Od kilku tygodni uczestniczę aktywnie w dyskusjach na forum. W ciągu tego czasu udało mi się zaobserwować kilka rzeczy (które nota bene są pewnie wszystkim znane).
1. Zacietrzewienie
Nierzadko zdarza nam się wpaść w pułapkę utożsamiania sie ze swoimi argumentami. Często po prostu widać po tonie odpowiedzi, że forumowicze uważają atak na swoje argumenty za atak na własną osobę. Takie nieasertywne zachowania prowadzą zazwyczaj do "wymiany ciosów" w postaci uszczypliwych argumentów ...
2. Polemiki katolicko-protestanckie.
Ciągle toczą się
wokół tych samych tematów. W zasadzie nie ma tu mowy o dialogu. Większość forumowiczów za wszelką cenę chce obronić punkt widzenia swojej denominacji....
3. Rzeczowość argumentów.
Zazwyczaj niewielka. Szkoda, że wiele opinii jest powielanych - forumowicze biorą je tylko z jednego źródła. Wydaje mi się, że niekiedy najpierw mają swoje zdanie,a potem znajdują do niego argumenty

Innym niefajnym zwyczajem jest skakanie z tematu na temat - "Nie mam więcej argumentów, to dowalę mu czymś z innej beczki" ...
Podsumowując - w moim przypadku owoce "działalności na forum" są po pierwsze niewielkie, po drugie - tylko intelelktualne. Owoców duchowych nie ma

. Generalnie
forum nie służy budowaniu ani wiary jego pojedynczych uczestników, ani zrozumienia między wyznaniami chrześcijańskimi. A szkoda !
Dużo lepsze efekty daje rozmawianie z ludźmi na żywo. Zamiast więc siedzieć n godzin przed kompem, lepiej wybrać się do najbliższej parafii/zboru/cerkwi, umówić się na spotkanie i pogadać o kontrowersyjnych tematach. Internetowa anonimowość stwarza pokusę "dokopania protestanckiemu betonowi" / "dowalenia papistom" , bo nie widzimy reakcji naszego rozmówcy...
Na przyszłość - proponuję uczestnikom forum starać się rozmawiać ze sobą w sposób bardziej konstruktywny. Kilka razy sam poniosłem się emocjami i wszedłem w "głupie dociekania" (Tytus 3,9) i demagogię. Większego dystansu życzę tak sobie jak i innym forumowiczom. Niech Duch Święty oczyszcza nasze serca ze złych motywacji. Pozdrawiam w Panu!