Powieść forumowiczów WIARY :>
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
...straszliwa czarownice, ktora bezwzglednie zlapala dziewczyne za wlosy i pociagnela za soba.
Wloczac nieszczesne dziewcze po podlodze dobierzala do ogromnej lodowej klatki, w ktorej siedzial ze smutna mina i poszarpanym uchem sam Kubus Puchatek.
Czarownica zamknela klatke i poszla przygotowac sie na wieczorny bal do zamku, gdzie miala wystapic w roli Sierotki Marysi, ktora nieopatrznie polknela jablko zatrute przez wrednych malych hobbitow.
Dziewczyna przerazona skulila sie w jednym kacie lodowej klatki, spozierajac na pociagajacego nosem Puchatka.
- To wszystko wina tego paskudnego Colargola - w pewnym momencie krzyknal Kubus - To on ta jego latawica Maja.
Dziewczyna zamknela oczy, chcac zapomniec o tym straszliwym koszmarze jaki wlasnie stal sie jej udzialem.
- Mark, gdzie jestes - chlipala, a wielkie jak ziarna maku lzy splywaly po jej stopach.
Wtedy, uslyszala maszerujacy nieopodal jej wiezienia oddzial dziarskich zolnierzy. Nadzieja zagoscila w jej sercu
- Jestem uratowana!!!! Ci dzielni kawalerzysci zabiora mnie na kon i odprowadza do mego umilowanego.
Niestety, zolnierze zaczeli spiewac, a ona slyszac ich piesn, zrozumiala, ze to nie ratunek nadchodzi, ale dalsza czesc horroru sie zbliza.
Zalamala sie kompletnie....a za oknem brzmialo
"Razswietaly jablony i gruszy
Paplyli tumany nad riekoj...."
To nie dzielni kawalerzysci, ale oddzial czekistow pod dowodztwem gieroja sowieckowo sojuza Czapajewa.
Najstraszniejsza czesc koszmaru dopiero nadchodzila...
|
Śr sie 04, 2004 23:34 |
|
|
|
 |
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
Zadrżała...na szczęście oddział czekistów sie oddalił..."Ufff" - odetchnęła.
Ale nadal była przerażona...w tak krótkim czasie tyle rzeczy ja spotkało, juz się sama w tym wszystkim pogubiła.
"Kim ja właściwie jestem?"zastanawiała się, straciła własną tożsamość...
"Biedny Kubuś Puchatek" pomyślała, podeszła do niego i opatrzyła jego biedne uszko(była po kursie I pomocy, i nosiła zawsze przy sobie mini - apteczke).Nagle Kubuś przemienił się w pulchną kobiecinke, po chwili jednak stwierdził, że się pomylił i ponownie sie przemienił, tym razem w...
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
Cz sie 05, 2004 1:12 |
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
- Nie udaj nikomu, oni tam są!
Teraz to już przegięcie, pomyslała wsłuchując sie w gardłowy i spokojny głos aganta specjalnego Foxa Mouldera.
- Co jest Scully, wyglądasz jakbyś zobaczyła Obcego, zjadłas coś nieświeżego? Bo wiesz, ja faktycznie jakoś ....
[]***
Patrzyła oniemiała na przerażająco paskudną postać Obcego, który rósł w szybkim tempie. "Cóż, na kawe to mnie taki raczej nie zaprosi" westchnęła w myślach, nucąc jednocześnie po cichutku swój ulubiony kawałek: "Goodbye cruel world, I`m leaving You today..."
Obcy tymczasem osiągnął swój normalny wzrost circa 2.2 metra i gdyby widać było jego oczy z pewnością teraz łypałby nimi wściekle. Wyrażnie natomiast powiększała się u jego stó plama śliny, którą produkował w bezczelnych ilościach."No jeszcze chwila i się facio utopi"
- Dać Ci chusteczkę chłopczyku?
I w tym momencie chlup, Obcy zniknął w kałuży własnej śliny...
"Hmmmm bardzo ciekawa koncepcja, jeden problem jakby z bańki tylko nadal tkwię w jakimś śniegowym SingSing albo innym Alcatraz.
Motyla noga, gdyby tu był Wujek Dobra Rada, ten by wiedział co zrobić, krucze pióro."
Kap, kap, kap, kap....
***<ta scena została wycięta ze względu na jej wyjątkową drastyczność i okrucieństwo, ponadto pojawiała się już w różnych filmach tyle razy, że porażka...>
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Cz sie 05, 2004 6:56 |
|
|
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
Już wiem! Eureka!!! Na nawet najgorsze koszmary i zachwiania osobowości nic tak nie pomaga jak umycie podłóg w całym mieszkaniu!
Ha! Dziewczę dziarsko zabrało sie do roboty.
W łazience nabrała pełne wiadro wody, wzięła ścierkę i ociupinkę Sidoluxu wlała do wody. Zaczęła systematycznie...
Najpierw strych... Czegoż tam nie było! Skarby z dni dzieciństwa...

|
Cz sie 05, 2004 7:29 |
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Zaraz, zaraz...strych? Przecież ja byłam...o żesz w mordkę jeżyka :/
W ferworze machana ścierką nie spostrzegła, że to co było lodowym pomieszczeniem a o czym myślała, że zmieniło się w jej dom rodzinny tak naprwdę przypominało...hmmmm
Skarby z dzieciństwa tak? No to pięknie, miałam co prawda dom dla lalek, ale był jakieś 100 razy mniejszy. Ech, musiałam mieć naprawde cieżkie dzieciństwo, że jarały mine różowe domy lalki Barbie. No tak, tą pamiętam, na pięterku jest jeszcze jedna z Kenem, jak sądzę...no jasne są. Ale kwas...
- Kwas? No wiesz słonko, zawiodłem się na Tobie
Aż podskoczyła na dźwięk miękkiego i obezwładniająco kuszącego głosu...kto tu?!?!?
- No jak to? Nie pamiętasz...coż za przykrość...
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Cz sie 05, 2004 7:48 |
|
|
|
 |
Lars_P
Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14 Posty: 487
|
Pobudka –[  ]- wstawaj,-  zawołała mama.
Krysia otworzyła leniwie oczy.  Wstawaj kochanie już czas do szkoły.
A niech to, znowu ta szkoła wolę wrócić do nocnych koszmarów  stwierdziła dziewczyna i zawołała - mamo dzisiaj jestem bardzo chora, mam wysoka temperaturę i zostaje w domu. [  ]
Po tym oświadczeniu zasnęła ponownie.
Jednak nie dane jej było latanie wśród bajkowych przyjaciół i opowieści zza kominka.
Senny splot wydarzeń tym razem postawił ją na samym środku szkolnej klasy tuż pod tablicą obok mapy.
Wysportowany katecheta,  zwany przez uczniów Bezimienny, zaprawiony w chodzeniu po górach  tym razem chodził po klasie od ściany do okien i z powrotem //omijał sufit, bo nie zabrał ze sobą haków i karabinków// trzymając się za głowę wymyślał pytania, którymi za chwile miał zaatakować i zaskoczyć dziewczynę.
Pytania miały być nie z tej ziemi.
Mam powiedział donośnym głosem i śmiejąc się  rozpoczął znęcanie się nad skuloną ze strachu uczennicą.
Zaczęło się westchnęła biedna Krysia.
- Powiedz mi dziecko, co wiesz na temat otchłani. Oto pierwsze pytanie. Odpowiadasz dzisiaj na końcową ocenę. Od niej zależy Twoja promocja.
Krysia westchnęła głęboko [och,  och] i rozpoczęła publiczne zeznawanie, cóż miała robić.
Panie profesorze, zaczęła niewinnie, na czat wiara pierwszy raz przyszłam ok.... hmm - dwóch lat temu. Odtąd więcej grzechów nie pamiętam….
- Ej, nie tak szybko dziecko powiedział katecheta, spokojnie i powoli wyznaj nam tu wszystko.
Cóż miała robić – przyparta do muru zaczęła powoli swoją opowieść …
_________________ Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.
|
Cz sie 05, 2004 11:56 |
|
 |
klapciuszek
Dołączył(a): Śr cze 16, 2004 18:39 Posty: 22
|
Nieprzyzwyczajona do podobnych wyznań gawiedź szeroko otwarła usta..wydawało jej sie że nawet zbyt szeroko jak na zwykłe gimnazjum....zanim jednak pomyślała o nienaturalności zjawiska została wchłonięta przez ciemną OTCHŁAŃ...
Jej wzrok błądził parę sekund zanim zatrzymał sie na czymś co wyłoniło się z czeluści...Czymś a może raczej Kimś...Po policzkach zaczęł spływać słone i duże jak groch krople...kap..kap..kap....To był on...Zagubiony Miś z dzieciństwa.....Ten guzikowy błysk w oku...To pluszowe futerko....Ten słodki grymas pyszczka, jakby przyrośnięty na stałe...ehhh....no i oczywiście coś jeszcze, co zawsze nadawało pikanterii całej postaci – frywolnie podwinięte ucho...”Klapciuszek....” pomyślała i bez zastanowienia rzuciła sia na powitanie ....Co jednak było niemożliwe ze względu na zawieszenie w OTCHŁANI....”No tak... czyli jestem załatwiona....”.
Nagle przeraźliwe „Jejjjjkkkkuuuuu....” zachwiało statycznym światem OTCHŁANI....zaczęła nasłuchiwać aby określić źródło dźwięku i ze zdziwieniem odkryła, że dobywa sie on z prawej kieszeni jej spodni....Pogrzebaa w niej chwilę, po czym wyjęła kolejną puszkę paprykarza i podejźliwie nadstawia ucho...przeczucie jej nie myliło...z puszki dobywały sie głosy....nie wiedziala jeszcze co zrobić, ale przyrzekła sobie jedno-na przyszłość sprawdzać daty ważności na opakowaniach.....
_________________ żadne teorie nie przebiją doświadczenia Miłości....
|
Cz sie 05, 2004 13:06 |
|
 |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Ech no dobrze, 'once kozie death' jak to mówią ziomale z sąsiedztwa. Zobaczymy co sie wykluje z tej puszeczki. Zważywszy wszystko co do tej pory widziałam nic mnie już nie zaskoczy.
Ale oczywiście mówić 'hop' należy w pewnych określonych okolicznosciach...To niestety dla naszej bohaterki nie była jedna z nich...
- Zablokuję Cię!!! Rozsypię Ci zboże po tej Twojej 'Otchłani'  ! - piekliło się coś małego, ogorzałego od słońca, w biało-czerwonym krawacie.
- Nie, to nie możliwe...take rzeczy się nie dzieją, nie dzieją się...załkała Krysia.
A jednak, okazało się, że Andrzej Lepper przedarł się nawet do omamów sennych niewinnej dziewczyny...
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Cz sie 05, 2004 13:54 |
|
 |
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
Krysia, a raczej Nikolina (jej drugie imię to Krysia), zawsze marzyła o spotkaniu oko w oko z panem Lepperem.Teraz jednak była przerażona...otarła chusteczką łzy...
Tak...jegomość wciąż się pieklił, a ona potrzebowała chwili spokoju
"Zaraz zwariuje" - pomyślała... jedynym sensownym wyjściem było ponowne zamknięcie w puszce, zbyt gadatliwego osobnika, gdy to uczyniła...zaczęła się zastanawiać, co zrobić z tą puszeczką...
"Mam, już wiem co z nią zrobie" - uśmiechnęła się podstępnie, wzięła do ręki puszkę i....
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
Cz sie 05, 2004 14:11 |
|
 |
Gość
|
... w tym momencie zadzwonił dzwoinek na przerwę. Śwoietnie, byla to pora na drugie sniadanie. Wydawalo sie jej, ze... zyska sympatie katechety. Zaproponowala mu za śniadanie trzymaną puszk.e
Katecheta ucieszył sięi pośpiesznie otwotzył tę ferralną puszkę leppera. a z niem poczęly wychodzić....
|
Cz sie 05, 2004 15:43 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
...na samym poczatku, dumna ze swiezo zdanej matury i z typowo "owsianym" blyskiem w oku, dzielna i niezastapiona Krolowa Brona-Beger. Tuz za nia kroczyla mgr w sprawie kredytow, pani (a moze panna?) Danuta H..... Na samym koncu w ubiorze baletnicy i krokiem przypominajacym taniec z "Jeziora Labedziego", sunal (ostanio wyrzucony), posel Witaszek.
Kiedy uformowali szpaler honorowy, z puszki wyszedl , kulejac nieco z powodu chorego golenia, sam Najjasniejszy Prezydent RP...
Tego bylo juz za wiele, nawet dla zaprawionego weterana gorskiego - katechety... to nie byla puszka paprykarza, a istna puszka Pandory!!!
...
|
Cz sie 05, 2004 17:54 |
|
 |
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
Na szczęście zadzwonił dzwonek na przerwe...dziewczyna zerwała się z miejsca i wybiegła z sali, zostawiając katechete z baaaardzo szeroko otwartymi ustami..."Ufff" - odetchnęła...
- Nikolina!! - rozległ się jakiś znajomy głos na korytarzu...Obejrzała się za siebie i ujrzała....
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
Cz sie 05, 2004 18:49 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
...mezczyzne w podeszlym wieku, ktory robil wyklad dla mlodziezy.
Wlasnie znow zaciagnal sie szlugiem i kolejny raz zawolal:
- NIKOTYNA!!! To najwiekszy wrog Twojego organizmu.
Biedne dziewcze zrozumialo, ze zaczyna jej szwankowac sluch. Pomyslala zatem by udac sie jak najszybciej do laryngologa.
Skierowala swoje kroki w strone osrodka zdrowia.
Niestety w tym momencie dopadla ja rzeczywistosc.... w tym roku laryngolog juz nie przyjmowal. Urzednicy NFZ-u wspolnie z ZUS-owskimi baronami, ostatnia transze pieniedzy przeznaczona na leczenie ludzi, musieli wstrzymac. Do centrali nadszedl wlasnie rachunek za 200 osobowa uroczysta konferencje w Hotelu Mariott, polaczona z wystepami slawetnego zespolu Chipendalesow...
Konferencji pod tytulem "W zdrowym chipendalu, zdrowy duch...czyli jak poprawic urzednicze samopoczucie"
JKedynym jej ratunkiem pozostal Mark!
|
Cz sie 05, 2004 18:59 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
I ujrzała czarującego Larsa, który powoli zmieżał w jej kierunku. Bez chwili namysłu wpadła w jego ramiona. Zaskoczony Lars, nie wiedząc co zrobić z dziewczyną pwoli przytulił ją do siebie.
- Lars, tak długo Cię nie widziałam! Tęskinłam za Tobą....- powiedziała Nikolina.
- Ja też tęskniłem...- odparł Lars.
Poczym powoli odją ją od siebie i obdażył namiętnym pocałunkiem...
|
Cz sie 05, 2004 19:03 |
|
 |
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4103
|
"Wtopa na całej lini..." pomyślała w duchu Nikolina...
Co się okazało...w szkole było dwóch Larsów : Lars_P i Lars_B.... Nikolina wzieła tego pierwszego za tego drugiego(trzeba zauważyć, że obaj byli do siebie bardzo podobni). A zdezorientowany Lars...pomylił ją z inną dziewczyną, o imieniu Krysia(która miała ksywe: listek), co najdziwniejsze...Nikolinie się jakiś czas temu wydawało, że jest właśnie tamtą Krysią..."Chyba musze zastanowić się poważnie nad wizytą u psychiatry" pomyślała dziewczyna.I tak stali speszeni obok siebie, nie wiedząc co powiedzieć, aż tu nagle...
_________________ Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.
|
Cz sie 05, 2004 19:51 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|