Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr sie 06, 2025 14:55



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 563 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13 ... 38  Następna strona
 Święci o Matce Bożej 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
o. Thomas Philippe OP (1905-1993)


Światło całkowicie wewnętrzne

Dzień Ofiarowania to pierwsze przyjście Syna Bożego do Świątyni Jerozolimskiej. I wtedy dochodzi do spotkania z Symeonem i Anną, wydawałoby się przez przypadkowy zbieg okoliczności. Poruszające jest to, że Duch Święty, w swej boskiej sztuce, często posługuje się tym, co wygląda na przypadkowe, a nie tym, co jest drobiazgowo zaplanowane z góry. Ojciec Dehau na przykład, gdy prowadził rekolekcje, prosił, by wszystko nie było zbyt zorganizowane: zazdrośnie czuwał nad tym, by pozostawiać trochę wolnego czasu pomiędzy ćwiczeniami, by Duch Święty miał wolność w działaniu, by zbyt surowy regulamin Mu w tym nie przeszkadzał.

Ewangelia mówi nam, że Symeon przyszedł do Świątyni "za natchnieniem Ducha" (por. Łk 2,27). Wydaje się, że nie jest kapłanem, a prorokini Anna chyba też nie pełni żadnej funkcji publicznej. Ewangelia podkreśla, że jedno i drugie jest zaawansowane w latach, precyzuje nawet, że Anna liczy osiemdziesiąt cztery lata: jest więc jeszcze starsza niż stara kuzynka Elżbieta! I z tego powodu maleńki Jezus chce im się ofiarować, objawić się im, wprowadzić ich również do Świętej Rodziny.

W tej tajemnicy obecny jest ten sam duch co w innych tajemnicach radosnych: światło całkowicie wewnętrzne uprzedza Symeona o obecności Syna Bożego, nie zaś wielka teofania z ukazującymi się aniołami... Służą mu w rozpoznaniu objawienia właśnie znaki ubóstwa i małości: Maleństwo przyniesione przez zupełnie jeszcze młodziutką matkę, Józef tak cichy i pokorny, ich drobna ofiara, która nie zwraca niczyjej uwagi. Duch Święty tworzy tę jedność, posługuje się ubóstwem i delikatnością tego Maleństwa, by poruszyć serce i ducha Symeona. Być może Jezus uśmiecha się do niego, ale jeszcze pewniej łzy płynące z Jego oczu objawiają starcowi, że to dziecko, ta tak mało znacząca osoba, tak niewielka, że musi być przyniesiona przez rodzinę, jest "zbawieniem Izraela" i "światłem na oświecenie pogan"...


Starzec Symeon od razu zostaje zaproszony do tej Rodziny, podobnie jak wcześniej pasterze. Bierze Jezusa w ramiona. Nie wystarczy mu patrzenie na Niego, chce wziąć Go w objęcia, przeżyć moment serce w serce. Ewangelia pisze, że Symeon Go błogosławił: rozpoznał swego Boga, ale czuł, że Duch Święty prosi, by Go pobłogosławił. Jest w tym wielka tajemnica. Następnie zwrócił się do Maryi. Józef był tuż obok, ale dla niego nie miał szczególnego słowa. Symeon zwiastuje Maryi, że to dziecko będzie "znakiem, któremu sprzeciwiać się będą", nie tylko przeszkodą. Jest wielka różnica między przeszkodą a sprzeciwem: przeszkoda dotyczy dwóch rzeczywistości tego samego rodzaju, podczas gdy w sprzeciwie opozycja jest całkowita: być albo nie być; miłość albo rozłąka.


Obrazek

Rola starszych

Po ubogich i małych, pierwszymi, których Jezus spotyka w Świątyni, wśród tych, którzy mają do odegrania jakąś rolę w narodzie żydowskim, nie będą ani królowie, ani ich przedstawiciele, ani nawet kapłani, tym bardziej nie uczeni w Piśmie Jezus spotka się z nimi dużo później ale starsi. W tajemnicy Ofiarowania rola starszych, która w Starym Testamencie jest bardzo ważna, zostaje zarazem podtrzymana i odnowiona. Kantyk Symeona jest obok Magnificat Maryi i Benedictus Zachariasza wielką pieśnią stale obecną w liturgii godzin Kościoła; uczy nas on modlitwy wieczornej i pokazuje na czym powinna polegać rola starszego.

Starszy powinien być świadkiem wiary, tym kto uchronił wiarę pomimo wszystkich przeciwności. W czasach gdy Jezus przychodzi na ziemię nie ma już w Izraelu proroków, ale jest jeszcze trochę wiernych starców. Żyje jeszcze kilka osób głęboko wierzących i odrzucających jakiekolwiek kompromisy. Symeon i Anna do nich należą. W jeszcze większym stopniu starszy jest świadkiem nadziei. Starszy nie powinien być nieustannie wpatrzony w przeszłość, mówić: "Za moich czasów...", ale raczej być tym, kto jak Symeon oczekuje nadchodzącego zbawienia i pomaga czekać; tym wreszcie, który umie odejść, gdy to zbawienie nadchodzi. "Teraz możesz mnie zabrać, moja rola skończona". Chętnie pozostawia miejsce, i tym samym w większym stopniu odgrywa rolę w historii zbawienia, ponieważ historia zbawienia, odkąd Jezus przyszedł na ziemię, nie wypiera się swych początków, ale cała jest skierowana ku przyszłości, ku przyjściu Jezusa w chwale. Chrześcijanin powinien patrzeć naprzód, wie on, że nadzieja, nawet ta ziemska (nie tylko nadzieja życia wiecznego, ale nadzieja w czasie, nadzieja dla świata, dla rodziny ludzkiej), kieruje go ku przyszłości. Widać jak wszystko to, co było dopiero w zarodku u Symeona i Anny zostaje potwierdzone. Tradycja nabiera nowego znaczenia. Rolą starszych jest zachowanie tradycji, muszą jednak zaakceptować zmiany w duchowości: pozostawać wierni temu wszystkiemu, co było dobre w przeszłości, ale z jeszcze większą siłą patrzeć w przyszłość.

Czy myślicie, że gdy Symeon głosi Maryi, że jej serce przeniknie miecz, Ona zamyka się w sobie, że znów pojawia się w Niej lęk, że Ją opanowuje? Znaczyłoby to nie znać uczuć Maryi i tej wielkiej tajemnicy, która sprawia, że w życiu duchowym zapowiedź krzyża umacnia nadzieję a nie ją osłabia. Widać to wyraźnie przy okazji obłóczyn albo ślubów zakonnych: często księża czują wówczas, że powinni mówić o krzyżu Jezusa, gdyż wiedzą, że jest to serce każdego prawdziwego powołania.

Maryja Panna odeszła z nową siłą, umocniona w swej nadziei tymi tak twardymi słowami Symeona. Bóg zechciał posłużyć się biednym starcem Symeonem i starą prorokinią Anną, by umocnić jej wiarę i nadzieję. Tych dwoje starych ludzi odgrywa istotną rolę na jej drodze.


źródło:
Thomas Philippe OP
MĄDROŚĆ RÓŻAŃCA
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/M/MR ... ca_00.html

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Cz paź 12, 2006 10:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
o. Thomas Philippe OP (1905-1993)

Odnalezienie Jezusa w Świątyni

Wszystkie te wydarzenie wczesnego dzieciństwa Jezusa były prawdziwym Zesłaniem Ducha Świętego dla sporej liczby ludzi: Ewangelia mówi nam np., że pasterze "opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu". Wydarzenie nie przeszło całkiem niezauważone. A jednocześnie potrzeba, według planów Bożych, by wszystko, dzięki ucieczce do Egiptu, odeszło w cień. Gdy Święta Rodzina powraca do Nazaretu, znów żyje ukryta, w prostocie. Po najwcześniejszym dzieciństwie, mistycznym i proroczym, Jezus przeżywa swe dzieciństwo w sposób całkowicie ukryty.

Wydarzenie zwane odnalezieniem w Świątyni, ostatnia z tajemnic radosnych, ma miejsce w tym okresie życia zupełnie zwyczajnego. Łukasz pisze, że Jezus "wzrastał w mądrości": teraz nadeszła godzina, by spotkał już nie tyle biednych czy starszych ludu, ale uczonych w Piśmie. I uczeni okazują się oczarowani, gdy słyszą, jak On mówi: wypełnia Go Duch Święty! Są "zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami" (Łk 2,47). Maryja i Józef tymczasem lękają się i niepokoją, ponieważ Jezus nie uprzedził ich, że zostaje w Jerozolimie. Oczywiście jasno widać, że Maryja i Józef nie są w żadnym wypadku zaborczy, gdyż cały dzień drogi idą bez Niego, sądząc, że jest wśród krewnych i znajomych. Ale jakże cierpieli, "gdy Go nie znaleźli" i "wrócili do Jerozolimy szukając Go" (Łk 2,45).

Trzeba dostrzec, że Tym, który cierpi najbardziej jest Jezus, gdyż wie, że pogrąża Maryję i Józefa w niepokoju zostając w Jerozolimie bez uprzedzenia, podczas gdy prościej byłoby powiedzieć im: "Zostanę kilka dni, nie niepokójcie się"... Łukasz relacjonuje ustami Maryi, że Ona i Józef szukali Go "z bólem serca"... Józef wyraźnie ma poczucie, że do niego należy, by ustrzec Jezusa; wydaje się, że nie przeważa u niego świadomość mistyczna, lecz zwykła ludzka ostrożność. Poznał wszak gniew Heroda; Herod już umarł, ale Józef może się obawiać, że teraz z kolei uczeni w Piśmie zastawią pułapkę na Jezusa... Cierpi zadając sobie pytanie, czy był wierny w swej misji opiekuna.

Maryja podziela ból Józefa, ale cierpi jeszcze głębiej, gdyż czuje, że nadal ogromnie potrzebuje obecności Jezusa, że On jeszcze nie dokończył swego dzieła gdy chodzi o Nią... Nie jest gotowa Go zostawić, czuje wyraźnie, że czas życia ukrytego jeszcze się nie zakończył.


Kiedy w końcu spotykają Jezusa w Świątyni, to Maryja, a nie Józef kieruje do Niego słowa: "Synu, czemuś nam to uczynił". Widać tu niezrozumienie, jakieś "dlaczego", na które Jezus odpowiada jedynie innym "dlaczego": "Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?" (Łk 2,49). Jezus się nie tłumaczy, chociaż Łukasz pisze, że oni "nie zrozumieli tego, co im powiedział". Czymś niezwykłym jest to niezrozumienie, które Bóg dopuścił między Jezusem a Jego rodzicami, tak samo jak niezwykłe jest późniejsze poddanie Jezusa: "poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu i był im poddany". To wielka tajemnica. W każdej rodzinie chrześcijańskiej i w każdej wspólnocie chrześcijańskiej trzeba czasem umieć trwać chociaż nie rozumiemy postaw czy słów innych ludzi, trwać w ciszy, odnajdując jedność w ciszy: "A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu" (Łk 2,50-51).


źródło:
Thomas Philippe OP
MĄDROŚĆ RÓŻAŃCA
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/M/MR ... ca_00.html

Obrazek

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Pt paź 13, 2006 13:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
bł. Jakub Alberione (1884 – 1971)

Zbliżać się do Maryi to przybliżać się do Jezusa.

Kto należy do Maryi, tego Ona formuje, umacnia i przygotowuje do realizacji dwóch zadań: uświęcenia siebie i do utwierdzenia innych w świętości.

Bądźcie powiernikami Jezusa – Hostii, słuchającymi każdego Jego słowa i medytującymi później to słowo w waszych sercach, tak jak to czyniła Maryja.

Maryja otrzymała ten szczególny dar, że sam Bóg Ją kształtował, aby stała się osobą doskonałą pod każdym względem, aby stała się Jego arcydziełem. Duch Święty kształtował Jej umysł i Jej serce, a Ona ze swej strony odpowiadała na każde poruszenie łaski jak najpilniejsza i najwierniejsza Uczennica. Z Nią lżejszy jest trud wzrastania w łasce. Wystarczy wezwać Ją, a natychmiast wróci pogoda ducha, szatan się oddali, przyjdzie odwaga, w sercu na nowo rozbłyśnie entuzjazm.


Obrazek

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Pt paź 13, 2006 16:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
św. Alojzy Orione (1872 - 1940)

Pierwszą wielką Matką jest Matka Najświętsza!
Drugą Matką jest Święty Kościół!
Trzecią, małą ale również wielką matką jest nasze Zgromadzenie!

Przynależcie wszyscy do Matki Najświętszej, bądźcie wszyscy rzeczą Kościoła! Kochajcie bardzo Pana, miejcie kult do Matki Najświętszej, unikajcie za wszelką cenę, za cenę jakiejkolwiek ofiary, grzechu, każdego grzechu.

Jeśli czasami czujemy się słabi, powierzajmy się Panu i Matce Najświętszej.


Źródło:
http://www.wsdorione.pl/index.php?site= ... =20&did=40

Obrazek

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


So paź 14, 2006 17:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
św. Gweryk z Igny (+1157)

Kazanie świętego Gweryka, opata
(Kazanie 1 na Wniebowzięcie N.M.P.)


Maryja jest Matką Chrystusa i Matką chrześcijan


Maryja jest Matką. Jednorodzony Syn Boży jest także jedynym Jej synem. Ona także jest jedyną Matką Dziewicą. Ta, która dostąpiła zaszczytu Bożego macierzyństwa, obejmuje w nim i wszystkich członków swojego jedynego Syna: staje się matką dla wszystkich, w których Chrystus się ukształtował lub ukształtuje.

Ewa okazała się nie tyle matką ile raczej macochą, bo swoim dzieciom przekazała wyrok śmierci zamiast początków światłości. Była nazwana "matką wszystkich żyjących", a stała się raczej zabójczynią żyjących, rodzicielką śmiertelnych, bo życie przez nią przekazywane niosło zaczyn śmierci. Nie sprawdziło się na niej jej imię. Ale Matką wszystkich ponownie do życia powołanych jest Maryja, bo jest Matką Żyjącego, którym żyją wszyscy żyjący. Maryja, obraz Kościoła, który daje życie.

Szczęśliwa Matka Chrystusa, bo wie, że przez Niego staje się matką chrześcijan i jak matka troszczy się o nich, i obdarza ich macierzyńskim uczuciem.

Jeśli Paweł, sługa Chrystusa, swoimi zabiegami i gorliwością ponownie rodzi tych, których nazywa swoimi dziećmi, "aż Chrystus będzie w nich ukształtowany", to cóż powiemy o Matce Chrystusa? Apostoł ich rodził głosząc słowo prawdy, które ich odradzało. A Maryja jakże pełniej i święciej, wydając na świat Tego, który jest Słowem Boga. Chwalę u Pawła posługiwanie słowa, ale bardziej jeszcze podziwiam i czczę w Maryi tajemnicę Jej Macierzyństwa.

W Maryi jej dzieci widzą swoją matkę i z pełnym zaufaniem uciekają się do Niej w swoich potrzebach i trudnościach tak właśnie, jak czynią małe dzieci, które się tulą do swojej matki. Sądzę, że tak spełnia się obietnica dana przez proroka: "mieszkać będą w tobie twoi synowie". Ale należy zauważyć, że powyższe proroctwo odnosi się przede wszystkim do Kościoła.

Przebywamy już obecnie pod opieką Matki Najwyższego tak jak w cieniu skrzydeł, a kiedyś będziemy z Nią w chwale tak jak dzieci w ramionach matki. Wtedy radosnym głosem będziemy sławić naszą Matkę: "weselą się wszyscy, którzy mieszkanie mają u ciebie", święta Boża Rodzicielko
.

źródło:
http://www.brewiarz.katolik.pl/index.php3

Obrazek

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Pn paź 16, 2006 9:55
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
sługa Boży Jan Paweł II (1920-2005)

ENCYKLIKA EVANGELIUM VITAE
do biskupów,
do kapłanów i diakonów,
do zakonników i zakonnic,
do katolików świeckich
oraz
Do wszystkich ludzi dobrej woli
o wartości i nienaruszalności
życia ludzkiego, fragment


Zakończenie
102. Na końcu tej Encykliki kierujemy spojrzenie ku Jezusowi, „Dziecięciu narodzonemu dla nas” (por. Iz 9, 5), aby kontemplować w Nim „Życie”, które „objawiło się” (1 J 1, 2). W tajemnicy tych narodzin Bóg spotyka się z człowiekiem i rozpoczyna się wędrówka Syna Bożego po ziemi — wędrówka, której uwieńczeniem będzie dar z życia złożony na krzyżu: przez swoją śmierć On zwycięży śmierć i stanie się dla całej ludzkości początkiem nowego życia.

Tą, która przyjęła „Życie” w imieniu wszystkich i ku pożytkowi wszystkich, była Maryja, Dziewica-Matka. Jest Ona zatem bardzo ściśle i osobiście związana z Ewangelią życia. Przyzwolenie Maryi, wyrażone w momencie Zwiastowania i Jej macierzyństwo, znajdują się u samego źródła tajemnicy życia, które Chrystus przyniósł ludziom (por. J 10, 10). Poprzez Jej zgodę na przyjęcie Słowa, które stało się ciałem i opiekę nad Jego życiem, życie człowieka zostało uwolnione od wyroku ostatecznej i wiecznej śmierci.

Dlatego Maryja „jest Matką wszystkich, którzy odradzają się do życia, tak jak Kościół, którego Ona jest wzorem. Jest Matką tego życia, z którego wszyscy żyją. Rodząc życie, niejako odrodziła tych, którzy tym życiem mieli żyć”138.

Kontemplując macierzyństwo Maryi, Kościół odkrywa sens własnego macierzyństwa i sposób, w jaki ma je wyrażać. Zarazem macierzyńskie doświadczenie Kościoła odsłania najgłębszą perspektywę, w której można zrozumieć doświadczenie Maryi jako niezrównanego wzoru przyjścia życia i opieki nad nim.


„Wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce” (ap 12, 1): macierzyństwo Maryi i Kościoła

103. Wzajemna więź między tajemnicą Kościoła a Maryją ujawnia się wyraziście w „wielkim znaku” opisanym w Apokalipsie: „Wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na głowie wieniec z gwiazd dwunastu” (12, 1). W tym znaku Kościół dostrzega obraz własnej tajemnicy: choć jest zanurzony w historii, ma świadomość, że ją przekracza, jako że stanowi na ziemi „zalążek oraz zaczątek” Królestwa Bożego139. Pełne i wzorcowe wypełnienie tej tajemnicy Kościół odnajduje w Maryi. To Ona jest ową niewiastą pełną chwały, w której zamysł Boży mógł się wypełnić w sposób najdoskonalszy.

„Niewiasta obleczona w słońce” — czytamy w Księdze Apokalipsy — „była brzemienna” (por. 12, 2). Kościół jest w pełni świadom, że nosi w sobie Zbawiciela świata, Chrystusa Pana, i że jest powołany, aby dawać Go światu, odradzając ludzi do życia Bożego. Nie może jednak zapominać, że ta jego misja stała się możliwa dzięki macierzyństwu Maryi, która poczęła i wydała na świat Tego, który jest „Bogiem z Boga”; „Bogiem prawdziwym z Boga prawdziwego”. Maryja jest prawdziwie Matką Boga, Theotókos, której macierzyństwo nadaje najwyższą godność powołaniu do macierzyństwa, wpisanemu przez Boga w życie każdej kobiety. Tym samym Maryja staje się wzorem dla Kościoła, powołanego, aby być „nową Ewą”, matką wierzących, matką „żyjących” (por. Rdz 3, 20).

To duchowe macierzyństwo Kościoła nie urzeczywistnia się inaczej — i także tego Kościół jest świadom — jak tylko pośród „bólu i męki rodzenia” (Ap 12, 2), to znaczy w nieustannym zmaganiu z mocami zła, które nadal przenikają świat i oddziałują na ludzkie serca, stawiając opór Chrystusowi: „W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemnościach świeci i ciemność jej nie ogarnęła” (J 1, 4-5).

Podobnie jak Kościół, także Maryja musiała przeżywać swoje macierzyństwo pod znakiem cierpienia: „Oto Ten przeznaczony jest (...) na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2, 34-35). Te słowa, które na samym początku ziemskiej egzystencji Zbawiciela Symeon kieruje do Maryi, stanowią zwięzłą zapowiedź odrzucenia Jezusa, a wraz z Nim także Maryi, które sięgnie szczytu na Kalwarii. Stojąc „obok krzyża Jezusowego” (J 19, 25) Maryja uczestniczy w darze, jaki Jej Syn składa z samego siebie: ofiarowuje nam Jezusa, daje Go, rodzi Go ostatecznie dla nas. Jej „tak”, wypowiedziane w dniu Zwiastowania, dojrzewa w pełni w dniu Krzyża, gdy dla Maryi nadchodzi czas, kiedy ma przyjąć i zrodzić jako syna każdego człowieka, który stał się uczniem, przelewając na niego odkupieńczą miłość Syna: „Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: "Niewiasto, oto syn Twój"” (J 19, 26).


„I stanął smok przed mającą rodzić Niewiastą, ażeby skoro porodzi, pożreć jej dziecię” (ap 12, 4): życie zagrożone przez moce zła

104. W Księdze Apokalipsy obok „wielkiego znaku” niewiasty (por. 12, 1), pojawia się „inny znak” (...) na niebie: „wielki Smok barwy ognia” (12, 3), symbolizujący Szatana, uosobioną potęgę zła, a zarazem wszystkie moce zła, które działają w historii i przeciwstawiają się misji Kościoła.

Maryja i tu oświeca Wspólnotę Wierzących: wrogość potęgi zła objawia się bowiem jako uporczywy sprzeciw, który zanim dotknie uczniów Chrystusa, zwraca się przeciw Jego Matce. Aby uchronić życie Syna przed tymi, którzy się Go boją, gdyż widzą w Nim niebezpieczeństwo i zagrożenie dla siebie, Maryja musi uciekać z Józefem i Dziecięciem do Egiptu (por. Mt 2, 13-15).

W ten sposób Maryja pomaga Kościołowi uświadomić sobie, że życie znajduje się zawsze w centrum wielkiego zmagania między dobrem a złem, między światłem a ciemnością. „Nowo narodzone dziecię” (por. Ap 12, 4), które Smok chce pożreć, jest figurą Chrystusa zrodzonego przez Maryję, „gdy nadeszła pełnia czasu” (por. Ga 4, 4), którego Kościół musi nieustannie nieść ludziom w różnych epokach dziejów. Ale w pewien sposób jest także figurą każdego człowieka, każdego dziecka, zwłaszcza zaś każdej istoty słabej i zagrożonej, ponieważ — jak przypomina nam Sobór Watykański II — „Syn Boży przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem”140. Właśnie w „ciele” każdego człowieka Chrystus nieustannie objawia się i ustanawia komunię z nami, tak że odrzucenie życia człowieka, dokonywane w różnych formach, jest w istocie odrzuceniem Chrystusa. Taka jest właśnie ta fascynująca, a zarazem wymagająca prawda, którą objawia nam Chrystus i którą Jego Kościół niestrudzenie głosi: „Kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18, 5). „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednym z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40).


„A śmierci już odtąd nie będzie” (Ap 21, 4): blask zmartwychwstania

105. Zwiastowanie przyniesione Maryi przez anioła rozpoczyna się i kończy słowami budzącymi otuchę: „Nie bój się, Maryjo” i „dla Boga (...) nie ma nic niemożliwego” (Łk 1, 30. 37). Istotnie, dziewicza Matka w całym swoim życiu zachowuje pewność, że Bóg jest blisko Niej i wspomaga Ją swą troskliwą dobrocią. To samo można powiedzieć o Kościele, który znajduje „schronienie” (por. Ap 12, 6) na pustyni — w miejscu, gdzie Bóg poddaje swój lud próbie, ale także objawia nam swą miłość (por. Oz 2, 16). Maryja jest żywym słowem pocieszenia dla Kościoła zmagającego się ze śmiercią. Ukazując nam Syna, zapewnia nas, że w Nim moce śmierci już zostały pokonane: „Śmierć zwarła się z życiem i w boju, o dziwy, choć poległ Wódz życia, króluje dziś żywy”141.

Baranek złożony w ofierze żyje ze znamionami męki w blasku zmartwychwstania. Tylko On jeden panuje nad wszystkimi wydarzeniami historii: łamie jej „pieczęcie” (por. Ap 5, 1-10) i utwierdza — w czasie i poza czasem — władzę życia nad śmiercią. W „nowym Jeruzalem”, to znaczy w nowym świecie, ku któremu zmierzają dzieje ludzkości, „śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku ni trudu już [odtąd] nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły” (Ap 21, 4).

Podążając z ufnością do „nowego nieba i nowej ziemi” (por. Ap 21, 1) jako lud pielgrzymujący, lud życia i dla życia, kierujemy ufne spojrzenie ku Tej, która jest dla nas znakiem „pewnej nadziei i pociechy”142.

O Maryjo,
jutrzenko nowego świata,
Matko żyjących,
Tobie zawierzamy sprawę życia:
spójrz, o Matko, na niezliczone rzesze
dzieci, którym nie pozwala się przyjść na świat,
ubogich, którzy zmagają się z trudnościami życia,
mężczyzn i kobiet — ofiary nieludzkiej przemocy,
starców i chorych zabitych przez obojętność
albo fałszywą litość.
Spraw, aby wszyscy wierzący w Twojego Syna
potrafili otwarcie i z miłością głosić
ludziom naszej epoki
Ewangelię życia.
Wyjednaj im łaskę przyjęcia jej
jako zawsze nowego daru,
radość wysławiania jej z wdzięcznością
w całym życiu
oraz odwagę czynnego i wytrwałego
świadczenia o niej,
aby mogli budować,
wraz z wszystkimi ludźmi dobrej woli,
cywilizację prawdy i miłości
na cześć i chwałę Boga Stwórcy,
który miłuje życie.


W Rzymie, u Św. Piotra, dnia 25 marca 1995, w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, w siedemnastym roku mego Pontyfikatu.
Jan Paweł II, papież


138 - BŁ. GUERYK Z IGNY, In Assumptione B. Mariae, Sermo I, 2: PL 85, 188.
139 - SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Kościele Lumen gentium, 5.
140 - Konst. duszp. o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, 22.
141 - Mszał Rzymski, Sekwencja na Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego.
142 -SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Kościele Lumen gentium, 68.

źródło:
http://www.opoka.org.pl/nauczanie/papie ... kliki.html

Obrazek

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Wt paź 17, 2006 8:56
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
Homilia św. Bedy Czcigodnego (+735), kapłana
(Ks. 1, 4)

Maryja wielbi Pana

"Wielbi dusza moja Pana i raduje się mój duch w Bogu, Zbawcy moim". W tych słowach Maryja wyznaje łaski, które Jej tylko zostały dane, a także i wszystkie dobrodziejstwa, których Bóg nigdy nie przestaje udzielać ludziom.

Ten wielbi Pana, kto ze wszystkich sił swojej duszy wysławia Go i Jemu służy, a zachowując przykazania Boże dowodzi, iż nieustannie rozważa o potędze Jego majestatu. Raduje się w Bogu Zbawcy duch, którego pociąga jedynie pamięć o Stwórcy - nadziei wiecznego zbawienia. Słowa owego hymnu przystoją wszystkim sprawiedliwym, najsłuszniej jednak brzmią one na ustach Bogurodzicy, która z powodu łaski tylko Jej danej, płonęła miłością ku Temu, którego poczęła w swoim ciele.

I słusznie radowała się Maryja w Jezusie, zbawieniu swoim, radością większą niż radość świętych: wiedziała Ona, że Ten, który jest przyczyną wiecznego zbawienia, narodzi się w czasie z Jej łona, prawdziwie w jednej i tej samej osobie Jej Syn i Jej Pan.

"Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Święte jest Jego imię". Całą swoją wielkość przypisuje nie swoim zasługom, lecz łasce Tego, który jedyny jest prawdziwie wszechmocnym i wielkim. On ze swoich wiernych, małych i słabych, zwykł czynić ludzi mocnych i wielkich. Dobrze też mówi, że "święte jest Jego imię". Wszystkich słuchających i wszystkich, do których dotrą te słowa, poucza i przypomina, aby co prędzej uwierzyli i wzywali tego imienia i dostąpili udziału w wiekuistej świętości i jedynym zbawieniu. Bo jest napisane: "Każdy, który wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony". A to jest właśnie imię, o którym powiedziano: "I raduje się mój duch w Bogu, Zbawcy moim".

A więc pożyteczny to i zbawienny zwyczaj zaistniały w Kościele, aby codziennie wszyscy śpiewali ten hymn podczas wieczornej modlitwy pochwalnej. W ten sposób owo częstsze wspomnienie Wcielenia Pańskiego rozpala w duszach wiernych pobożne uczucia, a przykład Bogurodzicy wzmacnia ich wciąż od nowa w dobrych postanowieniach. I nie bez powodu śpiewa się ten hymn w porze wieczornej; albowiem, gdy już się zbliża czas spoczynku, nasz umysł, znużony minionym dniem i rozproszony jego licznymi troskami, może wtedy skupić się i zjednoczyć w sobie.


źródło:
http://www.brewiarz.katolik.pl/index.php3

Obrazek

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Wt paź 17, 2006 21:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
Z pism św. Jana Bosko (1815 - 1888), kapłana
(Meraviglie della Madre di Dio invocata
sotto il titolo di Maria Ausiliatrice,
Torino 1868, c. II et praef., pp. 25-28 et 5-8]


Maryja została ustanowiona przez Boga
Wspomożycielką ludu chrześcijańskiego



Kiedy święta Elżbieta ujrzała Najświętszą Dziewicę wchodzącą do swojego domu, została napełniona Duchem Świętym do tego stopnia, że natchniona zaczęła prorokować: "Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony owoc Twojego łona". Tymi słowami Duch Święty pouczył, że Najświętsza Dziewica, obdarzona łaskami z nieba, została wybrana, aby ludzkości znowu przynieść to błogosławieństwo, które zostało utracone przez Ewę i przez tyle wieków było z utęsknieniem oczekiwane.

Na słowa swojej krewnej Maryja odpowiedziała również pod natchnieniem Bożym: "Wielbi dusza moja Pana, bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia". Żeby więc chwała Maryi mogła rozszerzać się na wszystkie pokolenia i aby one mogły nazywać Ją błogosławioną, trzeba było, by wszystkie pokolenia doznawały z Jej strony niezwykłego i nieustannego dobrodziejstwa, które będąc stałym motywem ich wdzięczności uzasadniałoby wieczną Jej chwałę.

To stałe i cudowne dobrodziejstwo nie może być inne jak pomoc, którą Maryja świadczy ludziom, pomoc, która powinna obejmować wszystkie czasy oraz rozszerzać się na wszystkie miejsca i na wszystkich ludzi.

Tytuł "Wspomożenie chrześcijan", przypisywany Czcigodnej Matce Zbawiciela, nie jest rzeczą nową w Kościele Chrystusa, ale w tych ostatnich czasach zaczęto go używać w stosunku do Błogosławionej Dziewicy ze specjalnego względu. Obecnie do wzywania Maryi nie zmuszają nas sprawy prywatne, lecz bardzo ważne niebezpieczeństwa zagrażające wszystkim wiernym. Obecnie sam Kościół katolicki stał się przedmiotem ataków. Atakuje się jego prace, jego święte instytucje, jego głowę, jego naukę i karność. Kościół katolicki jest atakowany jako ostoja prawdy i nauczyciel wszystkich wiernych.

Dlatego, aby wyprosić od Boga szczególną pomoc w tych czasach, wszyscy katolicy na całym świecie uciekają się do Maryi jako wspólnej Matki, specjalnej Wspomożycielki rządzących i narodów katolickich.

Z całą słusznością twierdzimy, że Bóg Maryję ustanowił "Wspomożeniem chrześcijan" i że Ona zawsze okazywała się taką w nieszczęściach publicznych, szczególnie wobec ludów cierpiących i walczących za wiarę.

Niech święta Dziewica pomaga nam wszystkim, abyśmy żyli przywiązani do nauki i Kościoła, których głową jest papież, zastępca Jezusa Chrystusa, i niech wyjedna nam łaskę wytrwania w świętej służbie Bożej na ziemi, byśmy mogli dojść do Niej w królestwie chwały w niebie.


źródło:
http://www.brewiarz.katolik.pl/index.php3

Obrazek

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Śr paź 18, 2006 17:56
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
Ojciec Michał od św. Augustyna
Michał van Ballaert (1621-1684)


O tym, że pewne dusze są bardziej pobudzane do życia maryjnego w Maryi przez wewnętrzne oświecenie co do Jej doskonałości, łask, przywilejów itd., i stąd rodzi się u nich wielka ku Niej miłość.

1. Niektóre pobożne dusze jeszcze bardziej są pociągane i zachęcane do życia maryjnego w Maryi przez Maryję, przez inne wewnętrzne światła, oświetlające Jej wysoką godność. Boża Dobroć uznaje bowiem niekiedy za stosowne ukazywać owym duszom wyraźniej wielkość, wyniesienie, władzę, majestat i zarazem niepojętą rozumem oraz zgoła niewypowiedzianą miłość Boga do najukochańszej Matki. Z podniety tej miłości Bóg z głębokości swego boskiego serca zaczerpnął i wylał na Matkę tak wielką obfitość niezliczonych łask, praw i przywilejów, że nie byłby niczego w stanie ponadto więcej Jej darować ani sprawić, by była większa, piękniejsza, godniejsza, wznioślejsza i bardziej godna, niż to uczynił. W tym przeto znaczeniu Bóg przez swoją wszechmoc, mądrość i dobroć nie mógł powołać do życia szlachetniejszego, czystszego, doskonalszego i godniejszego stworzenia od swojej i zarazem naszej nadzwyczaj kochanej Matki.

2. Wówczas wspomniane dusze pojmują także, w jak nadzwyczajny sposób Bóg ogarnięty miłością do najukochańszej Matki oddał Jej całego siebie i napełnił Ją sobą oraz swoimi boskimi przymiotami w takiej mierze, jak było to możliwe do przyjęcia przez czyste stworzenie. Dlatego najsłodsza Matka, nieustannie i w stosownej mierze odpowiadając na wylane na Nią łaski Boże, przez pełną oddania współpracę tak bardzo postępuje [w świętości], że w najmniejszym stopniu nie tracąc sił, oświetlona przez najpełniejszą znajomość spraw Bożych i rozpalona najgorętszą miłością Boga, przewyższa doskonałością wszystkie chóry anielskie. Promień Bożego światła odkrywa niekiedy przed wspomnianymi duszami, że Bóg bardziej sobie upodobał i czerpie więcej rozkoszy z tej jednej, najwspanialszej Matki aniżeli z całej społeczności świętych i żywi większą miłość do Niej jedynej niż do wszystkich, których wybrał, razem wziętych.


Obrazek

3. Z jasnego poznania tych oraz podobnych rzeczy i wewnętrznego oświecenia co do doskonałości Maryjnej, we wspomnianych duszach wzrasta coraz głębszy szacunek, cześć i miłość do ukochanej Matki z tak wielką stałością, prostotą i czystością, że ich myśl zdaje się zawsze Jej towarzyszyć, a serce zostaje niejako zranione przez gorącą miłość do Niej. To sprawia, że dusze owe często niby przez jakąś siłę są unoszone ku górze i do tego stopnia pochłania je zapał miłości, iż objawienie cudownych przymiotów, jakie ukrył Bóg w Maryi, oraz niewypowiedzianej i niezbadanej miłości Boga wobec Niej, pociąga dusze do głębokiej i wzniosłej zadumy. Kontemplują wówczas Maryję ze światłą myślą oraz rozpalonym płomieniem najczulszej miłości i trwają niejako w uniesieniu, nie mogąc pojąć owych cudowności, które im zostały objawione.

4. Przeto miłość, nie znajdując ukojenia na widok tylu wspaniałości, często jak gdyby wytryska z wnętrza serca, a dusza głośno woła z zadziwienia i szuka języka, by móc wyrazić wspaniałość, doskonałość i godność nadzwyczaj ukochanej Matki oraz głosić, błogosławić i uwielbiać Tę, którą tak gorąco i czule miłuje. Zachowuje się podobnie jak zakochany, który utracił poczucie rozsądku i nie wie co wynaleźć, stworzyć i wyszukać, aby pochwalić, uwielbić i wysławić swoją ukochaną.


źródło:
Traktat o zjednoczeniu z Maryją w Bogu
De vita Mariae-formi et mariana in Maria propter Mariam
(O życiu kształtowanym na wzór Maryi i maryjnym w Maryi i przez Maryję)
http://www.karmel.pl/skarbiec/index.html

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Cz paź 19, 2006 11:34
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
św. Ludwik Grignion de Montfort (1673 - 1716)

Oto tajemnica, którą wam powierzam, której prawie nikt spośród chrześcijan nie zna, nawet najpobożniejsi.
Nie pozostawiajcie waszego złota i srebra w kufrach rozbitych już i okradzionych przez złego ducha, gdyż są one za małe, za słabe i za stare, by mogły przechowywać tak wielki i kosztowny skarb. Nie lejcie zdrojów czystej i jasnej wody do waszych naczyń zepsutych i skażonych grzechem. Bo choć nie ma już tam grzechu, pozostała jednak przykra woń, która zepsułaby wodę. Nie wlewajcie waszych wybornych win do starych beczek, które napełnione były lichym winem, bo zepsułoby się wyborne i łatwo mogłoby się rozlać.
Chociaż mnie dobrze rozumiecie, dusze wybrane do chwały wiecznej, chcę jednak mówić do was jeszcze otwarciej. Nie powierzajcie złota waszej miłości, srebra waszej czystości, zdrojów łask niebieskich ani wina waszych zasług i cnót dziurawemu worowi, starej i połamanej skrzyni, naczyniu zepsutemu i skażonemu, jakim jesteście. Inaczej złupią was złodzieje, czyli szatani, którzy na to dniem i nocą czyhają; inaczej najczystsze dary Boże popsujecie złą wonią miłości własnej, zbytniej ufności w siebie i samowoli.
Złóżcie w Sercu Maryi wszystkie wasze skarby, łaski i cnoty. Przecież jest Ono Przybytkiem duchowym, Przybytkiem czcigodnym, Przybytkiem pobożności. Odkąd Bóg sam we własnej Osobie ze wszystkimi swymi doskonałościami zamknął się w Jej Sercu, jest Ono całkiem uduchowione i stało się mieszkaniem duchowym dusz najbardziej uduchowionych i chwalebnym tronem największych książąt wieczności; stało się Zdrojem zapieczętowanym (Pnp 4,12) i Przybytkiem dusz celujących w łagodności, łaskach i cnotach. Wreszcie stało się Ono bogate jak Dom złoty, mocne jak Wieża Dawidowa, czyste jak Wieża z kości słoniowej.
O, jakże szczęśliwy jest człowiek, który wszystko oddał Maryi, który się Maryi ze wszystkim i we wszystkim powierza! Już całkowicie należy on do Maryi, a Maryja do niego. Śmiało może on mówić z Dawidem: To zostało mi dane (Ps 118(119),56 Wlg) Maryja stworzona jest dla mnie; lub z umiłowanym uczniem: Wziąłem Ją sobie za całe moje dobro (por. J 19,27); lub z Jezusem Chrystusem: Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje (J 17,10).
Gdyby jakiś umysł krytykujący sądził, że przesadzam lub kieruję się wybujałą pobożnością, to mu powiem, że niestety mnie nie rozumie, a to dlatego, że jest człowiekiem zmysłowym, który nie pojmuje rzeczy duchowych, lub dlatego, że należy do świata, który nie jest zdolny przyjąć Ducha Świętego, lub wreszcie dlatego, że jest człowiekiem pysznym i przemądrzałym, który potępi wszystko i pogardzi wszystkim, czego nie rozumie. Natomiast ci, którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili (J 1,13) i z Maryi, zrozumieją, co mówię, i znajdą w tym upodobanie. Dla nich właśnie to piszę.
Jednym jednak i drugim powtarzam, że przebóstwiona Maryja nigdy nie pozwoli się prześcignąć w miłości i szczodrobliwości, ponieważ jest najszlachetniejszą i najhojniejszą ze wszystkich stworzeń, a za drobnostkę, którą Jej ofiarujemy, daje obficie z tego, co otrzymała od Boga. A zatem, jeśli jakaś dusza oddaje się Jej bez zastrzeżeń, jeśli w Niej pokłada całą swoją ufność bez zarozumiałości i zuchwalstwa, pracuje ze swej strony nad zdobyciem cnót i opanowaniem namiętności, to i Maryja oddaje się takiej duszy całkowicie.
Niechże więc wierni słudzy Najświętszej Maryi Panny powtarzają śmiało za św. Janem Damasceńskim:
Pokładając ufność w Tobie, Matko Boża, będę zbawiony; pod Twym orędownictwem i opieką nie będę się niczego obawiał; z Twoją pomocą będę zwalczał i zwyciężał moich nieprzyjaciół, gdyż nabożeństwo do Ciebie jest bronią zbawienia, jaką Bóg daje tym, których chce zbawić .


źródło:
Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny
św. Ludwik Grignion de Montfort

Obrazek

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


So paź 21, 2006 13:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
o. Thomas Philippe OP (1905-1993)

"Jakże Maryja cierpi widząc postawę apostołów, którzy tak powoli wchodzą w logikę miłości Serca Jezusa! W mowie o chlebie życia Jezus w łagodności swego serca odkrywa dużo najgłębszych sekretów, i wówczas wielu Jego uczniów odchodzi. Jezus, boleśnie zatroskany, zwraca się do Dwunastu: "Czy i wy także chcecie odejść?". I Piotr odpowiada: "Do kogóż pójdziemy?" piękna odpowiedź, ale pokazująca, że i Piotr w pełni nie zrozumiał: dla niego to oczywiste, że Jezus jest Zbawicielem, i że trzeba z Nim zostać, ale i on nie rozumie...! Nie rozumie wszystkiego, co mówi, nie rozumie wszystkiego, co robi. Widać to w wielu momentach Ewangelii, aż po krzyż.

Jakże Maryja cierpi, gdy widzi, że ilekroć Jezus chce wyjawić najgłębsze sekrety Wcielenia, nieustannie spotyka sprzeciw... Tak rzadko może głosić sercem, uprawiać "święte nauczanie"! Jak sam mówi, zmuszony jest nauczać w przypowieściach, zmuszony jest ukrywać sekrety serca, by jeszcze w ogóle mogli Go słuchać..."

"Nowemu nauczaniu serca powinno towarzyszyć ćwiczenie się w miłości braterskiej pomiędzy uczniami. Jak bardzo Maryja musi cierpieć, widząc jak wygląda braterstwo i jedność Dwunastu! Jak musi cierpieć dostrzegając zazdrość Judasza, słysząc jego niezręczne uwagi, wówczas na przykład, gdy żałował pieniędzy wydanych na olejek wylany na stopy Jezusa! Ale nie chodzi tylko o Judasza: spójrzcie na postawę Jakuba i Jana, raptem kilka dni przed męką, gdy przychodzą do Jezusa ze swą matką, prosić Go, by "zasiedli w Jego królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Jego stronie" (por. Mt 20,21).

Maryja tak bardzo cierpi widząc, że oni nic nie zrozumieli: nie zrozumieli, że miłość trzeba postawić ponad wszystkim; nie zrozumieli, że wobec daru Ducha Świętego nie liczą się już żadnego rodzaju zewnętrzne hierarchie! Nic nie zrozumieli z Miłości nieskończonej! Ona wie to dobrze, Ona, która w Duchu Świętym kochała Józefa, Jana Chrzciciela i Jana Ewangelistę... Gdyby Ją ktoś zapytał: którego z tych trzech wolisz? Odpowiedziałaby tak, jak robią to małe dzieci: wszystkich trzech! Kocham trzech, inaczej, ale każdego kocham jako osobę jedyną!


Obrazek

Maryja czuje wszystkie te przeciwieństwa, niezrozumienie, podziały, które są wokół Jezusa. To są dla Niej najstraszliwsze cierpienia, tu już się zaczyna jej Kalwaria. Oczywiście cierpi z powodu rozłąki, ale znacznie bardziej cierpi czując, że jej biedny Jezus, którego dała z taką hojnością ludziom, nie został przyjęty przez swoich, nawet przez tych, których wybrał. Nie umieli przyjąć Go w taki sposób, w jaki prosi o to Duch Święty."

źródło:
Thomas Philippe OP
MĄDROŚĆ RÓŻAŃCA
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/M/MR ... ca_00.html

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Cz paź 26, 2006 10:55
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
Homilia świętego Jana Damasceńskiego (ok. 675 – 749), biskupa
(Homilia 6 w święto Narodzenia NMP, 2. 4. 5. 6)


Po owocach poznacie ich


Bogurodzica Dziewica miała narodzić się z Anny; Anna zaś była niepłodna aż do czasu, gdy łaska przyniosła swój owoc, albowiem natura nie ośmieliła się wyprzedzić porządku łaski. Wypadało bowiem, by jako pierworodna przyszła na świat ta, z której miał się narodzić "Pierworodny wobec każdego stworzenia", w którym wszystko ma istnienie.

O błogosławieni, Joachimie i Anno! Wszyscy ludzie są wam dłużni, bo dzięki wam dar nad dary został ofiarowany Stwórcy: najczystsza Matka, która jedna tylko godna była Stwórcy.

Śpiewaj z radości Anno, "niepłodna, któraś nie rodziła, wybuchnij weselem i wykrzykuj, któraś nie doznała bólów porodu". Wesel się, Joachimie, bo z twojej córki "Dziecię się nam narodziło i Syn został nam dany. I zwać Go będą Zwiastunem" zbawienia świata, "Bogiem wszechmocnym". Bogiem jest to Dziecię.

O zaiste, błogosławieni i nieskalani Joachimie i Anno! Po waszym owocu poznać was można, tak jak powiedział Pan: "Po ich owocach poznacie ich". Tak postępowaliście w waszym życiu, aby ono było miłe Bogu i godne tej, która z was się zrodziła. Wasze życie było czyste i święte i właśnie dlatego wydaliście na świat klejnot dziewictwa: tę, która zawsze pozostała Dziewicą: tak wtedy, gdy rodziła syna, jak też przedtem i potem. Ona jednak miała zachować dziewiczość ducha, serca i ciała.

Obrazek

O zawsze czyści Joachimie i Anno! Zachowaliście czystość wskazaną już przez samą naturę, ale za łaską Boga otrzymaliście i to, co przewyższa naturę: wydaliście na świat Matkę Boga, nie znającą męża. Wasze życie było pobożne i święte i wydaliście na świat córkę doskonalszą od aniołów, a teraz będącą Panią aniołów. O najpiękniejsza i najsłodsza Dziewico, córko Adama i Matko Boga! Błogosławione łono, które cię wydało i ramiona, które cię nosiły. Błogosławione usta, które cię dotykały, czyste usta twoich rodziców, abyś we wszystkim była dziewicza. "Radośnie wykrzykujcie Panu, wszystkie ziemie, cieszcie się i weselcie, psalmy śpiewajcie". Podnieście głos, wołajcie, nie lękajcie się.


źródło:
http://www.brewiarz.katolik.pl/index.php3

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


N paź 29, 2006 16:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
o. Marie-Dominique Philippe OP (1912 - 2006)

Powinniśmy wziąć za rękę Maryję i im jest trudniej, tym mocniej trzeba ścisnąć Jej dłoń i wraz z Nią i przez Nią dać siebie jeszcze bardziej, z nową wspaniałomyślnością, wiedząc, że to Jezus oczekuje od nas zawsze większej siły – siły, która nie pochodzi już od nas samych, bo my dobrze znamy nasze ograniczenia, siły która bezpośrednio wypływa z serca Jezusa i z serca Maryi, którą przyjmujemy w wierze i nadziei. Wiemy, że jeśli Jezus stawia nas w trudnej, ciężkiej sytuacji, czeka wtedy na nas, żeby zobaczyć, czy mamy Bożą odwagę. Po ludzku moglibyśmy się zatrzymać, ale Jezus prosi nas o to, abyśmy szli do przodu. Pozostawia nas tu na ziemi po to, abyśmy mieli siłę liczyć na Niego, abyśmy mieli siłę do tego, by być solą ziemi. To nie przez samych siebie jesteśmy na ziemi, gdyż wiemy, że nasza odwaga, nasze siły są ograniczone, i kiedy napotykamy trudności, kiedy spostrzegamy, że nic nie mamy, że nic nie złowiliśmy, potrzeba na nowo zarzucić sieci, dlatego, że Jezus nas o to prosi, potrzeba całkowicie oprzeć się na sile Chrystusa.

Obrazek

...Maryja powinna nauczyć nas tego, aby wszystko w naszym życiu stało się drogą, ścieżką, prowadzącą do błogosławieństwa, do zobaczenia Boga, takim, jakim Jest. To Maryja uczy nas tego, jak matka. Matka, która tym bardziej jest potrzebna, im dziecko jest mniejsze. Ona jest środowiskiem życia dziecka wtedy, gdy ono się jeszcze nie narodziło. A my nie urodziliśmy się jeszcze do życia Bożego. Narodzimy się do niego wówczas, gdy ujrzymy Boga twarzą w twarz. A obecnie, gdy jesteśmy w drodze, tu na ziemi napotykamy mgły, czasem jest bardzo ślisko, musimy walczyć. Być może te walki nasilą się, staną się okropniejsze – być może, ale my nie zaprzątajmy sobie tym głowy. My jesteśmy z Maryją, która otrzymała od Boga tą wspaniałą łaskę bycia Bożą matką. Macierzyństwo staje się macierzyństwem Bożym przez Maryję, tzn. przez tą, która jest matką i która zajmuje się wszystkimi detalami, szczegółami. Dla matki nic nie jest obojętne, ona niczego nie zaniedbuje, nie pomija. I gdy dziecko zachoruje, matka jest jeszcze silniejsza, gdyż to ona musi się wszystkim zająć. A gdy dziecko jest już starcem, matka jest jeszcze bliżej niego, ponieważ ono o wszystkim zapomina. Maryja jest obecna w naszym życiu, aby wszystkie szczegóły przemienić w miłość. Kochamy poprzez wszystkie szczegóły, kochamy Boga poprzez wszystkie szczegóły i to właśnie Ona tego nas uczy. To Ona uczy nas być dla bliźniego solą ziemi. I gdy tylko zobaczymy, że jest ktoś, kto nas potrzebuje, przychodzimy, aby mu pomóc – być światłością świata. To Maryja uczy nas widzieć zawsze dobrą stronę wszystkiego i nie zatrzymywania się ciągle na złej stronie rzeczy. To Ona pomaga nam dokonywać tej przemiany po to, byśmy byli dla innych światłem Chrystusa, mimo że być może sami kroczymy w ciemnościach, po to, aby naszym jedynym pragnieniem było wypełnienie woli Ojca i czynienie wszystkiego, czego od nas oczekuje.


źródło:
http://wspolnotajana.webpark.pl/konf-souv.htm

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


N paź 29, 2006 22:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
o. Marie-Dominique Philippe OP (1912 - 2006)

Jezus więc pokazuje, że wielkość macierzyństwa Maryi polega na tym, że poczęła Ona najpierw w swoim sercu, in corde. Wszystkie dzieci Maryi są powołane do tego, by tak jak Ona żyć tajemnicą Boskiego macierzyństwa in corde, czyli w wierze, nadziei i miłości. W Najświętszej Maryi Pannie najwznioślejsza jest Jej wiara – wiara we Wcielone Słowo – nadzieja i miłość. A w Jej wierze, nadziei i miłości wszyscy możemy mieć udział w tej samej tajemnicy. Nasze życie chrześcijańskie polega na przeżywaniu tej samej tajemnicy, z większą czy mniejszą mocą i głębią, w sposób mniej lub bardziej nadprzyrodzony.


Obrazek

Maryja jako Matka przyciąga więc do siebie uczniów Chrystusa, kobiety i mężczyzn, by kontynuować w Kościele tajemnicę swojego Boskiego macierzyństwa. Czy nie powinniśmy tego potwierdzać własnym życiem? Czyż działaniem właściwym Duchowi Świętemu, Parakletowi, nie jest realizowanie w nas tajemnicy Boskiego macierzyństwa Maryi w wierze: Prius in corde? Rzeczą pierwszą i najbardziej radykalną we władzy Ojca jest urzeczywistnienie w Maryi Boskiego macierzyństwa, owego prius concepit in corde i urzeczywistnianie go we wszystkich Jej dzieciach, we wszystkich ludziach, których szczególnie sobie wybrała. Niektóre spośród dzieci Maryi są wybrane specjalnie po to, by były sercem Kościoła . Życie kontemplacyjne ma, jak mówi Jezus, „najlepszą cząstkę” – czy też, jak mówi Kościół, „wyborną cząstkę (pars praeclara) w mistycznym Ciele Chrystusa” – ale jest to prawdą także w odniesieniu do każdej prawdziwie ewangelicznej formy życia apostolskiego.

źródło:
http://ekai.pl/europa/?MID=6976

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Pn paź 30, 2006 10:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
Ojciec Michał od św. Augustyna
Michał van Ballaert (1621-1684)

O tym, iż podobnie jak w Bogu, możemy żyć w Maryi, czy to poprzez działanie, czy przez znoszenie cierpienia, czy w umieraniu; dusza zaś osiąga ten stan albo dzięki nabytemu przyzwyczajeniu, albo dzięki miłości Boga.

1. Już wcześniej zwróciliśmy uwagę, że życie może być również kształtowane w Maryi w taki sam sposób, jak powinno być kształtowane na wzór Boży i stawać się boskie w Bogu. Aby żyć w Bogu, we wszelkich poczynaniach, zaniechaniach i przedsięwzięciach trzeba wykonywać swoje zadania, a cokolwiek w ciele lub w duszy, w środku lub na zewnątrz, ze strony ludzi albo zgubnych duchów przychodzi przecierpieć, musimy podejmować z pełnym zaufania i miłości sercem, z pełną słodyczy oraz miłości przemianą ducha, zwróceniem się ku wnętrzu, szukaniem oparcia w Bogu, czy też z westchnieniem kierowanym ku Niemu, to znaczy razem jak gdyby z cichym tchnieniem boskiego Bytu. Tak właśnie Zbawiciel pozwalał, aby wszelkie Jego dzieła były dokonywane za sprawą trwającego w Nim Ojca. Czynił wszystko razem z Nim, nakłoniwszy ku swemu niebieskiemu Ojcu ducha z czułością, miłością i czcią. Zaiste podobnie możemy żyć w naszej najukochańszej Matce – Maryi, troszcząc się, by zachować i rozwinąć w postępowaniu oraz w cierpliwym znoszeniu utrapień, we wszelkich rzeczach koniecznych do podjęcia i w tych, które trzeba zaniechać, w karach, cierpieniach, smutkach i uciskach, w taki sposób ową synowską oraz czułą i czystą przemianę ducha, pełne miłości westchnienie czy też szukanie wsparcia u Maryi jako u najukochańszej Matki i najbardziej umiłowanej w Bogu, aby miłość do Niej i od Niej ku Bogu miała swój pełen słodyczy przypływ i odpływ.

2. Wydaje się, że niekiedy Duch Święty sprawia ten stan w duszy przez rozsianie i rozlanie, czy też wylanie Bożej miłości ku Maryi, a od Niej samej na powrót ku Bogu. Tak właśnie zdarzyło się świętej Marii Magdalenie de Pazzi, która w nadmiarze swojej miłości do Boga, częściej ku Bogurodzicy Dziewicy jako ku Matce najłaskawszej zwykła zwracać swoje pełne miłości wołania, jak córka do Niej spieszyć, toczyć z Nią niczym zakochana pełne czułości i niewinności rozmowy, także w swoich mistycznych uniesieniach, które niewątpliwie sprawiał w niej Duch Boży. Podobnych przykładów dostarczają też żywoty innych świętych Bernarda, Piotra Tomasza, Józefa zwanego Hermanem i im podobnych.


Obrazek

3. W tego rodzaju porządku, który w duszy albo sprawia jakby z własnego popędu Duch miłości, albo powoduje nabywany przez częste uczynki stan miłosnego zwrócenia się ku ukochanej Matce, dusza zachowuje trwałą i miłą Jej pamięć oraz przywiązanie do Niej w taki niemal sposób, w jaki doświadcza we wszystkich swoich dziełach pełnej miłości i czci pamięci o Bogu. W końcu bowiem przez prawowierne ćwiczenie przywiązania oraz trwałego ukochania, dzięki myśli i szczeremu uczuciu miłości kierowanemu do Boga, pozyskała z tak wielką łatwością niejako stałą dyspozycję czy też zwyczaj obcowania z Bogiem zawsze i wszędzie, że zdaje się jej niemożliwe o Nim zapomnieć. Podobnie syn kochający Maryję, przez ustawiczne ćwiczenie pamięci o Niej jako o najukochańszej Matce, osiąga stan czy też zwyczaj synowskiego i pełnego miłości przywiązania, wszystkie rozmyślania i uczucia zarazem ograniczając do Niej i do Boga. Zdaje się przeto, że jego dusza nie jest w stanie zapomnieć godnej miłości Matki oraz Boga.

4. Nawyk takiego życia posiadł święty Piotr Tomasz, patriarcha konstantynopolitański z zakonu karmelitów. To spowodowało, iż we wszystkich swoich poczynaniach i funkcjach na najwyższych urzędach i legaturach papieskich, trwał ogarnięty synowskim uczuciem do Maryi, jako do najbardziej ukochanej Matki. Wszystkie swoje prace wykonywał z miłości do Niej i dla Jej czci, a Ona towarzyszyła mu, odpłacając matczyną miłością i zapobiegliwością, pocieszając go i umacniając.


źródło:
Traktat o zjednoczeniu z Maryją w Bogu
De vita Mariae-formi et mariana in Maria propter Mariam
(O życiu kształtowanym na wzór Maryi i maryjnym w Maryi i przez Maryję)
http://www.karmel.pl/skarbiec/index.html

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Cz lis 02, 2006 13:43
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 563 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13 ... 38  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL