Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 04, 2025 17:33



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 92 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona
 Nawróceni na katolicyzm... 
Autor Wiadomość
Post Nawróceni na katolicyzm...
Postanowiłam zacząć temat o osobach nawroconych na katolicyzm...
Są to piekne świedectwa ludzi, ktorzy moga powiedziec, ze poznali prawdę, a ona ich wyzwoliła...

Ja chcialabym przyblizyc wszystkim osobe Dr. Bernarda Nathansona,Żyda, lekarza, który dokonał 75000 aborcji i był aktywistą tzw. ruchu pro-choice ( za aborcją)...

Przezył jednak wewnętrzna przemianę...

Jak sam o sobie pisze...

Często ludzie pytają, co skłoniło mnie do zmiany zdania, jak to się stało że z organizatora i działacza politycznego pierwszej ligi na rzecz aborcji, z dyrektora największej kliniki aborcyjnej świata stałem się reprezentantem ruchu PRO-LIFE (za życiem). Odpowiedź jest następująca: po opuszczeniu tej kliniki zostałem dyrektorem oddziału położniczego w Nowym Jorku, który był największym oddziałem położniczym w mieście i częścią Columbia University Medical School. Jako dyrektor byłem odpowiedzialny za oddział peri- i prenatalny.

W roku 1973, gdy przyjąłem to stanowisko, otrzymaliśmy nową, wspaniałą aparaturę badawczą, której obecnie używamy codziennie do badań płodu, do stwierdzenia stanu jego zdrowia. Przekonałem się wówczas, że to, co mieści się w macicy, jest pełnowartościową istotą ludzką. Powołuje się tutaj na takie techniki, jak: ultradźwięki, badani wód płodowych, i elektroniczne badania serca za pomocą światła
.

To skłoniło go do zmiany zdania i do przekonywania ludzi przeciwko aborcji...

W 1996 nawrocił się na naszą wspaniałą religię.. :)

Obrazek

Dr Nathanson znajduje się po lewej...

Cóż można powiedzieć na tak wspaniałe świadectwo?

TE DEUM LAUDAMUS !!

Jesli ktoś zna inne nawrocone osoby czy to z ateizmu czy z innych religii chrzescijanskich badź niechrzescijanskich czy to z jakichs sekt bardzo proszę o napisanie paru słów o tej osobie...

Niech wszyscy zobaczą jak dobry jest Pan...


Cz lis 09, 2006 17:04
Post Re: Nawróceni na katolicyzm...
To, fakt. Tylko jak się nawrócił, to razem ze swoim kolegą zaczęli wykonywać celowo aborcje tylko po to aby nakręcić film jak się zabija płód.
Więc nie do końca zaprzestał aborcji.
Film ten przyniósł im popularność, i być może jakieś pieniądze.


Cz lis 09, 2006 18:52
Post 
A masz jakieś dowody na to? Być może sfilmowali oni aborcję, by pokazac jak jest zła...Nie wiem podaj jakieś konkrety...
Secundo, nawrocił się to nie znaczy, że jest teraz bezgrzeszny...Niestety...

Poza tym proszę wszystkich o nadsyłanie przykładów nawróceń i nie psucie wątku, błagam...A jak nie to :killer:

:)


Cz lis 09, 2006 19:06
Post 
No dobra, niech nikt nie mówi, że tylko mieszam.
Mój przykład:
Mieszko I nawrócił się z pogaństwa na wiarę katolicką i przy okazji zyskał fajną żonkę :-).


Cz lis 09, 2006 19:15
Post 
Kolejny wspaniały przykład : Edyta Stein...

Św. Edyta Stein – s. Teresa Benedykta od Krzyża przyszła na świat 12 października 1891 roku we Wrocławiu. Była siódmym, najmłodszym dzieckiem pobożnych Żydów - Augusty i Zygryda Steinów.

W 1911 roku rozpoczęła studia na wydziale historycznym i germanistyki Uniwersytetu Wrocławskiego.

Właśnie w tym okresie życia oddaliła się od wiary swych przodków, ale poszukiwanie prawdy nie przestawało ją fascynować. Cztery lata po rozpoczęciu studiów filozoficznych obroniła doktorat z filozofii we Fryburgu...

Bieg jej życia zmienił się pewnej nocy 1921 roku, gdy będąc w gościnie u przyjaciół przeczytała „Księgę życia” św. Teresy z Avili. „To jest prawda” – powiedziała, zamykając książkę. Kilka miesięcy później, 1 stycznia 1922 roku przyjęła chrzest w Kościele katolickim.

Dla jej pobożnej matki chrzest ukochanej córki był prawdziwym szokiem – Edyta powiedziała jej o tym na klęczkach. Po raz pierwszy kobieta, której nie złamały liczne przeciwności życiowe, płakała. Nie potrafiła zaakceptować drogi, którą poszła jej córka. Ona z kolei wiedziała, że przepaść, która dzieli ją z matką jest pozorna i że chrześcijaństwo jest wypełnieniem obietnicy danej przez Boga Abrahamowi.

Edyta porzuciła swoją karierę naukową i wstąpiła do Zakonu Karmelitanek w wieku 42 lat...

Zginęła w Auchwitz w 1942 roku...

Ogłoszona została świętą w 1998...

Cytuj:
Mieszko I nawrócił się z pogaństwa na wiarę katolicką i przy okazji zyskał fajną żonkę .


Ale przy okazji musiał oddalić siedem pogańskich zon... :-)


Cz lis 09, 2006 19:32
Post 
I zdjęcie...

Obrazek


Cz lis 09, 2006 19:37
Post 
Anthony de Mello, urodził się w Bombaju, hinduizm był jego domem.
Jednak szybko przekonał się do Jezusa, został duchownym, zakonnikiem.
Jako jezuita napisał wiele ciekawych książek o poznawaniu Boga itp.


Cz lis 09, 2006 21:12
Post Re: Nawróceni na katolicyzm...
Podobny temat juz byl:
viewtopic.php?t=5515&postdays=0&postorder=asc&start=0

Co prawda niby dotyczylo ogolnie nawrocenia (niekoniecznie na katolicyzm) ale faktycznie osoby tam sie wypowiadajace podawaly w zdecydowanej wiekszosci przyklady nawrocen na katolicyzm.

Powtorze przyklad osoby z tamtego watku
Jest nim Thomas Merton. Jego ojciec byl anglikaninem, matka kwakierka. W latach mlodosci mial duza stycznosc z protestantami (nic dziwnego zyl w rejonie gdzie wiekszosc chrzescijan to byli protestanci), dlatego w swojej ksiazce autobiograficznej ("Siedmiopietrowa gora") wspomina takze troche o tej religii. Jednak jako mlody czlowiek nie wierzyl w Boga. Najdziwniejsze jest jego "nawrocenie". Otoz zaprzyjaźnił się z Brahmacharim, mnichem hinduskim (sic!), który pomógł mu zobaczyć jak wiele duchowych bogactw posiada chrześcijaństwo. Merton jest to osoba, ktora ladnych pare lat szukala sensu zycia i odpowiadala sobie na pytanie czy istnieje Bog itp. W wieku 23 lat przyjal chrzest w kosciele katolickim,a 3 lata pozniej wstapil do trapistow. Osobiscie najbardziej go cenie za to, ze jego twórczość literacka i ogromne społeczne oddziaływanie przyczyniły się do duchowej odnowy chrześcijan na całym świecie. Merton uwazal,ze bedzie lepszym katolikiem, jeśli pozna "przebłyski" prawdy obecne nie tylko u protestantów czy u mistyków rosyjskich, ale również te, jakie są obecne w islamie, hinduizmie i buddyzmie.


Cz lis 09, 2006 21:45
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 19, 2006 7:51
Posty: 744
Post 
Skoro to dział: wierzyć czy nie wierzyć, to powiem, że z punktu niewierzącego nawrócenie to nonsens. To znaczy nie jest to jakoś bardziej bezsensowne niż inne przejawy religii. Po prostu czynności kultowe są bezcelowe, gdyż to o co wierzący tak gorąco zabiegają i do czego zmierzają po prostu nie istnieje w rzeczywistości.

_________________
ateista


Cz lis 09, 2006 21:53
Zobacz profil
Post 
O nawróceniach pięknie opowiada książka Angelo Comastri "Gdzie jest Twój Bóg? Historie nawróceń XX wieku". Szczególnie poruszyły mnie historie Edyty Stein i Andre Frossarda

Cytuj:
Niedawno zmarły André Frossard, francuski dziennikarz interesujący się architekturą, ateista i sceptyk uprzedzony do religii i Kościoła, syn pierwszego przewodniczącego generalnego Komunistycznej Partii Francji, doznał nagłego nawrócenia w wieku dwudziestu lat. Stało się to 8 czerwca 1935 roku, kiedy znużony oczekiwaniem na swego przyjaciela wszedł za nim do kaplicy Najświętszego Sakramentu przy ulicy Ulm w Paryżu. W jednej chwili, bez żadnego przygotowania doświadczył wewnętrznie jakiegoś niezwykle intensywnego światła i nieskończenie łagodnej dobroci, jakich do tej pory nie znał. Objawił mu się inny świat, o wiele bardziej rzeczywisty, bogaty i piękny niż ten, który dotąd dostrzegał. Poczuł się, jak uratowany w samą porę morski rozbitek, uświadomił sobie, w jakim błocie był dotąd bezwiednie pogrążony i pytał ze zdziwieniem, jak mógł tam żyć i oddychać.

Żródło:http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZS/frossard.html

A ciekawym historii nawrócenia Thomasa Mertona polecam "Siedmiopiętrowa górę" jego autorstwa (choć w zasadzie to polecam wszystkim - jeśli ktoś nie jest zainteresowany strioną religijną może to przeczytać jak zwykłą powieść)


Cz lis 09, 2006 22:38
Post 
Kolejny przykład Jacques Verlinde...

Nasz brat, który powrócił ze Wschodu... :)

Dwudziestojednoletni Belg spacerował ulicami, kiedy zainteresował go afisz z twarzą hinduskiego guru. Niżej był napis "Medytacja transcendentalna". "Dlaczego nie?" - pomyślał Jacques.

Zdobył zaproszenie na wstępny kurs. Tam z wielkim zainteresowaniem wysłuchiwał wykładów na temat techniki medytacji, która miała mu dać dostęp do wnętrza samego siebie. W niedługim czasie poddał się inicjacji w ramach tej techniki. Zgodnie z zaleceniami miał ją ćwiczyć dwa razy dziennie po dwadzieścia minut. Verlinde byt jednak ambitnym uczniem i już od samego początku zwiększył dawkę ćwiczeń.

W tym czasie prowadził badania naukowe w CNRS, instytucji, która stanowi francuski odpowiednik Polskiej Akademii Nauk. Stał się specjalistą w dziedzinie chemii nuklearnej. Kończył doktorat z nauk ścisłych, a dokładnie z fizyki.


Należałem do słynnego ruchu kontestacyjnego, który był przeciwny wszystkim instytucjom, dlatego nie szukałem Boga w starej instytucji, jaką jest Kościół. Zgodnie z tendencją, która była obecna w tym momencie w naszej kulturze, zwróciłem się w stronę Wschodu.

Dyrektor CNRS, który zauważył duchowe poszukiwania, poradził swojemu pracownikowi, aby wziął miesięczny urlop i zastanowił się nad wszystkim. Verlinde skorzystał.

Pojechał na spotkanie ze stawnym guru z afisza, który kazał mu jeszcze zwiększyć czas przeznaczony na medytacje, aby lepiej zgłębić technikę. Kilka miesięcy później został instruktorem medytacji. Pozostał w Europie jeszcze przez pewien okres, dzieląc czas między pracę w laboratorium i nauczanie ludzi, którzy, podobnie jak on kiedyś, chcieli poznać technikę medytacji.

Później wycofał się z pracy w laboratorium i poszukiwań naukowych, aby dołączyć do guru w Indiach. Tam został otoczony przyjaźnią. Guru pozwolił mu nawet na bycie Brahmacharia (w Indiach są dwie duże gałęzie zakonne: Sanasies i Brahmacharias). Dodatkowo został przyjęty w poczet najbliższych uczniów guru.

Przebywał razem z innymi mnichami w aśramach w Himalajach. Tam, gdzie dotarło niewielu Europejczyków. Pogłębiał swoją znajomość filozofii orientalnej, jak i wszystkich technik, które tamte religie mu proponowały. Verlinde, przyjmując wszystkie zasady religii wschodniej, poddał się bardzo rygorystycznemu życiu, praktykując nieustanną medytację oraz yogę.

Bardzo dużo medytowałem, nawet przez całe tygodnie, prawie 24 godziny na dobę, sen i posiłki byty ograniczone do minimum, jedynie po to, aby przeżyć - twierdzi.

Ale już wówczas, w Indiach, kilkakrotnie podczas medytacji widział twarz płaczącej kobiety. Nie wiedział, kim jest ta przepiękna Pani.

"Gdy trwałem w praktykowaniu technik medytacyjnych w świątyni w Tybecie, w momencie, w którym tego absolutnie nie oczekiwałem, wielokrotnie pojawiała się przede mną twarz kobiety, która była bardzo piękna, ale jej oblicze nosiło na sobie oznaki cierpienia. Patrzyła na mnie płacząc i jednocześnie z prośbą w oczach, a ja byłem wstrząśnięty tym widokiem. Za każdym razem, kiedy pytałem: "Kim jesteś?"; ona znikała.

Jak bardzo byłem wzruszony, kiedy po raz pierwszy przyjechałem tu, do stóp ikony Pani Jasnogórskiej, i rozpoznałem w tym Obrazie twarz tamtej kobiety. To Maryja płakała nad swoim dzieckiem, które się oddalało.

Verlinde żyjąc u boku guru myślał, że resztę życia poświęci mistyce hinduizmu... Pewnego dnia do guru przyjechał gość z Francji. Nic by nie było w tym dziwnego, gdyby nie pytanie, które zadano wówczas Verlinde. Nieznajomy całkiem niewinnie zagadnął:

- Przecież w dzieciństwie byłeś chrześcijaninem, a więc masz wychowanie chrześcijańskie.

- Tak - odpowiedział Jacques.

- To kim jest dla ciebie dzisiaj Jezus? zapytał przybysz.

Verlinde nie odpowiedział na pytanie.

Oddalił się. Starał się o wszystkim zapomnieć, ale od tego dnia imię Jezusa towarzyszyło mu już do końca
.

Wieczorem kładąc się spać pomyślałem: "Do rana o wszystkim zapomnę!" Jednak czułem, że moje dotychczasowe życie zostało całkowicie wstrząśnięte.

- Nie było to łatwe, jednak Bóg pomógł mi, abym w ciągu 24 godzin opuścił aśramę i mógł powrócić do Europy. Poprosiłem guru o możliwość opuszczenia go. Zaufał mi i pozwolił pojechać, wysyłając samochód i szofera, aby mnie odwieziono na lotnisko. l tak znalazłem się po 4 latach w Europie z jedną walizką i z całym moim życiem do odbudowania w Jezusie - dodaje.

Jacques Verlinde wrócił na stary kontynent, aby odnaleźć Boga, ale swe pierwsze kroki skierował do grup ezoterycznych.

- Szybko zorientowali się, że mam jakąś moc. Tę moc nazywano darem bożym. Poproszono mnie, abym podzielił się nią z innymi w imię miłości do Ewangelii. Byłem tym roztrzęsiony, tym bardziej, że sam nie wiedziałem, iż posiadam jakieś "dary boże", które zostały we mnie odkryte, m.in. moc promieniowania, nazywana radiestezją, co pozwalało wykrywać choroby.

Dano mi do ręki wahadełko. Zaskoczył mnie rezultat. Bardzo szybko zorientowałem się, że nie muszę mieć bezpośredniego kontaktu z osobą badaną, że także bez wahadełka jestem w stanie wykryć chorobę. Wystarczyło mi spokojne popatrzenie na osobę, aby móc powiedzieć, co jej dolega. Stwierdzono również, że gdy dotykam ręki chorego, aby postawić diagnozę, dana osoba czuje się lepiej. Stąd też stwierdzono, że mam dar uzdrawiania.

Wciąż popychano mnie do praktykowania tych "darów", do używania ich w celu uzdrawiania innych, bo przecież Jezus uzdrawiał, a więc nie ma powodu, aby ci, którzy do Niego należą, nie mogli robić tego samego - wspomina Verlinde.

Cały czas w trakcie swojej nowej działalności Jacques próbował nawracać się. Codziennie uczęszczał na Eucharystię, od czasu do czasu adorował Najświętszy Sakrament i modlił się za wstawiennictwem Maryi oraz odmawiał różaniec. Równocześnie oddawał się praktykom okultystycznym, nie dostrzegając, że kłóci się to z nauką katolicką.

Jacques Verlinde skorzystał z pomocy duchów, stosował pismo automatyczne. Okultyzm praktykował przez kolejne trzy lata swojego życia.

Pewnego dnia, podczas Eucharystii w Paryżu, w trakcie przeistoczenia poczuł chęć do rzucania bluźnierstw.

Wystraszyłem się i poczułem zmieszanie, przecież chciałem pozostać wierny Jezusowi i Ewangelii, a tutaj chęć rzucania obelg - wspomina Verlinde. - Pytałem siebie: "Skąd to wszystko pochodzi, kto za mnie mówi?"

Po Mszy Jacques udał się do zakrystii i opowiedział wszystko księdzu, który celebrował Eucharystię.

- Wcale mnie to nie dziwi - usłyszał w odpowiedzi.

- Łatwo księdzu powiedzieć: "Nie dziwi mnie to" - skomentował Verlinde.

- Nie. Dlatego, że jestem egzorcystą dodał kapłan.

Wspólnie z duchownym zaczęli się modlić. Verlinde został poddany egzorcyzmom. Dziś ojciec Joseph - Marie nie lubi zbyt dużo mówić o tym etapie swojego życia.

- Nie chciałbym wchodzić w detale. Myślę, że wśród etapów, jakie przeżyłem, ten był najtrudniejszy, najbardziej poniżający. Zapewniam, że trudno jest sobie wyobrazić to, co się przeżywa w podobnych chwilach. Jednak mimo wszystko jestem wdzięczny Panu, że mogłem tego doświadczyć. Był to czas łaski. Chrystus pozwolił mi na wewnętrzne uczestniczenie w walce światłości z ciemnościami - mówi.


W jego intencji modliło się kilkadziesiąt wspólnot w Europie. Ostateczne wyzwolenie przyszło przez modlitwę uzdrawiającą, wyzwalającą - w belgijskiej miejscowości Bruges, w małej wspólnocie Ojców Karmelitanów, którzy służyli modlitwą wszystkim duchowo uwikłanym.

W niedługim czasie Verlinde wstąpił do seminarium duchownego w Rzymie, gdzie w 1983 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Uzyskawszy doktorat z filozofii w Louvain, zaczął prowadzić wykłady na Uniwersytecie Katolickim w Lyonie. Otrzymał również stanowisko wykładowcy w Międzynarodowym Seminarium Duchownym w Ars.

Pojechałem na Wschód, aby spróbować odnaleźć moją drogę duchową. Spotkałem tam boskość, ale nie spotkałem Boga (...). Byłem głęboko chory w moim duchu, duszy i ciele. We wszystkich wymiarach mojego bytu byłem zraniony i chory na skutek wszystkich moich zbłądzeń. Pan mnie uzdrowił i wskrzesił, i myślę, że teraz wymaga ode mnie, abym był świadkiem i kanałem tego miłosierdzia, z którego sam skorzystałem - powiedział ojciec Joseph Marie Verlinde podczas jednego ze spotkań modlitewnych .

TE DEUM LAUDAMUS !!


Pt lis 10, 2006 13:48
Post 
Zastanawiam się czy napisac swoje swiadectwo... :?
Nie chcę by ktoś mi zarzucił, że robię tu jakąś autoreklamę czy cos w tym stylu...

Nie wiem czy kogos to interesuje?
Proszę o slowa zachęty :oops: albo zniechęty :)


Pt lis 10, 2006 16:16
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 19, 2006 7:51
Posty: 744
Post 
A gdyby został może osiągnąłby oświecenie, a tak został poniżony. No i wrócił do średniowiecznego niewolnictwa. Jezus Pan, on wierny sługa.

_________________
ateista


Pt lis 10, 2006 16:31
Zobacz profil
Post 
Teresse napisał(a):
Zastanawiam się czy napisac swoje swiadectwo... :?
Nie chcę by ktoś mi zarzucił, że robię tu jakąś autoreklamę czy cos w tym stylu...

Nie wiem czy kogos to interesuje?
Proszę o slowa zachęty :oops: albo zniechęty :)


Jesli uwazasz,ze nawrocilas sie na katolicyzm to jak najbardziej napisz to tutaj. Po pierwsze nigdzie nie jest napisane,ze maja to byc tylko znane szerszej spolecznosci osoby. Po drugie, jesli jest to osoba tutaj sie wypowiadajaca to watek ten wzbudzi wieksze zainteresowanie. Co za tym idzie forumowicze beda wiedziec,ze takie rzeczy nie dzieja sie tylko "za siedmioma gorami i za siedmioma rzekami" ;-) w "prehistorycznych" czasach. Oczywiscie wiarygodnosci tego co napiszesz nie jestesmy wstanie sprawdzic, niemniej osobiscie uwazam,ze warto. Minusem moze byc to,ze jak juz tutaj sie wypowiesz, to obojetnie jak sie potoczy Twoja przyszlosc Twoje swiadectwo zostanie i moze sie stac cos takiego,ze wypowiadajac sie na tym forum na jakis temat moze znalezc sie ktos,kto bedzie uwazniej obserwowal, co Ty bedziesz pisala. Zdecydujesz sama, ja z checia Twoje swiadectwo bym przeczytal :)


Pt lis 10, 2006 16:36

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Teresse napisał(a):
Proszę o slowa zachęty :oops: albo zniechęty :)


W większości podzielam agumentację podaną przez kow3la, więc ograniczę się do słów zachęty: niniejszym zachęcam :)


Pt lis 10, 2006 17:04
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 92 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL