Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Moim zdaniem ten tekts, ktory zamieszczam w calosci da odpowiedz na wiele pytan, ktora niektorych z nas nurtuja.
Seksualność i płodność: typowe pytania i wątpliwości
ks. Marek Dziewiecki
Rozmawiając z ludźmi dorosłymi i z młodzieżą na temat nauki Kościoła katolickiego w kwestii ludzkiej seksualności i płodności, spotykam się z wieloma pytaniami i wątpliwościami, a czasem z zupełnie błędnymi przekonaniami w tym względzie. Najczęściej występujące błędy to twierdzenie, że Kościół sprzeciwia się przyjemności w sferze seksualnej, że występuje przeciw autonomii moralnej jednostki oraz że sprzeciwia się sztucznej antykoncepcji, ale akceptuje antykoncepcję naturalną. Warto zatem przyjrzeć się bliżej tym zagadnieniom.
Po pierwsze, sprawa przyjemności. Otóż istnieje zasadnicza różnica między doraźną przyjemnością, a trwałą radością życia. Kościół nie sprzeciwia się doświadczaniu przyjemności, a jedynie przestrzega przed uczynieniem z dążenia do przyjemności naczelnej normy działania w odniesieniu do seksualności czy do jakiejś innej sfery życia. Kierowanie się filozofią doraźnej przyjemności prowadzi bowiem do uzależnień i nałogów (np. nałogi seksualne, alkoholizm, narkomania) i do dramatycznego cierpienia. Z tego względu trwała radość jest ważniejsza niż chwilowa przyjemność, a osiągnięcie trwałej radości staje się możliwe tylko wtedy, gdy usatysfakcjonowany jest cały człowiek, a nie jedynie jakaś jego pojedyncza potrzeba czy popęd. Kościół katolicki kieruje się zasadą realizmu i troską o człowieka i dlatego przypomina fakt, że ludzka seksualność może być sposobem wyrażania miłości małżeńskiej (wiernej i nieodwołalnej) oraz miejscem odpowiedzialnego przekazywania życia. Jeśli jednak ktoś traktuje seksualność jako sposób na osiągnięcie łatwej przyjemności, wtedy ludzka seksualność staje się miejscem wyrażania przemocy (np. gwałt, seksualne wykorzystywanie nieletnich) oraz sposobem przekazywania śmierci (np. aborcja, choroba AIDS). Człowiek, który dla chwilowej przyjemności odrywa seksualność od miłości i odpowiedzialności, wchodzi na drogę cierpienia, krzywdy i grzechu.
Po drugie, sprawa autonomii moralnej jednostki w dziedzinie seksualności. Otóż Kościół zawsze bronił i będzie bronił wolności sumienia i autonomii moralnej każdego człowieka. Jednak również w tej dziedzinie Kościół katolicki kieruje się zasadą realizmu oraz troski o człowieka i właśnie dlatego podkreśla konieczność wychowania ludzi prawego sumienia. Z autonomią moralną jest bowiem tak, jak z wolnością. Dojrzale posługują się nią jedynie ludzie świadomi i odpowiedzialni. Człowiek potrafi zawężać i zniekształcać swoją świadomość i wrażliwość moralną. Może aż tak drastycznie manipulować własnym myśleniem, że umrze z tego powodu. Większość alkoholików umiera dlatego, że nawet w obliczu bliskiej już perspektywy śmierci nie uznają oni prawdy, iż są uzależnieni oraz że powinni podjąć terapię i abstynencję. Podobnie znaczna część osób umierających na AIDS to ludzie, którzy ulegali iluzji, że prezerwatywa daje "bezpieczny" seks i że całkowicie chroni przed wirusem HIV. Autonomia moralna ma zatem sens jedynie wtedy, gdy dany człowiek przezwycięża swoją ignorancję i naiwność, gdy odróżnia zachowania, które go rozwijają od zachowań, poprzez które wyrządza on krzywdę sobie i/lub innym ludziom. Kościół przypomina, że istnieje pierwszeństwo wychowania przed działaniem. Ponieważ trudno jest być dobrym sędzią we własnej sprawie, to każdy trzeźwo myślący człowiek rozumie, że kierowanie się w sferze seksualnej wyłącznie subiektywnymi przekonaniami byłoby przejawem wielkiej naiwności i powtarzaniem grzechu pierworodnego, którego istotą było właśnie przekonanie pierwszych ludzi, że bez pomocy Boga, a nawet wbrew Bogu potrafią oni odróżnić dobro od zła.
Przekonanie o absolutnej autonomii jednostki w sprawach moralnych prowadzi do równie modnego co absurdalnego wniosku, że seksualność jest prywatną sprawą danego człowieka i że w tej dziedzinie dozwolone jest to wszystko, na co godzą się obie strony. Tymczasem źle kierowaną seksualnością można wyrządzić aż tak dramatyczne krzywdy, że zachowania w tej dziedzinie podlegają nie tylko obiektywnej ocenie moralnej, ale także kodeksowi karnemu. Z tego powodu wzajemna zgoda na współżycie nie może być jedynym kryterium oceny zachowań seksualnych człowieka. Przecież współpracujący ze sobą przestępcy też godzą się na to, co robią. Stręczycielstwo czy współżycie dorosłego z osobą poniżej piętnastego roku życia to przykłady zachowań, które nie tylko są niemoralne, ale które w świetle polskiego prawa stanowią przestępstwo także wtedy, gdy była zgoda obu stron.
I na koniec sprawa antykoncepcji. Niektórzy ludzie sądzą, że Kościół sprzeciwia się jedynie sztucznej antykoncepcji, akceptując natomiast antykoncepcję "naturalną". Tymczasem Kościół sprzeciwia się wszelkiej antykoncepcji, czyli każdemu działaniu, które ma na celu uczynienie niepłodnym współżycia seksualnego między kobietą a mężczyzną. Nie ma tu znaczenia, czy dążenie do uczynienia niepłodnym aktu seksualnego dokonuje się w sposób sztuczny (np. za pomocą prezerwatywy czy tabletek hormonalnych) czy też w sposób "naturalny" (np. stosunek przerywany). Antykoncepcja jest bowiem z wielu powodów nieodpowiedzialną metodą dążenia do odpowiedzialnego rodzicielstwa. Sięganie po antykoncepcję przynosi zwykle szkody zdrowotne. Ale nie to jest tu najważniejsze. Stosowanie antykoncepcji oznacza bowiem rezygnację z kierowania własną seksualnością w oparciu o własną świadomość i wolność. Jest to zatem zachowanie analogiczne do postawy alkoholika czy narkomana, który rezygnuje z kierowania własną sferą emocjonalną i próbuje "radzić" sobie z tą sferą za pomocą substancji chemicznych. Ponadto człowiek stosujący antykoncepcję oszukuje samego siebie, gdyż łudzi się, że antykoncepcja gwarantuje mu "bezpieczny" seks. Z powyższych względów sięganie po antykoncepcję czy prezerwatywę nie jest odpowiedzialną metodą dążenia do odpowiedzialnego rodzicielstwa. Nigdy też nie daje gwarancji, że nie dojdzie do choroby zakaźnej, a już zupełnie nie chroni przed skutkami psychicznymi (np. poczucie krzywdy), moralnymi (np. poczucie winy) czy społecznymi (np. zerwane więzi, zdrady małżeńskie) nieodpowiedzialnego współżycia seksualnego. W tych wymiarach antykoncepcja ma zerową skuteczność. Kościół proponuje dążenie do odpowiedzialnego rodzicielstwa w oparciu o odpowiedzialne metody. Takie metody nie polegają na czynieniu bezpłodnym aktu seksualnego, lecz na powstrzymywaniu się od współżycia w okresach płodności pary małżeńskiej, jeśli przekazanie nowego życia byłoby w tym momencie działaniem nieodpowiedzialnym. Nie jest to przejaw antykoncepcji lecz odpowiedzialności za przekazywanie życia. Odpowiedzialność ta opiera się na świadomości oraz na wzajemnej miłości i współodpowiedzialności małżonków. Wyklucza też wrogość wobec ludzkiego życia, gdyż zakłada gotowość przyjęcia nowego życia, gdyby mimo wszystko doszło do poczęcia dziecka.
Jest rzeczą ważną, aby rodzice i inni wychowawcy pomagali młodemu pokoleniu w precyzyjnym rozumieniu i w osobistym przyjęciu nauki Kościoła w kwestii seksualności i płodności. Znacznie mniej będzie wtedy nieporozumień i błędnych zachowań, które przekładają się na dramaty poszczególnych ludzi i rodzin oraz całych społeczeństw. W obliczu wielu osób poranionych źle kierowaną seksualnością, umierających na AIDS czy zgwałconych, w obliczu matek poranionych fizycznie, psychicznie i moralnie na skutek aborcji, w obliczu ludzi młodych, którzy popadają w uzależnienia seksualne czy dokonują przestępstw seksualnych czas wreszcie podjąć w naszym społeczeństwie merytoryczny i mądry dialog na temat dojrzałej postawy człowieka w sferze seksualnej. Miejmy nadzieję, że do wysiłku rodziców, kapłanów i katechetów przyłączą się inne osoby i instytucje, a zwłaszcza Ministerstwo Edukacji, psycholodzy i pedagodzy oraz środki społecznego przekazu.
|
Wt maja 30, 2006 19:11 |
|
|
|
 |
KrzysiekFZ
Dołączył(a): Pn kwi 10, 2006 19:27 Posty: 176
|
Bardzo prosze o wskazanie fragmentu, ktory bylby odpowiedzia na przynajmniej jedno z postawionych przeze mnie pytan. Wybacz Lucyno, ale nijak nie rozumiem, w jaki sposob ten tekst mialby byc odpowiedzia- jest to kopia HV, tyle ze w pigulce i niczym innym byc nie moze. Wyobrazasz sobie ksiedza, ktory publicznie wypowiadane wlasne poglady ,jezeli te nie sa zgodne z nauka Kosciola?
A wracajac do przytoczonej przez Ciebie wypowiedzi, po odsunieciu wszystkiego, czego nie dotyczy malzenstwa dwojga kochajacych sie ludzi (czyli jakies 90% tekstu) pozostanie nam mniej wiecej tyle.
Cytuj: Kościół proponuje dążenie do odpowiedzialnego rodzicielstwa w oparciu o odpowiedzialne metody. Takie metody nie polegają na czynieniu bezpłodnym aktu seksualnego, lecz na powstrzymywaniu się od współżycia w okresach płodności pary małżeńskiej, jeśli przekazanie nowego życia byłoby w tym momencie działaniem nieodpowiedzialnym. Nie jest to przejaw antykoncepcji lecz odpowiedzialności za przekazywanie życia. Odpowiedzialność ta opiera się na świadomości oraz na wzajemnej miłości i współodpowiedzialności małżonków. Wyklucza też wrogość wobec ludzkiego życia, gdyż zakłada gotowość przyjęcia nowego życia, gdyby mimo wszystko doszło do poczęcia dziecka.
Tak wiec pytania pozostaja dalej aktualne. Dlaczego? Dlatego, ze w wiekszosci przypadkow antykoncepcja w malzenstwie stosowana jest dokladnieprzy uzyciu takiej samej "świadomości oraz na wzajemnej miłości i współodpowiedzialności małżonków" co w przypadku stosowania NPR.
To ze Kosciol popiera metode, przy ktorej stosowaniu nalezy sie ograniczyc do 7 dni w miesiacu (pod warunkiem, ze w miedzyczasie zadne zaklocenia sie nie pojawia) niewatpliwie sprzyja temu, ze 70 % ludzi nie akceptuje nauki Kosciola w tym wzgledzie, oraz powstawaniu opinii, ze ksieza sa jak pies ogrodnika.
W naszym kraju mamy ponoc ponad 90% katolikow- wiec tyle samo powinno byc zwolennikow NPR- tymczasem jest ich 15% (co i tak uwazam za wygorowana liczbe)- wiec o czyms to chyba swiadczy. Nawet, gdyby przyjac, ze polowa to tylko katolicy jednoroczni, to i tak jest duza grupa ludzi, ktorzy na te nauke sie nie godza.
Mimo wszystko dostaja oni rozgrzeszenie- co widac po ilosci osob przyjmujacych komunie np. w czasie swiat bozego narodzenia. O czym to swiadczy?
Mysle ze o tym, ze niektorzy duchowni jednak az tak rygorystyczni nie sa, bo nie powiesz mi chyba ze ci ludzie przyjmuja komunie swietokradzka?
A tak przy okazji- nie dziwi Cie fakt, ze impotent slubu nie moze zawrzec a osoba bezplodna (nawet trwale) go otrzyma?
|
Wt maja 30, 2006 20:16 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
KrzysiekFZ napisał(a): To ze Kosciol popiera metode, przy ktorej stosowaniu nalezy sie ograniczyc do 7 dni w miesiacu (pod warunkiem, ze w miedzyczasie zadne zaklocenia sie nie pojawia) niewatpliwie sprzyja temu, ze 70 % ludzi nie akceptuje nauki Kosciola w tym wzgledzie, oraz powstawaniu opinii, ze ksieza sa jak pies ogrodnika. W naszym kraju mamy ponoc ponad 90% katolikow- wiec tyle samo powinno byc zwolennikow NPR- tymczasem jest ich 15% (co i tak uwazam za wygorowana liczbe)- wiec o czyms to chyba swiadczy. Nawet, gdyby przyjac, ze polowa to tylko katolicy jednoroczni, to i tak jest duza grupa ludzi, ktorzy na te nauke sie nie godza. Mimo wszystko dostaja oni rozgrzeszenie- co widac po ilosci osob przyjmujacych komunie np. w czasie swiat bozego narodzenia. O czym to swiadczy? Mysle ze o tym, ze niektorzy duchowni jednak az tak rygorystyczni nie sa, bo nie powiesz mi chyba ze ci ludzie przyjmuja komunie swietokradzka? A tak przy okazji- nie dziwi Cie fakt, ze impotent slubu nie moze zawrzec a osoba bezplodna (nawet trwale) go otrzyma?
Konkretne dane z jednej z parafii miejskiej; ok 12 tys dusz, z tego 70% deklarujących się jako katolicy, księdza po kolędzie przyjmuje ok. 60% katolików, daninę diecezjalną uiszcza ok. 30% owieczek, na niedzielnych mszach świętych frekwencja 35-40% (raz w roku przeprowadza się liczenie trzódki), w święta w porywach nieco więcej. Ilu z tych par stosuje NPR ? Szkoda, że KK nie przeprowadza takich badań ankietowych (pewnie wie, co by się okazało - król jest nagi!); z moich szacunków jest to liczba jednocyfrowa (w % i to nie przez cały okres rozrodczy. Zastanówny się wspólnie dlaczego tak jest? Może nauka seksualności KK wisi duszyczkom dorodnym kalafiorem, może się sparzyli lub uważają, że jest to ich prywatna i Boga sprawa, bo przecież tylko Bóg będzie rozliczał ich z uczynków i motywacji (tego, co mają w sercu)? Ciekawe obserwacje poczyniłem odnośnie stosunku księży do grzechu antykoncepcji przy spowiedzi; starsi (po 60-tce są dogmatykami (betonowe podejście), młodsi ok. 30-40 najczęściej machają na to ręką, gdy się powie, że spełnia się miłosierne uczynki, daje jałmużnę. Niektórzy z moich znajomych się w ogóle się z tego nie spowiadają, nie uważając tego w ogóle za grzech. Moją żonę czasami indagują w temacie prezerwatyw i próbują drążyć temat, ale też umie sobie poradzić; księża są bardziej pobłażliwi wobec mężczyzn, wychodzą pewnie z założenia, że od grzechu zaczął się jej (kobiety) świat, no i trudniej jest mężczyznom panować nad swoją seksualnością (utrzymać ją w ryzach). Znajomą za wkładkę domaciczną (spiralkę) pogonili od konfesjonału, poradziłem jej, aby poszła do pallotynów lub dominikanów, ale zrezygnowała w ogóle (wybrała psychologa i psychoanalityka).
Tak to w praktyce wygląda te 90% katolickiego społeczeństwa; cegiełki same wypadają z tej budowli, dobrze, że chociaż fundamenty są solidne.
|
Wt maja 30, 2006 21:03 |
|
|
|
 |
Agatka
Dołączył(a): Pn kwi 12, 2004 7:42 Posty: 320
|
nieznany23 napisał(a): Agatka napisał(a): A co do środków wczewsnoporonnych - stanowisko Kościoła jest jasne i nie ma co gdybać i pseudofilozofować. Chyba, że się katolikiem nie jest, to można puścić wodze fantazji. Korzystam z anonimowości Forum i nie mam zahamowań (jestem szczery aż do bólu), jeżeli masz jakieś kompleksy, to zastosuj terapię. "
a w jakim to celu mam zastosować terapię  ? Pranie majtek mnie nie onieśmiela i nie mam z tego powodu kompleksów. Chwalić się też czym nie ma jak się pierze.
A stanowisko Kościoła jest jasne i tyle.
_________________ słowa są dla mnie ważne, jestem w połowie drogi:)))
|
Wt maja 30, 2006 23:42 |
|
 |
Agatka
Dołączył(a): Pn kwi 12, 2004 7:42 Posty: 320
|
iduodu napisał(a): [ Endokrynolog?
Tabletki antykoncepcyjne są taką samą ingerencją w organizm ludzki jak antybiotyk. Nie tu leży problem. Czasem trzeba je brać i tyle. Agatko! Źle podchodzisz do sprawy! Tu nie chodzi o skutki uboczne fizyczne brania tych tabletek! Jeśli kiedys ktoś wynajdzie tabletki niepowodujące skutków uboczych, to będziesz je zalecała? Tu chodzi o kwestie psychicznego nastawienia do daru płodności! Branie tabletek aby nie mieć dziecka, to sprzeciw wobec Boga! Wobec jego daru!
Chyba żartujesz idodu z porównywaniem tabletek antykoncepcyjnych do antybiotyku. Płodność to nie choroba, a infekcja owszem, jest chorobą, a antybiotyk lekarstwem.
I nie mów mi, gdzie ja niby źle podchodze do sprawy, bo Twoja argumentacja jest nielogiczna i kupy się nie trzyma. Dopiero co niejaki dvd czy jak mu tam było się święcie oburzał, jak ktoś pisał, że NPR to metoda antykoncepcyjna (podobno nie jest - czysta hipokryzja) Dla mnie tabletki antykoncepcyjne są dlatego złym wyborem, ze mogą szkodzić zdrowiu. I tylko tyle. Śłucham też mądrzejszych ode mnie w tej sprawie - to jest na przykład endokrynologa. Czy to takie dziwne?
_________________ słowa są dla mnie ważne, jestem w połowie drogi:)))
|
Wt maja 30, 2006 23:51 |
|
|
|
 |
Ewelinka23
Dołączył(a): Pn kwi 17, 2006 22:04 Posty: 127
|
piszesz, ze słuchasz lekarzy, ja równiez. Jednak kazdy mowi mi cos innego niz ty piszesz. Owszem jest to ingerencja w organizm kobiecy, ale to np ktos ma raka i nie leczyc się bo to ingerencja w organizm. Lekarz jesl jest dobrym lekarzem nie prepisze tabletek bez dokladnych badan, jesli będą przeciwskazania nie przepisze ich, często wręcz tabletki są koniewczne
A od kiedy postinor jest wczesnoporonny?bierze sie go max do 72 godz, najlepiej do 24 zanim dojdzie do zaplodnienia.
|
Śr maja 31, 2006 12:37 |
|
 |
KP
Dołączył(a): Pn lut 20, 2006 14:41 Posty: 56
|
Ewelinka23 napisał(a): Lekarz jesl jest dobrym lekarzem nie prepisze tabletek bez dokladnych badan,
No to życzę Ci, aby tak było zawsze u Ciebie. Niestety zbyt wiele razy słyszałem i czytałem wypowiedzi kobiet dokładnie przeciwne.
|
Śr maja 31, 2006 13:06 |
|
 |
Ewelinka23
Dołączył(a): Pn kwi 17, 2006 22:04 Posty: 127
|
wiem, ze tak jest, ale dotyczy to głownie mlodych dziewczyn któych jedynym celem jest uzyskanie recepty na tabletki...smutne to. Ale jak kobieta chce się przebadać, to nawet jak lekarz nie skieruje ją na badania powinna zmienic lekarza
|
Śr maja 31, 2006 14:12 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Agatka napisał(a): Co do mechanistycznego traktowania seksu nieznany 23, Twoje opisy o czerwony, zielonym świetle, używaniu do woli, wspomaganiu się prezerwatywami - niesmaczne są jak dla mnie i mało tu czytam o miłości. Użycie i użycie :? Szkoda, że jeszcze za przeproszeniem pozycji nie opiszesz w zalezności od pory dnia i koloru światełka, bo to, że Twoja żona majtki pierze, to już wszyscy na forum wiemy :? Ciekawe, czy sama zainteresowana z taka ochotą by poczytała o sobie. A co do środków wczewsnoporonnych - stanowisko Kościoła jest jasne i nie ma co gdybać i pseudofilozofować. Chyba, że się katolikiem nie jest, to można puścić wodze fantazji.
Sugerowałaś mi opisanie pozycji w których świadczymy sobie ten święty akt małżeński; takim ekshibicjonistą to jednak nie jestem. Na jednym z postów czesiek opisywał, że chciał wzbogacić swój siermiężny arsenał ars amandii o pozycję tzw. "na pieska", ale jego żona była przeciw, bo proboszcz powiedział, że tak NIE WOLNO. Rozumiem, że jako żarliwa piewczyni zasad KK tylko po misjonarsku, pod kołderką i koniecznie po ciemku; inne propozycje nie wchodzą w rachubę; stąd moja uwaga o zahamowaniach.
Mała dygresja - salon i sypialnia (dwa w jednym) mierzy ok. 40 m2, łoże też ma spore wymiary, ale dalibóg nie pomieści czworga osób - para małżeńska, Pan Jezus, ale ksiądz z parafii już się nie mieści w tych gabarytach; zresztą nie jestem entuzjastą czworokątów
Fani NPR-u odpowiedzcie na proste rozumowanie - skoro sam Bóg jest dawcą życia (a nie mąż), bo po co ta cała zabawa z mierzeniem temperatury, obserwacją śluzu, kochajcie się bez planowania, na chybił-trafił, a zaoszczędzony czas i energię na pomiary, obserwacje i wykresy wykorzystajcie na bardziej zbożny cel!
I następny problem - jak ma się otwartość na poczęcie do współżycia w okresie po owulacji (oznaczonej PRAWIDŁOWO!) do miesiączki, gdzie współczynnik Pearla wg instytutu Roeznera wynosi 0,02 (lepszy od pigułki)? Rozumiem - otwartość na poczęcie pomiędzy końcem miesiączki a rozpoczęciem fazy płodnej tzw. niepłodność względna=watykańska ruletka, gdy wszystko się zdarzyć może.
Czy KK zaleca NPR, czy jedynie w swej łaskawości ją DOPUSZCZA?
Jaki są ważne przyczyny dla odłożenia poczęcia - rozumiem chęć znalezienia lepszej pracy, ale np. uzyskanie własnego mieszkania, czy potrzeba pojeżdżenia po świecie też by tu wchodziła ? Nietrudno sobie wyobrazić parę, która wpółżyje tylko po owulacji (stosuje ścisłe reguły NPR-u), bo chce zrealizować swoje cele życiowe rozpisane np. na 10 lat; czy ta para będzie miała tzw. mentalność antykoncepcyjną - słówko fetysz, które brzmi jak muzyka w uszach twardogłowych?
|
Śr maja 31, 2006 15:04 |
|
 |
Agatka
Dołączył(a): Pn kwi 12, 2004 7:42 Posty: 320
|
nieznany23 napisał(a): Sugerowałaś mi opisanie pozycji w których świadczymy sobie ten święty akt małżeński; takim ekshibicjonistą to jednak nie jestem. Na jednym z postów czesiek opisywał, że chciał wzbogacić swój siermiężny arsenał ars amandii o pozycję tzw. "na pieska", ale jego żona była przeciw, bo proboszcz powiedział, że tak NIE WOLNO. Rozumiem, że jako żarliwa piewczyni zasad KK tylko po misjonarsku, pod kołderką i koniecznie po ciemku; inne propozycje nie wchodzą w rachubę; stąd moja uwaga o zahamowaniach. Mała dygresja - salon i sypialnia (dwa w jednym) mierzy ok. 40 m2, łoże też ma spore wymiary, ale dalibóg nie pomieści czworga osób - para małżeńska, Pan Jezus, ale ksiądz z parafii już się nie mieści w tych gabarytach; zresztą nie jestem entuzjastą czworokątów
Nic Ci nie sugerowałam, majtki mi wystarczą
Jestem katoliczką i wierzę w Boga - tego się nie wstydzę i rozważam to, co mówi Kościół. Na temat pozycji w seksie - dopuszcza wszystkie, ale widocznie Ty o tym nie wiesz.
_________________ słowa są dla mnie ważne, jestem w połowie drogi:)))
|
Śr maja 31, 2006 18:11 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Agatka napisał(a): [Nic Ci nie sugerowałam, majtki mi wystarczą :lol: Jestem katoliczką i wierzę w Boga - tego się nie wstydzę i rozważam to, co mówi Kościół. Na temat pozycji w seksie - dopuszcza wszystkie, ale widocznie Ty o tym nie wiesz.
Chyba zaczęło coś niedobrze iskrzyć, dla rozładowania sytuacji proponuję na razie rozejm i stwierdzenie, że Krakusi i Wielkopolanie są podobni do siebie w conajmniej 3 płaszczyznach:
1/ uważani są przez innych za centusie (oszczędnych)
2/ obydwa miasta są stołeczne
3/ jednakowo "lubimy inaczej" warszawiaków.
Może Tobie się jeszcze coś nasunęło?
Dobrze, że zostałem pouczony o pozycjach, zapomniałaś jeno o naczelnych prinzipiach aktu - żadnych form zastępczych, złożenie nasienia w organach rodnych kobiety (chyba chodzi o niemarnowanie tak cennego płynu fizjologicznego - patrz casus Onana; minęło kilka tysięcy lat, a my się ciągle tym tematem "onanizujemy" - piszę o tym w topicu "współżycie po ślubie".
Dla wyjaśnienia sytuacji - czerwone światełko to dla mnie okres okołoowulacyjny (płodny), różowe - tzw. niepłodność względna = watykańska ruletka, zielone - czas po dobrze wyznaczonej owulacji do krwawienia miesięcznego.
|
Śr maja 31, 2006 18:36 |
|
 |
chester
Dołączył(a): So lut 26, 2005 22:56 Posty: 270
|
Ja tylko chce zauwazyc, tabletki przyjmowane przez ZDROWA kobiete nie sa lekiem. I uwazam to za oszustwo jesli ktos tak mowi. Na farmakologii posluchalem o skutkach ubocznych wiec moja kobieta nie bedzie ich brala - po co ma niszczyc sobie zdrowie - skutki uboczne ZAWSZE wystapia, w mniejszym lub wiekszym natezeniu. Prezerwatywa tez odpada bo to jak "dotykac sie przez rekawiczki"
I chyba najwazniejsze - nie bede na nia zrzucal odpowiedzialnosci za to ze np. zapomniala na czas przyjac tabletki - chce byc odpowiedzialny za moje czyny.
Tak wiec - apel (z odrobina aronii
Kochane Kobiety bierzcie te tabletki - przynajmniej nam lekarzom bedzie dobrze - zawsze sie chetna znajdzie do leczenia
PS.
Tak na marginesie. Mialem ostatnio zajecia z sekcji. I lekarz opowiadal nam o przypadku kobiety ktora zostala przywieziona do szpitala z dusznoscia, bolami w klatce itd. Niestety zmarla  przyczyna problemow byla zakrzepica (m.in glownie w zwiazku ze stosowaniem tabletek antykoncepcyjnych). To byla przestroga..
Tak wiec prosze i apeluje o jedno - badajcie sie  Jesli lekarz nie zleci wam tego to zmuscie go lub same na wlasna reke ale badajcie sie...
|
Śr maja 31, 2006 19:31 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
[quote="chester"]
Tak wiec - apel (z odrobina aronii ;)
Kochane Kobiety bierzcie te tabletki - przynajmniej nam lekarzom bedzie dobrze - zawsze sie chetna znajdzie do leczenia :)
A co powiesz przyszły lekarzu, że przed paru dniami od dr Zięby eksperta z Radio Maryja dowiedziałem się o rakotwórczości prezerwatywy?! Warto słuchać różnych żródeł - o tempora ! o mores!
Co do aronii - popieram szereg witamin m.in. PP, zabójca złego cholesterolu, jako rolnik w 100% jestem za!
|
Śr maja 31, 2006 20:13 |
|
 |
ate
Dołączył(a): Cz maja 11, 2006 19:25 Posty: 384
|
Zakładając ten temat myślałam ,ze kler "przyzwala"na uzywanie prezerwatyw.Tu dowiedziałam sie,ze nie czyli trzeba sie spowiadac z ich stosowania. 
|
Śr maja 31, 2006 20:36 |
|
 |
Ewelinka23
Dołączył(a): Pn kwi 17, 2006 22:04 Posty: 127
|
ale jak wyspowiadasz się, to musisz postanowic poprawę, zatem nie mozesz wiecej stosowac prezerwatyw, pozostaje tylko ryzykowac lub zyc w celibacie
[...]
A nieznanego23 prosiłabym o odbieranie PW... angua
|
Śr maja 31, 2006 21:40 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|