Poczęcie a nieśmiertelność duszy
Autor |
Wiadomość |
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
 Poczęcie a nieśmiertelność duszy
Cytuj: Człowiek od swego poczęcia aż do śmierci jest niepodzielnym bytem duchowo-psycho-emocjonalno-biologicznym o niepowtarzalnej tożsamości, któremu życie jest przekazane jako alternatywa śmierci wielu niezespolonych w zygotę komórek rozrodczych. [prof. zw. dr hab. med. Rudolf Klimek, członek Królewskiego Towarzystwa Lekarskiego w Londynie i Światowej Akademii Literatury, kierownik Katedry i Kliniki Endokrynologii i Płodności UJ.]
Życie ludzkie zaczyna się od momentu poczęcia, życie jest uwarunkowane zlepkiem komórek z których wykształca się organizm ludzki, zależy od pracy organów (serca, mózgu itp). Jego przeciwieństwem jest śmierć. Z biologicznego punktu widzenia wynika z tego że po śmierci stan człowieka będzie taki jak przed poczęciem.
Czy na podstawie tego trzeba teraz przyjąć bolesną prawdę że po śmierci nie ma życia, że nieprawdą jest życie wieczne i to że dusza ludzka jest nieśmiertelna ?
|
Cz sie 24, 2006 19:35 |
|
|
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Na podstawie tego cytatu? Nie wydaje mi się...
Ów profesor powiedział, że w momencie powstawania życie człowieka jest alternatywą dla śmierci luźnych, niepołączonych komórek. Z punktu widzenia biologicznego tak jest. Albo nie dojdzie do zapłodnienia (i zostaną i zginą luźne komórki), albo dojdzie - i powstanie życie.
Póki nie powstanie ten biologiczny zlepek komórek, nie ma człowieka. Natomiast wraz z jego powstaniem pojawia się istota ludzka, obdarzona nieśmiertelną duszą. To już nie tylko biologia. To dużo więcej...
Śmierć biologiczna to znów rozpad komórek. Śmierć ciała. Dusza istnieje - jest nieśmiertelna. A ciało? Umiera - ale zostanie wskrzeszone, nowe, by żyć na zawsze.
Dlaczego biologia miałaby determinować duszę?
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz sie 24, 2006 20:04 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
tak, zgadzam się z jo_tka; dodam jeszcze, że z tego cytatu wynika że od poczęcia już jest człowiek a więc nie płód ale człowiek.
|
Cz sie 24, 2006 20:06 |
|
|
|
 |
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
jo_tka napisał(a): Póki nie powstanie ten biologiczny zlepek komórek, nie ma człowieka. Natomiast wraz z jego powstaniem pojawia się istota ludzka, obdarzona nieśmiertelną duszą. To już nie tylko biologia. To dużo więcej...
Tylko ja tutaj nie rozumiem obrońców życia poczętego którzy pokazują jak z tego zlepku komórek wykształca się organizm ludzki za wszelką cenę dążąc do jego uratowania. Jak człowiek ma nieśmiertelną duszę to "życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy" więc zmieni się tylko forma istnienia człowieka które zamieni się w życie wieczne. Jak dla mnie jest tu sprzeczność, gdy pokazuje się że życie to biologia uwarunkowane rozwojem z tego zlepku komórek z istnieniem nieśmiertelnej duszy.
|
Cz sie 24, 2006 20:23 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Zadałaś na początku pytanie: Cytuj: Czy na podstawie tego trzeba teraz przyjąć bolesną prawdę że po śmierci nie ma życia, że nieprawdą jest życie wieczne i to że dusza ludzka jest nieśmiertelna ? tak jakbyś nie wiedziała jakie jest stanowisko kościoła w tej sprawie - ciało umiera ale dusza nie; dusza jest w czlowieku ale nie jest w nim na stałe złączona. Cytuj: Jak dla mnie jest tu sprzeczność, gdy pokazuje się że życie to biologia uwarunkowane rozwojem z tego zlepku komórek z istnieniem nieśmiertelnej duszy. człowiek to istnienie ciała i duszy i nie rozumiem w czym masz problem? to nie jest jedno i to samo - cialo i dusza lub jest to i to; w Księdze Rodzaju masz napisane, że Bóg stwarzając człowieka najpierw nadał mu ciało, kształt a potem tchnął w niego życie czy też, jak twierdza niektórzy duszę a więc: ciało+dzusza=człowiek.
|
Cz sie 24, 2006 20:35 |
|
|
|
 |
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
jo_tka napisał(a): Ów profesor powiedział, że w momencie powstawania życie człowieka jest alternatywą dla śmierci luźnych, niepołączonych komórek. Z punktu widzenia biologicznego tak jest. Albo nie dojdzie do zapłodnienia (i zostaną i zginą luźne komórki), albo dojdzie - i powstanie życie. (...)
Śmierć biologiczna to znów rozpad komórek. Śmierć ciała. Dusza istnieje - jest nieśmiertelna. A ciało? Umiera - ale zostanie wskrzeszone, nowe, by żyć na zawsze.
Dlaczego biologia miałaby determinować duszę? Biologia potrafi stwierdzić kiedy powstało życie, jest to warunkowane połączeniem komórek bez którego luźne komórki zginą. Potrafi też pokazać rozwój biologiczny płodu pokazując że jest to nowe, rozwijające się życie. Biologia potrafi też stwierdzić zgon i wtedy następuje rozpad komórek. Życie jest więc uwarunkowane pracą skomplikowanego organizmu a jeśli dojdzie do jego znacznego uszkodzenia może zakończyć się to śmiercią istoty żywej. A czy biologia potrafi wykazać że dusza ludzka może żyć po śmierci bez ciała? Czy nauki biologiczne nie są sprzeczne z istnieniem nieśmiertelnej duszy ludzkiej? to Ja napisał(a): tak jakbyś nie wiedziała jakie jest stanowisko kościoła w tej sprawie - ciało umiera ale dusza nie; dusza jest w czlowieku ale nie jest w nim na stałe złączona.
Jeśli prawdy wiary i doktryna chrześcijańska okazałyby się w znacznym stopniu sprzeczne z nauką i zasadami funkcjonowania świata należałoby przyjąć bolesny fakt że nauka Kościoła jest jedynie zbiorem pobożnych życzeń i systemem wartości określającym życie ludzkie na ziemi. (ale nie po śmierci skoro wtedy nie ma życia według biologi) to Ja napisał(a): człowiek to istnienie ciała i duszy i nie rozumiem w czym masz problem? to nie jest jedno i to samo - cialo i dusza lub jest to i to; w Księdze Rodzaju masz napisane, że Bóg stwarzając człowieka najpierw nadał mu ciało, kształt a potem tchnął w niego życie czy też, jak twierdza niektórzy duszę a więc: ciało+dzusza=człowiek.
Właśnie człowiek to ciało + dusza. Ale co w takim razie z życiem duszy po śmierci bez ciała? To już nie bedzie człowiek? Więc czym będzie ten byt? Bo dogmat wiary o duszy nieśmiertelnej mówi że po śmierci dusza oddzieli się od ciała, mając pełną świadomość tego co się stało, zda sprawę przed Bogiem z uczynków dokonanych w czasie ziemskiego życia i spotka ją los: niebo, czyściec albo piekło.
|
So sie 26, 2006 10:09 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
zaraz, zaraz ty chcesz zeby zbadać byt niematerialny?  to tak, jakbyś chciała, żebyś chciała by udowodniono ci, że Bóg - czysty, niematerialny Duch - jest widoczny  I co jak co ale nauka jeszcze na tyle sie nie rozwineła by na wszystko znaleźć odpowiedź a sa rzeczy, kórych do końca nie poznamy - mamy na to zbyt ludzi umysł. A to Cytuj: Jeśli prawdy wiary i doktryna chrześcijańska okazałyby się w znacznym stopniu sprzeczne z nauką i zasadami funkcjonowania świata należałoby przyjąć bolesny fakt że nauka Kościoła jest jedynie zbiorem pobożnych życzeń i systemem wartości określającym życie ludzkie na ziemi. to jest podważanie słów Kościoła i jego autorytetu (już nawet nie mówie, że do Kościoła nie przynależą tylko prostaczki, którzy wierzą w to co inni im powiedzą ale również uczeni z przeróżnych dziedzin nauki).
|
So sie 26, 2006 10:24 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Aha! Cytuj: To już nie bedzie człowiek? Właśnie człowiek to ciało + dusza. Ale co w takim razie z życiem duszy po śmierci bez ciała? To już nie bedzie człowiek? przeczytaj sobie z Ewangelii scene, kiedy do Jezusa przyszli ludzie podstawieni przez faryzeuszów czy uczonych w piśmie i się go zapytali własnie na temat ciała człowieka, nie podaje odnośników do Ewangelii bo mi się nie chce szukać.
|
So sie 26, 2006 10:27 |
|
 |
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
to Ja  napisał(a): to jest podważanie słów Kościoła i jego autorytetu (już nawet nie mówie, że do Kościoła nie przynależą tylko prostaczki, którzy wierzą w to co inni im powiedzą ale również uczeni z przeróżnych dziedzin nauki).
A skąd można mieć pewność że wyznawana wiara jest prawdą? W wierze dla mnie najistotniejsza jest osobowa więź z Bogiem bez której nauka Kościoła byłaby bez sensu bo byłaby jedynie zbiorem wartości do przestrzegania.
Często zdarza się że ateści po przemyśleniu uznali ideę Boga za nielogiczną i sprzeczną z nauką.
A uczeni którzy trwają przy wierze i nauce Kościoła, dla nich między wiarą i nauką nie ma sprzeczności bo na obu tych skrzydłach poznają Prawdą. Więc chodzi mi o wyjaśnienie tych sprzeczności między wiarą i nauką by nie doszło do utraty wiary a by ją umocnić.
A o jaki fragment Pisma Świętego konkretnie ci chodzi?
|
So sie 26, 2006 10:43 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: A skąd można mieć pewność że wyznawana wiara jest prawdą? W wierze dla mnie najistotniejsza jest osobowa więź z Bogiem bez której nauka Kościoła byłaby bez sensu bo byłaby jedynie zbiorem wartości do przestrzegania. Często zdarza się że ateści po przemyśleniu uznali ideę Boga za nielogiczną i sprzeczną z nauką. A uczeni którzy trwają przy wierze i nauce Kościoła, dla nich między wiarą i nauką nie ma sprzeczności bo na obu tych skrzydłach poznają Prawdą. Więc chodzi mi o wyjaśnienie tych sprzeczności między wiarą i nauką by nie doszło do utraty wiary a by ją umocnić.
Odpowiem Ci jako ateistka:
Nie można mieć pewności, na tym polega wiara. Inaczej- mając pewność wiara byłaby bez sensu. Ja nie mam osobowej więzi z Bogiem (chociaż chciałabym ją mieć). Jednak w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że wierzę, bo rodzice mnie tego nauczyli, a tak naprawdę nikt nie odpowiada na moje modlitwy, nie czuję nic specjalnego. Mogłabym się tak samo modlić do innego Boga i czuć w identyczny sposób, więc doszłam do wniosku, że dalsze oszukiwanie się, że mam jakiś kontakt z Bogiem, to tylko "moje pobożne" życzenie.
Jednak NIGDY nie uznałam idei Boga sprzecznej z nauką! Są to dwie sfery, więc byłoby to zupełnie nielogiczne. Co najzabawniejsze, żadna z religii na świecie nie jest sprzeczna z nauką, ale są sprzeczne ze sobą nawzajem!! Wnioski możan wyciągnąć samemu. Podkreślam jednak, że ateizm nie wynika z uznania idei Boga za nielogiczną i sprzeczną z nauką. Raczej z bardzo małego prawdopodobieństwa, aby idea Boga była prawdą. I raczej żaden ateista nie czuje więzi z Bogiem, gdyby ją czuł, podoejrzewam, że nie byłby ateistą. Co więc mu zostaje: odrzucenie idei Boga.
Naukowiec, jak każdy, robi swoje. Może przy tym wierzyć w Boga bądź nie. Czemu naukowcy sa według Ciebie jakoś bliżej nieokreślonej przez Ciebie "prawdy". Oni zajmują się tylko odkrywaniem prawdy, ale wyniki ich pracy dostępne są powszechnie, więc nie jest to jakaś prawda naukowa zarezerwowana dla określonej grupy osób. Ty też ją możesz poznać. Ale żaden naukowiec pracując nad jakimś zagadnieniem nie zastanawia się czy jest to zgodne z nauką jago kościoła czy nie. Nie jest to szukanie pomostu między tymi dwoma dziedzinami, a jedynie ich rozdzielenie.
Poza tym między nauką a wiarą sprzeczności nie może byc!! Jeśli są, to wiara ulega modyfikacji, aby dopasować się do obecnego stanu wiedzy, tak aby sprzeczności zniknęły. I problem znika.
Pozdrawiam
|
So sie 26, 2006 13:40 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Raczej z bardzo małego prawdopodobieństwa, aby idea Boga była prawdą. Edyta Stein, kóra jak wiadomo była nie tylko Żydówką ale i w późniejszym okresie swego życia była ateistką powiedziała po uwierzeniu w Boga, że szukanie prawdy to szukanie Boga. Cytuj: Jednak w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że wierzę, bo rodzice mnie tego nauczyli, a tak naprawdę nikt nie odpowiada na moje modlitwy, nie czuję nic specjalnego. Mogłabym się tak samo modlić do innego Boga i czuć w identyczny sposób, więc doszłam do wniosku, że dalsze oszukiwanie się, że mam jakiś kontakt z Bogiem, to tylko "moje pobożne" życzenie. tzn. spodziewałaś się, ze Bóg do Ciebie przemówi i będzie rozmawiał jak z Abrahamem? Wiara to nie tylko odczucia, to coś głębszego. Cytuj: Często zdarza się że ateści po przemyśleniu uznali ideę Boga za nielogiczną i sprzeczną z nauką. ten argument jest stary jak świat ale nie jest prawdziwy bo gdy zapytać ateistę gdzie jest sprzeczna z nauką okazuje się, że na te odpowiedzi są wyjasnienia, które dowodzą czegoś innego.
|
So sie 26, 2006 20:11 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: tzn. spodziewałaś się, ze Bóg do Ciebie przemówi i będzie rozmawiał jak z Abrahamem? Wiara to nie tylko odczucia, to coś głębszego. Oczywiście, że nie. modliłam się o łaskę wiary, ale jej nie otrzymałam... Cytuj: ten argument jest stary jak świat ale nie jest prawdziwy bo gdy zapytać ateistę gdzie jest sprzeczna z nauką okazuje się, że na te odpowiedzi są wyjasnienia, które dowodzą czegoś innego.
Możesz wyjaśnić, jakie są te odpowiedzi i czego dowodzą? Bo to co napisałaś nie jest ani konkretne, ani nic nie wnosi do dyskusji.
|
So sie 26, 2006 22:45 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Oczywiście, że nie. modliłam się o łaskę wiary, ale jej nie otrzymałam... a ja się modliłam o łaskę dla mojego taty, by zerwał z nałogami i to tej pory nie otrzymałam odpowiedzi ale sie nie załamałam bo wg mnie ma to jakiś sens tylko ja nie wiem jaki?może taki, ze ja się zmieniam pozytywnie? Cytuj: Możesz wyjaśnić, jakie są te odpowiedzi i czego dowodzą? Bo to co napisałaś nie jest ani konkretne, ani nic nie wnosi do dyskusji. pisałam ogólnie i nie chce mi się tego wyjasniać. Aha! Cytuj: Jednak w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że wierzę, bo rodzice mnie tego nauczyli ten cytat dowodzi, że jednak nie do końca wierzyłaś - przepraszam jeśli urażę, ale jeśli ktoś mówi że wierzy tylko dlatego, że go tego rodzice nauczyli ten naprawde nie wie o czym mówi, wiara to nie sposób zachowania owcy, która bezmyślnie podąża za stadem.
|
So sie 26, 2006 23:40 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: ten cytat dowodzi, że jednak nie do końca wierzyłaś - przepraszam jeśli urażę, ale jeśli ktoś mówi że wierzy tylko dlatego, że go tego rodzice nauczyli ten naprawde nie wie o czym mówi, wiara to nie sposób zachowania owcy, która bezmyślnie podąża za stadem.
A Ciebie kto nauczyła wiary, krasnoludki? Jeżeli twoja wiara nie pochodzi od rodziców, nie oni Ci ją przekazali, to kto? Dziecko wierzy we wszystko co rodzice mu powiedzą, bo nie ma możliwości weryfikacji otrzymanych wiadomości. Jeżeli twoja wiara w dzieciństwie wynikała z własnych przemyśleń i lektury PŚ, to albo byłaś genialnym dzieckiem, albo jesteś hipokrytką.
P.S. Jak nie chcesz czegoś pisać dokładnie, a masz zamiar podawać jakieś ogólne dziwne, niczym nieuzasadnione hasła, które nic nie wnoszą do dyskusji, to chyba możesz sobie czasem darować. To jest forum dyskusyjne a nie pamiętnik nastolatki.
Wybacz jeśli Cię uraziłam, naprawdę nie miałam takiego zamiaru. Nie lubię tylko osób, przed którymi się otwieram, a które traktują mnie z góry i oceniają, nawet nie próbując zrozumieć, tego co piszę. Tylko dlatego że mam odmienne zdanie...
|
N sie 27, 2006 12:34 |
|
 |
akacja
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17 Posty: 1998
|
Rita napisał(a): Mogłabym się tak samo modlić do innego Boga i czuć w identyczny sposób, więc doszłam do wniosku, że dalsze oszukiwanie się, że mam jakiś kontakt z Bogiem, to tylko "moje pobożne" życzenie. A ja trochę obawiam się że moja wiara może być tylko "moim pobożnym" życzeniem i okazać się nieprawdą Rita napisał(a): Jednak NIGDY nie uznałam idei Boga sprzecznej z nauką! Są to dwie sfery, więc byłoby to zupełnie nielogiczne. Co najzabawniejsze, żadna z religii na świecie nie jest sprzeczna z nauką, ale są sprzeczne ze sobą nawzajem!! Wnioski możan wyciągnąć samemu. Podkreślam jednak, że ateizm nie wynika z uznania idei Boga za nielogiczną i sprzeczną z nauką. Raczej z bardzo małego prawdopodobieństwa, aby idea Boga była prawdą. I raczej żaden ateista nie czuje więzi z Bogiem, gdyby ją czuł, podoejrzewam, że nie byłby ateistą. Co więc mu zostaje: odrzucenie idei Boga.. Ateizm lub utrata wiary mogą wynikać z różnych czynników: nie doświadczenia żywej więzi z Bogiem, braku wiary w domu rodzinnym, złych doświadczeń życiowych,po przemyśleniach dochodzi idee Boga za sprzeczną czy nierealną. Ja czuję w sobie więż z Bogiem. I opieram swą wiarę na przylgnięciu do Osoby Jezusa Chrystusa. Z różnych moich doświadczeń życiowym, nie tylko wierzę, ale jestem tego pewna i pragnę tej rzeczywistości by po śmierci dusza moja żyła z Bogiem na wieki. I tak moja dusza czuje. Ale czemu miało służyć to wykazywanie że z biologicznego punktu widzenia że po śmierci nie ma życia? Ja dostrzegam że to co głosi Kościół jest z sobą wewnętrznie sprzeczne i jest sprzeczne z tym co dzieje się na świecie. Ale opieram swą wiarę na osobistej ralacji z Jezusem, i uwierzeniu Jego słowom i wyznania "Panie do kogóż pójdziemy, Ty masz słowa życia wiecznego" Rita napisał(a): Naukowiec, jak każdy, robi swoje. Może przy tym wierzyć w Boga bądź nie. Czemu naukowcy sa według Ciebie jakoś bliżej nieokreślonej przez Ciebie "prawdy". Oni zajmują się tylko odkrywaniem prawdy, ale wyniki ich pracy dostępne są powszechnie, więc nie jest to jakaś prawda naukowa zarezerwowana dla określonej grupy osób. Ty też ją możesz poznać. Ale żaden naukowiec pracując nad jakimś zagadnieniem nie zastanawia się czy jest to zgodne z nauką jago kościoła czy nie.. Miałam kontakt ze studentami medycyny. Mieli dużą wiedzę z zakresu biologii i funkcjonowania życia człowieka. Ale również mieli przekonanie że życie nie kończy się wraz śmiercią, że śmierć stanowi bramę do spotkania z Bogiem. Ich wiedza medyczna nie przeszkadzała im w uznaniu tej prawdy. Czy równie można znaleść lekarzy którzy ratując życie czują że po śmierci ktoś nie ginie całkowicie, że dusza nadal żyje i są tego przekonani? Z pewnością mozna znaleść wierzących lekarzy patrzących na wykonywany zawód z punktu widzenia wiary. Rita napisał(a): Poza tym między nauką a wiarą sprzeczności nie może byc!! Jeśli są, to wiara ulega modyfikacji, aby dopasować się do obecnego stanu wiedzy, tak aby sprzeczności zniknęły. I problem znika.
Zgadza się że rozum i wiara wzajemnie się nie wykluczają. Ale jest tak że rozum szuka zrozumienia tego co wydaje się niejasne i stara się wyjaśnić to co wydaje się sprzecznością.
|
N sie 27, 2006 19:32 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|