|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 6 ] |
|
co czwarty mieszkaniec Warszawy otwiera drzwi księdzu
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 co czwarty mieszkaniec Warszawy otwiera drzwi księdzu
We wczorajszych telwizyjnych faktach TVN podano niusa, iż tylko co czwarty mieszkaniec Warszawy (a dokłądnie dzielnicy Ursynów - bo ta była badana, ale myślę, że w innych dzielnica byłoby podobnie) wpuszcza księdza z wizytą duszpasterską. Niusowi towarzyszyły wypowiedzi wysokich przedstawicieli KK, którzy krytykowali taką postawę mieszkańców. Jeden zaś w obronie wysunął przypuszczenie, że część mieszkańców po prostu pracowało w terminie odwiedzin i to był powód "nie wpuszczenia księdza". Ja jednak myślę, żę o ile oczywiście takie przypadki mają miejce, bo nie każdy ma o danym czasie czas wolny, aby przyjąć ksiedza, to nie wpływa to w sposób znaczący na tak małą liczbę osó, które księży przyjmują.
Wysuwa mi się taki wniosek, że jest to albo dowód na to, że dane o 90% katolików to bzdura (przynajmniej jeśli chodiz o Warszawę i miasta powyżej 100tys mieszkańców, bo z tego co wiem na wsiach odsetek osób wierzących i bogobojnych jest największy), albo bardzo duża część osób deklarująca się jako "katolik" z katolicyzmem niewiele ma wspólnego (coś o tym wiem vide moim znajomi, którzy określają się katolikami - ich sprawa, ale jak sobie tutaj poczytałem jakie trzeba zasady spełniać aby być katolikiem to dochodzę do wniosku, że KK by ich za katolików nie uznał).
Ciekawi mnie co sądzicie na ten temat? Bo zjawisko na pewno istnieje, zwłąszcza w Warszawie i jak sądze w innych zurbanizowanych miastach. Co prawda moja rodzina księdza wpuszcza, ale np rok temu narzekał on, że niewiele osób go wpuszcza i coś gadał "bogaci są nie wierni niepotrzebuja Boga" (cytat nie wprost, w kaym razie coć takiego).
|
Wt gru 20, 2005 12:55 |
|
|
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Jak na moje doświadczenia kolędowe...
1. w parafi rodziców kolęda odbywała się raz na 3 lata (nie wiem, jak to ująć w "statystyce")
2. w mojej poprzedniej parafii raz się na kolędę załapałam, w kolejnym roku trafiło w przeprowadzkę
3. w obecnej parafii w pierwszym roku obecności ksiądz ominął mieszkanie (był tylko u sąsiadów, byc może poprzedni własciciele mieszkania księdza nie przyjmowali), w kolejnym roku już dotarł, w tym naprawdę nie wiem, jak będzie, bo więcej mnie nie ma w domu w styczniu niż jestem, ale może mi się uda
No i tak wygląda moja prywatna warszawska "statystyka"...
Ogólnie - chodzenie od 17 było dla mnie za wczesne, nie mówiąc o 16, w zeszłym roku zwolniłam się z pracy i wpadłam do domu na 5 minut przed pojawieniem się księdza, a nie każdy ma taką możliwość...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Wt gru 20, 2005 13:13 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Jotka
Twój pierwszy akapit odpowiedzi nie ma nic wspólnego z niusem, gdyż nius dotyczy osób, które nie wpuściły księdza do domu.
A drugi akapit jest słusznym przypuszczeniem powodu, dla którego CZĘŚĆ osób nie przyjęła księdza, gdyż nie było ich po prostu w domu.
Uważam jednak, że sugerowanie iż były to wszystkie przypadki "nie wpuszczenia" jest błędne. Szkoda, że tych badań nie sprecyzowano, np do kryteriów ile spośród osób, które otworzyły drzwi księdzu, nie przyjęło go, a ile przyjęło. Spośród tych będących w mieszkaniach w czasie chodzenia ksiedza po domach. To by było bardzo interesujące zobaczyć takie badania 
|
Wt gru 20, 2005 13:29 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
jo_tka napisał(a): Ogólnie - chodzenie od 17 było dla mnie za wczesne, nie mówiąc o 16, w zeszłym roku zwolniłam się z pracy i wpadłam do domu na 5 minut przed pojawieniem się księdza, a nie każdy ma taką możliwość...
To i tak dobrze. W mojej parafii kolęda zaczyna się o 15:30, a ja w domu mogę być najwczesniej o 17:00. Co roku się stresuję, że jak przylecę do domu to okaże się, że ksiądz już był w mojej klatce. Na szczęście zawsze jakoś mi się udawało zdążyć.
W tym roku pierwszy raz będzie spokojnie.... kolęda wypada u mnie w niedzielę 
|
Wt gru 20, 2005 14:48 |
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
 Re: co czwarty mieszkaniec Warszawy otwiera drzwi księdzu
Gay napisał(a): Wysuwa mi się taki wniosek, że jest to albo dowód na to, że dane o 90% katolików to bzdura Zgadzam się, i to jaka! Gay napisał(a): Ciekawi mnie co sądzicie na ten temat?
Specjalnie mnie to nie rusza, nie zależy mi na ilości osób deklarujących katolicyzm ale na ich jakości. Poza tym to, że ktoś wpuści księdza i deklaruje że jest katolikiem, nie znaczy że nim jest. Mój dziadek przyjmuje księdza podczas kolędy, do kościoła chodzi i codziennie się modli, ale jednocześnie uważa, że to dobrze, że Hitler kazał wybić tylu Żydów. Może i można to zwalić na wychowanie, dwa wylewy i słuchanie Radia Maryja, niemniej nie mogę nazwać go katolikiem, a jedynie pseudokatolikiem. Myślę, że takich osób jest więcej, niekoniecznie starych.
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
Wt gru 20, 2005 17:49 |
|
|
|
 |
Heru
Dołączył(a): Cz lip 07, 2005 6:45 Posty: 41
|
W zasadzie powinno byc 90% ochrzczonych, imho wiekszosc wykazanych w powszechnym spisie ludnosci jako katolicy jest niepraktykujaca i ma niewielka wiedze o chrzesciajnstwie - ochodza Boze Narodze i Wielkanoc po prostu.
A tak przy okazji, straszny zwyczaj zaobserwowalem - gdzy ludzie nie chca wpuscic ksiedza udaja ze nikogo nie ma w domu. Dziecinada. Sam nie jestem wierzacy ale uwazam ze chocby z szacunku dla drugiega czlowieka wypada do drzwi podejsc z gosciem porozmawiac, sprawe wyjasnic.
|
Pt gru 23, 2005 15:48 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 6 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|