Re: jak osiągnąc szczęście ?? :|
Postanowiłem odświeżyć ten watek i zapytać jakie macie metody na budowanie swojego szczęścia w życiu. Niezależnie od innych rzeczy, które są naszymi celami, każdy wolałby być szczęśliwym niż nieszczęśliwym. Może warto się wymienić doświadczeniami w tej materii?
Spodziewam się, od wierzącego obozu, wyznań w stylu „Bóg jest moim szczęściem”. No tak, tak, ale ja wolałbym coś bardziej szczegółowego. Umówmy się, raczej nikt z nas nie przeżywa ekstazy podczas modlitwy jak Teresa z Ávili
Zdaje sobie tez sprawę, że każdy widzi swoje szczęście w różnych drogach życiowych. Wolałbym jednak porozmawiać o bardziej uniwersalnych rzeczach związanych z psychologia, socjologia czy samodoskonaleniem.
Ze swojej strony chciałem zaproponować takie cztery zasady, czy może lepiej pomysły.
Po pierwsze, człowiek musi wyrosnąć z egocentryzmu. Egocentryzm jest podobno naturalną cecha dziecka, bo daje mu poczucie bezpieczeństwa. Gdzieś czytałem, że proces dojrzewania opiera się między innymi na wyzbyciu się owego egocentryzmu. Dlaczego on tak unieszczęśliwia? Przede wszystkim dla tego, że powoduje złudne pojmowanie rzeczywistości. Egocentrykowi wydaje się, że wszystko dookoła dzieje się w związku z nim, co jest oczywiście nieprawdą. Konfrontacja, z rzeczywistością bywa dość bolesna. Oprócz tego, egocentryk będzie zniechęcał do siebie innych i miał problemy z komunikacją. Jeżeli komuś się wydaje, że wszyscy powinni myśleć w ten sam sposób co on, to siłą rzeczy nie będzie wstanie się porozumieć, i w konsekwencji będzie się czuł niezrozumiany przez otoczenie.
Po drugie. Trzeba się wyzbyć prostego i naiwnego rozumowania, że jeśli teraz zrobię coś tak i tak, jeśli się napracuję się nad czymś, to w przyszłości na pewno będę miał efekt taki a taki. Mam wrażenie, że to bardzo częsty problem w moim pokoleniu. Ludzi którzy dojrzewali w okresie świeżo po transformacji bombardowani byli logiką, ucz się teraz pilnie, w przyszłości Ci się to zwróci. Sporo moich znajomych ma teraz takie rozżalenie do świta, ze cała młodość stracili na naukę i teraz mają z tego g...
Ryszard Riedel powiedział podobno „Przestałem marzyć. Jak człowiek nie marzy – umiera.”
Ja też myślę, że marzenia bardzo mocno napędzają człowieka. Co więcej często przeradzają się w konkretne plany, a te ułatwiają nam organizację życia i pomagają w osiągnięciu celu. Jednak nie wszystko zależy od naszych chęci i starań. Przywiązywanie zbyt dużej wagi do planów i marzeń może skutkować ostrym rozczarowaniem i zgorzknieniem. Ja mówię raczej, że trzeba robić plany i marzenia, ale nie można się do nich zbytnio przywiązywać.
Na koniec jeszcze jeden pomysł. Moja obserwacja rodziców łączących, trzeba przyznać w dość karykaturalny sposób, spacer z niemowlakiem oraz jogging, doprowadziła mnie do wniosku, że ludziom dramatycznie brakuje czasu. Spostrzeżenie poparła dziś moja przyjaciółka mówiąc, że od kobiety wymaga się aby była zadbana, pracowała, nakarmiła rodzinę, zaopiekowała się dziećmi, robiła karierę, tworzyła rodzinną atmosferę, a do tego była oczytana i brała czynny udział w życiu społecznym
W dzisiejszym społeczeństwie, ilość ról w jakich występują ludzie, zupełnie nie jest dopasowana do ich sil i czasu. To rodzi mnóstwo frustracji. Szczęśliwy będzie ten, komu uda się przedłużyć dzień o parę godzin. Mi się jeszcze ni udało, ale ciągle nad tym pracuje