Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 26, 2025 23:17



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 259 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 18  Następna strona
 Co myślicie o ateistach? 
Autor Wiadomość
Post 
Cytuj:
Rozśmieszyło mnie trochę to co napisałaś:

Świetnie, smiech to zdrowie :)
Cytuj:
Ty zwróciłaś się do KK, i zapewne "wyjaśnił" Ci sens wia

Nie zwróciłam się do KK, sama doszłam do wniosku, że głosi on Prawdę...

Cytuj:
Rozumiesz chyba o co mi chodzi. Każda religia, każda sekta zabiega o swoje owieczki. Zabiega o tzw "roboli", którzy w przyszłości będą na nich pracować. Bez nich nie mogła by funkcjowac


Tak jak beze mnie nie będą funkcjonować stacje telewizyjne, wydawnictwa, koncerny odziezowe, farmaceutyczne itp. Zresztą w KK kto nie chce, nie daje...
Cytuj:
Nadal są katolikami. Choć swoje uczęszczanie do kościoła argumentują tym, że inni ludzie tak robią


Właśnie, więc jest to dla dziecka antyświadectwo...To już zniechęca do wiary, bo co to za wiara, która nie przyciaga swoją wspaniałością, tylko praktykuje sie ją ze wzgledu na ludzi

Cytuj:
Bardziej razi bezsens poglądów kościoła.

Jak dojdziesz w końcu do prawdy, to będziesz się wstydzic tych słów...
Tak ja ja dzisiaj się wstydzę, co kiedyś wygadywałam... :-(

Cytuj:
Zawsze jest spowiedź - przebaczenie

Tak, ale wywlekać brudy przed obcą osobą, to nie jest przyjemne i naprawdę odbiera ochotę do grzechów... :-)
Cytuj:
Nie tak jest. Ja już pisałem o tym. Ateista, jako człowiek myślący widzi, jak biedni ludzie są wyzyskiwani, i oszukiwani, tylko przez to, że nie mają odpowiedniej wiedzy aby to zrozumieć, lub po prostu z braku czasu aby ją zdobyć. Po prostu wskazać, że się mylą i tyle.


Ateiści to są dopiero wyzyskiwani...Przez różnych sprzedających "szczęście" speców od marketingu...Jesli się myśli, że jest tylko 1 zycie, to trzeba konsumować na akord...

Jesli chodzi o czarodziejów, to właśnie zdobywają oni "klientów" w zlaicyzowanych krajach Zachodu
Wróżki, horoskopy, medycyna chińska, irydologia, channeling, rebirthing, sekty, bioenergoterapeuci, badanie aury.
Oni hipnotyzują swoje ofiary żeby nie uciekały do Prawdziwego Pasterza...


Cz lis 02, 2006 0:42
Post 
Teresse napisał(a):
Ateiści to są dopiero wyzyskiwani...Przez różnych sprzedających "szczęście" speców od marketingu...Jesli się myśli, że jest tylko 1 zycie, to trzeba konsumować na akord...
Jesli chodzi o czarodziejów, to właśnie zdobywają oni "klientów" w zlaicyzowanych krajach Zachodu
Wróżki, horoskopy, medycyna chińska, irydologia, channeling, rebirthing, sekty, bioenergoterapeuci, badanie aury.
Oni hipnotyzują swoje ofiary żeby nie uciekały do Prawdziwego Pasterza...


Jeżeli chodzi o pierwszą część cytatu, to niesłusznie zaliczasz wszystkich niewierzących do grupy ludzi konsumujących życie na akord.
Bycie ateistą nie ma wiele wspólnego ze sposobem życia. Jeden woli nie pracować nie męczyć się. Znam ateistów pijaczków, którzy nigdy nie pracują. Są zaś naukowcy, lekarze, Bardzo różni ludzie. Sam jestem osobą, która niezbyt chętnie robi cokolwiek dla społeczeństwa i dla przyszłych pokoleń.

Jeżeli mówimy o drugiej części czyli Wróżki, horoskopy, medycyna chińska, irydologia, channeling, rebirthing, sekty, bioenergoterapeuci, badanie aury. To najczęściej osoby wierzące padają ofiarą tego typu rzeczy.
Założę się, że gdybym zapytał innych ateistów na tym forum, to potwierdzili by, że podobnie jak ja nie wierzą w jasnowidzenie, prorocze sny, aurę mówiącą coś o stanie człowieka, fizyczną wpływ bioenergoterapeutów, moc wahadełka, żyły wodne, horoskopy, powtórne wcielenia, bioprądy, akupunkturę, pozytywną i negatywną "energię", moc talizmanów, telepatię, przepowiadanie przyszłości itp. Po prostu logiczne myślenie nie pozwala im wierzyć w tego typu rzeczy. Jeżeli się mylę to na pewno zaprotestują :-)
To właśnie ludzi wierzących najłatwiej jest przekonać do tego typu rzeczy, bo skoro są na tyle "naiwni" aby uwierzyć w niebo i boga, to uwierzą również w horoskopy, czy inne rzeczy które wymieniłem.


Cz lis 02, 2006 9:35
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 19, 2006 7:51
Posty: 744
Post 
Teresse napisał(a):
Nie zwróciłam się do KK, sama doszłam do wniosku, że głosi on Prawdę...

Jaką wartość ma prawda, której sama nie rozumiesz?
Cytuj:
Dlatego ja powtarzam za św. Augustynem, Gdybym mógł Go zrozumieć, nie byłby Bogiem...

_________________
ateista


Cz lis 02, 2006 23:46
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Jaką wartość ma prawda, której sama nie rozumiesz


Ja nie muszę wszystkiego rozumieć...

Z całego serca Bogu zaufaj,
nie polegaj na swoim rozsądku Prz 3,5

Albowiem mądrość i wykształcenie to bojaźń Pana,
a w wierności i łagodności ma On upodobanie...Syr, 1 , 27

Jaką ma wartość?

bo mądrość cenniejsza od pereł
i żaden klejnot nie jest jej równy Prz 8 ,13

Wiem i rozumiem tyle ile Bóg raczył mi objawić...To wystarcza do zbawienia...
Reszty dowiemy się pewnie, gdy zobaczymy Boga twarzą w twarz... :)


Pt lis 03, 2006 12:42
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 19, 2006 7:51
Posty: 744
Post 
Teresse napisał(a):

Ja nie muszę wszystkiego rozumieć...

Z całego serca Bogu zaufaj,

Chcesz ufać komuś kogo nie rozumiesz, powołujesz się na prawdy, których nie możesz pojąć. Nie uważasz, że to co najmniej naiwne i lekkomyślne?
Cytuj:
nie polegaj na swoim rozsądku Prz 3,5

Albowiem mądrość i wykształcenie to bojaźń Pana,
a w wierności i łagodności ma On upodobanie...Syr, 1 , 27

jeśli nie na rozsądku to na czym?
jeśli mądrość ma być lękiem przed nieznanym, to mądrością głupców jest albo niewolników.

Cytuj:
Jaką ma wartość?

bo mądrość cenniejsza od pereł
i żaden klejnot nie jest jej równy Prz 8 ,13

Wiem i rozumiem tyle ile Bóg raczył mi objawić...To wystarcza do zbawienia...
Reszty dowiemy się pewnie, gdy zobaczymy Boga twarzą w twarz... :)

mądrość tą raczej uznałbym za wadę niż za zaletę.

objawienie.. mi na szczęście żaden bóg niczego nie objawił.

_________________
ateista


Pt lis 03, 2006 16:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 17:17
Posty: 1479
Post 
Czołem wszystkim.

Teresse napisał(a):
Ja nie muszę wszystkiego rozumieć...

Z całego serca Bogu zaufaj,
nie polegaj na swoim rozsądku Prz 3,5

Albowiem mądrość i wykształcenie to bojaźń Pana,
a w wierności i łagodności ma On upodobanie...Syr, 1 , 27

Jaką ma wartość?

bo mądrość cenniejsza od pereł
i żaden klejnot nie jest jej równy Prz 8 ,13



Pozwolisz, że odpowiem w formie wymyślonego dialogu:
- Słuchaj. A co jeżeli zaczną zadawać pytania?
- Napiszemy, iż błogosławieni będą ci, którzy nie widzieli a uwierzyli!
- Bardzo dobrze, ale co jeżeli intelekt ludzki posunie się nieco do przodu i zaczną się sprzeczności z naszą "powieścią"?
-A to proste, spławimy ich pisząc...

_________________
"Mówią, że niepełna wiedza jest rzeczą niebezpieczną, ale jednak nie tak złą, jak całkowita ignorancja."
T. Pratchett


Pt lis 03, 2006 18:42
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Pn sty 22, 2007 22:21
Posty: 30
Post 
EIRE II napisał(a):
Jeśli ktoś się urodzi ateistą to nikt go za to nie potępi



Pozwoliłem sobie odświerzyć :).

Zauważ, że każdy rodzi się ateistą, wiara jest narzucana, dziecko nie ma wyboru czy chce wierzyc czy nie poprostu jest do tego zmuszany. Najważniejsze jednak u chrześcijan u ateistów powinno byc czynienie dobra, bo tylko wtedy świat może stać się lepszy :).

_________________
"Jestem osobistym wrogiem boga" - W. Lenin


Wt sty 23, 2007 0:51
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 26, 2005 23:58
Posty: 3079
Post 
Co sądzicie o ludziach którzy wolą być szczęśliwymi głupcami niż smutnymi Sokratesami? Jak czasem obserwuje to cukierkowe zadowolenie u niektórych wierzących to sobie myślę ze krytycyzm już dawno ich opuścił.
Ale co tam ważne żeby było fajnie i przyjemnie. Na co komu wątpliwości i rozterki. ;)


Wt sty 23, 2007 1:18
Zobacz profil
Post 
R6 napisał(a):
Co sądzicie o ludziach którzy wolą być szczęśliwymi głupcami niż smutnymi Sokratesami?


Trudno ich oceniać, ale takich ludzi zawsze będzie sporo. Wg mnie wiara w boga jest w pewien sposób potrzebna niektórym osobom.
Zauważ, że wierzącym może zostać każdy, małe dziecko - przedszkolak, mądry, głupi, nawet umysłowo chory.
Ateistą, który zna i rozumie filary swojej niewiary na pewno nie może zostać małe dziecko, to może być tylko człowiek mający jakieś wyobrażenie o świecie i jego funkcjonowaniu.
Mało tego, kapłanem, który "poprowadzi jakąś parawię do zbawienia" może zostać pierwszy lepszy proboszcz. Naukowcem, który poprowadz innych naukow na nową drogę, nowe odkrycia i wynalazki, nie może być byle kto.

Jest masa ludzi, których wiedza jest tak mała, że zawsze będą 'szczęśliwymi głupcami'. I nawet gdybyś był dla niego większym autorytetem niż kapłan, czy duchowny, i przekonał go do ateizmu, to i tak jego ateizm opierał by się wyłącznie na zawierzeniu twojej osobie mądrości i wiedzy na temat świata.

Jest tak, że dużo ludzi, nawet w polsce, jest świadoma tego, że nie mają zbyt dużej wiedzy, nie znają języków obcych, świętych ksiąg, świata itp.
Nawet gdyby chcieli, to nie mają fizycznie czasu, aby taką wiedzę osiągnąć.
Ufają więc osobie, która jest najbliżej, i która wg mnich i wg otoczenia taką wiedzę posiada. Jest nią ksiądz lub inny duchowny.
Mało tego, - te osoby osobiście deklarują, że tą wiedzę posiadają, i że są osobami kompetentnymi, jeżeli chodzi o takie elementy jak bóg, wiara, zbawienie.
Człowiek nie mając możliwości zbadania ich kompetencji wierzy im na ślepo, tym bardziej, że za nimi stoi grono biskupów i duchownych, którzy te kompetencje potwierdzają.

Jednak religia dąży ku rozpadowi. Jedna z przyczyn jest następująca.
Dawniej chłop wykonywał robotę fizyczną, a ksiądz skupiał wszelką wiedzę umysłową. Wiedza księdza była nie podważalna w żaden sposób przez chłopa, nawet wiedza techniczna, czy innych dziedzin nauki.
Dziś byle mały gówniarz może podważyć autorytet i wiedzę księdza, bo ten nie wie np. jak ściągnąć film z internetu, mało tego nie zna wielu dziedzin nauki, które studiują studenci, nie zna wielu języków obcych, które są studiowane przez różnych ludzi, dziś autorytet ten ogranicza się tylko w kwestiach religii, choć co do znajomości bibli i tak biblista, lub SJ jest dla mnie większym autorytetem niż ksiądz.
Do czego zmierzam - utrata autorytetu, to najgorsza rzecz jaka może spotkać duchowieństwo, (dochodzą jeszcze dzisiejse skandale). Bo na tym autorytecie opiera się zaufanie tych, którzy jeszcze nie mają własnego zdania.


Wt sty 23, 2007 8:34

Dołączył(a): Cz paź 26, 2006 12:04
Posty: 32
Post 
Teresse napisał(a):
Ateiści to są dopiero wyzyskiwani...Przez różnych sprzedających "szczęście" speców od marketingu...Jesli się myśli, że jest tylko 1 zycie, to trzeba konsumować na akord...
Jesli chodzi o czarodziejów, to właśnie zdobywają oni "klientów" w zlaicyzowanych krajach Zachodu
Wróżki, horoskopy, medycyna chińska, irydologia, channeling, rebirthing, sekty, bioenergoterapeuci, badanie aury.
Oni hipnotyzują swoje ofiary żeby nie uciekały do Prawdziwego Pasterza...


Jak to już słusznie zauważył Aztec traktujesz ateistów jako jednolitą grupę ,w której wszyscy charakteryzują się takimi samymi cechami.A to jest oczywiście nieprawda.Każdy ateista spogląda na świat nieco inaczej,kieruje się innymi wartościami,ma inne cele,żyje według innych zasad, i co najważniejsze dla każdego co innego jest w życiu istotne.Ateistą może być człowiek,który ma minimalne potrzeby i nie konsumuje jak piszesz na akord.Ale oczywiście może być też ateista,który
nastawiony jest jedynie na konsumpcję różnych dóbr.Oczywiście można się spierać,czy jest to złe,czy nie.Ja uważam,że nie.Jeśli ktoś znajduje radość i zaspokojenie na przykład w konsumpcji dóbr kulturalnych i wydaje na to dużo pieniędzy,to jest to jak najbardziej normalne.Tak samo jak normalne jest,że ktoś znajduje ukojenie w modlitwie i uczęszczaniu do kościoła.Zarówno konsumpcja jak i wiara są prywatną sprawą każdego człowieka i nie można mówić,że są czymś negatywnym,czymś co powinno się przeciwstawiać.Warunkiem jest to,że nie mogą one godzić w innego człowieka,a zwłaszcza w jego wolność.
Piszesz,że ateiści są wyzyskiwani przez speców od marketingu.Jesteś w błędzie.Tak naprawdę nie ma różnicy w tej materii między wierzącymi a ateistami.Pomijam już tutaj wewnętrzne zróżnicowanie obu grup,bo chcę napisać coś ogólnego.Otóż zarówno wierzący jak i ateiści podatni są tak samo na wszelkie marketingowe działania i nie ma tu znaczenia,czy są przykładowo katolikami czy ateistami.W dużym uproszczeniu można powiedzieć,że duża część ateistów i duża część wierzących nastawiona jest na konsumpcję,bo jest to po prostu cecha naszych czasów,a samo nastawienie na konsumpcję od zawsze towarzyszyło człowiekowi.

Jeśli chodzi o te wszystkie horoskopy,bioenergoterapię,wróżki itp(nie wiem po co mieszasz do tego sekty,skoro nie wszystkie są kolokwialnie mówiąc złe i medycynę chińską),to znowu zgadzam się z Aztekiem.Ja jako ateista nie wierzę w takie rzeczy,bo po prostu kieruję się w życiu racjonalnością i rozumem.A ludzie wierzą w takie rzeczy najczęściej wtedy,kiedy albo są zagubieni,albo właśnie postanowili coś zmienić w swoim życiu,albo gdy z jakichś powodów nie mogą znaleźć pomocy i ukojenia tam gdzie dotychczas je znajdowali.Do tego dochodzi czysta ludzka ciekawość,moda,reklama,nagłośnienie czegoś itp. Więc nie wiem skąd twój pomysł,że to ateiści są głównymi "klientami" owych jak to ich nazywasz czarodziejów.Pewnie tego nie udowodnię,ale myślę podobnie jak Aztec,że dużą grupę "klientów" stanowią wierzący.


Pt sty 26, 2007 0:42
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz paź 26, 2006 12:04
Posty: 32
Post 
Teresse napisał(a):
Zaraz wytłumaczę na czym polega nieszczęście ateistów...

Weźmy dowolną tragedię np. zawalenie się dachu w Katowicach...
Co może zrobić wierzący : modlić się za ofiary...

Co może zrobić ateista?
Rozmyslać nad własną bezradnością...

Dlatego każdy ateista mający odrobinę wrażliwości nie może być szczęśliwy na świecie na którym dzieje się tyle tragedii ...


A ja Ci wyjaśnie na czym polega Twoje nieszczęście.
Po pierwsze każdy człowiek - niezależnie od tego czy jest wierzący czy jest ateistą - może zrobić jedno.Może starać się włączyć w akcję pomocy ofiarom,ich rodzinom,najbliższym.Można to zrobić na różne sposoby,jest ich mnóstwo,więc nie ma sensu tutaj o tym pisać.
Już nie wnikam w to,że modlitwa niewiele pomoże.
Piszesz,że ateista może rozmyślać nad własną bezradnością.A niby dlaczego? Przecież napisałem powyżej,że każdy może jakoś pomóc ofiarom.To dlaczego ma być bezradny?
Piszesz,że każdy ateista mający trochę wrażliwości nie może być szczęśliwy na świecie na którym dzieje się tyle tragedii.Znowu nie rozumiem,a niby dlaczego nie? Ateista - piszę tu w moim imieniu,bo nie wiem czy podobnie myślą inni - nie wierzy w istnienie nadprzyrodzonych sił,w istnienie jakiegoś planu itp.Ateista przyjmuje,że wszystko co się dzieje wynika albo z działalności człowieka,albo z działania sił natury.Wszystko to jest wpisane w świat,w którym żyjemy.Ateista akceptuje stan faktyczny.Wie,że pewne rzeczy,jak śmierć,katastrofy naturalne czy spowodowane przez człowieka muszą mieć miejsce.Dlatego oczywiście ateista będzie wspólczuł ofiarom,przejmie się ich losem,ale nie stanie się to dla niego pretekstem do jakichś rozważań,nie spowoduje,że zamknie się w sobie i powtarzając za Tobą będzie nieszczęśliwy.Wręcz przeciwnie.Skoro katastrofy to naturalna kolej rzeczy,to nie ma sensu rozpaczanie,a zwłaszcza rozpaczanie bez końca.Ateista wie,jak jest urządzony świat i nie będzie z tego powodu nieszczęśliwy.Może oczywiście się zastanawiać nad sensem tego wszystkiego,ale takie pytania zadają sobie wszyscy ludzie,a zwłaszcza ci wierzący.I nie ma to nic wspólnego z poczuciem nieszczęśliwości.


Pt sty 26, 2007 1:06
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 16:32
Posty: 58
Post 
Chciałbym dodać coś od siebie. Bycie ateistą nie jest łatwe! Nie jest łatwym codzienna walka ze stereotypami, presją otoczenia i dziwnymi spojrzeniami. Zostałem dzisiaj zwymyślany, że sie nie przeżegnałem gdy autobus przejechał koło kościoła. Nie będę opisywał całego zdarzenia, ale poczułem się jak ten gorszy. To samo na lekcjach religii z księdzem. Kiedy o coś pytam zwykle jestem besztany z błotem. Ok, rozumiem w podstawówce, ale jestem w liceum, skończyłem 18 lat i mam prawo do głoszenia własnych poglądów żywo i otwarcie. Nie sądzę żeby mój ateizm wpływał na innych źle, zawsze staram się być pomocny i otwarty na inne idee. Dlatego właśnie zarzuciłem KK by w imie wolności sumienia wybrać samemu drogę życiową. Kiedy wcześniej poruszany był problem apostazji, poczułem się dotknięty. Właśnie z tych powodów nie zdecydowałem się na ten akt odwagi, ale coraz bardziej się do niego przekonuję. Po pierwsze ateistom gratuluję odwagi, a wierzącym trwania w czymś bez oparcia w realiach. Tyle ode mnie :)


Pt sty 26, 2007 20:01
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42
Posty: 4717
Post 
Cytuj:
Zostałem dzisiaj zwymyślany, że sie nie przeżegnałem gdy autobus przejechał koło kościoła.


:shock:

Nie obraź się ale gdzie ty właściwie mieszkasz chyba nie w dużym (czy nawet zupełnie zwyczajnym) mieście?


Pt sty 26, 2007 21:15
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 16:32
Posty: 58
Post 
w łodzi :) Zatkało? tak myślałem, mnie też zatkało :)


Pt sty 26, 2007 22:14
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42
Posty: 4717
Post 
Autobusy na wsi raczej nie kursują więc musi chodzić o drugie pod względem ludności miasto w polsce... Nigdy tam nie byłem ale jakoś nie moge uwierzyć, to musi być męczące w łodzi jest chyba sporo kościołów jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że nagle cały autobus(oprócz kierowcy?)kreśli znak krzyża na piersi... :o


Pt sty 26, 2007 22:51
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 259 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 18  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL