|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 7 ] |
|
Autor |
Wiadomość |
mateuszt
Dołączył(a): N gru 10, 2006 13:12 Posty: 2
|
 "Dar bycia sobą"
Witam
Czy ktoś ma doświadczenia z książką z tematu?Jakieś refleksje?
Ja zacząłem czytać i pewna teza bydzi moją wątpliwość:
"Bycie osobą to nie osiągnięcie - to dar. Nasze prawdziwe 'ja' ,którym stajemy się w Bogu - jest czymś , co od Niego otrzymujemy .Każda inna tożsamość jest czymś , co maźródło w nas ,i jest złudzeniem"
Wrażenie jest takie: jakiś tam jestem ( za sprawą Boga) i taki będę , nie ma sensu żadna praca nad sobą, próba zmiany siebie bo i tak nic nie zmienię jedynie wejdę w jakąś iluzję , złudzenie. Przyznaję ,że jakoś to się kłóci z moim (bladym) wobrażeniem bycia Chrześcijaninem.
Przytaczam jedynie krótki fragment ,który jednak jakoś odwzorowuje klimat książki a i moja reflekja jest uproszcona ale może ktoś mądrzejszy czytał i coś ciekawego powie?
pozdrawiam
Mateusz
|
N gru 10, 2006 14:42 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ksiazki nie czytalam, cytat rozumiem jednak inaczej...
Cytuj: Bycie osobą to nie osiągnięcie - to dar To jacy jestesmy albo jacy moglibysmy byc gdyby nie grzech jest darem od boga, nie ma w tym naszej zaslugi... Cytuj: Nasze prawdziwe 'ja' ,którym stajemy się w Bogu - jest czymś , co od Niego otrzymujemy . No wlaśnie, nasze prawdziwe ja czyli swiętość do ktorej jestesmy powolani wszyscy...Nasza idealna "osobowośc", którą otrzymaliśmy od Boga Cytuj: Każda inna tożsamość jest czymś , co maźródło w nas ,i jest złudzeniem"
Inna tozsamość czyli nie-świętość, nie realizowanie swojego powołania, "robienie kariery" ale nie takiej jakiej bóg od nas chce tylko np.pogon za mamoną...
Ta inna "nasza" tozsamosc zakłóca idealną tozsamosc daną nam od Boga...
Dlatego ciągle musimy oczyszczać się z "innej' tozsamości, aby odsłaniała się ta "idealna" pochodząca od Boga...
Tak jak powiedzial Pan Jezus, ze musimy sie zaprzec samych siebie...Musimy wyrzucić tą inną tozsamość, która nie pochodzi od Boga...
Czyli wyrzucić grzechy i opierac sie pokusom...Więcej:robić to czego Bóg od nas chce, wypelniac powołanie...
Pracy jest az nadto... 
|
N gru 10, 2006 22:26 |
|
 |
sluga
Dołączył(a): Pt lis 24, 2006 13:09 Posty: 26
|
Wszyscy jestesmy powolani do swietosci. Czyli w obrebie naszych usposobien, sposobu postrzegania swiata i wspolzycia z ludzmi mamy sie doskonalic.
W ogole stwierdzenie "jestem jaki jestem i nic tego nie zmieni" jest bez sensu... Przeciez to jacy jestesmy jest wynikiem milionow doswiadczen, kontaktow, przemyslen itd. itp. - czyli jesli urodzilibysmy sie w innej kulturze to bylibysmy nieco lub totalnie inni. Genetyczne uwarunkowania nie musza sie wcale uaktywnic, jesli nie ma odpowiednich bodzcow.
Dodatkowo to jacy jestesmy sie stale zmienia, nieraz wydaje sie ktos byc identycznym przez 30 lat, po czym dzieje sie cos i sie totalnie odmienia.
Nad indywidualnym powolaniem do swietosci nie ma co dyskutowac, to jedno powolanie jest dla kazdego pewniakiem. Tylko kwestia, zeby swoje cechy potrafic ocenic, zbadac przez pryzmat sumienia (haha i tutaj kwestia dojrzalosci sumienia, jego czulosci i wspolpracy z Bogiem) i tego co nam wiadome, zeby wyciagnac wnioski co jest do poprawienia, a co trzeba jeszcze udoskonalic.
Byc soba dla kazdego znaczy co innego - ale to wcale nie wyklucza dazenia do swietosci. Istnieje dazenie do swietosci w obrebie swojego usposobienia - zauwazmy jednak mnostwo cech wspolnych u swietych...
|
Wt gru 12, 2006 12:42 |
|
|
|
 |
mateuszt
Dołączył(a): N gru 10, 2006 13:12 Posty: 2
|
Widzę,Sługo, że Twoje odczucie jest zbliżone do mojego"Przeciez to jacy jestesmy jest wynikiem milionow doswiadczen, kontaktow, przemyslen " czyli jakiegoś naszego dzialania.Mi chodzi o to by ktoś ciekawie uzasadnił to co jest w książce napisane , że nie my siebie tworzymy a to jacy jesteśmy jest darem Boga. Pozdrawiam.
|
Pt gru 15, 2006 11:27 |
|
 |
ewa.fortuna1
Dołączył(a): Pn lis 20, 2006 20:55 Posty: 33
|
Mateusz,Bóg dał nam rozum i wolna wole.Każdy żyje tak jak mu pasuje na daną chwile,ale JUż ZA CHWILE....przemyśli,zrozumie,że chce zyc inaczej.Sam pomyśl,zbłądzic jest rzeczą ludzką,ale tkwic w błędzie,to już głupota.Popatrz na więżniów,którzy po długich odsiadkach zrozumieli swój błąd,właśnie dla tego,że zaczeli nad sobą pracowac.))
_________________ Dwie rzeczy nie maja granic;
wszechświat i ludzka glupta.
|
So gru 16, 2006 23:34 |
|
|
|
 |
Enigma
Dołączył(a): Pt sty 26, 2007 18:46 Posty: 786
|
Dla mnie "być sobą" to żyć w zgodzie z samym sobą. Nie mieć sobie nic do zarzucenia, kultywować te normy i zasady, które uważamy za najlepsze dla nas samych.
Człowiek się rodzi z jakąś pulą talentów, jak je rozwinie i czy w ogóle rozwinie to już leży w jego gestii. (osobiście wątpię, żeby Bóg się tu mieszał w cokolwiek  .)
W dzisiejszych czasach bycie sobą jest na pewno bardzo trudne. Przeszkody, pokusy... ale żeby wierność swoim poglądom odrazu nazywać darem od Boga? Nie przesadzajmy. Ja bym to raczej nazwała konsekwentnym dążeniem do zamierzonego wcześniej celu; pracą jaką wkładamy w osiągnięcie tego celu, a nie nadawała temu wymiar religijny, wręcz boski!
_________________ "Doch gestohlen ist er wertlos,
Und dann brauch' ich ihn nicht"
|
Śr sty 31, 2007 20:41 |
|
 |
Grygor
Dołączył(a): Śr cze 21, 2006 6:36 Posty: 239
|
Oto odpowiedz na twoje pytanie:
http://www.maxior.pl/?p=index&id=44335&0
Polecam przesłuchać dokładnie fragment kilka razy i głęboko się zastanowić (uwaga tylko na ostatnie sekundy  ).
Czesto jest tak że pod wpływem pewnych okoliczności i zdarzeń robimy inaczej niż bysmy chcieli żeby było. Nasze prawdziwe ja nawołuje nas do tego bysmy robili dobrze natomiast my czesto robimy zupełnie inaczej, wtedy daje znać o sobie sumienie. Bycie soba to umiejetnosc robienia wszystkiego zgodnie z sumieniem, i jest to dar od Boga. Sęk w tym że do tego potrzeba czystego nie zniszczonego sumienia, które nie było duszone i zabijane przez nas samych.
Jest różnica miedzy sumieniem a osobowością (która to własnie jest ukształtowana przez te miliony doswiadczeń) osobowość to jakby wypaczona przez życcie wersja naszego sumienia a naszym celem jest to aby nie przysłoniła lub zniszczyła nam sumienia a była zgodna z nim. W 100% jest to praktycznie nie możliwe. Jednak wystarczy przeczytać historię świetych a wyraznie uwidacznia nam sie e to własnie pod wpływem łaski Pana (za sprawą Jego daru) osiągneli świetość w swoim zachowaniu. że ich osobowościa było własnie sumienie. I wg niego wszystko czynili. Ze Mogli być sobą i nie byli ograniczeni przez doświadczenia które ich spotkały.
....bo łaska Boga jest koniecznie niezbędna dla naszego zbawienia.
_________________ umcyk umcyk
|
Cz lut 15, 2007 18:00 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 7 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|