Autor |
Wiadomość |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
little_wild_girl napisał(a): Cytuj: Na łożu śmierci powiedziała do swojej siostry Paulinki (s. Agnieszki): „Nigdy nie przypuszczałam, że można tyle cierpieć. Nigdy, nigdy! Nie mogę sobie tego wytłumaczyć, jak tylko moim gorącym pragnieniem zbawiania dusz”. Rozumiała, że cierpienie jest najcenniejszą ofiarą składaną Bogu. Doszła do takich wniosków, bo musiała sobie jakoś wytłumaczyć swoje cierpienie, widocznie tak jej było łatwiej. Co nie znaczy oczywiście, że miała racje. little_wild_girl napisał(a): Zdaje mi się, że przyjemnościami się za wiele dusz nie zbawi. Dusze jest w stanie zbawić tylko Bóg i Twoje cierpienie nie ma na to żadnego wpływu. little_wild_girl napisał(a): A ja się pytam, co dla nich zrobić, gdy się nie cierpi. Gdy bardzo trudno myśleć o innych przez cielesne uciechy, które duchowo mnie usypiają i utrudniają modlitwę. To smutne, że nie potrafisz nic zrobić dla innych. Gdy jest Ci dobrze myślisz o sobie, a nawet gdy jest Ci źle jedyne co potrafisz zrobić to wmawiać sobie, że Twoje cierpienie coś zmieni i że w ten sposób jakoś przysługujesz się innym. Usprawiedliwianie własnej bierności  little_wild_girl napisał(a): Dziś kolega chciał, żeby mu pomóc w napisaniu wypracowania o cierpieniu i Bogu, więc w tym taki tylko mój dobry uczynek widziałam, że przemyciłam mu wiele cytatów z Biblii. Ale to chyba nie takie skuteczne jak cierpienie. Trzeba było wbić sobie gwóźdź w rękę, to na pewno uratowałoby jego duszę. A gdybyś darła z siebie skórę pasami i zalewała rany denaturatem na pewno ilość nawróceń wzrosłaby znacznie  little_wild_girl napisał(a): Jeszcze jakieś pomysły na zbawianie, kiedy wszystko się układa? Oczywiście, majac w sobie radość mogę dać ją innym, mogę nieść im piękno i szczęście jak światło. Cokolwiek dobrego zyskam mogę się tym podzielić. Człowiek tonący nie może uratować innych tonących, ale ten, który wdrapał się na łódkę może ich wciągnąć na jej pokład. Radość rozbudza w ludziach wdzięczność za dobro, które posiadają, uwielbienie Boga za wspaniały świat i szczęśliwe życie. Niestety są ludzie tacy jak Ty, którzy wolą cierpieć i rozsiewają tą religię bólu wokół siebie. Okropność. little_wild_girl napisał(a): Jasne, że można dzielić się z bliźnimi, ale czym, gdy jest się nastolatką i wszystko, co się ma należy do rodziców? A poza materią nic nie widzisz? little_wild_girl napisał(a): Okazji do serdeczności i uprzejmości nie ma zbyt wiele. Nic dziwnego. Cytuj: Odpowiem Ci - szczęście osoby którą ta osoba kocha. Jeśli jest Ci dobrze, to ofiaruj Bogu swoją wdzięczność, wysłów swoją radość, dziękuj Mu za to, że wszystko jest w porządku, za to, że życie jest piękne. Bóg najbardziej pragnie naszego szczęścia, nie cierpienia, chce żebyśmy byli szczęśliwi i żyli pełnią życia, które nie dał, a nie żebyśmy cierpieli i usychali. little_wild_girl napisał(a): A co z tymi osobami, które radują się teraz, ale są złe, dlatego kiedyś zginą na zawsze? Jak mam się cieszyć, gdy na świecie tyle zła, które trzeba odkupić? Chrystus jest odkupieniem, ofiarą za grzechy całego świata. Twoje cierpienie jest bez znaczenia i nic nie zmienia. NIC. Wmawiasz sobie inaczej bo boisz się żyć. little_wild_girl napisał(a): Na radowanie się mam caaałą wieczność.
Na cierpienie też.
Jeśli masz zamiar odpowiedzieć na ten post to uszanuj mój czas i daruj sobie żarty które tylko marnują mój czas, bo mnie Twoje poczucie humoru ani trochę nie bawi.
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
So lis 12, 2005 18:40 |
|
|
|
 |
zielona
Dołączył(a): Śr paź 19, 2005 15:25 Posty: 581
|
Myslę, że najlepiej umieć znaleźć złoty środek.
Cierpienie jest tajemnicą. Samo w sobie nie jest dobre i z tym sie nie moge zgodzić. Natomiast wiele zależy od tego, co zrobi z tym czlowiek. Wcale nie myslę, że Bóg chce, abyśmy cierpieli. I tu jestem jakby bliżej Incognito. Nie w samym cierpieniu wartość. "Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary", pamiętacie? Więc nie sądzę, aby bylo sensowne szukanie cierpienia.
Lecz jeśli ktoś już cierpi i umie połączyc te cierpienia z cierpieniami Chrystusa, i ofiarować je Bogu, i z tego czerpać radość, to mogę tylko przyklasnąć. Przy czym nie mogę zgodzic się ze stwerdzeniem, że cierpienie jest najmilszą ofiarą składaną Bogu. Myślę, że najmilszym dla Niego jest fakt zaufania, które cierpiący poklada w Nim, fakt tego, że wciąż szuka sensu i bliskości Boga, że się nie załamuje, tylko pogodnie przyjmuje to, co na niego przyszło, ufając, że wyniknie z tego dobro (choć samo cierpienie dobrem nie jest - w to nie uwierzę) i mając wciąż przed oczami Jego obietnicę wiecznego szczęścia.
I myślę, że ta miłość i ufność w tak trudnych warunkach jest Bogu najmilsza.
Lekko odbiegnę od tematu... Czasem zdarza się, że moi bliscy przeżywają cierpienie. Nigdy nie cieszę sę z tego, że cierpią, ale czasem (zależy jaka to sytuacja) cieszę się z tego, że to cierpienie może ich czegoś nauczyć, coś im pokazać, sprawić, że będą silniejsi, mądrzejsi, lepsi.
I mysle, że to jest jedyny sposób, w który Bóg moze chciec dla nas cierpienia. Lub nie tyle chcieć, co je dopuszczać.
I nie zapomnijmy, że Ewangelia jest Radosną Nowiną. Bóg wielokrotnie wzywał nas do radości, choć uprzedzał też, że będziemy cierpieć. Niemniej jednak, chce, abyśmy byli szczęśliwi.
|
So lis 12, 2005 19:46 |
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
Amen! 
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
So lis 12, 2005 20:28 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
A oto co napisała Św. Tereska na temat cierpienia i świętości : Świętość nie polega na mówieniu pięknych rzeczy, nie polega nawet na tym, by myśli mieć wzniosłe, odczuwać je, polega jedynie na gotowości cierpienia.
Zauważmy, że słowa te wypowiada Doktor Kościoła. Cierpienie w połączeniu z cierpieniem Chrystusa ma ogromną wartość. Dlaczego Jezus mówi, że droga świętości jest kamienista i wyboista? Czy tak by było, gdybyśmy przez przyjemności mieli dążyć do świętości?
Św. Faustyna opisywała wizję ludzi idących na zatracenie piękną, szeroką drogą pełną kwiatów i śmiechu oraz ludzi kierujących się ku zbawieniu, którzy łez mieli pełne oczy.
|
N mar 05, 2006 23:48 |
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
mniszka napisał(a): Świętość nie polega na mówieniu pięknych rzeczy, nie polega nawet na tym, by myśli mieć wzniosłe, odczuwać je, polega jedynie na gotowości cierpienia. Bynajmniej. Gdyby cierpienie polegało jedynie na gotowości cierpienia, wszyscy masochiści byliby święci. Takie uogólnienia jak zacytowałaś prowadzą do nieprawdziwych stwierdzeń. mniszka napisał(a): Zauważmy, że słowa te wypowiada Doktor Kościoła. Co nie znaczy, że ma rację. mniszka napisał(a): Dlaczego Jezus mówi, że droga świętości jest kamienista i wyboista? Bo wymaga pracy nad sobą. Należy jednak pamiętać, że trud i praca nad sobą nie są równe cierpieniu. mniszka napisał(a): Św. Faustyna opisywała wizję ludzi idących na zatracenie piękną, szeroką drogą pełną kwiatów i śmiechu oraz ludzi kierujących się ku zbawieniu, którzy łez mieli pełne oczy.
W to co opisywała św. Faustyna żaden katolik nie ma obowiązku wierzyć. Z czystym sumieniem mogę uznać, że miała omamy. Proszę więc nie argumentować przy pomocy objawień prywatnych.
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
Pn mar 06, 2006 19:08 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Incognito, wychodzisz z pozycji osoby wszystkowiedzącej. Tymczasem nie dostrzegasz bogactwa powołań w Kościele. Nie pierwszy raz się ścieramy. Ja mam prawo do uznawania poglądów Teresy i Faustyny, bo Kościół uznał je za święte.
Czy pomyślałeś sobie kiedyś, co dla osoby skazanej na cierpienie znaczą słowa "świętość polega jedynie na gotowości cierpienia"? Wyobraź sobie mękę osoby przykutej do łóżka, do łoża boleści i ofiarującej swoje cierpienie Jezusowi. Co za ulga! Cierpienie przyjmowane z uśmiechem w pewnym sensie przestaje być cierpieniem i przemienia się w coś wzniosłego. Nie będę się tu nad tym rozwodzić, ale powiem Ci jedno : o cierpieniu wiem bardzo dużo. Bardzo.
|
Pn mar 06, 2006 20:10 |
|
 |
plomyk
Dołączył(a): Wt maja 03, 2005 17:44 Posty: 419
|
mniszka napisał(a): Czy pomyślałeś sobie kiedyś, co dla osoby skazanej na cierpienie znaczą słowa "świętość polega jedynie na gotowości cierpienia"? .
Miniszko
Nie uwazam ze to stwierdzenie jest prawda. Cierpienie samo w sobie jest niczym. Swietosc polega na milosci i na zaakceptowaniu woli Boga. Nie wszystkie osoby sa powolane do cierpienia fizycznego i czy mozemy powiedziec, ze swietosc jest im odmowiana? Ja nie moglabym tego powiedziec. Boga drogi sa ponad ludzkimi i Jego wola dla kazdej duszy jest swietosc. Cierpiec z Jezusem to musi byc slodycz ale kochac z Jezusem to naprawde wszystko
W milosci jestesmy z nim zjednoczeni. Wiele osob cierpi i w tym samym czasie nosi w sercu nienawisc, nawet do Boga.
_________________
|
Pn mar 06, 2006 23:00 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
To nie stwierdzenie, tylko pytanie. (moje słowa) A cierpienie może być zarówno duchowe, jak i fizyczne. Dlatego nikomu świętość nie może być odmówiona. A cierpienia jest więcej w życiu niż się nam wydaje. Przepraszam, ale dla mnie większym autorytetem jest Doktor Kościoła.
|
Wt mar 07, 2006 10:41 |
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
Mniszko, przykład osoby cierpiącej nie usprawiedliwia napisanego przez Ciebie stwierdzenia ani nie dowodzi choćby w najmniejszym stopniu jego prawdziwości. Sama gotowość do cierpienia nie zapewni człowiekowi świętości - uczyni go lepszym, bo pozwoli znosić trud dzielniej, jednak mówiąc komukolwiek, że świętość polega jedynie na gotowości cierpienia, okłamujesz tą osobę i być może nawet zatrzymujesz w rozwoju duchowym kierując na niewłaściwy tor.
To nie wypowiedzenie przez doktora Kościoła sprawia, że przyjmujesz tą teorię przeczącą logice, Ty przyjmujesz ją bo tak Ci jest na rękę, bo to pasuje do Twojego spojrzenia na wiarę. Ja mogę Ci przytoczyć wypowiedzi innych doktorów Kościoła, przeczące słowom, że "świętość polega jedynie na gotowości cierpienia", i co Ty na to?
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
Wt mar 07, 2006 17:24 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Incognito, z przyjemnością zapoznam się z opiniami innych doktorów Kościoła na temat świętości i/lub cierpienia (czyżby św. Tomasz z Akwinu?  ) Zastanówmy się, czego dowodzi różnorodność spojrzeń na ten aspekt wiary. Wg mnie chodzi o bogactwo powołań w Kościele, gdzie mały fiołek nie ustępuje pięknością róży czy lilii.
Ale w moim życiu cierpienie jest fundamentem. I Tereska jest dla mnie największym autorytetem spośród doktorów Kościoła. Bo jej droga była zwyczajna.
|
Wt mar 07, 2006 17:48 |
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
Nie muszę przytaczać wypowiedzi o cierpieniu aby obalić tą tezę, wystarczy że napiszę cokolwiek pokazujące, że do świętości prowadzą też inne drogi.
"Modlitwa i miłosierdzie, to uniwersalna droga do świętości" - Św. Teresa z Avilla
"1 A na koniec, bracia, prosimy i zaklinamy was w Panu Jezusie: według tego, coście od nas przejęli w sprawie sposobu postępowania i podobania się Bogu - jak już postępujecie - stawajcie się coraz doskonalszymi! 2 Wiecie przecież, jakie nakazy daliśmy wam przez Pana Jezusa. 3 Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie: powstrzymywanie się od rozpusty, 4 aby każdy umiał utrzymywać ciało własne1 w świętości i we czci, 5 a nie w pożądliwej namiętności, jak to czynią nie znający Boga poganie. 6 Niech nikt w tej sprawie nie wykracza i nie oszukuje brata swego2, albowiem jak wam to przedtem powiedzieliśmy, zapewniając uroczyście: Bóg jest mścicielem tego wszystkiego. 7 Nie powołał nas Bóg do nieczystości, ale do świętości. 8 A więc kto [to] odrzuca, nie człowieka odrzuca, lecz Boga, który przecież daje wam swego Ducha3 Świętego. 9 Nie jest rzeczą konieczną, abyśmy wam pisali o miłości braterskiej, albowiem Bóg was samych naucza, abyście się wzajemnie miłowali4. 10 Czynicie to przecież w stosunku do wszystkich braci w całej Macedonii. 11 Zachęcam was jedynie, bracia, abyście coraz bardziej się doskonalili i starali zachować spokój, spełniać własne obowiązki i pracować własnymi rękami, jak to wam nakazaliśmy. 12 Wobec tych, którzy pozostają na zewnątrz5, zachowujcie się szlachetnie, a nie będzie wam potrzeba nikogo."
św. Paweł, apostoł (cytat z pierwszego listu do Tesaloniczan, rozdział 4 (Zasady świętości życia)).
Różnorodność spojrzeń nie ma tu nic do rzeczy, nie jest to też kwestia bogactwa powołań ale zwykłego błędu św. Terski, mniejsza z tym skąd on się wziął.
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
Wt mar 07, 2006 18:27 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wg Św. Pawła wielki nacisk jest kładziony na powstrzymywanie się od nieczystości, to mi się bardzo podoba, bo pragnę złożyć ślub czystości. I w innym miejscu mówi św. Paweł o tym, że bezżenny więcej się troszczy o to jak przypodobać się Panu. Wg mnie to też droga do świętości. To tak przy okazji.
Wg mnie Tereska nie popełniła błędu, ale nasza dyskusja zaczyna wyglądać "ja uważam swoje, Ty uważasz swoje".
Cytuj: "Modlitwa i miłosierdzie, to uniwersalna droga do świętości" - Św. Teresa z Avilla
Modlitwa i miłosierdzie (!!!) zawierają się w spełnianiu przykazań, cierpienie to szczególny stygmat. Czyż nie jest tak, że każdy trud jest jakimś cierpieniem? W ten sposób każdy powołany jest do świętości.
Zwracam uwagę na kult miłosierdzia Bożego u Św. Teresy z Avila, bo w innym topiku pisałeś Incognito o tym, że nie należy wysuwać jakiejś cechy Boga przed inną.
|
Wt mar 07, 2006 20:02 |
|
 |
plomyk
Dołączył(a): Wt maja 03, 2005 17:44 Posty: 419
|
mniszka napisał(a): Przepraszam, ale dla mnie większym autorytetem jest Doktor Kościoła.
Mniszko,
Dla mnie tez, dlatego osmiele sie powiedziec, ze odpowiedzialam na twoje pytanie w swietle tego co nasz Kosciol naucza. Nie mozemy wziasc jednego zdania (paragrafu) z calego dziela, powinnismy popatrzec na caly obraz.  Mialam podobna dyskusje kilka razy z ksiezmi i oni otworzyli mi oczy, wczesniej myslalam podobnie do Ciebie. Kazdego dnia mozemy sie czegos nowego nauczyc i ja pierwsza moge sie przyznac, ze jeszcze daleka droga przede mna 
_________________
|
Wt mar 07, 2006 20:08 |
|
 |
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
Cytuj: Św. Faustyna opisywała wizję ludzi idących na zatracenie piękną, szeroką drogą pełną kwiatów i śmiechu oraz ludzi kierujących się ku zbawieniu, którzy łez mieli pełne oczy.
Byłam zdziwiona czytając ten fragment w "Dzienniczku".
Rzeczywiście do pism mistycznych i objawień prywatnych należy podchodzić z dystansem i nie brać dosłownie tych słow.
Dążąc do świętości, odkrywając piękno chrześcijaństwa, przyjmując zbawienie, które daje Bóg człowieka powinna cechować przede wszystkim radość.
Cierpienie również obecne jest w życiu chrześcijanina, może oczyszczać, uszlachetniać, być jakąś próbą, ale nie jest istotą dążenia do świętości i zbawienia.
|
Wt mar 07, 2006 20:17 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
akacja napisał(a): Cytuj: Św. Faustyna opisywała wizję ludzi idących na zatracenie piękną, szeroką drogą pełną kwiatów i śmiechu oraz ludzi kierujących się ku zbawieniu, którzy łez mieli pełne oczy. Byłam zdziwiona czytając ten fragment w "Dzienniczku". Rzeczywiście do pism mistycznych i objawień prywatnych należy podchodzić z dystansem i nie brać dosłownie tych słow. Dążąc do świętości, odkrywając piękno chrześcijaństwa, przyjmując zbawienie, które daje Bóg człowieka powinna cechować przede wszystkim radość. Cierpienie również obecne jest w życiu chrześcijanina, może oczyszczać, uszlachetniać, być jakąś próbą, ale nie jest istotą dążenia do świętości i zbawienia.
Ja naśladuję Jezusa w Ogrójcu i w Jego bolesnej męce. Czyż bez smutku może cierpieć dusza?
Jezus sam był pełen trwogi i prosił o oddalenie tego kielicha jeśli to możliwe. Ale przyjął go. Gdzieś w głębi serca nawet w cierpieniu jest radość.
|
Wt mar 07, 2006 21:36 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|