Wspólne mieszkanie przed małżeństwem
Autor |
Wiadomość |
borsukowa
Dołączył(a): N cze 04, 2006 18:11 Posty: 3
|
Wspólne mieszkanie przed małżeństwem
Mam problem. Mieszkam z narzeczonym od pół roku u jego rodziców. Powodem mojej przeprowadzki była praca jaką dostałam w jego mieście. Mieszkaliśmy 70 km od siebie, więc gdy dostałam pracę nie wachałam się ani chwili, nie łatwo o pracę w moim zawodzie, szczególnie w takiej mieścinie. Uznałam to za przeznaczenie bo w tydzień po złożeniu papierów dostałam pracę. Sama mieszkałam w dużym mieście, gdzie jest mnóstwo szpitali i niestety na pracę czekałam półtora roku po zdaniu dyplomu. Ostatnio byliśmy na pierwszych naukach i dopiero wtedy uświadomił nam ksiądz, że wspólne mieszkanie przed ślubem kościół uważa za grzech. Nie wiem co mam teraz zrobić. Przy spisywaniu protokołu ani przy spowiedzi nie mam zamiaru kłamać. Jak to powiedzieć ? Czy może ksiądz odmówić nam ślubu? Wiem, że bez rumieńców się nie obejdzie. Pomóżcie!
|
N cze 04, 2006 20:32 |
|
|
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
1. Ślubu nie odmówi, spokojnie.
2. Jeśli dobrze rozumiem - mieszkasz z narzeczonym i jego rodzicami, a nie z samym narzeczonym, w oddzielnym mieszkaniu, i rozumiem, że nie współżyjecie, bo wtedy problemem byłoby współżycie, nie samo mieszkanie?
Stanowisko Kościoła w tej sprawie wynika z dwóch problemów:
a) narażania się na grzech;
b) zgorszenia.
Jeśli w tym samym mieszkaniu mieszkają rodzice, to problemu zgorszenia zasadniczo nie widzę. Chyba, że żyjecie jak małżeństwo i tak to wygląda "na zewnątrz"...
Kwestię narażania się na grzech rozstrzygnij sama (czym innym byłoby nocowanie w jednym łóżku, czym innym mieszkanie w oddzielnych pokojach)...
A najlepiej powiedzieć o całej sytuacji w czasie spowiedzi i rozstrzygnąć to ze spowiednikiem.
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
N cze 04, 2006 20:42 |
|
|
borsukowa
Dołączył(a): N cze 04, 2006 18:11 Posty: 3
|
Mieszkamy w jednym pokoju z Babcią i rodzicami za ścianą. Współżyliśmy ze sobą na początku znajomości. Pokusa nie do odparcia Teraz oboje jesteśmy ciągle zmęczeni pracą i dojazdami do niej, a poza tym intrygują nas inne sprawy - praca i nieustające przygotowania do ślubu, pasje życiowe. Oprócz zwykłego okazywania sobie uczuć nie prowokujemy sie nawzajem. Odstawiłam tabletki, brałam je ze względów zdrowotnych, ale po pewnym czasie 6 miesięcy stosowania miałam ciągłe nudności i brak łaknienia. Zdawałam sobie również sprawę z faktu,że to iż biorę tabletki "pozwala nam wodzenie na pokuszenie i uleganie tej pokusie. Nie jestem doskonała, chciałabym mieć spokój sumienia. NIe potrafie cofnąć tego co zaszło za daleko. Jak naprawić błąd? Czy jeszcze można coś tu naprawić
|
N cze 04, 2006 21:15 |
|
|
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Naprawić w sensie cofnięcia czasu się nie da. Naprawić w sensie spowiedzi bez specjalnego problemu chyba? Zwłaszcza skoro w tej chwili nie współżyjecie?
Bo naprawdę - w samym mieszkaniu w jednym pokoju z narzeczonym i jego babcią nie widzę nic złego... Babcia jako "przyzwoitka" chyba wystarczy? Zwłaszcza że chyba otoczenie wie, że w mieszkaniu dwupokojowym mieszka trzypokoleniowa rodzina, zatem stopień zagęszczenia jest spory?
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
N cze 04, 2006 21:20 |
|
|
borsukowa
Dołączył(a): N cze 04, 2006 18:11 Posty: 3
|
MIeszkamy z Babcią, Rodzicami i psem w trzypokojowym domu (pies w budzie):D hehe, a jeśli chodzi o otoczenie, to nie widzą oni problemu, przynajmniej nie usłyszeliśmy nic co by powodowało rumieńce. Są nastawieni przyjaźnie. Zresztą oni nie wytykają komuś źdźbła, bo mogli by się dowiedzieć o belce jaka w ich oczach spoczywa. Tutaj większość młodych małżeństw pobrała się ze względu na ciąże-z tego co mi wiadomo. Ja w ciąży nie jestem. I we wsi spotykamy się z sympatią ludzi. Nota bene babcia jest jedną z wiekszych plotkar <heh> i jakby się coś ludziom nie podobało to bym wiedziała pierwsza.
|
Pn cze 05, 2006 8:31 |
|
|
|
|
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Normalny ksiądz nie powinien ze ślubem robić problemu - do spowiedzi pójdziecie.
Powiem tylko tyle - zawsze mogą się znaleźć złośliwcy, którzy będą coś spekulowali - np. że Wasze mieszkanie z babcią "sieje zgroszenie"
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Pn cze 05, 2006 16:58 |
|
|
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Moja koleżanka przez dwa lata przed ślubem mieszkała z narzeczonym. Tylko mieszkała (czyt. nie spała z nim), w dwupokojowym mieszkaniu. powodem tego była, oczywiście, sytuacja materialna. Kiedy pierwszy raz powiedziała o tym w czasie spowiedzi (to jakoś tak wynikło, że ksiądz ją zapytał, sama z siebie tego nie powiedziała, bo gdzie tu grzech?), dowiedziała się, że rozgrzeszenie dostanie dopiero przed ślubem.
Zapytała wprost, czy gdyby nie mieszkali razem, a sypiali ze sobą nawet codziennie, i gdyby mówiła o tym w czasie każdej spowiedzi, tym samym dawałaby do zrozumienia, że żałuje tego (oficjalnie), czy wtedy dostawałaby za każdym razem rozgrzeszenie? Odpowiedź brzmiała "Tak". No to jaki sens jest walczyć z pokusą, jeżeli rozgrzeszenia i tak się nie dostanie?
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
So wrz 23, 2006 12:26 |
|
|
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
Widzisz, ona od początku nie zakładała chęci poprawy. Ksiądz ma ograniczone możliwości wyczytania intencji penitenta i trudno mu zakładać, że jeśli ktoś twierdzi, że żałuje [i nie ma widocznych oznak, że nie], to mówi nieprawdę. Za to skoro ta koleżanka nie zamierzała tego zmienić, to sprawa była jaśniejsza.
Poczytaj ten wątek, tam sporo osób sporo się napisało
viewtopic.php?t=7411
_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
So wrz 23, 2006 16:07 |
|
|
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Ech, a ja chciałam "po bożemu", nawet wyszukiwarki użyłam, żeby umieścić posta w najbardziej stosownym dla niega wątku.
Przeniosłam tam swojego posta.
Mnie się wydaję, że po prostu do wspólnego mieszkania z góry jest przypisany grzech, a tymczasem każda z sytuacja jest inna
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
So wrz 23, 2006 19:45 |
|
|
Bob421
Dołączył(a): Wt sty 03, 2006 19:44 Posty: 190
|
Kropka, ale przyznasz, ze wspólne mieszkanie bez żadnej ciotki przyzwoitki, a nawet i z nią przed ślubem, może kusić do grzechu
|
N wrz 24, 2006 19:49 |
|
|
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
No pewnie, że może kusić. Ale czy pokusa jest równoznaczna z grzechem?? Ale jeżeli ktoś decyduje sie na wspólne zamieszkanie i nie sypianie ze sobą (zdecydowanie najczęściej z przyczyn ekonomicznych), to znaczy, że walczy z pokusą, prawda? Tymczasem Kościół, zamiast pomóc takim osobom, także w walce z ta pokusą (Eucharystia ma nas także umacniać, prawda?), zamyka im droge do sakramentów
Więc Kościołowi, tak na dobrą sprawę, jest wszysko jedno, czy grzeszą, czy opierają sie pokusie.
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
N wrz 24, 2006 20:51 |
|
|
Bob421
Dołączył(a): Wt sty 03, 2006 19:44 Posty: 190
|
Ale jakby takie osoby mieszkały sobie załóżmy z rodzicami dorzucając się do czynszu i opłat, to ekonomicznie wyszło by na to samo co nie?? I pokusy by nie było...
|
Pn wrz 25, 2006 18:31 |
|
|
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Bob421 napisał(a): Ale jakby takie osoby mieszkały sobie załóżmy z rodzicami dorzucając się do czynszu i opłat, to ekonomicznie wyszło by na to samo co nie?? I pokusy by nie było...
Nie jestem pewna czy tak ekonomicznie, bo dojezdżali by codziennie ponad 100 km na studia. Mówię od razu, miejsc w akademiku nie dostali. Gdyby mogli mieszkać z rodzicami, to zapewniam Cię, że na 100 % nie zdecydowaliby sie na takie rozwiązanie, które było dla nich bardzo trudne. Obydwoje sa osobami głęboko wierzącymi i niemożność (niezrozumiała niemożność) przystępowania do Komuniii przez dwa lata była dla nich dramatem.
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Pn wrz 25, 2006 20:45 |
|
|
Baxi86
Dołączył(a): Cz wrz 21, 2006 15:38 Posty: 36
|
Osoboscie uwazam ze kosciol w tej sprawie nie ma absolutnie racji!!
w kacu potrzbne jest poznanie sie!!
potem nazekaja ze sa tak liczne rozwody
nie mowie ze jestem za sex..........
Oczywiscie sa to tylko moje przemyslenia z ktorymi nawet nie powinnas sie zgadzac
_________________ Zapraszam takze na nowe forum:
http://techwet.mojeforum.net/
FORUM DLA LUDZI MYSLACYCH
|
Wt wrz 26, 2006 12:26 |
|
|
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Najwięcej rozwodów jest w krajach najbardziej zsekularyzowanych.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
"Inter faeces et urinam nascimur".
|
Wt wrz 26, 2006 12:37 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|