co u Ciebie ??

Można przyjść do pustej kaplicy i przed Jezusem ukrytym w Najświętszym Sakramencie zadawać Mu te pytania, w modlitwie, w ciszy, trwać przy Nim, słuchać Jego głosu. Wydaje mi się, że również może pomóc rozmowa z ksiedzem w sakramencie pokuty.
Doświadczamy działania Boga w swoim życiu, Bóg różnie działa w życiu każdego z nas i czasem jest tak że to właśnie cierpienie zbliża do Niego. Ktoś kogo spotkała choroba nagle odnajduje Boga i wraca do Niego. Cierpienie może oczyścić, uwrażliwić na potrzeby bliźnich, utrata pracy, doświadczenie bezrobocia może np sprawić, że pozbędziemy nadmiernych ambicji, dążenia do kariery, zaczniemy bardziej szanować pracę i dostrzegać wokół siebie ludzi potrzebujących. Może być też tak że jeden doświadczony jest przez cierpienie, chorobę, nędzę by inna osoba mogła okazać mu miłosierdzie, podać przysłowiowy kubek wody i w ten sposób się uświęcić i zdobyć zasługi dla Nieba. Ktoś zagubiony w życiu może doświadczyć pomocy Jezusa, spotkać Go, że On poda Mu pomocną dłoń i wyciąga Go z dołka. Dla osoby, która starała się być wierna Bogu a została doświadczona przez cierpienie może być to okazja wydoskonalenie się w miłości.
"Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa." (1 P1 ,6-7)
Może być też, że ktoś cierpi niewinnie, każde ludzkie cierpienie ma sens, gdy zostanie złączone z Krzyżem i cierpieniem Chrystusa. Zapłatą za grzech człowieka była śmierć i pojawiło się zło i cierpienie na świecie. Jezus za nas cierpiał niewinnie i umarł na Krzyżu, byśmy mieli życie.
A na ludzką śmierć nie patrzymy jak na koniec, lecz jako spotkanie z Bogiem, jak Jezus zmartwychwstał tak i my zmartwychwstaniemy, "życie Twoich wiernych zmienia się, lecz nie się nie kończy". Gdy tak patrzymy na śmierć wydaje mi się będzie nam łatwiej pogodzić się z trudnym doświadczeniem śmierci


Nie sadze by cieerpienie uszlachetnialo!a jak sie cierpi dlugo i dochodza nowe cierpienia?jakos nie widze w tym sensu:)o tym uszlachetnianu to pisza tylko ci co nei cierpieli tak naprawde albo cierpienie sie skonczylo dla osoby ktorej cierpienie trwa uwierzcie mi na slowo nie ma to zadnego sensu i sie bardziej oddalamy od Boga niz przyblizamy!

no właśnie czasem mi się wydaje że ludzie im wiecej się modlą i chodzą co niedzielę do kościoła spotykach ich więcej cierpień bo właśnie Bóg chyba uważa że jeśli wierzysz to więciej możesz znieść ( ale nie wiem)

Wysłany: Czw Sty 05, 2006 23:21 Temat postu:

--------------------------------------------------------------------------------

klarowna napisał:
Im Bóg bardziej kocha tym bardziej doświadcza

no właśnie czasem mi się wydaje że ludzie im wiecej się modlą i chodzą co niedzielę do kościoła spotykach ich więcej cierpień bo właśnie Bóg chyba uważa że jeśli wierzysz to więciej możesz znieść ( ale nie wiem)


O to jest wlasnie przyklad tego pisania osob ktore raczej nie wiedza co to cierpienie(wcale nie zycze)pomijajac juz to ze to zwykly bajer (wystarczy poczytac PS )to nei wiem w jaki sposob cierpienie moze uszlachetnic no niech mi ktos wytlumaczy,rozumiem ze stara babcia moze sie cieszyc ze Pan Bog ja obdarowal taka laska i cierpi ale nie mloda osoba ktorej zycie jest juz przekreslone dziekuje za takie splywanie lask tam z gory!