Wanda napisał(a):
Nie bardzo rozumiem jak można wierzyć w Chrystusa i pluć przez ramię
Bardzo prosto... odganianie nieszczęścia przez plucie jest prawdopodobnie związane z (egzorcyzmem) chrztem, pluje się 3-krotnie, podobnie jak 3-krotnie polewa się głowę przy chrzcie.
Większość zabobonów ma korzenie w religi:
- przedchrześcijańskiej: robienie "figi", odpukanie w drewno
- zapożyczonej np. z islamu: wstawanie prawą nogą
- a najczęściej z chrześcijańskiej: czarny kot, spotkanie zakonnicy, kolędowanie dziewcząt, feralny piątek, feralna 13(?), niepatrzenie się w ogień ciężarnej i pewnie ze 100 innych.
Część zabobonów ma genezę - powiedzmy: quasi-naukową np. zakaz siadania na rogu stołu kawalerów i panien. Radiesceci twierdzą, że rogi stołu wydzielają negatywne promieniowanie szkodzące na narządy płciowe - jesli to prawda, to mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem, jak zakaz spożywania krwi u Żydów.
Ale... co ja gadam... wszak radiescezja to tez zabobon, który powinno się zniszczyć, najlepiej spalić z daleka od domostw.
Cytuj:
Dziwi mnie też to przywiazanie do znaków. Najpierw robi się znak krzyza mijając kościół, a następnie zawraca na widok czarnego kota przebiegającego przez drogę.
![Suszę zęby :D](./images/smilies/icon_zeby.GIF)
Czy to nie paranoja??
Oczywiście, że to nie jest paranoja. Jest to całkowicie normalne zjawisko.
Przecież dla racjonalnego ateisty, znak krzyża to taki sam zabobon jak i inne - TYLKO ŻE - uznany przez Kościół.
krzyż - zabobon chrześcijański
figa - pogański
lewa/prawa noga - islamski
Widzisz analogię?
Poza tym, zauważ, że Kościół pełen jest i innych zabobonów - oczywiście zabobonów dla ateisty - bowiem, osoba wierząca nazywa to praktykowaniem religii:
- egzorcyzmy (praktykowane rytuały)
- lęk przed demonami (zakazane przedmioty, symbole)
- przedmioty religii (noszenie medalików, krzyży, wieszanie obrazów w domach)
Prosta analogia: jeden wiesza w domu podkowę - inny wiesza krzyż - inny półksiężyc (wieszają półksiężyce?) ... i każdy wierzy że mu to przyniesie bliżej nieokreslone profity.
Na zakończenie anegdota.
Ponoć w pracowni słynnego naukowca
Bohra wisiała podkowa. Jeden z jego współpracowników wyraził zdumienie:
- Jak to? Pan profesorze, słynny uczony, ateista - a wierzy pan w zabobon "że podkowa przynosi szczęście"?
- Oczywiscie że nie wierzę.
- To po co pan profesor ją powiesił?
- Bo ponoć podkowa przynosi szczęście nawet tym, którzy w to nie wierzą.... - zareplikował z godnością Bohr.