Brak zgody na reklamowanie prezerwatyw.
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Crosie najchętniej odesłałbym Ciebie do statystyk traktujących o poziomie rozwodów w kulturze zachodniej. Mówić o fundamentlanej indolencji tych związków do trwania do śmieci któregoś z małżonków, to nie popełniać błąd generalizacji, ale pozwolić sobie na dopuszczalne zaokrąglenie. Uważasz, że jest coś wyjątkowego i indywidualnego w swoim romantycznym porzuceniu religii ojca i matki, ale nie dostrzegasz, że wpisałeś się w ogólny trend. Z Twoim umysłem nie dzieje się obecnie nic społecznie szczególnego. Są to doświadczenia, które przeżyła prawie cała populacja Europy i Ameryki. Ja to w pewnym sensie przeżyłem. Tobie jednak wydaje się wciaż, że polemizując z takim światopoglądem wolnościowym, ja muszę polemizować tylko z tym co Ty napiszesz, bo jak nie napiszesz, to znaczy że tak nie myślisz. Ja zaś zdaję sobie sprawę z tego, że występują pewne procesy społeczne, które powodują, że osoba wskakująca na falę ruchów wolnościowych, dużo rozprawia o odpowiedzialnych i wolnych związkach, po to, aby po latach w imię odpowiedzialności i wolności stworzony związek podeptać. Do tego dochodzi jescze, że Ty jesteś ateistą pierwszej generacji, bo Twoi rodzice ateistami nie są. Ty przeżywasz romantyczną podróż. Twoje dzieci natomiast będą już żyły tylko w świecie, w którym podstawa bytu jest martwa i z owej martwoty wyłania się świadomość, która po jakimś czasie - mniej lub bardziej rozpaczliwie - zdechnie. To, że Ty jeszcze nie wyciągasz emocjonalnych wniosków ze swego światopoglądu nie oznacza, że Twoje dzieci nie będą się do nich zbliżać.
Co do mojej oceny ślubu cywilnego, to rzeczywiście nie wysoko oceniam to czym on jest, ale nie wynika to z jakiejś mojej nietolerancji światopoglądowej, ale z tego, że traktuję twór jakim jest państwo jako coś do znudzenia umownego, coś co wynika z przeszłości wojennej, coś co kultywuje podziały i utrudnia funkcjonowanie. Kuriozalnym mi się zdaje ślubować przed czymś takim, cokolwiek dotyczącego własnego życia. Istota ludzka, z jej wieczną perspektywą, nieskończenie przewyższa marny twór jakim są organizacje państwowe.
Co do Twojego argumentu, że przecież również maturę się uważa za coś istotnego, to uważam że wynika to tylko z tego, że oświatę tworzono na pozytywistycznej wizji, że oto światli nauczyciele niosą kaganek wiedzy ciemnemu tłumowi. Matura zaś była czymś niebotycznym sto kilkanaście lat temu. W takich warunkach powstały bełkotliwe hasła że przykładowo matura jest "świadectwem dojrzałości". Rzeczywiście na maturę się ludzie ubierają odświętnie, ale nie uważam by było to sensowne. Ma to taki sens jak trójstopniowa rekturacja w wielu firmach, która przybiera skomplikowaną formę jedynie po to, aby przyszli pracownicy uwierzyli, że uczestniczą w czymś wielkim. Ma to więc uzasadnienie mniej więcej takie jak uniformy żołnierzy, które istnieją by łatwiej nad nimi panować. A że głupcy z wypiętą dumnie piersią maszerują, rezygnując ze swej indywidualności, to tylko dobrze dla celu dla którego uniformy się wprowadza.
Reasumując uważam, że zrobiłbym wielki błąd, gdybym kiedykolwiek skorzystał z Twojej wizji planowania rodziny.
|
Pn sie 21, 2006 19:28 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Crosis napisał(a): Lucyno wybacz, ale do czasu az potrafisz obiektywnie dowiesc, ze Bog istnieje, nie masz logicznych i obiektywnych dowodow takich argumentow.
Na nic nauki. Jak grochem o ścianę. Możesz tłumaczyć, że nie da się zastosować dowodów empirycznych do zagadnień ontycznych, może nawet się zgodzi i napisze temat o tym, że wiara bądź niewiara to jak wybór między piwem jasnym a ciemnym (tutejsi forumowicze nie znają wąteku Crosisa ze ŚFiNi), a jak przyjdzie co do czego, to pod wpływem emocji i tak napisze, że w istocie problem wciąż ujmuje na zwykłych błędach. Możesz mnie uświadomić jaki jest zarzucać komuś kto wierzy w Objawienie, że powinien umieć dowieść naukowo swych metafizycznych przekonań? I jaki jest sens uznawać, że jest się ateistą, skoro ten ktoś tego nie może.
|
Pn sie 21, 2006 19:33 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
errata:
jaki jest sens
|
Pn sie 21, 2006 19:34 |
|
|
|
 |
Mieszek
Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45 Posty: 3638
|
PTRqwerty Cytuj: Możesz mnie uświadomić jaki jest zarzucać komuś kto wierzy w Objawienie, że powinien umieć dowieść naukowo swych metafizycznych przekonań? I jaki jest sens uznawać, że jest się ateistą, skoro ten ktoś tego nie może.
wyglada na to, że nie ma sensu
to moze nas nie ma?
i nie jest ważne co zrobimy bo i tak tego nie robimy
troche mi to przypomina pewien swiatopogląd w którym to drążąc zawiłe teorie madrości tego światopogladu jakiś omnibus udowodnił, że go nie ma
w takim razie skoro nas tu nie ma to może i nie ma małżeństwa?
może wogóle nie ma czegoś takiego jak tradycja a tylko jest nieistnienie tradycji którego tak naprawde także nie ma i jest tylko złudzeniem
Crosisie masz po prostu "fatamorgany" i prosiłbym cię bardzo o to byś mnie w swoich (nie)myśleniach jakoś inaczej skonstruował
wtedy napewno udzielę ci na wszystko zawsze odpowiedzi takiej jak chcesz
i tak oto znowu "byc",albo "nie być" małżeństwa sprowadziło sie do (nie) być ateisty i katolika
_________________ Niech żyje cywilizacja łacińska !!!
więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...
|
Pn sie 21, 2006 20:06 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
PTR: nie przecze, ze byc moze wpisalem sie w trend. Tak jak trendem byloby wierzyc, tak samo mozna napisac, ze trndem jest nie-wierzyc. Co nie znaczy, ze zwiazek podepcze.
Co do romatycznosci mojego ateizmu. Mylisz sie, bo moj ojciec jest ateista. Moja matka zas... coz. Ateistka nie jest, ale katoliczka tez sie nie nazwie. Tak wiec argument nieco chybiony. Co zas do wychowania dzieci: jak narazie ciezko mi powiedziec, bo takowego nie planuje przez najblizsze 3-5 lat.
Co zas do oceny panstwa - nie wiem, na ile zblizam sie do MW, ale dla mnie panstwo i jego otoczka stanowia jednak cos wiecej.
Co zas do piwo jasne piwo ciemne  Widzisz PTR, nie widze sprzecznosci pomiedzy tamtym watkiem, a wypowiedzia tutaj. Poniewaz do wizji wyboru dalej sie przyznaje i sie z nia identyfikuje.... chociaz po wczorajszych przejsciach nazwalbym go "Wódka Wyborowa czy Soplica?". Tymniemniej jednak Ty nie uciekasz sie do jednego - do argumentowania wypowiedzi w sposob, jaki to robi Lucyna. Dyskutujesz merytorycznie, chociaz w glebi jedna z podstaw jest Twoja wiara. Nie rzucasz jednak argumentu: tak jest dobrze, bo Bog tak chcial. Za to Lucyna to robi. Ja zas nie neguje wartosci tego argumentu dla niej, zaznaczam tylko, ze dla mnie nie jest on wart funta klakow.
Odpowiem Ci za tydzien, dobrze? Bo dzisiaj zaczyna sie Campus akademicki i musze pilnowac nowo-upieczonych studentow (i studentek  ), zeby zachowywali sie sensownie :>
Crosis
|
Wt sie 22, 2006 6:15 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Crosis, mam tylko krotkie pytanie.
Napisales "Ja natomiast, kierujac sie wlasnym i subiektywnym odczuciem uwazam, ze Bog nie istnieje", czy to jest argumentacja merytoryczna?
|
Wt sie 22, 2006 13:39 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Za tydzień, czy za rok - jak wola 
|
Wt sie 22, 2006 17:08 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|