jotka
Cytuj:
ja poproszę nie o książki, tylko o konkretne, jasne i oczywiste dowody głoszonych pomówień - w dodatku pozwalających na takie uogólnienie.
Dopóki ich nie otrzymam, kolejne posty w tym temacie będą usuwane.
A cóż to książek już nie chce się czytać?
Proszę bardzo - mam w sobie wiele życzliwości. Zaczniemy od oszustwa na miarę Millenium – związanego z dokumentem zwanym
Donatio Constantini jaki powstał w końcu VIII wieku za papieża Hadriana który przedłożył go Karolowi Wielkiemu do zatwierdzenia. Chodziło o udowodnienie niepiśmiennemu (pismo na niepiśmiennym zawsze robi wrażenie - do dzisiaj) królowi Franków, że ziemie, nadane papieżowi Stefanowi III przez Pepina Małego, ojca Karola Wielkiego,
są przynależne stolicy św. Piotra. Konieczność udowodnienia praw biskupa Rzymu wynikała z roszczeń króla Longobardów Dezyderiusza, który z kolei żądał zwrotu obszarów zagrabionych przez papieża. Pogmatwane to? – ale tylko pozornie.
Dokument ów mówi, że cesarz Konstantyn - w dowód wdzięczności za wyleczenie z trądu przez papieża Sylwestra I - daruje Namiestnikowi Chrystusa - oprócz pałacu laterańskiego w Rzymie, insygniów władzy cesarskiej oraz Rzymu wraz z przyległymi prowincjami -
„władztwo nad innymi biskupami i prymat Kościoła rzymskiego w świecie".
Władztwo terytorialne Namiestników Chrystusa zapoczątkowała właśnie darowizna Pepina Małego, który - w zamian za koronę Merowingów i protektorat nad Kościołem rzymskim - w roku 754 darował papieżowi Stefanowi III Rzym i okolice (tzw. dukatus). Ale już dwa lata później papież zagarnął także Bolonię, Ferrarę i wąski pas wybrzeża od Rawenny po Ankonę. To fałszerstwo stało się punktem wyjścia do objęcia władzy nad zachodnią częścią upadającego Imperium, i to w sytuacji kiedy państwu rzymskiemu pozostał tylko Konstantynopol i jego okolice.
Biskupi Rzymu dążyli do zdobycia władzy nie tylko duchowej - równie mocno pożądali tej świeckiej. Rozgościwszy się w cesarskich pałacach, przybrali tytuły przynależne cesarzom i pogańskim kapłanom:
pontifex maximus - najwyższy kapłan;
pater publicus - ojciec wszystkich;
sanctus - święty, o czym już wczesniej przy JP II wspominałem. Pontifeksa noszono po mieście w lektyce, w przepychu i całym majestacie, a on, pan i władca Namiestnik Chrystusa, którego Zbawiciel nigdy nie powołał, dzierżył w ręku berło. Jego głowę zdobiła potrójna korona - tiara (symbol panowania nad niebem, ziemią i podziemiami z której JP II zrezygnował) oraz insygnia władzy świeckiej. Wreszcie biskup Rzymu, późniejszy papież, ogłosił siebie władcą Rzymu i środkowych Włoch, a było to terytorium, które w późniejszych aktach prawnych określano jako
patrimonium sancti Petri (dziedzictwo świętego Piotra), darowane jakoby biskupowi Rzymu przez cesarza Konstantyna.
Spójrzmy, czego jeszcze życzyli sobie papieże oszuści i jakie mieli zapotrzebowania. Oto co cesarz Konstantyn rzekomo im „ofiarował", nie wyłączając stroju pogańskich kapłanów:
„Jako że w naszym pozostaje ręku świecka władza cesarska, przeto. postanawiamy, aby Przenajświętszy św. Kościół rzymski byt największe czcią otoczony i aby Przenajświętsza Stolica Piotrowa większego zażywała znaczenia, aniżeli nasza cesarska... Przekazujemy im od tej chwili nasz cesarski paląc laterański, który wszystkim pałacom całego świata przoduje i na przyszłość górować będzie, następnie diadem, tj. koronę naszej głowy, a zarazem mitrę i pelerynę, tj. palium, które zwyczajnie okrywa szyję cesarza... Mitrę o jasnym blasku, która oznacza świetne zmartwychwstanie Pana, wkładamy własnoręcznie na Jego uświęconą głowę i spełniamy wobec Niego służbę masztalerza, trzymając uzdę Jego konia z czci ku św. Piotrowi".
Na Donację Konstantyna w XV wieku podejrzliwie zaczęli patrzeć m.in. Arnold z Bresci i Marsyliusz z Padwy. Stopniowo fałszerstwo wychodziło na jaw, a przyczynili się do tego między innymi - co trzeba podkreślić -
arcybiskup Hinkmer z Reims i kardynał Mikołaj z Kuzy. Ostateczne zdemaskowanie „darowizny Konstantyna" jako ordynarnego oszustwa nastąpiło w okresie Odrodzenia i jest zasługą
humanisty Lorenza Valli, który przez pewien czas był sekretarzem papieskim. Jedynymi, którzy stanęli w obronie dekretaliów, byli jezuici. Ale i ci mistrzowie kłamstwa, intrygi i podstępu musieli w końcu skapitulować pod ciężarem dowodów.
Do dzisiaj Stolica Apostolska nie dokonała stosownej inwentaryzacji i rozliczeń. Może dlatego, że w PiSmie stoi: że nie może być niewolnikiem Boga i bogactwa. Królestwo Jezusa nie jest z tego świata – królestwo Kościoła, jak najbardziej.