Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 04, 2025 21:51



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1988 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29 ... 133  Następna strona
 Ciekawe cytaty świętych, błogosławionych, mistyków 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
św. Teresa od Jezusa (1515 - 1582)

Kontemplacja jest darem Bożym i Bóg ją daje komu chce, nie jest więc koniecznym warunkiem do zbawienia, nie nabywa się jej też przez siłę i niekoniecznie można ją wyprosić. Bez niej też można być doskonałym, jeśli się spełnia co należy. Może nawet większa wtedy będzie zasługa, bo więcej własnym kosztem biedzi się i pracuje dusza i Pan się obchodzi z nią, jak zwykł się obchodzić z duszami mężnymi, a wszystkie rozkosze i słodkości, których jej tu odmawia, chowa na potem. Nie należy więc upadać na duchu ni zrażać się do modlitwy, lecz wiernie czynić to wszystko, co czynią inne. Pan bowiem długo się nieraz ociąga, aż potem jednym nawiedzeniem sowicie wynagrodzi duszy to długie czekanie i w jednej chwili da jej od razu tyle, ile drugim przez całe lata dawał po trosze.

Ja całe czternaście lat nie byłam zdolna rozmyślać inaczej, jeno czytając z książki. Sądzę, że wiele musi być dusz tego rodzaju; a są i takie, które zupełnie, nawet z książką, rozmyślać nie potrafią; umieją tylko modlić się ustnie, i na tym trawią cały czas modlitwy. Są jeszcze umysły tak lekkie, że na niczym dłużej się zatrzymać nie zdołają; niespokojna ich wyobraźnia wciąż przeskakuje od jednego przedmiotu do drugiego, tak dalece, że gdy chcą się zmusić do myślenia o Bogu, od razu gubią się w tysiącznych myślach próżnych, w skrupułach i wątpliwościach w wierze.


Obrazek

Znam jedną osobę, bardzo już sędziwą, wysoko świątobliwą i umartwioną, słowem prawdziwą służebnicę Bożą. Trawi ona co dzień długie godziny na modlitwie ustnej, ale rozmyślanie żadną miarą jej się nie udaje; tyle tylko modli się myślą, że odmawiając pacierz swój bardzo powoli, nad każdym wyrazem nieco się zastanawia. Takich dusz jest niemało; a przecie, jeśli jeno mają pokorę, nie sądzę, by na końcu z mniejszym wyszły zyskiem, jak te, które wielkich doznają pociech na rozmyślaniu. Zysk ich nawet z pewnego względu będzie pewniejszy, bo któż wie, czy te pociechy są od Boga, czy raczej zły duch ich nie podsuwa? Jeśli to pociechy od Boga, nie ma się czego lękać, jak to szeroko objaśniłam w innej książce, ale jeśli pochodzą skądinąd, niebezpieczeństwo jest wielkie, bo na to tylko diabeł je wznieca, by nas wbił w pychę.

Tamte dusze, nie doznając słodkości na modlitwie, chodzą w pokorze, zawsze w obawie, czy to nie z ich winy, zawsze czujne i pilne w pracy nad sobą. Gdy ujrzą na modlitwie łzy w oczach drugich, zaraz się trapią i wyobrażają sobie, że kiedy ich oczy zawsze suche, więc snadź daleko za tamtymi pozostają w służbie Bożej; a może właśnie o wiele je przewyższają. Łzy bowiem, choć są dobre, nie zawsze są dowodem wewnętrznej doskonałości. Pokora zaś, umartwienie, zaparcie siebie i inne cnoty więcej mają pewności. Trzymając się tego, nie bójcie się, byście nie miały dojść do doskonałości na równi z najbardziej kontemplatywnymi.


źródło:
św. Teresa od Jezusa "Droga doskonałości"
http://www.karmel.pl/czytelnia/droga/index.html

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


So sty 06, 2007 8:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
św. Teresa od Jezusa (1515 - 1582)

„Przez cały ten czas nigdy, z wyjątkiem dziękczynienia po komunii, nie śmiałam przystąpić do modlitwy bez książki. Sama myśl, bym zaczęła modlitwę nie mając książki przy sobie, tak mnie do głębi duszy przerażała, jak gdybym sama jedna miała wyjść na spotkanie całej gromady czyhających na mnie nieprzyjaciół. Mając pod ręką tę pomoc, która mi była jakby towarzystwem i puklerzem do odbijania pocisków nastających na mnie myśli obcych, uspokajałam się. Oschłości wtedy były rzadkim wyjątkiem, ale zawsze je miewałam, ile razy brakło mi książki, bo zaraz wtedy trwożyła się dusza moja i myśli moje się gubiły, dopiero za pomocą książki powoli je znowu skupiałam i duszę, jakby przynętą, do modlitwy pociągałam. Często dość mi było na to samego już otworzenia książki, w innych razach czytałam krócej lub dłużej, wedle miary łaski, jakiej mi Pan użyczał” (Życie 4, 9).

„Jako środek wielce ku temu pomocny, radzę każdej, by postarała się dla siebie o jaki, według własnego upodobania, obrazek czy figurkę Pana naszego, nie po to, aby je nosić ukryte w zanadrzu i nigdy na nie nie spojrzeć, ale aby przed tym wyobrażeniem jak najczęściej z Nim rozmawiać. On sam poda wam do serca, co Mu macie powiedzieć” (DD 26, 9).

„Święty Augustyn powiada, że szukał Boga wszędy wkoło siebie, aż wreszcie znalazł Go w samym sobie. Czy mały to będzie, sądzicie, dla duszy roztargnionej pożytek, gdy zrozumie tę prawdę i przekona się, że na to, by mogła rozmawiać z Boskim Ojcem swoim i cieszyć się obecnością Jego, nie ma potrzeby wzlatywać aż do nieba ani modlić się głośno?” (DD 28, 2)

„Tego tylko pragnę, byście wiedziały i o tym pamiętały, że jeśli chcemy znaczny uczynić postęp na tej drodze i dojść do tych mieszkań, do których tęsknimy, nie o to nam chodzić powinno, byśmy dużo rozmyślały, jeno o to, byśmy dużo miłowały, a zatem to głównie czynić i do tego przykładać się powinnyśmy, co skuteczniej pobudza nas do miłości” (Twierdza IV 1, 7).

„Nie żądam od was wielkich o Nim rozmyślań ani natężonej pracy rozumu, ani zdobywania się na piękne, wzniosłe myśli i uczucia - żądam tylko, byście na Niego patrzyły. A któż wam może tego zabronić? Co wam może przeszkodzić, byście, gdy nie zdołacie uczynić nic więcej, nie miały zwrócić na Niego, choćby chwilowo, oczu duszy waszej? [...] Czy więc wielką to wyda wam się rzeczą, byście choć czasami, zamknąwszy oczy duszy na rzeczy zewnętrzne, zapatrywały się na Niego? [...] Zważcie, że w każdej chwili, kiedy tylko zechcecie, znajdziecie Go. On tak pragnie, byśmy nań spoglądały, że nie opuszcza żadnego starania. [...] Czy więc wielka to rzecz, byście na Tego, który tyle wam darował, choć niekiedy wspomniały i oczy wzniosły na Niego?” (DD 26, 3-4)


Guido Stinissen OCD
MODLITWA OBECNOŚCI
ZE ŚWIĘTĄ TERESĄ Z AVILA
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS ... avila.html

Obrazek

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Pn sty 08, 2007 11:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
św. Teresa od Jezusa (1515 - 1582)

6. Inny jeszcze sposób wam wskażę. Jeśli nam się zdaje, że Pan użyczył nam jakiej cnoty, uważajmy ją za dobro nam darowane, które Boski Dawca może nam znowu odebrać, jak to rzeczywiście często się zdarza, nie bez głębokich w tym zamiarów Jego Opatrzności. Czy nigdy jeszcze nie doznałyście tego, siostry, na samych sobie? Co do mnie, po wiele razy tego doświadczam. Czasem zdaje mi się, że zupełnie nie jestem przywiązana od żadnej rzeczy stworzonej i rzeczywiście w chwili próby okazuję się taką. A znowu przychodzą chwile, kiedy taki widzę w sobie brak wyrzeczenia się wszystkiego, że lada rzecz, z której wczoraj jeszcze bym się śmiała, zajmuje mię całą, tak iż sama siebie nie poznaję. Raz zdaje mi się, że mam odwagę nieustraszoną, że nie cofnęłabym się przed żadną trudnością gdy chodzi o chwałę Bożą, i w niektórych zdarzeniach istotnie dałam dowody takiej odwagi; a innym razem tak się czuję słabą i lękliwą, iż nie zdobyłabym się na męstwo zabicia choćby jednej mrówki w obronie sprawy Bożej, gdybym miała przez to wystawić się na jakie bądź przeciwieństwo. To zdaje mi się, że żadne oszczerstwa ani sądy ludzkie nie zdołałyby mię zachwiać i zakłócić mi spokoju wewnętrznego i w rzeczy samej nieraz zniosłam podobne napaści, nie tylko spokojnie, ale i z radością; a znów bywają dni, że lada marnym słowem na mnie rzuconym tak się trapię i martwię, iż cały świat mi się przykrzy i brzydnie i chciałabym uciec od niego. I nie ze mną jedną tak się dzieje; widziałam podobne zmiany usposobienia u wielu innych, lepszych niż ja i wiem, że tak bywa.

7. Któż więc, mając przed oczyma tę prawdę, codziennym doświadczeniem stwierdzoną, śmiałby jeszcze przypisywać samemu sobie jaką bądź cnotę i mieć siebie za wzbogaconego, kiedy tyle razy, właśnie w chwili potrzeby, gdy powinien by daną cnotę okazać, ujawnia się właśnie zupełne jego ubóstwo? - Miejmy więc zawsze na pamięci, siostry, tę całkowitą niedostateczność naszą, nie zaciągajmy długów, których nie ma czym spłacić. Skarb ten, drogi skądinąd, nie od nas pochodzi i nie wiemy, kiedy zechcą nam go odebrać i pozostawią nas z niczym w ciemnicy nędzy naszej. Wtedy bowiem; za odjęciem od nas tej części pożyczanej, którą nas łaska Jego otaczała, i ci, którzy nas szanowali, i my, którzyśmy się tą czcią nie naszą chełpili, będziemy godni pożałowania. Więc póki służymy Panu w pokorze, rzecz pewna, że On w końcu przyjdzie nam w pomoc w potrzebach naszych; ale jeśli nie mamy głęboko zakorzenionej w sercu naszym tej cnoty, na każdym kroku, rzec można, Pan nas opuści i pozostawi samym sobie; i będzie to największy, jaki nam dać może dowód miłosierdzia Jego, abyśmy tym sposobem naocznie przekonali się o własnej słabości naszej, nauczyli się pokory i zrozumieli naprawdę, że nic nie mamy, czego byśmy nie otrzymali.


źródło:
św. Teresa od Jezusa "Droga doskonałości"
http://www.karmel.pl/czytelnia/droga/index.html

Obrazek

bł. Elżbieta od Trójcy Świętej (1880 - 1906)

"A teraz co to znaczy być zbudowanym na Nim? Prorok jeszcze śpiewa: "Na skałę podniósł mię, a teraz głowa moja wznosi się ponad nieprzyjaciół, którzy mnie otaczają". Wydaje mi się, że właśnie taka jest postawa duszy "zbudowanej na Jezusie Chrystusie". On jest skałą, na którą ona została wyniesiona, ponad siebie samą, ponad zmysły, naturę, ponad pociechy czy boleści, ponad to, co nie jest jedynie Nim. I tam, będąc w pełnym posiadaniu siebie, panuje nad sobą, przewyższa siebie samą i przewyższa wszystkie rzeczy.

Teraz święty Paweł zaleca mi, abym była umocniona w wierze: w tej wierze, która nigdy nie pozwala duszy drzemać, ale trzyma ją w stanie czujności pod wejrzeniem Mistrza, całą skupioną na Jego stwórczym słowie, w tej wierze w zbytnią miłość, która pozwala Bogu — jak mówi mi święty Paweł — obsypywać duszę według swojej pełni."

""Trwajcie we Mnie". To Słowo Boże daje ten nakaz, który wyraża tę wolę. Trwajcie we Mnie nie tylko przez kilka chwil, kilka godzin, które muszą przeminąć, ale "trwajcie…" w sposób stały, normalny. Trwajcie we Mnie, módlcie się we Mnie, adorujcie we Mnie, miłujcie we Mnie, cierpcie we Mnie, pracujcie, działajcie we Mnie. Trwajcie we Mnie, aby stawać przed każdą osobą lub każdą rzeczą, coraz bardziej wnikajcie w tę głębię. Tam naprawdę jest "pustynia, na którą Bóg chce pociągnąć duszę i mówić do jej serca", jak to wyśpiewał prorok.


źródło:
http://www.karmel.pl/elzbieta/index.html

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Śr sty 10, 2007 10:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
Z pism bł. Marii Marceliny Darowskiej (1827 - 1911)

("Notatka nicejska" z 1859 roku oraz "Testament" z 1884 roku,
autograf w archiwum głównym sióstr niepokalanek)


Wychowanie stwarza moralnie człowieka


Myśl Boża w Zgromadzeniu naszym to ziszczenie prośby modlitwy Pańskiej: Królestwo Boże na ziemi, gdzie by się w najpełniejszym znaczeniu żyło dla Boga i Bogiem, wolą Bożą, pod panowaniem Bożym. W tych słowach tak znanych, zwykłych i prostych na pozór, jest cały świat miłości. Podwaliną więc życia Zgromadzenia naszego jest miłość Boga.

Miłość Boża ciasną nie jest: ona obejmuje wszystko co Boże, ludzkość całą, cały świat. Świat jest odbiciem rodziny - cały jej upadek uwydatnia się w smutnym stanie dzisiejszego świata i woła: naprawy, dźwignięcia, świętości. Aby świat przemienić, trzeba zacząć od przemiany kobiety. Kobieta jest matką nowego pokolenia, matką przyszłości, bo dzieci przez nią wychowane - to przyszłość świata. Więc aby świat przemienić, trzeba zacząć od oczyszczenia i udoskonalenia kobiety. Od przygotowania mu niewiast znających Boga i miłujących Go: w przykazaniach Jego, w bliźnich i w obowiązkach. Niewiast mądrych i mężnych wedle słów Pisma świętego. Takich dziś świat potrzebuje i takie mu wychowywać jest z woli Boga Przedwiecznego zadaniem naszego Zgromadzenia.

Jak grzech przez niewiastę przyszedł na świat, tak przez niewiastę przyszło światu zbawienie. Jednym z głównych celów Zgromadzenia naszego walczącego w sprawie swej Królowej, jest podtrzymać to Jej dzieło rehabilitacji kobiety, dzieło podniesienia niewiasty osłabłej w lekkomyślności i próżności, przez oczyszczenie i uświęcenie, aby na wzór Pani i Matki swojej była światu zbawieniem i zachętą, pociechą i wzorem prowadzącym do zbawienia.

Wychowanie stwarza moralnie człowieka. Praca nad wychowaniem ma swoją ideę, a tą jest: wykształcenie niewiasty na obywatelkę Królestwa Bożego, to znaczy wykształcenie jej nie tylko ze strony umysłowej i zewnętrznej, ale przede wszystkim od strony moralnej, a więc wychowanie na prawdziwie chrześcijańską żonę, matkę, panią domu, obywatelkę kraju swojego.

Jedno wam jeszcze najszczególniej polecam: Kochajcie, czcijcie duszą i sercem, słowami i czynami Niepokalaną Matkę naszą Maryję. Trzymajcie się Jej wiernie i niezachwianie we wszystkich chwilach i kolejach życia waszego, na początku i u kresu prac waszych, waszej doczesnej pielgrzymki. Garnijcie się do Niej w uciskach i trudnościach, a Ona was wspomoże; oddawajcie się Jej w pokusach, opuszczeniach i oschłościach, Jej szukajcie w pomyślnościach i pociechach. Pamiętajcie zawsze, żeście Jej dziećmi, uczcie drugich Ją miłować, do Niej się uciekać.


źródło:
http://www.brewiarz.katolik.pl/index.php3

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Cz sty 11, 2007 9:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
św. Józef Sebastian Pelczar

Modlitwa daje duszy hart i siłę. Dusza ufna w pomoc Bożą porywa się nawet na rzeczy trudne i wśród walk i cierpień nie upada. Dusza modląca się silniejsza jest niż świat cały, silniejsza niż piekło; przeciwnie, dusza zaniedbująca modlitwę podobna jest do paralityka leżącego bezwładnie.
ŻD 1, 135

Módl się z wiarą i z tak wielką miłością, na jaką tylko zdobyć się możesz. Staraj się przynosić zawsze na modlitwę serce czyste, albo przynajmniej skruszone. Modlitwę serca łącz z modlitwą czynu.
ŻD 1, 140-141

Aby stać się godnym pomocy Serca Jezusowego i opieki Maryi, bądź pokorny i nie ufaj sobie, unikaj niebezpiecznych okazji. Czuwaj nieustannie nad sobą jak żołnierz w ziemi nieprzyjaciela, odkrywaj zasadzki szatana i ponęty świata, umartwiaj swe ciało, staraj się opanować naturalne skłonności i wyzbyć się zbytniego przywiązania do stworzeń, aby cię nie uniosły tam, dokąd byś iść nie chciał.
ŻD 1, 271

źródło:
http://www.sercanki.opoka.net.pl/mysli.html

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Pt sty 12, 2007 11:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
św. o. Pio (1887 - 1968)

Modlitwa jest najlepszą bronią, jaką posiadamy. Jest ona kluczem, który otwiera Serce Boga. Powinieneś mówić do Pana Jezusa również sercem, a nie tylko wargami. Co więcej, w pewnych przypadkach powinieneś mówić do Niego tylko sercem (CE, s. 40).

Prawdziwą przyczyną, dla której nie zawsze możesz dobrze odprawiać swoją medytację znajduję w tym punkcie i nie mylę się. Zabierasz się do medytacji z pewnego rodzaju rozgorączkowaniem, połączonym z dużym zatroskaniem, aby znaleźć coś, co przyniosłoby zadowolenie i pocieszenie twojemu duchowi. To już wystarcza, byś nie znalazła nigdy tego, czego szukasz i nie zagłębiła twej duszy w prawdzie, którą rozważasz. Moja córko, wiedz, że jeśli ktoś z dużym pośpiechem i swego rodzaju chciwością szuka jakiejś zgubionej rzeczy, [ to] sto razy na nią spojrzy i nie zorientuje się, że ją widzi. Z tego rodzaju próżnej i bezużytecznej chciwości płynie jedynie zmęczenie ducha i niemoc umysłu, by móc zatrzymać się na tym przedmiocie, którym się zajmujesz. To następnie, jako właściwa przyczyna, powoduje pewną oziębłość i bezmyślność duszy, zwłaszcza gdy chodzi o jej uczuciową sferę. Nie znam innego środka zaradczego w tej sprawie niż ten: pozbyć się lęku, ponieważ on jest jednym z większych zdrajców, który z prawdziwą cnotą i rzetelną pobożnością nie może mieć nic wspólnego. Zapala on do dobrego postępowania, ale tylko pozornie; tak naprawdę powoduje oziębienie duszy i doprowadza cię do potknięcia (Epist. 111, s. 980n).


źródło:
http://kaplicaswojcapio.fm.interia.pl/dobrego_dnia.htm

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


So sty 13, 2007 9:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
św. o. Pio (1887 - 1968)

Polem walki pomiędzy Bogiem a szatanem jest dusza ludzka. To w niej toczy się ta walka w każdym momencie życia. Trzeba, aby dusza dała wolny dostęp Panu i była przez Niego w pełni uzbrajana wszelkiego rodzaju bronią, aby jego Światło oświecało ją, wskazując na punkt rozpoczęcia walki z ciemnościami błędów. Trzeba, aby dusza przyoblekła się w Jezusa Chrystusa, w Jego prawdę i sprawiedliwość, aby założyła pancerz wiary i słowa Bożego, aby odniosła zwycięstwo nad tak potężnymi wrogami. Aby przyoblec się w Jezusa Chrystusa, koniecznie musi umrzeć ludzkie "ja" (CE, s. 33).

W czasie pokus walcz dzielnie pod kierunkiem Najwyższego Wodza razem z mężnymi duszami; gdy upadniesz, nie leż w tym miejscu poniżona duchowo i fizycznie; upokarzaj się bardzo, ale nie trać ducha; zniżaj się, ale nie degraduj; obmywaj twe niedoskonałości i upadki szczerymi łzami skruchy, ale niech ci nie brakuje ufności w dobroć Boga, która zawsze pozostanie większa od twej niewdzięczności; postanów poprawę, lecz bez zarozumiałości.
Twoje męstwo powinno opierać się tylko na Bogu. W końcu wyznaj szczerze, że gdyby Bóg nie był twoim pancerzem i twoją tarczą, zostałabyś
w swym braku roztropności poraniona wszelkimi rodzajami grzechu
(Epist. III, s. 698).

Palma chwały jest zarezerwowana tylko dla tego, kto walczy mężnie aż do końca. Rozpocznijmy więc naszą świętą walkę.
Bóg będzie nam towarzyszył i ukoronuje nas wiecznym triumfem
(Epist.IV,s. 879).


źródło:
http://kaplicaswojcapio.fm.interia.pl/dobrego_dnia.htm

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


N sty 14, 2007 8:44
Zobacz profil
Post 
"Nigdy nie dopuszczajcie do siebie strachu lub rutyny"

Przechodzisz krytyczny etap: odczuwasz nieokreślony lęk; trudności w ułożeniu dziennego planu, praca wydaje ci się wyniszczająca, ponieważ nie wystarczają ci dwadzieścia cztery godziny na dobę, żeby spełnić wszystkie swe obowiązki... - Czy próbowałeś iść za radą Apostoła: "Wszystko niech się odbywa godnie i w należytym porządku?". Czyli: w obecności Boga, z Nim, przez Niego i tylko dla Niego. (Bruzda, 512 )

A jak to jest możliwe - zdajesz się mnie pytać - żebym działał zawsze w tym duchu, który mnie doprowadzi do doskonałości w mojej pracy zawodowej? Odpowiedź na to pytanie nie pochodzi ode mnie, lecz daje są święty Paweł: Bądźcie mężni i umacniajcie się! Wszystkie wasze sprawy niech się dokonują w miłości. Czyńcie wszystko z miłości i dobrowolnie, nigdy nie dopuszczajcie do siebie strachu lub rutyny, służcie naszemu Ojcu-Bogu.

Bardzo lubię powtarzać wiersz, który zapewne nie należy do poezji wysokiego lotu, ale - wiem to z własnego doświadczenia - jest bardzo trafny: Życie me wypełnia miłość / a bym szedł tą właśnie drogą, / zesłał Pan Bóg mi cierpienie./ Miłość bowiem wtedy rośnie, kiedy ją cierpienia wzmogą. Pozwól, że powtórzę jeszcze raz: wypełniaj z Miłością swoje obowiązki zawodowe, czyń wszystko z Miłości. A jeśli zachowasz tę miłość, podkreślam, pomimo gorzkich rozczarowań, niewdzięczności, niesprawiedliwości, a nawet klęski, którą poniesiesz na oczach ludzi - zdumieją cię owoce twojej pracy. Będą to dojrzałe owoce - zalążki wieczności! ( Przyjaciele Boga, 68)

Spotykamy niekiedy ludzi dobrych - lepiej byłoby powiedzieć: dobrotliwych, którzy zapewniają słowem, że dążą do szerzenia wspaniałych ideałów naszej wiary, lecz w praktyce hołdują bardzo naiwnie beztroskiej i powierzchownej postawie w życiu zawodowym. Gdy spotykamy się z takimi chrześcijanami od parady, winniśmy im pomagać w sposób życzliwy, a kiedy to będzie konieczne, uciec się do owego ewangelicznego środka - upomnienia braterskiego: Gdyby komu przydarzył się jaki upadek, wy, którzy pozostajecie pod działaniem Ducha, w łagodności sprowadźcie takiego na właściwą drogę. Bacz jednak, abyś i ty nie uległ pokusie. Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełnicie prawo Chrystusowe. ( Przyjaciele Boga, 69 )

sw. Josemaria Escriva


N sty 14, 2007 15:18
Post 
"Ból upominania"

Ogromne wygodnictwo - a czasami wielki brak odpowiedzialności - kryje się w postawie przełożonych, którzy unikają przykrości upominania, wymawiając się niechęcią sprawiania cierpienia innym. Być może oszczędzają sobie w tym życiu nieprzyjemności... lecz narażają na niebezpieczeństwo utraty szczęśliwości wiecznej - własnej i innych - przez zaniedbania, które są prawdziwymi grzechami. ( Kuźnia, 577 )

Święty dla życia wielu ludzi jest "niewygodny". Lecz to nie oznacza, że ma być nie do zniesienia. – Jego gorliwość nigdy nie powinna być gorzka; jego upominanie nigdy nie powinno ranić; jego przykład nie powinien być aroganckim, moralnym policzkiem dla bliźniego. ( Kuźnia, 578 )

Dlatego też, jeśli w swoim życiu, czy też w życiu innych, zauważymy coś niewłaściwego, co wymaga pomocy duchowej i ludzkiej, której jako dzieci Boże możemy i powinniśmy udzie­lić, to prostym przejawem roztropności będzie zasto­sowanie odpo­wied­niego lekarstwa z całą stanowczością, mocą, szcze­rością i miłością. Nie ma tu miejsca na wahanie. Błędem jest myśleć, że pro­blemy da się rozwiązać przez ich odkła­danie czy też ignorowanie.

Roztropność wymaga, aby po otwarciu rany zawsze, gdy to konieczne, sto­sować lekarstwo w sposób zdecy­dowany i bez uciekania się do półśrodków. Kiedy zauważycie najmniejsze objawy zła, zachowuj­cie się z prostotą i szczerością, zarówno jeśli macie udzielić pomocy, jak i wtedy, gdy macie ją sami otrzymać. W takich przypadkach należy pozwolić, aby ten, kto z Bożą pomocą potrafi leczyć, naciskał ranę, najpierw z odleglejszego miejsca, a potem zbliżając się stopniowo ku środkowi, aż wypłynie z niej cała ropa i źródło infekcji zostanie oczyszczone. W ten sposób powinniśmy traktować przede wszystkim samych siebie oraz tych, którym nasza pomoc należna jest ze względu na porządek sprawie­dli­wości i miłości. Myślę tu szcze­gólnie o rodzi­cach i tych wszystkich, którzy zajmują się wychowaniem i nauczaniem.

sw. Josemaria Escriva


Wt sty 16, 2007 14:53
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
św. Jan od Krzyża

Ogołocenie, wyniszczenie, kenoza Chrystusa - stan największej pokory, a zarazem źródło zjednoczenia z Bogiem i tym samym źródło największych dzieł

Po drugie, pewne jest, że w chwili śmierci [Chrystus] został wyniszczony w swej duszy przez pozbawienie wszelkiej pociechy i podpory. Ojciec pozostawił Go w tak całkowitym opuszczeniu w niższej części duszy, że Chrystus zmuszony był wołać: "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?" (Mt 27,46). To było największe odczuwalne opuszczenie w Jego życiu. Ale też wtedy dokonał dzieła większego niż wszystkie cuda, które zdziałał, dzieła największego na niebie i ziemi, jakim jest pojednanie i połączenie przez łaskę rodzaju ludzkiego z Bogiem. A stało się to w czasie i chwili, gdy nasz Pan wyniszczony był we wszystkim. Opuścili Go ludzie, bo w chwili śmierci zamiast uszanowania naigrawali się z Niego. Opuszczały Go siły przyrodzone, dla których śmierć była ostatecznym wyniszczeniem. Opuścił Go i Ojciec, bo nie miał wtedy żadnej opieki i pociechy od Niego. I w tym opuszczeniu, jakby unicestwiony i starty na proch, spłacał doskonale dług i łączył ludzi z Bogiem. Dlatego słusznie mówił w Jego imieniu Dawid: Ad nihilum redactus sum, et nescivi – "A ja wniwecz obrócony byłem i nie wiedziałem" (Ps 72,22).

Z tego przykładu człowiek duchowy zrozumie tajemnicę bramy i drogi Chrystusowej do zjednoczenia z Bogiem oraz pojmuje, że im więcej się ktoś wyniszczy dla Boga w swej części zmysłowej i duchowej, tym więcej się z Nim zjednoczy i tym większego dzieła dokona. A jeśli ktoś dojdzie mężnie do tego całkowitego nic, które jest najgłębszą pokorą, dokona się wtedy zjednoczenie duchowe pomiędzy duszą a Bogiem. I to jest najwznioślejszy i najwyższy stan, jaki można osiągnąć w tym życiu.

Polega on nie na przyjemnościach, upodobaniach, smakach i uczuciach duchowych, lecz na prawdziwej śmierci krzyżowej w zmysłach i duchu, czyli w zewnętrznej i duchowej części człowieka (D II, 7, 11).


żródło:
http://www.karmel.pl/lektorium/warunki/index.html
Obrazek

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Śr sty 17, 2007 9:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)

Księga trzecia

Rozdział 43

Mówi o innych pobudkach do modlitwy, stosowanych przez wiele osób, a mianowicie o różnych ceremoniach.

1. Próżne radości i niedoskonałość posiadania, jaką mają niektóre osoby co do rzeczy, o których mówiliśmy, można jeszcze usprawiedliwić z powodu pewnej niezawinionej nieświadomości. Lecz już zupełnie nie do zniesienia jest wielkie przywiązanie niektórych osób do licznych ceremonii wprowadzonych przez ludzi mało oświeconych i pozbawionych prostoty wiary.

[...]

2. Zatrzymuję się tylko nad tymi, które nie są tak podejrzane, a których dzisiaj wiele osób używa z nierozumną pobożnością, przypisując im wielką skuteczność i znaczenie. Pokładają wiarę w takich formułkach i praktykach, chcąc przez nie uzupełnić swą pobożność i modlitwę. Sądzą, że jeśli jednej kropki zabraknie, lub cokolwiek opuszczą, Bóg nie wysłucha ich modlitwy. Tym samym więc pokładają więcej ufności w tych praktykach i sposobach niż w żywej modlitwie. Jest to wielkim lekceważeniem i obrazą Boga. Żądają na przykład, by w czasie Mszy świętej paliło się tyle, a nie mniej ani więcej świec, by ją odprawiał taki a taki ksiądz, by była o oznaczonej godzinie, a nie wcześniej czy później. Wymagają, by modlitwy i nabożeństwa były takie, a nie inne i to w czasie ściśle oznaczonym; by im towarzyszyły pewne ceremonie, których nie można zmieniać ani przesunąć ich pory. Wymagają również, aby osoba, która je odprawia, miała pewne oznaczone przymioty i właściwości. Jeśli zabraknie czegoś z tego, co sobie wymyślili, mniemają, że modlą się na próżno.

3. Gorszą jeszcze rzeczą, [której nie można tolerować,] jest to, że niektóre osoby pragną odczuć w sobie jakiś skutek i objaw spełnienia swej prośby. Pragną otrzymać jakiś znak, że modlitwa ich i towarzyszące jej ceremonie zostały przyjęte; jest to niczym innym, jak tylko kuszeniem i obrażaniem Pana Boga. Zabobony te taki wywołują gniew Boga, iż pozwala szatanowi, ażeby im dawał uczuć i usłyszeć pewne rzeczy, zupełnie zresztą tym duszom niepożyteczne, a tym samym wprowadzał je w błąd. Dusze bowiem, powodujące się takimi zabobonami, na taką zasługują karę. Usiłują bowiem otrzymać przez swe modlitwy to, czego pragną, chociażby to było nawet sprzeczne z wolą Bożą. Nie mając zaś pełnej ufności w Bogu, nie odnoszą z tego wszystkiego prawdziwej, duchowej korzyści.


Księga trzecia

Rozdział 44

Poucza, jak należy przez nabożeństwa kierować ku Bogu radość i wysiłki woli.

1. Wspomniane osoby powinny pamiętać, że im więcej wierzą w swoje praktyki, tym mniej ufają Bogu i nie uzyskują od Niego tego, czego pragną. Spotyka się i takie, które troszczą się raczej o spełnienie swoich zachcianek niż o chwałę Bożą. I chociaż zdają sobie sprawę, że Bóg udziela tylko tego, co jest ku Jego chwale, to jednak, idąc za swą wolą i próżną radością, bez końca zanoszą prośby, by otrzymać to, czego pragną. O ileż lepiej postąpiłyby, gdyby zwróciły uwagę na rzeczy o wiele ważniejsze, prosząc Boga o prawdziwą czystość sumienia i zrozumienie, co czynić powinny dla swego zbawienia, nie dbając zupełnie o wszelkie prośby innego rodzaju. Bo jeśli uzyskają to, co najważniejsze, uzyskają również wszelkie inne dobro, choćby nie prosiły o nie, i to o wiele szybciej i skuteczniej, niżby same pragnęły. Przyrzekł to sam Boski Zbawiciel, mówiąc w Ewangelii: "Szukajcie naprzód królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam przydane".

2. Taka więc modlitwa i prośba podoba Mu się najbardziej. Gdy się tedy pragnie osiągnąć spełnienie pragnień naszego serca, najlepiej jest zwrócić siły swej modlitwy do tego celu, który Bogu jest najmilszy. Otrzymamy wtedy nie tylko to, o co prosimy, tj. zbawienie, lecz także to, co Bóg uzna za odpowiednie i dobre dla nas, choćbyśmy o to nie prosili. Wskazuje na to Dawid, gdy mówi w jednym z psalmów: "Bliski jest Pan wszystkim, którzy Go wzywają w prawdzie". Wzywamy zaś Boga w prawdzie, gdy Go prosimy o rzeczy istotnie prawdziwe, a takimi są te, które dotyczą naszego zbawienia. Mówi bowiem dalej Dawid: "Spełni wolę tych, którzy się Go boją, prośbę ich wysłucha i zbawi ich. Strzeże Pan wszystkich, którzy Go miłują". Ta "bliskość" Boga, o której mówi Dawid, nie jest niczym innym, jak tylko spełnieniem prośby i udzieleniem łask, o które dusza nawet nie myślała prosić. Czytamy bowiem w Piśmie św., że gdy Salomon prosił Boga o jedną rzecz zgodną z Bożym upodobaniem, to jest o mądrość, by mógł sprawiedliwie sądzić i kierować ludem, odpowiedział mu Bóg:

"Ponieważ się to więcej sercu twemu podobało, a nie prosiłeś bogactw i majętności, i sławy, ani dusz tych, którzy cię nienawidzili, ani też wielu dni żywota, aleś prosił mądrości i umiejętności, abyś mógł sądzić lud mój, nad którym cię ustanowiłem królem, mądrość i umiejętność dana jest tobie; a bogactwa i majętności dam ci tak, iż żaden z królów ani przed tobą, ani po tobie nie będzie tobie podobnym". I tak Bóg uczynił. Uspokoił nadto jego wrogów, tak że nikt nie powstawał przeciw niemu, lecz wszyscy płacili mu daninę. Podobnie czytamy w Księdze Rodzaju, że Bóg przyrzekł Abrahamowi, który o to prosił, rozmnożyć potomstwo jego prawego syna jako gwiazdy na niebie. Nadto Bóg dodał: "Ale i syna niewolnicy rozmnożę w naród wielki, ponieważ jest potomkiem twoim".


źródło:
Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes), fragmenty
http://www.karmel.pl/czytelnia/gora/index.html

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Cz sty 18, 2007 10:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
Św. Jan od Krzyża

63. Drugim ślepcem, jak mówiliśmy, mogącym przeszkodzić duszy w tym rodzaju skupienia jest szatan, który sam będąc ślepy, chce, by i dusza taką była. W tych najwyższych bowiem samotnościach, w których zlewają się do duszy delikatne namaszczenia Ducha Świętego, (względem których czuje szatan wielką zazdrość i nienawiść, bo widzi, że nie tylko się dusza ubogaca, lecz że ulatuje wysoko i nie może jej w niczym pochwycić, gdyż jest całkowicie ogołocona, daleka od wszelkiego stworzenia, nawet od jego śladu), stara się dać jej w tym ogołoceniu jakieś formy wiedzy i cienie smaków zmysłowych, czasem nawet dobrych. Czyni to w tym celu, by ją pociągnąć i zawrócić do cząstkowych pojęć i działań z pomocą zmysłów, żeby zatrzymała przy nich uwagę i smakowała w tych słodyczach i smakach rzekomo dobrych, i przez nie szła do Boga.

W ten sposób bardzo łatwo ją rozprasza i wyrywa z tej samotności i skupienia, w którym, jak powiedzieliśmy, Duch Święty dokonuje tych wielkich ukrytych dzieł. Dusza bowiem, będąc ze swej natury skłonna do odczuwania i kosztowania, z największą łatwością przywiązuje się do tych wiadomości i słodyczy, jakie jej szatan podsuwa, zwłaszcza gdy ich sama pragnie i nie zna drogi, po której idzie. I tak wychodzi z samotności, do której ją Bóg wprowadził. A że przedtem w tej samotności i odpocznieniu jej władz nic sama nie czyniła, więc teraz wydaje się jej lepszym to, że sama może coś czynić.

Wielka szkoda, że dusza nie rozumie tego i dla małego kąska poznawania szczegółowego czy smaku, nie pozwala, by ją Bóg pochłonął, czego dokonuje On właśnie za pomocą tych duchowych, samotnych namaszczeń.

64. W ten sposób, przez taką drobnostkę, wyrządza szatan największe szkody, przyprawiając duszę o stratę wielkich skarbów, wyciągając ją małą przynętą jak rybę z głębin przejrzystych wód ducha, gdzie bez żadnej podpory i zatrzymania była zanurzona i pogrążona w Bogu. I wyciąga ją szatan na brzeg, dając jej podporę i grunt pod stopami, by sama szła po ziemi wśród trudów, a nie kąpała się "w wodach Siloe, które płyną cicho" (Iz 8, 6), zanurzona w Bożych olejkach.

Ponieważ tutaj mała tylko szkoda jest większa niż wielkie szkody wyrządzone w innych duszach, jak wspomnieliśmy, więc szatan czyni tu nadzwyczajne wysiłki i rzadko kiedy znajdzie się dusza idąca tą drogą, której by nie wyrządził wielkiej szkody i nie przyprawił jej o wielkie straty. Wykorzystując bowiem ten duch przewrotny z wielką zręcznością związek, jaki zachodzi między duchem a zmysłami, oszukuje i karmi dusze przez zmysły, przeciwstawiając duchowi, jak powiedzieliśmy, rzeczy zmysłowe. Dusza zaś nie przypuszczając, że to jest zgubne, nie wchodzi w głębię Umiłowanego, lecz zatrzymuje się u bramy patrząc co się dzieje zewnątrz, w części zmysłowej.

"Wszystko, co jest wysokie, widzi szatan", mówi Job (41, 25), tzn. widzi duchową wysokość dusz, by ją zwalczać. I jeżeli przypadkiem jakaś dusza wchodzi w głębokie skupienie, tak że nic jej już nie może przyprawić o roztargnienie, stara się przynajmniej przerażeniem, lękiem, cierpieniami fizycznymi lub wrażeniami zmysłowymi i wrzawą zewnętrzną zwrócić jej uwagę na zmysły, by wyrwać ją na zewnątrz i wyprowadzić z głębi ducha. A dopiero wtedy, gdy się przekona, że nic nie może, zostawia ją w spokoju.

Z taką jednak łatwością przeszkadza osiągnięciu owych wielkich bogactw i przyprawia o straty te drogie Bogu dusze, że chociaż ceni to wyżej niż zepsucie wielu innych dusz, dla łatwości jednak i małego trudu, z jakim to czyni, nie uważa tego za rzecz wielką.

W tym sensie bowiem możemy tu zastosować słowa Boże wypowiedziane do Joba: "Oto wypije rzekę, a nie zadziwi się, i ma nadzieję, że się Jordan wleje w paszczę jego". Rozumie się przez to najwyższy stan doskonałości. "Przed oczyma jego jako wędą chwyta się go i palami przekłuwa nozdrza jego" (40, 18-19). To znaczy: uderzając ją ostrzami wiadomości, rozprasza jej ducha; powietrze bowiem, które wychodzi przez nozdrza, rozprasza się na wszystkie strony, gdy one są przedziurawione. I dalej mówi: "Pod nim będą promienie słoneczne i naściele sobie złota jako błota" (41, 21). Przyprawia bowiem duszę o utratę przedziwnych promieni poznania Boga, jakimi dusze były oświecone, niszczy i rozrzuca kosztowne złoto Bożych barw, którym dusze były ubogacone.

65. Więc, o dusze, gdy wam Bóg daje te nadziemskie łaski prowadząc was drogą samotności i skupienia, oderwijcie się od niskiego odczuwania, nie wracajcie do zmysłów! Zaniechajcie waszego własnego działania, bo jeżeli ono przedtem, gdyście były początkującymi, dopomagało wam do zaparcia się świata i samych siebie, to teraz, gdy Bóg czyni wam tę łaskę, iż sam w was działa, będzie wam tylko wielką przeszkodą i zawadą. Gdy tylko będziecie się starały nie zajmować waszych władz żadnymi rzeczami, lecz będziecie je odrywać od wszystkiego, by się w nic nie uwikłały, co jedynie należy wam czynić w tym stanie, a przy tym będziecie trwać w tej prostej uwadze miłosnej, jak to wyżej już powiedziałem, żadnego innego nacisku na duszę nie wywierając, chyba tylko dla ogołocenia jej i uwolnienia ze wszystkiego, byście nie zmąciły i nie zburzyły jej pokoju i uciszenia, wtedy nakarmi was Bóg pokarmem niebiańskim, gdyż Mu w niczym nie będziecie przeszkadzały.


źródło:
Żywy płomień miłości
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes), fragment
http://www.karmel.pl/czytelnia/plomien/index.html

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Pt sty 19, 2007 10:01
Zobacz profil
Post 
"Nie smuć się"

Niech cię nie boli, iż widzą twoje przywary. Obraza Boska i zły przykład, jaki możesz dawać, oto, co powinno napełniać cię bólem. - A poza tym, niech wiedzą, jaki jesteś, i niech tobą pogardzają. -Nie smuć się tym, iż jeśli jesteś niczym, gdyż wówczas Chrystus będzie musiał obdzielić cię wszystkim. ( Droga, 596 )

Święty Jan Ewangelista pisze, że Boga nikt nigdy nie widział. Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca o Nim pouczył, kiedy pojawił się przed zdumionymi oczyma ludzi: najpierw jako nowo narodzony w Betlejem; potem jak dziecko podobne do wszystkich; dalej, w świątyni, jako roztropny, pełen bystrości chłopiec; i wreszcie w owej ukochanej i pociągającej postaci Nauczyciela, który poruszał serca otaczających Go w entuzjazmie tłumów. ( Przyjaciele Boga, 111 )

Wystarczy zaledwie parę rysów Miłości Boga, która staje się ciałem, a jej wielkość zapada nam głęboko w duszy, rozpala nas i przynagla z łagodnością do bolesnej skruchy z powodu naszego postępowania, tylekroć podłego i egoistycznego. Jezus Chrystus nie cofa się przed uniżeniem się, aby podźwignąć nas z nędzy do godności dzieci Bożych i uczynić nas swymi braćmi. Ty i ja natomiast często bezsensownie nadymamy się pychą z powodu otrzymanych darów i talentów tak, iż czynimy z nich piedestał, aby wynosić się ponad innych, jak gdyby zasługa naszych, względnych zresztą, należała wyłącznie do nas: Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jak gdybyś nie otrzymał?.

Kiedy pomyślimy o Bożym oddaniu się i samouniżeniu - a mówię to po to, aby każdy z nas rozmyślał nad tym i stosował to do samego siebie - wówczas próżność i chełpliwość pysznego jawią się jako straszliwy grzech, właśnie dlatego, że stawia człowieka na biegunie przeciwstawnym wzorcowi, który ukazał nam Jezus Chrystus. Zastanówmy się nad tym uważnie: On, będąc Bogiem, upokorzył się. A człowiek, zadufany w sobie, pragnie wywyższać się za wszelką cenę, nie przyznając, że został ulepiony z nędznej gliny. ( Przyjaciele Boga, 112 )

św. Josemaría Escrivá de Balaguer


So sty 20, 2007 14:49
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
św. Teresa od Jezusa (1515 - 1582)

11. Chcę tu tylko bliżej objaśnić przyczynę, dlaczego posłuszeństwo najprędzej tu do celu prowadzi i jest najlepszym środkiem do osiągnięcia tego szczęśliwego stanu. Przyczyna jest ta: woli naszej żadną miarą nie zdołamy tak opanować, iżby cała, jakby czyste i nieskalane naczynie, napełniła się Bogiem, jeno gdy nasamprzód uczynimy ją poddaną rozumowi; do tego zaś jedyną prawdziwą drogą jest posłuszeństwo. Rozumowania i racje, choćby najlepsze, nic tu nie poradzą. Natura bowiem i miłość własna tyle na nie mają w pogotowiu racji przeciwnych, że tą drogą nigdy nie dojdziemy do końca. Nieraz rzecz najlepsza, gdy do niej nie mamy ochoty, wyda nam się niewczesną dlatego jedynie, że się nam nie chce jej spełnić.

12. Nie skończyłabym nigdy, gdybym chciała wypowiedzieć wszystko, co byłoby do powiedzenia o tej walce wewnętrznej i o tych niezliczonych złudach i mamidłach, którymi czart, świat i własna zmysłowość nasza usiłują nas zwieść z prostej drogi rozumu.

Cóż więc począć na to? - Oto, podobnie jak w zawiłym i wątpliwym procesie, obie strony, sprzykrzywszy sobie bezowocne prawowanie się, obierają sobie rozjemcę i w jego ręce sprawę swoją składają, tak i dusza niech się zda na takiego rozjemcę, przełożonego czy spowiednika, z mocnym postanowieniem, że już się więcej prawować ani sprawy swojej sama rozsądzać nie będzie, polegając z zupełną ufnością na słowie Pana, który mówi: "Kto was słucha. Mnie słucha". Takie zrzeczenie się siebie bardzo jest przyjemne Panu (i słusznie, bo przez nie oddajemy we władanie Jego tę wolę, którą On nam dał). Nieraz to zrzeczenie się sprawi nam mękę wewnętrzną, nieraz wznieci w nas tysiączne burze i walki; nieraz sąd na nas wydany będzie nam się zdawał niesprawiedliwy i bez sensu, ale nie zważając na te trudności i wstręty, zmagając się odważnie z sobą w tym bolesnym potykaniu się wewnętrznym, dochodzimy do zgodzenia się z wolą przełożonych, i ostatecznie, z przykrością czy bez przykrości, spełniamy, co nam każą. A Pan w tej walce tak skuteczną pomoc nam niesie, iż dlatego właśnie i za to, że dla miłości Jego wolę naszą i rozum pod jarzmo posłuszeństwa oddajemy, nabywamy zupełnej swobody wewnętrznej i zupełnego nad wolą naszą panowania. Wówczas już, będąc całkiem panami samych siebie możemy bez podziału oddać się Bogu, ofiarując Mu wolę czystą, aby On ją połączył ze swoją, i błagając Go, aby zesłał z nieba ogień miłości swojej i pochłonął tę ofiarę, oczyszczoną już z wszystkiego, co by mogło nie podobać się Jemu. Bo z naszej strony uczyniłyśmy, co mogłyśmy, aby Mu ją uczynić przyjemną i, choć z wielkim bólem i trudem, już przecie złożyłyśmy ją na ołtarzu i już ona, ile z nas jest, nie dotyka ziemi.

13. Rzecz jasna, że nikt nie może dać tego, czego nie ma, ale potrzeba, by sam pierwszy posiadał to, co ma dawać drugim. Dla nabycia zaś i posiadania tego skarbu nie ma, wierzajcie, pewniejszej drogi nad tę, byśmy go, trudząc się i kopiąc, dobywali z tej kopalni posłuszeństwa. Im dalej w nią się zagłębiamy, tym obficiej się wzbogacimy. Im ochotniej poddamy się człowiekowi, zastępującemu miejsce Boga, nie chcąc mieć innej woli, jeno wolę starszych naszych, tym bardziej będziemy panami woli naszej.


źródło:
Księga fundacji
Św. Teresa od Jezusa (Teresa de Cepeda y Ahumada)
http://www.karmel.pl/czytelnia/fundacje/index.html


Zapatrując się na surowe pokuty, jakie sobie zadawała dońa Catalina de Cardona, myśląc sobie, że przy gorących pragnieniach, jakie mi Pan niekiedy dawał ku temu, byłabym mogła uczynić więcej, gdyby mię nie krępowało posłuszeństwo dla spowiedników, zapytywałam siebie, czyby nie było z większym dla mnie pożytkiem, gdybym ich odtąd w tym względzie nie słuchała. Ale Pan rzekł do mnie: Nie tak, córko; dobrą drogą idziesz i bezpieczną. Widzisz wszystką pokutę jaką ona czyni? Więcej waży przede mną posłuszeństwo twoje.

źródło:
Sprawozdania duchowe
Św. Teresa od Jezusa (Teresa de Cepeda y Ahumada)
http://www.karmel.pl/czytelnia/sprawozdania/index.html

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Pn sty 22, 2007 10:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 10, 2005 8:12
Posty: 2721
Post 
Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)

Księga druga

Rozdział 7

Rozważa, jak wąska jest droga, wiodąca do żywota wiecznego. Ci więc, co chcą nią postępować, muszą być ogołoceni i uwolnieni od wszystkiego. Zaczyna mówić o ogołoceniu rozumu.


Większej wiedzy i umiejętności by trzeba niż moja, by mówić o ogołoceniu i czystości trzech władz duszy oraz wykazać należycie osobom duchowym, jak wąska jest ta droga, o której mówi Zbawiciel, że wiedzie do żywota, aby przekonani nie dziwili się, że w tej nocy władze duszy muszą być w tak wielkim ogołoceniu i opróżnieniu.

Należy więc zwrócić pilną uwagę na słowa naszego Zbawiciela o tej drodze, przytoczone u św. Mateusza w rozdziale siódmym:


Quam angusta porta, et arcta via est, quae ducit ad vitam, et pauci sunt qui inveniunt eam; "Jakże ciasna brama i wąska jest droga, która wiedzie do żywota i jak niewielu jest takich, którzy ją znajdują". W tych słowach musimy zwrócić uwagę na podkreślenie i nacisk zawarty w wykrzykniku: jakże! – co innymi słowy znaczy: zaiste bardzo jest wąska droga, węższa, niż sądzicie (...).

O! któż by mógł skutecznie to wyłożyć, pokazać i dać zasmakować w tym, co zawiera w sobie owo wskazanie o zaparciu samego siebie, dane przez naszego Zbawiciela, aby osoby duchowe ujrzały, jak właściwy sposób dążenia po tej drodze jest inny od tego, jaki wiele z nich uważa za dobry! Jedni bowiem myślą, że wystarczy jakikolwiek rodzaj skupienia i poprawy życia. Inni znowu zadowalają się pewnym stopniem ćwiczenia się w cnotach, praktyki modlitwy, umartwienia i nie dochodzą do zalecanych przez Zbawiciela: ogołocenia, ubóstwa, oderwania się i czystości duchowej (wszystko to bowiem jedno). Dzieje się tak dlatego, ponieważ wciąż jeszcze karmią i odziewają swą naturę pociechami i uczuciami duchowymi, zamiast oderwać się i wyzbyć się tego dla Boga. Inni jeszcze sądzą, że wystarczy oderwać się od rzeczy tego świata, a nie wyniszczają się i nie oczyszczają z tego, co dotyczy ducha. Dlatego też, jeśli mają sposobność osiągnąć coś pewnego i doskonałego, a mianowicie utratę wszelkiej słodyczy w Bogu, pozostając w oschłości, niesmaku i znużeniu (a to wszystko jest prawdziwym krzyżem duchowym i ogołoceniem w duchu ubóstwa Chrystusowego) - uciekają od tego jak od śmierci, szukając w Bogu tylko słodkości i rozkosznych darów. Takie postępowanie nie jest zaparciem siebie samego, nie jest ogołoceniem duchowym, lecz raczej łakomstwem duchowym.

Ci, co tak postępują, czynią się w duchu nieprzyjaciółmi krzyża Chrystusowego, gdyż prawdziwy duch wybiera w rzeczach Bożych raczej to co przykre, niż to co miłe; raczej się skłania ku cierpieniu niż ku pociechom; raczej pragnie utracić wszystko dla Boga, niż coś posiadać; raczej idzie za oschłościami i utrapieniami niż za pociechami i słodkimi obcowaniami, wiedząc, że to właśnie jest naśladowaniem Chrystusa i zaparciem się siebie. Przeciwne zaś postępowanie jest tylko szukaniem siebie w Bogu i sprzeciwia się całkowicie prawdziwej miłości. Szukać siebie w Bogu – to szukać w Bogu przyjemności i wytchnienia. Szukać zaś Boga w sobie – to nie tylko pragnąć być pozbawionym wszystkiego dla Boga, lecz skłaniać się z miłości dla Chrystusa ku wybieraniu tego co przykre, tak w rzeczach Bożych jak i w rzeczach świata. I to jest prawdziwa miłość Boga.

Chciałbym więc przekonać osoby duchowe, że ta droga do Boga nie polega na mnogości rozważań, ani na różnych ćwiczeniach czy upodobaniach (co wprawdzie jest potrzebne, ale dla początkujących). Droga zaś zjednoczenia opiera się na jednej niezbędnej rzeczy, to jest na umiejętności prawdziwego zaparcia się siebie tak co do zmysłów, jak i co do ducha, na cierpieniu dla Chrystusa i unicestwieniu się we wszystkim. Przez tę praktykę więcej się czyni i więcej zdobywa niż przez wszystkie ćwiczenia. Gdy zaś zaniedba się to ćwiczenie, które jest fundamentem i korzeniem cnót, wszelkie inne ćwiczenia stają się bezużytecznym kołowaniem, chociażby dosięgały tak wzniosłych rozważań i obcowań jak anielskie. Postęp bowiem to nic innego jak tylko naśladowanie Chrystusa, który
„jest drogą, prawdą i życiem i nikt nie przychodzi do Ojca, jeno przez Niego”, jak to sam mówi przez św. Jana (J 14,6). Na innym zaś miejscu mówi te słowa: „Jam jest bramą. Jeśli kto przeze mnie wnijdzie, będzie zbawiony” (J 10, 9). Nie jest więc oznaką dobrego ducha, jeśli kto chce iść przez słodkości i wygody, uciekając od naśladowania Chrystusa.


Droga na Górę Karmel
Św. Jan od Krzyża (Jan de Yepes)
http://www.karmel.pl/czytelnia/gora/index.html

_________________
Codziennie jeden cytat z nauczania ojców Kościoła – blog:
http://ojcowiewiary.blogspot.com/


Wt sty 23, 2007 9:53
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1988 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29 ... 133  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL