dlatego, że pomijasz w ogóle religijny aspekt małżeństwa.

2000 lat temu jednak Jezus nadał tej - znanej przecież i popularnej wcześniej - instytucji zupełnie nowy, odmienny wymiar, znaczenie. Katolicy twierdzą, że doskonalszy, inni, że niekoniecznie - nie chodzi o to, ważne, że jest to znaczenie INNE niż powszechnie w tamtych czasach obowiązujące. Małżonkowie mieli stawać się jednym ciałem, a ich miłość naśladowaniem miłości Boga i ludzi. I jeszcze dużo można by powiedzieć na ten temat ;)

Dlatego ja pamiętając o tym religijnym wymiarze małżeństwa kroka poza przysięgę nie robię w świecką stronę. I bardzo mi przykro - każdy człowiek podejmując decyzję o katolickim ślubie musi być świadomy religijnego aspektu całej sprawy, do czego służą chyba przedmałżeńskie nauki itp. (o których przyznaję nie mam zbyt wielkiego pojęcia :) ).

SweetChild napisał(a):
Skoro nie podobają Ci się sznury, to może inny przykład: małżonkowie trzymają się za ręce. Gdy jedno z nich wyrwie swoją rękę, to drugie już nie może go puścić, bo od tego momentu się nie trzymają.


Nadal mi ten przykład nie pasi, małżonkowie są przecież jednym ciałem, a nie dwoma trzymającymi się za ręce. Proponuję to zostawić :)

Pan_Gasienica napisał(a):
SweetChild napisał(a):
Nie o to chodziło mi w punkcie 4. Przysięgamy także Bogu. Twoim zdaniem zwalnia nas on z tej przysięgi, czy nie?


Załóżmy, że przysięgamy przed Bogiem chronić np. porcelanowy wazon. Niestety, jeden z nas się rozmyśla i rozbija wazon rzucając go na podłogę. Wówczas drugi, niezależnie od dobrych chęci, nie jest w stanie nadal chronić wazonu, bo tego wazonu już nie ma (przynajmniej w formie, która była przedmiotem przysięgi). W takim wypadku uważam, że Bóg nie oczekiwałby bezsensownego chronienia okruchów porcelany na podłodze i dałby drugą szansę swemu wiernemu słudze.


U la, la... Mało wiesz o rozbitych wazonach ;) Rozbite można bardzo ładnie pokleić i pomalować - tak, że nawet nie widać pęknięć. Trzeba tylko chcieć, a czasami naprawdę bardzo mocno chcieć, jeżeli stłuczenie jest naprawdę poważne. A już na pewno trzeba próbować - choćby po to, aby powiedzieć Bogu szczerze - "Naprawdę zrobiłem WSZYSTKO, aby skleić ten wazon..." :D

Jak dla mnie, chyba powiedzieliśmy sobie wszystko i zgrabnie uwypukliliśmy, gdzie się rozmijamy :D Czyli... :piwo: ?

_________________
"Nie ma nic gorszego jak życie, którego nikt nie obserwuje."
Irving Yalom


Wt lis 22, 2005 21:51
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 24, 2005 12:34
Posty: 61
Post 
Kubus_Puchatek napisał(a):
Co z tego, że młodzi odpowiedzą sobie pozytywnie na wszystkie Twoje pytania. Co z tego, że przed ślubem będziesz chodzić z chłopakiem np. 5 lat aby go lepiej poznać. I tak nie masz żadnej gwarancji, że już np. po kilku miesiącach nie rzuci Cię dla innej, że się nie rozpije np. z powodu kłopotów w pracy ... itd. Bo życie jest NIEPRZEWIDYWALNE. Każdego w najbliżej przyszłości może spotkać WSZYSTKO. Gdyby zycie było przewidywalne to byłoby .. piekło.
Zastanów się... bo według mnie jeśli Twój ukochany i PRZETESTOWANY okaże się pijakiem katującycm Ciebie i Twoją rodzinę to masz prawo wykopać go za drzwi i poszukać sobie innego partnera.


Widzę Kubusiu, że nie dostrzegasz spraw oczywistych.
Powtórzę Ci jedno z pytań jakie napisałam wcześniej:
CZY JESTEM ŚWIADOMY, ŻE GDY MAŁŻEŃSTWO NIE BEDZIE MOGŁO FIZYCZNIE TRWAĆ DALEJ TO NADAL BEDZIEMY MAŁŻONKAMI PRZED BOGIEM?
Ja zadałam sobie to pytanie przed ślubem. I w pełni zdaje sobie sprawę, że nawet jeśli mój mąż zmieni się o 180 stopni, jeśli życie z nim będzie niemożliwe, to jedyne co mi pozostanie to samotność. Jeśli wybiorę innego partnera to muszę zgodzić się na życie w grzechu. Najlepiej jest oskarżać wszystkich innych (zwłaszcza KK) tylko nie siebie.

Puchatku pytasz którą wersje spowiedzi Grzegorz lub osoba w jego położeniu powinna wybrać. Dla ciebie najważniejsze jest to co bedzie czuła rodzina - wstyd czy dumę. A jakie to ma znaczenie? Niczym jest wstyd rodziny jeśli Grzegorz otrzyma szanse na życie wieczne. I niczym jest duma Jego rodziny jeśli on będzie potępiony.
Spowiedz jest ważna tylko wtedy gdy prawdziwie żałuje się za grzechy.

_________________
"Tak bowiem Bóg umiłował świat,
że Syna swego Jednorodzonego dał,
aby każdy, kto w Niego wierzy,
nie zginął, ale miał życie wieczne."
J 3,16


Śr lis 23, 2005 10:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Pan Gąsienica napisał(a):
Jak dla mnie, chyba powiedzieliśmy sobie wszystko i zgrabnie uwypukliliśmy, gdzie się rozmijamy :D Czyli... :piwo: ?


Jak najbardziej :piwo:

Ale pozwolę sobie jeszcze uwypuklić moje widzenie religijnego aspektu małżeństwa: przede wszystkim wychodzę z założenia, że skoro Bóg jest Dobry, to życie zgodne z religią powinno skutkować wzrostem ogólnego dobra. W przypadku małżeństwa byłoby to zgrubsza dobro małżonków i ich dzieci + dobro osób im najbliższych (np. rodzice) i dalszych (z mniejszymi wagami). Gdy jakiś przepis (np. przysięga małżeńska) nie służy wzrostowi ogólnego dobra, to jego rozumienie nie jest zgodne z intencją Boga (przykazania dane od Dobrego Boga nie mogą powodować spadku ogólnego poziomu dobra).

Nie chcę tutaj upierać się, że lepiej byłoby wprowadzić rozwody kościelne, możliwe, że przyniosłoby to więcej szkody niż korzyści. Gdyby jednak było przeciwnie i korzyści przewyższyłyby szkody (teoretyczne założenie), to uważam, że treść przysięgi małżeńskiej można by odpowiednio zinterpretować, tak aby dopuszczała ona rozowdy. Zresztą, dla mnie takim objeściem problemu rozwodów jest uznawanie nieważności przysięgi.


Cz lis 24, 2005 11:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06
Posty: 968
Post 
Cytuj:
Gdyby jednak było przeciwnie i korzyści przewyższyłyby szkody (teoretyczne założenie), to uważam, że treść przysięgi małżeńskiej można by odpowiednio zinterpretować, tak aby dopuszczała ona rozowdy


Więc jak, SweetChild? "Na dobre i na złe", czy tylko "na dobre"?
Jeśli zamierzasz interpretować przysięgę "w zależności od okoliczności", to już lepiej nie przysięgaj.

Przysięga to przysięga. (nawet jeśli kuleje)
Przymierze to przymierze.
A kontrakt to kontrakt.

Twój wybór. Nikt się nie obrazi i świat się nie zawali, jeśli wybierzesz kontrakt.
Ale nazywaj rzeczy po imieniu. ("...a zmienią się w oka mgnieniu...")

Poza tym wygląda na to, że sam chcesz decydować o tym, co jest dla Ciebie i innych dobrem, niezależnie od perspektywy (a konkretnie tylko z jednej - Twojego osobistego "dziś"). Rozumiem, że jesteś humanistą, ale w ten sposób odrzucasz cierpienie. Nieludzkie jest?
Przyznaję, że sam "nie lubię" cierpieć. Ale są w moim życiu "przeżyte" cierpienia, których nie oddałbym za nic, bo inaczej nie doszedłbym do jeszcze większego dobra (że tak pozwolę sobie spłycić :) )

To wymaga zaufania, które się w humanizmie (w głowie) nie mieści. Więc żeby się nie ograniczać przestałem być humanistą ;)

Życzę Ci wolności. Pójścia na całość. :)

_________________
Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)


Cz lis 24, 2005 11:52
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Spidy napisał(a):
Cytuj:
Gdyby jednak było przeciwnie i korzyści przewyższyłyby szkody (teoretyczne założenie), to uważam, że treść przysięgi małżeńskiej można by odpowiednio zinterpretować, tak aby dopuszczała ona rozowdy


Więc jak, SweetChild? "Na dobre i na złe", czy tylko "na dobre"?
Jeśli zamierzasz interpretować przysięgę "w zależności od okoliczności", to już lepiej nie przysięgaj.


Mi takie sztywne rozumienie prawa przypomina zakaz uzdrawiania w szabat. Jak nie to nie i koniec, niezależnie od okoliczności.

Spidy napisał(a):
Przysięga to przysięga. (nawet jeśli kuleje)
Przymierze to przymierze.
A kontrakt to kontrakt.

Twój wybór. Nikt się nie obrazi i świat się nie zawali, jeśli wybierzesz kontrakt.
Ale nazywaj rzeczy po imieniu. ("...a zmienią się w oka mgnieniu...")


Ja nazywam po moich imionach, nic nie poradzę na to, że Twoje rozumienie jest inne. Nie widzę sensu spierania się o nazewnictwo, ale zapodaj Twoje definicje, a będę ich używał, przynajmniej w postach skierownych do Ciebie.

Spidy napisał(a):
Poza tym wygląda na to, że sam chcesz decydować o tym, co jest dla Ciebie i innych dobrem, niezależnie od perspektywy (a konkretnie tylko z jednej - Twojego osobistego "dziś"). Rozumiem, że jesteś humanistą, ale w ten sposób odrzucasz cierpienie. Nieludzkie jest?


Przecież piszę, że "nie chcę tutaj upierać się, że lepiej byłoby wprowadzić rozwody kościelne". Nie chcę więc decydować o tym, co jest dobre ani dla mnie, ani dla innych, ani o tym, jaką obrać perspektywę. Poczyniłem jedynie "teoretyczne założenie".
Nie wiem, co rozumiesz przez pojęcie "humanista", więc nie mogę odpowiedzieć. Tym bardziej nie mogę odpowiedzieć na pytanie o odrzucanie i nieludzkość cierpienia, bo opiera sie na tym niejasnym dla mnie założeniu, że jestem humanistą.

Spidy napisał(a):
Życzę Ci wolności. Pójścia na całość. :)


Dzięki :) Jak rozumiem, Ty już jeteś wolny, więc życzenie "wzajemnie" byłoby nietaktem? ;-)


Cz lis 24, 2005 12:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45
Posty: 3638
Post 
Kubus_Puchatek:
Cytuj:
Kubus_Puchatek napisał:

Spowiedź grzesznika.

Wersja I.
Opowiem księdzu chistorię mojego życia. Żona odeszła ode mnie z dwojgiem dzieci. Znalazłem drugą kobietę, z którą przeżyłem 16 wspaniałych lat. Pyta ksiądz czy żałuję 16-letniego pożycia w cudzołóstwie. NIE niczego nie żałuję, gdybym miał drugie życie postąpił bym tak samo. Nie chodziłem do kościoła, bo kościół mnie odrzucił. Ksiądz proboszcz przy każdej kolędzie wypominał nam, że żyjemy w ciężkim grzechu, nawet przy dzieciach !
Wiem, że Bóg istnieje, ale mam nadzieję że bierze pod uwagę całość zycia, a nie to czy ktoś chodził do kościoła czy nie. Ja chodziłem do kościoła tylko dwa razy w roku.
To wszystko co mam do powiedzenia.
Mam nadzieję, że nie odmówi mi ksiądz chrześcijańskiego pogrzebu.

Ksiądz pyta po raz ostatni:
Żałujesz synu za swój grzech cudzołóstwa.

Grzegorz odpowiada:
Nie, niczego nie żałuję i umiera.

Wersja II
Opowiem księdzu chistorię mojego życia. Żona odeszła ode mnie z dwojgiem dzieci. Niestety, diabeł mnie skusił i ożeniłem się z inną kobietą. Na dodatek spłodziłem czwórkę nieślubnych dzieci. Wiem, że przez 16-lat trwałem w ciężkim grzechu cudzołóstwa. Bardzo tego żałuję. Proszę księdza i Boga o przebaczenie wszystkich grzechów.
Zadowolony ksiądz udziela mu rozgrzeszenia. Umierający Grzegorz przyjmuje ostatnie namaszczenie. Katolicki pogrzeb z wszelkimi honorami jest gwarantowany.

Oczywiście tylko wersja I spowiedzi jest prawdziwa.
Jak myślicie, która wersję powinien wybierać Grzegorz ?

Wersja I jest niebezpieczna, bo jeśli trafi się ksiądz ortodoksyjny, to może ze złością trzasnąć drzwiami i odmówić katolickiego pochówku.
Najnieszczęśliwsza będzie w tym przypadku rodzina Grzegorza.

Jak myślicie, którą wersję spowiedzi powinien wybrać Grzegorz ?
Czy takim ludziom jak Grzegorz, mimo wybrania prawdziwej I wersji spowiedzi należy się katolicki pogrzeb z wszelkimi honorami czy nie ?


Kubusiu życie jest o wiele bardziej skomplikowane
i nigdy nie jest w zasadzie tak jak sobie to ktoś ubzdura [z tymi pytaniami Twoimi np]
juz otrzymałeś odpowiedź
mówienie w niezgodzie z prawda jaką się nosi w sercu to grzech

natomiast warto sie nad tym zastanowić czy powiedzenie w konfesjonale jakoby z przekonania katolickiego i chęci naśladowania Chrystusa i starania się bycia dobrym nie byłoby to prawdą...
bo przecież nieraz walka nasza z ułomnościami naszymi jest walką trudną a takze toczy sie wręcz wbrew nam samym z naszymi przekonaniami...
jest to trudne ale wykonalne i wtedy nie jest grzechem bo tacy chcemy byc i to mamy za doskonałość więc nie kłamiemy :)

kiedyś papież powiedział na pytanie czemu sie nie uśmiecha?
"-a co mam kłamać?"


i to rozwiazuje problem


_________________
Niech żyje cywilizacja łacińska !!!

więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...


Cz lis 24, 2005 19:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 01, 2005 22:00
Posty: 435
Post 
SweetChild napisał(a):
Pan Gąsienica napisał(a):
Jak dla mnie, chyba powiedzieliśmy sobie wszystko i zgrabnie uwypukliliśmy, gdzie się rozmijamy :D Czyli... :piwo: ?


Jak najbardziej :piwo:


Twoje zdrowie :D

_________________
"Nie ma nic gorszego jak życie, którego nikt nie obserwuje."
Irving Yalom


Cz lis 24, 2005 22:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06
Posty: 968
Post 
SweetChild!

Cytuj:
Jak rozumiem, Ty już jeteś wolny, więc życzenie "wzajemnie" byłoby nietaktem?

Fajnie, że pytasz o moją wolność. :) Pomódl się chociaż dziś o nią dla mnie. Serio. Możemy nawet założyć na jedną chwilę taki "wolnościowy duet modlitewny". OK? "Gdzie dwóch lub trzech się zbierze w imię..."

A kończąc wątek:
Cytuj:
zapodaj Twoje definicje, a będę ich używał, przynajmniej w postach skierownych do Ciebie.

Wydaje mi się, że tu są dość uniwersalne, na miarę naszych czasów i kultury: http://www.sjp.pwn.pl

Cytuj:
Mi takie sztywne rozumienie prawa przypomina zakaz uzdrawiania w szabat. Jak nie to nie i koniec, niezależnie od okoliczności.


Dobrze, że Ci przypomina, bardzo słusznie. Tylko wnioski błędne, więc pobajdurzę...
Uzdrawiając w szabat Jezus chciał pokazać, że Miłosierdzie Boże jest przed Prawem. Że uwolnienie od grzechu (bo to jest głębszy sens uzdrowienia w Ewangelii!) należy się każdemu, nie przymierzając - jak woda osłu.
Rozwodząc się, wchodzisz w grzech i praktycznie skazujesz na życie w grzechu do końca - Twoją żonę. W tym sensie Twoja intuicja doboru cytatu jest słuszna. Bo zamiast pomóc swojej żonie w dojściu do wolności (bycia z Chrystusem), zniewalasz ją na amen.

Tu nawet nie chodzi o znieważenie Boga, przed którym przysięgałeś. Chodzi o ogrom dobra, którego pozbawiasz siebie i żonę.

Jak sam zauważyłeś uzdrowienie przez Jezusa Chrystusa należy się każdemu, pomimo Prawa-Do-Tego-Co-Mi-Sprawia-Frajdę.

Wracając do sprawy pierwszej - niech to będzie modlitwa o nasze uzdrowienia :)

Pozdrawiam

_________________
Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)


Pt lis 25, 2005 0:00
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Spidy napisał(a):
Uzdrawiając w szabat Jezus chciał pokazać, że Miłosierdzie Boże jest przed Prawem.


I tylko o to mi chodziło :)

Spidy napisał(a):
Rozwodząc się, wchodzisz w grzech i praktycznie skazujesz na życie w grzechu do końca - Twoją żonę. W tym sensie Twoja intuicja doboru cytatu jest słuszna. Bo zamiast pomóc swojej żonie w dojściu do wolności (bycia z Chrystusem), zniewalasz ją na amen.

Tu nawet nie chodzi o znieważenie Boga, przed którym przysięgałeś. Chodzi o ogrom dobra, którego pozbawiasz siebie i żonę.


Takie Twoje założenie, że "rozwodząc się, wchodzisz w grzech (...)". Ja założyłem, że "rozwód może być lepszym rozwiązaniem". Nie wnikam w słuszność takiego założenia, może być ono błędne i nie zamierzam go uzasadniać. Chodziło jedynie o to, że gdyby moje założenie było prawdziwe, to dobro ma pierwszeństwo nad przysięgą. Jeśli więc nie chcemy zmieniać treści przysięgi, to należałoby ja odpowiednio zinterpretować, a odpowiednio to w tym wypadku zgodnie z kierunkiem wzrostu poziomu dobra.

Spidy napisał(a):
Wracając do sprawy pierwszej - niech to będzie modlitwa o nasze uzdrowienia :)

Pozdrawiam


Dołączam się i pozdrawiam
SC :)


Pt lis 25, 2005 10:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 09, 2005 18:29
Posty: 82
Post 
Nathalie napisał(a):
Widzę Kubusiu, że nie dostrzegasz spraw oczywistych.
Powtórzę Ci jedno z pytań jakie napisałam wcześniej:
CZY JESTEM ŚWIADOMY, ŻE GDY MAŁŻEŃSTWO NIE BEDZIE MOGŁO FIZYCZNIE TRWAĆ DALEJ TO NADAL BEDZIEMY MAŁŻONKAMI PRZED BOGIEM?
Ja zadałam sobie to pytanie przed ślubem. I w pełni zdaje sobie sprawę, że nawet jeśli mój mąż zmieni się o 180 stopni, jeśli życie z nim będzie niemożliwe, to jedyne co mi pozostanie to samotność. Jeśli wybiorę innego partnera to muszę zgodzić się na życie w grzechu. Najlepiej jest oskarżać wszystkich innych (zwłaszcza KK) tylko nie siebie.


Nigdy nie mów nigdy ...
Łatwo Ci mówić gdy Twoje małżeństwo istnieje, ale naprawdę nie wyrokuj z góry co będzie jak sie rozleci, tego nikt nie wie. Masz niewielką szansę, że dotrzymasz swojej obietnicy, szczególnie jeśli jesteś atrakcyjną kobietą - niestety mężczyźni to samce i dla nich wygląd jest najważniejszy. Nie wykluczaj z góry, że już nigdy nikogo nie pokochasz - to bzdura, możesz przeżyć drugą miłość 100 razy piękniejszą od tej pierwszej. Rozejrzj się dookoła, poczytaj w gazetach życiorysy wielu sławnych ludzi, na pewno znajdziesz tych, którzy największe szczęście i dozgnną miłość znaleźli w drugim czy n-tym małżeństwie.
Owszem, wyjątki się zdarzają, możesz żyć samotnie, ale zdecydowana większość ludzi tego nie chce.

Na razie jesteś 100% katoliczką ale odpowiedz sobie na te pytania:
Czy byłaś cnotliwa w momencie poznania Twojego męża ?
Czy Twój mąż był pierwszą Twoją miłością ?
Czy Ty byłaś dla niego pierwszą miłością ?
Czy zgodnie z nauką KK wyszłaś za niego za mąż bez sprawdzenia jaki jest w łóżku ?

Zdecydowana większość kobiet na powyższe pytania odpowie NIE, NIE, NIE.

Posłuchaj głosu rozsądku Incognito..

Mieszek napisał:
a jesli to niemożliwe to życ samotnie
Incognito napisała:
Z punktu widzenia zgodności z nauką Kościoła - tak, jednak jeśli brać pod uwagę ludzkie potrzeby - nie. Mało jest osób, które chciałyby spędzić życie w samotności.


So lis 26, 2005 12:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 09, 2005 18:29
Posty: 82
Post 
Pan Gąsienica napisał(a):
dakota napisał(a):
Jak można powiedzieć, że żałuje się dni spędzonych przy boku kochanej osoby ?


Abstrahując od osoby Grzegorza, myślę, że czasami można żałować dni spędzonych przy boku kochanej osoby - jeżeli ceną za te spędzone dni miałaby być na przykład krzywda wyrządzona innej osobie, złamana przysięga i tym podobne nieprzyjemne sprawy.
Przykładem tu może być ojciec opuszczający rodzinę, aby "żyć u boku kochanej osoby" w postaci innej kobiety. Myślę, że taka postawa nie zasługuję na pochwałę - mimo całej swojej romantyczności.


Łatwo Wam rzucać kamieniami w pijaka znęcającego się nad rodziną, czy też ojca opuszczającego rodzinę, aby "żyć u boku kochanej osoby" w postaci innej kobiety. Takie tematy są tutaj chętnie podchwytywane i kamienie lecą gęsto.

Rozróżnijmy jednak "ofiarę" od "kata".

Kto pierwszy rzuci kamień w Grzegorza od którego ODESZŁA żona i który znalazł szczęście i miłość u boku innej kobiety ?

Kto pierwszy rzuci kamień w żonę pijaka, która postąpiła identycznie jak Grzegorz ?

Kto pierwszy rzuci kamień czy w żonę niewiernego małżonka który ją zdradził dla innej kobiety i która postąpiła identycznie jak Grzegorz ?


So lis 26, 2005 12:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 09, 2005 18:29
Posty: 82
Post Kwadratura koła ...
Kubus_Puchatek napisał(a):
Spowiedź grzesznika.

Wersja I.
Opowiem księdzu historię mojego życia. Żona odeszła ode mnie z dwojgiem dzieci. Znalazłem drugą kobietę, z którą przeżyłem 16 wspaniałych lat. Pyta ksiądz czy żałuję 16-letniego pożycia w cudzołóstwie. NIE niczego nie żałuję, gdybym miał drugie życie postąpił bym tak samo. Nie chodziłem do kościoła, bo kościół mnie odrzucił. Ksiądz proboszcz przy każdej kolędzie wypominał nam, że żyjemy w ciężkim grzechu, nawet przy dzieciach !
Wiem, że Bóg istnieje, ale mam nadzieję że bierze pod uwagę całość zycia, a nie to czy ktoś chodził do kościoła czy nie. Ja chodziłem do kościoła tylko dwa razy w roku.
To wszystko co mam do powiedzenia.
Mam nadzieję, że nie odmówi mi ksiądz chrześcijańskiego pogrzebu.

Ksiądz pyta po raz ostatni:
Żałujesz synu za swój grzech cudzołóstwa.

Grzegorz odpowiada:
Nie, niczego nie żałuję i umiera.

Wersja II
Opowiem księdzu historię mojego życia. Żona odeszła ode mnie z dwojgiem dzieci. Niestety, diabeł mnie skusił i ożeniłem się z inną kobietą. Na dodatek spłodziłem czwórkę nieślubnych dzieci. Wiem, że przez 16-lat trwałem w ciężkim grzechu cudzołóstwa. Bardzo tego żałuję. Proszę księdza i Boga o przebaczenie wszystkich grzechów.
Zadowolony ksiądz udziela mu rozgrzeszenia. Umierający Grzegorz przyjmuje ostatnie namaszczenie. Katolicki pogrzeb z wszelkimi honorami jest gwarantowany.

Oczywiście tylko wersja I spowiedzi jest prawdziwa.
Jak myślicie, która wersję powinien wybierać Grzegorz ?

Wersja I jest niebezpieczna, bo jeśli trafi się ksiądz ortodoksyjny, to może ze złością trzasnąć drzwiami i odmówić katolickiego pochówku.
Najnieszczęśliwsza będzie w tym przypadku rodzina Grzegorza.

Jak myślicie, którą wersję spowiedzi powinien wybrać Grzegorz ?
Czy takim ludziom jak Grzegorz, mimo wybrania prawdziwej I wersji spowiedzi należy się katolicki pogrzeb z wszelkimi honorami czy nie ?


Głos Mieszka w sprawie spowiedzi Grzegorza:
Kubusiu życie jest o wiele bardziej skomplikowane i nigdy nie jest w zasadzie tak jak sobie to ktoś ubzdura [z tymi pytaniami Twoimi np]
juz otrzymałeś odpowiedź mówienie w niezgodzie z prawda jaką się nosi w sercu to grzech.


Mieszku, tylko nie "ubzdura". To jest RZECZYWISTOŚĆ wielu, wielu milionów katolików na całym świecie. Kościół musi coś z tym zrobić, bo sam sobie podcina gałąź na której siedzi. Nie można tak szlachetnych ludzi jak Grzegorz i jemu podobnych wyrzucać poza kościół.

Głos Nathalie:
Puchatku pytasz którą wersje spowiedzi Grzegorz lub osoba w jego położeniu powinna wybrać. Dla ciebie najważniejsze jest to co bedzie czuła rodzina - wstyd czy dumę. A jakie to ma znaczenie? Niczym jest wstyd rodziny jeśli Grzegorz otrzyma szanse na życie wieczne. I niczym jest duma Jego rodziny jeśli on będzie potępiony. Spowiedz jest ważna tylko wtedy gdy prawdziwie żałuje się za grzechy.

Gdzie ja powiedziałm, że dla mnie najwazniejsze będzie wstyd czy duma ...

Wszyscy się zgadzamy, że spowiedź powinna być szczera - czyli Grzegorz powinien wybrać wersję pierwszą.

Pytanie zasadnicze brzmi.

Czy ksiądz ma prawo (załóżmy, że jest ortodoksą) odmówić Grzegorzowi katolickiego pochówku ?

Moim zdaniem absolutnie nie, gdyż żaden ksiądz czy nawet biskup, nie może wyrokować że ten (np. o. Rydzyk) to na pewno pójdzie do piekła, a tamten (np. Grzegorz) na pewno znajdzie się w piekle.

Myślę, że z powyższym chyba wszyscy się zgodzimy, czyż nie ?


So lis 26, 2005 13:09
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 266 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 ... 18  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL