Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt lis 18, 2025 22:55



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 126 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 9  Następna strona
 Dlaczego tak trudno uwierzyc? :( 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08
Posty: 1456
Post 
Rita, czy to jest od razu usprawiedliwianie się. Po prostu stwierdza fakt. :)
Powiem na własnym przykładzie.
Jestem osobą wierzącą
-> to mobilizuje mnie do czytania Pisma Św. , nauk JPII (choć jeszcze nie czytam tyle ile bym chciałą) itp.
-> otrzymuję wskazówki, przydatne w codziennym życiu
-> to pomaga mi pracować nad sobą.
:p

_________________
Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać,
Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...


Pt wrz 22, 2006 10:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 22, 2006 8:21
Posty: 919
Post 
Baxi86 napisał(a):
Problem jest tu ze porównujac moje zycie jako wierzacy a teraz jako niewierzacy jest inne - gorsze!


Sam w pierwszym poscie wyznales, ze miales problemy alkoholowe. Biorac pod uwage, ze uznales ta substancje za powod dla ktorego odszedles od wiary, moge zalozyc, iz byl to problem calkiem powazny. Czy naprawde sadzisz, ze zmiane w jakosci zycia nalezy zrzucac na brak wiary, kiedy przyczyna tego stanu rzeczy moze byc znacznie bardziej przyziemna - wlasnie przesadzanie z alkoholem?

Baxi86 napisał(a):
Kiedys bylem jak maly rycerz, ktoryw alczyl ze zlem choc wiedzialem ze efekty w stosunku do calego swiata sa zadne. Teraz jestem calkiem obojetny.......


Zastanow sie moze nad pytaniem 'dlaczego'? Skad zaszla w Tobie ta zmiana moralnosci, od "malego rycerza" do czlowieka mocno obojetnego na to co sie dzieje w otaczajacym go swiecie?

Skoro mowisz, ze utraciles wiare, swoja wiez z Bogiem, to zastanow sie czy twoja chec czynienia dobra, moralnosc i etyka nie opieraly sie na Twojej wierze w nagrode za wlasne czyny(niebo) badz strach przed kara gdybys ich nie robil(pieklo). W przypadku niewiary, nagroda za dobre czyny jest sam fakt, ze zrobiles dobro. Ze to co zrobiles bylo kropla w morzu ktora sprawia, ze ten swiat staje sie lepszy. A kara za czyny zle jest jak najbardziej przyziemna: wiezienie ;)

Mozliwe takze, ze wraz z utrata wiary po prostu czujesz silny 'bezsens' zycia, gdy nie ma czujnego i opiekunczego Boga - to jaki zycie ma sens?
Mialem podobne dylematy i watpliwosci gdy przestawalem wierzyc. Wiec wiem o czym mowie ;) Widzisz, tak jak juz zostalo napisane w tym watku, nie ma sensu wierzyc 'na sile'. Nie ma tez sensu szukac sensu zycia w Bogu w ktorego nie mozesz uwierzyc. Zastanow sie co chcesz zrobic z swoim zyciem i daz do tego. Wiara ma sporo zalet, ale niewiara tez ma ich niesamowita ilosc.

Baxi86 napisał(a):
Choc jak tak pomysle... od czasu kiedy postanowielm sie zmienic,
gdy zaczolem szukac prawdy, - zmiany zaszly na leprze tylko ze ja jeszcze tego nie doszczeglem
Wiec moze jednak jest ktos kto nad nami czuwa??


Jesli Twoje zycie stalo sie lepsze, to dlatego, ze nad nim pracujesz. Jest to naprawde takie proste. Nie potrzebujesz Boskiej laski i ochrony aby cos osiagnac. Zadaj sobie jedynie te pytania: czy jestes gotow wziasc odpowiedzialnosc za wlasne sukcesy i porazki w zyciu bez istoty wyzszej? Czy jestes w stanie przezyc zycie polegajac na sobie zamiast na tejze istocie? Czy jestes "kowalem wlasnego losu" ktory sam moze sobie wyznaczyc sens zycia? Czy jestes w stanie czynic dobro nie oczekujac na nieskonczona nagrode? Jesli tak, to zastanow sie czy nie zawitac do klubu ateistow, zamiast poszukiwac utraconej wiary.


Pt wrz 22, 2006 10:56
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08
Posty: 1456
Post 
:D , cwaniaczek, poczekaj jeszcze z tym zaproszeniem może, co ??

_________________
Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać,
Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...


Pt wrz 22, 2006 11:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
tommy napisał(a):
Wiara ma sporo zalet, ale niewiara tez ma ich niesamowita ilosc.


A jakie zalety ma niewiara?


Pt wrz 22, 2006 11:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 22, 2006 8:21
Posty: 919
Post 
SweetChild napisał(a):
A jakie zalety ma niewiara?


Calkowita wolnosc etyczna i moralna. Co rozumiem przez to pojecie? Na pewno nie mozliwosc czynienia zlych rzeczy. Mam na mysli to, iz moge zrobic cokolwiek co nie skrzywdzi innego czlowieka i nie czuc z tego powodu winy. Moge poszukiwac jakichkolwiek zrodel przyjemnosci i nie czuc z tego powodu winy.

Wlasciwie kazda religia w jakis sposob ogranicza nasze mozliwosci doswiadczania przyjemnosci tego swiata. Zla jest masturbacja, seks przedmalzenski/bez milosci/z zastosowaniem antykoncepcji, wszelkie narkotyki. Zle sa dobrowolne i swiadome wybory dwoch kochajacych siebie ludzi jesli sa homoseksualni. Kazdy styl zycia milosnego jest zly, jesli nie jest monogamia. Hedonizm jest zly.

Niewiara daje mi unikalna mozliwosc spojrzenia na wszystkie wiary obiektywnie i poznawania ich kultur jako rownych sobie, bez uznawania jednej za lepsza czy gorsza. Daje mi najszersze mozliwe horyzonty myslowe gdyz moge wzbogacac swoja moralnosc jak i przemyslenia dotyczace zycia tekstami wszelkich religii. Nie jestem ograniczony do jednej swietej ksiegii. Moge nie wierzyc w wyzsza istote czy swiat pozamaterialny danej religii, ale nikt mi nie broni czytac przemyslen "wielkich" danego swiatopogladu. Co za tym idzie, daje mi najbardziej doskonala forme tolerancji.

Daje mi czas, ktory zamiast spedzac na bogach, boskosci, rytualach czy wyrzutach sumienia, moge spedzic na ulepszaniu wlasnego zycia.

Daje mi odpowiedzialnosc za wlasne czyny, sukcesy i porazki. Co za tym idzie, daje mi wieksza wiare w siebie, wlasne mozliwosci i wieksza pewnosc siebie. Pozwala mi realnie myslec o rozwiazaniach danych problemow zamiast modlic sie do bogow o ich laske.

Niewiara pobudza we mnie takze realizm. Twardo stapam po ziemii i krytycznie mysle o wszelkich hipotezach i teoriach, naukowych, twierdzeniach wierzacych czy pseudonaukowcow. W przypadku choroby nie modle sie do bogow, nie chodze do szamanow i naciagaczy. Po prostu ide do lekarza i mam nadzieje, ze moje cialo wytrzyma chorobe.

Daje mi prawdziwa moralnosc i etyke. Taka, ktora nie jest oparta na nagrodzie i karze, jest oparta na... coz, moralnosci i etyce. Jesli robie dobro to jedyne na co licze, to ze swiat stanie sie przez to lepszy i przyjemniejszy do zycia.

Wolnosc, przyjemnosc, tolerancja, czas, odpowiedzialnosc i pewnosc siebie, realizm(i wieksze szanse na przezycie :D), najdoskonalsza mozliwa forme moralnosci(bo nie licze na nagrode za swoje czyny). Czy to wystarcza?


Pt wrz 22, 2006 11:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 07, 2006 9:16
Posty: 77
Post 
Gdybym nie wierzyła nie chciałoby mi się żyć, cierpieć, ulepszać życia itp Bo po co by mi było to wszystko skoro i tak miałabym na zawsze zniknąć, przeminać, a całe moje życie nie mialoby żadnego znaczenia. Można wierzyc i jednocześnie korzystać z życia. Wierzę, modle sie, a mam dl asiebie czas. Chodze do lekarza gdy jestem chora (nie czekam az Bóg mnie cudownie uzdrowi). Staram się rozwiazywac moje problemy i myśleć o nich realnie. Czuję się odpowiedzialna za siebie. Kiedy robię coś dla innych nie myśle o tym że pójdę za to do nieba. Nie trzeba odwracac się od świata i skupiac jedynie na Bogu. Mozna jednocześnie wierzyć i cieszyc się pełnia życia.A skoro baxi 86 poprosił o pomoc... to nie wydaje mi się żeby był już ateistą, raczej przeżywa kryzys, czas oschłości. Samo czytanie tekstów religijnych nie pomoże. Najważniejsza jest cierpliwość i wytrwałość. Nie można oczekiwac że nagle spłynie na kogos wielka wiara. Baxi 86 nie poddawaj się i módl się.


Pt wrz 22, 2006 12:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 22, 2006 8:21
Posty: 919
Post 
poszukująca napisał(a):
Gdybym nie wierzyła nie chciałoby mi się żyć, cierpieć, ulepszać życia itp Bo po co by mi było to wszystko skoro i tak miałabym na zawsze zniknąć, przeminać, a całe moje życie nie mialoby żadnego znaczenia.


Jak to po co? ;) To czego teraz doswiadczasz to jedyne zycie na ktore masz 'gwarancje'. Dlatego trzeba je maksymalnie wykorzystac i zyc tak aby byc szczesliwym tu i teraz, nie liczyc na wiecznie szczescie po zyciu. Oczywiscie, jest to smutne, ze w chwili smierci najpewniej po prostu 'znikniemy'. Ale jest dla mnie szczesciem to, ze w ogole dane mi bylo zyc. W moim miejscu moglo byc okolo 400 milionow innych Tomaszow.

Widzisz, recepta wielu filozofii i religii na szczescie jest doceniac to co masz w tej chwili, zamiast liczyc na wiecej. W czlowieku naturalnie 'zaprogramowane' sa marzenia aby zawsze miec wiecej i lepiej. Jednym z takich marzen jest niesmiertelnosc polaczona z wiecznym szczesciem. To co ateisci robia, to rozpoznaja to marzenie wlasnie jako wymysl i ciesza sie tym co juz maja - szansa na doswiadczenie wszechswiata z perspektywy najbardziej swiadomej otaczajacej jej rzeczywistosci istoty na ziemii. Nam niepotrzebna jest ziemia obiecana aby cieszyc sie tym co juz mamy.

poszukująca napisał(a):
Można wierzyc i jednocześnie korzystać z życia.


Nie w takim stopniu jak bedac niewierzacym.

poszukująca napisał(a):
Wierzę, modle sie, a mam dl asiebie czas. Chodze do lekarza gdy jestem chora (nie czekam az Bóg mnie cudownie uzdrowi). Staram się rozwiazywac moje problemy i myśleć o nich realnie. Czuję się odpowiedzialna za siebie. Kiedy robię coś dla innych nie myśle o tym że pójdę za to do nieba. Nie trzeba odwracac się od świata i skupiac jedynie na Bogu. Mozna jednocześnie wierzyć i cieszyc się pełnia życia.


Widzisz, sek sprawy jest w tym: czasu masz mniej. Sporo ludzi ma takze iluzje, ze szamani/bioenergetycy czy inni szarlatani ich uzdrowia. Wiem to po moich rodzicach ktorzy poza medyczna terapia kierowali moja juz niezyjaca babcie do roznych 'naturalnych' uzdrowicieli czy przedstawicieli 'medycyny alternatywnej'. Byla to strata czasu i pieniedzy.

Co do odpowiedzialnosci za sama siebie. Nie mialas nigdy takiego momentu w zyciu, gdy 'zwalilas wine' za jakis nieszczesliwy wypadek na Boga? Nigdy? Co do nagrody/kary, nie boisz sie piekla? Czy nie patrzysz z nadzieja na perspektywe wiecznego zycia ktorym zostaniesz nagrodzona za czyny na ziemii?

Co do sprawy baxi'ego, to oczywiscie jego wybor, ja nie staram sie na nim nic wymuszac. Chce mu jedynie przedstawic alternatywe.


Pt wrz 22, 2006 12:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08
Posty: 1456
Post 
Hmm. A jeżeli po śmierci okaże się, że jednak coś TAM jest??
Bo jezeli nie ma to my, wierzący i tak nic nie tracimy. No może poza kilkoma przyjemnosciami w ciągu hmm, najwyżej 100 letniego życia. Ale czym to jest w porównaniu z wiecznością...

_________________
Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać,
Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...


Pt wrz 22, 2006 13:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 22, 2006 8:21
Posty: 919
Post 
Kropka napisał(a):
Hmm. A jeżeli po śmierci okaże się, że jednak coś TAM jest??


Tak tak, powszechne znany zaklad Pascala. Zdajesz sobie sprawe z tego, ze znaczaca czesc religii na swiecie zaklada pieklo dla tych ktorzy jej nie wyznaja? Skad wiesz ktora moze byc prawdziwa? Ot, nie wiesz. Nawet jesli ktoras z nim to Prawda i Jedyna Absolutna Prawda, to okreslenie ktora jest poza poznaniem ludzkim. Zaklad Pascala jest zbyt uproszczony aby go mozna bylo uznac za jakikolwiek argument za wiara.


Pt wrz 22, 2006 13:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08
Posty: 1456
Post 
A może tu chodzi o sama wiarę. Żeby wierzyć w Boga/Allacha itp.
Wierzysz i żyjesz w wyznaczników tej wiary. Może rzeczywistość po śmierci będzie kilkuwymiarowa. Będzie i Bóg i Allach... dla wierzących. A dla ateistów?

_________________
Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać,
Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...


Pt wrz 22, 2006 13:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 07, 2006 9:16
Posty: 77
Post 
tommy napisał(a):

Oczywiscie, jest to smutne, ze w chwili smierci najpewniej po prostu 'znikniemy'. Ale jest dla mnie szczesciem to, ze w ogole dane mi bylo zyc. W moim miejscu moglo byc okolo 400 milionow innych Tomaszow.


Ależ ja ciesze sie z życia, z tego że żyję. Tylko że to życie nie jest niestety takie kolorowe i szczęśliwe. Wiara w to że osiągnę życie wieczne pomaga mi znosić cierpienie.



tommy napisał(a):

Nie w takim stopniu jak bedac niewierzacym.


To zależy co komu daje szczęście. Wiara nie przeszkadza mi korzystać z życia. A co do hedonizmu, owszem doznania cielesne dostarczają przyjemności, ale jest to chwilowa przyjemność. Co z tego że przeżyję chwilowe uniesienie, jeśli moje wnętrzne jest w rozsypce. Nie potrzebuję np narkotyków do szczęsia. Uważam sie za osobe pełną słabości i moje życie religijne wymaga oczywiście ciągłego rozwoju i pracy nad sobą. I nie ze wszystkim co Kosciół głosi do końca się zgadzam.


tommy napisał(a):
Widzisz, sek sprawy jest w tym: czasu masz mniej. Sporo ludzi ma takze iluzje, ze szamani/bioenergetycy czy inni szarlatani ich uzdrowia. Wiem to po moich rodzicach ktorzy poza medyczna terapia kierowali moja juz niezyjaca babcie do roznych 'naturalnych' uzdrowicieli czy przedstawicieli 'medycyny alternatywnej'. Byla to strata czasu i pieniedzy.


Ale widzisz to nie tyczy się wszystkich. Na pewno nie mam mniej czasu. Wiara nie odrywa mnie od codziennego życia. Czasami , gdy np rano się śpieszę, odmawiam modlitwę podczas drogi np do szkoły. A czas który poświęcam Bogu nie uważam za stracony.
tommy napisał(a):
Co do odpowiedzialnosci za sama siebie. Nie mialas nigdy takiego momentu w zyciu, gdy 'zwalilas wine' za jakis nieszczesliwy wypadek na Boga? Nigdy? Co do nagrody/kary, nie boisz sie piekla? Czy nie patrzysz z nadzieja na perspektywe wiecznego zycia ktorym zostaniesz nagrodzona za czyny na ziemii?

Owszem miewam czasem chwile kryzysowe i raz pomyślałam "Boże czemu mi to robisz". Ale dziś nie mam do Boga o nic pretensji. Wierzę w moc modlitwy, ale też nei zamierzam siedziec z założonymi rękami i nic nie robić. Bo wiem ze ode mnie samej dużo zalezy. Oczywiście patrzę z nadzieją na niebo, mam nadzieję na lepsze przyszłe życie. To co robię dobrego, robię jednak dla innych. Gdy komuś pomagam - robie to bo chce by było mu lepiej. Nie myśle w danym momencie -no co mnie to w sumie obchodzi, ale zrobie coś dobrego bo to mi da dodatkowe punkty przy wejsciu do nieba...


Pt wrz 22, 2006 13:27
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 22, 2006 8:21
Posty: 919
Post 
Kropka napisał(a):
A może tu chodzi o sama wiarę. Żeby wierzyć w Boga/Allacha itp.


Podejrzewam, ze jestes w stanie policzyc na palcach jednej reki religie ktore sa na tyle tolerancyjne aby zalozyc niebo dla wyznawcow innych religii. Nie mowie tutaj o twierdzeniach samych wierzacych, ktorzy czesto sa na tyle tolerancyjni aby do swojego nieba dopuscic przedstawicieli innej wiary(czy nawet, herezjo, "dobrych" ateistow). Mowie tutaj o najwyzszych wladzach kaplanskich w danych religiach.

Kropka napisał(a):
Wierzysz i żyjesz w wyznaczników tej wiary. Może rzeczywistość po śmierci będzie kilkuwymiarowa. Będzie i Bóg i Allach... dla wierzących. A dla ateistów?


Jesli istnieje faktycznie ten nieskonczenie miliosierny Bog, to powinien byc na tyle tolerancyjny, aby wybaczyc niedoskonalym ludziom takie potkniecia jak niewiare w jego istnienie. A jesli nie istnieje, to czy naprawde warto czcic istote dla ktorej bardziej sie liczy wiara niz czyny? (c) Zaklad Tomasza.


Pt wrz 22, 2006 13:27
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 22, 2006 8:21
Posty: 919
Post 
Ahh, brak opcji edytowania postow mi doskwiera, coz beda dwa posty jeden po drugim :/

poszukująca napisał(a):
Ależ ja ciesze sie z życia, z tego że żyję. Tylko że to życie nie jest niestety takie kolorowe i szczęśliwe. Wiara w to że osiągnę życie wieczne pomaga mi znosić cierpienie.


I gratuluje pozytywnego nastawienia :) Nie bede przeczyl, zycie mam naprawde szczesliwe. O ile mam bardzo fantastyczne marzenia, to po prostu ciesze sie z tego, ze dane mi jest doswiadczyc zycia takim jakim jest. W chwilach cierpienia po prostu opieram sie na prostej zasadzie - jest mi zle teraz, ale to przeminie i kiedys bedzie lepiej.

poszukująca napisał(a):
To zależy co komu daje szczęście. Wiara nie przeszkadza mi korzystać z życia. A co do hedonizmu, owszem doznania cielesne dostarczają przyjemności, ale jest to chwilowa przyjemność. Co z tego że przeżyję chwilowe uniesienie, jeśli moje wnętrzne jest w rozsypce. Nie potrzebuję np narkotyków do szczęsia. Uważam sie za osobe pełną słabości i moje życie religijne wymaga oczywiście ciągłego rozwoju i pracy nad sobą. I nie ze wszystkim co Kosciół głosi do końca się zgadzam.


Coz, dla mnie doznania cielesne sa jak najbardziej istotne. I jak najbardziej daja mi szczescie. Wspomnienia radosnych i szczesliwych chwil to takze jedna z rzeczy ktora pozwala mi przezyc chwile, gdy swiat wydaje sie calkowicie beznadziejny.

poszukująca napisał(a):
Ale widzisz to nie tyczy się wszystkich. Na pewno nie mam mniej czasu. Wiara nie odrywa mnie od codziennego życia. Czasami , gdy np rano się śpieszę, odmawiam modlitwę podczas drogi np do szkoły. A czas który poświęcam Bogu nie uważam za stracony.


Oczywiscie, ze to nie tyczy sie wszystkich. Mimo wszystko, wydaje mi sie, iz ludzie ktorzy juz wierza w istnienie bytow nadnaturalnych(jak Bog) sa znacznie bardziej podatni na to aby szukac rozwiazania problemow (chociazby wlasnie zdrowotnych) u zrodel alternatywnych, ktore najczesciej sa nic nie warte.

A co do reszty, gratuluje mimo wszystko podejscia. Przydaloby nam sie wiecej takich wierzacych ;)


Pt wrz 22, 2006 13:38
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
tommy napisał(a):
Wolnosc, przyjemnosc, tolerancja, czas, odpowiedzialnosc i pewnosc siebie, realizm(i wieksze szanse na przezycie :D), najdoskonalsza mozliwa forme moralnosci(bo nie licze na nagrode za swoje czyny). Czy to wystarcza?


Ładnie napisane :) W zasadzie to może ja tez jestem ateistą, tylko o tym nie wiem :D Bo mam wrażenie, że nie rezygnując z wiary w Dobrego Boga cieszę się tymi zaletami niewiary, które tak ładnie opisałeś.


Pt wrz 22, 2006 13:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08
Posty: 1456
Post 
tommy napisał(a):
czy naprawde warto czcic istote dla ktorej bardziej sie liczy wiara niz czyny? (c) Zaklad Tomasza.


"Wiara bez uczynków martwa jest". :)

_________________
Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać,
Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...


Pt wrz 22, 2006 13:47
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 126 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 9  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL