Autor |
Wiadomość |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
W przypadku kierowcy taksówki nie widzę żadnej winy, o ile stara się na miarę swoich sił i umiejętności nie stworzyć zagrożenia, nawet jeśli łamie wszelkie przepisy drogowe.
W przypadku kogoś, kto miał wpływ wcześniej można mówić o lekceważeniu czy zaniedbaniu, które do czegoś złego doprowadziło, ale samej jazdy - pod ww warunkami - bym się nie "czepiała". Nie w tym leży problem.
Tak samo jak uważam że sąsiad takiej kobiety powinien ją zawieźć, nawet jeśli będzie po niewielkiej dawce alkoholu - o ile świadomie i rozsądnie ocenia że może to zrobić bezpiecznie.
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz cze 03, 2004 12:41 |
|
|
|
|
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
ok, jotko, tylko że jedynie dzięki temu że Bóg czuwa nad cżłowiekiem i prostuje jego błędy i zaniedbania nie słychac o tragediach, wynikających z takich "małych" grzechów jak ten, który wyzej omawiamy....
a co byś powiedziala matce, której dziecko zginęło przechodząc przez ulicę na pasach na zielonym świetle, potrącone przez jadący do szpitala samochód z rodzącą kobietą, która wyjechała za późno, bo musiała umyć głowę?
sorry za ten drastyczny przykład
chcę tylko uświadomić, takze sobie samej, że nasze małe i pozornie nieważne grzeszki moga skutkować wielkim złem i tragedią... bo szatan nie spi i jeśli tylko może, to wykorzystuje nasze słabości i zaniedbania [bo o nich pojawila sie mowa, a nie o tych mniejszych grzechach, których przykład podał saxon]
|
Cz cze 03, 2004 13:21 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Elka - a gdzie napisałam, że "mały" grzech jest nieistotny?
Bo ja mam wrażenie, że piszę raczej coś wręcz przeciwnego?
Dla mnie po prostu leży - w czym innym.
A pędzący przez skrzyżowanie na czerwonym dla siebie świetle samochód (o ile to nie jest pusta droga widoczna na dużą odległość wraz z całymi chodnikami i w środku nocy ) stwarza wystarczające zagrożenie, by - w moim pojęciu - nie usprawiedliwiła go nawet reanimacja na tylnym siedzeniu. Do pewnych sytuacji dopuszczać nie wolno, po prostu.
PS. O jakich "mniejszych" grzechach pisał saxon? Osobiście mam wrażenie, że o jednym z największych - albo żadnym...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz cze 03, 2004 13:53 |
|
|
|
|
makawity
Dołączył(a): Śr maja 26, 2004 14:14 Posty: 124
|
no, elko, to chyba już po Tobie... bo błędów popełniłaś w swoim życiu chyba całkiem sporo, co? Jak każdy zresztą.
Zastanawiacie się czasem nad tym co wy wypisujecie?
Przecież przeciętnemu człowiekowi nie chce się nawet wierzyć, że można z całą powagą prowadzić takie.. Sorki. Chciałem powiedzieć, że gdzieś w głębi serca tli mi się nadzieja, iż wasza rozmowa to tylko taki kabarecik z przymrużeniem oka.
elko, wiesz co to łańcuch przyczynowo - skutkowy? Na pewno wiesz
Wiesz też, że niemal każde "ogniwo" tego łańcucha, to tzw. węzeł - punkt, z którego wychodzą kolejne łańcuchy następstw i przyczyn...
Niemal każdy nasz czyn - nawet z pozoru najbłahszy - może w przyszłości, po niewyobrażalnej ilości transformacji zaowocować znaczącym wydarzeniem pozytywnym lub negatywnym - i to bez naszej woli a nawet świadomości... I ani Ty, ani ja, ani nikt inny nigdy nie będzie w stanie tego objąć zrozumieć a już najmniej - ochronić się przed tym - I Twoje:
Cytuj: chcę tylko uświadomić, takze sobie samej, że nasze małe i pozornie nieważne grzeszki moga skutkować wielkim złem i tragedią... bo szatan nie spi i jeśli tylko może, to wykorzystuje nasze słabości i zaniedbania
jest wręcz szkodliwe.
Szatan? Ależ jemu o to chodzi - by zaszczepić w ludzkich sercach strach: spójrz człowieku, nie możesz być pewny dna ani godziny, cokolwiek zrobisz może być złe... Colkolwiek zrobisz przyniesie ból i grzech. A Bóg już się z tobą policzy. Toż to piekło!
A tymczasem to Bóg jest panem historii. To On stworzył nas takimi a nie innymi (co z kolei decyduje o naszych wyborach i decyzjach) On postawił nas w danym czasie i miejscu i widzi następstwa tego sięgające daleko poza czas naszego pobytu na ziemi.
To co piszesz grozi popadnięciem w absurd.
Ludzki umysł nie ogarnie nieskończoności - więc po prostu trzeba postępować zgodnie z sumieniem zaufać Panu i prosić Boga by prowadził nas przez życie - a ne zastanawiać się czy umycie głowy nie zabije czyjegoś dziecka...
Na razie tyle.
Niech Was Bóg błogosławi
_________________ Głosząc Boga,
zamknij usta
i otwórz serce
|
Cz cze 03, 2004 14:05 |
|
|
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
makawity, zanim mnie ukamienujesz, poczytaj uwaznie co piszę
Cytuj: tylko że jedynie dzięki temu że Bóg czuwa nad cżłowiekiem i prostuje jego błędy i zaniedbania
nie jest moim zamiarem nikogo straszyc, ale chcialam uświadomic, ze w takim "małym" grzechu mogą istniec niewyobrazalne mozliwosci zła - dlatego jestem ostrozna z "ocenianiem" zła, które jest mniejsze a ktore wieksze
i mam swiadomosc przyczynowosci i skutkowosci - co wlasnie pozwala mi tak pisac - że jedynie Bóg wie co jest najlepsze i jedynie dzieki Niemu nasze "małe" grzeszki i zaniedbania nie przeradzaja sie w wielkie - a nam pozostaje starac sie nie grzeszyc - tak jak napisales - postepować zgodnie z sumieniem itd - wiec naprawde nie wiem, czemu uwazasz, ze juz po mnie?
bo staram sie uwrazliwic ludzi na zbyt łatwe rozgrzeszanie samych siebie?
ok, skoro uwazasz, ze źle czynię ... już nie bede pisała zeby nie "straszyć"
|
Cz cze 03, 2004 14:14 |
|
|
|
|
Hubertus
Dołączył(a): Śr gru 03, 2003 10:57 Posty: 42
|
elka napisał(a): rodzilam 3 razy hubertusie i nie tylko z doswiadczenia swojego, ale sie nasluchalam wystarczajaco wiele, by wydawac sądy o rodzeniu - i to, ze kobiety czesto lekceważa skurcze - "bo mają czas" - i myją głowę itp - odnioslam sie do tej sytuacji napisanej przez jotke... a dla mnie myslenie o tym, by pieknie wyglądac w szpitalu, gdy wlasnie zaczyna sie porod jest jesli nie głupota, to przynajmniej nieodpowiedzialnością
Wybacz ale to jakieś zupełnie marginalne zjawisko. Ja z taką nierozwagą się nie spotkałem. Za to spotkałęm się z bardzo szybką akcją porodową i wiem, że czasami kobieta nie ma wpływu na jej spowolnienie. Spotkałem sie z takim przypadkiem, że kobieta zgłosiła się na izbę przyjęć z regularnymi skurczami i została odesłana jeszcze do domu. Nie dojechala do niego bo akcja tak się rozwinęła, że musiała wrócić a po 2h było juz po porodzie. Każdy poród jest odrębną niepowtarzalną sytuacją. Ale ja jestem tylko facetem
Wracając zaś do tematu grzechu. A co sie stanie jak pędzący kierowca z rodzącą na pokładzie potrąci przechodnia i go zabije? Będzie usprawiedliwiony? Ale to już chyba zbytnie skomplikowaie prostej zdawało by się sprawy. Wiem, że ja bym jechał nieprzepisowo gdyby byla taka potrzeba i wiem, że Bóg by mnie zrozumiał.
_________________ Ukłony i pozdrowienia
|
Cz cze 03, 2004 14:16 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Makawity - nie zgadzam się, albo - nie całkowicie.
Nie chodzi o to, by sie bać. I trzeba postępować zgodnie z sumieniem. Tyle że należy również myśleć o konsekwencjach - tych dostępnych dla nas do przewidzenia i realnych, nie jakichś wydumanych. Nie wymyślać na siłę - ale i nie lekceważyć "bo to drobiazg".
I mam wrażenie że o to chodzi Elce...
A przykład mi się nasunął - bo jest autentyczny Pierwszy poród, matka lekarka, więc przygotowana że trwać to będzie i będzie, pierwsze skurcze - zdecydowała się właśnie umyć głowę, bo "potem nie będzie warunków". Jak dojechała na izbę po 2 godzinach już prawie rodziła.
I daleka jestem od oceniania...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz cze 03, 2004 14:19 |
|
|
Gość
|
kiedy grzechu nie ma
Jo_tko i Elko, znacie chyba tę przypowieść:
Cytuj: Gdybyście zrozumieli co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary, nie potępialibyście niewinnych [Mt 12,7] Kto z was, jeżeli ma jedną owcę, i jeżeli mu ta wdół wpadnie w szabat, nie chwyci i nie wyciągnie jej? [Mt 12,11] .
Komu potrzebne te dywagacje? Czyżbyście były skażone legalizmem. Pan Bóg nie dla siebie, nie we własnym bożym interesie sformułował zakazy i nakazy ale uczynił to w interesie człowieka. Nawet trzy pierwsze Przykazania Boże, odnoszące się do Boga, w gruncie rzeczy także mają na względzie dobro człowieka.
Pogadajcie z górnikami-ratownikami; po co oni często narażają swoje życie w sytuacji, kiedy już nie ma nadzieji na dotarcie do ludzi żywych? A jednak dzięki takiej właśnie postawie uratowano wielu - wbrew wszelkiej nadzieji. Podobnie ma się rzecz w przypadku trzęsienia ziemi i w wielu wielu innych przypadkach. Czyżby owi strażacy, którzy zginęli w pożarze lasu w okolicach Kędzierzyna, zgrzeszyli, bo świadomie narażali swoje życie? Myślę, że nie można się kierować uczuciem i suchą literą przykazań. Ważny jest duch przykazań, nie litera. A decyzję trzeba podejmować nieraz błyskawicznie a dopiero potem można ewentualnie stawiać sobie pytanie: A jak na moim miejscu postąpiłby Pan Jezus? I jeżeli spokojnie odpowiesz: postąpiłby tak własnie jak postąpiłem, nie potrzebujesz już myśleć żeś zgrzeszył.
Pokój i dobro!
|
Cz cze 03, 2004 14:38 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Echhhhh...
Cytuj: Nie o przepisy w tym wszystkim chodzi. Cytuj: I daleka jestem od oceniania...
Nie wiem, gdzie widzisz legalizm, Teofilu...
I niemal całkowicie się z Toba zgadzam.
Niemal - bo owszem - czasem decyzję podejmuje się w ciągu sekund. I zbyt długi namysł (względnie) jest w istocie decyzją o bierności.
Ale chyba tak trzeba myśleć - i o to się modlić - by decyzja intuicyjna, natychmiastowa była tą jak najlepszą - z punktu widzenia dobra.
Nie ma czasu na rozważania - ale zawsze jest na jedną myśl, na sekundę modlitwy - jeśli nie wiesz. A potem stajesz się "maszyną" do działania.
A czasem "nie wiesz" rozumowo, bo nigdy nic podobnego się nie zdarzyło, bo pierwszy raz, bo nigdy do głowy Ci nie przyszło by o tym myśleć i szukać - a masz pewność, że "tylko tak". I nie możesz inaczej
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz cze 03, 2004 15:55 |
|
|
makawity
Dołączył(a): Śr maja 26, 2004 14:14 Posty: 124
|
A jednak - stało się.. Ostatnia iskierka nadziei zgasła... Wy NAPRAWDĘ mówicie poważnie...
Poddaję się...
jo_tka napisał(a): (1)Nie chodzi o to, by sie bać. (...) Tyle że należy również myśleć o konsekwencjach (...) (2) nie jakichś wydumanych. Ad.1 Cytuj: chcę tylko uświadomić, takze sobie samej, że nasze małe i pozornie nieważne grzeszki moga skutkować wielkim złem i tragedią... bo szatan nie spi i jeśli tylko może, to wykorzystuje nasze słabości i zaniedbania Ad.2 Cytuj: a co byś powiedziala matce, której dziecko zginęło przechodząc przez ulicę na pasach na zielonym świetle, potrącone przez jadący do szpitala samochód z rodzącą kobietą, która wyjechała za późno, bo musiała umyć głowę?
Bez komentarza...
A tam... skomentuję: Absurd...
co innego powiedzieć "nie lekcewarz małych grzechów, bo to wciąż grzechy, a ponadto zbyt łatwo usprawiedliwiane mogą wypaczyć sumienie i w konsekwencji nawet oddalić od Boga"
a co innego : ad2. i teksty poboczne...
Opanujcie się, bo dojdziecie nie tylko do tego, że w ciąży nie można myć głowy, ale w ogóle zapłodnienie "może być przyczyną wielu groźnych chorób, tudzież wielu tragiczych wypadków" (ministrowie: zdrowia i infrastruktury)
Temat wątku jest dość prosty: co sądzicie o świadomym popełnieniu grzechu w celu osiągnięcia jakiegoś "dobra".
Zastanówcie się może nad tym i powiedzcie co myślicie - ALE BEZ PREZYKŁADÓW tym razem... bo to najpewnieszy sposób na ukręcenie tematowi łba.
Niech Was Bóg błogosławi.
_________________ Głosząc Boga,
zamknij usta
i otwórz serce
|
Cz cze 03, 2004 21:50 |
|
|
makawity
Dołączył(a): Śr maja 26, 2004 14:14 Posty: 124
|
P.S. Zapomniałewm dodać:
_________________ Głosząc Boga,
zamknij usta
i otwórz serce
|
Cz cze 03, 2004 21:57 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Najprościej? Cel nie uświęca środków.
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz cze 03, 2004 21:57 |
|
|
saxon
Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00 Posty: 5103
|
I to co już pisałem:
W sytuacji kiedy mamy wybór jedynie między jednym złem a drugim, nie popełniamy grzechu wybierając mniejsze zło.
|
Cz cze 03, 2004 22:05 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Dwie postawy uważam za problematyczne, w tym wszystkim.
Jedna - to system nakazów i zakazów. To wolno tego nie. Odtąd - dotąd i koniec. Okresowo posunięty do absurdu - do stwierdzenia że jak coś jest przyjemne, to jest grzechem. Jak coś się wydaje rozsądne - również...
A druga - czasem z tego wynikająca - to że te nakazy są "nieżyciowe". Że niby trzeba się starać do nich stosować, ale czasem już się nie daje, bo to głupota...
Cała dyskusja zaczęła się od przykładu. A w wymienionej sytuacji - przy zachowaniu warunku jakim jest rozsądek - nie widzę winy. Więc cały przykład zwyczajnie leży... I wydaje mi się, że takie pytanie, jak w temacie czasem wynika z patrzenia na przykazania jak na kodeks karny, z kompletnym pominięciem najważniejszego - miłości Boga i bliźniego.
A jeśli nie - to tak jak napisałam. Cel nie uświęca środków...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz cze 03, 2004 22:45 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Moi mili
Oj, widzę, że ta moja wypowiedź była przysłowiowym "włożeniem kija w mrowisko" ... :):):)
Przyznam szczerze, że bardziej spodziewałem się repliki na temat tego, co napisałem o ... tesciowych, a widzę, że dyskusja toczy się raczej wokół przykładu o kierowcy wiozącym kobietę do porodu ... ( Nota bene - fakt autentyczny).
W mojej wypowiedzi zależało mi na tym, by podkreslić, że bardzo często stoimy na granicy grzechu, często - bardzo poważnego ( w przykł. - ratować "powstające" życie ( poród) czy też - narażać cudze ... (mozliwość wypadku).
W przykładzie, który podałem - moja ocena sytuacji była podobna, jak policjantów - kierowca zachował wszelkie dostępne mu środki bezpieczeństwa (ostrzegał o niebezpiecznej sytuacji ) - Klakson, długie światła; NIE PRZEKRACZAŁ "górnej granicy" przepisów - nie przejeżdżał na "czerwonym" świetle, lecz "głębokim żółtym" ...
Innymi słowy - zrobił wszystko, co było w jego mocy, by dowieźć rodzącą do szpitala bezpiecznie pomimo pośpiechu ...
Starał się zminimalizować niebezpieczeństwo na tyle, na ile potrafił ...
A załeżało mi bardzo, by każdy, kto czyta ten temat zdał sobie sprawę z tego, by nawet w krytycznej sytuacji starać się zachować "zimną krew" i minimalizować niebezpieczeństwo do absolutnego minimum.
Zdać sobie sprawę, że - być może - GRZESZY ... ( w przykł. - przeciwko V Przykazaniu).
Jednak nie próbować z siebie "robić c h o j r a k a" i zdecydowawszy się na postępowanie powszechnie uznawane za "grzeszne" nie brnąć w ten grzech nazbyt daleko ... Tylko starać się, by ten grzech był jak najmniejszy.
Saxon uswiadomił mnie, że takie postępowanie nie jest grzechem ... I serdeczne dzięki mu za to.
Jednak - mimo wszystko - w moim przekonaniu nie jest grzechem dopiero wówczas, gdy przewidzielismy wszystkie możliwe przewidywalne negatywne skutki naszego uczynku do jak najmniejszych rozmiarów ...
Mówiąc inaczej - gdyby mi przyszło znaleźć się w podobnej sytacji - sądzę, że postąpiłbym jak ów mój znajomy ...
Jednakże - w momencie, gdybym bym choćby po jednym piwie - nie wsiadłbym za kierownicę, tylko pomógłbym znaleźć inne rozwiązanie - np. wezwać karetkę pogotowia, lub innego kierowcę ...
Po prostu - zbyt dobrze zdaję sobie sprawę z tego, że refleks i ocena sytuacji kierowcy pod wpływem alkoholu jest osłabiona ... I nie podjąłbym się takiego ryzyka wiedząc o tym, że - mimo szczerej chęci pomocy - swoim uczynkiem mogę bardziej zaszkodzić niż pomóc ...
Przecież w momencie, gdyby doszło do wypadku - to nie dosyć, że kobieta, którą wiozę - nie dowiozę ją na czas do szpitala - ale również i inne osoby mogą być przez mój nierozważny czyn poszkodowane (np. potrącony pieszy, stłuczka itd).
I właśnie o taką bardzo trzeźwą ocenę sytuacji na codzień chciałbym zaapelować ...
Pozdrawiam serdecznie
|
Cz cze 03, 2004 23:00 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|