Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 prezerwatywy
Chciałbym, żeby mi ktoś wyjaśnił stosunek Kościoła do prezerwatyw. Jeśli dobrze rozumiem nie wolno z nich korzystać n-i-g-d-y. Wykorzystanie prezerwatywy oznacza grzech śmiertelny.
Równocześnie ja problem seksualności ludzi rozumiem w ten sposób, że nie jest porządane postrzeganie swego partnera, lub siebie, jako p-r-z-e-d-m-i-o-t.
Tak więc gdybym to ja się silił na skonstruowanie Katechizmu, zakazałbym doprowadzania umysłu, lub swoich uczuć, do takiego stanu, w którym zaczyna się postrzegać swego partnera(kę), lub siebie samego, jako p-r-z-e-d-m-i-o-t.
Istnieją różne formy antykoncepcji. Niektóre prowadzą do zniszczenia zapłodnionej już komórki. Tu dodatkowo pojawia się problem n-i-s-z-c-z-e-n-i-a nowego życia. Niemniej niektóre formy antykoncepcji nie prowadzą do zniszczenia nowego życia.
Sama "metoda naturalna" jest niezwykle skuteczną metodą zapobiegania ciąży. Wymaga to jednak doświadczenia ze strony np. młodych małżonków. Niemniej potrafię sobie wyobrazić, że metoda naturalna również nie ochroni przed traktowaniem partnera(ki), lub siebie samego, jako p-r-z-e-d-m-i-o-t.
Potrafię sobie też wyobrazić, że mimo stosowania prezerwatywy, partnerzy n-i-e utracą osobowego stosunku do siebie nawzajem.
"Metoda naturalna" natomiast zasadza się na teorii racjonalności natury. Czytałem dyskusję Habermasa z Ratzingerem. Habermas uznał brak uniwersalności kultury powstałej w oparciu o proces sekularyzacji. Ratzinger również uznał brak uniwersalności swojej kultury, właśnie ze względu na to, że natura powstała w wyniku dość losowych zdarzeń i trudno uznać ją za r-a-c-j-o-n-a-l-n-a-w-ą.
Reasumując nie rozumiem dlaczego uszczegóławia się problem. Skoro z punktu widzenia etycznego, czy też konkretniej z punktu widzenia budowania poprawnych relacji między partnerami, nie wolno uprzedmiotawiać swego partnera(ki), to nie wolno uprzedmiotawiać swego partnera(ki). Kwestia kiedy to zajdzie jest już indywidualna. Zatem czy faktycznie absolutny zakaz stosowania prezerwatyw jest efektywny przy celu budowania relacji opartych na miłości? Wszak i stosowanie "metody naturalnej" nie gwarantuje, że partnerzy nie utracą osobowej relacji do siebie nawzajem, gdyż ta metoda jest bardzo skutecznym narzędziem chronienia się przed ciążą. Czy nie można dostrzec, że umiejętne i np. nie częste stosowanie prezerwatyw już niekoniecznie jest grzechem, gdyż niekoniecznie spowoduje utracę relacji osobowej do swego partnera? Albo jeszcze inaczej: Czy nie jest tak, że nóż może być wykorzystany i do dobrych celów i do złych? Wszak prezerwatywa to też jedynie narzędzie. Do tego pojawia się problem, że prezerwatywa nie niszczy nowo powstałego życia, zatem nie jest to forma antykoncepcji groźna dla nowego życia.
Nie jest też tak, że jest coś złe dlatego, że jest wpisane a priorycznie na listę rzeczy złych. Coś jest złe dlatego, że prowadzi do faktycznych, negatywnych konsekwencji.
Podejrzewam, że nie można uznać, że stosowanie prezerwatyw z-a-w-s-z-e prowadzi do złych konsekwencji.
Piszę to wszystko po to, aby poznać opinie innych na mój pogląd.
PS. Debata Habermasa z Ratzingerem odbyła się na początku tego roku. Link jest tu: http://www.efakt.pl/artykuly/artykul.aspx/Artykul/18616
|
Wt cze 29, 2004 18:56 |
|
|
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Eeeee sorry, że Ci nie wyjaśnię - ale chciałem od innej strony ugryźć temat
Zwizualizj sobie sytuację:
<intymny, romantyczny nastrój...przepiękna chwila...Żona i Ty spleceni ciałem, sercem i duszą...i?>
...momencik kochanie odpakuję Unimila ... ok, zaraz....dobra możemy kontunuować
<chwile uniesień...napięcie sięga zenitu.............  ...i?>
...chwilunia słonko, cza Unimila zutylizować (pół biedy jak masz kosz na śmieci pod łóżkiem, gorzej jak musisz drałować do kuchni czy WC>...ok już jestem
<znów tylko Ona i Ty>
No bardzo to takie romantyczne, piękne i podnisłe co?
Może zamiast od strony moralno - filozoficznej warto spojrzeć na temat prezerwatyw od strony uczuciowej?
Zgodze się z opinią jaką usłyszałem jakiś czas temu, że używając prezerwatywy uwłaczasz godności sowjej żony - odgradzając się od niej kawałkiem lateksu.
pzdr 
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Cz lip 01, 2004 6:34 |
|
 |
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
No dobra, podejmę sie tego "niewdziecznego tematu"
Cytuj: Jeśli dobrze rozumiem nie wolno z nich korzystać n-i-g-d-y.
Błąd na samym początku  Wielokrotnie czytałam, że można jej używać gdy np. któreś z partnerów jest na coś chore w celu niezarażenia drugiego (oczywiscie w dni niepłodne). Spowiednik może też dać rozgrzeszenie i "pozwolić" na stosowanie prezerwatywy w dni niepłodne jeśli np. któreś z partnerów bardzo boi się ciąży i "błędu w obliczeniach", przez co nie ma żadnego zadowolenia ze współżycia, albo gdy np. ewentualna ciąża zagrażałaby życiu badź zdrowiu kobiety. Są to jednak wyjątkowe sytuacje. W ogóle z tego co wiem, żona mogłaby łykać np. hormony gdyby mąż ją gwałcił. Wtedy grzech jest meza, a nie żony. Jedak kazda taka kwestia jest do rozpatrzenia indywidualnego w konfesjonale.
Co do całej tej otoczki dotyczacej trwałosci, miłości i takich tam, to dla mnie czysta propaganda i wyssane z palca bzdury oraz mocno naciągane wyniki doswiadczeń??, badań??.
Spooman, skad Ty możesz wiedzieć jak u innych wyglada seks z prezerwatywą? Może tak lubią? Może w ogóle nie są romantykami? Może zakładanie prezerwatywy jest dla nich elementem gry wstępnej?:P I nie piszę tego by bronić prezerwatywy, tylko by uświadomić, że generalizowanie nie jest w porzadku. Są ludzie, którzy wolą tak i są tacy, którzy wolą inaczej 
|
Cz lip 01, 2004 7:32 |
|
|
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Wando:)
Ja nie generalizuję - to jest tylko moje spojrzenie na problem
Nie wiem jak to wygląda u innych - mogą robić co chcą, wedle uznania, sumienia itp.
Moja opinia na temast seksu z prezerwatywą - wolno mi ją mieć prawda?
pzdr 
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Cz lip 01, 2004 7:39 |
|
 |
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
No wolno, wolno. Ale niby czemu prezerwatywa miałaby uwałaczać czyjejś godnosci? I to akurat żony? A czemu nie męza? 
|
Cz lip 01, 2004 7:51 |
|
|
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Czemu uwłacza - napisałem przecież
A czemu żony bo idę na łatwiznę, jestem leniwy - nie dbam o jej cykl (czy tez problemy jakieś, jakie mogą wystąpić) tylko o własną przyjemność
A czemu nie męża? Nie zastanawiałem sie nad tym bo nie zamierzam prezerwatyw używać  Źle bym się czuł namawiajać żonę do seksu w Unimilu i nie zamierzem tego robić
pzdr 
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Cz lip 01, 2004 8:08 |
|
 |
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
No ok, tyle, ze to Twoje zdanie i pewnie Koscioła. Tylko, ze jest na tyle subiektywne, że ciężko je podzielać. Dlaczego wiec, narzuca się je wszystkim wiernym?
Cytuj: nie dbam o jej cykl (czy tez problemy jakieś, jakie mogą wystąpić) tylko o własną przyjemność
A może to zona tak woli, bo w dni płodne ma większą ochotę na seks?
I coś się tak do tego Unimila przyczepił? Teraz dla odmiany zjedź Dureksa, by było sprawiedliwie! 
|
Cz lip 01, 2004 8:17 |
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Nie wiem dlaczego się je narzuca?
Ja go nikomu nie narzucam
Nie wiem jak żona woli bo jej nie mam <tzn żony> a to, że może mieć większą ochote w dni płodne - "bądźcie płodni i rozmnażajcie się"  :D:D:D:D:D:D
Wstrzemięźliwość to chyba nic złego, co nie? A seks uważam nie jest w małżeństwie najważniejszy (choć jak sądzę bardzo ważny)
A to, że ja mam ochote albo ja chcę to czy tamto...wiesz, małżeństwo to dwie osoby nie? Kwestia dogadania się  :D:D:D
Ja wiem, że upraszczam - póki co jestem teoretyk gawędziarz  Mam jedynie swoje teorie co do małżeństwa, ale od czegoś trzeba zacząć
pzdr
P.S. Jam Patriota stąd Unimil  :D:D ale generalnie Unimil, Durex czy Peppino - co za róźnica 
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Cz lip 01, 2004 8:31 |
|
 |
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
Spoonman, znasz się na tych nazwach
Czemu prezerwatywy? Bo tak jest wygodniej - hop siup i po problemie...
Jednak jakie rozczarowanie, pretensje, gdy zdarzy się "wpadka", bo przecież prezerwatywa nie daje 100% pewności...
Co do stanowiska Kościoła... Hmm...
Oczywiste jest, że Kościół się temu sprzeciwia. Dlaczego? Bo stosowanie prezerwatywy zabija człowieka, ingeruje w akt stwórczy Boga.
Nie czuję się na siłach, by to wytłumaczyć ze zrozumieniem, bo należy tu się wyrażać precyzyjnie  Dlatego podeprę się słowami Jana Pawła II.
Cytuj: Początkiem każdej osoby ludzkiej jest stwórczy akt. Żadne istnienie ludzkie nie jest sprawą przypadku: człowiek jest zawsze celem stwórczej miłości Boga. Z tej podstawowej prawdy wiary i rozumu wynika, że zdolność do prokreacji, wpisana w płciowość człowieka, jest – w swej najgłębszej prawdzie – współdziałaniem ze stwórczą mocą Boga. Z prawdy tej wynika również, że mężczyzna i kobieta nie są arbitrami owej zdolności, nie są jej właścicielami, powołani w niej i poprzez nią do tego, by uczestniczyć w stwórczej decyzji Boga. I dlatego, kiedy małżonkowie – poprzez antykoncepcję – odbierają swej małżeńskiej płciowości potencjalną zdolność prokreacji, przypisują sobie władzę, która należy tylko do Boga: władzę ostatecznego decydowania o powołaniu do istnienia osoby ludzkiej. Przypisują sobie rolę nie współpracowników stwórczej mocy Bożej, lecz ostatecznych depozytariuszy źródeł ludzkiego życia. Oceniana w tej perspektywie antykoncepcja musi być uznana obiektywnie jako niegodziwa tak dalece, że nigdy, przy pomocy żadnej racji nie może być usprawiedliwiona. Myślenie lub głoszenie czegoś przeciwnego jest równoznaczne z twierdzeniem, że w ludzkim życiu mogą wystąpić sytuacje, które pozwalają na nieuznawanie Boga jako Boga"
http://www.apologetyka.katolik.pl/zycie ... /index.php
Akt stwórczy Boga to jakby dialog Boga z człowiekiem, współpraca. Nie wystarczy sam moment zapłodnienia, by powstał człowiek. Potrzeba tu "cudu", w momencie którego człowiek (w początkowym stanie - komórka) dostaje duszę i dzięki temu staje się człowiekiem. Nigdy nie wiadomo czy dana komórka otrzyma duszę, przecież nie zawsze w wyniku współżycia kobieta zachodzi w ciążę. To wszystko zależy od woli Pana Boga. My tego nie wiemy i nigdy wiedzieć nie będziemy.
Stosując antykoncepcję zabieramy Bogu prawo do dawania życia, zabijamy Jego zamysł, sprzeciwiamy się Jego woli...
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
Cz lip 01, 2004 10:04 |
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Hehe bo wiesz Rozalka, dużo czytałem
Dzięki Ci o niewiasto, że tak pięknie to ujęłąś
<ja nie umiem ładnie ubrać myśli w słowa  :D>
Zgadzam się z Tym i podpisuję obiema rękami
Używanie prezerwatyw deprecjonuje zasadniczo akt zespolenia ciał, serc i dusz kobiety i mężczyzny
pzdr 
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Cz lip 01, 2004 10:12 |
|
 |
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
Z przytoczonego cytatu wynika, ze człowiek nie ma prawa decydoać o powstaniu człowieka. O jego śmierci chyba tez nie? W takim razie, czy wykonywanie operacji i "naprawianie" defektów w człowieku (stworzonym przeciez przez Boga jest etycze, czy jest godziwe? Czy nie jest to poprawianie dzieła Boga i stawanie "ponad nim"? Czy sztuczne podtrzymywanie życia jest etyczne? Czy podtrzymywanie ciaży za wszelką cenę jest etyczne? - w innych krajach (zachodnich) już się tego raczej nie robi.
Jakże często koronnym argumentem Koscioła przeciw antykoncepcji (za pomocą prezerwatyw) jest jej niska skuteczność. Skoro tak, to jak można mówić o władzy ostatecznego decydowania o powołaniu do istnienia osoby ludzkiej? Jak taka marna prezerwatywa ma Boga powstrzymać? Skoro zdarzają się "wpadki", to znaczy, że Bóg kicha na prezerwatywy:P
|
Cz lip 01, 2004 13:39 |
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Wando
A propos Twojego postu, tak króciutko - słyszałaś coś o wolnej woli jaką Pan Bóg dał człowiekowi?
pzdr 
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Pt lip 02, 2004 6:16 |
|
 |
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
Pt lip 02, 2004 11:51 |
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Jednym słowem : prezerwatywy wymyślili ludzie nie Bóg:)
I jako takie są do życia niepotrzebne, a jaśli wierzyć temu co przesłała Asienkka to jeszcze szkodliwe  :D:D
pzdr 
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Pt lip 02, 2004 14:06 |
|
 |
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
Cytuj: Jednym słowem : prezerwatywy wymyślili ludzie nie Bóg
I jako takie są do życia niepotrzebne, a jaśli wierzyć temu co przesłała Asienkka to jeszcze szkodliwe
Taaa, samochodów, komputerów, reaktorów atomowych też Bóg nie wymyślił...  I jako takie są do życia niepotrzebne, to jeszcze szkodliwe
Nadcisnienie, o którym mowa w artykule, może powstać również jesli dziecko pocznie po nocy poślubnej, przed którą kobieta nie miała kontaktów seksualnych, czyż nie?
Nie mam nic do zakazu antykoncepcji, nie mam nic do wytycznych Pana Boga, ale naprawdę mam wiele do zarzucenia idiotycznej LMMowskiej ideologii, mocno naciąganym faktom, przejskrawieniom i zwyczajnym kłamstwom szerzonym przez zaciekłych zwolenników NPR-u.
|
Pt lip 02, 2004 14:46 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|