Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz wrz 25, 2025 23:47



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 22 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 O tym jak Chrystus uzdrowił mnie duchowo. 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pt maja 26, 2006 16:29
Posty: 9
Post O tym jak Chrystus uzdrowił mnie duchowo.
Pokój wam.

Jestem tutaj aby dać świadectwo jak Jezus mi pomógł. Nie chcę zbytnio się rozwlekać jak to ze mną było, bo trudno mi dobrze wyrazić swoje przeżycia duchowe. Tak najkrócej mówiąc: po prawie 3 latach załamania egzystencialnego, rozpaczy, płaczu, myśli samobójczych, nienawidzenia siebie, tego że istnieję, przyszedł dzień, w którym, można powiedzieć, Bóg wyzwolił mnie z tych ciemności. Dzień w którym moje cierpienia duchowe osiągnęły punkt kulminacyjny.....ciało żywe-duch martwy, będąc wycięczonym... wtedy przypomniało mi się o Jezusie...że On był taki dobry- biedaka, nędznika, chorego, zdeprawowanego, nikogo nie odrzucał, On ich przygarniał, On ich kochał........Wtedy zrodziło się we mnie tak wielkie pragnienie Jezusa, Jego obecności obok mnie, znalezienia się w Jego Objęciach, pragnienie życie z Jezusem i dla Jezusa- na zawsze razem. Tak...tak jak człowiek co umiera na pustyni z pragnienia, tyle czasu nie miał ani kropli wody w ustach, gdy nagle znajdzie się przy rzece, to rzuca się w nią cały. Tak też było ze mną odnośnie Jezusa. Pragnienie całą swoją duszą, bez żadnych zastrzeżeń, analiz itp., pragnienie bliskości Jezusa. No i wtedy moją duszę wypełnił niesamowity spokój.....ogrom pokoju i miłości w mojej duszy... coś pięknego....Teraz wiem, że to Duch Święty wypełnił moją duszę.

Na następny dzień budzę się i wciąż czuję jak wypełnia mnie miłość, po prostu wypełnia....to piękne uczucie miłości. Przeszukuje internet, aby znaleźć może jakieś świadectw ludzi, kótrzy tez odczuli tą miłość w sobie, ludzi, których przepełniła ta miłość...i dowiaduję się o orędziach "Prawdziwe życie w Bogu". Powiem tyle- nie wiem jak dziękować Bogu za ten dar.... Bo to one zbliżyły mnie do Boga tak bardzo, że nie chcę już nawet myśleć o powrocie do prowadzenia życia takiego jak wcześniej.......Rozkochały mnie w Bogu :) , sam Bóg przez słowa tych orędzi karmił moją duszę miłością. Msza św., spowiedź co miesiąc, częsta komunia Św., adoracja i modlitwa.......Teraz w tym wszystkim widzę sens i Wolę Bożą, pragnę tego i to wypełniam. Tym orędziom wiele
zawdzięczam, ale najwięcej właśnie to, że dzięki Nim teraz wiem jak wielkim ogromem miłości jest Bóg i jak On nas kocha......


A tutaj podam taki przykładowe fragmenty:



Cytuj:
10 lipca 1992
Ja jestem zawsze z tobą, aby cię pocieszyć i strzec, jak strzeże się źrenicy oka. Nie mów: “Wokół mnie jest tylko ciemność.” Ja jestem tuż obok ciebie, aby wyprowadzić cię z tej ciemności. Musisz tylko powiedzieć: “przyjdź, Panie!”, a Ja przybiegnę do ciebie, Moje dziecko.


Cytuj:
7.04.88

Kocham was wszystkich. To Ja, Pan pragnący uzdrowić dusze i odkupić je.

O, duszo! Tak, to Ja, twój Zbawiciel, przyszedłem do ciebie, aby cię uzdrowić. Umiłowana duszo, to Ja, Pan, przyszedłem zapukać do twoich drzwi. O, duszo tak bardzo droga! Przyprowadziłem cię do Mnie, teraz cię karmię. Pójdź! Zbliż się do Mnie. Ja cię przyozdobię i oczyszczę, uleczę wszystkie twe rany i przywrócę ci siły, Moje dziecko. To Ja przyszedłem do ciebie, szukałem twojej duszy. Pójdź, a Ja cię pocieszę. Przyjdź i wypocznij we Mnie, duszo. Przyjdź do Mnie, by Mnie spożywać; przyjdź Mnie pić. Usłysz wołanie twojego Odkupiciela, a twoja dusza ożyje. Kocham cię, duszo umiłowana. Moja Krew została Strumieniami przelana dla ciebie, dla twego zbawienia. Duszo? Przyjdź i dziel Mój płaszcz. Dam ci schronienie, będę twą Ucieczką. Jestem Jezusem, a Jezus znaczy Zbawiciel.

(W tym Orędziu Jezus zwraca się do tych wszystkich, którzy je czytają. Nie jest zbiegiem okoliczności, że czytacie w tym momencie Jego Orędzie Pokoju i Miłości. To On, Jezus, odszukał was, przyszedł do was i dał wam do przeczytania to Orędzie.)


Cytuj:
18.08.91
Twoim schronieniem jest Moje Najświętsze Serce. Zwróć się do Mnie, a Mój Duch cię pocieszy.


Cytuj:
8.02.95

Kocham was wszystkich miłością wieczną, a Mojego uczucia do was nie może wyrazić żadne słowo.



Od tamtego czasu ( a będzie to już z 1,5 do 2 lat)wszystkie mroki, rozpacz, depresja to wszystko się rozproszyło. Teraz odczuwam w duszy pokój, czuję wolność, swobodę, szczęście. To jest niczym uzdrowienie wewnętrzne, które trwa po dziś dzień. I tak chodzę z forum na forum i opowiadam o tym, i przekazuję tym co wątpią: JEZUS ISTNIEJE i jest zawsze obecny w naszym życiu.

Pozdrawiam serdecznie

Ku chwale Chrystusa,
Wędrowiec


Pt maja 26, 2006 23:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 26, 2006 16:29
Posty: 9
Post 
Chcę dodać do świadectwa, a może bardziej zaakcentować jedną w nim taką rzecz, że.... wiele zależy od nas samych, czy choć przynajmniej chcemy wierzyć...czy pragniemy tego , tak z serca..z otwartością...czy jest w nas pragnienie Boga, pragnienia wiary w Niego... Z mojego doświadeczenia wiem, że człowiek musi się zdeklarować, zgodzić na przyjęcie Boga. U mnie było to , no cóż :oops: :oops: ...w chwili gdy życie mnie już przygniotło tak bardzo....że straciło się sens istnienia, dopiero wtedy przypomina sobie o Bogu...i dopiero wtedy z nadzieją wyciąga do Niego ręce. No i chyba najbardziej wzruszające jest to, ze On nie odrzuca tych wyciągniętych do Niego rąk..............Ale przyjmuje całego człowieka. Tak było ze mną. Także... trzeba chcieć Boga.. nawet pragnąć.. Bóg nie jest niedostępny.


Cytuj:
18.08.88
Dałem każdej duszy wolność i jej wola należy wyłącznie do niej. Dlatego też, jeśli jakaś dusza jest jak kamień i nie otwiera się na Mnie, jakże mogę wejść do jej serca? Ja jestem Panem i Bogiem, lecz dałem wszystkim wolność i wolną wolę. Jeśli uwierzycie i ofiarujecie Mi waszą wolę, zdając się na Mnie, wejdę do waszego serca i uzdrowię was. Nie wejdę siłą. Stoję u ich drzwi i czekam, aż Mi otworzą i przyjmą Mnie.


Cytuj:
27.07.90
Posłuchaj uderzeń Mojego Serca. Każde uderzenie Serca jest wezwaniem dla jednej duszy, błaganiem o jeden uśmiech, o jedną myśl.


Cytuj:
10.04.90
Duszo, stoję u twoich drzwi i kołaczę.


Cytuj:
22.01.90
Przyjdź, ty, który Mnie jeszcze nie uznałeś za swego Odkupiciela, i oderwij się od podstawowych rzeczy nie mogących ani wznieść, ani odżywić twej duszy. Dlaczego godzisz się być ich niewolnikiem? Powróć do Mnie, nawet w swojej nędzy i w swojej winie. Przyjmuję cię takiego, jaki jesteś, i mówię ci, że już ci wybaczyłem. Pozwól Mi powiedzieć ci, Moje dziecko, że żaden człowiek nie ma większej miłości dla ciebie niż Ja. Wznieś ku Mnie oczy i popatrz, Kto cię błaga. To Ja, Jezus, twój Zbawiciel, przychodzę do ciebie dzisiaj, przemawiając ustami najmniejszych z was. Przychodzę boso i proszę jak żebrak o powrót miłości. Szukam twojego serca, nie odrzucaj Mnie... Dniem i nocą wyciągam do ciebie Moje Ręce. Kiedy do Mnie powrócisz? Kiedy usłyszę twoją odpowiedź? Czy otrzymam od ciebie odpowiedź na tej pustyni, Moje dziecko? Albo może Cisza ogarnie Moją Duszę?






Pozdrawiam serdecznie
Wędrownik


So maja 27, 2006 0:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 11, 2006 19:25
Posty: 384
Post 
No to musisz byc teraz bardzo szczęśliwym człowiekiem.Objawy,które miałeś to typowe dla depresji,niestety niewiele osób w głębokiej depresji doznaje takiego zrozumienia spraw duchowych,pewnie szkoda bo jeśli jest mozliwy poprzez wiarę taki obrót,takie olsnienie to przydałoby sie cos takiego wszystkim czującym ból istnienia,lęki egzystencjalne,lęki irracjonalne.


So maja 27, 2006 16:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 26, 2006 16:29
Posty: 9
Post 
Pokój tobie.

Tak, to mogła byc depresja. Dlatego najczęsciej pojawiam się na forach o depresji czy samobójstwie.

To niestety prawda, że człowiek w takich chwilach najczęsciej nie ma ochoty albo nie potrafi wznieść się do Boga. Jest taki przytłoczony, na niczym mu nie zalezy, a jak ktoś wspomni o Bogu to często reaguje ze wściekłością, zarzutami, bluźnirstwami. Ja dopiero po 3 latach, kiedy już moja wytrzymałość na znoszenie tego dłużej osiągnęła limit..kiedy juz nie ma sił podnieść się z łóżka., po prostu KONIEC. I wtedy pojawia się ta myśl- Jezus.... Po prostu "przytul mnie, weź mnie w Swoje ramiona i nie zostawiaj" i tylko tyle. Wola- nic więcej. Szczera. PEŁNA. A Bóg już sam dokonuje reszty, to On podnosi, On ożywia. No i lektura tych orędzi, to była dla mnie niczym terapia i umocnienie zarazem, a także zaciśnienie więzi z Bogiem.



Cytuj:
No to musisz byc teraz bardzo szczęśliwym człowiekiem


No, jestem, jestem :) I takim spokojnym, pogodzonym samym z sobą, wolnym, rześkim w duchu a nie przytłoczonym jak kiedyś.

Pozdrawiam serdrcznie
wędrownik


So maja 27, 2006 18:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 11, 2006 19:25
Posty: 384
Post 
wędrownik napisał(a):
Jest taki przytłoczony, na niczym mu nie zalezy, a jak ktoś wspomni o Bogu to często reaguje ze wściekłością, zarzutami, bluźnirstwami. Ja dopiero po 3 latach, kiedy już moja wytrzymałość na znoszenie tego dłużej osiągnęła limit..kiedy juz nie ma sił podnieść się z łóżka., po prostu KONIEC.

Mam do czynienia z osobami takimi jak kiedyś Ty byłeś,ktore siegnęły dna depresji ale mało kto ma do nich cierpliwośc...


So maja 27, 2006 18:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 26, 2006 16:29
Posty: 9
Post 
Pokój tobie.

Cieszę się, ze pomagasz takim ludziom. To jest na prawdę niełatwa sprawa, spore jarzmo się bierze na siebie współtrwając z nimi w tym cierpieniu. Niech Bóg cię błogosławi.


Zdecydownie DUŻO CIERPLIWOŚCI trzeba... cięzko jest, cieżko, bo do takich ludzi mało co przemawia.... :(


Pozdrawiam serdecznie
Wędrownik


So maja 27, 2006 19:53
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt mar 14, 2006 21:55
Posty: 59
Post 
Bracie Wędrowniku!

Piękne jest to co piszesz :) . Cieszę się razem z Tobą :) , szczególnie podobają mi się słowa: "tak jak człowiek co umiera na pustyni z pragnienia, tyle czasu nie miał ani kropli wody w ustach, gdy nagle znajdzie się przy rzece, to rzuca się w nią cały" :) . Dodam od siebie, że trzeba bezgranicznie ufać tej rzece, aby móc się w nią rzucić :) . O tym chciałem troche napisać, o ZAUFANIU i o SPOKOJU o którym wspomniałeś. Wydaje mi się, że myślimy o tym samym, Ty nazwałeś to spokój, ja nazywam to spokojem, zaufaniem, oddaniem się Bogu.

Ten spokój o którym piszesz :) , mam coś podobnego :) . To fantastyczne uczucie, nie martwię się niczym, o nic się nie troszcze, tylko czuje właśnie taki wewnętrzny spokoj, czuje, że nic złego mi sie nie może przytrafić, bo Jezus jest ze mną, czuje, że On się mna opiekuje i niczego się nie boję, bezgranicznie UFAM JEZUSOWI.. Nawet jeśli dzieje się coś złego, czy to na świecie czy w moim życiu, to też ufam, Bóg nas kocha, nie chce nas skrzywdzić. Jeśli, ktoś mówi, że jest same zło na świecie, że Bóg nie czuwa, nie ma racji. To wszystko sie dzieje z jakiegoś powodu, a my nie musimy tego rozumieć, tylko się z tym pogodzić, zaufać i UFAĆ bez względu na wszystko :) .

..Jeszcze kilka słów o tym jak ja postrzegam to zaufanie. Owo zaufanie jest dla mnie ważniejsze, niż wiedza - tj. w pewnym sensie nie musze znac bardzo dobrze watykańskich dokumentów, zagłębiać się w nie, nie czytam dużo katolickich wiadomości jak wielu ludzi na tym forum, nie mam aż takiej wiedzy, ALE UFAM, ufam tak bardzo, że wiedza nie jest dla mnie konieczna, nie jest najważniejsza. Przykładowo, krytykuje się często księży i być może rzeczywiście nie jest tak jak powinno być, ale ja UFAM, mam świadomość, że Bóg nad tym czuwa, że wszystko ma jakis sens i nie przyłączam się do krytyków.

Wracając do spokoju, to niestety w tym szalonym wirze życia czasem o nim zapominam:-( (sądzę, że Tobie również się zdarza) , chciałbym codziennie, ale to bardzo trudne.

Co powoduje, że ten spokoj się pojawia i że się utrzymuje?? U mnie są to różne sytuacje, ale nie związane ze mną, z moimi problemami, tylko związane z wiarą i z ludźmi. Ponieważ i tak już się rozpisałem, to wymienie tylko jedną - Bardzo duży wpływ miała na mnie śmierć Jana Pawła Wielkiego i dziś, z perspektywy czasu, troche żałuję, że jeszcze mocniej tego nie przezywałem. Chodziłem pod pomnik Jana Pawała i modliłem się z całym tłumem ludzi. Niesamowite wrażenie, gdy o godzinie 20ej zwykle puste ulice wypełnione są ludzmi, którzy wszyscy spieszą w jedno miejsce, pod pomnik, żeby być razem i razem się modlić.

Wtedy pojawił się ten spokój i trwał dość długo. Potem człowiek trochę ochłonie albo zapomni i znowu gubi gdzieś tą pogodę ducha. Ja jednak się ubezpieczyłem :-D , mam coś dla mnie niezwykle cennego.. ba bezcennego!! - Mam nagrania pieśni spod pomnika Jana Pawła i to mi do dziś bardzo pomaga. Gdy tego słucham, czuję się jakbym tam był, przypomina się wszystko, ten tłum zgromadzony w jednym celu, ten śpiew tylu ludzi, a właściwie śpiew Ich serc.. niesamowite robi to wrażenie i ciężko jest mi to opisać, na pewno każdy z Was to przeżył i wie o czym mówie :) . Te trzeszczące - bo nie za dobrej jakości nagrania - przywracają mi SPOKÓJ :) .

Napisałem wyżej, że u mnie ten spokój pojawia się za sprawą różnych sytuacji związanych z wiarą i za sprawą ludzi, a nie moich problemów. Do tych ludzi dołączyłeś także Ty, za co Ci bardzo dziękuję.

pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wytrwania w swojej jakże ważnej wędrówce. Każdy ma coś do zrobienia na tej planecie, każdy ma jakąś misję od Boga. Być może Ty swoja misje już wypełniasz tą wędrówką :) .

_________________
Ty tylko mnie poprowadź
Tobie powierzam mą drogę
Ty tylko mnie poprowadź
Panie mój


N maja 28, 2006 0:16
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 26, 2006 16:29
Posty: 9
Post 
Pokój tobie Tojhs!

Miło jest mi czytać twoją wypowiedź, wiele ona wnosi, sczególnie ci którzy rozważają nad powrotem do Jezusa, będą wiedzieć , że trzeba mu ZAUFAĆ :)

Pokój w duszy zyskuję właśnie przez zaufanie Jezusowi, takie postawienie na jedną kartę i już. A także modlitwie..modlitwie która płynie z serca, modlitwie, kóóra jest przebywaniem z Bogiem, uświadamianiem sobie Jego obecności i darzeniu uczuciem miłości...Różni ludzie maja, rózne zdanie na ten temat, ale ja uważam że wieź uczuciowa, wież duchowa z Bogiem jest bardzo ważna. Nawet fundamentalna, po prostu kocham Go i dlatego chce, żyć wg, jego Przykazań. Ufam Mu, polegam na Nim.

Także, w moim przypatku jest tak, że zawiązała się więź uczuciowa, duchowa i przez to nastąpił mój powrót do kościoła, do przykazań, do spowiedzi, komunii...to wszystko przez tą wieź miłosną między mną a Bogiem. Ale wiem że sa ludzie, którzy uczucia zostawiaja tylko dla ludzi..ale ja nie. I nie wstydzę się tego. A On to odwzajemnia, i Jego święty Duch napełnia moją duszę miłością i pokojem...To jest takie łagodzące uczucie, balsamiczne i zarazem żywe. To nie usypia, nie sprawia że człowiek robi się taki "rozleziony", "skisły":)

Pozdawiam cię serdecznie
Wędrownik


N maja 28, 2006 19:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06
Posty: 968
Post 
...i pojawia się pytanie: "Panie! Co mam robić teraz?". Bo przecież nic wokół się nie zmienia. Pozornie. Zmienia się widzenie całego świata, a każdy dzień staje się okazją, żeby Mu dziękować, Jego czcić i Jemu służyć.

Tak normalnie. :)

Pozdrawiam i dziękuję Bogu, że do każdego ma swoją drogę :)

_________________
Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)


N maja 28, 2006 19:24
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt mar 14, 2006 21:55
Posty: 59
Post 
Wędrowniku, użyłeś dwóch słów, których mi brakowało: więź i .. balsam:). To jest to:)

_________________
Ty tylko mnie poprowadź
Tobie powierzam mą drogę
Ty tylko mnie poprowadź
Panie mój


N maja 28, 2006 23:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 26, 2006 16:29
Posty: 9
Post 
Cytuj:
Wędrowniku, użyłeś dwóch słów, których mi brakowało: więź i .. balsam:). To jest to:)

:D

Pozdrawiam


Pn maja 29, 2006 9:03
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 31, 2006 7:55
Posty: 25
Post 
Matko. Nie jestem sam. To samo przytrafiło się mnie 5 miesięcy temu. Ja również poczułem Boga w swoim życiu. Kiedy zapędziłem się w nim tak że nie miałem już wogóle czasu dla rodzinym, najbliższych, miłości. Liczyła się tylko praca, kariera i pieniądze. Czytając ten wątke czytałem jakby własne słowa których sam nie napisałem. Ty Wędrowniku widzę przeszedłeś dłuższą droge odemnie, gdyż minęłą już 1,5 roku. Ja również miałem depresje. Depresje spowodowaną tym że mimo iż całego siebie poświęcałem pracy, pogoni za pieniądzem ja i tak byłem zbyt słaby aby dorównać otaczającemu mnie otoczeniu. W taki sposób nakręciłem się na tyle, że już nie miałem czasu dla siebie. Straciłem narzeczoną, która do dziś choruje na to z czego ja się "wyleczyłem". Zaznałem wielkiego spokoju, odprężenia, poczułem że w sumie mam wiele i że jestem czegoś wart. Jednak jest pewne ALE!

Czuję się jakbym stał w miejsu. Czy Wy macie to samo?
Idąc za Bogiem, uczęszczam na katechezy, często chodze do kościoła (prawie co 2 dzień), przyjmuje komunię świętą, po prostu idę tam gdzie są chrześcijanie. Jednak kiedy tylko spojżę, na swoich przyjaciół, swoją narzeczoną która poszła nadal w życie drogą z której ja zeszedłem widzę ludzi zapracowanych, ale osiągających tyo czego pragnęli. Ja pracuję za niewielkie pieniądze, z których wiara w Boga i droga którą idę każe mi się cieszyć i szanować, chociaż są to tak małe zarobki że nie stać mnie na jakikolwiek kredyt, aby stanąc na własnych nogach. Przez co żyję w 4 pokojowym mieszkaniu z 8 osobową rodziną, trwając w tym wszystykim i jakoś nie mogąc wbić się w samodzielne życie.

Codziennie rano zastanawiam się czy wiara w Boga, to jest poprostu trwanie w szczęściu wynikającym z zaakceprowania ubogiego, skromnego, prostego życia i radowania się nim?

Prawdziwa Wiara = cierpienie, wytrwałość, pokora, milczenie, bardzo skromne życie, samotność (gdyż nie potrafie skromnością zaimponować kobietom które podobają mi sie), siedzenie w kraju. Tego doświadczam.

Prawdziwa Wiara = dostatek, fajna zabawa z przyjaciółmi, wycieczki za granicę, obok kobieta która się nam podoba, spokój ducha, otwartość, ufnośc w spokojną przyszłość. Czy istnieje wogóle coś podobnego?

Takie mam codzienne myśli i rozterki. Bo jakoś mimo że czuję się lepiej, ciągle mam obawę, że idąc za Bogiem rezygnuję z poznania świata tego poza którym teraz jestem.

_________________
Najbliższa sercu, Miłość Boża.


Pn maja 29, 2006 11:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 11, 2006 19:25
Posty: 384
Post 
Że tez takie osoby spotykam tylko na forach... :?


Pn maja 29, 2006 13:18
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt mar 14, 2006 21:55
Posty: 59
Post 
Leniobec,

nie martw się tym, że pójście za Bogiem ograniczy Ci poznanie świata.. na pewno troche ogranicza, bo nie każdy element poznawania świata jest zgodny z Jego nauką.. głównie te, które zą powierzchownie przyjemne:)

Musisz jakoś pogodzić ze sobą te dwie rzeczy, to poznawanie ze swoją wiarą, uzależnić jedną od drugiej i jest chyba tylko jedna możliwość: zaufaj Bogu, ofiaruj całe swoje życie Bogu, wszystko co robisz, cały Twój trud, każdy Twój sukces i każde cierpienie spowodowane niepowodzeniem, całe Twoje życie ofiaruj na Jego chwałę.

_________________
Ty tylko mnie poprowadź
Tobie powierzam mą drogę
Ty tylko mnie poprowadź
Panie mój


Pn maja 29, 2006 13:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
Leniobec - czytaj:

"Zaiste jeden dzień w przybytkach Twoich
lepszy jest niż innych tysiące;
wolę stać w progu domu mojego Boga,
niż mieszkać w namiotach grzeszników." Ps 84, 11


"Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania." Mt 16, 24-27

Pozdrawiam :)

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Pn maja 29, 2006 14:26
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 22 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL