Autor |
Wiadomość |
danbog
Dołączył(a): N lis 20, 2005 21:06 Posty: 2184
|
Wuj zboj !
Masz racje . Istnieje coś takiego jak pamięć ( zmysł pamięci ) , oraz zmysł preferencji ( intuicji , chciejstwa ).
O ile doznania pamięci w większości przypadków znajdują potwierdzenie w swiecie materialnym , o tyle doznania preferencji niekoniecznie.
Jeśli występuje konflikt pomiędzy doznaniem preferencji a doznaniem świata materialnego który proponujesz wybrać i dlaczego ?
Załużmy że idziesz ulicą i twój zmysł preferencji podpowiada ci że dziewcze idące przed tobą to znajoma samiczka którą chciałbyś spotkać.
Podbiegasz , zaczepiasza , a tu doznania zmysłowe mówią Ci że to obcy babsztyl. I co wtedy ? Któremu doznaniu przypisujesz prymat ?
Moim zdaniem zmysł preferencji jast tak niedoskonały że umieszczam go na szarym końcy hierarchi ważnośąci. Właściwie pozwalam mu dojść do głosu jedynie gdy informacje innych zmysłów dokładnie się bilansują. Jest on czynnikiem wyboru tylko w sytuacjii gdy niema żadnych innych podstaw by go dokonać.
Jeśli odnieść zagadnienie do koncepcji boga to gdyby nie istniały żadne przesłanki do uznania lub nieuznania jego istnienia ( np. był koncepcją teoretyczną nie odnoszącą się w żaden sposób do świata materialnego i mojego życia ) , to mógłbym przyjąć jego istnienie ( bo czemu nie ).
W mojej ocenie doznania informujące mnie o świecie pozamną mówią : boga niema. I nakazuje mojemu zmysłowi chciejstwa zamilknąć , by móc funkcjonować ( żyć ).
Jeśli przyjmiemy solipsystyczne w istocie założenie :
Prawdziwe są moje doznania , a waga tychże jest ustalana wg mojego zmysłu preferencji , to otrzymujemy zamknięty umysł mielący jedynie własne doznania. Uznający za prawdw to na co akurat ma ochotę. Stosyjący , lub niestosujący proces myślenia w zależności od wyników działania tegoż ( i swoich preferencji ). 2+2=4 , chyba że mi nie pasuje to wtedy 2+2=16,5 jeśli mi wygodnie.
Rozpadowi ulega proces myślenia ( bo i czemu go uznawać jeśli nie spełnia moich preferencji ).
Tym sposobem otrzymujemy kogoś na kształt dziecka chcącego gwiazdke z nieba , któremu nie sposób przetłumaczyć że nie może jej otrzymać.
Tak mniejwięcej postrzegam ludzi wierzących.
Jeśli tylko moje oceny są sensowne ( świat pozamną nie istnieje , nie istnieją inne qalia ) i prawdziwe to jestem nieomylny. Niema poco poznawać i analizować świata poza sobą. Wystarczy ubzdurać sobie jakąkolwiek teorie ( nawet kłucącą się z większością doznań ) i w nią wierzyć.
Dla mnie to szaleństwo.
To ty wybierasz na oślep wg swego ślepego zmysłu preferencji.
Ja zanim wybiore przyglądam się doznaniu , wartościuje go porównując ze wszystkimi innymi.
To znaczy postępujesz tak tylko w odniesieniu do koncepcji boga , bo pozatym pewnie jakoś funkcjonujesz w świecie.
Czyli rozdzielasz mechanizmy funkcjonowania na dwa rodzaje.
1. Materialistyczny - by przetrwać w środowisku.
2. Metafizyczny - by móc twierdzić że istnieje coś poza światem materialnym czego nie dotyczą żadne materialne ograniczenia i co pozwala ci dokonywać wyborów wg zasady preferencji jeśli tylko nikt nie może Cię powstrzymać.
Masz racje twój światopogląd jest pozbawiony zbędnych założeń:
Prawda to to co Ci wygodne.
Jest to najbardziej wewnętrznie sprzeczny świattopogląd.
Najbardziej nieetyczny.
Najbardziej szalony.
Czyżbym się mylił ?
|
Pt lut 03, 2006 20:20 |
|
|
|
 |
wuj zboj
Dołączył(a): Pt mar 18, 2005 22:30 Posty: 602
|
danbog napisał(a): Załużmy że idziesz ulicą i twój zmysł preferencji podpowiada ci że dziewcze idące przed tobą to znajoma samiczka którą chciałbyś spotkać. Podbiegasz , zaczepiasza , a tu doznania zmysłowe mówią Ci że to obcy babsztyl. I co wtedy ? Któremu doznaniu przypisujesz prymat ? Zapominasz, ze do racjonalnej decyzju uzywa sie WSZYSTKICH zmyslow, i ze szczegolowa rola i waga kazdego z nich zalezy od KONTEKSTU. Ostateczna decyzja powinna byc oparta na takim modelu rzeczywistosci, ktory jest MAKSYMALNIE SPOJNY z WSZYSTKIMI dostepnymi doznaniami. Na podobnej zasadzie, co w twoim przykladzie, moglbys "wykazac" nieprzydatnosc zmyslu wzroku. Idziesz sobie pustynia, a tu w niespodziewanym miejscu po prawej wyrasta ci oaza z palmami, oczkiem wodnym i MacDonaldem. Wiesz z mapy, ze nic takiego tu nie ma - ale WIDZISZ. I co robisz? Idziesz dalej wedlug mapy, czy pedzisz z wywieszonym ozorem do tego basenu i hamburgera? danbog napisał(a): Moim zdaniem zmysł preferencji jast tak niedoskonały że umieszczam go na szarym końcy hierarchi ważnośąci. Właściwie pozwalam mu dojść do głosu jedynie gdy informacje innych zmysłów dokładnie się bilansują. Jest on czynnikiem wyboru tylko w sytuacjii gdy niema żadnych innych podstaw by go dokonać. Dokladnie. Ale pamietaj przy tym, ze zmysl ten jest rowniez tym, na podstawie ktorego przyjmujesz same podstawy twojego swiatopogladu. Musisz wiec sie o nim wyrazac ogledniej, bo w przeciwnym razie podcinasz galaz, na ktorej siedzisz (chyba, ze to galaz na ktorej wisisz, hehe, i zalezy ci na jej podcieciu - sorki, nawiasowy offtop, tak mi sie chlapnelo dla jaj). danbog napisał(a): W mojej ocenie doznania informujące mnie o świecie pozamną mówią : boga niema. I nakazuje mojemu zmysłowi chciejstwa zamilknąć , by móc funkcjonować ( żyć ). No i tu sie mylisz - bo takich informacji nie ma. Przeciwnie: jest wiecej informacji potwierdzajacych istnienie Boga niz, na ten przyklad, istnienie materii. Co ciekawsze, tego drugiego istnienia nie da sie nawet w zaden sposob zdefiniowac, i w gruncie rzeczy materialista mowiacy "istnieje materia" mowi "rapjSDGFZ (%$)HDGCK22" - czyli wydaje serie dzwiekow pozbawionych tresci. danbog napisał(a): Jeśli przyjmiemy solipsystyczne w istocie założenie : Prawdziwe są moje doznania , a waga tychże jest ustalana wg mojego zmysłu preferencji , to otrzymujemy zamknięty umysł mielący jedynie własne doznania. Uznający za prawdw to na co akurat ma ochotę. Mylisz sie kompletnie. Po pierwsze, juz w twoim pierwszym zdaniu, "zalozenie: prawdziwe sa moje doznania", popelniasz ponownie ten sam blad jezykowy, o ktorym mowlilsmy nie raz. Przypominam: CO TO ZNACZY, ZE DOZNANIA SA PRAWDZIWE?? Po drugie, INNEJ DOSTEPNEJ PRAWDY NIZ PRAGMATYCZNA NIE MA. I mozesz albo odwolywac sie do preferencji, albo losowac sobie kryteria rzucajac kostka. OK, mozesz tez pytac sie mamusi lub pana profesora od ulubionego przedmiotu, mozesz wybierac przeciwko partii rzadzacej, mozesz wybierac tak, by najbardziej bolalo... Ale to wszystko sa bezsensowne wybory, a zreszta i tak u ich podstaw lezy jakas twoja preferencja. Tyle, ze wtedy byc moze jest ona chora i slepa. danbog napisał(a): Stosyjący , lub niestosujący proces myślenia w zależności od wyników działania tegoż ( i swoich preferencji ). 2+2=4 , chyba że mi nie pasuje to wtedy 2+2=16,5 jeśli mi wygodnie. Fantazjujesz niewiarygodnie. Danbogu, 2+2=4, bo tak jest wlasnie PRAKTYCZNIE! Kto zaklada 2+2=5, ma chaos. Widzisz, swiadome odwolywanie sie do preferencji to metoda dla ludzi doroslych, ktorzy SAMI O SOBIE potrafia decydowac, nie robiac sobie przy tym krzywdy. Niedorostki, ofermy i nieudacznicy musza pozostawac pod kuratela luszi odpowiedzialnych i lepiej, by im nie przychodzilo do glowy opieranie sie na innych preferencjach niz "sluchac sie mamusi" lub "sluchac sie pielegniarzy". Ale my mowimy wlasnie o ludziach doroslych, dojrzalych psychicznie. Nie myle sie, prawda?  danbog napisał(a): Czyli rozdzielasz mechanizmy funkcjonowania na dwa rodzaje. 1. Materialistyczny - by przetrwać w środowisku. 2. Metafizyczny - by móc twierdzić że istnieje coś poza światem materialnym czego nie dotyczą żadne materialne ograniczenia i co pozwala ci dokonywać wyborów wg zasady preferencji jeśli tylko nikt nie może Cię powstrzymać. Absolutnie nie. Nie ma u mnie materializmu. Jest u mnie wylacznie realizm - traktowanie moich doznan powaznie, realistycznie. I na tej zasadzie uzyskuje moje przetrwanie w srodowisku (do ktorego zreszta naleze takze ja sam, i to jako wazny element, wazny przynajmniej dla mnie). Na czym natomiast opiera sie materializm? Na strachu, ze bez niego wszystko wisi "w powietrzu" - bo strachliwy, niewierzacy w siebie czlowiek odbiera swoja wlasna osobowosc jak "powietrze", jak cos, na czym oprzec sie nie da, bo w tym nie ma nic, czemu moznaby zaufac. I z tego strachu czlowiek WYMYSLA sobie "solidne podstawy". Co prawda, nie ma pojecia, czym te podstawy mialyby byc, ale O TYM NIE MYSLI - chodzi tu bowiem nie o logike, lecz o ZABICIE STRACHU. O zabicie "paniki egzystencjonalnej", wbrew wszelkiej logice, byleby czuc sie pewnie. I w ten sposob zapedza sie czlowiek sam w kozi rog, w zaulek wlasnych fantazji, obwarowany wysokimi wyobrazonymi murami, przez ktore przejsc nie mozna (bo fantazja nie pozwala, a fantazje podsyca strach). I to jest dopiero prawdziwe szalenstwo... danbog napisał(a): Masz racje twój światopogląd jest pozbawiony zbędnych założeń: Prawda to to co Ci wygodne. Jest to najbardziej wewnętrznie sprzeczny świattopogląd. Najbardziej nieetyczny. Najbardziej szalony.
Czyżbym się mylił ?
Mylisz sie w siedemdziesieciu procentach  Pierwsze zdanie (20%) jest prawdziwe. Drugie polowicznie prawdziwe (10%). Reszta jest falszywa.
Zdrowko -- wuj do reszty zboj
(Przepraszam, ze ostanio odpowiadam z opoznieniem, mam sporo roboty z moim forum dyskusyjnym, bo dzieje sie tam wiele rzeczy.)
_________________ Jarek Dąbrowski, http://wujzboj.republika.pl
Światopoglądowe forum http://sfinia.fora.pl
|
Wt lut 07, 2006 15:37 |
|
 |
danbog
Dołączył(a): N lis 20, 2005 21:06 Posty: 2184
|
Wuj zboj !
Oczywistym jest że przyjmuje WSZYSTKIE swoje doznania za istniejące.
Co jednak gdy następuje konflikt doznań ?
Któreś muszę uznać za fałszywe by przeciwstawne móc uznać za prawdziwe , zatem będące podstawą postępowania.
Zatem praktyka wykazuje że doznania NIE SĄ absolutnie prawdziwe , a jedynie musimu je za takie uznawać ( przynajmniej dopóki nie przeanalizujemy spójności ) by móc funkcjonować.
Doznania zmysłu wzroku także niesą absolutnie prawdziwe ( jak wykazałeś ) , jednak odwołując się do wszystkich innych zmysłów i uznając istnienie świata poza sobą możemy określić obiektywną prawdę oraz mechanizm złudzenia.
Podobniew jest z doznaniami preferencjii.
Mogą być uznane za prawdziwe jeśli znajdują potwierdzenie w innych doznaniach na zasadzie max. spójności.
Poszczególnym zmyslom można przypisać nazwijmy to współczynnikiem sprawności. Zmysł preferencji ma ten wskaźnik najniższy ze wszystkich ( przynajmniej u osób zdrowych ).
Nietyle podcinam gałąź na której wiszę co uznaję jej niepewność.
Dokonałem wyboru na zasadzie preferencji bo niemiałem innej możliwości.
Trwam w tym wyborze , bo w istocie on mnie stworzył.
Przyjęcie tego intuicyjnego założenia pozwala mi stworzyć strukture opisującą moje doznania , pozwalającą przewidywać nowe.
Inaczej mówiąc efektywnie poznawać świat.
Oczywiście kiedyś może się okazać że mój wybór był błędny, ale na razie nic na to nie wskazuje.
Alternatywą jest zamknięcie się we własnym autystycznym umyśle.
Ustaliliśmy że jedynym prawdziwum i niepodważalnym ( choć niedefiniowalnym ) doznaniem jest świadomość swego istnienia.
"Istnienie" materii jest pozbawione definicji ( treści ) w takim samym stopniu jak wszystko inne .
Pisałem już o tym że istnienie to abstrakcyjna i niedefiniowalna cecha.
Nadanie treści pojęciu materia pozwala nam funkcjonować , myśleć , przewidywać , doskonalić się. Nadaje treść naszemu istnieniu.
Pojęcie boga także nadaje jakąś treść ( znaczenie ) naszemu życiu tylko że prowadzi do absurdów uniemożliwiających myślenie - przewidywanie , upośledza nasze funkcjonowanie. Wymusza subiektywizm uniemożliwiający porozumienie. Pogrąża nas w dogmatycznym paraliżu decyzyjnym. Jest przyczyną szeregu niekożystnych doznań wśród doznań świata materialnego.
To pragmatyzm nakuze właśnie odrzucenie koncepcji boga ( jako niespójnej z większością doznań , nie sprawdzającej się w poznawaniu świata , nie poprawiającej naszego życia ).
Moim zdaniem to Ty fantazjujesz niewiarygodnie przyjmując koncepcje boga ( oraz jego wszechmocy ) którą ja tylko wyraziłem liczbowo by Ci unaocznić jej bezsens.
Dziwi mnie takie postępowanie u ludzi dorosłych pogrążających nas w chaosie powodowanym przez koncepcje boga.
Czy jeśli mówisz :
Niema u mnie materializmu.
To masz na myśli ignorowanie doznań materialistycznych ?
Masz racje . Materializm opiera się na strachu przed bezsensem mielenia własnych majaków. Dlatego wychodzimy poza swój autystyczno-solipsystyczny umysł.
Więc istnieją następujące możliwości :
1. Solipsyzm-autyzm.
2. Materializm.
3. Materializm zniekształcony przez metafizyke.
Oczywiście jest to skrót myślowy , chodzi bowiem o stosunek do własnych doznań.
Mnie łatwiej jest zrozumieć solipsyste odmawiającego przyjęcia niedefiniowalnego pojęcia istnienia ( poza własnyną świadomością ) , niż człowieka łapiącego się bezmyślnie jakiegoś metafizycznego dogmastu.
Zatem w chierarchi szaleństwa komuś wierzącemu przypisuję większą jego dawkę niż autystycznemu solipsyście.
Cechą materializmu jest to że jego prawda broni się sama.
Każdy kto jakoś funkcjonuje przyjmuje go w pewnym stopniu.
Uznawanie jakiejś innej koncepcji jest wynikiem niekonsekwencji w myśleniu na skutek przypisania jakiemuś doznaniu prymatu wbrew zasadzie max. spójności.
Dlamnie dobrą definicją szaleństwa ( typu urojeniowego ) jest nieuznanie zasady max. spójności przy określaniu prawdziwości doznań.
Mam nadzieje że się mylę w swoim rozumieniu twojego światopoglądu.
Moje doznanie preferencji ( rozmawiania z mądrzejszym o demnie ) musi być jednak wartościowane ze wszystkimi innymi doznaniami ( doznawanego prze zemnie swiata pozamną wraz z twoimi poglądami ).
Jak narazie albo nie rozumiem , albo moje doznanie preferencji jest fałszywe. Nie znajduje sensu w twoim światopoglądzie.
Pozdrawiam
|
Śr lut 08, 2006 11:22 |
|
|
|
 |
wuj zboj
Dołączył(a): Pt mar 18, 2005 22:30 Posty: 602
|
danbog napisał(a): Co jednak gdy następuje konflikt doznań ? Któreś muszę uznać za fałszywe by przeciwstawne móc uznać za prawdziwe , zatem będące podstawą postępowania. Oczywiscie. danbog napisał(a): Zatem praktyka wykazuje że doznania NIE SĄ absolutnie prawdziwe , a jedynie musimu je za takie uznawać ( przynajmniej dopóki nie przeanalizujemy spójności ) by móc funkcjonować. Uzywacjmy w miare scislej terminologii, bo inaczej latwo wyprodukowac bledy we wnioskowaniu lub nieporozumienie u czytelnikow. DOZNANIA sa prawdziwe ZAWSZE.
INTERPRETACJA doznan moze byc bledna.OK? danbog napisał(a): Mogą być uznane za prawdziwe jeśli znajdują potwierdzenie w innych doznaniach na zasadzie max. spójności. Tak. INTERPRETACJE doznan sa uznawane za prawdziwe na zasadzie kryterium maksymalnej spojnosci. danbog napisał(a): Poszczególnym zmyslom można przypisać nazwijmy to współczynnikiem sprawności. Zmysł preferencji ma ten wskaźnik najniższy ze wszystkich ( przynajmniej u osób zdrowych ). Uwaga: dryfujesz w strone raf. 1. Ten wskaznik sprawnosci to nie liczba bezwzgledna, lecz zalezna od kontekstu. Wzrokiem nie badasz smaku herbaty, a wechem - kolorow ilustracji. 2. Niezaleznie od wspolczynnika sprawnosci, jesli jakis zmysl jest jezyczkiem u wagi, to on decyduje i juz. Na tej zasadzie nawet najmniejsza partia moze niekiedy byc najwaznjejsza sila w parlamencie. 3. To wlasnie na podstawie tego pogardzanego przez ciebie zmyslu preferencji wybierasz swoj swiatopoglad. Jesli nazywasz ten zmysl "malo wartym", to automatycznie nazywasz swoj swiatopoglad malo wartym. danbog napisał(a): Nietyle podcinam gałąź na której wiszę co uznaję jej niepewność. Gdybys na niej wisial, to podcinanie byloby rozsadne  Powaznie mowiac: tak, galaz jest niepewna. Ale siedzisz na niej tak samo, jak ja. I nic tu nie pomoze powtarzanie, ze fundamenty wiezowca to potezna konstrukcja. Siedzisz na galezi, a nie na fundamentach wiezowca! danbo napisał(a): Dokonałem wyboru na zasadzie preferencji bo niemiałem innej możliwości. I opowiadanie o wiezowcach nic tu nie zmienilo. Nadal siedzisz na tej samej galezi. Rozumiesz? Wybrales jakis sposob interpretowania swoich doznan. Wybrales go na podstawie preferencji. Bez sensu jest teraz zachowywanie sie tak, jakby wynik twojego wyboru stanowil podstawe pewniejsza od tego, co na poczatku tego wyboru stalo! Jedyne sensowne podejscie to NIEUSTANNE KONTROLOWANIE, jak sie twoje preferencje zmieniaja pod wplywem coraz to nowych doswiadczen, ktore zdobywasz. Tkwienie w wyborze z dziecinstwa bez spogladania wstecz (zeby przypadkiem nie zobaczyc kruchosci galezi) to absurd, trzymajacy cie w dziecinnej naiwnosci. Tym bardziej jest to irracjonalne, ze zdajesz sobie sprawe z trudnosci, jakie stoja przed czlowiekiem wybierajacym na podstawie preferencji! Wiesz, ze trzeba optymalizowac calosc - a tymczasem te niezoptymalizowane podstawy WYJMUJESZ z procesu optymalizacji. To nawet nie dziecinada, to skrajna nieodpowiedzialnosc. danbog napisał(a): Trwam w tym wyborze , bo w istocie on mnie stworzył. Jestes dynamiczny - a przynajmniej dynamiszna jest twoja wiedza o tobie. Przerabianie siebie na statyczny stwor wyprodukowany przez wykwit dziecinnej fantazji to nie jest powazne podejscie. danbog napisał(a): Oczywiście kiedyś może się okazać że mój wybór był błędny, ale na razie nic na to nie wskazuje. I nigdy nie bedzie wskazywac, jesli nie odwazysz sie na krytyczne spojrzenie wstecz i przeanalizowanie twojej galezi z punktu widzenia nowych doswiadczen. danbog napisał(a): Alternatywą jest zamknięcie się we własnym autystycznym umyśle. Takimi slowami (pozbawionymi znaczenia, ale pelnymi blednych emocji) odwracasz swoj wzrok od owej galezi, zatapiajac go w fundamentach wiezowca. Tyle, ze nie na tych fundamentach siedzisz, lecz na galezi wlasnie... danbog napisał(a): Ustaliliśmy że jedynym prawdziwum i niepodważalnym ( choć niedefiniowalnym ) doznaniem jest świadomość swego istnienia. danbog napisał(a): "Istnienie" materii jest pozbawione definicji ( treści ) w takim samym stopniu jak wszystko inne . Pisałem już o tym że istnienie to abstrakcyjna i niedefiniowalna cecha. Nie. Istnienie materii jest pozbawione tresci. Istnienie osoby te tresc posiada.danbog napisał(a): Nadanie treści pojęciu materia pozwala nam funkcjonować , myśleć , przewidywać , doskonalić się. Nadaje treść naszemu istnieniu. Nie. Po pierwsze, nie da sie nadac tresci temu, co tresci nie posiada ze wzgledu na swoja niedefiniowalnosc. Po drugie, tresc twojego istnienia nie musi byc nadawana. Ona JEST. Jej DOZNAJESZ. Nadawanie tresci wlasnemu istnieniu za pomoca materii to najpierw pranie mozgu a potem wypelnianie go pustka. danbog napisał(a): Pojęcie boga także nadaje jakąś treść ( znaczenie ) naszemu życiu tylko że prowadzi do absurdów uniemożliwiających myślenie
Nie znam ZADNEGO absurdu zwiazanego z wiara w Boga. Znam tylko absurdy zwiazane z wiara w materie.
Mysle, ze w tym miejscu moge sie zatrzymac, bo i tak napisalem wiele rzeczy, z ktorymi sie nie zgadzasz
Mam propozycje. Poniewaz pojawil sie nowy podtemat (ten, na ktorym sie zatrzymalem - twoja teza, ze pojecie Boga prowadzi do absurdow), omawiajmy go dalej u mnie na forum. Tam zreszta bedzie szlo sprawniej, bo spedzam tam wiekszosc mojego internetowego czasu. Natomiast tu kontynuujmy to, o czym rozmawialismy do tej pory. Czyli budujmy krok po kroku swiatopoglad, poczawszy od obserwacji "ja istnieje".
Moze tak byc?
Zdrowko -- wuj bywaly zboj
_________________ Jarek Dąbrowski, http://wujzboj.republika.pl
Światopoglądowe forum http://sfinia.fora.pl
|
Pt lut 17, 2006 21:55 |
|
 |
danbog
Dołączył(a): N lis 20, 2005 21:06 Posty: 2184
|
Wuj zboj !
Witam.
Patrżąc objętosciowo na twój post jestem zdziwiony ilością wspólnych stanowisk. Sądze że dobrze to ujołeś. Doznania są zawsze subiektywnie prawdziwe. Ich interpretacja może być jednak obiektywnie błędna.
Spóżmy zatem gdzie tkwi konflikt.
Podawanie wskaźnika sprawności danego zmysłu jako wielkości względnej ( opisującej dany segment doznań ) wydaje mi się nie za ądry.
Oczywistym jest że Węch nie opisuje koloru , zatem nie rozumiem poco podawać wskaźnik informujący że węch służy do wąchania , a wzrok do patrzenia.
Sens istnienia współczynika sprawności pojawia się dopiero wtedy gdy odnosimy go do całego spektrum doznań. Pozwala nam bowiem wartościować doznania w przypadku sprzeczności.
Oczywiście masz racje co do tego że czasem "języczek u wagi" przechyla szale ( więc pełni istotną role ) jednak następuje to TYLKO w przypadku paraliżu decyzyjnego wywołanego dwoma równie spójnymi rozwiązaniami problemu.
Mój światopogląd jest tyle wart ile prawdziwość moich założeń początkowych. Daleki jestem od przypisywania mu wartości absolutnych.
Mogłem zostać autystycznym dzieckiem mielącym swoje doznania nie potrafiącym wyłonić z nich procesu myślenia. Dokonałe jednak wyboru ( może ślepego , może na zasadzie instynktownych preferencjii ) o uznaniu istnienia świata zewnętrznego.
Ten wybór znajduje potwierdzenie w kolejnych doznaniach , zdolności ich przewidywania w oparciu o rozumienie mechanizmów funkcjonowania tegoż. Ten wybór uczynił mnie istotą myślącą. Instynkt samozachowawczy nie pozwala mi odwrócić się od niego by pogrążyć się w kontemplacji doznań bez zdolności ich analizy.
Co do niepewności gałęzi to należy zauważyć że każdy początkowy wybór jest równie niepewny.
Uważam swoją gałąź za pewniejszą od twojej.
Właściwie moim zdaniem spadasz w odchłań szaleństwa.
Wybrałem taki a nie inny sposób interpretacji swoich doznań. Uważam że spisuje się doskonale. Historia wykazuje że o wiele lepiej niż teologia.
Oczywiście że światopogląd cały czas powinien podlegać kontroli , czy nie prowadzi do sprzeczności. Jeśli takowe się pojawiają to należy zmienić początkowe założenia by był spójniejszy.
Tymbardziej mnie dziwi mnie postawa ludzi wierzących trzymających się kurczowo bezsensownych dogmatów mimo widocznych sprzeczności z obserwowaną rzeczywistością.
Moje doświadczenia w pełni potwierdzają prawidłowość założeń początkowych. Oczywiście sprzeczności występują ( choć żadziej niż u wierzących ) , jednak istnieje tendencja do ich wyjaśniania.
Zaletą materializmu jest własnie zdolność do wyjaśniania obserwowanych zjawisk. Jest to głowny powód mojej akceptacji dla tych założeń początkowych , oraz ubolewania nad przyjmowaniem koncepcji metafizycznych.
Istnienie jest cechą niedefiniowalną. Odwołuje się bowiem do świadomości.
Tak jak nie jesteśmu w stanie ogarnąć swojej świadomości tak nie jesteśmy w stanie zdefiniować istnienia.
Mamy świadomość istnienia. Samo istnienie jest czymś pozbawionym treści i znaczenia. Treść i znaczenie istnienia pojawia się dopiero po rozciągnięciu tego pojęcia na inne obiekty. Zatem ten proces rozciągania nadaje sens i znaczenie istnieniu. Czymże jest samo trwanie bez zdolności myślenia , wartościowania. Stan ciągłej i absolutnej kontemplacji doznań którym nie jesteśmy wstanie przypisać żadnego znaczenia. Dlatego wychodzimy poza solipsyzm.Czyżby brak zrozumienia w tej materii był przyczyną rozbieżności zdań ?
Absurdów związanych z koncepcją boga jest bez liku. Np. :
http://www.ateista.pl/articles.php?id=9 ... 4a538be74a
To wszystko jednak to małe piwo.
Najzabawniejsze wydaje mi się następujące postępowanie :
Wyłonienie na podstawie doznań swiata materialnego logiki jako mechanizmu myślenia , następnie odrzucenie materializmu ( zatem także mechanizmu logiki ukształtowanego na bazie obserwacji empirycznych materii ) i zastosowanie jej do konstrukcji koncepcji metafizycznej sprzecznej ze swiatem materialnym.
Poprostu dziwne mam poczucie chumoru.
Wklej mi linka do tematu na twoim forum , żebym nie musiał przeszukiwać ( odnośnie absurdów ).
Tutaj kontynułujmy zaś budowanie mojego światopoglądu.
|
Pt lut 17, 2006 23:14 |
|
|
|
 |
Futer8
Dołączył(a): Cz lut 16, 2006 23:54 Posty: 184
|
Całości nie czytałem. Jednak odnosząc się do zdania biologów, to oni, że tak powiem, nie mają prawa naukowo dowidzić nieistnienia Boga. Mogą mówić, że wszelkie doznania religijne są związane z pracą mózgu. Ale, to raczej spodziewane.
Jeśli ktoś miałby cokolwiek udowadniać, to ludzie związani z fizyką etc., ale...
Np. o ile się nie mylę, to Hawking jest agnostykiem.
|
Pt lut 17, 2006 23:15 |
|
 |
danbog
Dołączył(a): N lis 20, 2005 21:06 Posty: 2184
|
Ten link jest nie zupełnie serio ( choć zdażają się tam ciekawe kwestie ).
Chodziło mi nie tyle o dogłębną analize , co o uświadomienie że koncepcja boga ( i to w rozumieniu biblijnym ) pociąga za sobą kilka kłopotliwych sprzeczności.
|
Pt lut 17, 2006 23:49 |
|
 |
wuj zboj
Dołączył(a): Pt mar 18, 2005 22:30 Posty: 602
|
danbog napisał(a): Sens istnienia współczynika sprawności pojawia się dopiero wtedy gdy odnosimy go do całego spektrum doznań. Pozwala nam bowiem wartościować doznania w przypadku sprzeczności. Oczywiscie. danbog napisał(a): Oczywiście masz racje co do tego że czasem "języczek u wagi" przechyla szale ( więc pełni istotną role ) jednak następuje to TYLKO w przypadku paraliżu decyzyjnego wywołanego dwoma równie spójnymi rozwiązaniami problemu. I dokladnie o takiej sytuacji mowie. danbog napisał(a): Mogłem zostać autystycznym dzieckiem mielącym swoje doznania nie potrafiącym wyłonić z nich procesu myślenia. Dokonałe jednak wyboru ( może ślepego , może na zasadzie instynktownych preferencjii ) o uznaniu istnienia świata zewnętrznego. Wlasnie tu dokonales po raz pierwszy wyboru na podstawie WYLACZNIE preferencji. Chyba, ze popelniles jakis blad logiczny. Zreszta zdaje sie mowiles, ze w rzeczywistosci twoj wybor byl bezkrytyczny, nie opieral sie na poprawnej analizie zagadnienia. Wobec tego jaki wniosek? Ano podwojny: 1. Powinienes dokonac powtornej analizy twojego wyboru, BEZ ZAKLADANIA NA PODSTAWIE TWOJEJ AKTUALNEJ WIARY, ze poglady przeciwnej klasy sa bledne. 2. Jesli okaze sie, ze twoja aktualna wiara i conajmniej jedna z analizowanych przez ciebie kontrpropozycji sa tak samo spojne z wszystkimi dostepnymi faktami poza twoja preferencja, to powinienes wybrac zgodnie z preferencja, nawet gdyby to znaczylo zmiane wiary o 180 stopni. Zgadza sie? -------------------------- danbog napisał(a): Zaletą materializmu jest własnie zdolność do wyjaśniania obserwowanych zjawisk. Materializm posiada ZEROWA zdolnosc do wyjasniania obserwowanych zjawisk. Patrz (na przyklad) Czy materializm lepiej pasuje do swiata, niz idealizm?. danbog napisał(a): Istnienie jest cechą niedefiniowalną. Odwołuje się bowiem do świadomości. Odwrotnie. Istnienie jest O TYLE definiowalne, O ILE odwoluje sie do swiadomosci. danbog napisał(a): Tak jak nie jesteśmu w stanie ogarnąć swojej świadomości tak nie jesteśmy w stanie zdefiniować istnienia. Jestes w stanie pojac bezposrednio, co znaczy "ja, danbog, istnieję". I o tyle, o ile jestes w stanie to pojac, jestes w stanie pojac, co znaczy "istnieje inna osoba". Zadnego innego istnienia poza istnieniem osoby nie jestes jednak w stanie wypelnic trescia - znaczy ono dla ciebie tyle samo, co rampufikulenie, czyli kompletnie nic. danbog napisał(a): Mamy świadomość istnienia. Samo istnienie jest czymś pozbawionym treści i znaczenia. Istnienie to tyle, co swiadomosc istnienia. Jesli usilujesz wcisnac do istnienia cos wiecej, wychodzi pusty belkot. I miedzy innymi dlatego materializm jest z samej swojej konstrukcji POZBAWIONY SENSU. danbog napisał(a): Czymże jest samo trwanie bez zdolności myślenia , wartościowania. Dokladnie. Jest niczym, o czym potrafimy sie wypowiedziec. To rampufikulenie; mowienie takim istnieniu - a tym zajmuje sie wlasnie materializm - jest czystym mieleniem prozni i budowaniem wokol siebie nieprzekraczalnych murow z wlasnej absurdalnej i jezykowo niepoprawnej fantazji, z ekstremalnej metafizyki. danbog napisał(a): [Samo istnienie to] Stan ciągłej i absolutnej kontemplacji doznań którym nie jesteśmy wstanie przypisać żadnego znaczenia. Dlatego wychodzimy poza solipsyzm. Nie, nie dlatego. Solipsyzm nie ma nic wspolnego z takim stanem "ciągłej i absolutnej kontemplacji doznań którym nie jesteśmy wstanie przypisać żadnego znaczenia". Kazde doznanie ma znaczenie, obojetne czy w solipsyzmie, idealizmie czy matrializmie. Ma TAKIE SAMO znaczenie, bo DOZNANIA SA REALNE. Przypominam, co wypisalem wielkimi literami w poprzednim poscie: DOZNANIA sa prawdziwe ZAWSZE.
INTERPRETACJA doznan moze byc bledna. Prosze nie zapominaj o tym. OK? Za solipsyzm wychodzimy dlatego, ze samemu jest czlowiekowi LYSO. Smutno. Niefajno. Nieprzyjemnie. SAMOTNIE. danbog napisał(a): Absurdów związanych z koncepcją boga jest bez liku
Nie znam ZADNEGO. A przez rok mojego pobytu na ateiscie.pl (i przez wiele lat moich poprzednich dyskusji, poczawszy od usenetowej alt.atheism, na ktorej sie pojawilem okolo 1990 roku, poprzez wielomiesieczne dyskusje z Mariuszem Agnosiewiczem i jego racjomalistami na racjonaliscie.pl i rozmowy na psr z ludzmi typu Roman Zaroff i Wojtek Kotwica, po ostatnie rozwazania na moim forum, otwartym w grudniu ubieglego roku) nie pojawil sie ZADEN ateista umiejacy przedstawic mi taki zarzut falsyfikujacy koncepcje Boga, ktorego to zarzutu byl potem gotow bronic lub - jesli mial odwage go bronic - byl w stanie obrony dokonac.
Nie mam co wiec podawac linkow. Jesli chcesz, zajrzyj na moje forum albo na moja strone, tam znajdziesz i artykuly i linki. A jesli czujesz sie na silach sprobowac zaatakowac koncepcje Boga, prosze wybierz sobie twoj ulubiony zarzut i do roboty. Zapraszam na http://sfinia.fora.pl. Jest tam dzial Apologia Teizmu; zaloz sobie watek wedle woli i dzialaj. Jesli chcesz, mozesz przyprowadzic do pomocy znajomych fachowcow. Byle byli kulturalni, bo nad kultura dyskusji czuwa Regulamin i Moderatorzy tez  . (Dla uspokojenia: moderatorem dzialu Apologia Teizmu jest ATEISTA; byc moze znasz go zreszta z wiary.pl.)
Zdrowko -- wuj dzielny zboj
_________________ Jarek Dąbrowski, http://wujzboj.republika.pl
Światopoglądowe forum http://sfinia.fora.pl
|
N lut 19, 2006 16:58 |
|
 |
danbog
Dołączył(a): N lis 20, 2005 21:06 Posty: 2184
|
Wuj zboj !
Zeby dokonać wyboru na drodze preferencji należy najpierw uznać istnienie ( rozciągnąć pojęcie istnienia ) na przedmioty wyboru.
Podważenie istnienia świata zewnętrznego podważa nie tylko sens mego istnienia , ale także moją świadomość procesu myślenia ( będącyego wynikiem organizacji doznań świata zewnętrznego ).
Istnienie poglądów przeciwnej klasy także jest wynikiem mego początkowego wyboru. Zatem skoro odrzucam ten wybór powinienem odrzócić także poglądy tej innej kasy.
Dokonanie powturnego wyboru powoduje rozpad mnie w stanie obecnym , bym mógł zaistnieć w innym zbudowanym na bazie obecnego procesu myślenia.
Zatem jest to postępowanie niekonsekwentne , bo :
Z jednej strony odrzucam poprzedni wybór , oraz jego konsekwencje którą juest zdolność myślenia.
Z drugiej strony uznaje proces myślenia w zakresie wystarczającym do zaistnienia poglądów innej klasy.
Poglądy przeciwnej klasy właśnie dlatego są błędne że są niespójne z początkowym wyborem czyniącym mnie tym czym jestem.
Ponadto poglądy przeciwnej klasy ( jeśli dobrze je pojmuje ) wynikają z przyjmowania niekoniecznych ( jak w moim przypadku ) założeń.
Mój wybór jest koniecznością warunkującą nadanie sensu memu istnieniu.
Inne wybory są budowane na zasadzie preferencji tegoż istnienia.
Idealizm posiada zerową wartość w wyjaśnianiu obserwowanych zjawisk , ponieważ wszystkie idee są równie prawdziwe jako doznania i nie istnieje mechanizm wartościowania.
Jeśli zaczynamy wartościować w oparciu o doznania obiektywnie istniejącego świata todochodzimy do materializmu.
Masz racje że :
Istnienie jest o tyle definiowalne , o ile odwołuje się do [ niedefiniowalnej ] świadomości. Czyli wogóle.
Jestem w stanie pojąść co znaczy istnieje ja , inna osoba , inny obiekt materialny , obiekt niematerialny ( idea ).
Moja ( i twoja ) zdolność pojmowania wynika z rozciągnięcia niedefiniowalnego pojęcia istnienia na to co zechcesz.
By móc o czymkolwiek myśleć trzeba założyć istnienie tego czegoś.
Jeśli założenie istnienia tegoś czegoś prowadzi do absurdów należy zweryfikować początkowe założenie o istnieniu.
Solipsyzm ( jako nieuznanie niczego poza samym sobą - nawet prawdziwości doznań w sensie istnienia ich przedmiotu poza nami ) jest właśnie takim trwaniem w bezmyślnej pustce.
Już samo uznanie istnienia doznań jest uznaniem istnienia czegoś ( świata ) poza sobą .
To istnienie nadaje sens i znaczenie czemukolwiek.
Jeśli doznajemy sprzecznych doznań jesteśmy zmuszeni uznać część z nich za fałszywe ( obiektywnie nieistniejące ). W przeciwnym razie pogrążamy się w chaosie. Myślenie staje się niemożliwe.
Zatem uznajemy dane doznanie za błędną interpretacje istniejącego świata zewnętrnego.
Cóż . Ty nie dostrzegasz absurdów koncepcjii boga. Ja z kolei dostrzegam je. Ja wartościując spójność doznań , uznaje koncepcje boga za błędną interpretacje świata zewnętrznego ( zatem nieistniejącą obiektywnie ).
Twoim zdaniem wszystko gra i uznajesz boga za coś obiektywnie istniejącego.
Dlaczego ja widze coś czego Ty nie widzisz ?
|
N lut 19, 2006 17:59 |
|
 |
wuj zboj
Dołączył(a): Pt mar 18, 2005 22:30 Posty: 602
|
danbog napisał(a): Zeby dokonać wyboru na drodze preferencji należy najpierw uznać istnienie ( rozciągnąć pojęcie istnienia ) na przedmioty wyboru. Zeby cos rozciagac, trzeba przedtem to miec. Zdefiniuj pojecie istnienia. danbog napisał(a): Podważenie istnienia świata zewnętrznego podważa nie tylko sens mego istnienia , ale także moją świadomość procesu myślenia ( będącyego wynikiem organizacji doznań świata zewnętrznego ).
1. Bledne kolo. Uzasadniasz istnienie swiata zewnetrznego twoim ZALOZENIEM, ze swiat zewnetrzny istnieje ("swiadomosc procesu myslenia jest wynikiem organizacji swiata zewnetrznego"). To nie ma sensu.
2. Jak cos moze podwazac cos, czego sensu nie znasz? Jak cos moze podwazac raptukicyl? Przeciez nie potrafisz zdefiniowac istnienia; jak mozesz wiec mowic o sensie twojego istnienia, i jeszcze do tego o podwazaniu tego sensu? To czysty absurd.
Wyjasnij to prosze, a wtedy bedzie sens analizowania reszty.
_________________ Jarek Dąbrowski, http://wujzboj.republika.pl
Światopoglądowe forum http://sfinia.fora.pl
|
Wt lut 21, 2006 23:22 |
|
 |
tomeczek
Dołączył(a): Wt lut 21, 2006 22:31 Posty: 5
|
skąd się urwałeś człowieku ze swoim stwierdzeniem że Bóg nie istnieje,,,,,,,,
Ja wiem że Bóg jest i każdemu powiem wprost w oczy......
gdy nasze życie będzie dobiegało końca przy mnie napewno będzie Nadzieja na życie wieczne a przy Tobie  ??????????????????????????????
|
Wt lut 21, 2006 23:50 |
|
 |
danbog
Dołączył(a): N lis 20, 2005 21:06 Posty: 2184
|
Wuj zboj !
Zatem aby coś mieć trzeba to rozciągnąć i równocześnie aby coś rozciągnąć trzeba to mieć.
Wynika z tąd że istnienie występuje tylko w formie rozciągniętej  .
Czyżby był to dowód ontologiczny na to że coś takiego jak solipsystyczna świadomość nie może istnieć.
Że istnieć może tylko wielość . Że nase istnienie jest warunkowane istnieniem czegoś poza nami.
O istnieniu gadamy sobie u Ciebie ( w Notatkach/Definicje istnienia )
Dobrze wiesz że twierdze że ani ja ani Ty nie potrafisz podać definicji istnienia.
Moje założenie istnienia czegoś pozamną to konieczność nadająca sens mojemu istnieniu.
Zawsze twierdziłem że w moim światopoglądzie występuje element wiary.
To właśnie on.
Moje doznania są prawdziwe ( niosą prawdziweą informacje o świecie zewnętrznym ). To założenie jest podważane w pewnych przypadkach ( sprzeczności ).
Jeśli prawdziwość mojego doznania zostanie podważona uzyskuje status istnienia subiektywnego ( czyli obiektywnie nie istniejącego - wypadającego poza nawias dopuszczalnych praw myślenia ).
Jeżeli istnienie świata pozamną to kłamstwo to wszystko zostaje pozbawione jakiegokolwiek sensu.
Zatem dochodzimy do tego że istnienie jako proces , czy stan niedefiowalny jest pozbawiony sensu.
Dopóki ktoś nie zdefiniuje istnienia nie jesteśmy w stanie o nim myśleć ( jak i o innych pojęciach pierwotnych rozumiem ).
Zatem proces myślenia jest niemożliy.
Ulega zawieszeniu [...]
I coś ty zrobił ludzkości ?
Proszę o pisanie w sposób, który nie powoduje rozjeżdżania się forum. Incognito
|
Śr lut 22, 2006 0:27 |
|
 |
ateista111
Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:25 Posty: 35
|
tomeczek napisał(a): skąd się urwałeś człowieku ze swoim stwierdzeniem że Bóg nie istnieje,,,,,,,, Ja wiem że Bóg jest i każdemu powiem wprost w oczy...... gdy nasze życie będzie dobiegało końca przy mnie napewno będzie Nadzieja na życie wieczne a przy Tobie  ??????????????????????????????
Brawo, pogratulować siły argumentacji.
Czy ty naprawde nie słyszałeś,że na świecie jest mnóstwo ateistów którzy
nie muszą się urywac z czegokolwiek???
Tak trudno ci zrozumieć, że są ludzie o innych poglądach niż twoje???
A może moherowy berecik troszkę cie ugniata skoro nie docierają do ciebie tak oczywiste prawdy????
I jeszcze jedno - nie wszystkim zależy na życiu wiecznym - czy to w formie
materialnej czy też jakiejkolwiek innej. To też prosta prawda.
|
Śr lut 22, 2006 18:24 |
|
 |
tomeczek
Dołączył(a): Wt lut 21, 2006 22:31 Posty: 5
|
Fakt , na świecie jest mnóstwo ateistów [...]pedziwiatr moje poglądy pochodzą od Boga!! a mocherowa czapeczka mnie nie uciska bo nie należę do armii o. Rydzyka............ jestem dzieckiem Bożym i do Niego należę dlatego zależy mi na życiu wiecznym ..
Tak Bóg stworzył świat że dał każdemu człowiekowi wolność wyboru, wolne związki itp...itd
i dzięki temu Ty próbujesz udowodnić naukowo że dwa i dwa to jest pięć.......
nie wszystko jednak człowiek i jego rozum jest w stanie zrozumieć i ogarnąć .... Zostań z Bogiem  !!!!!!!!!!1
|
Cz lut 23, 2006 0:11 |
|
 |
danbog
Dołączył(a): N lis 20, 2005 21:06 Posty: 2184
|
Incognito !
Dziękuje za wprowadzenie poprawek.
Chwila nieuwagi i post mi się rozjechał.
Tomeczek !
Masz prawo do własnego zdania , niezależnie jak by ono było niemądre - przynajmniej do póki nie krzywdzisz innych.
Moim zdaniem to za pomocą nauki można dowodzić że 2+2=4 , a nie tyle ile góg zechce.
|
Cz lut 23, 2006 9:18 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|